-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2015-09-28
2015-01-03
Na pewno znajdzie się spoiler :)
"Jeśli chcesz wiedzieć, jaka będzie przyszłość, wyobraź sobie but depczący ludzką twarz, wiecznie!"
Wracam do klasyki gatunku. Mój pierwszy kontakt z tą książką miał miejsce około 15 lat temu, kiedy to pozycja ta znalazła się w wykazie lektur dodatkowych podczas mojej edukacji w liceum. Pamiętam, że był to dla mnie okres traktowania z założenia każdej książki nazywanej "lekturą" jako zło konieczne, którą ktoś każe mi przeczytać, zinterpretować i jeszcze wypyta, jakiego koloru spodnie miał bohater pojawiający się raz i nie wnoszący nic do treści...
Z zasady ja nie oceniłam w tym serwisie żadnej książki, którą czytałam w tamtym okresie. Ale pamiętam "Rok 1984", jako jedena z niewielu książek zrobiła na mnie wtedy ogromne wrażenie i nigdy bym nie pomyślała, że będę w przyszłości fanem dystopijnej tematyki. Dlatego postanowiłam wrócić do tej historii i przeczytać ją ponownie.
Przerażająca wizja świata, w której wszystko podporządkowane jest rządom totalitarnym Partii, na czele której stoi Wielki Brat. Każdy członek Partii jest inwigilowany i generalnie całe jego życie a nawet jego myśli należą do Partii i nie można się jej sprzeciwić, gdyż Policja Myśli czuwa. Pojawia się też piękne pojęcie 'ewaporacji' dla tych, którzy jednak myślą, że są w stanie przechytrzyć Partię, słowo to po dziś dzień wyzwala we mnie dziwne uczucie niepokoju. O tym, jaka jest Partia doskonale przekonuje się główny bohater, który w tym chorym świecie jednak ma odwagę, aby spróbować być człowiekiem.
"Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem. Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny."
Bardzo wstrząsająca książka. Partia ma sposoby na wszystko, aby zapewnić sobie stałą władzę, pojawiające się aspekty fałszowania przeszłości, dla zapewnienia sobie nieomylności - dość przerażające, a działania (tortury pod każdym możliwym znaczeniem tego słowa) mające na celu wypędzenie człowieka z człowieka oraz wpojenie mu przekonania do nieomylności Partii - okrutne i nieludzkie. Żaden naturalny odruch, miłość, czy też wolna myśl nie ma racji bytu w stworzonym przez Orwella świecie. Partia naprostuje każdy przypadek niesubordynacji, sprawi, że człowiek poczuje się jak gówno, zdradzi po drodze wszystko i wszystkich, a zanim strzeli Ci kulkę w łeb sprawi jeszcze, że odejdziesz z tego padołu miłując Wielkiego Brata...
Masakra!
"Pod konarami kasztana, Pan sprzedał mnie, a ja pana..."
Na pewno znajdzie się spoiler :)
"Jeśli chcesz wiedzieć, jaka będzie przyszłość, wyobraź sobie but depczący ludzką twarz, wiecznie!"
Wracam do klasyki gatunku. Mój pierwszy kontakt z tą książką miał miejsce około 15 lat temu, kiedy to pozycja ta znalazła się w wykazie lektur dodatkowych podczas mojej edukacji w liceum. Pamiętam, że był to dla mnie okres traktowania z...
2015-09-01
Bardzo oczekiwana przeze mnie kontynuacja cyklu, który pomimo iż miałam z nim lepsze i gorsze chwile, bardzo lubię i z chęcią wciągam się w świat demonów. I na jaja Everama, podobało mi się :)
Początek był dla mnie dość ciężki, po zaginięciu Jardira, kiedy jeszcze sprawa nawet nie ostygła, jego synowie rozpoczynają przepychankę o miejsce na tronie z czaszek. Dodatkowo poznajemy historię kolejnego bohatera, tym razem jest to Ashia, żona Asome, syna Jardira. Było to fajne, ale generalnie nie specjalnie mnie interesowało, podobnie jak wszelkie wątki dotyczące Abbana i jego synów. Dla mnie były to tylko zapychacze w oczekiwaniu na to, co naprawdę ważne.
Ale później pojawia się to, na co czekałam, nadchodzi kolejny Nów, pojawiają się książęta otchłani, jest sporo interakcji pomiędzy bohaterami, Krasjanie i ludzie z Zielonych Krain muszą w końcu znaleźć jakąś nić porozumienia i zacząć wspólnie działać przeciwko demonom, czego jeden z synów Jardira i jego poczynania z całą pewnością nie ułatwiają (przy okazji wspomnę, że bardzo podobała mi się akcja w Dokowisku). Jest dużo o Leeshy, której ciąża zaczyna być coraz bardziej widoczna, o jej dylematach i obawach. Nie specjalnie lubię tę bohaterkę, ale tutaj wątki o niej i Rojerze były dość wciągające. Rojer natomiast zaskoczył mnie całkowicie, nie wiem nawet, co o tym sądzić.
Myślę, że jak to zwykle bywa u tego autora, ta część jest wstępem do jeszcze ciekawszych wydarzeń w kolejnej księdze Tronu z Czaszek, na co liczę i na co niecierpliwie czekam.
Bardzo oczekiwana przeze mnie kontynuacja cyklu, który pomimo iż miałam z nim lepsze i gorsze chwile, bardzo lubię i z chęcią wciągam się w świat demonów. I na jaja Everama, podobało mi się :)
Początek był dla mnie dość ciężki, po zaginięciu Jardira, kiedy jeszcze sprawa nawet nie ostygła, jego synowie rozpoczynają przepychankę o miejsce na tronie z czaszek. Dodatkowo...
2015-12-06
Podchodziłam do tej mangi jak pies do jeża, ale kiedy już się przemogłam, to całość wciągnęła i okazała się interesująca. Nie wykroczyła zbytnio poza to, czego i tak już oczekiwałam, ale też nie była nużąca.
Seryou znany jest z tego, że w każdą niedzielę kończy związek z dziewczyną, a w poniedziałek zaczyna chodzić z każdą, która go o to poprosi. Shino natomiast jest urodziwy, cieszy się ogromnym powodzeniem u dziewcząt, ale po bliższym poznaniu żadna nie może z nim zbyt długo wytrzymać. W pewien poniedziałek Shino rzuca propozycję chodzenia Seryou…
Muszę przyznać, że homoseksualizm jest mi zupełnie obcy, nie spotykam się z tym w moim życiu codziennym, więc nie mam też jakiś wyrobionych poglądów na ten temat. Nie przeszkadzało mi to jakoś odczuwalnie w tej mandze, wszystko było ładnie przedstawione, było coś fajnego w tym uczuciu, jakie się zrodziło w dość nieoczekiwany sposób. Wciąż do końca nie wiem, co się dzieje między głównymi bohaterami, czy to nie jest jednak gra ze strony Shino, albo odskocznia dwojga bohaterów w obliczu niepowodzeń w miłości z kobietami. Tego dowiem się zapewne z kolejnego tomu.
Co do strony graficznej – nie zachwyciła mnie, ogólnie było ok, interesujące twarze, fajnie uchwycone emocje, ale całość postaci strasznie wyciągnięta i tyczkowata, długie małpie ręce, niekończące się nogi, gra ciała zdecydowanie na minus, więc dobrze, że jednak w większości manga skupiała się na twarzach.
Podchodziłam do tej mangi jak pies do jeża, ale kiedy już się przemogłam, to całość wciągnęła i okazała się interesująca. Nie wykroczyła zbytnio poza to, czego i tak już oczekiwałam, ale też nie była nużąca.
Seryou znany jest z tego, że w każdą niedzielę kończy związek z dziewczyną, a w poniedziałek zaczyna chodzić z każdą, która go o to poprosi. Shino natomiast jest...
2015-12-07
Z ciężkim sercem i mimo mojej całej sympatii do bohaterów tej opowieści, muszę przyznać, że się wynudziłam.
Całość była jak dla mnie tak oczywista i tak przeciągnięta, że odebrała mi całą przyjemność z lektury. Myślałam, że na drodze Shino i Seryou staną jakieś poważniejsze komplikacje, że będzie jakieś większe napięcie, ale generalnie całość opierała się po prostu na niepewności i na niedopowiedzeniach.
Spodziewałam się po tej mandze i po zakończeniu czegoś więcej. Szkoda też, że nie było tutaj żadnego innego wątku poza romansem głównych bohaterów.
Z ciężkim sercem i mimo mojej całej sympatii do bohaterów tej opowieści, muszę przyznać, że się wynudziłam.
Całość była jak dla mnie tak oczywista i tak przeciągnięta, że odebrała mi całą przyjemność z lektury. Myślałam, że na drodze Shino i Seryou staną jakieś poważniejsze komplikacje, że będzie jakieś większe napięcie, ale generalnie całość opierała się po prostu na...
2015-12-31
I tak oto zakończyłam rok 2015, na krwawo i brutalnie. Nie powiem, że mi jakoś specjalnie źle z tego powodu. Jak dla mnie może być.
Druga część ciut słabsza od pierwszej. Działo się sporo, trup słał się gęsto, chyba aż za bardzo, ale z drugiej strony trzeba wyeliminować większość konkurencji, żeby na sam finał została garstka i emocje się podniosły.
Shuuya i Noriko postanawiają nie wchodzić do programu, czy uda im się znaleźć w tym sprzymierzeńców i razem zjednoczyć siły przeciwko ‘programowi’? Czy uda im się przetrwać wśród jednostek, które z różnych przyczyn zdecydowały się jednak wziąć udział w grze?
W drugim tomie było dużo powrotów do przeszłości, poznajemy bliżej poniektórych bohaterów (szkoda, że większość z nich na chwilę przed śmiercią). Bardzo zadziwił mnie Kazuo i chciałabym wiedzieć, jaka jest jego opowieść. Wciąż czekam na coś odnośnie dwóch postaci, o których od początku serii nie było jeszcze żadnej wzmianki. Dużo jeszcze przede mną. Póki co jestem podekscytowana, co będzie dalej – zobaczymy.
I tak oto zakończyłam rok 2015, na krwawo i brutalnie. Nie powiem, że mi jakoś specjalnie źle z tego powodu. Jak dla mnie może być.
Druga część ciut słabsza od pierwszej. Działo się sporo, trup słał się gęsto, chyba aż za bardzo, ale z drugiej strony trzeba wyeliminować większość konkurencji, żeby na sam finał została garstka i emocje się podniosły.
Shuuya i Noriko...
2015-12-31
Nie czytałam książki, dawno dawno temu oglądałam film, aż w końcu postanowiłam zabrać się za mangę.
Rząd Republiki Dalekowschodniej Azji, w odpowiedzi na szerzącą się wśród młodzieży anarchię i aby utrzymać swoją pozycję, wprowadził program pod nazwą Battle Royale, do którego co roku losowana jest jedna trzecia klasa licealna.
„Spośród obecnych tu czterdziestu dwojga uczniów… przeżyje tylko jeden.”
Jak świadczy powyższy cytat, przepis na pełną napięcia opowieść jest prosty i ekstremalny zarazem, wrzucić nastolatków na zamkniętą przestrzeń, dać broń, a reszta zadzieje się sama. To jest zawsze interesujące… jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek w walce o własne życie?
Cieszę się niesamowicie, że przekonałam się, aby sięgnąć po tą mangę, materiał, który był, jak wciąż uważam, pierwowzorem Igrzysk Śmierci. Tutaj jednak nie otrzymujemy ugrzecznionej rozgrywki dla nastolatek, ale prawdziwą brutalną rzeźnię, emocje, walkę o życie… Ciężko póki co porównywać te emocje, bo to dopiero 1/15 całej serii, ale jak na razie jestem zachwycona. Wszystko wydało mi się naprawdę realne i namacalne. Najgorsze w tym wszystkim było to, że w grze nie znalazła się zgraja przypadkowych osób, ale przyjaciele ze szkolnej ławy, którzy znali się od dawna, większość się lubiła i przyglądać się temu, jak rozwiną się relacje pomiędzy nimi, czy przyjaźnie przetrwają i czy sentymenty będą miały jakiekolwiek znaczenie w walce o życie.
Bohaterów jest naprawdę dużo do ogarnięcia, ale już po pierwszym tomie czuję się dość pewnie na tym polu, więc chyba nie jest to problemem, dodatkowo co jakiś czas pojawiają się wzmianki z przeszłości bohaterów, co dodatkowo umacnia naszą więź z nimi.
Było bardzo dużo łez, krwi, postać Kamona po prostu zmroziła krew w żyłach. Jestem ogromnie ciekawa jak to się wszystko rozegra, bo nie pamiętam praktycznie nic z filmu, kto podda się „programowi”, a kto się mu sprzeciwi. Póki co kibicuję Nanaharze, jego działania wydają się słuszne. Ale to dopiero początek…
Nie czytałam książki, dawno dawno temu oglądałam film, aż w końcu postanowiłam zabrać się za mangę.
Rząd Republiki Dalekowschodniej Azji, w odpowiedzi na szerzącą się wśród młodzieży anarchię i aby utrzymać swoją pozycję, wprowadził program pod nazwą Battle Royale, do którego co roku losowana jest jedna trzecia klasa licealna.
„Spośród obecnych tu czterdziestu dwojga...
2015-12-30
Znów było sporo gadaniny, ale całość była lepsza od swojej poprzedniczki. Jednakże wciąż czekam na jakieś większe zaskoczenie i jakąś większą akcję.
W tym tomie jesteśmy blisko odkrycia, który z członków Yotsuby przejął notes Misy. Ucieszyła mnie ta część bo było sporo Rema, który wyjawia ciekawą prawdę o sobie oraz o zamiarach Lighta, co mnie zszokowało, bo zdążyłam już pomyśleć, że ten wątek dobiegł końca i już nigdy nie będzie prawdziwego Kiry. Zdumiała mnie też odwaga i poświęcenie Misy. Wydarzenia tak się potoczyły, że znów pomimo znudzenia niektórymi fragmentami, pozostałam w stanie zaintrygowania i na pewno będę się chciała dowiedzieć się, co się wydarzy w kolejnych tomach.
Podsumowując pierwszą połowę serii, muszę przyznać, że całość jest naprawdę fajna, wciągająca, aczkolwiek chyba odrobinę przeciągnięta.
Znów było sporo gadaniny, ale całość była lepsza od swojej poprzedniczki. Jednakże wciąż czekam na jakieś większe zaskoczenie i jakąś większą akcję.
W tym tomie jesteśmy blisko odkrycia, który z członków Yotsuby przejął notes Misy. Ucieszyła mnie ta część bo było sporo Rema, który wyjawia ciekawą prawdę o sobie oraz o zamiarach Lighta, co mnie zszokowało, bo zdążyłam już...
2015-12-29
Jestem pozytywnie zaskoczona. Książka wessała mnie od pierwszych wersów i nie mogłam się oderwać!
James Halliday stworzył OASIS – wirtualny świat, który zawładnął ludźmi. Ludzkość znudzona i przygnębiona nieciekawą rzeczywistością, szarością i ziejącą z każdej strony biedą zatraca się w OASIS, gdzie mogą stworzyć siebie takimi, jakimi chcą być i poczuć się lepiej. Nic więc dziwnego, że wirtualny świat Hallidaya odniósł globalny sukces, a sam twórca zyskał bogactwo. Kiedy Halliday umiera, pozostawia testament, w którym oznajmia światu, że ukrył w OASIS jajo i pozostawił wskazówki jak je odnaleźć, a osoba, która zrobi to pierwsza, odziedziczy cały jego majątek. Od kilku lat „jajogłowi”, jak zaczęto nazywać poszukiwaczy jaja, bezskutecznie próbują rozwiązać pierwszą zagadkę, do czasu, aż główny bohater i jednocześnie narrator powieści – osiemnastoletni Wade/Parzival jako pierwszy trafia na trop…
Schemat na powieść prosty, jak z filmów przygodowych o poszukiwaniach skarbów, co raz ktoś inny wysuwa się na prowadzenie i czujemy i wiemy, jak się wszystko zakończy, ale i tak trwamy w napięciu i śledzimy przebieg wydarzeń z zaciekawieniem. Tutaj, dodatkowo, futurystyczna wizja wirtualnego świata miesza się z latami 80-tymi, w których klimacie są wszystkie zagadki odnośnie ukrytego jaja, gdyż twórca OASIS był zagorzałym sympatykiem swoich lat młodzieńczych. Całość jest przez to fajna i oryginalna. Autor zawarł dużo szczegółów odnośnie gier komputerowych, filmów i muzyki tamtych czasów.
Praktycznie przez cały czas coś się działo, bohaterowie byli sympatyczni, jest tradycyjna walka dobra ze złem, troszkę mi zabrakło mechów pod koniec rozgrywki, ale ogólnie mówiąc – bawiłam się przednio i nie mogłam się od tej książki oderwać, niczym postacie ze świata stworzonego przez autora uzależnieni od OASIS. Mogłabym się doczepić do kilku rzeczy, ale nie chcę i tego nie zrobię, bo nie umniejszyły one przyjemności, jaką sprawiła mi lektura.
Jestem pozytywnie zaskoczona. Książka wessała mnie od pierwszych wersów i nie mogłam się oderwać!
James Halliday stworzył OASIS – wirtualny świat, który zawładnął ludźmi. Ludzkość znudzona i przygnębiona nieciekawą rzeczywistością, szarością i ziejącą z każdej strony biedą zatraca się w OASIS, gdzie mogą stworzyć siebie takimi, jakimi chcą być i poczuć się lepiej. Nic więc...
2015-12-26
"Lubię gwiazdy. To chyba przez złudzenie stałości. Jasne, cały czas rozbłyskują, eksplodują, zapadają się i gasną. Ale stąd mogę udawać... Mogę udawać, że są rzeczy, które trwają. Mogę udawać, że życia trwają dłużej niż parę chwil. Bogowie przychodzą i odchodzą. Śmiertelnicy jaśnieją, rozbłyskują i gasną. Światy nie trwają, gwiazdy i galaktyki to rzeczy ulotne, miłorząb jak świetliki i rozsypują się w chłód i pył. Ale mogę udawać."
Poszukiwań Zniszczenia ciąg dalszy. Nie będę pisać długo, było dużo Morfeusza, Maligny, Barnaba - cudny. Całość ciekawa i mroczna.
"Lubię gwiazdy. To chyba przez złudzenie stałości. Jasne, cały czas rozbłyskują, eksplodują, zapadają się i gasną. Ale stąd mogę udawać... Mogę udawać, że są rzeczy, które trwają. Mogę udawać, że życia trwają dłużej niż parę chwil. Bogowie przychodzą i odchodzą. Śmiertelnicy jaśnieją, rozbłyskują i gasną. Światy nie trwają, gwiazdy i galaktyki to rzeczy ulotne, miłorząb jak...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-26
Do tej pory byłam szczerze zachwycona tą serią. Niestety w tej części mój entuzjazm znacznie osłabł.
Całość była ciekawa i główny wątek był interesujący, ale generalnie wszystko było przegadane i pierwsza połowa mangi dłużyła mi się - gadanina, gadanina, akcji prawie zero. Pod koniec manga nabiera tempa i robi się interesująco. Cieszę się że akcja zmienia się i nie jest to już tylko i wyłącznie starcie Kiry z L'em.
Cóż... mam nadzieję, że w kolejnych częściach będzie ciekawiej niż tutaj. Szczerze na to liczę. I czekam na Ryuka.
Do tej pory byłam szczerze zachwycona tą serią. Niestety w tej części mój entuzjazm znacznie osłabł.
Całość była ciekawa i główny wątek był interesujący, ale generalnie wszystko było przegadane i pierwsza połowa mangi dłużyła mi się - gadanina, gadanina, akcji prawie zero. Pod koniec manga nabiera tempa i robi się interesująco. Cieszę się że akcja zmienia się i nie jest...
2015-12-23
Cóż… szału nie było i to zdecydowanie. A wręcz mogę pokusić się o stwierdzenie, że większa część książki była przeciągnięta i najzwyczajniej w świecie przynudzała. Spodziewałam się nie wiem jakich fajerwerków, ale ich nie otrzymałam.
Akcja od samego początku toczy się generalnie wokół Leeshy i Rojera. Dworskie życie, pomniejsze intrygi… Zanim doszło do jakiejś większej akcji, co wydarzyło się dopiero przy końcu powieści, zdążyłam się na tyle uśpić, że nawet wszystkie późniejsze wydarzenia związane z Rojerem, Dokowiskiem, poczynaniami synów Jardira jakoś specjalnie mnie nie wzruszyły. Ale muszę przyznać, że jak już zaczęło się dziać, to się działo i to w dobrym stylu.
Największą zaletą książki jest to, że pomimo iż były momenty, które wg mnie powinny przyspieszyć, to świat stworzony przez autora jest tak wciągający, że zawsze pod koniec lektury, co by się nie działo, to i tak moje odczucia są bardziej na plus, niż na minus. Wciąż czekam na jakieś wow. Szczerze żałuję, że ta część była pozbawiona jakiegokolwiek wątku odnośnie Arlena i Jardira. Ale cóż… czekam na kolejne.
Cóż… szału nie było i to zdecydowanie. A wręcz mogę pokusić się o stwierdzenie, że większa część książki była przeciągnięta i najzwyczajniej w świecie przynudzała. Spodziewałam się nie wiem jakich fajerwerków, ale ich nie otrzymałam.
Akcja od samego początku toczy się generalnie wokół Leeshy i Rojera. Dworskie życie, pomniejsze intrygi… Zanim doszło do jakiejś większej...
2015-12-16
Jak dla mnie ta historia wciąż trzyma poziom. Trochę strach mnie ogarnia, co jeszcze może się wydarzyć, zważywszy na to, ile ogólnie tomów ta manga posiada, ale zabieg z wprowadzeniem nowej bohaterki i jej boga śmierci bardzo mi się spodobał i spowodował trochę chaosu w relacji L – Kira, co było fajne, bo nieprzewidywalność jest w tym wszystkim najlepsza.
Dodatkowo postać Misy była na swój sposób urocza, a Rem był fantastyczny, dlatego zakończenie na chwilę obecną mnie nie satysfakcjonuje. Light natomiast mnie zaskoczył, w końcu zdecydował się na jakiś bardziej radykalny krok w tej całej zabawie w kotka i myszkę z L. Sama postać L’a natomiast irytuje mnie z tomu na tom coraz bardziej i chyba na chwilę obecną nie mam już żadnego faworyta tej rozgrywki, ani żadnego ulubionego bohatera. Chyba, że Ryuk :P On wciąż jest spoko. Byle go szlag nie trafił z przejedzenia jabłkami, bo będzie mi wtedy smutno i źle.
Jak dla mnie ta historia wciąż trzyma poziom. Trochę strach mnie ogarnia, co jeszcze może się wydarzyć, zważywszy na to, ile ogólnie tomów ta manga posiada, ale zabieg z wprowadzeniem nowej bohaterki i jej boga śmierci bardzo mi się spodobał i spowodował trochę chaosu w relacji L – Kira, co było fajne, bo nieprzewidywalność jest w tym wszystkim najlepsza.
Dodatkowo postać...
2015-12-16
Dla mnie super. Wciąż zaskakuje i cały czas trzyma w napięciu.
Light jest teraz na celowniku L i całej grupy dochodzeniowej, jako jeden z podejrzanych o bycie Kirą. Jak z tego wybrnie Light i jak daleko jest w stanie posunąć się L, żeby schwytać przestępcę?
Poza troszkę już przydługimi mowami L, manga ta cały czas mnie czymś zaciekawia i kiedy myślę, że już nic specjalnego się nie wydarzy, dostaję kolejną porcję akcji. Tutaj największym zaskoczeniem było zachowanie L’a oraz oczywiście zakończenie, które sprawiło, że natychmiast sięgnęłam po kolejną część, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o nowej postaci.
Reasumując – świetna rozrywka. Mam nadzieję, że następne tomy nie będą zbytnio przegadane.
Dla mnie super. Wciąż zaskakuje i cały czas trzyma w napięciu.
Light jest teraz na celowniku L i całej grupy dochodzeniowej, jako jeden z podejrzanych o bycie Kirą. Jak z tego wybrnie Light i jak daleko jest w stanie posunąć się L, żeby schwytać przestępcę?
Poza troszkę już przydługimi mowami L, manga ta cały czas mnie czymś zaciekawia i kiedy myślę, że już nic specjalnego...
2015-12-15
„Niektóre rzeczy pozostają niezmienne. Ludzie kochają i umierają, śnią, niszczą, wpadają w rozpacz i obłęd. Wypełniają swój los. Przeżywają życie.”
Ten tom był zdecydowanie ciekawy. Obracamy się tutaj wśród Nieskończonych, a przyznam, że to jest w tym wszystkim najbardziej interesujące dla mnie. Jest dużo więcej Maligny, która poza Morfeuszem i Śmiercią jest moją ulubioną bohaterką. Maligna chce odszukać swojego brata Zniszczenie, czy któryś z członków rodziny wesprze ją w tym temacie?
Czytało się z zainteresowaniem, całość była przepełniona tym swoim specyficznym klimatem, który czuć podczas lektury. Postać Maligny cudowna, tchnęła w historię coś, czego nie potrafię ująć słowami, a co bardzo mi się podobało. Jestem ciekawa jak potoczą się dalej poszukiwania i jaki będzie udział Sandmana w tym wszystkim.
„Niektóre rzeczy pozostają niezmienne. Ludzie kochają i umierają, śnią, niszczą, wpadają w rozpacz i obłęd. Wypełniają swój los. Przeżywają życie.”
Ten tom był zdecydowanie ciekawy. Obracamy się tutaj wśród Nieskończonych, a przyznam, że to jest w tym wszystkim najbardziej interesujące dla mnie. Jest dużo więcej Maligny, która poza Morfeuszem i Śmiercią jest moją ulubioną...
2015-12-15
„Ludzie robią wariackie rzeczy, byle tylko przetrwać.”
Więźnia labiryntu i jego kontynuacje czytałam dość dawno temu, jakoś w okolicach, kiedy to miały swoje premiery. Nie zbierałam zbyt wielu informacji odnośnie prologu, rzuciłam się w ciemno i powiem szczerze, że spodziewałam się troszkę czegoś innego. Nie wiem czemu byłam nastawiona na Thomasa i Teresę działających w Dreszczu i na ich pracę nad labiryntem, a tymczasem cofamy się 13 lat przed labirynt, kiedy to świat jest praktycznie dopiero co po rozbłyskach słonecznych, poznajemy całkiem nowych bohaterów, którzy to musieli poradzić sobie z nową rzeczywistością i obserwujemy początki Pożogi.
Przez większą część książki nie byłam nawet specjalnie zachwycona. Bo chciałam Thomasa i już! Ale nowi bohaterowie też okazali się interesujący. Autor zaserwował prawdziwą masakrę, w myśl cytatu, który przytoczyłam na samym początku opinii. Dzieje się dużo i szybko, ale mimo wszystko zabrakło mi czegoś. Całość za bardzo skupiła się jak dla mnie na ratowaniu siebie, potem ratowaniu siebie nawzajem, sceny walki jakieś takie przydługie, Mark zdecydowanie za dużo razy znajdował się w zwisie i o krok od śmierci.
Ale ogólnie mówiąc, podobało mi się. Cała historia z Pożogą i tym, do czego to doprowadziło była świetna. I fenomenalne zakończenie. Muszę przyznać, że właśnie przez to, że Więźnia czytałam dawno temu, autorowi udało się mnie zmylić, poskładałam fakty zdecydowanie zbyt późno i dzięki temu miałam zaskoczenie na koniec.
„Ludzie robią wariackie rzeczy, byle tylko przetrwać.”
Więźnia labiryntu i jego kontynuacje czytałam dość dawno temu, jakoś w okolicach, kiedy to miały swoje premiery. Nie zbierałam zbyt wielu informacji odnośnie prologu, rzuciłam się w ciemno i powiem szczerze, że spodziewałam się troszkę czegoś innego. Nie wiem czemu byłam nastawiona na Thomasa i Teresę działających w...
2015-12-14
Kocham Kevina. Są święta, musi być Kevin. Przyznam szczerze, że nie zawsze tak było. Przez te 25 lat istnienia filmu „Kevin sam w domu” moje uczucia wobec niego przeszły najróżniejsze stadia – od fascynacji w młodości, poprzez nienawiść i znudzenie, kiedy to Kevin leciał w telewizji w każde jedne święta, aż w końcu skończyło się na tym, że nie wyobrażam sobie świąt bez Kevina.
I bardzo się też cieszę, że nabyłam tą książeczkę. Skromna w treści, bardzo ale to bardzo ukrócona wersja, ale cudów się nie spodziewałam, przyjemne rysunki, ładna oprawa, grube kartki. Lektura akurat na przeczytanie dzieciakom na raz do poduchy, nie jest nużąca, sens i idea filmu z grubsza zostały przekazane, sama też bardzo chętnie przypominam sobie tę historię. Mój czteroletni syn był wniebowzięty, widział już film, po raz pierwszy w tym roku, więc książka była strzałem w dziesiątkę, co w dużej mierze jest też zasługą ilustracji, które tak bardzo lubi młody czytelnik.
Kocham Kevina. Są święta, musi być Kevin. Przyznam szczerze, że nie zawsze tak było. Przez te 25 lat istnienia filmu „Kevin sam w domu” moje uczucia wobec niego przeszły najróżniejsze stadia – od fascynacji w młodości, poprzez nienawiść i znudzenie, kiedy to Kevin leciał w telewizji w każde jedne święta, aż w końcu skończyło się na tym, że nie wyobrażam sobie świąt bez...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-11
Chciałam na razie tylko zajrzeć do drugiej części, ale mnie wessało i odłożyłam dopiero jak skończyłam. Naprawdę świetna rozrywka, trzymająca w napięciu do samego końca.
Light poznaje dane agenta, który go sprawdza, czy aby zapewnić sobie bezpieczeństwo będzie w stanie zlikwidować osobę, nie będącą przestępcą? Rozwiązanie jest dość porażające, pojawia się też nowa żeńska postać, ciekawa, inteligentna i intrygująca. Postać L jak dla mnie trochę zawodzi. Spodziewałam się czegoś troszkę innego.
Ale walka na umysły trwa nadal. Light zostaje coraz bardziej osaczony. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że autentycznie czułam to napięcie i pochłaniałam ten tom, żeby się dowiedzieć, co wymyśli Light i co pocznie z tym L. I w tym wszystkim Ryuk, który chyba nie spodziewał się, że jego notes spowoduje aż taki ciąg zdarzeń. Naprawdę polecam, dla mnie kawał świetnej rozrywki.
Chciałam na razie tylko zajrzeć do drugiej części, ale mnie wessało i odłożyłam dopiero jak skończyłam. Naprawdę świetna rozrywka, trzymająca w napięciu do samego końca.
Light poznaje dane agenta, który go sprawdza, czy aby zapewnić sobie bezpieczeństwo będzie w stanie zlikwidować osobę, nie będącą przestępcą? Rozwiązanie jest dość porażające, pojawia się też nowa żeńska...
2015-12-08
Manga ta zdecydowanie przerosła moje oczekiwania, spodziewałam się, że będzie bardziej w stylu dla młodych chłopców, ale wessało mnie i całość okazała się interesująca, a największym minusem było to, że za szybko się skończyła, a nowe tomy dopiero w drodze do mnie. Uwielbiam takie serie, gdzie odkładam jeden tom, a już, zaraz, natychmiast mam ochotę zabrać się za kolejny.
Tematyka mangi gość uniwersalna, ale niezwykle ciekawa. Czy człowiek mając w rękach władzę nad życiem i śmiercią, skorzysta z tej okazji? Poznajemy siedemnastoletniego Lighta, który znalazł notes, z nudów porzucony w świecie śmiertelników przez jednego z bogów śmierci – Ryuka. W skrócie mówiąc, wystarczy wpisać do notesu imię i nazwisko żyjącej osoby, a ona umrze. A że w życiu Lighta również zagościła nuda i rutyna, cała przygoda z notesem staje się jeszcze ciekawsza. W jaki sposób Light wykorzysta władzę, jaka dostała się w jego ręce?
Dużo wciągającej akcji, cały czas czekamy w napięciu jak się całość potoczy. Postać głównego bohatera ciekawa, jeszcze nie do końca wiem, co o nim myśleć, jego postępowanie balansuje na granicy, to co robi ma swoje dobre i złe strony, jest to raczej zagadnienie trudne w jednoznacznej ocenie, a na pewno na tyle mało realne, żebym mogła rozważać kiedykolwiek, co ja bym zrobiła na jego miejscu? Cel jest dobry, ale droga niekoniecznie, a już na pewno motywacja i to, czym chce się stać główny bohater. I mimo całej sympatii, którą próbuję gdzieś z siebie wykrzesać, to niestety, ale nie jest on w moich oczach superbohaterem. Postać boga Ryuka wizualnie wprost poraża, nie wiedziałam, czy się bać, śmiać czy płakać. Zaintrygował mnie natomiast tajemniczy L i to chyba jemu kibicuję na chwilę obecną.
Manga ta zdecydowanie przerosła moje oczekiwania, spodziewałam się, że będzie bardziej w stylu dla młodych chłopców, ale wessało mnie i całość okazała się interesująca, a największym minusem było to, że za szybko się skończyła, a nowe tomy dopiero w drodze do mnie. Uwielbiam takie serie, gdzie odkładam jeden tom, a już, zaraz, natychmiast mam ochotę zabrać się za kolejny....
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-10
Chyba odrobinę straciłam serce i entuzjazm do tej serii. Całość była naprawdę fajna, ale zważywszy na to, z jakim impetem wdarły się w moje życie pierwsze tomy, to tutaj było ‘tylko’ fajnie.
Atticus próbuje dojść do ładu ze swoim archdruidem Owenem, co nie jest sprawą łatwą zważywszy na temperament dziadka. Próbuje też rozwiązać zagadkę, który z bogów Tuatha Dé Danann pragnie jego śmierci. Granuaile tymczasem zyskuje w swoim nowym psie przyjaciela, ale niespodziewanie dzwoni do niej wiedźma Laksha z niecodziennymi informacjami.
Początek był odrobinę nużący. Nie mogłam się wciągnąć w akcję i znów miałam uczucie przesytu, Japonia, Indie, Yeti… Interesujący był podział na trzech narratorów, Atticusa, Granuaile i Owena, co wprowadziło odrobinę świeżości. Postać archdruida była przezabawna.
Zdecydowanie ciekawiej było bliżej końca książki, pojawia się znów Loki, dowiadujemy się, kto jest zdrajcą. Ale nie mogę pozbyć się uczucia, że autor przeciąga tą serię niemiłosiernie. Dorzuca wątków, postaci, żeby coś wepchać na stronice, a ja brnę przez to z nadzieją, że może wreszcie niedługo nastąpi jakieś kulminacyjne starcie Atticus – Loki, Ragnarok, albo cokolwiek co sprawi, że seria zbliży się do finału.
Chyba odrobinę straciłam serce i entuzjazm do tej serii. Całość była naprawdę fajna, ale zważywszy na to, z jakim impetem wdarły się w moje życie pierwsze tomy, to tutaj było ‘tylko’ fajnie.
Atticus próbuje dojść do ładu ze swoim archdruidem Owenem, co nie jest sprawą łatwą zważywszy na temperament dziadka. Próbuje też rozwiązać zagadkę, który z bogów Tuatha Dé Danann...
„Chodź ze mną, na dno i w mrok”
Mój pierwszy kontakt z tym autorem, bardzo chciałam sięgnąć po tę książkę, skuszona niebywale cudowną okładką. Liczyłam na magię, historię, której nie zapomnę, czy to otrzymałam? W pewnym sensie tak.
Akcja książki ma miejsce w latach 60-tych, w małej prowincjonalnej mieścinie w Stanach Zjednoczonych, gdzie wszyscy się znają i wiedzą o sobie można by powiedzieć, że wszystko, ale czy na pewno? Kiedy dwunastoletni Cory i jego ojciec są świadkiem wypadku, który w gruncie rzeczy jest morderstwem, ich świat zmienia się. Gdzieś wśród tych zwyczajnych ludzi czai się morderca. Ale nie jest to opowieść traktująca czysto o zabójstwie i poszukiwaniach sprawcy, autor maluje nam codzienne życie młodego chłopca, jego przyjaźnie, wkraczanie w dojrzałość, to, w jaki sposób młody człowiek myśli i postrzega świat, jak widzi społeczeństwo wokół siebie.
Może nie dzieje się specjalnie wiele, ale były momenty, które dawały do myślenia, inne dostarczały silnych wzruszeń, jak to w życiu, był czas i na śmiech i na łzy. Trochę mi się to ciągnęło, ale po wielu przemyśleniach, jest to książka pisana oczami chłopca. Wszystko w niej zawarte, każde wydarzenie, to niezwykłe, czy to bardziej przyziemne było dla niego ważne. Gdzieś momentami zatracałam tą magię a treść mi umykała, ale przyznaję, że autor stworzył naprawdę dobry klimat, który się po prostu czuje.
Muszę nadmienić jeszcze, że genialny wstęp i zakończenie. Autor trafił w sedno tego, co aktualnie i mnie dotyczy, a mianowicie jak pozostać młodym duchem i mimo przemijających lat i doświadczeń, nie zatracić w sobie tej magii i dziecięcego spojrzenia na świat. I mimo, iż czasami musiałam przebrnąć przez niektóre momenty, historia wsiąkała we mnie i pozostawiła naprawdę świetne wrażenie końcowe.
„Życie toczy się dalej, a droga zawsze prowadzi nas w najmniej oczekiwane miejsca.”
„Chodź ze mną, na dno i w mrok”
więcej Pokaż mimo toMój pierwszy kontakt z tym autorem, bardzo chciałam sięgnąć po tę książkę, skuszona niebywale cudowną okładką. Liczyłam na magię, historię, której nie zapomnę, czy to otrzymałam? W pewnym sensie tak.
Akcja książki ma miejsce w latach 60-tych, w małej prowincjonalnej mieścinie w Stanach Zjednoczonych, gdzie wszyscy się znają i wiedzą o...