-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać298
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2023-08-11
2021-03-03
2019-01-27
Już od dawna miałam zamiar zabrać się za twórczość tego autora i wreszcie nadszedł odpowiedni moment. Co mogę powiedzieć o zbiorze opowiadań „Ja, Robot”? To był kawał interesującej i pouczającej lektury.
Od dawien dawna, a przynajmniej od kiedy zaczęłam się interesować sci-fi, najpierw w filmach, później książkach, ciążyło mi to przeczucie, że człowiek kiedyś wymyśli i stworzy coś, co będzie mu później trudno ogarnąć, ale bez czego nie będzie mógł już żyć. I albo owo coś zdominuje jego życie spychając go na margines albo go zniszczy. A może sami na to pozwolimy uważając, że roboty są czymś lepszym niż ludzie?
W opowiadaniach autor porusza wiele aspektów związanych z funkcjonowaniem mózgu robotów, mówi o tym jak mogą myśleć, w jaki sposób mogą przestrzegać głównych praw robotyki i do czego może doprowadzić zawiłość sytuacji, kiedy żaden wybór na korzyść człowieka nie jest tak naprawdę wyborem dobrym.
Czy robot może się zbuntować? Czy może zacząć czuć się istotą lepszą niż człowiek? Czy może człowieka przechytrzyć? Te tematy i wiele więcej autor porusza w sposób ciekawy i wciągający w swoich opowiadaniach. Były momenty wzruszające, jak w „Robbie”, czy przerażające jak w „Zaginiony robot”, a całość spleciona opowiadaniem dr Susan Calvin, której końcowe wnioski podsumowujące jej życie i doświadczenia związane z robotami dają wiele do myślenia.
Już od dawna miałam zamiar zabrać się za twórczość tego autora i wreszcie nadszedł odpowiedni moment. Co mogę powiedzieć o zbiorze opowiadań „Ja, Robot”? To był kawał interesującej i pouczającej lektury.
Od dawien dawna, a przynajmniej od kiedy zaczęłam się interesować sci-fi, najpierw w filmach, później książkach, ciążyło mi to przeczucie, że człowiek kiedyś wymyśli i...
2018-03-28
Już nie pamiętam ile razy wrzucałam tę książkę w kolejkę do czytania i ile razy tego zaniechałam. W końcu nadszedł odpowiedni moment, nawet nie spodziewałam się, że lektura pójdzie tak sprawnie. I cóż może powiedzieć osoba, która widziała najpierw film i to, co w nim uwielbiała to android Roy Baty i jego konfrontacja z głównym bohaterem powieści? Ciężko mi trochę przetrawić, że książka była tak różna od ekranizacji. Ale to dobrze. Bo czułam się, jakbym miała styczność z czymś odrobinę innym. Żal mi tej sceny w deszczu, nie powiem, że nie. Ale książka również miała wiele elementów, które mi się spodobały.
Świetny był obraz świata, pył, kurz, radioaktywny syf. Po Ostatniej Wojnie Światowej świat już nie wygląda tak jak dawniej. Większość z tych, co nie zginęła, wyemigrowała na Marsa, gdzie humanoidalne androidy stanowią siłę roboczą. Technologia tak się rozwinęła, że nie idzie w prosty sposób odróżnić andka od człowieka. Widocznie nie wszystkim androidom spodobało się na Marsie i uciekają na Ziemię, gdzie ich wyłapywaniem zajmują się łowcy. W tym główny bohater, Rick Deckard.
Podobało mi się to wszechogarniające pragnienie, żeby posiadać zwierzę i je kochać. Posiadanie zwierzaka stanowi tam chyba miarę człowieczeństwa i luksusu. Zwierząt po wojnie jest jak na lekarstwo, a za większe sztuki trzeba zapłacić przeogromne pieniądze. Modyfikatory nastroju – kolejna niesamowita sprawa.
Co mi się nie spodobało? Nie specjalnie polubiłam skrzynki empatyczne, merceryzm, ale zrozumiałam tego potrzebę. Nie za bardzo podobały mi się androidy. Były dość miałkie, niby uciekły, walczyły o swój los, a o swoje życie już jakoś niespecjalnie. Dlatego ostateczne starcie Deckarda w książce z pozostałymi androidami było dla mnie zupełnie nie do zaakceptowania. Myślałam, że będzie widać wyraźnie, że kolejne generacje androidów będą coraz bardziej ludzkie, a tego człowieczeństwa w nich mi zabrakło… Tak, zabrakło mi Roya Baty. No trudno.
I tak uważam, że książka była dobra i warto było ją przeczytać, bo porusza ciekawe zagadnienia.
Już nie pamiętam ile razy wrzucałam tę książkę w kolejkę do czytania i ile razy tego zaniechałam. W końcu nadszedł odpowiedni moment, nawet nie spodziewałam się, że lektura pójdzie tak sprawnie. I cóż może powiedzieć osoba, która widziała najpierw film i to, co w nim uwielbiała to android Roy Baty i jego konfrontacja z głównym bohaterem powieści? Ciężko mi trochę...
więcej mniej Pokaż mimo to
Myślę, że to z całą pewnością jest dzieło literatury. Do tej pory byłam zakochana w filmowej adaptacji Kennetha Branagha, teraz uważam, że to była dobra ekranizacja, na pewno ją wkrótce odświeżę.
Książka wiele mówi o uczuciach i emocjach, to na pewno nie jest banalny horror, tylko dzieło opisujące pragnienia, które kierują człowiekiem. Jedynym minusem dla mnie, ten cholerny język, pełen wzniosłości i dziwnych słów do przedstawienia tego, co można podsumować w kilku zdaniach i zdecydowanie zbyt długie opisy przyrody... Wiem, wiem, Romantycy ekscytowali się naturą i tego typu rzeczami, które dla mnie osobiście są nudne i bez znaczenia. Lubię szybkie tempo akcji, zwięzłe dialogi, bez otoczki, ale to nie jest miejsce na streszczanie mojego gustu, więc wracając do oceny, mimo że nie lubię tej epoki, to czytałam tę książkę z dużym zainteresowaniem i fascynacją, i myślę, że jest naprawdę innowacyjna.
Myślę, że to z całą pewnością jest dzieło literatury. Do tej pory byłam zakochana w filmowej adaptacji Kennetha Branagha, teraz uważam, że to była dobra ekranizacja, na pewno ją wkrótce odświeżę.
Książka wiele mówi o uczuciach i emocjach, to na pewno nie jest banalny horror, tylko dzieło opisujące pragnienia, które kierują człowiekiem. Jedynym minusem dla mnie, ten cholerny...
2017-02-24
Moje pierwsze spotkanie z autorem, musiało w końcu do niego dojść, do tej pory widziałam tylko ekranizacje. Czy było udane? I tak i nie. Naczytałam się wielu opinii, po których spodziewałam się gruszek na wierzbie. Używałam Ubika zgodnie z instrukcją, a czy zapewnił mi „pełnię doznań estetycznych i metafizycznych”? Według mnie szału nie było, co nie oznacza, że powieść nie była dobra.
Świat stworzony przez autora był ciekawy, zwłaszcza utrzymywanie ludzi w stanie pół-życia. Małe detale alternatywnej przyszłości, jak opłaty za korzystanie z różnego rodzaju sprzętów, to wprowadzało unikalny klimat. Ludzie z różnymi zdolnościami nie zrobili już na mnie aż takiego wrażenia, bo to pojawia się już teraz dosłownie wszędzie, ale i tak całość układała się interesująco.
Po wydarzeniach na Lunie myślałam, że historia nabierze rozpędu i w sumie tak było. Tyle że nie do końca wzięły mnie manipulacje czasem, tym co rzeczywiste. Wszelkich aspektów religijnych w ogóle się nie doszukiwałam, bo mnie nie interesują. Ale muszę przyznać, że całość przyjemnie się czytało i można było być pod wrażeniem, chociażby świata jaki stworzył autor, bo z tych wrażeń metafizycznych to już co kto lubi.
Póki co daję siedem, jako wyraz lekkiego rozczarowania, bo spodziewałam się, że autor będzie moim mistrzem, panem i władcą. No ale niestety… Nie zmienia to faktu, że i tak jestem zainteresowana dalszym obcowaniem z autorem i jego wizjami.
Moje pierwsze spotkanie z autorem, musiało w końcu do niego dojść, do tej pory widziałam tylko ekranizacje. Czy było udane? I tak i nie. Naczytałam się wielu opinii, po których spodziewałam się gruszek na wierzbie. Używałam Ubika zgodnie z instrukcją, a czy zapewnił mi „pełnię doznań estetycznych i metafizycznych”? Według mnie szału nie było, co nie oznacza, że powieść nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-01-03
Na pewno znajdzie się spoiler :)
"Jeśli chcesz wiedzieć, jaka będzie przyszłość, wyobraź sobie but depczący ludzką twarz, wiecznie!"
Wracam do klasyki gatunku. Mój pierwszy kontakt z tą książką miał miejsce około 15 lat temu, kiedy to pozycja ta znalazła się w wykazie lektur dodatkowych podczas mojej edukacji w liceum. Pamiętam, że był to dla mnie okres traktowania z założenia każdej książki nazywanej "lekturą" jako zło konieczne, którą ktoś każe mi przeczytać, zinterpretować i jeszcze wypyta, jakiego koloru spodnie miał bohater pojawiający się raz i nie wnoszący nic do treści...
Z zasady ja nie oceniłam w tym serwisie żadnej książki, którą czytałam w tamtym okresie. Ale pamiętam "Rok 1984", jako jedena z niewielu książek zrobiła na mnie wtedy ogromne wrażenie i nigdy bym nie pomyślała, że będę w przyszłości fanem dystopijnej tematyki. Dlatego postanowiłam wrócić do tej historii i przeczytać ją ponownie.
Przerażająca wizja świata, w której wszystko podporządkowane jest rządom totalitarnym Partii, na czele której stoi Wielki Brat. Każdy członek Partii jest inwigilowany i generalnie całe jego życie a nawet jego myśli należą do Partii i nie można się jej sprzeciwić, gdyż Policja Myśli czuwa. Pojawia się też piękne pojęcie 'ewaporacji' dla tych, którzy jednak myślą, że są w stanie przechytrzyć Partię, słowo to po dziś dzień wyzwala we mnie dziwne uczucie niepokoju. O tym, jaka jest Partia doskonale przekonuje się główny bohater, który w tym chorym świecie jednak ma odwagę, aby spróbować być człowiekiem.
"Należenie do mniejszości, nawet jednoosobowej, nie czyni nikogo szaleńcem. Istnieje prawda i istnieje fałsz, lecz dopóki ktoś upiera się przy prawdzie, nawet wbrew całemu światu, pozostaje normalny."
Bardzo wstrząsająca książka. Partia ma sposoby na wszystko, aby zapewnić sobie stałą władzę, pojawiające się aspekty fałszowania przeszłości, dla zapewnienia sobie nieomylności - dość przerażające, a działania (tortury pod każdym możliwym znaczeniem tego słowa) mające na celu wypędzenie człowieka z człowieka oraz wpojenie mu przekonania do nieomylności Partii - okrutne i nieludzkie. Żaden naturalny odruch, miłość, czy też wolna myśl nie ma racji bytu w stworzonym przez Orwella świecie. Partia naprostuje każdy przypadek niesubordynacji, sprawi, że człowiek poczuje się jak gówno, zdradzi po drodze wszystko i wszystkich, a zanim strzeli Ci kulkę w łeb sprawi jeszcze, że odejdziesz z tego padołu miłując Wielkiego Brata...
Masakra!
"Pod konarami kasztana, Pan sprzedał mnie, a ja pana..."
Na pewno znajdzie się spoiler :)
"Jeśli chcesz wiedzieć, jaka będzie przyszłość, wyobraź sobie but depczący ludzką twarz, wiecznie!"
Wracam do klasyki gatunku. Mój pierwszy kontakt z tą książką miał miejsce około 15 lat temu, kiedy to pozycja ta znalazła się w wykazie lektur dodatkowych podczas mojej edukacji w liceum. Pamiętam, że był to dla mnie okres traktowania z...
2014-09-30
Myślę, że autor miał bardzo dobrą wizję Utopii, na początku byłam bardzo zainteresowana, ale później cała akcja zwolniła, pojawiła się prawda o ludzkiej naturze, która zawsze wychodzi na wierzch, a cała historia Utopii i jej funkcjonowania była po prostu nudna.
Myślę, że autor miał bardzo dobrą wizję Utopii, na początku byłam bardzo zainteresowana, ale później cała akcja zwolniła, pojawiła się prawda o ludzkiej naturze, która zawsze wychodzi na wierzch, a cała historia Utopii i jej funkcjonowania była po prostu nudna.
Pokaż mimo to2014-11-18
Uwaga, wylęgarnia spoilerów :)
Nie znałam wcześniej w oryginale tej opowieści, dlatego muszę przyznać, że "Wehikuł czasu" przeorał mój mózg, niczym stado rozpędzonych bawołów. Nadal nie wiem dokładnie, co mam napisać, więc może zacznę od końca. A zakończenie sprawiło, że próbowałam w nocy zasnąć i nawiedzała mnie tylko jedna myśl: "Nie, nie, nie, to się nie może tak zakończyć, świat nie może zmierzać ku końcowi". Po co w ogóle dążyć do czegoś i istnieć, skoro w przyszłości nic już nie ma ?
Chyba nigdy wcześniej nie czytałam książki, która swoją akcją wybiega w tak daleką przyszłość i wizja Wellsa wydaje mi się okropnie przerażająca. Wszystko, co czytałam do tej pory o przyszłym świecie, totalitarne rządy, głodowe igrzyska, wielkie labirynty, zombie czy robale z kosmosu to mały pikuś, ponieważ w każdej tej dystopijnej wizji pojawiają się ludzie, którzy są i walczą w jakiś sposób o swoje człowieczeństwo, walczą o lepsze jutro...
A lepszego jutra w wizji Wellsa nie ma. Człowiek staje się albo Morlokiem, małpoludem z podziemi, albo żarciem dla Morloków, wypasanym na łące jak krowy... A później nie ma już nic.
To jest naprawdę smutne.
Uwaga, wylęgarnia spoilerów :)
Nie znałam wcześniej w oryginale tej opowieści, dlatego muszę przyznać, że "Wehikuł czasu" przeorał mój mózg, niczym stado rozpędzonych bawołów. Nadal nie wiem dokładnie, co mam napisać, więc może zacznę od końca. A zakończenie sprawiło, że próbowałam w nocy zasnąć i nawiedzała mnie tylko jedna myśl: "Nie, nie, nie, to się nie może tak...
„Każdy najmniejszy cień mógł być pułapką, każdy szelest zapowiadał nieokreślone niebezpieczeństwo. Wszędzie czułem niewiadome, śledzące mnie oczy.”
Dla mnie najlepsza książka autora z tych, które do tej pory czytałam. Emocjonująca, przerażająca, dająca do myślenia nad tym, do czego mogą doprowadzić ludzie w swoich chęciach poznawczych i jak ich działania mogą się na nich zemścić.
Edward Prendick jest rozbitkiem z katastrofy statku, który zostaje uratowany. Jednak na tym nie kończy się jego przygoda. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności trafia na wyspę, na której nigdy nie powinien był się znaleźć. Na wyspę, na której niejaki doktor Moreau przeprowadza mrożące krew w żyłach badania naukowe…
Najbardziej podobał mi się początek, niepewność bohatera, co z nim będzie, jak stopniowo odkrywa rzeczy na wyspie i to, czym zajmuje się doktor Moreau wraz ze swoim towarzyszem Montgomerym. Obraz jaki się ukazuje naszym oczom, kiedy razem z bohaterem odkrywamy prawdę jest przerażający.
Krótko i treściwie przedstawiona historia. Dająca do myślenia na wiele tematów. Czy można bezkarnie poprawiać naturę i tworzyć rzeczy, które nie powinny były istnieć? Do czego zmierza świat? Czy natura jest w stanie się przeciwstawić i czy parcie człowieka na wiedzę i badanie i odkrywanie ciągle to nowych rzeczy może mieć zgubne konsekwencje? Książka napisana ponad sto dwadzieścia lat temu, a problemy do przemyśleń wciąż aktualne. Przy czym teraz można je pojmować jeszcze szerzej.
Zakończenie satysfakcjonujące. Nie mogło być innego. Ode mnie dziewięć gwiazdek.
„Każdy najmniejszy cień mógł być pułapką, każdy szelest zapowiadał nieokreślone niebezpieczeństwo. Wszędzie czułem niewiadome, śledzące mnie oczy.”
więcej Pokaż mimo toDla mnie najlepsza książka autora z tych, które do tej pory czytałam. Emocjonująca, przerażająca, dająca do myślenia nad tym, do czego mogą doprowadzić ludzie w swoich chęciach poznawczych i jak ich działania mogą się na nich...