-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2021-09-17
2021-09-05
Czasami puszka piwa może cię zaskoczyć.
Gdy przyjechaliśmy do Córki i Zięcia, oboje byli zasłuchani w różnych tomach serii "Expeditionary Force". Ściągnęłam pięć tomów przetłumaczonych na język polski. Mój mąż, który rzadko czytuje książki, tym razem w ciągu miesiąca przeczytał prawie pięć tomów. Jedynie wnuczka mogła oderwać go od tabletu. To była dla mnie najlepsza rekomendacja. Mimo że nie jestem miłośniczką military science-fiction i space opery, to tę książkę przeczytałam z dużą przyjemnością i świetnie się bawiłam.
Do małego sennego miasteczka, gdzie najważniejszą budowlą jest silos na ziemniaki, wraca na urlop kapral Joe Bishopa. Joe Bishop jest żołnierzem z powołania, nie uważa się za supermena, ale zna się na swojej pracy, jest inteligentny, spostrzegawczy, z dużym doświadczeniem i ma szczęście znajdować się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Tak jest i tym razem, w tym sennym miasteczku, w Dniu Kolumba, ląduje statek z obcymi, rozbijając sławetny silos z ziemniakami. Bishop z weteranami i z pomocą zdezelowanego samochodu z malunkiem Barneya i Smerfów próbuje uratować miasteczko. Niestety nie był to odosobniony przypadek, cała Ziemia została zaatakowana przez rasę Ruharów – obcych przypominających chomiki. Niedługo trwała okupacja Ruharów, gdyż pojawia się flota następnych obcych – Kristangów, którzy wypędzili Ruharów. Ziemia do tej pory żyjąca w spokoju stała się polem walki obcych raz. Ziemianie stali się sojusznikami Kristangów w walce z Ruharami. Wszyscy zdolni do służby mężczyźni wyruszają w ramach Sił Ekspedycyjnych Narodów Zjednoczonych u boku kosmitów daleko w kosmos na wojnę z Ruharami. Ziemia zostaje na łasce Kristangów. Razem z Siłami Ekspedycyjnymi wyrusza też Joe Bishop. Dopiero z dala od Ziemi, będąc na łasce Kristangów Joe Bishop poznaje skomplikowaną politykę galaktyczną i dlaczego Ziemia znalazła się w środku konfliktu. Można kolokwialnie powiedzieć, że Ziemianie wpadli z deszczu pod rynnę. Joe Bishop znajduje się w pułapce, ale nagle dostaje pomoc z nieoczekiwanej strony. Znajduje przedmiot, który okazuje się sztuczną inteligencją SI stworzoną przez pradawnych. Skippi, tak go nazwał Bishop, jest aroganckim, cynicznym typkiem, ale jest też jedyną szansą na wyratowanie Ziemi. Czy uda się uratować Ziemię?
W powieści prowadzona jest narracja pierwszoosobowa głównego bohatera – Joe Bishop. Bishop opowiada swoją historię i to, co jego spotkało w tej nierównej walce z Obcymi. Patrzy na świat okiem żołnierza, ale uważa, że bez względu na rasę, wszędzie żołnierze są podobni i działają według tych samych schematów. Jednak nie sposób mu odmówić poczucia humoru i naturalności bycia przeciętnym facetem, nieprzypisującym sobie jakiś szczególnych cech. Zawsze mnie ujmuje, gdy główny bohater potrafi śmiać się z siebie i pokazywać swoje błędy. Przeciwieństwem jego jest Skippi, który uważa się za nieomylnego, traktującego wszystkie te rasy jako coś gorszego. Niestety nie potrafi sam działać, a więc musi się porozumieć z ludźmi. Ponieważ jest tak irytującym i aroganckim typkiem, to jedynie Bishop potrafi się z nim porozumieć. Postacie drugoplanowe są słabo zarysowane. Głównie jest to opis umiejętności radzenia sobie w wielu nieprzewidzianych sytuacjach, jednak nie brakuje spektakularnych scen kosmicznych walk. Interesujące jest odkrywanie mechanizmów rządzących całym wszechświatem. Książkę charakteryzuje bardzo dynamiczna akcja, gdzie ciągle jesteśmy zaskakiwani.
Ta powieść mnie zaskoczyła świeżym podejściem do Military SF, napisanej z ogromnym poczuciem humoru. Mnie też ona pochłonęła i świetnie się bawiłam. Po przeczytaniu wymieniliśmy się ulubionymi fragmentami. Mnie zaskoczyło, mimo takiego podejścia humorystycznego, wnikliwa obserwacja naszej rzeczywistości. Nie tylko miłośnicy SF i Space Opery będą się świetnie bawić.
Czasami puszka piwa może cię zaskoczyć.
Gdy przyjechaliśmy do Córki i Zięcia, oboje byli zasłuchani w różnych tomach serii "Expeditionary Force". Ściągnęłam pięć tomów przetłumaczonych na język polski. Mój mąż, który rzadko czytuje książki, tym razem w ciągu miesiąca przeczytał prawie pięć tomów. Jedynie wnuczka mogła oderwać go od tabletu. To była dla mnie najlepsza...
2020-06
„Kontempluj cud, jakim jest byt i raduj się tym faktem, że możesz to robić.
Na tle olbrzymiej ilości miałkich, schematycznych powieści, które mało co wnoszą do literatury , ten zbiór opowiadań bardzo mocno się wyróżnia, oczywiście in plus. Nie znajdziemy tutaj pełnych rozmachu przygód wielkich bohaterów w dziwnych światach. Co nie oznacza, że przygody bohaterów tych opowiadań nie są pasjonujące i każde z nich posiada ciekawą puentę. W tych opowiadaniach autor skupia się na nas i na pytaniach, które od lat sobie zadajemy. Każde z tych opowiadań jest oddzielną historią, jednak dzięki pytaniom jakie stawiają istnieją miedzy nimi powiązania. Jednym z najważniejszych pytań, które przewijają się przez te opowiadania jest pytanie o wolną wolę. Czy posiadamy wolną wolę, czy jest to tylko iluzja? Co też z odpowiedzialnością za nasze czyny. Z tym powiązane są tak często rozważane podróże w czasie i „paradoks dziadka”. Czy cofając się w czasie możemy naprawić nasze wcześniejsze błędy, a może: „Nic nie zdoła wymazać przeszłości. Jest skrucha i jest pokuta, a także przebaczenie. To wszystko, ale to wystarczy”. W takim razie co nam by dawały podróże w czasie. A tym jest też powiązane, ostatnio rozwijające się, istnienie światów równoległych. Co by nam dał kontakt z nami samymi w światach równoległych. Jednocześnie widzimy jak czasami drobne wydarzenia mają ogromny wpływ na nasze życie. Ciekawej jest spojrzenie jak nasze miejsce w wszechświecie i wiek tego wszechświata, a i Ziemi wpływa na nasze myślenie o sobie. Możemy prześledzić jak przez wieki zmieniało się nasze patrzenie na historię, od czasu gdy opowieść wyłącznie mówiona zaczęło być zastępowane słowem pisanym, a później coraz lepszymi sposobami rejestrowania naszego życia. Jeżeli dostępna by była pamięć absolutna, byłaby zbawieniem, czy przekleństwem ludzkości. Ludzie przecież składają się z opowieści. Czym różni się naukowiec od zwykłego zjadacza chleba? Może tym, że zauważa szczegóły, małe różnice, które wszyscy pomijają, a to może prowadzi do ważnych odkryć, czasami zmieniających nasze życie. W dość przewrotnym opowiadaniu są ukazane nasze pragnienia, aby większość prac mogły za nas wykonywać roboty. Tym razem jest to opis prawdziwego robota, który został skonstruowany, aby zastąpić nianię i zmniejszyć negatywny wpływy na wychowanie dzieci przez opiekunów. Ciekawym tematem jest poszukiwanie przez nas obcych cywilizacji w kosmosie i chęć porozumienia się z nimi. Szukamy gdzieś daleko, rozważamy Paradoks Fermiego, a co z istotami, które żyją obok nas. Czy z nimi nie warto się porozumieć. Na końcu (chociaż to nie jest ostatnie opowiadanie) opowiadanie o sztucznej inteligencji. Czy sztuczna inteligencja, tak jak my, nie potrzebuje czasu i naszego wysiłku aby się rozwijać. Czy można nawiązać więź emocjonalną ze sztuczną inteligencją. Jak powinna wyglądać sztuczna inteligencja, którą stworzymy i do czego ma nam służyć? Na końcu autor ułatwia nam zrozumienie swoich opowieści przedstawiając czym się kierował pisząc poszczególne opowiadania.
Dostajemy zbiór prowokujących, czasami wzruszających opowiadań dopracowanych w najmniejszym szczególe. W tych opowiadaniach nic nie zostaje pozostawione przypadkowi. Fascynująca lektura zawierająca w sobie pytania, które ludzkość zadaje sobie od pokoleń.
“Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl”
„Kontempluj cud, jakim jest byt i raduj się tym faktem, że możesz to robić.
Na tle olbrzymiej ilości miałkich, schematycznych powieści, które mało co wnoszą do literatury , ten zbiór opowiadań bardzo mocno się wyróżnia, oczywiście in plus. Nie znajdziemy tutaj pełnych rozmachu przygód wielkich bohaterów w dziwnych światach. Co nie oznacza, że przygody bohaterów tych...
2020-05
Dobrze się bawiłam czytając ten krótki zbiorek opowiadań w oczekiwaniu na ugotowanie ziemniaków. Bardzo krótki jest to zbiór z krótkimi opowiadaniami, ale każde z nich jest inne i zaskakujące. Autor potrafi ukazać różne oblicza naszej psychiki. Odpowiada mi jego poczucie humoru i klimat, który tworzy. Także to, że większość ma otwarte zakończenie dając miejsce na wyobraźnię czytelnika i snucie przez niego refleksji. Bardzo dobry debiut, tylko tak dalej.
Dziękuję autorowi za możliwość przeczytania. Chociaż na początku nie byłam przekonana, horror to nie moje ulubione klimaty.
Dobrze się bawiłam czytając ten krótki zbiorek opowiadań w oczekiwaniu na ugotowanie ziemniaków. Bardzo krótki jest to zbiór z krótkimi opowiadaniami, ale każde z nich jest inne i zaskakujące. Autor potrafi ukazać różne oblicza naszej psychiki. Odpowiada mi jego poczucie humoru i klimat, który tworzy. Także to, że większość ma otwarte zakończenie dając miejsce na...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-09
Utwór powstał w dziewietnastowiecznej Rosji i jest przykładem duchowości rosyjskiej tamtych czasów. Nie wiadomo czy jest to wyznanie kogoś rzeczywiście żyjącego w Rosji, czy Pielgrzym jest postacią fikcyjną. Jeżeli był to rzzeczywisty pielgrzym, to mógł to być niejaki Nemytow, chłop z guberni Orelskiej, był znany w klasztorze Optino. Kopia Opowieści była prawdopodobnie w posiadaniu mniszki z okolic tego klasztoru. Pierwsze wydanie ukazało się w Kazaniu w 1870 roku, drugie uzupełnione i przygotowane przez biskupa Teofana zwanego Pustelnikiem ukazało się w 1884roku i zdobyło ogromną popularność. Ponieważ pierwotny rękopis zaginą, nie wiadomo jak daleko tekst jest zgodny z pierwowzorem. Po śmierci "Starca" Ambrożego, znaleziono w jego papierach drugą część Opowieści. Dziś z dużym prazwdopodobieństwem można twirdzić, że trzy ostatnie opowieści mają innego autora.
Prawosławie w Rosji XIX wieku zawierało dwa nurty. Jeden oficjalny, carski i drugi ludowy, zgodny z dawną tradycją Cerkwi, sięgający aż do początków chrześcijaństwa, do Ojców Pustyni, a więc do IV wieku. Także nauczycielami tej tradycji są "Starcy" którz wywodzą się z prostej linii od Ojców Pustyni. Byli to mnisi, pustelnicy, którzy po latach medytacji, kontemplacji, ascezy daleko od świata stawli się autorytetami moralności i duchowymi. Pielgrzym jest przykładem człowieka, który nie pielgrzymuje do jakiegoś miejsca, ale jego zycie jest pielgrzymką zbliżającą Go do Bogs. Opowieści pielgrzyma są pięknym i bardzo dostępnym traktatem o modlitwie, szczególnie o Modlitwie Jezusa, która wywodzi się od Ojców Pustyni z IV wieku. Jej praktyka polega na stałym powtarzaniu "aktu strzelistego", formuły, mantry, co sprzyja medytacji i pogłebia zycie duchowe. Na jej temat napisano wiele traktatów i stworzono wiele teorii, ale "Opowoeści Pielgrzyma" wprowadzają w nią krok po kroku i pokazują w jaki sposób jest ona skuteczna w rozwoju duchowym.
By pogłebić swoją wiarę Pielgrzym nie rozstaje się z Biblią i z Flokalia (Dobrotolublie), która jest zbiorem krótkich tekstów ojców mówiących o Modlitwie Jezusa. Jeat to przepiękna książka, który każdy zainteresowany korzeniami chrześcijaństwa, a także medytacją, kontemplacją,modlitwą i pogłebianiem swego życia duchowego powinien przeczytać.
Utwór powstał w dziewietnastowiecznej Rosji i jest przykładem duchowości rosyjskiej tamtych czasów. Nie wiadomo czy jest to wyznanie kogoś rzeczywiście żyjącego w Rosji, czy Pielgrzym jest postacią fikcyjną. Jeżeli był to rzzeczywisty pielgrzym, to mógł to być niejaki Nemytow, chłop z guberni Orelskiej, był znany w klasztorze Optino. Kopia Opowieści była prawdopodobnie w...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02
Kiedyś w młodości słuchałam „Radio Tirana” i bzdur jakie opowiadali. Było to prawie jak kabaret. Nie myślałam wtedy, że oni tam muszą w to wierzyć. Myśmy jednak już mieli troszkę większą swobodę.
Ciekawe, że demokracje między sobą się różnią, natomiast totalitaryzm we wszystkich państwach jest taki sam. Mamy kult przywódcy, gdzie partia jest religią, a przywódca bogiem. Musi istnieć wróg zewnętrzny, przeciw któremu walczymy. Najważniejsze, musi istnieć wróg wewnętrzny i cały system walki z tym wrogiem. Musi istnieć cały aparat poszukujący tych wrogów, a jeżeli nie ma stwarzający ich. Wszystko się opiera na strachu i represjach. Totalitaryzm karmi się kłamstwem, lękiem, nikt nie może być pewnym jutra, donosami i walką p przetrwanie. Nieodłączną częścią jest bieda, ale temu wini są wrogowie. Przypomina się mi wiersz Majakowskiego, który się musiałam uczyć. Jeden palec nie znaczy nic, ale gdy te palce połączymy w pięść, to jest to siła. Człowiek nie znaczy nic, liczy się tylko partia.
Taki właśnie obraz w relacjach mieszkańców Albanii przedstawia nam autorka. Obraz biedy, życia w ciągłym strachu. Obraz więzień i obozów pracy, gdzie metodycznie łamano ludzi, zostawiając wraki nie zdolne do życia i podejmowania jakichkolwiek decyzji. Człowiek nie musi myśleć za niego myśli partia.
Upadek reżimu jest też podobny, jak gdzie indziej. Ludzie, którzy byli u władzy mogli już wcześniej się przygotować, sterować tym i przejąć znowu władzę, ale już pod innymi sztandarami. Mieli wiedzę i znali świat poza drutem kolczasty. Teraz nie mieli ograniczeń, nie musieli udawać ich jest świat. Natomiast dla gnębionych, poniżanych, którzy innego świata nie znali. Nie mieli pieniędzy, nie mieli wiedzy i nie znali innego świata. Nieliczni, którym wcześniej udało się uciec, powracając już z sposobem myślenia innym i z jakimś kapitałem mogli zaistnieć w tym świecie. Nikt z władających teraz nie jest zainteresowany rozliczeniem komunizmu, sprawiedliwością dla ofiar, gdyż musieliby siebie rozliczyć. A teraz najmniejsza władza się liczy, bo wszędzie można zarobić na łapówkach. Niestety można by to nazwać normą.
Interesująca książka ukazująca tym razem totalitaryzm w Albanii. Dla tych co nie znają ważna pozycja. Zwróciłabym uwagę na upadek totalitaryzmu, kto wyszedł z tego zwycięsko, a kto jak zwykle był przegranym. Książka jest swoistym memento dla nas i przyszłych pokoleń. Warto ją przeczytać.
Kiedyś w młodości słuchałam „Radio Tirana” i bzdur jakie opowiadali. Było to prawie jak kabaret. Nie myślałam wtedy, że oni tam muszą w to wierzyć. Myśmy jednak już mieli troszkę większą swobodę.
Ciekawe, że demokracje między sobą się różnią, natomiast totalitaryzm we wszystkich państwach jest taki sam. Mamy kult przywódcy, gdzie partia jest religią, a przywódca bogiem....
2019-01
„Człowiek jest zagadką, a jednak piszę o nim tak, jakby ta zagadka miała rozwiązanie.”
Kiedyś w młodości zaczytywałam się sagach i powieściach skandynawskich. Do moich ulubionych autorek należała Sigrid Undset. Zaczytywałam się w Knutcie Hamsunie i w Gulbranssen i w innych. Myślę jednak, że z tego wyrosłam. Chociaż czytanie tej książki dla mnie było swoistym powrotem do młodości. Autorka opierając się na historii własnej rodziny przedstawia nam historię życie trzech kobiet: prababki, babki i matki i ich rodzin żyjących w wioskach na północnych wybrzeżach Norwegii. Opowieść zaczyna się w roku 1842 urodzeniem prababki, a kończy sto lat później. Mimo, że ich życie toczyło się dość podobnym rytmem, każda z nich jest indywidualnością odciskającą swoje piętno na życiu najbliższych i każda z nich miała swoją historię pełną małych i dużych dramatów. Książka napisana jest barwnym i pełnym emocji językiem. Przedstawia los większości kobiet tamtych czasów w całej Europie i według mnie jest ciekawym świadectwem życia kobiet, ale też mężczyzn w tamtych nie tak dawnych czasach.
Dla mnie był to przyjemny relaks, gdyż książkę naprawdę się dobrze czyta. Niestety tylko relaks, gdyż nic nowego nie wniosła w moje życie i pojmowanie świata.
„Człowiek jest zagadką, a jednak piszę o nim tak, jakby ta zagadka miała rozwiązanie.”
Kiedyś w młodości zaczytywałam się sagach i powieściach skandynawskich. Do moich ulubionych autorek należała Sigrid Undset. Zaczytywałam się w Knutcie Hamsunie i w Gulbranssen i w innych. Myślę jednak, że z tego wyrosłam. Chociaż czytanie tej książki dla mnie było swoistym powrotem...
2018-08
Książka napisana w 2011 roku jakby pod wpływem mody na teorie o końcu świata według Kalendarza Majów. Według mnie historia trochę naciągana, aby sprostać modzie i oczekiwaniom czytelników. Książka składa się z dwóch opowieści. Jedna z nich jest relacja XVI wiecznego Konfistadora, który na polecenie franciszkanina Diego de Landy wyrusza wraz z towarzyszami w głąb krainy Majów, aby odnaleźć zaginioną świątynie Majów, a w niej stare zwoje z przepowiedniami Majów. Opowieść jest sucha, , przedstawia drogę najeżoną niebezpieczeństwami i niewytłumaczalnymi zjawiskami. Drugiej narratorem jest tłumacz, egocentryk, samotnik, stroniący od ludzi. W dziwnych okolicznościach dostaje po parę kartek pamiętnika Konfidtadora, który tłumaczy z hiszpańskiego na rosyjski. I z każdym przetłumaczonym fragmentem wzrasta zamęt w jego życiu i w świecie wokół niego. Autor buduje atmosferę grozy, niedomówień, mieszankę snu i jawy, mieszankę rzeczy istotnych i nieistotnych, Niestety te nieistotne przeważają, powodując dziwny zamęt i opowieść staje się nudna i mało wciągająca. Narrator, który przez większość powieści podkreśla, że jest ateistą i nie wierzy w żadnego Boga nagle zaczyna wierzyć w bóstwa Majów Kończy prawie jak Nietzsche . Niestety nie ten poziom. Co ja zapamiętałam, że KGB nie należy źle oceniać i jeszcze trochę propagandowych haseł przemycanych w opowieści . Dla mnie jest to powieść słaba, i nudna.
Książka napisana w 2011 roku jakby pod wpływem mody na teorie o końcu świata według Kalendarza Majów. Według mnie historia trochę naciągana, aby sprostać modzie i oczekiwaniom czytelników. Książka składa się z dwóch opowieści. Jedna z nich jest relacja XVI wiecznego Konfistadora, który na polecenie franciszkanina Diego de Landy wyrusza wraz z towarzyszami w głąb krainy...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08
„Cudze chwalicie, a swego nie znacie.”
Kiedyś natrafiłam na artykuł o tym jak w innych krajach sam Potocki i jego książka „Rękopis znaleziony w Saragossie” ciągle wzbudza zainteresowanie i jest czytana. Dawno temu obejrzałam ekranizację. Sięgnęłam więc po książkę i miło zostałam zaskoczona. Fantastyczna powieść fantasy. Książka jest rodzajem pamiętnika rycerza Alfonsa vom Wordena, który w 1739 roku przemierza Hiszpanię w drodze do Madrytu. Po drodze sam przeżywa niesamowite przygody i słucha przygód innych napotkanych przez siebie ludzi. Wszystkie te opowieści łączą się jednak w niesamowity sposób. Książka jest powieścią szkatułkową, a więc wielowątkową i wielogłosową. Każda z tych opowieści jest bardziej niesamowita, przepełniona magią, pełna duchów, strachów, namiętności, zdrad i sekretów. Znajdziemy w niej namiętne romanse z walkami rycerzy i walk o władzę, stare baśnie i legendy oraz opowieści fantasy i grozy. Bohaterami są Hiszpanie, Maurowi, Cyganie i Żydzi, którzy przemierzają wszystkie kontynenty. Potocki był wspaniałym erudytą i gawędziarzem, który sam przemierzał te kontynenty.
Niesamowita powieść. Gorąco polecam.
„Cudze chwalicie, a swego nie znacie.”
Kiedyś natrafiłam na artykuł o tym jak w innych krajach sam Potocki i jego książka „Rękopis znaleziony w Saragossie” ciągle wzbudza zainteresowanie i jest czytana. Dawno temu obejrzałam ekranizację. Sięgnęłam więc po książkę i miło zostałam zaskoczona. Fantastyczna powieść fantasy. Książka jest rodzajem pamiętnika rycerza Alfonsa vom...
Dobre czytadło, jak kino akcji, ważna jest akcja, a nie bohater.
Dobre czytadło, jak kino akcji, ważna jest akcja, a nie bohater.
Pokaż mimo to2014-06
Potwierdza się stara maksyma. że bohaterowie powinni zginąć, bo co z nimi począć, a i sami z sobą nie dają sobie rady. Przeczytałam przewidująć zakończenie i dodrze,że już koniec.
Potwierdza się stara maksyma. że bohaterowie powinni zginąć, bo co z nimi począć, a i sami z sobą nie dają sobie rady. Przeczytałam przewidująć zakończenie i dodrze,że już koniec.
Pokaż mimo to2014-06
Drugi tom miejscami przydługawy i nudny, ale trzeba przeczytać, aby zobaczyć co autorka wymyśli w trzecim tomie.
Drugi tom miejscami przydługawy i nudny, ale trzeba przeczytać, aby zobaczyć co autorka wymyśli w trzecim tomie.
Pokaż mimo to2015-07
Nie jest to prosta lektura, szczególnie dla kogoś z zerowa znajomością łaciny i francuskiego. Jednak poziom absurdu i dowcipu rekompensuje trudy czytania.
Baśniowa opowieść o rodzie olbrzymów, których naczelną zasadą jest jedź, pij i ciesz się życiem wywołuje, co chwilę uśmiech i poprawia humor. Książka jest świetną satyrą nie tylko XVI wiecznej Francji, ale i współczesne czasy.
Lektura jest przezabawna. Sam autor pisze:
„Lepiej śmiechem jest pisać niż łzami.
Śmiech to szczere królestwo człowieka,
Żyjcie w weselu.”
Polecam znużyć się w beztroski świat humoru i absurdu.
Nie jest to prosta lektura, szczególnie dla kogoś z zerowa znajomością łaciny i francuskiego. Jednak poziom absurdu i dowcipu rekompensuje trudy czytania.
Baśniowa opowieść o rodzie olbrzymów, których naczelną zasadą jest jedź, pij i ciesz się życiem wywołuje, co chwilę uśmiech i poprawia humor. Książka jest świetną satyrą nie tylko XVI wiecznej Francji, ale i współczesne...
2015-07
Filozof z przymrużeniem oka opowiada współczesnym językiem niektóre opowieści biblijne. Każda z opowieści kończy się wyciagnięciem wniosków i morałem. Na przykład opowieść „Kain czyli interpretacja zasady: Każdemu wedle zasług”, a morał z tej opowieści taki:„Liczmy na zapłatę wedle cen rynkowych, a nie wedle tego, ileśmy się natrudzili nad naszymi dziełami.” (…)
Nie ma potrzeby posiadać jakiejkolwiek wiedzy filozoficznej, gdyż opowieści są bardzo życiowe, szczególnie wyciągane z opowieści morały i napisane współczesnym językiem.
Mnie ta lektura sprawiła ogromną przyjemność i świetnie się bawiłam czytając. Kołakowski potrafi lekko, przyjemnie i zabawnie pisać o mądrych rzeczach.
Filozof z przymrużeniem oka opowiada współczesnym językiem niektóre opowieści biblijne. Każda z opowieści kończy się wyciagnięciem wniosków i morałem. Na przykład opowieść „Kain czyli interpretacja zasady: Każdemu wedle zasług”, a morał z tej opowieści taki:„Liczmy na zapłatę wedle cen rynkowych, a nie wedle tego, ileśmy się natrudzili nad naszymi dziełami.” (…)
Nie ma...
2015-07
Przepiękna i bardzo mądra poezja metafizyczna. Średniowieczny poeta i mistyk perski , wyznawca sufizmu na swych drogach poszukiwał Boga. Sam o sobie pisał: „Gdziekolwiek prowadzi mnie mój wielbłąd/ podążam za religią Miłości./ I to jest prawdziwą wiarą./ I to jest prawdziwą religią.” W innym miejscu pisze: „Oto, ja , czasem Ujawniony,/ czasem nabożny muzułmanin, czsam Żyd i cheścijanin./ By dotrzeć do każdego serca,/ dzień w dzień inną twarz ubieram.”
Mogę powtórzyć za tłumaczem Adamem Szyper, że Rumi „zapewnia , że jesteśmy kochani i że poszukuje nas Miłość, i zachęca nas do przyjęcia jej od Tego, który nawet z ludzkiej kropli stwarza ocean.” Jest to poezja, która mówi do nas, ale każdy z nas odnajdzie w niej siebie.
Bo czyż nie są piękne strofy:
„Ci co kochają,
są dla siebie nawzajem jak lustra,
jedno jest wynikiem i przyczyna drugiego.
Póki nie przemienisz się w lustro,
nawet nie wiesz, czym jest miłość.”
/Przemień w lustro/
lub:
„Wiedz, że w religi miłości
nie ma wierzących
i niewierzących.
Miłość obejmuje wszystkich.”
Szkoda, że wiersze tłumaczone są z angielskiego. W sieci można znaleźć dużo poezji Rumiego, jednak przeważa w języku angielskim. Może dlatego, że jak pisze tłumacz Rumi jest jedny z najpoczytniejszych poetów w Stanach Zjednoczonych.
Polecam wszystkim lubiacym dobrą i mądrą poezję, gdyż jest to poeta wybitny i ponad wiekowy.
Przepiękna i bardzo mądra poezja metafizyczna. Średniowieczny poeta i mistyk perski , wyznawca sufizmu na swych drogach poszukiwał Boga. Sam o sobie pisał: „Gdziekolwiek prowadzi mnie mój wielbłąd/ podążam za religią Miłości./ I to jest prawdziwą wiarą./ I to jest prawdziwą religią.” W innym miejscu pisze: „Oto, ja , czasem Ujawniony,/ czasem nabożny muzułmanin, czsam Żyd i...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-07
Kant napisał tą małą rozprawkę jako staruszek. Poznajemy zasady dietetyki i życia, które ustalał na podstawie samoobserwacji płynące ze znajomości swojego psychofizycznego organizmu. Zasady postępowania wyprowadza wyłącznie ze ścisłego rozumu. Przeciwstawia ciało woli któremu powinno się podporządkować. Na ile wyłącznie siłą woli możemy przeciwstawiać się chorobom i starości. Wiadomo, że Kant był słabego zdrowia i tylko dzięki ścisłemu codziennemu reżimowi udało mu się dożyć ponad 80 lat. Rozum i wola mają być lekarzem i metodą leczenia.
Po upływie tylu lat niektóre wnioski mogą nas śmieszyć, ale też nad niektórymi można się zastanowić. Teraz, kiedy coraz więcej się mówi i pisze o powiązaniu somatyki z psychiką,, że dużo chorób somatycznych ma swoje źródła też w psychice. W części z nich właśnie dzięki sile ducha możemy sobie pomóc.
Traktat nie jest prosty w czytaniu ze względu na język i tłumaczenie. Ale jest wart zapoznania.
Może z nim zapoznać się każdy, gdyż jest do ściągnięcia na wolnelektóry.pl.
Kant napisał tą małą rozprawkę jako staruszek. Poznajemy zasady dietetyki i życia, które ustalał na podstawie samoobserwacji płynące ze znajomości swojego psychofizycznego organizmu. Zasady postępowania wyprowadza wyłącznie ze ścisłego rozumu. Przeciwstawia ciało woli któremu powinno się podporządkować. Na ile wyłącznie siłą woli możemy przeciwstawiać się chorobom i...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nuda podsuwa czasami absurdalne pomysły.
Alonso jest biednym podstarzałym szlachcicem mieszkającym ze swoją siostrzenicą i gospodynią. Jako szlachcic nie pracuje, pozostaje mu polowanie i czytanie książek i tak żyje z dnia na dzień, bez sensu i celu. Właśnie to jest największym problemem szlachcica Alonso, brak sensu i celu w życiu. Pod wpływem lektur wymyśla sobie sens i cel życia. Wymyśla Dulcyneę z Tobosko, która w rzeczywistości jest niepiśmienną chłopką, ale dla niego staje się najpiękniejszą kobietą, wzorem wszelkich cnót, której oddaje swoje serce. Sam staje się błędnym rycerzem, Don Kichotem z Manczy lub Rycerzem Smętnego Oblicza, który pragnie nieść pomoc pokrzywdzonym i zasłużyć sobie na miłość swej wybranki. Według przez niego czytanych ksiąg rycerskich powinien pokonać złe olbrzymy, złych rycerzy i czarowników i uratować parę księżniczek. Tak pragnie walczyć, że często widzi olbrzymy i rycerzy tam, gdzie ich nie ma. Don Kichot jest mieszanką szaleństwa i mądrości, naiwności i idealizmu. Najważniejsza w życiu jest miłość, miłość do kobiety, ale też Boga. Bez niej człowiek umiera. Oczywiście błędny rycerz musi mieć giermka. Giermkiem został sąsiad Sancho Pansa, który z chęcią wyruszył w tę pełną przygód podróż, zostawiając za sobą nudne życie z rodziną. Wmawia sobie, że zostanie dzięki temu bardzo bogatym i ważnym człowiekiem. Sancho Pansa z jednej strony przeciwieństwem Don Kichota, tchórzliwy grubasek, który lubi dobrze zjeść i wypić. Łączy ich jednak chęć dzielenia się ze swoimi przemyśleniami z innymi, chociaż Sancho opiera swoje przemyślenia na mądrości ludowej i dziesiątkach przysłów. W pierwszej części bezgranicznie wierzy swojemu panu i wykonuje jego polecenia, chociaż czasami zbiera cięgi. Jak Don Kichot mówi, że błędny rycerz w karczmie nie płaci, do Sancho nie płaci i zbiera baty. W drugiej części czasami sceptycznie podchodzi do pomysłów pana. Jednak Sancho jest jego najwierniejszym przyjacielem. Książka opisuje przygody pana i sługi. Ponad sto lat później ten sam motyw wykorzysta Denis Diderot w powieści „Kubuś fatalista i jego pan”.
Książka składa się z dwóch części i jest powieścią szkatułkową. Napotkani ludzie opowiadają swoje historie. Głównie są to opowieści o miłości, bez której nie warto żyć. Poznajemy plejadę postaci o pogmatwanych miłosnych historiach, których historie niesamowicie wiążą się ze sobą. Z miłością łączy się poezja i jej nie zabraknie w tych opowieściach. Jednak najbardziej urzekł mnie humor sytuacyjny. Znalazło się mnóstwo epizodów, które rozśmieszają do łez i z których ta powieść słynie. Druga część została napisana dziesięć lat później i Don Kichot musi się zmierzyć z własną sławą. Sancho musi zmierzyć się ze swoim marzeniem. Don Kichot naiwny i wierzący w dobroć ludzi dostaje się pod wpływ możnowładców, dla których staje się zabawką. Nie tylko on, ale i Sancho. Dużo więcej w tej części rozważań filozoficzno-etycznych, a mnie humoru sytuacyjnego. Oprócz tego Don Kichot jest w tej części postacią tragiczną, gdyż jego dobroć i naiwność zostaje cynicznie wykorzystana ku uciesze innych. Od początku wędrówek Don Kichota jego przyjaciele pragną go sprowadzić do domu, gdyż myślą, że w ten sposób go uzdrowią. Wymyślają bardzo złożone fortele. Parę razy udaje im się sprowadzić go do domu, czasami w bardzo opłakanym stanie. Gdy dochodził do sił, znowu wyruszał na następną wyprawę. Tym razem udaje im się podejść i Don Kichot składa obietnicę, że przez rok pozostanie w domu. Jednak, czy człowiek może żyć, gdy straci cel i sens swojego życia.
Powieść przetrwała czterysta lat, weszła do kanonu światowej nie tylko literatury, ale popkultury. Interesująca jest postać Don Kichota, która nie jest jednoznaczna, ale także postać Sacho Pansa. Ciekawą postacią drugoplanową jest Plebana, okazuje się, że jest znawcą literatury rycerskiej. Wiedziałam, że powieść jest satyrą na powieści rycerskie, ale nie wiedziałam z jej wymowy etyczno-religijnej. W 126 rozdziałach przygód Don Kichota i jego giermka odnajdziemy dużo różnych treści. Warto ją przeczytać i nie opierać swojej wiedzy na znanych hasłach. Najbardziej znana walka z wiatrakami to ledwo dwie strony na prawie tysiąc. Miejscami jednak dłużyła mi się. O wiele większy wzbudziła we mnie powieść „Kubuś fatalista i jego Pan”.
Książkę przeczytałam w ramach „Wyzwania pod batem”. Dziękuję tym, którzy to mi narzucili, gdyż inaczej nie przeczytałbym jej.
Pierwotnie serwisie Na kanapie.
Nuda podsuwa czasami absurdalne pomysły.
więcej Pokaż mimo toAlonso jest biednym podstarzałym szlachcicem mieszkającym ze swoją siostrzenicą i gospodynią. Jako szlachcic nie pracuje, pozostaje mu polowanie i czytanie książek i tak żyje z dnia na dzień, bez sensu i celu. Właśnie to jest największym problemem szlachcica Alonso, brak sensu i celu w życiu. Pod wpływem lektur wymyśla sobie sens i...