-
Artykuły„Shrek 5”, nowy „Egzorcysta”, powrót Avengersów, a także ekranizacje Kinga, Dahla i Hernana DiazaKonrad Wrzesiński4
-
Artykuły„Wyluzuj, kobieto“ Katarzyny Grocholi: zadaj autorce pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać23
-
Artykuły„Herbaciany sztorm”: herbatka z wampiramiSonia Miniewicz1
-
ArtykułyWakacyjne „Książki. Magazyn do Czytania”. Co w nowym numerze?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2015-06-09
2015-06-17
PROKURATOR ALICJA HORN Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Drugie spotkanie z tym pisarzem.Sensacyjna powieść z lat 30-tych XX w, świetnie obrazująca Warszawę z jej przekrojem społecznym od gangsterów do wysoko postawionych urzędników.W tym świecie spotka się kobieta i mężczyzna z dwóch różnych światów,prokurator i przestępca,których połączy nieszczęśliwa miłość,skrupuły, niewinność...Odkryjemy świat rozrywki w ARGENTYNIE, np.słynne tango kocie, gdzie bawiła się śmietanka ówczesnej stolicy.Pojawi się tajemniczy naukowiec-lekarz, który prowadzi nielegalne badania. Polecam czyta się świetnie tę powieść, która wyprzedziła swoją epokę. Polecam dla pakietu film z Jadwigą Smosarską i Franciszkiem Brodniewiczem oraz Lodą Halamą ze swymi słynnymi długimi nogami.
PROKURATOR ALICJA HORN Tadeusz Dołęga-Mostowicz. Drugie spotkanie z tym pisarzem.Sensacyjna powieść z lat 30-tych XX w, świetnie obrazująca Warszawę z jej przekrojem społecznym od gangsterów do wysoko postawionych urzędników.W tym świecie spotka się kobieta i mężczyzna z dwóch różnych światów,prokurator i przestępca,których połączy nieszczęśliwa miłość,skrupuły,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-03-23
Rok 1933 i wydanie książki Dołęgi - Mostowicza mogło wywołać kontrowersje z tytułu afery gospodarczej i tajemniczej tożsamości....
Intrygująca historia rodziny Dalcz, poznajemy losy rodziny przemysłowców, ciekawa galeria postaci, tajemnice rodzinne, obyczaje i ukłon w lata 30 - te XX wieku. Piękne toalety pań, podróże pomiędzy stolicami europejskich państw, automobile,muzyka, romanse, sytuacja polityczna i gospodarcza okresu międzywojennego.Pracoholizm i ograniczone kontakty międzyludzkie, ciekawe bo wtedy nie było sms i portali społecznościowych, ludzie jednak nie zmieniają się....
Autor od pierwszych stron serwuje nam napięcie, wywiezienie jednego z dyrektorów Zakładu Przemysłowego Braci Dalcz i Spółki, potem samobójstwa właścicieli i tutaj na arenę wkraczają kuzyni Krzysztof i Paweł Dalczowie. Dwie odmienne osobowości,dzieli ich wszystko a łączy tylko firma. Dalczowie to ogień i woda, niechęć i fascynacja jednocześnie. Ten niekonwencjonalny duet na drodze mistyfikacji, malwersacji, hochsztaplerskich trików doprowadzi do fortuny a że fortuna kołem się toczy to z kryzysem też się spotyka...
To moje trzecie spotkanie z literaturą Dołęgi - Mostowicza i jestem zachwycona wartką , sensacyjna akcją z "genderowskimi" klimatami tamtych fascynujących czasów i zakończeniem.
Rok 1933 i wydanie książki Dołęgi - Mostowicza mogło wywołać kontrowersje z tytułu afery gospodarczej i tajemniczej tożsamości....
Intrygująca historia rodziny Dalcz, poznajemy losy rodziny przemysłowców, ciekawa galeria postaci, tajemnice rodzinne, obyczaje i ukłon w lata 30 - te XX wieku. Piękne toalety pań, podróże pomiędzy stolicami europejskich państw,...
2016-06-06
84 lata temu wydano tę debiutancką powieść, która obnażała bezlitośnie kulisy mechanizmu elit władzy. 80 lat temu urodził się aktor, który urodził się aby zagrać rolę Nikodema Dyzmy - symbol człowieka nieokrzesanego i pozbawionego kwalifikacji, ale jednocześnie sprytnego oszusta i karierowicza...
To dobry powód aby sięgnąć po powieść i zobaczyć Romana Wilhelmi.
"...— Tak, tak! — zawołała z egzaltacją jedna z pań. — Wówczas stanie u steru i uratuje naszą ojczyznę!
— Niezwykły człowiek — rzekł drżącym głosem doktor Litwinek.
— Wielki człowiek — zaakceptował wojewoda.
— Nagle z kąta rozległ się długi, skrzeczący śmiech.
Ponimirski dotychczas siedział cicho, a że nikt nań nie zwracał uwagi, nie zauważono jego ironicznej miny. Żorż przysłuchiwał się i wreszcie nie wytrzymał. Śmiał się teraz zataczając się na krześle.
— Z czego się pan śmieje? — obrażonym tonem zapytał wojewoda.
Żorż zerwał się, urwał z miejsca śmiech, kilkakrotnie próbował założyć monokl, lecz ręce mu tak się trzęsły, że nie mógł sobie dać z nim rady. Był zdenerwowany i wzburzony do ostatnich granic.
— Z czego? Nie z czego, moi państwo, tylko z kogo? Z was się śmieję, z was! Z całego społeczeństwa, z wszystkich kochanych rodaków!
— Panie!…
— Milczeć! — wrzasnął Ponimirski i jego blada twarzyczka chorowitego dziecka zrobiła się czerwona z wściekłości.
— Milczeć! Sapristi!Z was się śmieję! Z was! Elita
Cha, cha, cha… Otóż oświadczam wam, że wasz mąż stanu, wasz Cincinnatus, wasz wielki człowiek, wasz Nikodem Dyzma to zwykły oszust, co was za nos wodzi, to sprytny łajdak, fałszerz, i jednocześnie kompletny kretyn! Idiota, nie mający zielonego pojęcia nie tylko o ekonomii, lecz o ortografii. To cham, bez cienia kindersztuby, bez najmniejszego okrzesania! Przyjrzyjcie się jego mużyckiej gębie i jego prostackim manierom! Skończony tuman, kompletne zero! Daję słowo honoru, że nie tylko w żadnym Oksfordzie nie był, lecz żadnego języka nie zna! Wulgarna figura spod ciemnej gwiazdy, o moralności rzezimieszka. Sapristi! Czy wy tego nie widzicie? Źle powiedziałem, że on was za nos
wodzi! To wy wywindowaliście to bydlę na piedestał! Wy ludzie pozbawieni wszelkich
rozumnych kryteriów! Z was się śmieję, głuptasy! Z was! Motłoch!…
Nareszcie udało mu się włożyć monokl. Obrzucił wszystkich pogardliwym spojrzeniem i wyszedł trzaskając drzwiami.
Doktor Litwinek przerażonym i zdumionym wzrokiem przesunął po twarzach obecnych: na każdej był zakłopotany uśmiech, pełen politowania.
— Co to znaczy? — zapytał. — Kto to ten pan?
Pani Przełęska odezwała się:
— Niech pan wybaczy, panie dyrektorze, to mój siostrzeniec, a szwagier prezesa.
Zwykle bywa spokojny… jest niespełna rozumu.
— To wariat — wyjaśnił wojewoda.
— Biedny chłopak — westchnęła panna Czarska.
— Aha — uśmiechnął się doktor Litwinek — no, oczywiście, wariat..."
Kulisy powstania tej skandalicznej powieści, są zemstą autora pod adresem piłsudczyków, którzy nie zgadzając się z jego niepochlebnymi opiniami dziennikarskimi, dopuścili się wobec Dołęgi-Mostowicza aktu przemocy i zniewolenia.
Akcja powieści toczy się końcem lat 20 - tych XX wieku - sanacja i Piłsudski, Wielki Kryzys...
Nikodem Dyzma od jakiegoś czasu bezrobotny, zbiegiem okoliczności trafia na przyjęcie, na którym sałatka zagra strategiczna rolę i
„...Terkowski to głupstwo, ale szkoda sałaty!...”
Omyłkowo zostaje wzięty za ważną personę i od tego momentu rozpoczyna się jego spektakularny sukces i kariera.
Pnie się po szczeblach i w krótkim czasie, wykorzystując pomysł Kunickiego otwiera sobie drzwi do gabinetu Banku Zbożowego i zajmuje prezesa fotel.
Dołęga Mostowicz bystry obserwator, wymierza w elity rządzące ostrze satyry, cięte pióro, zmysł obserwacji obnaża na naszą miarę tę karierę.
Prymitywa, prostaka, ignoranta, hochsztaplera, niekompetentnego,kameleona, znikąd człowieka wynosi na szczyt...
Kuriozum Dyzmy farsę będzie ciągnęło do czasu, sekretarz w zawoalowany sposób wszelkie niekompetencje, brak profesjonalizmu, brak ogłady towarzyskiej i językowej prezesa tuszuje, skrywa i sytuacjach trudnych wadę w zaletę zamienia - David Copperfield istny:)
Od czasów Dołęgi Mostowicza świat wciąż takich nieokrzesanych gburowatych chamów rodzi a współczesne czasy wręcz urodzaj w Dyzmach mają, dostatek ci u nas...
Majstersztyk prostej konstrukcji, absurd polskiej rzeczywistości i mechanizmów drabiny społecznej, która złudnie może wykreować jednostkę, która "psim swędem" wywącha kilka zapachów, połączy i ślad wiedzie ku sukcesowi...a tłum wiwatujący niczego nie dostrzeże.
Komizm, gorycz ,degrengolada ,rozkład, demoralizacja , upadek , zepsucie, zgnilizna , gangrena , zbydlęcenie , spustoszenie , ruina czy to pozostaje złudzeniem, i tym musimy się karmić a śmiech należy do Żorża...którego i tak wariatem okrzyknięto.
Pakiet obowiązkowy to serial z majstersztykiem aktorskim Romana Wilhelmi, uważam, że to rola życia tego wielkiego aktora.
Serial bardzo dobry, wierny książce, dopracowane szczegóły od scenografii po kostiumy, obyczaje, zachowanie ducha epoki istny cymes.
Film z 1956 roku z Adolfem Dymszą jest inspirowany książką, Dymsza wielki aktor był, ale Dyzma w jego wykonaniu nie powala, dobroduszny hochsztapler wyszedł, a tu za mordę trza trzymać.
Jacek Kaczmarski śpiewa utwór poświęcony tej kuriozalnej postaci.
Pojawił się też musical w Teatrze Syrena z bardzo uwspółcześnioną i skrojoną na XXI wiek postacią Dyzmy.
84 lata temu wydano tę debiutancką powieść, która obnażała bezlitośnie kulisy mechanizmu elit władzy. 80 lat temu urodził się aktor, który urodził się aby zagrać rolę Nikodema Dyzmy - symbol człowieka nieokrzesanego i pozbawionego kwalifikacji, ale jednocześnie sprytnego oszusta i karierowicza...
To dobry powód aby sięgnąć po powieść i zobaczyć Romana Wilhelmi.
"...— Tak,...
2021-04-29
Olśniewający debiut Śląskiem nasycony.
Niezwykle minimalistyczna okładka - negatyw z nocnym motylem, który symbolicznie nawiązuje do Czarnego i Białego Miasta.
Etymologia nazwy Śląsk (czes. Slezsko, niem. Schlesien, łac. Silesia) nie jest jednoznaczna i skupię się na dwóch opiniach. Niemiecki humanista Konrad Celtis zauważył i powiązał rzekę Ślęzy ze Śląskiem, natomist filolog Jerzy Samuel Bandtkie, działający we Wrocławiu na przełomie XVIII/XIX wieku zwrócił uwagę, że z nazwy rzeki Ślęza przyjęli swoją nazwę słowiańscy Ślężanie , ale także nazwa góry Ślęży i rozciągającej się przy niej krainy.
Śląsk Marty Knopik nie dzieli się na Górny i Dolny, jest jednym wspólnym organem i bijącym sercem.
Magiczny realizm staje się scenografią i klimatem śląskiej ziemi, i historii ludzi, którzych na przestrzeni dziejów XX / XXI wieku splotły się koleje losu - Bobrowie, Genowefa, Kazia, Biała Irka i jej biały pudel, Leokadia Baumann, Dzida i inni, choć ich nie wymieniam, każda postać spełnia swoją rolę i jest ważna.
Wielowątkowa i wielopokoleniowa saga rodzinna Śląska zatacza krąg ludzi, których losy naznaczone są licznymi rysami, pooranymi duszami, egzystencją bólu i radości, miłości i niezwykłego niemal, niepoprawnego optymizmu, nadziei, którą dostrzega się w każdej sytuacji.
Kamienica nadgryziona zębem czasu świadczy o dawnym luksusie i znakomitej przeszłości, niegdyś pięknie rzeźbione balustrady, marmurowe ściany, zdobienia płaskorzeźbami i witrażami. Gdy przekroczymy drzwi ogromnego mieszkania wchodzimy w świat, który przeminął z wiatrem, ale każdy przedmiot ma swoją historię i usłyszymy ją...;
"...- Ten zegar - mówiła szeptem starowinka - moi rodzice zakupili u słynnego zegarmistrza przy placu Cesarza Franciszka Józefa, Kaiser Franz Josef Platz, później, po trzydziestym dziewiątym, nazywany placem Adolfa Hitlera. Pamiętam z dzieciństwa, jak ojciec był dumny z zakupu, bo wiecie państwo, zawsze lubił sceny mitologiczne, a te rzeźbienia to porwanie pięknej Europy. Matka stawiała zegar na kominku. Służąca go nie lubiła, bo trudno było odkurzyć, tyle tu szczegółów, postaci i zawijasów. - Odstawiła zegar i brała w dłonie kolejny przedmiot, tym razem zdobioną paterę, porcelanową figurkę, jakiegoś jelonka, pastereczkę, i o każdej rzeczy mówiła parę słów. - Widzą państwo, to jest jajo Faberge, myślę, że cenne, choć sama nie wiem, bo to chyba nie oryginał. Dostałam je od Johana, kiedy wrócił ze studiów z Wiednia. To był dobry chłopak, od dzieciństwa mieliśmy się ku sobie. Popatrzcie, to się otwiera, a w środku jest mała karuzela, z konikami o białych grzywkach, bo my jako dzieci lubiliśmy karuzele..."
Rodzina Bobrów znalazła się "...w mieszkaniu jednocześnie wspaniałym i paskudnym, boprzecież zapuszczonym, dawno nieremontowanym, chaotycznym, zbyt pełnym sprzętów, którym pani Leokadia widocznie się poddała, ich historii i nieogarniętej wielkości(...)W mieszkaniu na Szerokiej przeżyli szok cywilizacyjny, jakby ktoś przeniósł ich w inną rzeczywistość, do krainy, gdzie żyją ludzie o zupełnie odmiennych potrzebach i zwyczajach. W tej krainie ma się na przykład sześć serwisów obiadowych, bo tyle pani Leokadii zostawiła, a zabrała ze sobą tylko jeden, sześć serwisów obiadowych i kawowych, z cukiernicami, imbrykiem, delikatnymi filiżankami. Każdy zestaw z innym wzorkiem, zdobieniem, złoceniem, malunkiem, bo jeden biały z delikatnymi zawijasami srebra układającymi się w kształt liści, drugi w maki malowane pędzlem, jakby rozwiane przez wiatr(...)I jeszcze te figurki stojące na półeczkach, stoliczkach i komódkach, te figurki ciągle patrzące na Bobrów zimnymi oczami. Pastereczka niby patrzy na gęsi, baletnica niby zajęta tańcem, młodzian niby niby wpatrzony w ukochaną, nimfa cała w pląsach..."
Z czasem rodzina Bobrów "...adoptowała, jeden po drugim, portrety przodków, tak pozornie surowych i obcych. Najpierw tego w białym, wysoko postawionym kołnierzu, "wujcia Gniewka", jak nazywały go dziewczynki. Różnił się od reszty, bo włos miał zmierzwiony, jakby z szychty wracał pod wiatr, spojrzenie ogniste, trochę poeta wieszcz, trchę uciekinier z domu wariatów(...)W jadalni wisiał również portret damy w czarnej sukni z dużym, białym, haftowanym kołnierzem. Wokół szyi dama miała owiniętą futrzaną etolę. Miała też, i to łączyło ją z wujciem Gniewkiem, osobliwą fryzurę. Otóż jej ciemne, mocno kręcone włosy podzielono na trzy części w taki sposób, że część środkowa sterczała na czubku głowy i tworzyła płasko zakończony stosik, a pozostałe dwie rozczesano na boki tak, że zasłaniały uszy. Fryzura ta upodobniała damę do fantazyjnie ufryzowanego czarnego pudla z wiszącymi uszami. Pudlom dobrze w takim uczesaniu, kobietom nie(...)Nie pasowała do żadnej epoki, nie pasowała do sukni i do miny owej damy. Nawet przez chwilę się zastanawiano, czy ktoś jej tych włosów nie domalował, ale badania przeprowadzone z pomocą latarki i lupy pokazało, że nie. Opozycję do absurdalnej fryzury stanowiła mina owej damy, mina osoby rzeczowej, rozsądnej i trzeźwo patrzącej na życie. Damę nazwano Adelajdą..."
Czasoprzestrzeń splata losy wielu osób, ich historie, ich życie ale też bogactwo materialno - niematerialnego dziedzictwa etnologii, etnografii, antropologii kulturowo - społecznej.
Lokalność, regionalizm Ślązaków i śląskości, tożsamość, korzenie i poszukiwanie, silne związki kobiet i kobiecości oparte na czekających Penelopach, Burgundowych Wdowach i Białej Irki, młode pokolenie Bianki i Belindy w wyborach i kontrze Czarnego i Białego Miasta. Rok Zaćmienia, który stanowi kwintesencję symboliki scalającej bohaterów, ale też cudowną podróż do wnętrza Ziemii i Siebie, którą odbędą wszyscy, by odnaleźć sen i logikę, mitologia, legenda będą przewodnikiem enigmatycznym, który otworzy przed nami symbolikę drzewa, Wzgórza Małgorzaty czy świętego Jacka z ludzkim obliczem pragnień i pokus. Tunele, które staną się metaforyczną analogia do zapadającego się miasta Miedzianka, które Filip Springer realistycznie i onirycznie opisał w swoim reportażu o tym samym tytule.
Marcie Knopik udało się w niezwykle realistyczno - baśniowy sposób opisać najczarniejszą historię, najprawdziwszych ludzi z krwi i kości, serce czarnego złota, pachnące pyłem ale i roladą, kluskami i modrą kapustą, w tle szyby kopalniane, etnodialekt i silne korzenie i tożsamość, sposób myślenia i ogromne pokłady optymizmu, przyjmowania z pokorą tego, co los dla nas przygotował, i każda sytuacja oddaje dobro, każda sytuacja wiąże losy kolejnych ludzi i scala ich na końcu, by ułożyć to w logiczny ciąg powstałej historii.
Doskonały debiut, warsztat, stylistyka i czerpanie z polskości
Olśniewający debiut Śląskiem nasycony.
Niezwykle minimalistyczna okładka - negatyw z nocnym motylem, który symbolicznie nawiązuje do Czarnego i Białego Miasta.
Etymologia nazwy Śląsk (czes. Slezsko, niem. Schlesien, łac. Silesia) nie jest jednoznaczna i skupię się na dwóch opiniach. Niemiecki humanista Konrad Celtis zauważył i powiązał rzekę Ślęzy ze Śląskiem, natomist...
2021-01-06
Być jak Marek Hłasko....
„Kiedy dzisiaj spotykam ludzi pięknych, dwudziestoletnich i rozmawiam z nimi, przeraża mnie jedno: wszyscy oni wiedzą, że w Polsce jest źle, wszyscy nie mają złudzeń, że Polska jest krajem okupowanym; natomiast nikogo z nich to specjalnie nie interesuje”.
Czarno biała okładka, zaparkowany skuter, on i ona spacerują zakochanym krokiem w stronę jeziora...Nostalgiczna okładka zabiera nas w pogranicze literackiej prozy, autokreacji, wspomnień, pamiętnikarstwa, anegdot w peerelowską rzeczywistość i emigrację.
Książka została wydana na emigracji w 1966 roku w Paryżu przez Instytut Literacki (CXXVIII tom Biblioteki „Kultury”).
Po roku 1958 w komunistycznej Polsce Marek Hłasko otrzymał status wroga, przestano publikować twórczość młodego pisarza, któy w wieku 22 lat stał się ikoną buntu, nonkonformizmu, głosu młodych ludzi i proletariatu. Na polskie wydanie przyjdzie nam poczekać 22 lata, Wydawnictwo Alfa w 1988 roku.
Autokreacja i legendotwórczość Hłaski doskonale odzwierciedla epokę PRL-u poprzez stalinowską, gomułkowską, okresem debiutu literackiego i neofity, który zbiegł się z odwilżą 1956 roku, wyjazd do Paryżu i życie na emigracji. Peerel skrojony ponurością, degrengoladą, groteską, jazzem, straconym pokoleniem filmu i literatury, pisarze, kobiety, rozmowami do rana w kłębach dymu, wódki. Panoramiczny portret powojennej Warszawy w historyczno - faktograficzno - etnograficznym wymiarze, dzielnice z odrapanymi kamienicami, znane knajpki z podziałem na zabawę i wyszynk, gdzie od rana można się już zamelinować i do wieczora przetrwać, co zjeść, u kogo przenocować, problemy mieszkaniowe, z modnymi rozkloszowanymi sukienkami, butami na słoninie, prochowce, żargon, obyczajowość, nieustanny deszcz i beznadzieja, by za chwilę poczuć ubecki terror, więzienia, poprzetrącone kręgosłupy moralne, agentura, zniszczone kariery, propaganda. "Piękny dwudziestoletni" wyjeżdżając do Paryżą był wybrańcem losu, który mógł poczuć zew wolności i powiew "zachodu" i inny świat. Literaturę, którą tworzył Hłasko utożsamiał z Marymontem, głębokim zakorzenieniem i prawdą, konfliktami międzypokoleniowymi, obserwacja i interpretacja stanowiło siłę i kwinesencję otaczającego go świata i ludzi proletariatu. Gdy Polska zamknęła przed nim swoje granice, to pisarz poczuł się, jakby zabrano mu cząstkę siebie, zamknięto drzwi domu, pozbawiono tożsamości i rodziny.
Na emigracji (Francja, Włochy, RFN, Izrael, Stany Zjednoczone) powstało wiele utworów, które wyrażały tęsknotę i ból egzystencjalny , powolnego staczania się i śmierć, na którą został skazany za życia.
Być jak Marek Hłasko....
„Kiedy dzisiaj spotykam ludzi pięknych, dwudziestoletnich i rozmawiam z nimi, przeraża mnie jedno: wszyscy oni wiedzą, że w Polsce jest źle, wszyscy nie mają złudzeń, że Polska jest krajem okupowanym; natomiast nikogo z nich to specjalnie nie interesuje”.
Czarno biała okładka, zaparkowany skuter, on i ona spacerują zakochanym krokiem w stronę...
2020-05-07
Po wielu latach wracam do tej książki i magicznej podróży, którą odbyłam z małżeństwem Asherów.
Michael Asher urodził się w Stamfort w roku 1953. Pełnił czynną służbę wojskową w Irlandii Północnej, studiowała w Carnegie College, pracowała dla patroli antyterorystycznych RUC Special Patrol Group. Rozczarowanie pracą na rzecz sił zbrojnych spowodowało zmianę i wyjazd w 1979 roku do Sudanu, podjęcie pracy wolontariusza - nauczyciela języka angielskiego. W trakcie pobytu kupuje wielbłąda i przebywają 1500 mil przez Kordofan i Darfur, tam łączy się ze stadem wielbłądów zabranych na północ do Egiptu odbywa starożytną trasą karawany zwaną jako Darb al-Arba'in (Czterdzieści dni) i to staje się podwaliną pierwszej książki "W poszukiwaniu czterdziestu dni drogi".
Ciekawym doświadczeniem w życiu pisarza będzie zamieszkanie wraz z plemieniem Kababish w 1982 roku. Koczownicze plemię z północnego Kordofanu, z których wszystkie są prowadzone przez jednego nazira lub wodza. Specjalizują się w pasterstwie wielbłądów , co daje im wysoką pozycję w społeczeństwie arabskim, ponieważ wielbłądy są wysoko cenione.
Główną religią plemienia kababish jest islam , wyznający wyznanie sunnickie . Śledzą pochodzenie arabskich przodków i mówią po arabsku sudańskim Kobiety klasycznie ubierają się w długi niebieski materiał owinięty kilka razy wokół ciała, podczas gdy mężczyźni noszą długie białe tuniki, luźne białe spodnie i białe turbany. Większość mężczyzn będzie nosić sztylet lub miecz, a być może karabin lub strzelbę, ze względu na surowość pustynnego życia i groźbę bandytyzmu ze względu na ich cenne zasoby.
Dom Kababisha to proste miejsce wykonane z płóciennych lub ściennych ścian i dachów z włosia wielbłąda i skór. Wewnątrz znajdzie się kilka ozdób i duże łóżko uniesione z ziemi i połączone ze sobą skórzanymi paskami. Mięso, jagody i wszystko, co można handlować, składa się na dietę, a także arabską podstawę przyprawionej herbaty.
Michael Asher z Kababishami pozostał około trzech lat, podróżował tysiące mil na wielbłądzie, pracowała jako pasterz, uczył się języka arabskiego i suahili, towarzyszył wędrówkomnomadów i karawanom solnym.
W 1986 podczas wizyty w Chartumie przedstawiciele UNICEF Sudan proszą Ashera o zorganizowanie karawany wielbłądów na Wzgórzach Morza Czerwonego, celem pomocy ludziom Beji (etniczni mieszkańcy Sudanu, Egiptu i Erytrei) od suszy i głodu. W trakcie tej wyprawy poznaje arabistkę i fotografkę Mariantonietta Peru, która jest pracownikiem PR UNICEF. Fascynacja, miejsce, przygoda i niebawem ślub. Małżonkowie postanawiają okres podroży poślubnej przewędrować wielbładami Saharę pierwszy raz w historii szerokim łukiem, inspirując się Geoffrey'em Moorhousem, który w 1972 roku próbował przejść, niestety bezskutecznie.
Wyruszają z Chinguetti w Mauretanii w sierpniu 1986 roku z trzema wielbłądami. Wędrują przez Mauretanię, Mali, Niger, Czad i Sudan, w maju 1987 roku wreszcie dotarli do Nilu w Abu Simbel w południowym Egipcie.
Pierwsze zarejstrowane przejście Sahary z zachodu na wschód środkami niemechanicznymi w ciągu 271 dni i 4500 mil wielbłądem.
Wędrówka na grzbiecie wielbłądzim trwała 9 miesięcy po ponad 7000 km bezdroży pustynnych, odciski, otarcia skóry, braki wody, prymitywny "węzeł sanitarny", pot lał się po tyłku, żar z nieba i suchość w ustach, brzmienie i odgłosy Czarnego Lądu, a gdy nas dopadła burza piaskowa, to czułam piasek w każdej części ciała, wypełniał moje pory...uciążliwe kleszce, insekty, dzikie zwierzęta konta tubylcy, inność, która mnie pociągała i odrażała, by wszystko to usatysfakcjonował i gloryfikował tryumf przetrwania i oglądania natury, malowanej ręką wirtuoza...
Gdy zaczynaliśmy tę podróż byliśmy sobie obcy a gdy ją kończyliśmy byliśmy jednością.
Polecam tę magnetyczną historię.
Po wielu latach wracam do tej książki i magicznej podróży, którą odbyłam z małżeństwem Asherów.
Michael Asher urodził się w Stamfort w roku 1953. Pełnił czynną służbę wojskową w Irlandii Północnej, studiowała w Carnegie College, pracowała dla patroli antyterorystycznych RUC Special Patrol Group. Rozczarowanie pracą na rzecz sił zbrojnych spowodowało zmianę i wyjazd w 1979...
2016-03-09
400 - lecie urodzin Szekspira zobowiązuje.
Zaczyna od mojej ulubionej sztuki, ociekającej krwią, demonicznej, namiętnej, pełnej żądzy władzy z obnażeniem ciemnej strony ludzkiej natury - tak to "MAKBET".
Aktualność i uniwersalność pożądania władzy ogarnia umysł i duszę człowieka od najdawniejszych czasów.
Za każdym mężczyzną stoi kobieta, której demoniczność otwiera drzwi zamku Dunsinan, gdy prorocze słowa wiedźm zabrzmiały:
„Cześć, Makbetowi! Cześć ci, tanie Glamis!
Cześć, Makbetowi! Cześć, tanie Cawdoru!
Cześć, Makbetowi, który będzie królem.”
Za sprawą Michaela Fassbendera, którego cenie jako aktora i przystojnego mężczyznę, sięgnęłam po film z 2015 roku "Makbet".
Justin Kurzel zmierzył się z najbardziej znanym dziełem Szekspira.
Poetyckość skąpaną we krwi tron za sprawą proroctwa czterech wiedźm otrzymuje mężny, wódz Glamis - Makbet. Szkockie plenery gór, jezior, lasów hipnotyzują przeplatając z odcieniami czerwieni, przelewającej krew zdrajców Macdonwalda w wojnie domowej Szkocji pod Ellon, do zwycięstwa prowadzi nas Makbet. W blasku chwały i proroctwa wraca Makbet, żądna władzy Lady Makbet wciela plan zabójstwa króla Duncana. Surowość zamku Dunsinan w otoczeniu lasu Birnamskiego przy mrocznej, złowieszczej muzyce i scenach batalistycznych, w zwolnionej, niemej technice nadaje transu mordu by za chwilę wrzucić nas w kołowrót realistycznej bitwy, scena pojedynku pomiędzy Makbetem i Makduffem majstersztyk walki dwóch samurajów.
Rola Michaela Fassbendera uderza męstwem, bohaterstwem i służbie królowi Duncanowi, zalążek władzy obezwładnia mężnego wodza i na tym etapie jest w nim pierwiastek człowieczeństwa, lecz gdy za bezwzględną pychą żony Lady Makbet zanurzy zbrodniczy nóż w ciele króla przestaje być człowiekiem, jego umysł, dusze i ciało pochłania żądza władzy, oglądamy metamorfozę od dobra przechodzącego w szaleństwo i okrucieństwo... wiedźmy ostrzegają aby strzegł się chwili nadejścia Lasu Birnamskiego do zamku Dunsinam i spotkania z istotą, nie zrodzona z kobiety...
Lady Makbet w roli M. Cotillard jest bardzo poprawna i bardzo ogranicza środki wyrazu, brakuje w niej żądzy , namiętności, demoniczności.
Macduff w roli Seana Harrisa jest doskonały, charakteryzacja, środki wyrazu, mimika, determinacja , zasadność, hardość ducha i niezłomność.
Banco w roli Paddy Considine bardzo sugestywny, oddany Makbetowi, mężny, zdradzony przez przyjaciela i zabity.
Lady Macduff w roli Elizabeth Debicki jest z krwi i kości, prawdziwa dama, kobieta i matka, która stanie w obronie dzieci i poświęci wszystko,wachlarz emocji i środków wyrazu, myślę, że byłaby lepszą Makbeth.
Doskonała sceneria plenerów wytwarza magiczność, hipnotyzuje i mrocznie wprowadza nas w najaktualniejszą wciąż walkę polityczną o władzę, spływającą krwią z trupem gęsto ścielącym i nadzieją, że historia po chaosie wprowadzi równowagę i pokój.
Doskonałe zdjęcia Adama Arkapawa, kostiumy autorstwa Jacqueline Durran i charakteryzacja, oraz montaż Chris Dickens z oprawą muzyczną Jed Kurzela urzeka.
Makbet - naliczyłam około 12 ekranizacji.
Pierwsza z 1916 roku w reżyserii Johna Emersona.
Wersja znana filmu z 1948 roku w reżyserii Orsona Wellesa.
Oryginalna wersja "Tron we krwi" film z 1957 roku w reżyserii Akiry Kurosawy osadzony w feudalnej Japonii.
"Tragedia Makbeta" film z 1971 roku w reżyserii Romana Polańskiego.
„Macbeth 2007” Grzegorza Jarzyny.
Najnowsze dzieło z 2015 z Michelem Fassbenderem w reżyserii Justina Kurzela - niezwykła. Mnóstwo wersji nowatorskich i opartych na kanwie utworu.
Teatr telewizji "Makbet" w reżyserii Andrzeja Wajdy, obsadził w głównych rolach Tadeusza Łomnickiego - Makbet, Magdalena Zawadzka jako Lady Makbet, rok 1968 analogia do filmu o przygodach małego rycerza "Pan Wołodyjowski". Magdalena Zawadzka muszę przyznać, że świetnie się w tej roli spisała i demona wyzwoliła twarzą anioła:)
Duża Scena Teatru Polskiego w Bielsku-Białej przygotowuje premierę "Makbeta" na 12.03.2016 , chętnie zobaczę kolejną wersję, sztuki, której aktorzy nie chcą grać, jest przesąd, nie wymieniają tytułu, tylko mówią szkocka sztuka....
400 - lecie urodzin Szekspira zobowiązuje.
Zaczyna od mojej ulubionej sztuki, ociekającej krwią, demonicznej, namiętnej, pełnej żądzy władzy z obnażeniem ciemnej strony ludzkiej natury - tak to "MAKBET".
Aktualność i uniwersalność pożądania władzy ogarnia umysł i duszę człowieka od najdawniejszych czasów.
Za każdym mężczyzną stoi kobieta, której demoniczność otwiera drzwi...
2016-03-25
400 - lecie urodzin Szekspira zobowiązuje.
Przechodzę do kolejnej ulubionej sztuki, ociekającej krwią i sztyletami, demonicznej, namiętnej, pełnej żądzy władzy z obnażeniem ciemnej strony ludzkiej natury - JULIUSZ CEZAR
Aktualność i uniwersalność pożądania władzy ogarnia umysł i duszę człowieka od najdawniejszych czasów.
Sztuka powstając odzwierciedlała obawy ludu Anglii przed zbliżającym się końcem władzy Królowej - Dziewicy Elżbiety I Tudor. Złoty okres jej rządów mógł zagrozić wojna domową, niewątpliwie Szekspir dostrzegł podobieństwo i powstał bardzo dobry dramat. Szekspir uczynił miejscem akcji Rzym, jednak szybko się zorientujemy, że zostało trochę z angielskiego słownictwa.
Wydarzenia z dnia tzw. Id marcowych czyli święta boga Marsa wypadają na 15 marca 44 roku p.n.e. i staną się dniem mordu wielkiego wodza, dyktatora, męża stanu, znakomitego mówcy, intelektualisty i pisarza - Juliusza Cezara i wtedy padło słynne zdanie :
"...O, et tu Brute! Więc konaj, Cezarze!..."
Czy wódz mógł uniknąć swego losu? Tak, próbowały zmienić ich bieg wróżbiarz, żona Kalpurnia....ale przeznaczenia nie można uniknąć.
Spiskowcy republiki pod przewodnictwem Kasjusza i Brutusa wcielają plan w życie i mniemaniu działania "dla dobra ogółu" tłumaczą swe działanie.
Juliusz Cezar z racji swej wielkości i zasług zapisując się na kartach historii stał się godnym bohaterem sztuki Szekspira, ktoś musi umrzeć, aby ktoś inny mógł władze objąć, walczyć wewnętrznie ze swoimi wątpliwościami, ktoś mógł wykorzystać sytuację dwóch innych i zgrabnie manipulować ludem.
Brutus - polityk, dowódca wojskowy, mówca i pisarz rzymski. Był zwolennikiem republiki, dyktaturę Juliusza Cezara próbował zwalczać, z czasem opowiedział się po stronie wodza.
Postać, którą możemy polubić, założenie udziału w spisku tłumaczył celem wyższym i dyktował poczuciem wolności i honorem, wbijając sztylet nie zabijał człowieka, zabijał dyktaturę.Prowadzi wewnętrzna walkę, próbuje swój czyn usprawiedliwić, wciąż targany pomiędzy patriotyzmem, honorem i przyjaźnią jaka darzył Juliusza Cezara.
Niezwykła jest scena nawiązująca do metafizyki, spotkanie i rozmowa z duchem Cezara.
Wierność i lojalność jego żony Porcji świadczy o tym, że był wielkim, dobrym człowiekiem. Szekspir jego małżonkę dość dobrze scharakteryzował, jednak Brutus stał się człowiekiem zdrajcą i tak postrzega go historia.
Kasjusz - generał rzymski, który brał udział w spisku, dość szablonowa postać, nie miał siły i wielkości Brutusa, wiedział, że musi się podporządkować i nie miał możliwości walki z Markiem Antoniuszem. To postać zdrajcy, który skazany jest na kroki w szeregu.
Marek Antoniusz , wódz i polityk rzymski. Silna osobowość, dominuje, sprzyjał Cezarowi. W momencie mordu Cezara szybko przegrupowuje siły i postanawia jak "lis i lew " w jednej osobie znaleźć język z Brutusem i Kasjuszem. Zawoalowana mowa do ludu rzymskiego nad ciałem Juliusza Cezara jest majstersztykiem i parafrazą uderzającą w spiskowców.
Wykorzystuje swoje pięć minut i rozpoczyna rządy z Oktawianem Augustem by zmierzać do finału pod Fillipi....
Doskonały dramat, warto sięgnąć po film z 1953 roku Mankiewicza z doskonałą obsadą Marlon Brando, James Mason, John Gielgud, Louis Calhern, Greer Garson, Deborah Kerr.
Film jest bardzo surowy, pogłębia to czarno-biała kopia i naturalność plenerów.
Teatr BBC z roku 1979 roku zaprezentował sztukę.
400 - lecie urodzin Szekspira zobowiązuje.
Przechodzę do kolejnej ulubionej sztuki, ociekającej krwią i sztyletami, demonicznej, namiętnej, pełnej żądzy władzy z obnażeniem ciemnej strony ludzkiej natury - JULIUSZ CEZAR
Aktualność i uniwersalność pożądania władzy ogarnia umysł i duszę człowieka od najdawniejszych czasów.
Sztuka powstając odzwierciedlała obawy ludu Anglii...
2016-04-19
400 - lecie urodzin Szekspira zobowiązuje.
"...Na honor, kłamiesz, bo cię zowią Kasią,
Czasem milutką, a czasem złą Kasią,
I najpiękniejszą Kasią w chrześcijaństwie,
Kasią z Kasina, Kasią Katarzynką,
Bo Katarzynki wszystkie — to pierniczki.
Więc słuchaj, Kasiu, moja ty pocieszko,
Gdym wszędzie słyszał cnót twoich pochwały,
Twej łagodności i twojej urody,
(Choć wszystkie stoją przymiotów twych niżej),
Tym poruszony wyruszyłem w drogę,
O twoją rękę przybywam się starać..."
Przechodzę do kolejnej sztuki, tym razem komedia z cudownym zakończeniem.
Szekspir był znawcą ludzkiej psychiki i stosunków międzyludzkich, namiętność, drwa i wióry lecą gdy sekutnica Katarzyna na scenę wychodzi...by doprowadzić za sprawą Petruchio tryumf miłości zamykał sztukę.
Poskromienie złośnicy lub Ugłaskanie sekutnicy podejmie się Petruchio, ale się będzie działo, gdy wielbiciel metodą "pobić Kasię jej własna naturą". Oczywiście u Szekspira nic nie jest oczywiste i nie wygląda z pozoru tak słodko, Kasia, jest chodzącym wulkanem za sprawą ojca i siostry Bianki i te prawdę odkryjemy , gdy w grę Petruchia wciągnąć się damy...
"...Nigdy! Kobiety słodszej nie widziałem;
Mówiono, żeś jest zła, dzika, ponura,
Dziś widzę, że to czarna była potwarz,
Boś jest wesoła, zabawna, uprzejma,
Powolna w mowie, wonna jak kwiat w maju,
Niezdolna zmarszczyć czoła, krzywo patrzyć,
Jak rozdąsane panny ust przygryzać,
Nie ma dla ciebie wdzięku sprzeciwianie;
Chętnie przyjmujesz wszystkich zalotników
I wszystkich bawisz uprzejmą rozmową.
Skąd wieść ta poszła, że Kasia kuleje?
Potwarczy świecie! Kasia tak wysmukła
I tak jest gibka, jak leszczyny gałąź,
Jak jej orzecha łupina tak smagła,
A stokroć słodsza od jądra orzecha.
Pozwól zobaczyć chód twój: nie kulejesz..."
Pakiet obowiązkowo poszerzam o doskonałą wersję ekranizacji tej sztuki dokonał w 1967 włoski reżyser Franco Zeffirelli z Elizabeth Taylor i Richardem Burtonem w rolach głównych.
Duet Taylor - Burton iskrzy namiętnościami, ognistym wzrokiem, pożądaniem, rękoczynami, ciętymi ripostami, dwa wulkany, chemia i tryumf miłości, dla tej pary trzeba to arcydzieło zobaczyć.
Scenografia, dekoracje, stroje, muzyka, aktorstwo - majstersztyk.
Mamy też dwie wersje rodzime Teatru TV w reżyseriach Zygmunt Hübner i Krzysztof Warlikowski z duetami Magdalena Zawadzka i Tadeusz Łomnicki (wcześniej ta para wystąpiła w "Makbecie") oraz Dorota Stenka i Adam Ferency. Hubner utrzymał spektakl w scenerii renesansowo-współczesnej z przymrużeniem oka. Warlikowski całkowicie uwspółcześnił z nutka dekadencji i odrobiną kostiumu, gadżetów XX wieku i zwierzęcym duetem Stenka - Ferency.
400 - lecie urodzin Szekspira zobowiązuje.
"...Na honor, kłamiesz, bo cię zowią Kasią,
Czasem milutką, a czasem złą Kasią,
I najpiękniejszą Kasią w chrześcijaństwie,
Kasią z Kasina, Kasią Katarzynką,
Bo Katarzynki wszystkie — to pierniczki.
Więc słuchaj, Kasiu, moja ty pocieszko,
Gdym wszędzie słyszał cnót twoich pochwały,
Twej łagodności i twojej urody,
(Choć wszystkie...
2016-06-13
400 - lecie urodzin Szekspira zobowiązuje.
Słynna fraza "...Być albo nie być..." Hamleta wprowadzają nas w duchowe rozterki, szaleństwo (pozorne na potrzeby sytuacji), zmierzenie się z nową rzeczywistością i przewartościowanie moralne.
Sztuka o wyborach, dojrzewaniu, zbrodniach, Duchu, zemście, przyjaźni, nieszczęśliwej miłości , z czasem trup zacznie się gęsto ścielić w realiach, osadzona w Danii i zamku Elsynor.
Królowa, Król, zmarły niedawno król Hamlet i powrót na dwóch młodego księcia Hamleta, gdy odkrywa , że w tajemniczych okolicznościach zmarł jego ojciec, a matka dość szybko pocieszyła się w ramionach brata ojca i go poślubiła, nowa rzeczywistość.
Szekspir zabiera nas w niezwykłą hermetyczna podróż, z szybko dojrzewającym Hamletem, metafizyczna strona z królem - ojcem Hamletem i wzniosłym zadaniem dla syna, by zemsty dokonał na niewiernych, przeplatane miłością do niezwykle kruchej istoty i dobrej Ofelii, którą zniszczy swym szaleństwem. Hamletowska droga jest samotna, skazana na ofiarę, misja do spełnienia , jedyny przyjaciel Horacy, wbrew przeciwnościom losu i świata stoi wierni przy nim.
Aktualność problemów jednostki, doskonale skrojone charaktery, pokrętność i oblicze ludzkie w dążeniu do absolutu, afrodyzjak władzy i żądzy włada ludzkimi umysłami i jest niezmienne. Zjawisko przyjaźni dozgonnej i niezmiennej jest wartością najwyższą.
Szekspir był genialny i nadal po 400 latach uśmiecha się do nas, bo natura ludzka jest przewidywalna i niezmienna...
Do pakietu polecam dwa obrazy .
Banquet: 100 dni cesarza z 2006 w reżyserii Xiaogang Feng.
Pasja, namiętność, żądze w tańcu derwisza walczącego i grającego zmysłową grę...Chiny 907 rok dynastia Tang, wewnętrzne działania wojenne i śmierć cesarza w niewyjaśnionych okolicznościach i czas na księcia Wu Luan.
Zostajemy wciągnięci w niezwykłe wewnętrzne pałacowe gry, ścieranie się poglądów i walka o tron.
Dwie godziny hipnotyzujące dla oczu i uszów, nawarstwiają się kolory, wnętrza, kostiumy i ruch sceniczny walk, tańców, przeobrażania się ze zła w dobro, nostalgii i miłości, pożądania i nienawiści, oczekiwań i goryczy...
Teatr masek urzeka nas zmysłowością, perfekcją i obnażeniem ludzkich emocji i słabości, gra na strunie, która może fałszywie lub złudnie melodię zagrać...
Fantastyczne aktorstwo, reżyseria, muzyka , kostiumy, zdjęcia....ARCYDZIEŁO, które odświeżyło i w niezwykłej wersji pokazuje "Hamleta".
"Hamlet " BBC z 2009 roku David Tennant w roli księcia, niezwykle realistyczna, sugestywna i przepełniona szaleństwem postać, wzbogacona mimiką. W scenerii stylowej wyłaniają się bohaterowie, we współczesnym kostiumie i wierni językowi szekspirowskiemu.
Hipnotyzująca, bardzo nowatorska wersja o wyborach, zbrodniach, trupach, szaleństwie porywa nas na 3 h.
Doskonałe aktorstwo, oszczędność środków wyrazu czyni to arcydziełem.
400 - lecie urodzin Szekspira zobowiązuje.
Słynna fraza "...Być albo nie być..." Hamleta wprowadzają nas w duchowe rozterki, szaleństwo (pozorne na potrzeby sytuacji), zmierzenie się z nową rzeczywistością i przewartościowanie moralne.
Sztuka o wyborach, dojrzewaniu, zbrodniach, Duchu, zemście, przyjaźni, nieszczęśliwej miłości , z czasem trup zacznie się gęsto ścielić w...
2016-08-22
400 - lecie urodzin Szekspira zobowiązuje...
Szekspir zabiera nas w najkrótsza noc roku - Noc Świętojańską, gdzie za dotknięciem czarodziejskiej pałeczki szatańskiego sługi Pucka ,króla elfów - Oberona .
Senność z jawa będzie się mieszać, kochankowie snuć marzenia i pragnienia, otworzymy drzwi percepcji, i ujrzymy Tytanie z osłem, Hermia i Helena , kochanków będą wypatrywać w Demetriuszu i Lysandrze. Leśna sceneria, duszki, elfy, migające gwiazdy, zmysłowa muzyka, wino, sprawią, że ulegniemy mitologicznym i średniowiecznym instynktom.
Perwersyjność, erotyzm przeplata się w sferach świata realnego i mary, tęsknoty skrywane w duszy, zakamarki naszego umysłu w maskaradę zamienia Puck.
Piękna scenografia, soczystość barw, negliż, piękne ciała ,upojenie w dwóch światach realny nowożytne Ateny i magiczny las...przygotowania weselna króla Tezeusza i Hipolity, i zabawna trupa aktorska, która z dramatu, komedie wyłuskały swą interpretacją i improwizacją.
Tryumf miłości...i dalej przemijanie, refleksja, utrata i życie kręci się....
"...Jeśli duszek źle was bawił,
Sprawcie,by wszystko naprawił.-
Pomyślcie,że wszyscy śnili,
Gdyśmy tutaj z wami byli.
A marny obrazek ten
To po prostu był wasz sen..."
Do pakietu polecam:
Radiową wersję Teatru Polskiego Radia spektakl.
" Sen nocy letniej" 1935 rok
Widowiskowość, finezyjność, fantazja, baletowe sekwencję i porywająca muzyka Feliksa Mendelssohna - Bantholdy, i Mickey Rooney jako Puck :)
"Sen nocy letniej" 1959 rok
Czechosłowacka oryginalna wersja Szekspira, w animacji lalkarskiej, piękna scenografia,kostiumy i fantazyjność, magiczność, muzyka i narracja Richarda Burtona.
"Sen nocy letniej" 1968 rok
Wierna adaptacja, szarość panuje na ekranie i DIALOGI....
"Sen nocy letniej" 1999 rok
Miasteczko Ateny we Włoszech w scenerii XIX wiecznej, sztywność kołnierzyków, surowość rodziców a małżeństwo zawierane są niestety nie z miłości...
Michael Hoffman za sprawą Szekspira zabiera nas w najkrótsza noc roku - Noc Świętojańską, gdzie za dotknięciem czarodziejskiej pałeczki szatańskiego sługi króla elfów - Oberona .
"Sen nocy letniej" 2016 rok
Nowoczesna wymowa klasyku Szekspira z dyktaturą, jeńcami, śmiercią, Hermia w czerwonej ramonesce, Oberon jak potężny diabeł wygląda.
400 - lecie urodzin Szekspira zobowiązuje...
Szekspir zabiera nas w najkrótsza noc roku - Noc Świętojańską, gdzie za dotknięciem czarodziejskiej pałeczki szatańskiego sługi Pucka ,króla elfów - Oberona .
Senność z jawa będzie się mieszać, kochankowie snuć marzenia i pragnienia, otworzymy drzwi percepcji, i ujrzymy Tytanie z osłem, Hermia i Helena , kochanków będą wypatrywać...
2020-04-21
O koranawirusie cóżeś uczynił...zostań w domu...i sięgaj po dobrą literaturę podpartą spektaklami, filmami...
Jan Drda (1915-1970)czeski dziennikarz, prozaik, dramaturg 4 kwietnia była 105 rocznica urodzin oraz 50 rocznica śmierci. W 1990 roku W 1990 roku biblioteka w Příbram, jego rodzinnym mieście, została nazwana jego imieniem.
"Hrátky s čertem" napisana została w czasie okupacji niemieckiej (I wyd. czeskie w 1946, polskie w 1949), a prapremiera odbyła się w Stavovskim divadle w Pradze w roku 1945.
Dla każdego coś innego ma wartość...więc może zagramy o duszyczkę?,a książę piekieł Belzebub jak mówi, spragniony snu i „dziewicych dusycek”?
Doskonała ironia na naszą rzeczywistość, uniwersalność XIX wiecznych elementów podań ludowych z oniryzmem, surrealizmem, sacrum z profanum, realne postaci z fikcyjnymi współgrają ze sobą, bezlitosne obnażenie przywar natury ludzkiej / nieludzkiej, której ulegają jednostki święte, światłe i proste, uleganie konsumpcyjno - komercjalizmowi nie omija czasów i ludzi.
Fabuła niezwykle "niebiańsko -piekielnej" sztuki dowcipnie została osadzona w surrealistycznym świecie księżniczki Disperandy i służki Kasi, z której marzą o szybkim zamążpójściu, ojcu Scholastyku, który trzydzieści lat żyje modlitwą i korzonkami, okrutnym zbóju Sarka- Farka i uroczym diable Lucjuszu „magister nauk tajemnych”, który próbuje na złą drogę wszystkich skierować i duszyczki pozyskać...I na to wszystko pojawia się Marcin Kabat, wojak z fajeczką, który chętnie w marjaszka zagra ido piekieł wstąpi i współpracę z aniołem Teofilem rozpocznie...
By na koniec jak w bajce z morałem, zwycięstwo dobra nad złem nastąpiło.
Najbardziej znana sztuka i wciąż uznawana za majstersztyk (było kilka adaptacji) Teatru Telewizji z 1979 w reżyserii Tadeusza Lisa miała premierę 14 stycznia 1980 roku. Doskonała obsada Marcin Kociniak w roli Marcina Kabata, Jan Kociniak wcielił się w niezwykłego anioła Teofila, Ojca Scholastyka walczącego z pokusami i trzydzieści lat żyjącego modlitwą i korzonkami wszedł dosłownie Wojciech Pokora, uroczy diabeł Lucjusz w czarującym wykonaniu Marka Kondrata, dziewczątka płoche i żadne małżeńskich więzów bawiły za sprawą Magdaleny Zawadzkiej i Barbary Wrzesińskiej, sennego Belzebuba zagrał Tadeusz Kondrat i olśniewającego diabła Solfernusa Jerzy Kamas. Minimalizm w scenografii, niemalże statyczność scen z niebiańsko-piekielną muzyką Tomasza Kiesewettera czynią tę sztukę szatańsko zabawną z całym zestawem ludzkich przywar i meandrów ludzkiej natury, z dygresją, z przymrużeniem oka nadającą lekkie przerysowanie postaci.
Po 40 latach dnia 13 stycznia 2020 roku Teatr Telewizji w reżyserii Artura Więcka "Barona", odważył się naruszyć pierwowzór, piedestałem zatrząść, odświeżyć kultową czeską sztukę.
Niebiańsko - piekielna sztuka zachowuje tradycyjną formę ale zostaje skrojona na XXI wiek z niekonwencjonalnymi rozwiązaniami m.i: z gadżetem typu smartfon a i element rewiowy tańcem i utworem o kani, ubiór dziewczątek zblazowanych lekko w gwiazdorskich cekinkach, tiulach wprost na ściankę i selfi, by dosłownie zabłysnąć. Urzeka frywolność i ufność w ludzkość anioła Teofila w cudownej kreacji Anny Dymny i rola jej kolegi z Teatru Starego w Krakowie Jerzego Treli w roli pustelnika. Sepleniący, zapuszczony i senny Marian Dziędziel doskonale odnajduje się w piekielnych czeluściach Belzebuba. Pierwszy raz widzę Macieja Musiała na deskach teatru, świetnie wszedł w buty bawidamka Lucjusza względem Kasi i księżniczki Disperandy (choć panienki nudziły się wybitnie na scenie), by duszyczki na złą drogę sprowadzić.
Pozostali aktorsko nie powalają.
"Igraszki z diabłem" z roku 1980 nie zostały naruszone, pozostają najlepszą wersją i nic ideałowi nie dorównuje.
Przy okazji chciałabym polecić dla koneserów film z 1956 roku "Hrátky s čertem" w reżyserii Josefa Macha i scenariuszem Jana Drdy.
Niezwykła scenografia plastyczno - makietowa z elementami nieożywionej natury i ptaszkami latającymi, pastelowość barw rekwizytów i kostiumów w baśniowej stylistyce. Wersja filmowa jest bogatsza o kilka scen m.in: życie dworskie, śluby, piekielne czeluści, polowanie.
Świetna obsada, komizm sytuacyjny, dialogi, pierwszorzędna zabawa.
Polecam tekst, dwa spektakle i film.
Miłego :)
O koranawirusie cóżeś uczynił...zostań w domu...i sięgaj po dobrą literaturę podpartą spektaklami, filmami...
Jan Drda (1915-1970)czeski dziennikarz, prozaik, dramaturg 4 kwietnia była 105 rocznica urodzin oraz 50 rocznica śmierci. W 1990 roku W 1990 roku biblioteka w Příbram, jego rodzinnym mieście, została nazwana jego imieniem.
"Hrátky s čertem" napisana została w...
2016-02-26
Moje drugie spotkanie z twórczością T.Hardego tytuł książki zabiera nas w miejsce sielankowej XIX wiecznej wiktoriańskiej wsi, posiadłość odziedziczona przez Betsabę Everdenę.
Betsaba jest młoda, atrakcyjna, energiczna i bardzo niezależna finansowo i mentalnie, co stanowi wyzwanie dla mężczyzn, którzy będą próbowali ją zdobyć i "oswoić".
Farma stanowi filar opowieści, fabuła ciągnie się leniwie i uczestniczymy w życiu wsi,cztery pory roku, płodozmiany, sianokosy, wykopki i hodowla zwierząt - owce i wokół nich się dużo dzieje, stanowią przekleństwo jednych i radość drugich, gdy tak spojrzymy na piękne trawą porośnięte łąki i tysiące owiec to zapiera dech taki widok na tle gór...
Rozrywka wsi to sobotnie wyjścia do karczmy, plotki przy kuflu piwa, opowieści, tańce, hulanki i romanse wioskowe. Nie spotkamy się tutaj z balami, wizytami przy herbatce miedzy posiadłościami, salonowymi rozmowami o kulturze, literaturze czy teatrze....szybciej o innej rasie świń czy co zrobić by owce lepiej się chowały...
Przepiękne opisy natury, zbocza górskie, klify czy ogromne połacie pól i łąk ,i galopująca na koniu Betsaba te obrazy mnie oczarowały...
Uczestnictwo w myciu i strzyżeniu owiec, niezwykła współpraca wszystkich pracowników w gospodarstwie i samej Betsaby, która doskonale się tam odnalazła.
Niezwykła zabawa zorganizowana dla wszystkich współpracowników, jadło, picie, tańce i śpiew na dwa głosy Betsaba - Boldwood.
Los postawił na drodze tej dziewczyny trzech mężczyzn i owce, wciąż mam obrazek, gdy Gabriel Oak niesie mała owieczkę, to jego przekleństwo i perspektywa nowego życia. Oak jest prawym ,dobrym człowiekiem, który gdy pojawił się na drodze Betsaby już nigdy z niej nie zejdzie i do końca zostanie jej przyjacielem, dobrym opiekunem i człowiekiem z perspektywami, los podsunął jej najlepszego z mężczyzn.
Owce to tęż część życia farmera pana Boldwooda, stateczny bogaty gospodarz, którego pojawienie się Betsaby przewróciło życie o 180 stopni....
Polanka wśród paproci, gdzie Betsaba stanie się obiektem efektownego tańca z szabla, sierżanta Troja i jak tu nie ulec "czarowi czerwonego munduru", wszak panny sznurem za mundurem...
Nieoczywiste wybory naszej bohaterki stanowią niezwykła opowieść, która ludzkie namiętności, rozterki, bóle, porażki, odrzucenie, wartości i ciągłe poszukiwanie siebie i swoich ideałów....
T. Hardy poruszył w książce istotne sprawy dotyczące wiktoriańskiej Anglii - migracje ludzi ze wsi do miast lub dużych posiadłości farmerskich, sprawę nieślubnego dziecka, oraz postawę kobiety niezależnej finansowo i mentalnie, wykształconej w zdominowanym męskim świecie.
Polecam tę książkę, zdecydowanie lepiej się czyta i bohaterka (w porównaniu do Tessy)jest barwniejsza, z krwi i kości, taka koleżanka z sąsiedzkiej posiadłości.
Polecam dodatkowo wsłuchać się w "Z dala od hałaśliwego tłumu" w Teatrze Wyobraźni, przenosimy się w czasie za sprawą świetnych aktorów.
Powstały dwa filmy, jeden z 1967 roku w roli głównej Julie Christie,bardzo dobra ekranizacja, odtwórcy ról męskich bardzo dobrze dobrani, zwłaszcza sierżanta Troja, piękne plenery.
W roku 2015 powstał najnowsza wersja z doskonała Carey Mulligan jako Betsabą i Matthias Schoenaerts jako Gabrielem, niezwykle przystojny i hipnotyzujący, Michael Sheen jako Baldwood niezły, Tom Sturridge - sierżant Troy beznadziejny odtwórca roli. Przepiękne plenery, natura jest tłem filmu, muzyka.
Moje drugie spotkanie z twórczością T.Hardego tytuł książki zabiera nas w miejsce sielankowej XIX wiecznej wiktoriańskiej wsi, posiadłość odziedziczona przez Betsabę Everdenę.
Betsaba jest młoda, atrakcyjna, energiczna i bardzo niezależna finansowo i mentalnie, co stanowi wyzwanie dla mężczyzn, którzy będą próbowali ją zdobyć i "oswoić".
Farma stanowi filar opowieści,...
2016-04-07
Trzecie spotkanie z epoką wiktoriańską oczami T. Hardy'ego, po "Z dala od zgiełku", który mnie zauroczył wciąż jestem głodna....
Wrzosowiska Egdonu piękne a zarazem posępne i złowrogie stają się miejscem akcji wybuchu wielkiej namiętności....a duchy Eustachii i Damona unoszą się.
"...Przedwieczorny zmierzch i rozległy obszar ugoru, znanego jako wrzosowisko Egdon, przybrało barwę coraz ciemniejszego brązu.
Zwiastującą nisko białawą płachtą obłoków, która odcinała go od nieba, wyglądała jak namiot mający za podstawę całe wrzosowisko.(...)Zasnutych tym białym welonem, z pokrytą ciemną roślinnością ziemią.(...)
Ponury wygląd tej okolicy potrafił niejednokrotnie opóźnić świt, omroczyć blask południa, zwiastować grozę nie rozpętanych jeszcze burz, a bezksiężycową nieprzeniknioną ciemność nocy wypełnić przerażeniem i trwogą.(...)Objawiało się jego wspaniałe, osobliwe piękno.(...)
Naturę Egdonu wyczuwało się najlepiej, gdy nie widziało się wyraźnie szczegółów krajobrazu.(...)Obszar porosłych wrzosem wzgórz i dolin jak gdyby podnosił się na powitanie miłej mu.(...)Tym , którzy wrzosowisko ukochali, jawiło się ono we wspomnieniach, jako miejsce szczególnie bliskie i łaskawe.(...)Tak bliskie uśmiechnięte, kwieciste i urodzajne równiny.(...) W godzinie zmierzchu krajobraz Egdonu tchnął majestatem, lecz nie surowością, urzekał dostojeństwem bez ostentacji, zda się, przed czymś ostrzegał i był prawdziwie wielki w swej prostocie..."
Czyniąc to niezwykłe miejsce natury żywiołem wielkiej miłości Eustachii i Damona przeniósł nas w zakamarki ludzkich psychiki, pragnień, upokorzeń. Poznajemy losy Eustachii i Damona, Tomasiny i Clyma, ta czwórka w szaleństwie pragnień i dążeń popełni błędy, które naprawia Viggory Venn.
Pan Venn to bardzo tajemnicza postać, którą Hardy wprowadzając uczynił tę powieść realną i ciepłą, to sprzedawca farb, czarodziej, przedsiębiorca mleczarski. Pracowity człowiek, który jak Hermes zajmuje się posłannictwem i korygowaniem zaistniałych sytuacji, gotowy poświęcić wszystko, aby uczynić szczęśliwymi wszystkich dookoła, kosztem własnych uczuć.
Nie jest to łatwe zadanie, namiętność skrzy, nienawiść kiełkuje, a na wrzosowisku wciąż płonie ognisko...
Powieść przypomina trochę "Wichrowe wzgórza" polecam książkę.
Polecam do pakietu również słuchowisko "Teatr Wyobraźni" pt: "Powrót na wrzosowisko", trzy części, słucha się fantastycznie, głos Eustachii podstawia M. Kożuchowska i jest doskonała w tej roli.
Film "Miłość z wrzosowiska" z 1994 roku w roli Eustachii - Catherine Zeta-Jones a Damona - Clive Owen, film nie jest arcydziełem, przyjemnie przenosi w wiktoriańską epokę z pięknymi plenerami i oprawą muzyczną.
Trzecie spotkanie z epoką wiktoriańską oczami T. Hardy'ego, po "Z dala od zgiełku", który mnie zauroczył wciąż jestem głodna....
Wrzosowiska Egdonu piękne a zarazem posępne i złowrogie stają się miejscem akcji wybuchu wielkiej namiętności....a duchy Eustachii i Damona unoszą się.
"...Przedwieczorny zmierzch i rozległy obszar ugoru, znanego jako wrzosowisko Egdon, przybrało...
2016-02-28
..."Ale ta nagła poprawa mego położenia wymagała wzmożonej czujności: już nieraz los wyciągnął mnie z otchłani, by po pewnym czasie strącić w przepaść"....
Jan Piszczyk to kultowy bohater / antybohater XX wieku, pragnie być wzorowym obywatelem i służyć polskiemu państwu, próbuje się dostosować do wszystkich norm i wzorców dyktowanych przez narodowo-kulturowo-społeczno-politycznej rzeczywistość. Konformizm Jana Piszczyka nie wpisuje się w realizm kalejdoskopu wydarzeń, w które zabiera nas w więzienne klimaty 1952 roku do czasów PRL- u 1969 roku
Barwność przygód o charakterze tragikomicznym z nieodłącznym pechem wciąga nas na 17 lat - okres powojenny, okres czasów stalinowskich, odwilży....filozoficzne przemyślenia Piszczyka dodają kolorytu stanowiąc dokumentację tamtych czasów oczami prostego człowieka...
Epizod więzienny, cztery lata 1952-56, przystosowanie do nowych warunków i wciąż poszukiwanie siebie...Piszczyk zostaje doceniony przez naczelnika i ku swej radości, poprawia sobie byt i staje się "prasówkowym", początkowo naczelnik zachwycony jego streszczeniami Piszczyka....niestety lub stety natura więźnia daje znać i do referatu okolicznej akademii wkradają się koncepcje rewolucyjne...zwiastujące upadek partii i powrót równości bez podziałów społecznych. Naczelnik stracił prace, a Piszczyk karcer dostał i tak się skończyła miła znajomość:
..."Jeżeli można nazwać miłością uczucie między przełożonym a podwładnym, to ja pokochałem naczelnika. Teraz już nie miałem wątpliwości, że stałem się jego drugim ja: na prasówkach i zebraniach personelu więziennego swoim głosem wypowiadał treści, które ja układałem w zaciszu celu"....
..."Nie doskwierał mi tak bardzo brak kobiet, a to pewno przez skąpe wyżywienie; nie tęskniłem ani do kina, ani do teatru, bo treści filmów i sztuk poznawałem z recenzji i nie wydawały mi się szczególnie pasjonujące; o podróżach po kraju i tak nie mógłbym marzyć w mej podłej sytuacji"....
Epizod amnestii i wolności..."Wiadomość o amnestii przyjąłem z obojętnością, jak gdyby mnie nie dotyczyła. Tej mojej apatii zawdzięczam, że gdy mnie wypuszczono z więzienia w lipcu 1956 roku, przeżyłem piorunujący wstrząs"...
....."Muszę opisać me pierwsze kroki w Warszawie, bo wtedy zdecydował się mój dalszy los. Znalazłem się na stołecznym bruku z czterystoma złotymi w kieszeniach i tak naprawdę nie wiedziałem, dokąd iść.
Wyglądałem dość niechlujnie i widać czymś pachniałem niedobrym, bo zaraz na dworcu obsikał mi nogę jakiś łaciaty kundel".....
...."Gdy tylko wyszedłem z dworca na ulicę, zobaczyłem na własne oczy to, o czym czytałem w więzieniu : Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina.
Aż mnie zatkało z wrażenia : tego nie można sobie było wyobrazić na postawie fotografii z budowy.
Wśród niskich domów, ruder i parterowych pawilonów gigantyczny pałac sięgał chmur, a iglica złociła się w słońcu".....
....."W kawiarni "Polonia" nie czekało mnie nic dobrego oprócz wulgarnych panienek, na które zresztą nie miałem pieniędzy.
Dopiłem cienką herbatkę, wziąłem pod pachę czasopisma, by je jeszcze raz przeczytać w wolnej chwili i ku uldze kelnerki wyszedłem na ulicę...."
Głos wewnętrzny pojawia się jak anioł stróż ze słowami:
...."Uważaj, Piszczyk, gnoju, pyłem jesteś i molekuła, nie wychylaj się i pamiętaj o swych lekturach i przemyśleniach"
Pokornie opuściłem głowę i zaraz z niemałym zdumieniem dostrzegłem kolejkę do kiosku po gazety. Tego jeszcze jeszcze nigdy nie widziałem. Przed aresztowaniem gazety prenumerowałem w biurze, leżały ich całe stosy, ale nikt specjalnie tego nie czytała..."
Porażeniem niczym jest pojawienie się Renaty, córki notabla, która bardzo pomaga Piszczykowi..."- Państwo pozwolą kupić kiełbasę temu panu! - powiedziała głośno -
Jest ofiarą wypaczeń i właśnie go zwolniono po czterech latach bezprawnego więzienia!..."
Kiełbasa, łózko i pierwszy seks po więziennym czasie...."To była młoda dziewczyna, odziana w cienką sukienkę, a do tego, siadając, odsłoniła część opalonych ud. Czegoś podobnego od lat nie widziałem z bliska"....\, który Jan celebruje :..."Renata stanęła nad tapczanem i przypatrywała mi się chwile z zastanowieniem.Musiała to być dla niej niełatwa decyzja.Wyciągnąłem do niej drżącą rękę. Jedynym ruchem zrzuciła z siebie koszulę i padła obok mnie na tapczan. tego było za wiele. Dziwię się, że wtedy nie zwariowałem ze szczęścia. Była to pewno nagroda losu za moje wszystkie klęski. Tak chyba myślała Renata obdarzając mnie swym ciałem.To jednak nie była tylko litość i samarytańskie poświecenie...(..)rozpoczęła ze mną harce:...
Wczasy i gorąca Lilianna, dyrektor Pasionka z epizodem "wywieziony na taczkach" z zakładu pracy, wiadomość o ciąży Renaty, ojcostwo i córeczka o wdzięcznym imieniu Marlena na cześć Marksa i Lenina...
Epizod administracyjny z dyrektorem Pasionką, mimo dobrych chęci i zaangażowania a nawet zmiany nazwiska z Piszczyk na Piszkowski kończy się jak zwykle pechem...
Epizod handlowy, zatrudnienie na stanowisku kierownika sklepu z tekstyliami, współpracownicy to starsza pani Jadzia i młody Wiesio...Pani Jadzia dobry pracownik, ale kombinatorstwo ma we krwi z Wiesiem i tym samym, Piszkowski i jego bezwzględna uczciwość została wystawiona na próbę i jej nie przetrwała...znów trzeba było odejść.
Epizod naukowy to okres ponownego i bardzo owocnego spotkania z towarzyszem z więziennej celi profesora Tubalnego....
Szansa na studia magisterskie i pracę naukową już była w zasięgu ręki...gdyby nie zrządzenie losu i pech....
Epizod miłosny, każdemu człowiekowi nawet największemu pechowcowi należy się ktoś do kochania. Alicja, skromna, miła, szara myszka, pracuje w bibliotece i już Jasio myślał, że szczęście jest mu pisane, gdy tymczasem Alicja ma niezwykłą przeszłość....
Czyta się fantastycznie i druga cześć jest równie znakomita co pierwsza, i okraszona filozoficznymi przemyśleniami Piszczyka.
..."Ale ta nagła poprawa mego położenia wymagała wzmożonej czujności: już nieraz los wyciągnął mnie z otchłani, by po pewnym czasie strącić w przepaść"....
Jan Piszczyk to kultowy bohater / antybohater XX wieku, pragnie być wzorowym obywatelem i służyć polskiemu państwu, próbuje się dostosować do wszystkich norm i wzorców dyktowanych przez...
2020-02-02
Powieść powstała w 1905 roku świetnie sportretowane ziemiańskie kresy, wielowarstwowość, wielokulturowość, etniczność. Głównymi bohaterami są ludzie, którzy spotykają się na skrzyżowaniu dróg, każde z nich walczy o przetrwanie, gdy rozpoczną wspólną pracę u podstaw, to duet ziemianki Zofii i jej oddanego sługi - włóczykija Kasjana przezwycięży wszelkie przeciwności losu. Niesłychane ulubiony w książce zwrot...
Okraszone to wszystko dużą dawką humoru, pozwoliłam sobie przytoczyć kilka dialogów, które mnie rozbawiły i pozwoliły jednym tchem przeczytać tę książkę, doskonale bawiąc się.
"...— Myślałam, że żenić się z nią będziesz?
— Żenić się? Jedną babę na całe życie mieć? A żeby ona kufą spirytusu była, toby mi obrzydło ciągle ten sam pić i ciągle na nią patrzeć. Jeszcze taka harmata! Jakby ją przewozić, toby towarowy wagon pod nią najmować trzeba. A gdzie ja ją osadzę — jakbym się ożenił — stodoły na nią trzeba, nie chaty.
— A tak ci się podobała!
— No jużci — że zdechnie ona prędzej — jak ją kto weźmie — choćby nie wiedzieć jaki bogacz był. Szelma, suka — powiada mi co ty mnie, ty nie gospodarz, gdzie twoja rola, gdzie twoja chata i chudoba? Ty sobie szukaj wołokity — jak ty sam! — A ja jej powiadam: Zobaczysz i ty swoje ucho prędzej — jak ja ci dam iść za kogo. Oj, co ona mi za to dała — dała — a kułaki to ma jak pracze. Nie babska moc i ryzyko. Jak zaczęła walić, to Naumowa od rzeki przyleciała — myślała, że to ja łomocę. Aj — co śmiechu było!
— No i co będzie?
— A co? Swaty do niej nie przyjdą. Ja zapowiedział — nikt się nie ośmieli.
— No, Kasjan, a jeśli ona ciebie nie chce?
— Prosić to baby będę? Pokręci się, pokręci i sama przyjdzie. Takie uparte i hambitne, to potem najlepsze do roboty — jak byki.
— Oj, Kasjan — żebyś to ty takim bykiem nie był. Żeby ona tobą nie orała!..."
"...— Ja nie żyd nauczny, żebym się kiwał w święto nad biblją. A Niemce to nie wodzili mnie kiedyś, jak aresztanta, do Łasicka, nie czepiają się o byle co? A taki cudzy jakie prawo ma do mnie: chamie — mówi! On nie mój pan! Czarną łatę nałoży byle kto i pana udaje, hycel! Łasicki pan niech mnie chamem woła, to racja, jego dziad mego dziada w skórę bił — pan był. A taka wywłoka cudza — może gdzie padlinę łupił, zabogacił się ze zdechłych końskich skór — i chamem mnie nazywa. Żeby on panem był, toby cudzych kaczek bez pytania nie strzelał!..."
"...— Ruszaj — może dogonimy.
— Ja pleców nie pożałuję. Dogonimy — tyle biedy — ja także swoją dogonił. Baba nie złoty pieniądz, nie przepadnie, jak się potoczy. Nic za nią nie kupić, nie łakoma znajda!
Czółno odbiło i pomknęło, jak ptak. Jeszcze słyszała Zośka resztę monologu Kasjana.
— Baba jak kwaśne jabłko. Je człowiek i pluje i znowu je, aż mu zęby tak ścierpną od tego smaku, że i patrzeć nie może, nie tylko w gębę wziąć. Nu, niech panicz poje trochę — spędzi ochoty!..."
"...— A gdzież Wacław? — obejrzała się Bronka.
— Wyjechał z żoną na parę tygodni za granicę.
— Z żoną? — wytrzeszczył oczy Karol i jak echo to samo powtórzyła Bronka.
Zośka się roześmiała.
— Ano z żoną. Co w tem tak osobliwego?
— Jakto? Ożenił się? Kiedy? Z kim? — posypały się pytania.
Wprowadziła ich do domu, zakrzątała się około ugoszczenia i posiłku, na grad pytań odpowiedziała dopiero załatwiwszy z Parczewską gospodarczo-kulinarne sprawy.
— Ożenił się już przed paru laty, na Kaukazie z Polką. Co prawda nie pytałam, jak z domu. Nazywa się Zofja, młoda, ładna, bardzo miła i porządna kobiecina. Kochają się, jest im ze sobą dobrze, a że trochę malarja jej zaczęła dokuczać, wyjechali w góry.
— I nikomu z nas nie dał wiedzieć o tem? To niesłychane. No i co? Tak siedzą w Ługach — nigdzie nie bywają, z nikim nie myślą żyć? Wiesz, to coś monstrualnego — wybuchnął Karol.
Zośka ruszyła ramionami.
— Cóż poradzisz? To przestępstwo nie da się podciągnąć pod żaden paragraf kodeksu karnego.
— No, ale są pewne względy towarzyskie, rodzinne, obyczajowe, świat nie może się zapełnić odludkami, żyjącymi co najwyżej w parze.
— Nie lękaj się, nie zapełni. Będzie zawsze więcej amatorów towarzystwa i stosunków..."
"...— Czego? — spytała go opryskliwie kucharka.
— A jakby w swaty do ciebie! Po co szumisz? Do pana pomocnika z ważnym interesem. Idź, poproś, żeby wyszedł. Będzie rad.
— Ukradniesz jeszcze co tymczasem.
— Toćby wolał ciebie, jak twoje rondle wziąć. Rondle odbiorą i do ostrogu jeszcze wsadzą, a ty gładsza i za ciebie sądu niema. Nie marudź, idź, bo pilno!
Kucharka się roześmiała z dowcipu i poszła..."
"...— Ot, gdzie dziewki jak harmaty, czort pochował, ot, gdzie człowiek cudów się napatrzy — w takich podłych Sydorach, gdzie nawet karczmy niema!... — mówił, cmokając Kasjan i wnet zagaił rozmowę:
— Dziewczyna, postójno, pokaż, gdzie Naumowa chata.
— A Nauma gdzie wy podzieli? — odparła.
— Utopił się.
— Ale, to i kaczka się utopi — zaśmiała się. — Kto wy? Skąd?
— Toć nasza pani z Woronnego, a o mnie ty może słyszała? Kasjan!
— Nie słyszała. Nam do Woronnego nie droga.
— A ty czyja? Dużo was takich w chacie?
— Nie — ja jedna, Naumowa siostra, Likta.
— Wychowałaś się, jak stóg. Toć z ciebie skóryby na trzy krowy wystarczyło. Toć ciebie nie rękoma, a liną od promu chyba obejmować. Ot gładkaś — nu, nu!
Dziewczyna śmiała się, rada z pochwał i poszła naprzód, nie uginając się pod ciężarem, prosta, potężna, a Kasjan, idąc za nią, mówił do Zośki.
— Widzi panienka, jak stąpi, co za ślad. Taka musi ważyć siedm pudów. Ot, dziewki! Z rodu ja takiej nie widział. Toć w naszej gorzelni kufy takiej niema. Już ja z tych Sydorów nie wylezę chyba, aż nią się nacieszę..."
Powieść powstała w 1905 roku świetnie sportretowane ziemiańskie kresy, wielowarstwowość, wielokulturowość, etniczność. Głównymi bohaterami są ludzie, którzy spotykają się na skrzyżowaniu dróg, każde z nich walczy o przetrwanie, gdy rozpoczną wspólną pracę u podstaw, to duet ziemianki Zofii i jej oddanego sługi - włóczykija Kasjana przezwycięży wszelkie przeciwności losu....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-24
"O starodawnym, bo jak bór odwiecznym, rodzie mowa tu będzie. Ma on przodków we wszystkich wiekach i tradycję we wszystkich szczepach ludzkości, boć nie ród to ciała, lecz duszy, nie ród lasu mieszkańców, lecz lasu miłośników, przyrody czcicieli.
Z rodu tego był poeta, co w Helladzie wyśpiewał mit Pana i Faunów, i ten, co stworzył Baldura w Skandynawii, i ten ich krewniak duszny, co w obchodzie religijnym Ariom dał Kupalną noc czarowną. I patrona swego ów ród ma, gdy ludzkość weszła w Pana Jezusowego szeregi.
Ich duszę miał, z ich rodu był słońca miłośnik i śpiewak, ptasząt i ryb kaznodzieja, wszelkiego stworzenia przyjaciel, seraficki święty Franciszek.
Mędrców i uczonych mają w swym rodzie i pozornie teraz wchłonięci w miliony ludzkości, zachowali przecie odrębność i właściwość swych leśnych dusz.
Ogarnęły ich ziemskie przewroty, życie gorączkowe, skomplikowane warunki, materialna walka o byt. Odsunęła ich od przyrody cywilizacja, postęp tak zwany, niszczenie natury przez rozrost przemysłu, straszny ciężar nowoczesnego bytu, nowoczesnych praw i obowiązków.
Pozornie nie ma dla leśnych ludzi ni miejsca, ni życia. Przystosowali się do warunków i już teraz niczym się jakoby od reszty ludzi nie różnią. Spełniają swe obowiązki powszednie, pracują wśród innych z innymi, obcują z cywilizacją, biorą udział w postępie, korzystają z wynalazków, umieją się obchodzić z pieniędzmi, mieszkają w miastach, ubierają się jak inni, bywają w teatrach. Czyżby ród i tradycja leśnych dusz zginęła? Przenigdy! Nieśmiertelny jest duch i ród ducha nieśmiertelny; tylko kto rodu tego ciekaw, z rodu tego być musi i wtedy krewniaka odnajdzie.
Nie trzeba koniecznie szukać go wśród cichej wsi i głębokich borów, wśród ludzi stojących u warsztatu przyrody, w jej królestwie: można tam szukać długo i na próżno, a znaleźć w wielkim fabrycznym mieście. Można znaleźć w uczniowskim pokoiku, gdy chłopak po odrobieniu algebry, zamiast iść szukać rozrywki w dusznej sali knajpy, z gilem chowanym się bawi i dogląda go, można w suterenie szewca, co ledwie wie nazwę ptaka, który mu ćwierka przy robocie. I w tłumie ulicznym poznać można po szczególnym zachowaniu się w nadzwyczajnych wypadkach miejskiego życia.
Gdy wychodzą wieczorem dzienniki z ostatnimi depeszami wojny, skandalicznego procesu, sensacyjnego mordu, a ktoś nie bierze do rąk gazety, ale przypatruje się z uśmiechem sadowieniu się wróbli na nocleg, z rodu leśnego jest.
I z tegoż rodu jest taki, co wśród uroczystego pochodu ulicznego, gdy wszystkich pochłania muzyka, stroje, ekwipaże, paradne szeregi wojska lub korporacji, dojrzy zziębniętego psiaka przed zamkniętymi drzwiami sklepu i otworzy mu je z dobrym słowem życzliwości.
Wśród ogłoszeń dziennikarskich członek tego rodu wyszuka adres sprzedawcy słowika w klatce, zna handlarzy ptaków, więźniów tych wykupuje z niewoli i z wiosną puszcza na wyraj, równie jak one radosny.
Leśni ludzie zwykle trzymają się samotnie, dusze swe kryją, o swoim wnętrzu z nikim nie mówią, wiedząc, że to innych nie zajmuje.
W potwornym młynie ziemskim, gdzie bożyszczem jest interes, walka o zbytek i użycie wykwitu cywilizacji, obcując z innymi, mają w oczach często zgrozę lub krytyczne zdumienie, ale milczą i spełniając swe społeczne obowiązki, baczą tylko, by się nie dać zgnieść, zmiażdżyć. O dusze swe nie są trwożni: tych zaraza świata nie skazi.
I tak trwają, rzadcy wśród świata i obcy mu zupełnie. Czasami znajdują druha. Otwierają się na ścieżaj wrota duszne, krzepią się oni wzajem: marzenia, potrzeby, tęsknice zmieniają się w słowo. Wyrażają ufnie głos swobody, ciszy, obcowania z naturą, przetwarzają swe żądze, aż utworzą czyn, aż wypracują sobie rzeczywiste, żywe, wedle swej duszy bytowanie.
I takie jedno lato leśnych ludzi tu będzie zawarte. Dla tych, co je przeżyli — kronika szczęścia; dla tych, co po świecie rozproszeni, o nim samotnie marzą — bratni upominek i może do czynu pomoc..."
"...Ziemi szmat posiadał, a wśród tej ziemi bagna i lasy, leniwymi rzeczułkami, jak siatką, porżnięte, od ludzkich dróg dalekie, dla ludzkiej chciwości niełakome.
Tam, w głębi tych tajni, ukryta jak gniazdo, powstała pewnej wiosny chata samotna. Jakiś czas bielał gontowy dach i trzaski i czerniały koleiny wozów, co z dala przywiozły materiał; po roku wszelki ślad osady zasnuła zieleń traw i mchy.
Dzikie wino i róże pokryły ściany, chata się stopiła, wrosła w okalający ją szczelnie las.
Nazywali ją leśni ludzie swoim wyrajem..."
Książka powstała sto lat temu i jest najpiękniejszym hymnem, i hołdem złożonym naturze i polskości. To czas, gdy Polski nie było na mapie świata, to czas rozbiorów, powstań, to czas, gdy w umysłach Polaków kraj istniał i świadczył o patriotyzmie. Prastara puszcza w kolorycie czterech pór roku otwiera przed nami swe drzwi i zaprasza do środka, miękka ściółka powolnym krokiem pozwala nam się zanurzyć w runo leśne, podszyt by w finale spojrzeć w korony drzew błękitem otoczone. Przewodnikami w tej niezwykłej podróży pomiędzy fauną, florą, nieożywioną przyrodą będą Rosomak, Pantera i Żuraw, przeprowadzą nas przez miejsca, w które rzadko człowiek się zapuszcza. Las jako żywy organizm stanowi stałość i symbiozę kompatybilności, potraktują z największym szacunkiem i dostojeństwem należnym biocenozie leśnej.
Prosty styl natchniony onirycznymi klimatem, język nasycony anachronizmami i "żargonem" otoczenia, fabuła budowana powolnie, niemal sączona zachwytem nad rytmem dnia i nocy, czterech pór roku, wnikliwą analizą obserwacji fauny i flory, powrotem do prostych czynności, obcowania z naturą w prawdzie i estymie, oddawanie czci tradycjom i zwyczajom ziemi, pochylenie się nad słowiańskimi korzeniami, metafizycznością, gloryfikacja ojczyzny i pracy, pochylenie się nad ekologią, wegetarianizmem, ale też znajdziemy równość w podziale wykonywanych prac, nie ma prac damskich i jak prac typowo męskich. Zanurzamy się w magiczny realizm, miękkość ściółki stymuluje receptory naszych stóp, które przesyłają niezwykłe doznania organoleptyczne do naszego umysłu, zaspokajając zmysły powonienia, dotyku, wzroku, słuchu, smaku...
"...Leszczyna kutasiki karminowe jeszcze od chłodu otula, ale kotki już puściła na wicher; w wodach lodowatych na dnie widać pęczniejące kaczeńce, pod liśćmi w gaju można wyszukać zawilce. Wszystko gotowe czeka i gdy ucho do ziemi przyłożysz, słychać, że coś grać zaczyna, aż człowiek dorozumieć nie może: ziemia li gra czy jego własna krew – jedno! Żyć, żyć, żyć!..."
"...Bogatka, co u nas też zimuje i ćwiczy mole po całych dniach, zaczęła się jednak na swobodę napierać. Ano, dobrze: otworzyłem okno — poszła, jak na wesele, z wyrwasem. Obiera robactwo z klonu pod oknem i ćwierka do mnie: już czas, już czas..."
"...W marcu jędza-zima bezczelna wściekła wstała jeszcze raz do boju. Całe hufce zegnała, szare pułki chmur, watahy wichrów północnych i cisnęła tę armię na pęczniejące drzewa, na wyzierające źdźbła, na rzesze ptasze, co jej urągały weselną pieśnią..."
"...Oto sosna ze starym gniazdem rabusia krogulca; a oto druga, co się wygięła i okaleczała, zdeptana kiedyś za młodu; a oto brzoza z ogromną czeczotą i olbrzymia jarzębina, którą nazwali Krasawicą, tyle miewała korali jesienią; i piorunem na pół rozdarty grab, co się po ciosie odmładzał, czerniejąc smugą rozdartego na poły pnia; i oto brzoza, zwalona ciężarem zimowej okiści; i pękata wierzba z dziuplą, w której już gospodarzyły dzikie pszczoły. I oto olbrzymie mrowisko, już rojne, państwo wielkich, czarnych borowych pracowników, usłane białymi grudkami żywicy i ze śladami zimowego grzebania cietrzewi; a oto wykrot olchowy, pełen dziur, szczelin, przepaści, korzeni, wydartych do połowy z ziemi mocą huraganu, kryjówka wężów i żmij.
Bór gwarzył cichutko; to znów słychać było, jak dyszał potęgą odrodzenia wiosny, a człowiek, zapatrzony, zasłuchany, zatracał się w tej wielkiej potężnej całości i czuł, że te siły ogarniały go, że sam się staje potęgą, że w nim gra, śpiewa, tworzy, rośnie moc przyrody..."
"...— Kos ma gniazdo w winie, przy ścianie. Modraczka mieszka w skrzynce na lipie. Konwalie się wytykają. Żmije znaleźlim na podsieniu. Jeść się chce!..."
"O starodawnym, bo jak bór odwiecznym, rodzie mowa tu będzie. Ma on przodków we wszystkich wiekach i tradycję we wszystkich szczepach ludzkości, boć nie ród to ciała, lecz duszy, nie ród lasu mieszkańców, lecz lasu miłośników, przyrody czcicieli.
Z rodu tego był poeta, co w Helladzie wyśpiewał mit Pana i Faunów, i ten, co stworzył Baldura w Skandynawii, i ten ich krewniak...
2020-01-01
"...Czyż nawet najbardziej leniwi nie zawahają się podążyć za mną, by zaznać przyjemności, która nie sprawi im kłopotu i nie będzie nic kosztować? Zatem odwagi, ruszajmy! (...) Będziemy iść powoli, po drodze śmiejąc się z tych, którzy widzieli Paryż i Rzym. Nic nas nie powstrzyma. Słuchając naszej wyobraźni, podążamy tam, gdziekolwiek będzie miała kaprys nas poprowadzić..."
"...Żeby iść przed siebie, potrzeba tylko nóg. Możesz kroczyć, nie posiadając nóg, ale jeśli się nie rozglądasz, wędrówka będzie tylko powolnym przemieszczaniem się w przestrzeni..."
Niezwykła zwykłość okładki w kontraście czerni i bieli, z najbardziej symbolicznym wyrazem polskości - wierzby w przedwiośniu, którą spotkamy tylko w krajobrazie bocznych dróg.
Drzewo symbolizujące polską przyrodę i od wieków płodność, mocno zakorzenione z Mazowszu i pejzażem muzycznym Chopina.
"...Nie wszystkie osobliwości zostały jeszcze odkryte, nie wszystkie udostępnione, nie wszystkie opisane..." te słowa inspirują Robińskiego i każdego z nas, każdy ma prawo do wielkich i małych odkryć.
Robiński daje nam tę możliwość, odrobinę odwagi, dobrych chęci i oczy, które pozwolą nam odkrywać i filtrować świat mikro i makro wokół nas. Można mieć wątpliwości, dlaczego właśnie Robiński i jego perspektywa patrzenia, przed nim było wielu odkrywców, wiele książek, przewodników i wiele pomysłów na przemieszczanie się po ziemi. Podróż i przygoda to stan umysłu i nastawienie do życia, otwarcie się na nowe i nieznane, pokonywanie lęków i obaw w postaci zakiełkowania pomysłu i inspiracji, niewygody i ryzyko, nie wspomnę już o kosztach (finanse, psycho-fizyczne), i potrzebny jest ten bodziec, który uwolni drzemiącą w nas przygodę, która jest kompatybilna do miejsc, które nas otaczają - góry, lasy, niziny, wyżyny, doliny, rzeki, jeziora, morze itd... Gdy tylko zakładamy buty i idziemy, to podróż zaczyna się wraz z otwarciem okna i drzwi. Drzwi, które dla mnie otworzył Adam Robiński i do swojego świat. Świat, w którym Lechosław Herz zanurzył i zatracił w szlakach Mazowsza i odkrywanie Puszczy Kampinowskiej. Wojciech Giełżyński przypomina historię wioślarstwa, która nostalgią przemyka, przyglądniemy się biegowi i nurtowi rzeki, przeniesiemy się na warszawską Starówkę czy Nowy Świat z reporterem sycić się pięknem miasta ale też podrywaniem dziewczyn w ciągu alfabetycznym... Spotkamy małżeństwo Nałkowskich, mąż autorki "Medalionów" odkrył dla nas "polską Saharę" i jej niezwykłą historię, i pasjach kartograficznych. Spojrzymy też inaczej na "drogę", którą w książce "Szlaki" Roberta Macfarlane'a jest zjawiskiem, który unosi człowieka nad cudem natury otaczającym nas.
Lubie fotografować ważki, które zwane są "pannami wodnymi" a Leonardo da Vinci konstruując i inspirując się otaczającym światem, w tych istotach dostrzegł siłę i machinę działania.
Gdy głębiej wchodzimy w las, to tylko wtedy możemy zauważyć; "...drzewa nie są jednakowe, mają cechy osobnicze, trzeba się tylko przyjrzeć..."
Park Krajobrazowy Łuk Mużakowa i dawna kopalnia Babina, i selenografia, i odontologia... urzeka pięknem natury i zjawiskowością zapierająca dech w piersiach i brakiem słów...
Autor książki wykonał ogromna pracę, by w prostym, przystępnym a zarazem onirycznym akcentowaniu, zanurzaniu się w pięknie otwartym dla nas, po prostu patrzeć i chcieć to zobaczyć co natura dla nas przygotowała. Wielopłaszczyznowa sfera dziedzin, które spotkamy ; ornitologia, historia, geografia, hydrologia, entomologia, sporty, turystyka...
Język, który doskonale łączy autor to naukowy a zarazem poetycki, tkliwy, momentami pełen czułości, flirtu podróżnika z obiektem westchnień - natura, ale też gry emocji, które po przeczytaniu książki będą nam towarzyszyły. Polska Robińskiego staje się niezwykłe piękna w krajobrazie bocznych szlaków, dróg, zapomnianych miejsc, i każdy może wstać i rozpocząć podróż, która już nigdy się nie skończy.
Doskonały debiut i życzę autorowi więcej takich pozycji i wrażliwości na otaczającą nas rzeczywistość.
Inną prawdą o podróżowaniu może być pogląd Francuza Xaviera de Maistre o podróżowaniu dziennym i nocnym wokół / dokół własnej sypialni z istotną przestrogą : o włączeniu uważności i wyobraźni...
Niech to będzie puenta.
"...Hajstra to bocian czarny, tajemniczy samotnik żyjący na uboczu, z dala od ludzkich siedzib. Wspaniały patron dla książki, której autor omija szerokim łukiem turystyczne atrakcje, rozdeptane szlaki, rozjeżdżone autostrady. Idzie tam, gdzie zarasta ścieżka, chwieją się zbutwiałe płoty, gdzie na wertepie można urwać miskę olejową. Ta książka to hołd złożony krajoznawstwu. Wędrowcom, badaczom, pisarzom. Historii, przyrodzie, krajobrazowi. Literackiej kontemplacji. Mgłom, szadziom i gołoledziom. Cumulusom i cirrusom. Bocznym drogom i ścieżynkom wydeptanym przez zwierzęta..."
Stanisław Łubieński
"...Czyż nawet najbardziej leniwi nie zawahają się podążyć za mną, by zaznać przyjemności, która nie sprawi im kłopotu i nie będzie nic kosztować? Zatem odwagi, ruszajmy! (...) Będziemy iść powoli, po drodze śmiejąc się z tych, którzy widzieli Paryż i Rzym. Nic nas nie powstrzyma. Słuchając naszej wyobraźni, podążamy tam, gdziekolwiek będzie miała kaprys nas...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-11
Terespol
Kodeń
Sławatycze
Hanna
Włodawa
Wola Uhruska
Dorohusk
Dubienka
Horodło
Zosin
"...Jeśli już iść, to poboczem. Łatwiej tam o równowagę niż na asfalcie. Na poboczach zaczęły się pojawiać rośliny odporne na wydeptywanie, jak babka, rdest ptasi czy rumianek pospolity.
A z nimi pięciornik gęsi i kilka gatunków z wędrownej rodziny jaskrowatych. Rosły na tej drodze od jej początków, stanowiły jej część i zdaje się, że Nadbużanka zaczynała się od nich.
Najsamprzód była ścieżką, później parą kolein z pasem zieleni pośrodku,
stratowanych przez konie..."
Michał Książek zabiera nas w poetycko - fotograficzną podróż, esej, drogę, reportaż o skupieniu uwagi na krajobrazie, ornitologii i botanice.
Zmysłami Michała Książka odkrywamy "Nadbużankę" - łącząca przejścia graniczne w Terespolu, Sławatyczach, Dorohusku i Zosinie. Jej długość wynosi 166 km. Zlokalizowana jest we wschodniej części województwa lubelskiego; biegnie z północy na południe wzdłuż granicy polsko-białoruskiej i polsko-ukraińskiej.
Serce Polesia Zachodniego roztacza przed podróżującym niezliczone skarby architektury – zabytkowe cerkwie, kościoły, dworki "nadgryzione znakiem czasu" i kaplice, krzyże w naturalny sposób współgrają z nierzadko równoletnimi im stodołami czy chałupami, które do dziś pełnią swoje funkcje.
Unikalny klimat, granica, wielokulturowość, prawosławie, mentalność, spokój, "inny świat" i poczucie oderwania od cywilizacji przyciąga w te strony wielu podróżników, którzy przemierzają drogę na motocyklach i rowerach. Asfalt nie zachęca do dynamicznej jazdy roztaczając zjawiskowy krajobraz, nieśpieszność, gatunki roślin i ptaków, które za sprawą autora dostrzegamy, zabiera nas do swojego intymnego świata przyrody, zamkniętego dla konsumcjonizmu , zmotoryzowanych....tam trzeba iść pieszo i uważnie się rozglądać, poczuć woń łąk, lasów i zobaczyć tę soczystą zieleń, która tylko tam jest żywa, tam bije serce Puszczy Białowieskiej i ta trawa...
To nie przewodnik, to serce człowieka, który kocha tę Drogę 816.
Tę niezwykła książkę chłonie się, jak podróż w czasoprzestrzeni, sama lubię piesze wyprawy i naturę, i doceniam wrażliwość autora na otaczające nas piękno, ta cudowna podróż fotografuje każdy kamień, roślinkę, ptaka, człowieka czy zabytkowy obiekt po drodze....
Terespol
Kodeń
Sławatycze
Hanna
Włodawa
Wola Uhruska
Dorohusk
Dubienka
Horodło
Zosin
"...Jeśli już iść, to poboczem. Łatwiej tam o równowagę niż na asfalcie. Na poboczach zaczęły się pojawiać rośliny odporne na wydeptywanie, jak babka, rdest ptasi czy rumianek pospolity.
A z nimi pięciornik gęsi i kilka gatunków z wędrownej rodziny jaskrowatych. Rosły na tej drodze od jej...
Warszawa okresu przedwojennego z blichtrem wyższych sfer.
Hanka Renowicka piękna, czarująca aczkolwiek niegrzesząca inteligencją żona dyplomaty jak cała jej sfera żyje salonami, toaletami, plotkami, nuda, nuda i jeszcze raz nuda....Aż tu naglę zostaje wciągnięta w aferę kryminalno - szpiegowską, pojawią się agenci, podsłuchy, kradzież dokumentów, podsłuchy, bigamia, romanse, zazdrość, zestaw przemyśleń pani Hanki i duża dawka doskonałego humoru za sprawą Tadeusza Dołęgi - Mostowicza.
Polecam film po tym samym tytułem z Lucyną Winnicką oraz spektakl teatralny z doskonałą Joanną Kulig.
Warszawa okresu przedwojennego z blichtrem wyższych sfer.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHanka Renowicka piękna, czarująca aczkolwiek niegrzesząca inteligencją żona dyplomaty jak cała jej sfera żyje salonami, toaletami, plotkami, nuda, nuda i jeszcze raz nuda....Aż tu naglę zostaje wciągnięta w aferę kryminalno - szpiegowską, pojawią się agenci, podsłuchy, kradzież dokumentów, podsłuchy, bigamia,...