-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik235
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2022-03-25
2021-09-26
W 1811 roku Friedrich de la Motte Fouqué napisał jedną z najpiękniejszych niemieckich opowieści o Undine i rycerzu Huldebrandzie. Inspiracją była nordycka mitologia o rusałce, duchu wody Undine, która za miłość do śmiertelnika zapłaciła wysoką cenę, poznała ból egzystencjalny, miłość i cierpienie. Klątwa Undine dosięgła niewiernego kochanka...i wciąż dosięga, i wciąż fascynuje...
Motyw mitologicznej rusałki bardzo szybko przeniknął do sztuki,literatury i muzyki. Niemiecki przedstawiciel romantyzmu, kompozytor E.T.A. Hoffmann skomponował operę "Undine" w 1816 roku, a za nim poszli inni m.in; Czajkowski, Lortzing, Dvorak. Stanisław Moniuszko skomponował kantatę Wundyny (Nijoła) na podstawie poematu Anafielas Józefa Ignacego Kraszewskiego, inspirowanego mitologią litewską. Niezwykła ekspresja choreograficzna "Ondine" , skomponowana przez Cesare Pugni i choreografię Julesa Perrota w 1843 roku.
Muzyka klasyczna i współczesna znalazła pomost w słowiańskiej legendzie, „Ondyna”, preludium fortepianowe Claude'a Debussy'ego w latach 1911-1913
„Undine”, utwór 9 z albumu Once I was an Eagle autorstwa Laury Marling z roku 2013.
Literatura otworzyła Undine drzwi do prozy, poematu, autobiograficznych wątków czy młodzieżowej pozycji, ale i Adam Mickiewicz motyw ducha wodnego w "Świteziu", "Świteziance" zawarł, dramat "Balladyna" Juliusza Słowackiego oddaje postaci nimf, rusałek. Postać o imieniu Ondyna (córki Juana Avadoro) pojawia się także w powieści Jana Potockiego "Rękopis znaleziony w Saragossie".
Sztuka malarstwa i rzeźby dała ogromny ładunek emocji i formy i barwy m.in; "Undine i Huldbrand" , obraz Henry'ego Fuseli (1819-1822), "Ondine" obraz Paula Gauguina z roku 1889, "Ondine de Spa" rzeźba w Pouhon Pierre-le-Grand,
"Undine z harfą" , rzeźba Ludwiga Michaela von Schwanthalera z 1855 roku.
Romantyczny motyw i wpływ mitologi nordyckiej nie ominął X Muzy i kina. Powstało wiele adaptacji mniej i więcej inspirowanych "Undine" z 1811 roku, pierwszy film z tematyki nakręcono w 1916 roku i po drodze było kilkanaście produkcji niemieckich, amerykańskich i jedna z udziałem polskiej aktorki Alicji Bachledy - Curuś.
Ostatnia wersja mitologicznej rusałki z roku 2020 w reżyserii Christian Petzold z przewodnim muzycznym motywem, który zapada w pamięć i mocno identyfikuje / intensyfikuje się z tematem (wciąż mi towarzyszy po projekcji filmu) Concerto in d minor - BWV 974 Bacha. Współczesna rusałka jest przewodnikiem w muzeum w Berlinie. Berlin i jego urbanistyczno - architektoniczna przestrzeń staje się kanwą opowieści, która swą makietą opowiada o początkach miasta na bagnach, moczarach. Iluzoryczność wody i formy przewodniczki - świtezianki, surowość i oniryzm, koloryt lazurowy i skomplikowane relacje damsko - męskie stają się pomostem mitologiczno - współczesnym. XXI - wieczna Undine skrojona z elementów dwóch światów, współczesna, twarda, surowa, zasadnicza, realistycznie stąpająca po zmieni by tęsknotą, tkliwością, melancholią tkać pragnienia, które uzurpuje prawo uczciwej, partnerskiej relacji. Magiczny realizm nowoczesnej metropolii doskonale kontarastuje z kolorytem niebieskich odcieni i przepowiednią.
Paula Beer i Franz Rogowski doskonale wcielili się w postaci pół - mitologicznych wcieleń targanych emocjami, kontrastami i namiętnościami z ludzką egzystencją i meandrami pokrętnej natury duszy - umysłu.
W 1811 roku Friedrich de la Motte Fouqué napisał jedną z najpiękniejszych niemieckich opowieści o Undine i rycerzu Huldebrandzie. Inspiracją była nordycka mitologia o rusałce, duchu wody Undine, która za miłość do śmiertelnika zapłaciła wysoką cenę, poznała ból egzystencjalny, miłość i cierpienie. Klątwa Undine dosięgła niewiernego kochanka...i wciąż dosięga, i wciąż...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01-06
Być jak Marek Hłasko....
„Kiedy dzisiaj spotykam ludzi pięknych, dwudziestoletnich i rozmawiam z nimi, przeraża mnie jedno: wszyscy oni wiedzą, że w Polsce jest źle, wszyscy nie mają złudzeń, że Polska jest krajem okupowanym; natomiast nikogo z nich to specjalnie nie interesuje”.
Czarno biała okładka, zaparkowany skuter, on i ona spacerują zakochanym krokiem w stronę jeziora...Nostalgiczna okładka zabiera nas w pogranicze literackiej prozy, autokreacji, wspomnień, pamiętnikarstwa, anegdot w peerelowską rzeczywistość i emigrację.
Książka została wydana na emigracji w 1966 roku w Paryżu przez Instytut Literacki (CXXVIII tom Biblioteki „Kultury”).
Po roku 1958 w komunistycznej Polsce Marek Hłasko otrzymał status wroga, przestano publikować twórczość młodego pisarza, któy w wieku 22 lat stał się ikoną buntu, nonkonformizmu, głosu młodych ludzi i proletariatu. Na polskie wydanie przyjdzie nam poczekać 22 lata, Wydawnictwo Alfa w 1988 roku.
Autokreacja i legendotwórczość Hłaski doskonale odzwierciedla epokę PRL-u poprzez stalinowską, gomułkowską, okresem debiutu literackiego i neofity, który zbiegł się z odwilżą 1956 roku, wyjazd do Paryżu i życie na emigracji. Peerel skrojony ponurością, degrengoladą, groteską, jazzem, straconym pokoleniem filmu i literatury, pisarze, kobiety, rozmowami do rana w kłębach dymu, wódki. Panoramiczny portret powojennej Warszawy w historyczno - faktograficzno - etnograficznym wymiarze, dzielnice z odrapanymi kamienicami, znane knajpki z podziałem na zabawę i wyszynk, gdzie od rana można się już zamelinować i do wieczora przetrwać, co zjeść, u kogo przenocować, problemy mieszkaniowe, z modnymi rozkloszowanymi sukienkami, butami na słoninie, prochowce, żargon, obyczajowość, nieustanny deszcz i beznadzieja, by za chwilę poczuć ubecki terror, więzienia, poprzetrącone kręgosłupy moralne, agentura, zniszczone kariery, propaganda. "Piękny dwudziestoletni" wyjeżdżając do Paryżą był wybrańcem losu, który mógł poczuć zew wolności i powiew "zachodu" i inny świat. Literaturę, którą tworzył Hłasko utożsamiał z Marymontem, głębokim zakorzenieniem i prawdą, konfliktami międzypokoleniowymi, obserwacja i interpretacja stanowiło siłę i kwinesencję otaczającego go świata i ludzi proletariatu. Gdy Polska zamknęła przed nim swoje granice, to pisarz poczuł się, jakby zabrano mu cząstkę siebie, zamknięto drzwi domu, pozbawiono tożsamości i rodziny.
Na emigracji (Francja, Włochy, RFN, Izrael, Stany Zjednoczone) powstało wiele utworów, które wyrażały tęsknotę i ból egzystencjalny , powolnego staczania się i śmierć, na którą został skazany za życia.
Być jak Marek Hłasko....
„Kiedy dzisiaj spotykam ludzi pięknych, dwudziestoletnich i rozmawiam z nimi, przeraża mnie jedno: wszyscy oni wiedzą, że w Polsce jest źle, wszyscy nie mają złudzeń, że Polska jest krajem okupowanym; natomiast nikogo z nich to specjalnie nie interesuje”.
Czarno biała okładka, zaparkowany skuter, on i ona spacerują zakochanym krokiem w stronę...
2020-08-22
W trakcie trwających wydarzeń związanych z Gdyńską Nagrodą Literacką, Jacek Dehnel na pytanie czytelnika , dlaczego napisał tę książkę, odpowiedział krótko: „a mieszka Pan w Polsce”?
"...Ze skowronkami wstaliśmy do pracy
I spać pójdziemy o wieczornej zorzy,
Ale w grobowcachnmy jeszcze żołdacy
I hufiec Boży.
Bo kto zaufał Chrystusowi Panu
I szedł na święte kraju werbowane,
Ten de profundis z ciemnego kurhanu
Na trąbę wstanie..."
Julisz Słowacki Pieśń konfederatów barskich z dramatu Ksiżdz Marek
"...Słowacki uważał, że ludzkość,cała ludzkość, aby się przeanielić, musi się wprzód spolszczyć.
Polskość była dla niego jakby przedostatnim stopniem drabiny wiodącej ku anielstwu.
Przewidywał - więcej: był pewien - że cała ziemia będzie kiedyś polska, będzie Polską.
Nie wiem, czy tak się stanie, czy nam się uda.
Nie nam zresztą ma się to udać, lecz ludzkości.
A ludzkość się opiera, wzbrania, chyba nie chce.
Myślę jednak często o tej chwili, którą przepowiadał, którą umieszczał w niezbyt dalekiej przyszłości: o tej chwili, kiedy Goethego będzie się tłumaczyć dla Niemców na polski, kiedy Byrona będzie się tłumaczyć dla Anglików na polski..."
Jarosław Marek Rymkiewicz "Juliusz Słowacki pyta o godzinę"
"...W ostatnich chwilach życia, widząc, jak znany im świat kończy się trochę z hukiem, a trochę skomleniem, każde z nich miało wracać do dni s p r z e d: sprzed apokalipsy, sprzed katastrofy, sprzed rapczeru, sprzed przemiany, sprzed triumfu, sprzed Powtórnego Przyjścia, sprzed tego, co określano – tak długo, jak było komu, co określać – wieloma słowami, z których żadne nie przynosiło wyjaśnienia. Drugi marca, o czym nikt z nich wówczas nie wiedział, był z tych dni ostatnim..."
Apokaliptyczny tytuł i wizja książki Dehnela pochodzi z tomu esejów z 2001 roku słynnego zdania Marii Janion "Do Europy tak, ale z naszymi umarłymi".
I na tapetę autor bierze zombie, żywego trupa czy umarlaka z popkultury, który horrorem jest naznaczony. Pojęcie zombi wywodzi się z religii voodoo, oznacza osobę silnie zniewoloną i ślepo lub nieświadomie wykonującą polecenia osoby kontrolującej ją, wpływ środków odurzających. Taki typ zombie był obecny w kulturze od drugiej połowy lat 20. XX wieku do prawie końca lat 60., kiedy to powstał film George’a Romery "Noc żywych trupów", w którym zombie przedstawiano jako nieumarłego: osobę martwą, powstającą z grobu i starającą się zaspokoić żądzę krwi poprzez konsumpcję świeżego ludzkiego mięsa lub mózgu.
Słowo zombie pochodzi od afrykańskiego zumbi i oznacza fetysz w języku kikongo lub od nzambi - bóg w języku kimbundu.William Seabrook pod koniec lat 20. XX wieku w swojej książce "The Magic Island"rozpowszechnił termin.
Doskonała gorzka satyra na polskie społeczeństwo, doskonale sportretowana sytuacja polityczno - ekonomiczno - społeczno - socjologiczna. Kaminica w Krakowie klaustrofobiczno - hermetyczna otwiera przekrój społeczny zaczynając od homoseksualistów, małżeństwo Polki z obcokrajowcem, emeryci, których dzieli wszystko itd...i zamieszkująca nietolerancja.
Historia, króra zatacza koło, przenosi nas "narodowe zrywy", solidaryzowanie się dla wspólnej sprawy, walka o niepodległość, by po 123 latach wrócić na mapę Europy i Świata, by 04.06.1989 obalić komunizm, by upadł Mur w Berlinie, a dzisiaj sytuacja polityczna w tle z koronawirusem w kraju Prawa i Sprawiedliwości...
Antenaci upominają się o Polskę, powstają z grobów, za sprawą Dehnela, który skarlałe społeczeństwo obnaża z przywar, wad i megalomanii naszych rodaków nad innymi nacjami, pakiet z ksenofobią, homofobią, nietolerancją, wykluczeniem, uzurpowanie sobie prawa do jednej religii i wyznania, dyskryminacja wszystkich i wszystkiego, wciąż apelują o naszych odwiecznych wrogach terytorialnych i historycznych : Rosja, Niemcy, a gdy pakiet odwiecznych wrogów wyczerpiemy, to cały świat, zawsze się coś znajdzie...inności nie lubimy, nieakceptujemy.
Intrygujący pomysł na metafizyczne połączenie historii, zombi i Krakowa.
Piękna polszczyzna.
W trakcie trwających wydarzeń związanych z Gdyńską Nagrodą Literacką, Jacek Dehnel na pytanie czytelnika , dlaczego napisał tę książkę, odpowiedział krótko: „a mieszka Pan w Polsce”?
"...Ze skowronkami wstaliśmy do pracy
I spać pójdziemy o wieczornej zorzy,
Ale w grobowcachnmy jeszcze żołdacy
I hufiec Boży.
Bo kto zaufał Chrystusowi Panu
I szedł na...
2020-05-28
"...-Patrzy w księgę, w której jest zapisana nasz data
urodzenia i dzień naszej śmierci. w dzień wróżebny zwołuje
demony i wysyła je na ziemię. Odnajdują skazańca,
gdziekolwiek by się schował. Biorąc go na łańcuch i ciągną
do Piekła. Król go sądzi. Niewinni zostają uwolnieni,
błąkają się po ciemnych i smutnych ulicach. Źli są ukarani
za swoje winy, kara ich oczyszcza. Kiedy nadchodzi
dzień odrodzenia, demony na nowo nas zniewalają. Jesteśmy
doprowadzeni do bram Piekła, gdzie stoi ogromne koło.
Demony wpychają nas tam z całych sił. Przewracamy się,
porwani przez nieustanny ruch koła. Budzimy się w nowym
życiu, żeby wypełnić nowy los: psa, kota, mężczyzny, kobiety, biednego, bogatego, króla lub żebraka. Wszystko zależy od zasług w naszym poprzednim życiu..."str. 57
"...Dlaczego z niektórymi osobami mamy szczególną więź?
Dlaczego niektórzy są przyczyną naszego cierpienia, a
inni czynią nas szczęśliwymi?
Dlaczego przybywają do naszego świata, żeby zaraz nas opuścić,
pozostawiając nas w smutku i rozpaczy?
Dlaczego urodzili się, żeby być naszymi rodzicami, naszymi braćmi
i siostrami, psami, kotami czy mrówką, którą przypadkiem rozgniatamy obcasem?
Dlaczego jesteśmy zdradzani, niszczeni, kochani i poświęcani?
To właśnie sedno karmy! Przez ciągle odnawiane istnienia dusze
poszukują szczęśliwego końca swych przyszłych egzystencji..."str. 57/58
"...Życie jest powolną rzeką, w której wszystko płynie,
nic nie stoi w miejscu. Wszystko ucieka, ulatnia się, znika.
Możemy stać się bogiem na tym padole, jeśli postępujemy zgodnie
z biegiem świata, do niczego się nie przywiązujemy i nie obawiamy się
śmierci. Opium niesie w sobie mądrość. Pozwala nam przebyć ulotne chwile i wtopić się w wieczność(...) Od pierwszego zaciągnięcia się opium palacz popada w otchłań, w której gorąco i ciemność służą mu za całun.
A potem, nagle, lekkość, cisza...nieskończoność. Umysł, oderwany od ciała,
unosi się tam, gdzie schodzą się teraźniejszość, przeszłość i przyszłość.
Na swoim łóżku do palenia opium mój ojciec drzemał, oddawał się
marzeniom, oglądał życie tak, jak się ogląda obraz, i kontemplował jego
najbardziej jałowe piękno. Rozmyślał o pustce naszego świata.
Kiedy mijało działanie narkotyku, pod koniec podróży do krainy bogów,
mój ojciec powracał do rzeczywistości. Otwierał oczy. Palarnia, oświetlona nikłym światłem, podobna była do szeroko otwartej paszczy potwora..."str 61/62
Shas Sa zabiera nas w poetyckość orientalnych Chin w symbolem wierzby, która w każdym z opowiadać przybiera inną materię m.in: drzewo, imię dziewczyny czy wierzbowy wianek. Surowość i oszczędność formy i treść prowadzi nas meandrami historii. Cesarskie Chiny XV wieku u brzegu jeziora Dongting urzekają sennością i mara kupieckiego fachu bławatkowego czy medytacją mnicha. Wejdziemy w przełom XIX i XX wieku przyglądając się upadkowi ostatniej cesarskiej dynastii Qing, tradycji "małych stóp" i zjawiskowych kurtyzan w jedwabiach, koniec pewnej epoki, dekadencja zmierzająca do rewolucji kulturalnej Mao Zedong, Pekin, Zakazane Miasto i stad już do wieczności i współczesności.
Niezwykłe połączenie współczesnej kobiety sukcesu z wątkiem magicznego realizmu "...pod drzewem morwowym, z którego liście spadają na jej siwe włosy i na suknię. Powoli obracając kołowrotkiem, przędła jedwabną nitkę. Zjawił się jej młody małżonek. Smutnym głosem spytał, dlaczego oddala się od niego. Uniosła głowę. Tak jak w czasie ich pierwszego spotkania, była poruszona jego urodą. Łzy napłynęły jej do oczu..."
Wierzba , która ma symbolizować śmierć i odradzanie staje się przewodnikiem w wędrówce po epokach i ich bohaterach. Ludzie, których spotykamy odzwierciedlają tęsknoty, pragnienia, miłość, nadzieję, dokonują wyborów, dróg ale też przyjmują los, za który odpowiadają...i szansą może być kolejne życie, reinkarnacja, która pozwoli wybrać tę drugą opcję, spotkać tę kobietę, zostać cesarzem lub kupcem, urodzić się bogaczem lub biedakiem, mnichem lub mężczyzną...nim jednak spotkamy się znowu, przeżyjmy to jeszcze raz. W tle delikatne dźwięki i posmak herbaty, która swą goryczkę dopasuje do opowiadania, bohaterów, historii...
"...-Patrzy w księgę, w której jest zapisana nasz data
urodzenia i dzień naszej śmierci. w dzień wróżebny zwołuje
demony i wysyła je na ziemię. Odnajdują skazańca,
gdziekolwiek by się schował. Biorąc go na łańcuch i ciągną
do Piekła. Król go sądzi. Niewinni zostają uwolnieni,
błąkają się po ciemnych i smutnych ulicach. Źli są ukarani
za swoje winy, kara ich oczyszcza....
2020-05-28
"...Wyobraź sobie biel jako coś zupełnie czystego, coś, gdzie nie ma żadnego koloru, ale tylko światło; czerń, przeciwnie, jako nasycenie kolorem aż do zupełnego zaćmienia..."
"...Całymi dniami prowadzą rozmowy podobnego typu:
- Czy ptaki są jedynymi zwierzętami, które fruwają?
- Są jeszcze motyle.
- Czy one też śpiewają?
- Mają inny sposób wyrażenia swej radości. Jest on zapisany kolorami na ich skrzydłach..."
"...Zanim nauczyła się chodzić, zaczęła biec..."
Forma literacka przybiera rys dziennika, sprawozdania z procesu twórczego, eksperymentu, kuracji fizyczno - edukacyjno - duchowej , jakiej jest poddana dwunastoletnia niewidoma, zaniedbana dziewczynka. Gertruda po śmierci matki trafia do rodziny pastora.
Książka porusza trudny temat nadludzkiego wyzwania i determinacją w procesie pracy nad niepełnosprawną jednostką, którą udaje się przywrócić do normalnego i prawidłowego funkcjonowania w świecie. Akceptacja, moralność i cierpienie, i trójkąt miłosny, który pojawia się na końcu drogi podjętej przez pastora. Trudne relacje uczuciowo - emocjonalne z poziomu nauczyciela - mentora - pastora - ojca - mężczyzny, syna - brata Jakuba oraz żony pastora - matki Jakuba, która w tej sytuacji pozostaje w patowej sytuacji i niszczycielska siła uczuć, które skazane na niepowodzenie prowadzą do tragedii.
"...Wyobraź sobie biel jako coś zupełnie czystego, coś, gdzie nie ma żadnego koloru, ale tylko światło; czerń, przeciwnie, jako nasycenie kolorem aż do zupełnego zaćmienia..."
"...Całymi dniami prowadzą rozmowy podobnego typu:
- Czy ptaki są jedynymi zwierzętami, które fruwają?
- Są jeszcze motyle.
- Czy one też śpiewają?
- Mają inny sposób wyrażenia swej radości. Jest...
2019-11-15
"...Zdania...na powrót zagłębiały się w ciele: przez uszy wędrowały do mózgu, tam szukały miejsca, tam
czekały, aż sen rozluźni zdarzenia, aż poluzuje problemy – wtedy, który to już raz, słowa śniły
się jako historie, i dobre, i złe, zależy którędy patrzeć, kiedy się obudzić i dokąd nie dotrzeć..."
"...Ten świat jest obrzydliwy, a z rzadka zdarza się ktoś wspaniały. Ten świat mógłby opierać się na fotosyntezie, a opiera się na przelewaniu krwi. No i uczą nas na niebieskich kompletach. Muszą uczyć, bo okrucieństwa pojąć nie sposób. Uczą nas, że najwłaściwsza i jedyna religia to mizantropia przełamana empatią i współczuciem. Tylko tyle zostało po wyjściu poza fotosyntezę. Tylko tyle..."
"(...)był źrenicą mego oka. Pępkiem mego ciała. Językiem moich ust. Linią papilarną każdej opuszki. Krawędzią kobiecości..."
"...Każda wspólnie spędzona minuta była malutką wiecznością, idealnym światem.
Każda minuta spędzona osobno była jak wyrzucona w błoto, zepsuta i niewiele warta..."
"...Czy to wielka różnica, kto zabije i dlaczego? Niemiec, Rosjanin, Białorusin i Polak strzelają kulami bez narodowości..."
"...Nie ważyło wiele, tylko że to, co ważne, nie waży wiele, zupełnie jak to, co nieważne - dlatego tak łatwo pomylić jedno z drugim, poplątać i się zagubić..."
Niezwykła historia, która wydarzyła się w czasoprzestrzeni na drodze, spotykają się ludzie, którym czas otworzył korytarz tożsamości, narodowości i ludzkiego bytu. Ona - staruszka, żyjąca wspomnieniami i karmiąca się miłością zakazaną w czasie wojny, on zagubiony w konsumpcyjno - komercyjnym wymiarze wielkiej sztuki. Kresy ich połączyły na tym trakcie spotka się wielokulturowość, wieloetniczność,ekumenizm ziemia kontra deportacja,ekspatriacja,ekstradycja,ewakuacja,katorga,wydalenie,wygnanie,wypędzenie,wywóz,wywózka,zesłanie,zsyłka,banicja,eksmisja i wojna domowa.
Na gruzach niewypowiedzianych słów, ale też wbijanych niczym miecz w serce historia zatacza krąg, kolejna próba dialogu i wybaczania, narody stłamszone, wzgardzone, zniszczone , zagarnięte i podporządkowane manifestują tożsamość i nadzieję, że globalna wioska otworzy wrota do tolerancji, szacunku i pięknej karty, nostalgią i patriotyzmem napisaną.
Piękny język.
"...Zdania...na powrót zagłębiały się w ciele: przez uszy wędrowały do mózgu, tam szukały miejsca, tam
czekały, aż sen rozluźni zdarzenia, aż poluzuje problemy – wtedy, który to już raz, słowa śniły
się jako historie, i dobre, i złe, zależy którędy patrzeć, kiedy się obudzić i dokąd nie dotrzeć..."
"...Ten świat jest obrzydliwy, a z rzadka zdarza się ktoś wspaniały. Ten...
2019-02-18
Colette miała niezwykłe szczęście urodzić się i żyć w jednej z najpiękniejszych epok - belle epoque.
Epoka rozpoczyna się w 1871 roku i trwa do wybuchu pierwszej wojny światowej. Belle epoque zabiera nas do Paryża, miasta sztuki, bohemy artystycznej, postępu i myśli filozoficznej, libertynów i wyzwolonych kobiet, kankana, śpiewu i wina...
Impresjoniści wchodzą na salony w malarstwie :Manet, Monet, Degas, Renoir, Cézanne, Alfred Sisley, Max Liebermann, Józef Pankiewicz, Władysław Podkowiński Picasso. W literaturze: Marcel Proust, Geroge Bernrd Shaw, Zola, Victor Hugo, bracia Goncourtowie, Colette, Alphonse Daudet, Stéphane Mallarmé, Paul Verlaine, Gerhart Hauptmann, Fiodor Dostojewski, Lew Tołstoj, Anton Czechow, Henryk Ibsen , Joseph Conrad, Mark Twain, Stefan Żeromski i Władysław Reymont. W muzyce Claude Debussy, Maurica Ravela, Alberta Roussela, Ottorino Respighiego, Manuela de Fallę, Karola Szymanowskiego.
Coco Chanel dyktuje modę, uwalnia sylwetkę kobieca z konwenansów "gorsetu", karykaturalnych kapeluszy i skraca powoli suknię, tworzy też w niedalekiej przyszłości słynną "małą czarną".
Postęp ekonomiczny, przemysłowy i gospodarczy, wiek pary i elektryczności, technika i budownictwo z wykorzystaniem stali i żelbetonu, w 1889 rok stanęła wieża Eiffela, 300-metrowa konstrukcja autorstwa Gustaw Eiffela, lotnictwo, kolej, żegluga, odkrycia geograficzne...
Belle epoque była czasem wielkich przemian – „Świat bardziej się zmienił między 1880 a 1914 niż od czasów Rzymian”. Pojawiły się samochody, maszyny latające, elektryczność, kinematograf, telefon, radio, szczepionki.
Wspaniały okres...i tu zmierzamy do rozkwitu paryskich domów publicznych, uciech i czasu Wielkich Kurtyzan, i bardzo wpływowych kobiet w historii prostytucji, kobiet, dla których mężczyźni tracili fortuny i trony, rozkwitu chorób wenerycznych.
La Belle Otero - hiszpańska tancerką, która wielu mężczyzn do samobójstwa doprowadziła.
Cleo de Morode tancerka francuska, kochanka starca, króla - zbrodniarza belgijskiego Leopolda II.
Virginia Oldoini wpływowa kurtyzana, znana jako hrabina de Castiglione, uznawana za jedną z najpiękniejszych kobiet swojej epoki, osiągnęła sławę jako kochanka cesarza Napoleona III, tajny agent króla Wiktora Emanuela II i postać z początków fotografii.
Émilienne d'Alençon była francuską tancerką, aktorką i kurtyzaną, kochanka króla - zbrodniarza belgijskiego Leopolda II.
Mata Hari - holenderska tancerka, kurtyzana, szpieg, która pod takim właśnie pseudonimem zdobyła sławę w Europie Zachodniej początku XX wieku. Mistinguett, francuska aktorka i piosenkarka, Pozostawała w bliskim związku z młodszym od niej o kilkanaście lat Maurice Chevalierem, a także z księciem indyjskim, królem hiszpańskim Alfonsem XIII i przyszłym królem Anglii Edwardem VIII.
Maude Adams - amerykańska aktorka teatralna, relacje homoseksualne łączyły ją z aktorkami Spring Byington, Katharine Cornell i Allą Nazimovą, szczególnie zażyły związek zaś – z poetką Mercedes de Acosta.
Esther Lachmann, znana jako La Païva, była najbardziej znaną z XIX-wiecznych francuskich kurtyzan, kolekcjonerka klejnotów, miała tak twardą osobowość, że została opisana jako "jedna wielka kurtyzana, która najwyraźniej nie miała cech odkupienia". Hrabia Horace de Viel-Castel, kronikarz społeczeństwa, nazwał ją "królową utrzymanek, władczynią jej rasy".
Cora Pearl urodzona jako Eliza Emma Crouch, była dziewiętnastowieczną kurtyzaną francuskiego demimonde, która cieszyła się największą sławą w czasach Drugiego Cesarstwa Francuskiego .
Émilie-Louise Delabigne , znana jako hrabina Valtesse de La Bigne, była francuską kurtyzaną i demi-mondainą .
La Goulue, było pseudonimem Louise Weber, francuskim tancerzem, która była gwiazdą Moulin Rouge, została nazwana Królową Montmartre .
Liane de Pougy , tancerka Folies Bergère, jedna z najbardziej znanych paryskich kurtyzan.
Spacer po belle epoque i pojawia się ta, która jest uważana, za najpiękniejszą kobietę epoki - Lea de Vallon, to ją uczyniła Colette bohaterką książki.
Niezwykle banalna historia, stara jak świat, miłość kurtyzany w balzakowskim wieku i młodzieńca...starsza kuracjuszka i ułan...kochanka, matka, opiekunka z czasem te role Leo zaczynają dotykać, bo domorosły Cheri, absorbuje, potrzebuje uwagi i opieki, a nawet pomocy przy ubieraniu...czas go ożenić.
Harpia, biologiczna matka - dawna kurtyzana, wdraża plan...
Niezwykle barwna oprawa wprowadza nas w scenerię XIX wieczną, przepych architektoniczny, detale, ornamenty, przepiękne rekwizyty, stroje i kostiumy pięknych kobiet, przystojnych mężczyzn, blichtru, zawoalowania i misternej gry męsko - damskiej.
Delektujemy się piękną, soczystą, malowniczą, ekspresyjną widowiskowo - prowokacyjną fonetyką, poetyckość, oniryzm, kwintesencja słowa zachwyca. Kobieta, która wyprzedziła swoją epokę, pozwala zanurzyć się w pięknych opisach, misternej grze słów, która przenosi nas do epoki, która obnażała blichtr i mroczność ludzkiej natury, mistrzyni psychologiczno - obyczajowych powieści ukazała epokę piękna i unurzania w rynsztoku.
Polecam film z 2009 roku, przepiękna scenografia, plenery, wnętrza i kostiumy, urzekają dialogi i poczucie humoru.
Colette miała niezwykłe szczęście urodzić się i żyć w jednej z najpiękniejszych epok - belle epoque.
Epoka rozpoczyna się w 1871 roku i trwa do wybuchu pierwszej wojny światowej. Belle epoque zabiera nas do Paryża, miasta sztuki, bohemy artystycznej, postępu i myśli filozoficznej, libertynów i wyzwolonych kobiet, kankana, śpiewu i wina...
Impresjoniści wchodzą na salony w...
2018-12-26
Autor wydał książkę w 1942 roku, w okupowanej Francji drogą podziemną, użył pseudonimu Vercors. Literatura, która stała się nadzieją dla pokonanego francuskiego ludu, to była jedyna nadzieja, aby dowiedzieć się z podziemnych wydań, co naprawdę myślą pisarze w trudnym czasie.
Vercors zabiera nas w niezwykle piękną francuską literaturę, wysublimowany język, estetyka, etos, kultura i bogactwo dwóch Wielkich Kultur Francji i Niemiec kontra zawierucha wojenna, Francja na kolanach i barbarzyństwo okupanta.
Hermetyczno - klaustrofobiczny a zarazem kameralny cykl spotkań bohaterów dramatu - mieszkańcy posiadłości - czcigodny starszy pan i jego siostrzenica "posągowa panna" i gość oficer niemiecki - Werner von Ebrennac.
Każdego wieczoru uczestniczymy w Wielkim Monologu Wernera, niezwykła uczta filozoficzno - literacko - muzyczna, wsłuchujemy się w wielkie działa światowej literatury:"...Gdy myśli się „Anglicy” – rozpocznie swą literacką dywagację – „zaraz się myśli Szekspir. Włosi: Dante. Hiszpania: Cervantes. A jeśli się powie: - Francja? – Kto się wtedy ukazuje? Moliere, Racine? Hugo? Voltaire? Rabelais? Czy kto inny? Tłoczą się jak tłum przy wejściu do teatru, nie wiadomo, kogo wpuścić pierwszego..." , zagłębienie się w problematykę , odsłonięcie wizji połączenia po wojnie Wielkich Niemiec i Wielkiej Francji, czerpania z cywilizacyjno - kulturowo -architektonicznych dóbr. Zmysłowa uczta z literaturą, muzyką w cieple kominka kontrastuje z "milczeniem morza", symbolicznym oporem Francji, zbezczeszczenie czegoś świętego, alegoria szyjącej dziewczyny, reperującej stare ubrania i milczącej przez wszystkie te wieczory, odmowa podjęcia dialogu, która to przetrwa i nie podda się, wstanie z kolan pomimo barbarzyństwa, chaosu i zagłady.
Okupant - oficer akceptuje milczenie "więźniów" o szlachetnych sercach, początkowo zakłada, że złamie ten opór, że to jest wyzwanie, z czasem zacznie to szanować.
Kameralność i symboliczne ognisko domowe izby, rekwizyty, książki i unoszący się duch kultury scala trójkę ludzi, symbioza , zależność , niewypowiedziane słowa, niewidoczne gesty, pragnienia i gniew, ludzkie odruchy i zaakceptowanie człowieka a nie munduru.
Pudełkowy świat Vercors'a stanowi kwintesencję wielkiej kultury , wartości i moralności, świata, którego nie dotknie zło i człowiek - barbarzyńca.
Polecam opowiadania, które są moralnym rozliczeniem z okresem wojny.
Dodatkowo film z 1949 roku produkcji francuskiej, reżyserem i scenarzystą, motażystą i producentem jest Jean-Pierre Melville, wysublimowana i symboliczna muzyka - Edgar Bischoff, i kameralne czarno - białe zdjęcia autorstwa Henri Decaë.
w głównej roli oficera niemieckiego - Howard Vernon, doskonała kreacja.
Nicole Stéphane i Jean-Marie Robain w niemym dialogu dotrzymują kroku Wernerowi. Kameralność, symbioza.
Autor wydał książkę w 1942 roku, w okupowanej Francji drogą podziemną, użył pseudonimu Vercors. Literatura, która stała się nadzieją dla pokonanego francuskiego ludu, to była jedyna nadzieja, aby dowiedzieć się z podziemnych wydań, co naprawdę myślą pisarze w trudnym czasie.
Vercors zabiera nas w niezwykle piękną francuską literaturę, wysublimowany język, estetyka, etos,...
2018-05-15
Debiut Pawła Sołtysa vel Pablopavo.
Laureat Nagrody Literackiej im. Marka Nowakowskiego 2018.
Nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia 2018 oraz Nagroda Literacka Nike 2018.
"...Siedzimy w mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty. Wyobrażam sobie monstrualny gramofon grający tę wielką płytę, nasze życie, mnie, siostrę na obcasach i tych dwoje przed telewizorem. Zostały jeszcze cztery raty do spłacenia. Zaciskam dłoń na plastikowej łyżeczce do jogurtu. Powinna pęknąć, ale jakoś się trzyma..."
"...Wszystko tu było jak w latach siedemdziesiątych, od nożyczek, pędzli i grzebieni, przez podłogę PCV, aż po gogusiów na zdjęciach, uśmiechających się spod świeżo (czterdzieści lat temu ) wymodelowanych fryzur. Jakby ktoś im obiecał fiata 125 p z Barbarą Brylską w środku. Obaj fryzjerzy wyglądali jak żywe zaprzeczenie legend o tym, kto garnie się do zawodu. Obaj z dużych kawałków, nie grubi, ale masywni. Ostrzyżeni niedawno, ale bez ekstrawagancji, grubopalcy, mrukliwi..."
Mikropudełeczka z opowieścią codzienności, legendą, zawoalowaną w zamkniętej w peerlowskiem klimacie taniego wina, awantury, fryzjerki, niedokończonej rozmowy baśniowego elementu wódką przeplatanego, profesorskim tonem , z miłością w domach z betonu zanurzamy się w bagnie, patologii ale i afirmacji życia.
Mikroperełki nutkami wchodzą...
Debiut Pawła Sołtysa vel Pablopavo.
Laureat Nagrody Literackiej im. Marka Nowakowskiego 2018.
Nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia 2018 oraz Nagroda Literacka Nike 2018.
"...Siedzimy w mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty. Wyobrażam sobie monstrualny gramofon grający tę wielką płytę, nasze życie, mnie, siostrę na obcasach i tych dwoje przed telewizorem. Zostały jeszcze...
2018-03-29
Studium psychologiczne kobieco - męskiej natury.
Narrator i jednocześnie doktor, ojciec głównej bohaterki jest niezwykle barwną, konserwatywną postacią, która przedstawia nam historię pewnej miłości...mezalians z łowcą posagów.
Katarzyna...specyficzna postać, natura ją nie obdarzyła piękną czy uroczą powierzchownością, nie obdarzyła też pięknym umysłem, natura zimnej ryby, bezkształtnej, nieprzystępnej, odpychającej, niewidocznej, niemal unikającej ludzi, bezbarwnie, bez emocji, beznadziejność i nudność bohaterki wtłacza nas w marazm...i następuje przełom, długo się to rozwijało w naszej bohaterce, śmierć ojca przyczyniła się do kroku , który robi Katarzyna i rozpoczyna się mozolny proces dojrzewania do samodzielnego myślenia, niewątpliwy sukces wiktoriańskich czasów.
Postacią, która umiliła mi karty książki jest ciotka o oryginalnym imieniu Lawinia Penniman. Pojawienie się tej irytującej, statecznej wdowy, skłaniającej w wachlarzu emocjonalnym od euforii po skrajności.
Dama nie pierwszej młodości, wciąż w epicentrum swego wszechświata, niespełniona, z apetytem na życie, głodna zmian i urozmaiceń, żyjąca na krawędzi fikcji i realizmu wciąga nas w intrygującą przygodę rodem z wielkich romansów, knując, manipulując , oplatając cienką sieć kłamstewek, niedomówień, organizując schadzki a nawet podsuwając swojej bratanicy rozwiązania niegodne damy i bogobojnej, i konserwatywnej dziedziczki. Świetnie się bawiąc całą sytuacją do końca ciotunia ubarwiła tę skostniałą i bardzo ciężką powieść o głębokim podłożu psychologicznym.
A Maurycy cóż pojawił się niczym barwny ptak...
Studium psychologiczne kobieco - męskiej natury.
Narrator i jednocześnie doktor, ojciec głównej bohaterki jest niezwykle barwną, konserwatywną postacią, która przedstawia nam historię pewnej miłości...mezalians z łowcą posagów.
Katarzyna...specyficzna postać, natura ją nie obdarzyła piękną czy uroczą powierzchownością, nie obdarzyła też pięknym umysłem, natura zimnej ryby,...
2018-03-12
Henry James zabiera nas w niezwykłą podróż pomiędzy dwoma kontynentami - Europa i Ameryka, symbolika starego kontynentu to doświadczenie, stateczność i konsekwencja kontra młody kontynent, powiew świeżości, przygody, niedojrzałość i fantazja, otwarcie na nowoczesność.
Europa otwiera angielską epokę wiktoriańską przeplatając toskańskie klimaty Włoch, dekadencja, melancholia raczkująca w stronę feminizmu.
Wielowarstwowa fabuła z wszechobecnym i wszechwiedzącym narratorem alter ego pisarza z nieukrywaną sympatią do głównej bohaterki, wiąże się z wątkiem autobiograficznym Mary Temple , która w 1870 roku zmarła w wieku 24 lat. Symbolizowała nowoczesność, postęp, feminizm, samorealizację , podróże, otwarcie na świat dla kobity w czasach męskich było trudnym wyzwaniem.
Niezwykle misternie budowana fabuła mocno nasycona podłożem psychologicznym, charakterystyka bohaterów doskonale skrojona i dopasowana do fasonu dekadencji. Isabella Archer młoda, egzotyczna i atrakcyjna panna, która stanowi doskonała partię dla arystokratyczno - konswerwatywnych rodów, z miejsca odrzuca wszystkich kandydatów. Szczęśliwym zbiegiem wydarzeń staje się majętną panną, dziedziczy majątek po wuju, ta sytuacja staje się krokiem zmierzającym do samorealizacji i zmiany statusu kobiety epoki wiktoriańskiej, salony i świat otwiera przed nią drzwi...
Drzwi na świat uchylają zawoalowany , zniekształcony perspektywą, otoczony maskami, intrygami, wirującymi w tańcu upojonym groteską i oniryzmem.
Niewinność i głód życia Isabelli pcha ją w najniebezpieczniejsze zakątki ludzkiej natury, złowieszcze sygnały i symbolika anturażu Florencji, pięknej architektury, słońca południa, soczystej winorośli otwiera głęboko nasyconą próżnię miłości. I pojawia się wąż w ludzkiej postaci przybiera ciało doskonałej, nieskazitelnej damy Merle, która kusi jabłkiem...Wielopłaszczyznowa manipulacja, schlebianie, pajęcza sieć tkliwie i konsekwentnie tka się i oplata Isabell, która niedoświadczona, niedojrzała ulega Gilbertowi Osmondowi. Odrzucając najlepsze partie skazała się na los, w którym początkowo utwierdzała się w przekonaniu, że małżeństwo z ubogim kolekcjonerem dzieł, gwarantuje mazalians i niezależność finansową, która daje jej przewagę nad mężem. Miłość do mężczyzny, fascynacja jego osobą uśpiła czujność młodziutkiej żony, szala dominacji odwraca się i poznajemy prawdziwe oblicze Gilberta. Mroczność zdeprawowanego, zepsutego, amoralnego, brutalnego męża, który psychicznie i fizycznie się znęca nad młodą żoną, z czasem spychając ją na margines upokorzenia, paranoi i obezwładniającego strachu osiągając całkowitą kontrolę nad nią samą i jej majątkiem.
Postać Gilberta i madame Merle utożsamia nas z innymi wielki powieściami "Portret Doriana Grey'a" , "Niebezpieczne związki", demoniczność, wyuzdanie i kontrola zmierzająca do unicestwienia słabych i niewinnych jednostek.
Isabell dokonując złego wyboru w życiu, nie ma na tyle sił, by to zmienić, by przeciwstawić się mężczyźnie, który okazał się kameleonem , który poślubił ja dla korzyści majątkowych i całkowitego przejęcia kontroli nad jej życiem i nią samą.
Wielopłaszczyznowość fabuły ukazuje losy innych bardzo ciekawych postaci m.in; ciotka Lidia Touchett, bardzo mądra życiowo kobieta, jej mąż Daniel, który przepisał część majątku Isabell za namową syna Ralpha, zresztą kolejna arcyciekawa postać, kochał kuzynkę i będąc bez szans (gruźlica), postanowił zabawić się z przeznaczeniem, nakreślając scenariusz życiowy Isabelli, trzej starający się kandydaci o rękę, na pewnych etapach życia towarzyszą bohaterce.
Niezwykłym zabiegiem tej mocno psychologicznej powieści jest rozwój emocjonalny i psychologiczny bohaterki, dojrzewanie, dorastanie i zaakceptowanie dokonanego wyboru, wyboru złego, ale jednak wyboru, który staje się sensem życia i krzyżem.
Henry James podaje nam na talerzy deser, którym się bardzo długo delektujemy, smaki zmieniają się wraz ze słodyczą i goryczą, której doświadczamy.
Henry James zabiera nas w niezwykłą podróż pomiędzy dwoma kontynentami - Europa i Ameryka, symbolika starego kontynentu to doświadczenie, stateczność i konsekwencja kontra młody kontynent, powiew świeżości, przygody, niedojrzałość i fantazja, otwarcie na nowoczesność.
Europa otwiera angielską epokę wiktoriańską przeplatając toskańskie klimaty Włoch, dekadencja, melancholia...
2018-02-03
Mój pierwszy raz z Henry Jamesem...delektuję się epoką i powolnie budowaną fabułą, a diabeł tkwi w szczegółach.
Spotkanie dwóch skrajnych światów : Paryż - miasto miłości, bohemy artystycznej, zabytków , szaleństwa, perwersji kontra purytańska Ameryka.
Lambert Strether z misją szpiegowską przybywa do Paryża...
600 stron, które nam Henry James podsuwa to misternie budowana fabuła, której głównymi elementami są dialogi, opisy, które mogą wydwać się nudne i przedłużające ale jakże oddające ducha epoki , wnętrz, stroju , salonu z herbatką, powolność, przeciąganie i wchodzenie bardzo powolne w klimat, pomiędzy bohaterów , by z czasem spokojnie i intensywnie uczestniczyć, egzystować. Studium charakterów z wachlarzem emocji od melancholii, nadwrażliwości , euforii ale też niuanse i enigmatyczność bohaterów, nie dostajemy na tacy gotowych rozwiązań, część domyślamy się, bo autor znów w zawoalowany sposób ukrył i każe się domyślać lub szukać pomiędzy słowami.
Polecam gdy ktoś chce złapać oddech i podelektować się słowem...akcji, sensacji tutaj nie znajdziemy.
Mój pierwszy raz z Henry Jamesem...delektuję się epoką i powolnie budowaną fabułą, a diabeł tkwi w szczegółach.
Spotkanie dwóch skrajnych światów : Paryż - miasto miłości, bohemy artystycznej, zabytków , szaleństwa, perwersji kontra purytańska Ameryka.
Lambert Strether z misją szpiegowską przybywa do Paryża...
600 stron, które nam Henry James podsuwa to misternie budowana...
2017-10-17
Jakie smutne! Ja się zestarzeję i będę brzydki i odpychający. Ale portret ten na zawsze pozostanie młody. Nigdy nie będzie starszy niż w dzisiejszym czerwcowym dniu. Gdybyż mogło być przeciwnie! Gdybym ja pozostał wiecznie młody, a obraz się starzał! Wszystko bym za to oddał, wszystko! Tak, nie ma nic na świecie, czego bym za to nie oddał. Oddałbym duszę własną!(...) Młodość! Młodość! Nie ma na świecie nic nad młodość!..."
"...Dobry wpływ wcale nie istnieje, Mr. Gray. Ze stanowiska naukowego każdy wpływ jest niemoralny (…) Bo wywierać na kogoś wpływ znaczy to samo, co obdarzać go swoją duszą. Człowiek taki nie posiada już wówczas własnych myśli. Nie pożerają go własne namiętności. Cnoty jego nie należą już do niego. Nawet jego grzechy, jeśli w ogóle grzechy istnieją, są zapożyczone od kogoś innego. Staje się on echem cudzej melodii, aktorem roli nie dla niego napisanej. Celem życia jest rozwój własnej indywidualności. Dać wyraz własnej swej naturze – oto nasze zadanie na ziemi..."
Książka powstała 127 lat temu, napisana 1890 roku, wydana rok później, polskie wydanie dopiero 1906 roku.
Kontrowersyjna postać dramaturga w swojej jedynej powieści zawarł duchową autobiografię i metafizyczną podróż w głąb mrocznej natury ludzkiej, unurzanej w luksusie, hedonizmie , perwersji i opium.
Hołd złożony kultowi ciała, egocentryzmowi, megalomanii i cynizmowi w swoistej świątyni próżności.
Dorian Gray to niewinny, szlachetny, wrażliwy i zjawiskowo piękny młodzieniec, który pod wpływem "odpowiednich" ludzi, otworzy swe mroczne i niegodziwe oblicze hołdujące hedonizmowi .
Malarz Basil, to niezwykle zdolny artysta malarz, który ujrzawszy posągowe oblicze Doriana Graya ulega fascynacji i inspiracji młodzieńcem, zakochuje się , tworząc arcydzieło swego życia - naturalnej wielkości obraz oblubieńca , który zgubi jego umysł i duszę.
Trzecią i niezwykle ciekawą postacią jest Lord Henry, niezwykle inteligentny cynik, uroczy i dystyngowany , cieszący się uwielbieniem "towarzystwa wzajemnej adoracji" arystokrata.
Poznanie pięknego i wrażliwego młodzieńca z cynikiem bez zasad staje się początkiem niezwykłego duetu, wpływowy lord otworzy drzwi percepcji, za którymi kalejdoskop rozrywek , arkana życia, pasje i namiętności, zaspokajanie żądz i pragnień, swoboda seksualna, i ciągłe poszukiwanie nowych podniet z zagłębianiem się w mroczność natury ludzkiej .
Aktualność dzieła Wilde i cząstka w każdym z bohaterów jest współczesnym targowiskiem próżności komercyjno - konsumpcyjnym świecie, w którym Oscar Wilde posyła nam cyniczny uśmieszek...
Styl, estetyka, barwność języka i gotycki klimat.
Nie byłabym sobą, gdybym tutaj nie pokleciła dodatkowo pakiet.
Audiobook z interpretacją Adama Baumana, oprawa muzyczna i barwa głosu...
Na przestrzeni dziejów ludzkich było wiele ekranizacji, polecam trzy wersje.
"Portret Doriana Graya" z 1945 roku w reżyserii Alberta Lewina z doskonałą kreacją Georga Sandersa (Lord Henry), A. Lansbury (Sibyl) i oczywiście Hurd Hatfield (Dorian)bardzo enigmatyczny, mroczny i zimny.
Czarno - białe zjawiskowe zdjęcia , scenografia, kostiumy i muzyki.
Uwspółcześniona wersja z 1970 roku w reżyserii Massimo Dallamano.
Playboy, który zaprzedał swoją duszę diabłu, zanurzył się w luksusie, hedonizmie i perwersji.
Scenografia, kostiumy, muzyka z odtwórcą Graya - H. Bergera doskonałe.
Wersja z 2009 roku Olivera Parkera "Dorian Gray".
Gotycki klimat z metafizyką, perwersyjność i sadomasochizm, opium w audiowizualnej oprawie, urzekający Dorian Gray w roli Bena Barnesa, Colin Firth (Lord Henry) czy Ben Chaplin (Basil) dość słabo wypadli.
Jakie smutne! Ja się zestarzeję i będę brzydki i odpychający. Ale portret ten na zawsze pozostanie młody. Nigdy nie będzie starszy niż w dzisiejszym czerwcowym dniu. Gdybyż mogło być przeciwnie! Gdybym ja pozostał wiecznie młody, a obraz się starzał! Wszystko bym za to oddał, wszystko! Tak, nie ma nic na świecie, czego bym za to nie oddał. Oddałbym duszę własną!(...)...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-23
"...Świat należy do silnych, przyjacielu! Nasza egzystencja oparta jest na zasadzie, że silni rosną w siłę, pożerając słabszych. Musimy się z tym pogodzić. To zupełnie normalne. Poniekąd prawo przyrody. Króliki je akceptują i wiedzą, że rola silnych przypada wilkom. Same zaś są sprytne, płochliwe i zwinne, kopią nory i kryją się, gdy wilk jest w pobliżu. Jeżeli przetrwają, gra toczy się dalej. Znają swoje miejsce. Na pewno żaden nie rzuci się na wilka. Bo to nie byłoby rozsądne, prawda..."
Książka wydana w 1962 roku, od 55 lat czytana...
Ken Kesey wciąga nas w klaustrofobiczno - hermetyczny klimat muru, okratowania Szpitala Psychiatrycznego w którym zniewolona jednostka dąży do wolności.
Gdy przekroczymy drzwi oddziału, tajemnicza, niema postać Wódza Bromdena - narratora powieści, przeprowadzi nas przez piekielne czeluści, odrealniony, niewidzialny stanie się symbolem zawoalowanej walki z systemem i Wielką Oddziałową, która zignorowała "niemego Indianina", nie uznając za niebezpiecznego, i niegodnego przeciwnika, który symbolizuje wolność.
Zostajemy wchłonięci przez Kombinat, miejsce zniewolenia jednostki ludzkiej, pozbawienia wolnej woli i indywidualizmu. Gra , manipulacja , porządek, hierarchia , wojskowa musztra doprowadzają do licznych potyczek, bitew by kulminacja stała się otwartą wojną Wielkiej Oddziałowej Ratched - McMurphiego...
Do pakietu obowiązkowo polecam audiobooka interpretacja Jana Peszka i Zbigniewa Zapasiewicza.
Film Formana z 1975 roku z doskonałą kreacją Jacka Nicholsona i Louise Fletcher w roli diabolicznej siostry Ratched
"...Świat należy do silnych, przyjacielu! Nasza egzystencja oparta jest na zasadzie, że silni rosną w siłę, pożerając słabszych. Musimy się z tym pogodzić. To zupełnie normalne. Poniekąd prawo przyrody. Króliki je akceptują i wiedzą, że rola silnych przypada wilkom. Same zaś są sprytne, płochliwe i zwinne, kopią nory i kryją się, gdy wilk jest w pobliżu. Jeżeli przetrwają,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-23
Pobyt w Kotli i wsi Grochowice w latach 1967/68 stał się dla pisarzowi okresem cennych obserwacji, wykorzystał później w powieści "Siekierezada albo Zima leśnych ludzi". Powstające notatki utrwaliły materiał do przyszłej powieści – zapisywał pomysły oraz fragmenty rozmów drwali, szkicował pierwsze wersje opisów i refleksji oraz planował kolejne czynności przygotowawcze.
Tłem powieści były okoliczne lasy i wsie: Grochowice i Kotla (kryją się one pod nazwami Bobrowice oraz Hopla). Prototypami licznych postaci byli tutejsi mieszkańcy i pracownicy leśni (m.in. Władysław Majdański i Michał Serediuk).
Wokół ludzi i miejsc, które powieść oddaje stała się idea „Stachuriad”, odbywających się w Grochowicach w latach 1983-1987, reaktywowanych w latach 90. i kontynuowanych obecnie.
Kultowa powieść Edwarda Stachury ( nawiązuje do klimatu "W drodze" Jack Kerouac) , wydanej w 1971 roku, popularność prozy poetyckiej lat 70 / 80-tych odczytywano jako ucieczkę od zgnilizny PRL-u, alternatywa dla natury, czystości i prawdy...
Ziemie Zachodnie to droga do krainy prawdy, prawdziwych mężczyzn, kultu ludzi lasu, tylko tu trafiają twardziele, outsiderzy, tułacze, niepogodzeni z ówczesnym światem, poszukiwacze własnej prawdy, wrażliwcy i nadwrażliwe dusze - artystów, poetów, rzeźbiarzy, malarzy...tych , którym w duszy gra...szukamy "Gałązki Jabłoni".
Proza drogi, słyszymy jadący pociąg, zmierzamy w ośnieżoną krainę drwali, prawdziwych mężczyzn z workiem, w którym mamy zamknięty cały świat.
Jan Pradera , około trzydziestu lat, poeta, wieczny tułacz i "Gałązka Jabłoni" rozpoczyna kolejny rozdział swego wędrownego życia, przystanki, to etap nowego szczęścia, nowych przemyśleń, i istotnych "wewnętrznych dialogów" przeplatanych z piciem w "Hoplance", praca w lesie, więzią z Babcią Oleńką, i nawiązanymi znajomościami Peresadą, Wasylukiem, Selpką i jego roześmianą żoną , której śmiech zastępuje dialogi...
Prawdziwość tego miejsca, surowość, piękno natury, i droga, którą określa maszynista Bartoszko nadaje wymiaru filozoficzno - surrealistycznego ;
"...co to jest droga, to najlepiej dowiedzieć się nogami... a już obowiązkowo bosymi. Dobrze przy tym, żeby piach nie był ot taki sobie... ale gorący... jak we żniwa, albo zimny, jak w listopadzie, w przymrozki... i żeby nogi młode były. Stare kopyta mało czują. Dobrze żeby na tej drodze jakaś kałuża była, kamień, korzeń... i skaleczyć palec, albo piętę odbić o!... żeby poznajomić się z drogą dobrze, to trzeba hen w cudze strony iść... iść, iść... i pomylić się na rozstaju, wejść w dzikie chaszcze..."
Scena z Kaziukiem jest niezwykle wymowna, stan emocji od skrajności do spokoju, spełnienia z siekierą i Peresada, który obcuje , jakby to była rutyna...stoły, siekiera, widownia, papieros i fajrant...orkiestra gra i wszystko wraca do normy...
Scena z bibliotekarką, uniesienie skrzydeł poetyckości w dole...
Postaci Jana Pradery i Michała Kątnego alter - ego Edwarda Stachury...
"...Zwalić by można się nóg
Co rusz, co krok
Co noc, to szloch
I rozpacz
Ale czy warto?
Może nie warto?
Chyba nie warto?
Raczej nie warto
Nie, nie - nie warto
Zginąć by można jak nic
Do żył jest nóż
Lub w dół, na bruk
Z wysoka
Ale czy warto?
Może nie warto?
Chyba nie warto...?
Raczej nie warto
Nie, nie - nie warto
Jechać by, można do miast
Lub w las, na błoń
Na koń i goń
Nieboskłon
Ale czy warto?
Może nie warto?
Ech, chyba warto...
O, tak - to warto
Jeszcze jak warto!
Warto sięgnąć po film Witolda Leszczyńskiego.
Bardzo dobre aktorstwo ; Edward Żentara, Ludwik Pak, Krzysztof Majchrzak, Jerzy Block, Jadwiga Kuryluk.
Ośnieżone piękno natury, lasy, praca i muzyka Vivaldiego niezwykle kontrastuje surrealizmem drzewa z niebem...
Pobyt w Kotli i wsi Grochowice w latach 1967/68 stał się dla pisarzowi okresem cennych obserwacji, wykorzystał później w powieści "Siekierezada albo Zima leśnych ludzi". Powstające notatki utrwaliły materiał do przyszłej powieści – zapisywał pomysły oraz fragmenty rozmów drwali, szkicował pierwsze wersje opisów i refleksji oraz planował kolejne czynności...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-24
Trzecie spotkanie z autorem.
György Korim jest 44-letnim rozwiedzionym nieudacznikiem, archiwistą z małego miasta i ..."wyciągnął akta oznaczone numerem IV.3/1941-42, wyciągnął je, i w ten sposób odmieniło się jego życie, bo to, co tam znalazł, przesądziło raz na zawsze , co ma robić, jeśli pragnie "aktywnie" wziąć udział w "ostatecznym pożegnaniu", powiedziało mu, co ma zrobić z tymi wszystkimi latami, przez które zastanawiał się, rozmyślał i wahał, a mianowicie to, że ma je wszystkie zostawić w jasną cholerę, i to natychmiast, gdyż ów materiał, fascykuł oznaczony numerem IV.3/1941-42, nie pozostawiał wątpliwości, co winien począć, smucąc się utraconą szlachetnością, jakie zdanie pozostało mu do wykonania, czyli gdzie ma szukać, a przede wszystkim, w czym ma szukać tej, tak bardzo wytęsknionej, odebranej mu, największej na tej ziemi wolności..."
Odbywamy niezwykła podróż - labirynt z ziemi węgierskiej do Nowego Jorku, który niczym Wieża Babel i centrum świata odkrywa przed nami czterech jeźdźców apokalipsy różnych epok i walczących ze złem tego świat, przenosimy się w czasie i przestrzeni, od zarania dziejów ludzkich, cywilizacje, historie, kulturę i sztukę, mistycyzm, filozofię do największego zła "wojny". Czy nieudacznik może zmienić losy świata i sprowadzić pokój i porządek na konsumpcyjno - komercyjny padół...spoglądając na zegar dworcowy w Schaffhausen o 23.37 ?
Trzecie spotkanie z autorem.
György Korim jest 44-letnim rozwiedzionym nieudacznikiem, archiwistą z małego miasta i ..."wyciągnął akta oznaczone numerem IV.3/1941-42, wyciągnął je, i w ten sposób odmieniło się jego życie, bo to, co tam znalazł, przesądziło raz na zawsze , co ma robić, jeśli pragnie "aktywnie" wziąć udział w "ostatecznym pożegnaniu", powiedziało mu, co ma...
2017-06-23
"...Odkąd, nie miałem już innego modelu prócz Izy spełniło się marzenie Pigmaliona. Ta, którą kochałem przetwarzała się kolejno w kobietę i posąg. Jednakże, z obawy by nie odkryto naszej tajemnicy, zmieniłem rozmiary dzieł moich..."
"...Odkąd, nie miałem już innego modelu prócz Izy spełniło się marzenie Pigmaliona. Ta, którą kochałem przetwarzała się kolejno w kobietę i posąg. Jednakże, z obawy by nie odkryto naszej tajemnicy, zmieniłem rozmiary dzieł moich..."
Pokaż mimo to2016-07-06
Książka 1965 i film 2015 to ostatnie dzieła wielkich ludzi.
"...Opowiem inną przygodę dziwniejszą…"
Kosmos Gombrowicza w luźnej wersji Żuławskiego, zaintrygował mnie wywiadem reżysera, który powiedział ; "O czym jest "Kosmos" Gombrowicza? Nic nie zrozumiałem i dlatego zrobiłem film..."
Surrealizm, mroczność przeplata egzystencjonalizm, harmonię, wieszanie z perwersją erotyczną,gwałtem emocjonalnym.
Zakopane lat 20-tych XX wieku , dwóch młodzieńców ,pensjonat na uboczu i seria niczym z karabinu uderza absurdem ,nieracjonalny, nierealny, nierozsądny, nierozumny, niestworzony, nieziszczalny, nonsensowny, paradoksalny, paranoiczny, paranoidalny, pozbawiony sensu zestawem powieszonych , zaczyna się od wróbla, trafi się patyk, kot itd...
Katasia o specyfice urody, który przykuł uwagę Witolda i Fuksa ;
"... co mnie zastanowiło w tej kobiecie, to dziwne zeszpecenie ust na tej twarzy poczciwej gosposi o jasnych oczkach — usta miała z jednej strony jak gdyby nadcięte i to ich przedłużenie, o odrobinę, o milimetr, powodowało wywinięcie wargi górnej, uskakujące, czy wyślizgujące się, prawie jak płaz, ta zaś oślizgłość uboczna, umykająca, odstręczała zimnem płazowatym, żabim,
a jednak mnie z miejsca rozgrzała i rozpaliła będąc ciemnym przejściem, wiodącym do grzechu z nią płciowego, śliskiego i śluzowatego..."
Ta niezwykła historia, tajemnicze zdarzenia, oryginalne postacie egzystencjalizm i szaleństwo zmierzające do osiągnięcia harmonii, ładu. Poszukiwanie w tym zniekształconym, perwersyjnym, konsumpcyjnym świecie czystości, kształtu, geometryczności, płynności, powłóczystości, estetyki.
Metafory z słowotokiem majstersztyk ;
"...I teraz trzeba będzie powiesić Lenę.
Zdziwienie nie odstępowało mnie na krok, byłem szczerze zdziwiony, bo ta myśl, żeby powiesić, była jak dotąd we mnie czymś teoretycznym, nieobowiązującym i właściwie po palcu w ustach nie zmieniła swego charakteru, była wciąż ekscentrycznością… czy nawet
frazesem… A jednak siła, z jaką ten olbrzymi wisielec wjechał we mnie i z jaką ja wjechałem w wisielca, druzgotała wszystko. Wróbel wisiał. Patyk wisiał. Kot wisiał (póki go nie zakopano). Ludwik wisiał. Powiesić. Ja byłem wieszaniem. Przystanąłem nawet,
żeby pomyśleć, że przecież każdy chce być sobą, więc i ja chcę być sobą, któż by, na przykład, lubił syfilis, oczywiście nikt nie lubi syfilisu, ale przecież i syfilityk chce być sobą, syfilitykiem, łatwo się mówi „chcę wyzdrowieć”, a jednak to brzmi obco, to jakby się
powiedziało „nie chcę być, kim jestem”.
Wróbel.
Patyk.
Kot.
Ludwik.
A teraz trzeba będzie powiesić Lenę.
Usta Leny.
Usta Katasi.
(Usta księdza i Jadeczki, wymiotujące).
Usta Ludwika.
A teraz trzeba będzie powiesić Lenę..."
Film Andrzeja Żuławskiego z 2015 jest ostatnim dziełem wielkiego reżysera, który zmarł.
Gombrowicz w luźnej wersji Żuławskiego,surrealizm przeplata się z wielka literaturą i filmem,wieszanie z perwersją erotyczną,gwałtem emocjonalnym i scenopisem.
Spektakl teatralny z 2006 roku w reżyserii Jerzego Jarockiego niemal wierna adaptacja książce, z doskonałą obsadą, na wyróżnienie zasługuje rola Zbigniewa Zapasiewicza w roli Leona.
Gdyby ktoś jednak nie był zainteresowany wizualnym wymiarem, to polecam słuchowisko Teatru Polskiego Radia "Kosmos" Gombrowicza z narracją i pierwszoplanową rolą Witolda - Krzysztofem Kołbasiukiem, który swoim miękkim, zmysłowym tembrem otula nas....
Książka 1965 i film 2015 to ostatnie dzieła wielkich ludzi.
"...Opowiem inną przygodę dziwniejszą…"
Kosmos Gombrowicza w luźnej wersji Żuławskiego, zaintrygował mnie wywiadem reżysera, który powiedział ; "O czym jest "Kosmos" Gombrowicza? Nic nie zrozumiałem i dlatego zrobiłem film..."
Surrealizm, mroczność przeplata egzystencjonalizm, harmonię, wieszanie z perwersją...
2017-06-01
Moje pierwsze spotkanie z literaturą Krasznahorkai'a .
Mroczna, apokaliptyczna wizja miejsca zawieszonego w czasoprzestrzeni postkomunistycznej. Czarno-biały wymiar rzeczywistości małego miasteczka uderza w nas groteską i surrealizmem, pierwsze kroki kierujemy do baru, który do 22.00 funduje atrakcje miejscowych, delektujących się wyskokowymi trunkami, a wśród nich wizjoner, guru w osobie listonosza, który otwiera drzwi percepcji i zabiera nas w podróż "po drugiej stronie lustra"...
"...ATRAKCJA! WIELKA ATRAKCJA!
NAJWIĘKSZY WIELORYB ŚWIATA
i inne sensacyjne tajemnice przyrody
na placu Kossutha (na prawo od Rynku)
1, 2, 3 grudnia
Tuż po wspaniałym tournee po Europie!!!
Bilety w cenie 50 Ft
(Dzieci i żołnierze za pół ceny!)
ATRAKCJA! WIELKA ATRAKCJA!..."
Atrakcja, cyrk, wieloryb, tajemniczy Książę pod osłoną nocy pojawili się w uśpionym miasteczku, by tchnąć pierwiastek zła.
Obezwładniająca, hipnotyzująca siła symbolicznego walenia na głównym placu potęguje nawarstwiający się system totalitaryzmu, zniewolenie jednostki , które eskaluje do anarchii, przemocy, zbrodni, tortur.
Człowieczeństwo, humanitaryzm, wartości, ideały płona na stosie piekielnych czeluści. Nadzieja umiera ostatnia, a po ciemnościach następuje jasność, by ostatni sprawiedliwy przywrócił harmonię światu, umarł król, niech żyje król...
Do pakietu obowiązkowo film "Harmonie Werckmeistera" z roku 2000 w reżyserii Béla Tarr z przejmującą, mroczną muzyką, czarno - białymi zdjęciami, niezwykle długimi ujęciami ( wjazdu cyrku do miasta, przejścia rzeszy ludzi z pałami, kadrowanie drogi listonosza do domu, kadrowanie walenia). Prostota i minimalizm środków wyrazu w scenografii i grze aktorskiej, surowość obrazu. Potęgujące stany nawarstwiają w ludziach spustoszenia, panikę, wyzwalając najbardziej zwierzęce instynkty i chęć niepohamowanej, niszczycielskiej siły plądrującej wszystko co stanie na drodze, brak świętości...i nastanie jasność, by ocalić ludzkość od zła, stawiając staruszka z aureolą światła w łaźni szpitalnej...ludzkość ma szansę na uratowanie, w odwiecznej walce dobra ze złem.
Moje pierwsze spotkanie z literaturą Krasznahorkai'a .
Mroczna, apokaliptyczna wizja miejsca zawieszonego w czasoprzestrzeni postkomunistycznej. Czarno-biały wymiar rzeczywistości małego miasteczka uderza w nas groteską i surrealizmem, pierwsze kroki kierujemy do baru, który do 22.00 funduje atrakcje miejscowych, delektujących się wyskokowymi trunkami, a wśród nich...
Korespondencja, inna niż wszystkie inne!
Listy miłosne pół żartem / pół serio!
Dwoje Wielkich Literatów!
450 listów!
Ta historia, zaczeła się jeszcze w II poł. lat 40.XX wieku. Ona, drobna szatynka związana wtedy z Adamem Włodkiem, on wysoki niebieskooki opalony, sportowiec - literat związany z awangardową plastyczką Marią Jaremianką. Spojrzenia, spojrzenia, myśli, a gdyby on/ona....
Wiersz "Miłość od pierwszego wejrzenia" stanowi analogię do tego, co musi się zdarzyć...
"Oboje są przekonani,
że połączyło ich uczucie nagłe.
Piękna jest taka pewność,
ale niepewność jest piękniejsza.
Sądzą, że skoro nie
znali się wcześniej,
nic miedy nimi nigdy się nie działo.
A co na to ulice, schody, korytarze,
na których mogli się od dawna mijać?
Chciałabym ich zapytać,
czy nie pamiętają -
może w drzwiach obrotowych
kiedyś twarzą w twarz?
jakieś ,,przepraszam'' w ścisku?
głos ,,pomyłka'' w słuchawce?
- ale znam ich odpowiedź.
Nie, nie pamiętają.
Bardzo by ich zdziwiło,
że od dłuższego już czasu
bawił się nimi przypadek.
Jeszcze nie całkiem gotów
zamienić się dla nich w los,
zbliżał ich i oddalał,
zabiegał im drogę
i tłumiąc chichot
odskakiwał w bok.
Były znaki, sygnały,
cóż z tego, że nieczytelne.
Może trzy lata temu
albo w zeszły wtorek
pewien listek przefrunął
z ramienia na ramię?
Było coś zgubionego i podniesionego.
Kto wie, czy już nie piłka
w zaroślach dzieciństwa?
Były klamki i dzwonki,
na których zawczasu
dotyk kładł się na dotyk.
Walizki obok siebie w przechowalni.
Był może pewnej nocy jednakowy sen,
natychmiast po zbudzeniu zamazany.
Każdy przecież początek
to tylko ciąg dalszy,
a księga zdarzeń
zawsze otwarta w połowie."
18.04.1966 roku Kornel Filipowicz wysłał pierwszą wiadomość tekstową; "Ten skromny przyczynek do małpologii proszę przyjąć od Kornela Filipowicza", w kopercie znajdują się fotografie trzech małp z krakowskiego zoo oraz narysowany kwiatek od mężczyzny.
Niezwykle - zwykła korespondencja, która może odbiegać od tradycyjnej formy epistolarnej, papier listowny zostaje zastąpiony karteczkami, bibułkami, ulotkami, fragmentami z np. encyklopedii radzieckiej itd...Cudowna grafiko - plastyko - technika poetki i prozaika staje się doskonałym uzupełnieniem i komentarzem do rzeczywistości, która otaczała tych ludzi, którzy poczucie wolności manifestowali w każdym calu swej egzystencji.
Doskonały dokument przemian społeczno - ekonomiczno - politycznych w PRL-u od wydarzeń kulturalnych, obcowania w środowisku literatów, wolnych zawodów poprzez ustrój komunistyczny, walkę z podstawowymi potrzebami dnia codziennego, staniem w kolejkach, gierkowską odwilżą z paszportem i coca-colą, dobrymi filmami w DKF-ie dla niszowej grupy, sanatoryjno - wypoczynkowe klimaty, koty, koty i wiersz, który powstałpo śmierci Filipowicza i stał się przyczynkiem do tytułu. Pozornie prozaiczna rzeczywistość w korespondencji literatów nakreśla niezwykle barwny i wartościowy świat. Od pierwszej wiadomości Wisława i Kornel zabierają nas do swojego świata, wchodzimy do świata gry słownej, błyskotliwość umysłów, kunszt i szacunek do słowa i partnera, kreatywność i poczucie humoru, niezwykła kolekcja powstających kreacji i kolaży graficzno - obrazkowych, dbałość o detale i szczegóły. Precyzja budowania słowno - myśleniowa dodaje smaczku i obrazuje poziom tej niezwyłej relacji, zawoalowane spostrzeżenia i ich wewnętrzny, wzajemny kod słowny.
"Zakopane 27. 7. 68
Kornelu Kochany!
Smutno mi z wielu powodów, ale najbardziej z Twojego. Dostałeś mój list wysłany jeszcze z Krakowa? Cieszę się, że przynajmniej ryby miałeś spokojne i ta niespodzianka nie przyszła za wcześnie.
Ja także dostałam Twój list (Adam przysłał mi tu pocztę) zapowiadający przyjazd i zapraszający mnie do Wierzynka... Och, co bym dała za to!
Dość powiedzieć, że rozbeczałam się czytając, po raz pierwszy zresztą od przyjazdu, co jest wielkim sukcesem, bo tu płaczą wszyscy, mężczyźni i kobiety, bardzo chętnie i często. Nastroje się udzielają, jedno drugiemu opowiada same potworności, no i tak czas leci. Najgorszy jednak jest ten sanatoryjny rygor; do dwóch tygodni w ogóle mowy nie ma o wytknięciu nosa poza ogrodzenie.
Jednym słowem znalazłam się w kryminale, łagodnym, ale jednak dosyć trudnym do zniesienia dla kogoś, kto zawsze miał swój własny pokój i robił co chciał. W dodatku czeka się jeszcze na proces, czyli ostateczne orzeczenie, które nie zapada wcześniej niż w ciągu dziesięciu dni. Słyszę, że niższych wyroków jak 3 miesiące w ogóle tu nie dają.
Kornelu, czy w ogóle w tych warunkach mam jakiekolwiek prawo zajmować Cię moją osobą? I jakże mi przykro, że właśnie Tobie taką przykrość sprawiam. Jeśli jednak zechcesz, będę do Ciebie dalej pisać i dzwonić czasem koło 5-ej po południu, bo wtedy mamy wolne.
Gdybyś chciał nawet tu przyjechać, nie przyjeżdżaj jeszcze! Jestem tu od niedawna i robię wielki wysiłek, żeby się dostosować do narzuconego mi trybu życia. Twój przyjazd na razie zniweczyłby tę całą pracę i musiałabym z rozżaleniem zaczynać wszystko od początku. Czy możesz to zrozumieć? Bardzo chcę Cię zobaczyć ? ale niechże się trochę ustatkuję, nerwowo przede wszystkim. Ostatecznie jestem silna i jakoś sobie dam radę: początki tylko są trudne. Czuję się nieźle, wyglądam dobrze ? ale tu pełno takich, którzy wyglądają jak tury.
A jak Ty? Bardzo chcę wiedzieć o Tobie wszystko, zarówno o zdrowiu, jak i o Twoich wąsach...
Nie wiem tylko, jak przyjmiesz te rewelacje o mnie. Jeśli masz zamiar martwić się, rób to w sposób umiarkowany. Lekarz powiedział, że w zasadzie jestem silna i odporna. Poza tym powietrze i wieczne nic nie robienie zrobią swoje. Nie myśl ze zgrozą, że mam pismo takie roztrzęsione - piszę przykucnięta na krześle, które się kiwa.
Stół jest zajęty podwieczorkiem na trzy osoby (mam celę trzyosobową), więc miejsca nie ma.
Całuję Cię mój Kochany! Zadzwonię we wtorek - Wisława."
"...Panie Filipowicz!
Osoba z którą się Pan zadajesz to nawet nie wie gdzie ryba ma głowe a gdzie ogon. Zastanóf się Pan czy ta znajomość nie kąpromituje uczciwego rybaka
Przyjaciel."
"Z Warszawy, od kogoś kto myśli o Pani, kocha i tęskni!"
"Kochany Kornelu! Wiadomość, że masz zamiar zgolić wąsy, uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba. Chciałam przecież wypchać nimi poduszeczkę na szpilki"
"Kocham Cię bezustannie (tylko z przerwą obiadową)"
"Przyzwyczaiłem się już do Twojej ?sprawdzalnej? obecności w moim życiu."
"Kornelu!
Oto garść pytań, które mi spać nie dają:
1. Ile gatunków wódki masz w domu?
2. Od kogo Gienia, która tu co niedzielę odwiedza swoją siostrę, dostała te czerwone elastyczne spodnie?
3. Dlaczego wymyślasz sobie tyle trudnych do określenia zajęć, podczas gdy w górach nie ma kto zwozić drzewa?
4. Czemu w całym Zakopanem nie ma nikogo podobnego do Ciebie?
5. Czy Twoja Salomea jest w dalszym ciągu głucha?
6. Kiedy skończysz wreszcie szósty tom powieści p.t. "Zakochany szwagier"?
7. Dlaczego wydaje mi się, że ledwie miesiąc byliśmy razem, a teraz już rok osobno?
8. Jaka znowu polonistka pisze o Tobie pracę magist[erską] - i dlaczego to nigdy nie jest polonista?
9. Dokąd się dzisiaj wybierasz w tej śnieżnobiałej koszuli, co?
10. Czy jak wrócę kiedyś, będziesz mi znowu mówił Wiesławo?"
"Kornelu spod lady!
Nikt mnie tu nie docenia jako kobiety, ale za to moje kwalifikacje zawodowe są w pełni wykorzystywane. Co zdolniejsi pacjenci piszą np.:
"Na werandzie ma być cisza,
ale prezes ciągle misza"
i potem przychodzą do mnie i pytają, czy to dobre. Będę musiała chyba bardzo prędko wyzdrowieć.
W."
"Och Kornelu Kochany, jeszcze wczoraj, nie mając od Ciebie nic oprócz karteczki z Turkami, wysłałam do Kocka liścik - dziś dopiero dostałam od Ciebie list i drugą karteczkę równocześnie. Piszę więc już nie na te piękne Łysobyki, tylko na Baranów, licząc się z tym, że naszej poczcie wcale się nie spieszy. Grunt, że wiadomości o bardzo ważnych, od dawna oczekiwanych Nominacjach docierają do narodu w porę. Reszta nie ma już takiej doniosłości. Cóż dopiero mówić o listach z amorami!"
"Chcę bardzo, żebyś był zdrów i w dobrym humorze. Miauczenie Twojego kota dochodzi wśród nocnej ciszy aż na moją ulicę. Widać z tego, że nic nie robi tylko tęskni, a przecież zostawiłeś mu jak zwykle prace zlecone, pewnie jakąś nową i znakomitą powieść do napisania. Czytałam jego ostatnią nowelę w "Tyg[odniku] P[owszechnym]". Jest bardzo piękna. Naprawdę, wielką masz pociechę
z tego miłego stworzenia. Ja tu nikogo takiego nie mam, krasnoludki z powodu upałów odmówiły wszelkiej pomocy, a zresztą szczerze mówiąc są to tylko mali grafomani."
"Nie gniewaj się, że śniłam Ci się w złym humorze. To albo nie byłam ja, albo miałam się w tej formie śnić komu innemu. Byłam w kinie na Giulietcie i duchach Felliniego, jak wiesz, film nieudany z różnych powodów. W każdym razie nie podobał się ani Gieni, ani mnie. Byłam także w wesołym miasteczku i jeździłam na diabelskim kole. Wszystko to jednak w towarzystwie, które ani nie powinno, ani nawet nie może Cię niepokoić. Kornelu, w piątek miną dwa tygodnie, odkąd się nie widzieliśmy. Jedna lampa u sufitu znowu się nie świeci. "L" w Biprostalu nadal nie naprawione.
Byłoby to wszystko przeraźliwie smutne, gdybym nie wiedziała, że wreszcie kiedyś będzie inaczej. Całuję Cię mocno - Twoja Wisława."
"Wisełko kochana, zapraszam Cię na obiad do Wierzynka w poniedziałek i całuję - K."
Zaproszenie do zamkniętego, bardzo osobistego dialogu dwojga ludzi, którzy bardzo dbali o dyskrecję swojej relacji, o której wiedziała wybrana grupa bliskich przyjaciół.
Ponad dwudziestoletni związek nie został zalegalizowany, nigdy nie zamieszkali razem, określali sie jako konie cwałujące obok siebie...czułość, zażyłość, akceptowanie inności / zainteresowań partnera (np: ryby prozaika, byli mężczyźni orbitujący czy urok osobisty Filipowicza, który przyciągał kobiety, Astoria noblistki, Hrabina Heloiza Lanckorońska i plenipotent Eustachy Pobóg-Tulczyński kreacja z przymróżeniem oka sprzed 60 lat) szacunek i miłość (uwielbienie i niepewność zakochanej kobiety , oddanie i ubóstwianie dwojga nastolatków a nie dojrzałych osób), która po 40-stce/50-tce może być u dojrzałych partnerów najlepszym okresem w życiu.
Ostatni list Kornel Filipowicz napisał w 1981 roku a Wisława Szymborska 15 pażdziernika 1985 roku, w 1990 roku zmarł Kornel Filipowicz.
Korespondencja, inna niż wszystkie inne!
więcej Pokaż mimo toListy miłosne pół żartem / pół serio!
Dwoje Wielkich Literatów!
450 listów!
Ta historia, zaczeła się jeszcze w II poł. lat 40.XX wieku. Ona, drobna szatynka związana wtedy z Adamem Włodkiem, on wysoki niebieskooki opalony, sportowiec - literat związany z awangardową plastyczką Marią Jaremianką. Spojrzenia, spojrzenia, myśli, a gdyby...