rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Zacznę od tego, że tytuł oryginału znacznie bardziej mi się podoba. Ale to sprawa drugorzędna, liczy się treść, a tutaj było naprawdę klimatycznie. Wciągnęłam się w tę opowieść i nie mogłam oderwać.

Młoda dziewczyna, Elissa, zostaje porwana w trakcie najważniejszego dnia w jej życiu i za-mknięta w piwnicy domu gdzieś w lesie. Dlaczego ktoś ją porwał? Wychowywana tylko przez matkę, nie jest bogata. Ale niezwykle inteligentna. I właśnie to pomaga jej zachować zimną krew w tej nowej nietypowej sytuacji. Więc kiedy w celi odwiedza ją chłopiec mniej więcej w jej wieku, mimo iż trudno się z nim porozumieć i sprawia wrażenie opóźnionego i oderwanego od rzeczywistości, Elissa widzi w nim szansę na ocalenie.

Trzyma w napięciu. Nie wiadomo czego dokładnie można się spodziewać po bohaterach, kto w tej opowieści jest porywaczem, a kto ofiarą. Dostajemy kilka punków widzenia. Spoglądamy na wydarzenia oczami Elissy, chłopca który ją odwiedza Elijaha, oraz policjantki, która zajmuje się sprawą porwania dziewczynki. Interesująco scharakteryzowane postacie, czujemy się z nimi blisko przez całą książkę. Autor wykorzystuje aktualnie modny motyw szachów, jako hobby głównej bohaterki, trochę mnie to raziło, ale nie na tyle, żeby to wpłynęło na ocenę i odczucia podczas czytania książki. Akcja nie zwalnia do samego końca. Mamy sporo miejsca na domysły, dopiero później wszystko zaczyna się klarować i robić oczywiste.

Bardzo podobał mi się mroczny klimat, było przerażająco, ale nie odrażająco, za co duży plus. Myślę, że to jeden z ciekawszych thrillerów jakie czytałam.

Zacznę od tego, że tytuł oryginału znacznie bardziej mi się podoba. Ale to sprawa drugorzędna, liczy się treść, a tutaj było naprawdę klimatycznie. Wciągnęłam się w tę opowieść i nie mogłam oderwać.

Młoda dziewczyna, Elissa, zostaje porwana w trakcie najważniejszego dnia w jej życiu i za-mknięta w piwnicy domu gdzieś w lesie. Dlaczego ktoś ją porwał? Wychowywana tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Interesujące zakończenie serii. Po ostatnim starciu ze Zmroczem, które Alina prawie przypłaciła własnym życiem, bohaterowie kryją się pod ziemią. Jednak czy ukrywanie się jest jakimkolwiek rozwiązaniem i wyjściem z sytuacji? Alina za wszelką cenę chce odnaleźć trzeci wzmacniacz, pokonać Zmrocza i jego armię z cieni oraz zniszczyć Fałdę i zjednoczyć kraj. Czy ma wystarczająco siły i determinacji?

Autorka z książki na książkę radzi sobie coraz lepiej. Bohaterowie, a zwłaszcza główna bohaterka są coraz lepiej zarysowani, więcej jest rozważań, przemyśleń, literacko również znacznie lepiej niż poprzedniczki. Za to duży plus, oraz przy ostatniej części wspomnę, że świat wykreowany przez autorkę miał to coś. W tej książce zabrakło mi Zmrocza. Nawet kiedy dochodzi do starcia, nie ma w nim żadnej mocy i energii, zwłaszcza na zakończeniu. Wypadł blado, to chyba największy minus tej części.

Ale całość historii ma ogromny potencjał, nic więc dziwnego, że koncepcja została zekranizowana. Kawał interesującego widowiska. Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon serialu, oraz z całą pewnością przeczytam pozostałe książki autorki.

Interesujące zakończenie serii. Po ostatnim starciu ze Zmroczem, które Alina prawie przypłaciła własnym życiem, bohaterowie kryją się pod ziemią. Jednak czy ukrywanie się jest jakimkolwiek rozwiązaniem i wyjściem z sytuacji? Alina za wszelką cenę chce odnaleźć trzeci wzmacniacz, pokonać Zmrocza i jego armię z cieni oraz zniszczyć Fałdę i zjednoczyć kraj. Czy ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Podobne wzywa podobne”

Druga część opowieści o Przywoływaczce Słońca podobała mi się trochę bardziej niż pierwsza, pomimo tego, iż główni bohaterowie stali się nico irytujący. Alina zdaje sobie sprawę, jaką mocą włada i że nie może tak naprawdę się ukrywać, kiedy jej kraj stoi u bram klęski, a Mal odkrywa, że jest dla swojej wybranki zbyt zwyczajny i że presja jaka spoczywa na Alinie nieco przekracza jego wyobrażenia o związku, jaki chciałby mieć z dziewczyną, którą kocha.

Po ucieczce do Nowoziemska sielanka głównych bohaterów nie trwa długo, Zmrocz z łatwością ich odnajduje. Wtedy do akcji wkracza on, korsarz, promyczek i najlepsza postać w tej części! O tak, gdyby nie ta nowa postać, całość byłaby zdecydowanie nudniejsza.

Widać w tej części, że autorka nieco się rozbujała literacko. Bohaterowie drugoplanowi są tutaj bardziej wyraziści, więcej jest ładnych opisów i przemyśleń głównej bohaterki, mimo iż opisy akcji nadal kuleją, przy opisie pierwszego starcia ze Zmroczem generalnie nie wiadomo co się dzieje. Ale dzięki ekranizacji wiadomo mniej więcej jak można sobie wyobrazić postacie z cienia, bo po opisach to tak średnio.

Ogólnie całość ma spory potencjał i jest zapamiętywalna, a to najważniejsze. Tutaj szczera siódemka. Może nawet z plusikiem. Zabieram się za kolejną część.

„Podobne wzywa podobne”

Druga część opowieści o Przywoływaczce Słońca podobała mi się trochę bardziej niż pierwsza, pomimo tego, iż główni bohaterowie stali się nico irytujący. Alina zdaje sobie sprawę, jaką mocą włada i że nie może tak naprawdę się ukrywać, kiedy jej kraj stoi u bram klęski, a Mal odkrywa, że jest dla swojej wybranki zbyt zwyczajny i że presja jaka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Swoją przygodę z Griszami i ze światem stworzonym przez Leigh Bardugo rozpoczęłam od „Szóstki wron”, co zaowocowało wielką sympatią, oraz oglądanego już dwukrotnie serialu na platformie Netflix, który również przypadł mi mocno do gustu. Postanowiłam więc zacząć od początku i poznać historię Aliny Starkov taką, jaką była, zanim została przeniesiona na ekran.

Jeśli mam być szczera, to gdybym zaczęła moją przygodę z tym uniwersum właśnie od książki „Cień i kość” to myślę, że obyłoby się bez ochów i achów. Powieść zwięzła, z wartką akcją, niczego szczególnie nie rozwija, ani wnikliwiej nie przedstawia, dość słabo zarysowany świat, bohaterowie również, wszystko strasznie po łebkach. Gdybym nie miała wiedzy jaką posiadłam przy kolejnych książkach i serialu, to tutaj raczej niczego szczególnego o świecie stworzonym przez autorkę bym się nie dowiedziała. Bardzo płasko i jednowymiarowo, głownie przez pierwszoosobową narrację. A sięgając po książkę liczyłam na szczegóły, zwłaszcza odnośnie przeszłości Zmrocza i powstania Fałdy Cienia. No ale rozczarowanie.

Jednak jak pokazuje czas, autorka nabrała wprawy i rozbujała się literacko, a świat, który stworzyła, mimo iż wstępnie nie za wyraźnie zarysowany, nabrał rumieńców i stał się czymś zapamiętywalnym i nietuzinkowym.

I pomimo iż tutaj zabrakło mi wiele, oceniam na słabe siedem przez pryzmat potencjału drzemiącego w historii oraz w autorce. Z chęcią przeczytam kolejne części, żeby dostać wstępny zarys tego, o czym może być kolejny sezon serialu. Bo w świecie stworzonym przez panią Bardugo jest moc.

Swoją przygodę z Griszami i ze światem stworzonym przez Leigh Bardugo rozpoczęłam od „Szóstki wron”, co zaowocowało wielką sympatią, oraz oglądanego już dwukrotnie serialu na platformie Netflix, który również przypadł mi mocno do gustu. Postanowiłam więc zacząć od początku i poznać historię Aliny Starkov taką, jaką była, zanim została przeniesiona na ekran.

Jeśli mam być...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Oj długa była moja przerwa w świecie Rosharu. Ponad dwa lata. Nie pomyślałabym, że aż tyle przyjdzie mi czekać na ciąg dalszy. Ale wreszcie jest i mogę go znów poznawać i chłonąć. Postanowiłam zacząć spokojnie od krótkiej opowieści o Rysn. Wciąż nie byłam pewna, czy lubię tą bohaterkę, czy nie do końca. Sporo czasu zajęło mi wczucie się znów w klimat świata stworzonego przez autora i przypomnienie sobie wielu faktów. Ale myślę, że to był dobry wstęp do tego, co nastąpi dalej.

Rysn na pokładzie statku, który otrzymała od swojego babska wraz z załogą wyrusza na odległą wyspę, gdzie pragnie znaleźć ratunek dla stworzenia, którym się opiekuje – skowrończyka. Jednocześnie Navani pragnie wykorzystać kierunek obrany przez Rysn do swoich własnych celów. Co takiego skrywa wyspa Aimia?

Interesujące umiejscowienie opowieści. Uwielbiam morskie klimaty, kiedy akcja dzieje się na statku. Byłam ciekawa rezultatu poszukiwań i tego, co może się wydarzyć na finale. Nie do końca jestem usatysfakcjonowana, ale generalnie interesuje mnie, jakie będą dalsze losy Rysn i chyba dzięki tej historii Rysn wydała mi się bliższa. Miała zajmujące przemyślenia i pragnienia. Jak to zwykle bywa u autora zdarzyły się dłużyzny i rozmowy o niczym konkretnym, wciąż nie mogę się do tego w stu procentach przyzwyczaić i z tego też powodu obawiam się sięgnąć po kolejny tom, ale zawsze sobie powtarzam, że dotrwam, że przetrzymam momenty - usypiacze i wyciągnę z historii to co chcę i co kocham.

Oj długa była moja przerwa w świecie Rosharu. Ponad dwa lata. Nie pomyślałabym, że aż tyle przyjdzie mi czekać na ciąg dalszy. Ale wreszcie jest i mogę go znów poznawać i chłonąć. Postanowiłam zacząć spokojnie od krótkiej opowieści o Rysn. Wciąż nie byłam pewna, czy lubię tą bohaterkę, czy nie do końca. Sporo czasu zajęło mi wczucie się znów w klimat świata stworzonego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moje drugie spotkanie z Mopsikiem. Celowo celowałam w okolice Wielkanocy, żeby tematycznie nawiązać do świąt. Myślę, że ta część podobała mi się bardziej niż poprzednia. Ciekawa i wartościowa historia.

Chloe uwielbia Peggy, ale jej koleżanka ma na oddanie cudowne puszyste małe króliczki. Kiedy dziewczynka decyduje się przygarnąć jednego z nich, suczka nie jest zachwycona jej pomysłem. Do tej pory była jedyna i najukochańsza. A jak będzie teraz? Kiedy Chloe nie potrafi nic innego tylko rozmyślać o nowym króliczku?

Cudowna opowieść o próbach pogodzenia się z myślą, że miłością innych trzeba się czasami podzielić, że nowy członek rodziny nie zawsze jest zły, że jego nadejście może oznaczać początek prawdziwej przyjaźni i wspaniałej przygody. To jak Peggy nie radzi sobie ze swoimi uczuciami i chce za wszelką cenę, aby to ją Chloe kochała najbardziej na świecie, knuje jak pozbyć się króliczki Coco i sprawić, by to ona znów była jedynym zwierzakiem w domu, było naprawdę dobrze pokazane i może dotyczyć nie tylko kwestii zwierzaków w domu, ale także sytuacji, kiedy wśród dzieci pojawia się rodzeństwo. Zazdrość i próby zrozumienia co się dzieje, oraz wnioski jakie płyną z książeczki są naprawdę wartościowe.

Moje drugie spotkanie z Mopsikiem. Celowo celowałam w okolice Wielkanocy, żeby tematycznie nawiązać do świąt. Myślę, że ta część podobała mi się bardziej niż poprzednia. Ciekawa i wartościowa historia.

Chloe uwielbia Peggy, ale jej koleżanka ma na oddanie cudowne puszyste małe króliczki. Kiedy dziewczynka decyduje się przygarnąć jednego z nich, suczka nie jest zachwycona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Muszę przyznać, że po moich wcześniejszych ekscytacjach nad tą serią, tym tomem jestem nieco rozczarowana. Autor zaczyna bardzo przedłużać i rozwlekać, przez co całość straciła swoją dynamikę i momentami miałam wrażenie, że akcja stoi w miejscu. Ale ma to też swoje plusy, można było lepiej poznać bohaterów i wkręcić się w przedstawiony świat jeszcze bardziej. Ale czy to było niezbędne?

Gavin stracił swoje moce, jego ojciec wbrew przeciwnie, odmłodniał i powrócił do gry. Czy świat poradzi sobie bez Pryzmata? I czy Gavin wymyśli jakiś sposób, żeby powrócić do Chromerii i odzyskać swoją pozycję? Kip również zaginął. Wraz ze swoim nowo poznanym bratem. Jak potoczą się jego losy?

W tym tomie autor bardzo skupia się na intrygach w Chromerii, na różnego rodzaju spiskach, manipulacjach. Mniej jest akcji, Książę Barw i wojna zostali zepchnięci na dalszy plan. Dużo jest Kipa, pokazane zostaje, jak dojrzewa, podejmuje liczne decyzje i z chłopca coraz bardziej staje się mężczyzną. Teia zostaje zamieszana w coraz to nowe trudne sytuacje. Andross tymczasem planuje, jak zdobyć pełnię władzy i rozgrywać karty na własną rękę.

Wszystko to dobrze się czytało i było ciekawe, ale jednak brakowało mi tej prostej nieskomplikowanej akcji. Oraz motywu z luksynowym więzieniem. Oj tak, ten motyw napędzał poprzednie części, pojawiał się jako coś, co potęgowało napięcie i wprowadzało taką niepewność do całej fabuły. Wciąż nie mogę uwierzyć, że po tylu latach i próbach prawdziwego Gavina na odzyskanie wolności ten wątek został tak brutalnie odcięty i pozbawiony większego sensu. Mam nadzieję, że autor coś z tym zrobi, bo inaczej będzie słabo.

Pod koniec całość się rozbujała, znowu pojawiły się zaskoczenia i dzięki za to, bo to winduje książkę wyżej w moich oczach i daje nadzieję, że w kolejnych tomach ponownie dostanę coś nieprzewidywalnego, że to nie wszystko i że będzie co poczytać.

Muszę przyznać, że po moich wcześniejszych ekscytacjach nad tą serią, tym tomem jestem nieco rozczarowana. Autor zaczyna bardzo przedłużać i rozwlekać, przez co całość straciła swoją dynamikę i momentami miałam wrażenie, że akcja stoi w miejscu. Ale ma to też swoje plusy, można było lepiej poznać bohaterów i wkręcić się w przedstawiony świat jeszcze bardziej. Ale czy to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dziękuję wydawnictwu Burda za egzemplarz do zaopiniowania. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z autorem, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać, ani nie miałam specjalnych oczekiwań. Opis książki wydał mi się na tyle interesujący, że postanowiłam spróbować.

Opowieść o dwójce kobiet, matce i córce, które mieszkają razem w rodzinnym domu. Chociaż „mieszkają” to duże niedopowiedzenie. Córka więzi swoją matkę na poddaszu, skutą łańcuchem. Co zaszło w przeszłości Maggie i Niny, że doprowadziło je do punktu, w którym są teraz?

Autor przedstawia nam historię rodzinną w dwóch ramach czasowych. Dostajemy teraźniejszość, gdzie córka więzi matkę i jak teraz układają się ich relacje, oraz przeszłość, czyli wszystkie wydarzenia, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy, zarówno te z dalszej przeszłości, jak i te bezpośrednio przed samym uwięzieniem. Ale też nie dostajemy wszystkiego od razu. Autor powoli odkrywa przed nami prawdę, która jest bardziej tragiczna i bolesna, niż mogłoby się z początku wydawać.

Podobało mi się napięcie i styl powieści. Autor ma coś tak swobodnego w tonie wypowiedzi i dialogach, że momentami nie byłam w stanie odłożyć tej książki. Wchłonęłam ją w dwa dni, zapominając na o wszystkim innym. Tylko historia matki i córki się liczyła, nic poza tym. To chyba największy plus tej powieści, że wciąga i trzyma w objęciach do samego końca. Historia mocna, nieźle dająca do myślenia i bardzo dobrze opisana. Zżyłam się z bohaterkami, z ich problemami, z ich tajemnicami i z zaciekawieniem odkrywałam, co się miedzy nimi wydarzyło i co popchnęło Ninę do takich a nie innych rozwiązań, a czym kierowała się matka, że zasłużyła sobie na takie zakończenie.

Świetny thriller psychologiczny. Szczerze polecam.

Bardzo dziękuję wydawnictwu Burda za egzemplarz do zaopiniowania. Nigdy wcześniej nie miałam styczności z autorem, więc nie wiedziałam, czego się spodziewać, ani nie miałam specjalnych oczekiwań. Opis książki wydał mi się na tyle interesujący, że postanowiłam spróbować.

Opowieść o dwójce kobiet, matce i córce, które mieszkają razem w rodzinnym domu. Chociaż „mieszkają” to...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Asteriks legionista René Goscinny, Albert Uderzo
Ocena 7,9
Asteriks legio... René Goscinny, Albe...

Na półkach: , , ,

Kolejny tom przygód Asteriksa i Obeliksa trochę słabszy od poprzednich, ale wciąż trzyma poziom i zabawa przy lekturze jest przednia.

Do wioski Galów wraca Falbala. Obeliks zakochuje się w pięknej dziewczynie, ale okazuje się, że Falbala ma już narzeczonego. Niestety został on wcielony do legionów rzymskich i wysłany do Afryki. Asteriks i Obeliks bez chwili zwłoki również postanawiają wstąpić w szeregi wojsk rzymskich żeby ratować ukochanego Falbali.

Fajne, ciekawe, tylko humor jakby odrobinę bledszy. Po raz pierwszy pojawia się w komiksie Falbala i miłość ogarnia Obeliksa, niestety nieodwzajemniona, a przynajmniej nie w taki sposób, w jaki by Obeliks oczekiwał. Troszkę za bardzo przewidywalna historia. Zabrakło jej jakiegoś elementu zaskoczenia. Ale poza tym było miło jak zwykle.

Kolejny tom przygód Asteriksa i Obeliksa trochę słabszy od poprzednich, ale wciąż trzyma poziom i zabawa przy lekturze jest przednia.

Do wioski Galów wraca Falbala. Obeliks zakochuje się w pięknej dziewczynie, ale okazuje się, że Falbala ma już narzeczonego. Niestety został on wcielony do legionów rzymskich i wysłany do Afryki. Asteriks i Obeliks bez chwili zwłoki również...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Co za ironia losu - przybyć tu na spotkanie przygody, po czym – wbrew własnej woli - znaleźć się w pułapce wyzwania trudniejszego niż to, którego się szukało.”

Zawsze ciężko ocenić czyjeś doświadczenia życiowe, wspomnienia, historię, która autor przeżył. Dla każdego to może mieć inne znaczenie, inny poziom zrozumienia. Niemniej jednak, pisząc książkę wystawiamy się na krytykę i na to, że nasze przeżycia będą w różny sposób opiniowane. Tak jest w przypadku tej powieści. Nie jest to typowa relacja ze zdobycia szczytu, ale dość osobisty dziennik przeżyć i myśli, jakie mogą się kłębić w głowie człowieka w najczarniejszej godzinie. Dlatego dla mnie zdecydowanie lepsza druga połowa książki, kiedy bohaterowie muszą się zmagać z dużo bardziej cięższymi problemami i wyborami.

Joe i Simon chcą zdobyć szczyt Siula Grande, sześciotysięcznik w Andach peruwiańskich. Stawiają sobie niesamowicie trudne wyzwanie, które kończy się sukcesem. Ale za jaką cenę?

Początek książki był dość mozolny. Dużo opisów trasy, dużo więcej niż jakiś wewnętrznych dygresji, czy dialogów. Później całość się rozwija i czyta się zdecydowanie lepiej. Ciągle się zastanawiam, co tacy ludzie jak Joe i Simon mają w głowach, że porywają się na coś tak karkołomnego. Znają przy tym możliwą cenę, że dla kogoś może być to ostatnia wycieczka, ale jednak prą dalej naprzód. A kiedy dochodzi do katastrofy, z chojraka zamieniamy się w osobę, która jednak nie chce zginąć i będzie walczyć w nieludzkich męczarniach o życie.

Niepojęte są dla mnie te sprzeczności, to ryzyko, to wystawianie się na tak ogromne niebezpieczeństwo. Ale jednocześnie ciekawie jest przeżywać z autorem jego myślenie, kiedy już dochodzi do tragedii. Jak zmienia się jego postrzeganie świata i czy w ogóle się zmienia. I co się czuje w chwili największego osamotnienia? Wiem, że autor nie porzucił wspinaczki, więc jeżeli chciałabym dowiedzieć się więcej o „zmianie sposobu myślenia” i o tym, dlaczego wraca się do swojej pasji mimo traumatycznych przeżyć i igrania ze śmiercią, musiałabym sięgnąć po inne książki autora. I może tak zrobię w przyszłości.

„Co za ironia losu - przybyć tu na spotkanie przygody, po czym – wbrew własnej woli - znaleźć się w pułapce wyzwania trudniejszego niż to, którego się szukało.”

Zawsze ciężko ocenić czyjeś doświadczenia życiowe, wspomnienia, historię, która autor przeżył. Dla każdego to może mieć inne znaczenie, inny poziom zrozumienia. Niemniej jednak, pisząc książkę wystawiamy się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

„Każdy najmniejszy cień mógł być pułapką, każdy szelest zapowiadał nieokreślone niebezpieczeństwo. Wszędzie czułem niewiadome, śledzące mnie oczy.”

Dla mnie najlepsza książka autora z tych, które do tej pory czytałam. Emocjonująca, przerażająca, dająca do myślenia nad tym, do czego mogą doprowadzić ludzie w swoich chęciach poznawczych i jak ich działania mogą się na nich zemścić.

Edward Prendick jest rozbitkiem z katastrofy statku, który zostaje uratowany. Jednak na tym nie kończy się jego przygoda. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności trafia na wyspę, na której nigdy nie powinien był się znaleźć. Na wyspę, na której niejaki doktor Moreau przeprowadza mrożące krew w żyłach badania naukowe…

Najbardziej podobał mi się początek, niepewność bohatera, co z nim będzie, jak stopniowo odkrywa rzeczy na wyspie i to, czym zajmuje się doktor Moreau wraz ze swoim towarzyszem Montgomerym. Obraz jaki się ukazuje naszym oczom, kiedy razem z bohaterem odkrywamy prawdę jest przerażający.

Krótko i treściwie przedstawiona historia. Dająca do myślenia na wiele tematów. Czy można bezkarnie poprawiać naturę i tworzyć rzeczy, które nie powinny były istnieć? Do czego zmierza świat? Czy natura jest w stanie się przeciwstawić i czy parcie człowieka na wiedzę i badanie i odkrywanie ciągle to nowych rzeczy może mieć zgubne konsekwencje? Książka napisana ponad sto dwadzieścia lat temu, a problemy do przemyśleń wciąż aktualne. Przy czym teraz można je pojmować jeszcze szerzej.

Zakończenie satysfakcjonujące. Nie mogło być innego. Ode mnie dziewięć gwiazdek.

„Każdy najmniejszy cień mógł być pułapką, każdy szelest zapowiadał nieokreślone niebezpieczeństwo. Wszędzie czułem niewiadome, śledzące mnie oczy.”

Dla mnie najlepsza książka autora z tych, które do tej pory czytałam. Emocjonująca, przerażająca, dająca do myślenia nad tym, do czego mogą doprowadzić ludzie w swoich chęciach poznawczych i jak ich działania mogą się na nich...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Operacja Zachód Słońca Jørn Lier Horst, Hans Jørgen Sandnes
Ocena 8,2
Operacja Zachó... Jørn Lier Horst, Ha...

Na półkach: , ,

Pirat drogowy, napad na bank, Elvis… takie rzeczy tylko w serii Operacja. Tym razem Tiril i Olivier odkrywają, że sprawa, której się podjęli ma głębsze dno.

Bohaterowie są świadkami niebywałej nieodpowiedzialności na drodze. Biedna staruszka niemal zostaje potrącona przez rozpędzony czerwony samochód, którego kierowcą jest… Elvis. Co się pod tym kryje?

Kolejna ciekawa opowieść o młodych detektywach. Sprawy, w które się pakują nie są łatwe, ale ich odwaga jest godna podziwu. Muszą się zmierzyć z policją, która nie traktuje ich poważnie, ale może zacznie, bo było nie było to dzięki nim udaje się rozwiązać najbardziej zawiłe sprawy.

Interesująca seria dla najmłodszych. I trochę starszych. Dzieciaki, nawet takie 10-letnie uwielbiają książki, gdzie jednak znajdują się jeszcze jakieś obrazki, w dodatku kolorowe, a do tego są zadania na spostrzegawczość do wykonania, co pozwala przy okazji po skończonej lekturze rozerwać się trochę. Na pewno z moimi dziećmi będziemy kontynuować.

Pirat drogowy, napad na bank, Elvis… takie rzeczy tylko w serii Operacja. Tym razem Tiril i Olivier odkrywają, że sprawa, której się podjęli ma głębsze dno.

Bohaterowie są świadkami niebywałej nieodpowiedzialności na drodze. Biedna staruszka niemal zostaje potrącona przez rozpędzony czerwony samochód, którego kierowcą jest… Elvis. Co się pod tym kryje?

Kolejna ciekawa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Moje pierwsze książkowe spotkanie z Herkulesem Poirot. Postać specyficzna, nie da się ukryć. Nie poczułam jej jeszcze do końca, ale myślę, że z kolejnymi tomami da się polubić. Póki co jestem nastawiona dość sceptycznie. Od jego przebłysków geniuszu, zarozumialstwa i nadpobudliwości momentami można było dostać zawrotu głowy. Ale rozumiem, że taki urok postaci. Bycie geniuszem w swoim fachu rządzi się własnymi prawami i dziwactwami.

W rezydencji Styles Court dochodzi do tragedii. Właścicielka posiadłości umiera. Z całą pewnością nie jest to zgon z przyczyn naturalnych. Wszczęte zostaje śledztwo. Kto mógłby najwięcej zyskać na śmierci przemiłej staruszki?

Dużo dialogów, dużo poszlak, sporo osób do ogarnięcia na niewielu stronach, to zwykle nastręcza kłopotów, tym bardziej, że osoby te są średnio scharakteryzowane. Autorka kluczy między dowodami i oskarżeniami wobec różnych bohaterów, że nie sposób się połapać i jednoznacznie domyślić, kto jest mordercą. Winny może być dosłownie każdy. To mi się w tej książce podobało.

Zabrakło mi wyraźniej zarysowanych postaci, jakiś głębszych relacji między nimi i tego czegoś, bliżej nieokreślonego czynnika, który by sprawił, że mimo iż książkę pochłania się w mgnieniu oka i zaciekawia, to zapadłaby bardziej w pamięć i wywołała głębszy efekt i poruszenie. Tego nie było. Całość została zbyt gładko odklepana z punktu a do punktu b.

Jest to jedna z pierwszych powieści pani Christie. Myślę, że dopiero rozwijała skrzydła i że w kolejnych książkach może być tylko lepiej. Na to liczę!

Moje pierwsze książkowe spotkanie z Herkulesem Poirot. Postać specyficzna, nie da się ukryć. Nie poczułam jej jeszcze do końca, ale myślę, że z kolejnymi tomami da się polubić. Póki co jestem nastawiona dość sceptycznie. Od jego przebłysków geniuszu, zarozumialstwa i nadpobudliwości momentami można było dostać zawrotu głowy. Ale rozumiem, że taki urok postaci. Bycie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Przewijała mi się ta książka na LC już od jakiegoś czasu. Nie byłam przekonana, ale coś mnie do tej pozycji przyciągało, więc postanowiłam zakupić i spróbować. Całość wydawała się świeża i niebanalna i w sumie taka też była. Może nie zachwyciłam się jakoś bardzo mocno, ale całość była urocza i myślę, że spróbuję poznać dalsze losy bohaterów w kolejnych częściach.

Ofelia jest czytaczką i w dodatku lustrzanną. Co to oznacza? A mianowicie to, że dotykając przedmiotów, jest w stanie poznać ich historię oraz może przemieszczać się pomiędzy lustrami, które widziała i nie na zbyt duże odległości. Do tego jest skromną szarą myszką, która nie lubi rzucać się w oczy. Toteż kiedy dowiedziała się, że rodzina zaaranżowała jej zaręczyny z kawalerem o wysokiej pozycji, była zaskoczona. Dlaczego ona?

Hmmm. Mam spory problem z jaką taką oceną tej książki. Całość była pomysłowa i dość osobliwa. Miała to coś, ten ulotny specyficzny klimat, którym można się zauroczyć. Interesujące były moce bohaterki, szkoda, że tak mało wykorzystywane w książce. Bohaterka zostaje rzucona w wir dworskich intryg, gdzie każdy czyha na każdego, i nigdy nie wiesz, komu można zaufać. Do tego nie wiadomo, dlaczego tak naprawdę doszło do tych zaręczyn. Świetni bohaterowie drugoplanowi, zwłaszcza Ryży.

Co zatem nie kliknęło? Główni bohaterowie. On - skończony cham i ona - mimoza. Coś tam zaczęli się ogarniać pod koniec, ale nie trawię postaci Thorna, a Ofelia miała zdecydowanie za dużo cierpliwości jak na mój gust. No i dworskie intrygi to też nie specjalnie moje klimaty. Aroganccy panowie i rozpuszczone, pełne zazdrości panie. Kto co lubi. Ale mimo tego wszystkiego, książka w jakiś sposób mnie ujęła i nie uważam, żebym z nią straciła czas, a wręcz przeciwnie. Zaczarowała mnie na tyle, że mimo iż wiele rzeczy mnie tam denerwowało, to zostałam z dość przyjemnym wrażeniem końcowym i całość oceniam na słabą siódemkę.

Przewijała mi się ta książka na LC już od jakiegoś czasu. Nie byłam przekonana, ale coś mnie do tej pozycji przyciągało, więc postanowiłam zakupić i spróbować. Całość wydawała się świeża i niebanalna i w sumie taka też była. Może nie zachwyciłam się jakoś bardzo mocno, ale całość była urocza i myślę, że spróbuję poznać dalsze losy bohaterów w kolejnych częściach.

Ofelia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

„Każde danie zawiera śmierć. Proszę o tym pomyśleć jako o ofierze, którą jedni składają dla drugich.”

Bardzo, ale to bardzo przygnębiająca książka. Smutna, refleksyjna, mocna, nie do końca dosłowna, ale na pewni dająca do myślenia nad tym, dokąd zmierza świat i do czego mogą posunąć się ludzie rządni władzy, którzy swoimi decyzjami i manipulacjami mogą wszystko. Książka brutalna, będąca wręcz przerysowaną metaforą rzeczywistości, jaka może nadejść. A może już nadeszła?

Autorka przedstawia świat po zarazie, Przemianie. Zwierzęta okazują się być zagrożeniem dla ludzi, kontakt z nimi może spowodować śmierć, podobnie jak konsumpcja mięsa. Ludzkość więc podejmuje radykalne kroki, wszystkie zwierzęta zostają uśmiercone, ale jak w takim razie pozyskać dla ludzi białko i przede wszystkim zaspokoić apetyt na mięso? A no można zlikwidować mniej istotne jednostki, wprowadzić nowe prawo zgodnie z którym za przewinienia trafia się do rzeźni (jako ofiara oczywiście) i przysłużyć się społeczeństwu stając się dla nich pokarmem. A można posunąć się też dalej, zacząć hodować ludzi („sztuki”), tak, aby były czyste, smaczne, nakarmić pozostałą ludność a przy tym jeszcze nakręcić intratny biznes.

Główny bohater, Marcos Tejo, pracuje w rzeźni. Jest jednym z nielicznych ludzi, przynajmniej w jego otoczeniu, którym pozostały jakieś wspomnienia i uczucia. Który nie potrafi jeść mięsa specjalnego ze smakiem, który wątpi w nowy świat. Ale czy jest w stanie coś zrobić? Zwłaszcza po tragedii jaka miała miejsce w jego życiu?

Naprawdę smutna opowieść. Przez całą książkę towarzyszył mi smutek, przygnębienie wymieszane z obrzydzeniem zamieszczonymi opisami uboju ludzi i ich konsumpcją. Bardzo mocne podejście do problemu przeludnienia na Ziemi, dezinformacji mediów i sterowania ludnością przez rząd. Ale jakże to wszystko aktualne. W dzisiejszych covidowych czasach już nie wiadomo co do końca myśleć, a przyszłość może zmierzać ku różnym scenariuszom. Autorka zaserwowała opowieść o ludziach, którzy w większości wierzą w to, co im się wmawia i podaje do stołu, niczym mięso specjalne w powieści. I o chorym świecie.

Pomimo obrzydzenia, brutalności i poczucia niesmaku i totalnego przygnębienia przez całą książkę, czytałam z zaciekawieniem czekając na promyk nadziei. Czy się doczekałam? Nie zdradzę. Ale mimo brzydoty i wysokiego poziomu okrucieństwa myślę, że warto czytać takie książki. Żeby pobudzić umysł do myślenia i refleksji.

„Każde danie zawiera śmierć. Proszę o tym pomyśleć jako o ofierze, którą jedni składają dla drugich.”

Bardzo, ale to bardzo przygnębiająca książka. Smutna, refleksyjna, mocna, nie do końca dosłowna, ale na pewni dająca do myślenia nad tym, dokąd zmierza świat i do czego mogą posunąć się ludzie rządni władzy, którzy swoimi decyzjami i manipulacjami mogą wszystko. Książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niestety, pomimo szczerych chęci i tematyki, która teoretycznie powinna się podobać siedmiolatce, dotrwałyśmy tylko do połowy książki.

Opowieść o dziewczynce, która spotyka na swojej drodze lisa. Ale nie jest to zwykły zwierzak, tylko magiczny. Tylko ktoś, kto wierzy w magię, może go zrozumieć. Lis szuka swojego gwiezdnego przyjaciela, osoby o czystym sercu, która będzie z nim naprawiać świat.

Niby pomysł fajny i mogło być ciekawie, ale szczerze mówiąc niesamowicie wiało nudą. Rozwlekła narracja nie pomagała, a i widać było, że moja córka, mimo iż zwierzaczki fajne i dziewczynki przeurocze, to nie była zainteresowana słuchaniem o ich przygodach. W sumie te przygody to pewnie miały się dopiero zacząć, no ale cóż, zmuszać się nie będziemy.

Nie przeczytałam do końca, nie oceniam.

Niestety, pomimo szczerych chęci i tematyki, która teoretycznie powinna się podobać siedmiolatce, dotrwałyśmy tylko do połowy książki.

Opowieść o dziewczynce, która spotyka na swojej drodze lisa. Ale nie jest to zwykły zwierzak, tylko magiczny. Tylko ktoś, kto wierzy w magię, może go zrozumieć. Lis szuka swojego gwiezdnego przyjaciela, osoby o czystym sercu, która będzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Byliśmy zbyt zmęczeni, żeby ich ratować. Wysokość ponad 8000 metrów – to nie jest miejsce, gdzie ludzie mogą sobie pozwolić na moralność”.

Ostatnimi czasy tematyka górska coraz bardziej mnie interesuje, chyba wszystko za sprawą książki Dana Simmonsa pt. „Abominacja”, w której, pomimo iż to w znacznej części fantastyka, całość przedsięwzięcia jakim jest zdobycie najwyższego szczytu świata jest tak plastycznie opisana a rys historyczny tak interesujący, że zapragnęłam przeżyć taką wyprawę raz jeszcze, ale tym razem bardziej na faktach. Wybrałam „Wszystko za Everest”, widziałam ekranizację, ale poznanie myśli i odczuć autora zawsze jest bezcenne, tym bardziej, że dostajemy autentyczną relację z wyprawy, która miała miejsce w maju 1996 roku, a zakończyła się dla wielu tragicznie.

Zachodzę w głowę, co ludzi pcha do tak ekstremalnych wyczynów. Ryzyko jest jasne, można nie tylko doznać uszczerbku na zdrowiu, ale położyć na szalę życie. Co takiego jest w górach, ich dzikim klimacie, że przyciąga ludzi jak magnes, że są skłonni zaryzykować nie tylko zdrowie i życie, ale jeszcze wyłożyć za to niebagatelne sumy?

Nie jestem w stanie tego do końca zrozumieć, choć znam to uczucie, kiedy jest się na szczycie, który chciało się zdobyć. Chodzę od czasu do czasu po górach, chociaż okazjonalnego zdobywania dwutysięczników raczej nie można porównać do korony świata. Ale przyciąganie znam, uczucie spełnienia i nieopisanej radości po osiągnięciu wierzchołka znam. Tyle czy to jest warte aż takiego poświęcenia? Pot, odciski, wyczerpanie, zmęczenie – ok, ale cała reszta? Po co pchać się tłumnie w miejsca, które było nie było nie są przystosowane dla ludzi. Ja bym się głęboko zastanowiła. Staram się zrozumieć alpinistów, ich pasję, chyba nie do końca potrafię, ale jest to swoista grupa, która tak już ma, że chce zdobywać, być ciągle lepszym itp. Ale już na pewno nie zrozumiem tych, którzy śniegu nie widzieli, górę na zdjęciu, ale mają pieniądze i chcą. Nie rozumiem braku wyobraźni i ignorancji wobec natury i przyrody, braku szacunku wobec ogromu gór. Ale nie o tym miało być tylko o książce.

Bardzo interesująca relacja. Czuć było, że autor mocno przeżył wszystkie wydarzenia jakie miały wtedy miejsce. Daje do myślenia, przedstawia różne punkty widzenia. Autor nie szczędzi krytyki wobec siebie samego, mam nadzieję, że szczerze. Dobrze się całość czytało, może poza końcówką, epilogiem, sporem o różne fakty zawarte w książce między dwoma uczestnikami wyprawy.

Książka pokazuje, że góry są kapryśne i trzeba zachować zdrowy rozsądek, w pewnych sytuacjach, nawet ogromne umiejętności mogą nas nie uratować, a ignorancja przyczynić się do śmierci kogoś innego.

„…trudno jest zabić chłopięce marzenia…”

„Byliśmy zbyt zmęczeni, żeby ich ratować. Wysokość ponad 8000 metrów – to nie jest miejsce, gdzie ludzie mogą sobie pozwolić na moralność”.

Ostatnimi czasy tematyka górska coraz bardziej mnie interesuje, chyba wszystko za sprawą książki Dana Simmonsa pt. „Abominacja”, w której, pomimo iż to w znacznej części fantastyka, całość przedsięwzięcia jakim jest zdobycie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Asteriks i Normanowie René Goscinny, Albert Uderzo
Ocena 7,7
Asteriks i Nor... René Goscinny, Albe...

Na półkach: , , ,

Na Thora, na Odyna!

Do wioski Galów przyjeżdża na wakacje bratanek wodza, Skandaliks, aby nauczyć się, co to znaczy być nieustraszonym mężczyznom. Tymczasem Normanowie wyruszają z misją naukową, mianowicie chcą dowiedzieć się, co to jest „strach”. Na nieszczęście wybierają jako cel swoich działań badawczych Galię, a jak wiemy, nasi bohaterowie niczego się nie boją, oprócz tego, że niebo spadnie im na głowy. Ale jak przystało na niezwyciężonych Galów, i na Normanów znajdzie się sposób…

Jak zwykle miłe, przyjemne, pełne akcji i humoru. Normanowie okazali się interesującym ludem, nie mniej ciekawym niż Rzymianie. I tyle, co tu więcej pisać. Seria póki co trzyma poziom. Na pewno będę kontynuować. Polecam.

Na Thora, na Odyna!

Do wioski Galów przyjeżdża na wakacje bratanek wodza, Skandaliks, aby nauczyć się, co to znaczy być nieustraszonym mężczyznom. Tymczasem Normanowie wyruszają z misją naukową, mianowicie chcą dowiedzieć się, co to jest „strach”. Na nieszczęście wybierają jako cel swoich działań badawczych Galię, a jak wiemy, nasi bohaterowie niczego się nie boją, oprócz...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Operacja Człowiek w Czerni Jørn Lier Horst, Hans Jørgen Sandnes
Ocena 8,2
Operacja Człow... Jørn Lier Horst, Ha...

Na półkach: , ,

Jest to seria, która naprawdę podoba się dzieciakom. Pamiętają bohaterów, czynnie biorą udział w rozwiązywaniu zagadki i z niecierpliwością czekają na zadania do wykonania na końcu książki. Do tego ciekawa narracja, krótkie rozdziały i ilustracje (kolorowe), które dodają charakteru całości.

Druga część absolutnie nie zawodzi. Tiril i Olicer przypadkiem natrafiają na dziwne dziury w ziemi, kiedy jadą rowerami odwiedzić dziadka. Postanawiają sprawdzić, co lub kto się za tym kryje.

Wciąga. Nie jest za długo, nie jest za krótko. Idealnie na dwa, trzy wieczory. Bohaterowie podobają się. Zawsze, kiedy czyta się książkę parce dzieci, fajnie, że bohaterami jest też zarówno chłopiec jak i dziewczynka. No może odrobinę rozczarowujące zakończenie, jednak inaczej wyobrażałam sobie człowieka w czerni. Ale od siebie polecam i na pewno zabiorę się z dzieciakami za kolejne części.

Jest to seria, która naprawdę podoba się dzieciakom. Pamiętają bohaterów, czynnie biorą udział w rozwiązywaniu zagadki i z niecierpliwością czekają na zadania do wykonania na końcu książki. Do tego ciekawa narracja, krótkie rozdziały i ilustracje (kolorowe), które dodają charakteru całości.

Druga część absolutnie nie zawodzi. Tiril i Olicer przypadkiem natrafiają na dziwne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jakby tu zacząć? Chciałoby się rzucić mięsem jakimś, ale powstrzymam się i postaram grzecznie. Ale autor już Wam tego nie oszczędzi. Przeszedł w tym tomie samego siebie, jest na ostro, krwawo, sprośnie, wulgarnie, soczyście… Pan Kristoff nie przebiera w słownictwie i poczynaniach swoich bohaterów. Nie ma tu miejsca na grzeczności. Oczywiście całość opatrzona pokaźnych rozmiarów przypisami, z czego sam autor się śmieje, więc z dozą humoru, który nie każdemu może przypasować. Ale czy było lepiej niż w poprzednich tomach? Czy zakończenie serii mnie usatysfakcjonowało? No nie do końca właśnie. Na ostatnich stronach już mi się z lekka dłużyło, a i samo zakończenie nie spełniło nawet w połowie moich pragnień i oczekiwań. Nie temu bohaterowi kibicowałam najbardziej, niestety.

Ale o czym to? Mia odnajduje brata i zabija znienawidzonego konsula Scaevę. Zemsta się dokonała. Ale czy aby na pewno? To by było za proste. W tej historii okazuje się, że śmierć nie zawsze jest końcem i z całą pewnością nic nie jest takie, jakie się wydaje.

Całość przesiąknięta krwią, brudna, mocno erotyczna, wulgarna, wszystko o czym wspominałam wcześniej. Ale też niesamowicie klimatyczna. Niebanalny humor autora doprawia wszystko ze smakiem (albo i nie, pewnie zależy od gustu) i dodaje pikanterii wydarzeniom. Dodatkowo pan Kristoff śmiało mógłby konkurować z niejedną pseudo pisarką opowieści erotycznych. Opisy wyuzdane w każdym calu, ale namiętniejsze niż spod pióra niejednej kobiety. Taki styl, taki klimat opowieści, albo się go zaakceptuje i polubi, albo zniesmaczy. Dla mnie było ok, wiedziałam na co się piszę i to dostałam.

Trochę bardziej podobała mi się akcja poprzednich części, tutaj miałam więcej momentów, które budziły moje znudzenie i pragnienie przyspieszenia akcji. Świetna postać Kapitana Obłoka Corleone, fajnie, że pojawili się znów lubiani przeze mnie bohaterowie. Szkoda, że tak to się zakończyło, naprawdę jakoś inaczej to sobie wyobrażałam. Na dwójnasób, ale nie tak jak w książce.

Świetnie bawiłam się z całą serią i myślę, że jest to pozycja godna uwagi, inna i nietuzinkowa. Może się wydawać, że jest obrzydliwa i prostacka, ale pod tym całym obleśnym humorem kryje się fajna historia i kunszt pisarza do kształtowania bohaterów i snucia opowieści, które są jakieś na tle wielu innych.

Jakby tu zacząć? Chciałoby się rzucić mięsem jakimś, ale powstrzymam się i postaram grzecznie. Ale autor już Wam tego nie oszczędzi. Przeszedł w tym tomie samego siebie, jest na ostro, krwawo, sprośnie, wulgarnie, soczyście… Pan Kristoff nie przebiera w słownictwie i poczynaniach swoich bohaterów. Nie ma tu miejsca na grzeczności. Oczywiście całość opatrzona pokaźnych...

więcej Pokaż mimo to