-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2021-09-11
2021-05
.Lektura obowiązkowa.
Hannah Arendt jest jednym z największych umysłów XX wieku, filozofka zajmująca się teorią polityki i totalitaryzmem, pochodzenia żydowskiego. W 1961 roku relacjonowała dla New Yorkera proces Eichmanna w Jerozolimie. W 1963 roku napisała książkę „Eichmann w Jerozolimie, rzecz o banalności zła”. Nie jest to suche sprawozdanie, ale traktat historyczno- filozoficzni- prawny. Największą wartością książki jest narodowość autorki. Jako Żydówka mogła poruszać tematy, które każdego innego naraziłyby na zarzut antysemity. Zarzucono jej brak miłości do narodu Żydowskiego i że nie opłakuje losu swojego narodu, ale opisuje rolę, jaką przywódcy żydowscy odegrali w unicestwieniu swojego narodu. Zresztą książka została wydana w Izraelu dopiero w 2000 roku. W książce można wyodrębnić poszczególne wątki, które się przenikają.
Historia zakłady narodu Żydowskiego.
Arendt świetnie orientuje się w potężnej machinie biurokratycznej III Rzeszy, gdzie w zagładzie Żydów uczestniczyło parę pionów tej organizacji i rywalizowały między sobą. Eichmann w początkowych latach prowadził dialog z organizacjami żydowskimi, ustalając, na jakich warunkach mogą oni opuścić Niemcy i kraje okupowane.
„W owych początkowych latach istniało porozumienie – wysoce zadowalające obie strony- pomiędzy władzami nazistowskimi, z Żydowską Agencją Palestyńską, znane pod nazwą „Porozumienie transferowe”, na mocy którego osoba emigrująca do Palestyny mogła dokonać transferu swych pieniędzy w formie towarów niemieckich i wymienić je po przybyciu na funty. Drugim wyjściem było założenie zablokowanego konta, które można było zlikwidować za granicę ponosząc straty sięgające od 50% do 95%.”( str. 79) W jednym wypadku Eichman zażyczył sobie ciężarówek za możliwość wyjazdu. „Żydowskie rady starszych były informowane przez Eichmanna lub jego podwładnych, ile Żydów potrzeba do wypełnienia każdego pociągu i sporządzały listy deportowanych. Żydzi rejestrowali się, wypełniali niezliczone formularze, odpowiadali na wielostronne kwestionariusze dotyczące majątku, co miało umożliwić tym łatwiejsze jego zagarnięcie, następnie zaś gromadzili się w wyznaczonych miejscach zbiórek i wsiadali do pociągu. Na nielicznych, którzy usiłowali się ukryć albo uciec, specjalna policja żydowska urządzała obławy.” (str. 150) „Przeważająca większość Żydów stanęła w obliczu dwóch wrogów władz nazistowskich i władz żydowskich” (str. 81) Arendt postawiła tezę, że gdyby nie ta współpraca mogło uratować się o 1/3 więcej Żydów. Izrael w 1950 roku przyjął ciekawą Ustawę o nazistach i osób z nimi współpracujących, którą autorka omawia.
Dzięki tej książce możemy poznać, jak eksterminacja Żydów odbywała się w poszczególnych krajach Europy (oprócz Polski) i jak reagowała na to społeczeństwa poszczególnych krajów. Już w 1939 roku Hitler podjął decyzję o wymordowaniu Żydów polskich, dlatego w momencie wkroczenia Niemiec do Polski Żydzi musieli nosić gwiazdę Dawida, gdy w Niemczech dopiero w 1941 roku. „Na dwa lata przed wydaniem rozkazu Ostatecznego Rozwiązania, przyjęto zasadę na terenie Polski „zrobienie raz na zawsze porządku” z Żydami, polską inteligencją, duchowieństwem katolickim i ziemiaństwem. Posunięcie przeciwko Żydom były nie tylko rezultatem antysemityzmu, lecz także częścią integralnej polityki „demograficznej”, w której efekcie Polaków czekałoby w wypadku zwycięstwa Niemiec ten sam los co Żydów, ludobójstwo.” (str. 281). Na początku z powodu skali operacji w celu zrobienia „ostatecznego porządku” należało przeprowadzić koncentrację Żydów w gettach. Przerażająca jest mało znana historia największego getta w Europie, getta w Łodzi.
Historia rozliczania nazistów.
Bardzo precyzyjnie autorka omawia, dlaczego przed procesem w Norymberdze musiało powstać nowe prawo działające wstecz. Na podstawie istniejącego prawa międzynarodowego do odpowiedzialności musieliby być pociągnięci Rosja ( atak na Finlandię, atak i podział Polski w 1939 roku, złe obchodzenie się z jeńcami i mord 1500 oficerów w Katyniu) i USA ( za zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki oraz naloty dywanowe na miasta niemieckie). W przypadku procesów norymberskich takim nowym prawem była tak zwana Karta (porozumienie londyńskie z 1945 roku), a w wypadku Izraela – ustawa z roku 1950. Na podstawie Karty powołano Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, który międzynarodowy był tylko z nazwy, w rzeczywistości był sądem zwycięzców. Ci, którzy uniknęli procesu w Norymberdze i nie zostali wydani władzom kraju, na którego terenie popełniono zbrodni – nie stanęli nigdy przed sądem bądź też znaleźli u niemieckiego wymiaru sprawiedliwości możliwe największe „zrozumienie”. W Niemczech dopiero w 1958 roku powstała Centralna Agencja Badań Zbrodni Nazistowskich ścigająca wszystkich tych, którzy byli bezpośrednio zamieszani w zbrodnię. Zresztą wyroki były bardzo łagodne, za wymordowanie 15 tyś. Żydów – 10 lat ciężkich robót i to był najwyższy wyrok, za zagazowanie 6280 kobiet i dzieci - 6,5 roku więzienia. W Austrii nigdy taka komisja nie powstała, mimo że 1/3 dowódców obozów koncentracyjnych to byli Austriacy.
Proces Eichmanna
Osobnym problemem był sam proces Eichmana. Czy Eichmann mógł być sądzony w Izraelu? Czy do jego sądzenia nie powinien być Międzynarodowy Trybunał? Samo porwanie było problematyczne, ale w 1960 roku w Argentynie nastąpiło przedawnienie tych zbrodni, a więc nie podlegałby ekstradycji. Dla Izraela jedyna niemająca precedensu cecha procesu Eichmanna polegała na tym, że po raz pierwszy (od roku 70 naszej ery, kiedy to Jerozolima została zburzona przez Rzymian) Żydzi mogli zasiąść do osądzenia zbrodni popełnionych na ich narodzie.” (str. 352) Uważano, że proces norymberski, w którym podsądnych oskarżono o „popełnienie zbrodni przeciw obywatelom różnych krajów”, nie uwzględniał tragedii Żydów. Ten proces miał się wyłącznie koncentrować na zbrodniach na narodzie żydowskim. Wszyscy „mieli obejrzeć widowisko równie sensacyjne co proces w Norymberdze, tyle że tym razem głównym tematem była tragedia całego narodu żydowskiego” (str. 11) Dla Izraela jedyna niemająca precedensu cecha procesu Eichmanna polegała na tym, że po raz pierwszy (od roku 70 naszej ery, kiedy to Jerozolima została zburzona przez Rzymian) Żydzi mogli zasiąść do osądzenia zbrodni popełnionych na ich narodzie. ( str. 352). „Na ławie oskarżonych zasiadł w tym historycznym procesie nie pojedynczy człowiek, ale nawet nie sam reżim nazistowski, lecz antysemityzm na przestrzeni całych dziejów.” Zresztą pan Hausner (prokurator) swoją mowę inauguracyjną rozpoczął egipskiego faraona i rozporządzenia Hamana. „Akt oskarżenia oparty był bowiem na tym, co przecierpieli Żydzi, nie zaś na tym, co popełnił Ęichmann.” (str. 11)
Arendt wnikliwie i bez emocji analizuje przebieg procesu. Poddaje krytycznej analizie argumentacje oskarżenia i obrony. Przedstawia trudności, z jakimi borykała się obrona. Przedstawia też proces z perspektywy widowni i świadków. Proces został tak pomyślany, aby dać możliwość oskarżeniu przesłuchania dużej ilości świadków, Żydów, którzy przeżyli Holokaust. Pozwalano im na swobodne wypowiedzi, które nie zawsze miały związek z działalnością Eichmanna, jednak dla światków i społeczeństwa Izraela było bardzo ważne, aby te historie wybrzmiały. Wszystkie przedstawione tezy autorki poparte są logicznym rozumowaniem i bardzo merytorycznie ocenia wydarzenia i argumentację każdej ze stron procesu
Banalność zła
Arendt analizuje życie Eichmanna, człowieka, który nie skończył nawet zawodówki. „Nawet przy najlepszej woli nie sposób odkryć u Eichmanna żadnej diabelskiej, demonicznej głębi, daleko tu jeszcze do nazwania tego czymś zwyczajnym” (str. 373) „Nie był głupcem. To czysta bezmyślność – której bynajmniej nie można utożsamiać z głupotą- predysponowała go do odegrania roli największego zbrodniarza tamtego okresu’.” (str. 373) Autorka przedstawia go jako zupełnie przeciętnego, wręcz bezmyślnego, bezbarwnego gryzipiórka, który był trybikiem w machinie zbrodni i który za wszelką cenę chciał się przypodobać zwierzchnikom. Eichmann nigdy nie należał do elity III Rzeszy, był służbistą, który organizował i koordynował transporty do obozów zagłady. Kuriozum zła często wynika z ludzkiej głupoty i naiwności połączonej z bezmyślnym wykonywaniem poleceń. Analiza osobowości Eichmanna doprowadziła autorkę do tezy o banalności zła. Postawiła jeszcze inne pytanie: „Ile czasu potrzebuje przeciętny człowiek, żeby pokonać swoją wrodzoną odrazę do zbrodni i co właściwie się z nim dzieje.” (str. 122) Na to pytanie pod wpływem procesu i książki starał się odpowiedzieć Stanley Miligram, amerykański psycholog społeczny. Eksperyment Miligrama miał o przyczyny ślepego posłuszeństwa wobec autorytetów, posłuszeństwa wobec nawet zbrodniczych rozkazów, które mogły doprowadzić zwyczajnych, wydawałoby się ludzi do ludobójstwa np. w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej.
Fascynująca i wstrząsająca lektura. Świetnie napisany reportaż sądowy, w sposób rzeczowy i bezstronny przedstawiający cały proces. Siłą tej książki jest pogłębiona refleksja nad istotą zła i mechanizmami funkcjonowania państw totalitarnych. W jaki sposób przeciętnych obywateli można zamienić w zbrodniarzy bez skrupułów i bez poczucia winy.
.Lektura obowiązkowa.
Hannah Arendt jest jednym z największych umysłów XX wieku, filozofka zajmująca się teorią polityki i totalitaryzmem, pochodzenia żydowskiego. W 1961 roku relacjonowała dla New Yorkera proces Eichmanna w Jerozolimie. W 1963 roku napisała książkę „Eichmann w Jerozolimie, rzecz o banalności zła”. Nie jest to suche sprawozdanie, ale traktat historyczno-...
2020-11
Masz do dyspozycji ograniczoną liczbę dni, dlatego każdy z nich jest cenny i niemądrze byłoby go zmarnować.
Po przeczytaniu ciekawych recenzji zainteresowałam się książką. Nie jest to pozycja stricte filozoficzna. Nie zapoznamy się dzięki niej z filozofami stoickimi ani pełnym wykładem ich poglądów na świat i życie, chociaż ich myśli są przywoływane na kolejnych stronach książki. Dla kogoś, kto nie zetkną się z filozofią stoików, może to być przyjemne wprowadzenie do ich myśli i zachęta do czytania ich dzieł. Książka przedstawia jak filozofowie stoiccy radzili sobie z problemami codziennego życia, ale też ze śmiercią. Przedstawia proste techniki, jakie stosowali w codziennym życiu i ich odniesienie do współczesnych badań psychologów. Jak sam autor pisze: "Dzięki tej książce można ćwiczyć się w tym, co nazwałabym stoicyzmem na miarę XXI wieku. Na kolejnych stronach zestawienie rad udzielonych przez filozofów stoickich z I wieku n. e. z badaniami przeprowadzonymi przez psychologów końca wieku XX"..Nie zawsze mamy wpływ na to, co nam się przytrafia, ale zawsze mamy wpływ na to, co z tym zrobimy. Czy potraktujemy to, jako katastrofę, a może, jako problem do rozwiązania? Jeżeli potraktujemy to jako problem, możemy wykazać się zaradnością i odpornością. Przykładem może być przymusowy postój w korku. Okazuje się, że potężny wpływ na to, jak emocjonalnie zareagujemy na daną sytuację, ma w jaki sposób opiszemy ją mentalnie. W jakie ramach interpretacyjne daną sytuację wstawimy. Autor podaje liczne przykłady. Ja skojarzyłam sobie z postacią osiołka ze sławnej książki „Kubuś Puchatek”. Mistrzynią ram interpretacyjnych była Pollyanna z powieści pod tym samym tytułem Eleonor H. Porter. Pollyanna nigdy nie reagowała negatywnie, a starała się znaleźć pozytywne strony z zaistniałej sytuacji. Pamiętajmy, że często rządzi nami podświadomość, a nie świadomość. W tym wypadku może nam pomoc znajomość „efektu zakotwiczenia”. Mnie przypadła do gustu postać „leniwego Billa”, ja bym musiała powiedzieć „leniwa Julita”, to ta część naszej podświadomości, która wiecznie podpowiada, że nie ma sensu nasze działanie, że nie damy rady więc lepiej tego zaniechać. Pisząc to, też ciągle ją słyszę. Pokonanie jej bywa bardzo trudne. Jednak największe spustoszenie robią w nas nasze trudne emocje. Seneka mówił, że żadna zaraza nie wyrządziła więcej zła rodzajowi ludzkiemu niż złość i gniew. Autor podsuwa nam metody radzenia sobie z tymi trudnymi uczuciami, które nieraz nas opanowują. Przedstawia wiele metod radzenia sobie ze złością i stresem. Pamiętając o tym, że aby być mistrzem trzeba ćwiczyć, a więc musimy opuszczać swoją sferę komfortu, budując odporność psychiczną, szukając pozytywnych emocji i próbując zmienić nasze postrzeganie rzeczywistości.
Profesor filozofii Williama B. Irvine napisał błyskotliwą i pełną humoru książkę, jak zastosować myśli stoików w życiu codziennym. Przedstawia ciekawe badania psychologiczne. Za pomocą anegdot z własnego życia opowiada o własny drodze we wcielaniu myśli stoików w codzienne życie, która wcale nie jest prosta. Jednak odkrywa, że jego życie staje się o wiele prostsze i przyjemniejsze. Z wielką przyjemnością przeczytałam tę książkę, świetnie się bawiąc, ale też wyciągając wnioski co do własnego życia. To jest idealna lektura na naszą niewesołą rzeczywistość. Jak w dzisiejszych czasach odnaleźć w sobie spokój i siłę, aby przeżyć kolejny dzień. Gorąco polecam.
Masz do dyspozycji ograniczoną liczbę dni, dlatego każdy z nich jest cenny i niemądrze byłoby go zmarnować.
Po przeczytaniu ciekawych recenzji zainteresowałam się książką. Nie jest to pozycja stricte filozoficzna. Nie zapoznamy się dzięki niej z filozofami stoickimi ani pełnym wykładem ich poglądów na świat i życie, chociaż ich myśli są przywoływane na kolejnych stronach...
2020-07
KOMUNIZM ALBO BARBARZYŃSTWO
Gdyby nie to, że zobowiązałam się ją przeczytać w ramach Klubu Recenzenta, książka po dwóch rozdziałach wylądowałaby w ciemnym kącie. Myślałam, że przeczytam jakiś ciekawy esej o wpływie COVID-19 na życie ludzi i gospodarkę. Natomiast dostałam jakiś nowy manifest komunistyczny nowego komunizmu. Autor nam próbuje powiedzieć, że nawet straszliwe wydarzenia, w tym wypadku COVID- 19, mogą mieć nieprzewidywalne pozytywne konsekwencje. Tymi konsekwencjami według jego dziwnych i nieudowodnionych przesłanek będzie rozsadzenie systemu globalnego kapitalizmu. Doprowadzi on też do upadku komunizmu chińskiego, na którego gruzach wyrośnie nowy komunizm. „Nie mówimy tutaj o komunizmie w starym stylu, tylko jakiejś formie organizacji globalnej, która będzie kontrolować i regulować gospodarkę, a także ograniczać w razie potrzeby suwerenność państw narodowych”. Pisze o komunizmie opartym na zaufaniu do ludzi i nauki, co już jest wewnętrznie sprzeczne. Oczywiście jak każda władza komunistyczna musi mieć wrogów zewnętrznych, nie tylko takich oczywistych jak Izrael, Donald Trump, czy państwa narodowe na czele z Węgrami. Do wrogów należy też Putin i Erdoğan. Według autora za to, co robią w Syrii, a przez to niszczenie zjednoczonej Europy powinni być potraktowani, jako zbrodniarze wojenni i osądzeni. Komunizm ten powinien powstać dzięki: „Wzmocnienie jedności operacyjnej Europy, a szczególnie koordynacji działań Francji i Niemiec.” Jedyny plus tej książki, dowiadujemy się, do czego dążą według autora Niemcy i Francja. Ciekawe, do różnego rodzaju wyzysku przez kapitalizm dołączył samowyzysk. Samemu COVID-19 i sposobom leczenia i zapobiegania poświęciła mało miejsca. Opowiada się za budowaniem odporności zbiorowej. Natomiast dla tych których nie będzie można leczyć z równych przyczyn proponuje eutanazję. Oczywiście jest pełno frazesów, że świat będzie inny po pandemii, że z pandemią będzie trzeba nauczyć się żyć, nie pisze żadnych konkretów, wszystko jest oparte na niejasnych przesłankach i myśleniu życzeniowym. Zamiast ciekawego eseju dostałam zbiór propagandowych artykulików, gdyż trudno to nazwać nawet artykułami.
Zastanowiło mnie jeszcze jedno jego zdanie, coś mówiące o autorze: „Dobry esej na temat jakiegoś słynnego obrazu znaczy dla mnie o wiele więcej niż obejrzenie tego obrazu w zatłoczonym muzeum”
"Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"
KOMUNIZM ALBO BARBARZYŃSTWO
Gdyby nie to, że zobowiązałam się ją przeczytać w ramach Klubu Recenzenta, książka po dwóch rozdziałach wylądowałaby w ciemnym kącie. Myślałam, że przeczytam jakiś ciekawy esej o wpływie COVID-19 na życie ludzi i gospodarkę. Natomiast dostałam jakiś nowy manifest komunistyczny nowego komunizmu. Autor nam próbuje powiedzieć, że nawet straszliwe...
2020-05
Sir Scruton jest jednym z największych filozofów XX wieku, ale też kompozytorem. Należał do konserwatystów. W 2019 roku został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej za czynne angażowanie się w antykomunistyczne działalność i pomoc w krajach zniewolonych. Przy okazji wręczenia mu tego odznaczenia można było w telewizji wysłuchać z nim bardzo interesującego wywiadu. Podobne odznaczenia otrzymał w Czechach i na Węgrzech. Był autorem licznych prac z zakresu historii filozofii, filozofii polityki i estetyki. W tej pracy skupia się na człowieku, a bliżej na osobie ludzkiej i przygląda się jej naturze. Zastanawia się czy jesteśmy produktem ubocznym własnego DNA, czy jak według Kanta osobą, z natury podmiotem wolnym. Opowiada się za drugą opcją i wchodzi w spór z psychologami ewolucyjnymi i i filozofami materialistycznymi takimi jak Richard Dawkins i Daniel Dennett . Krytycznie przedstawia koncepcję memów Dawikinsa. Stara się obronić ludzką wyjątkowość. Uważa, że jesteśmy zwierzętami, ale jesteśmy również obdarzonymi ciałami osobami posiadającymi zdolności poznawcze, których nie dzielimy z innymi zwierzętami. Za Kantem powtarza, że wyróżnia nas zdolność do powiedzenia „ja”- nasze poczucie siebie jako ośrodka samoświadomej refleksji. W swoim wywodzie wspomaga się ideami z całej historii filozofii od Platona i Awerroesa po Darwina i Wittgensteina. Uważa, że sfera osobowa wymyka się biologii. Jesteśmy osobami wchodzącymi w relacje z innymi osobami połączeni siecią zobowiązań i uprawnień . Temu poświęca drugi rozdział. Tutaj odwołuje się do filozofii dialogu i Martina Bubera i opisu najważniejszej relacji „ja – ty”. Uważa, że siebie możemy poznać tylko dzięki dobrowolnym relacjom z innym. W Polsce te poglądy przedstawiał, ale także pogłębiał ks. Józef Tischner. Przechodzi do tak specyficznych obszarów zainteresowań człowieka jak życie moralne i zobowiązanie sakralne. Wchodzi w dyskusję z liberalnymi filozofami moralnymi. Uważa, że każdy opis życia moralnego musi wychodzić od widocznego napięcia między naturą jako wolnych jednostek, a naszą przynależnością do wspólnoty, od której zależy nasze spełnienie. „ Moralność istnieje między innymi dlatego, że pozwala nam żyć z innymi na wynegocjowanych warunkach. Potrafimy to osiągnąć, ponieważ działamy na podstawie racji i reagujemy na nie.” Łączy odpowiedzialność, powinność i wolność, uznanie autonomii swojej , ale też innego. Szczególne miejsce przeznacza cnotom. „Aby się rozwinąć jako osoby, potrzebujemy cnót, które przenoszą nasze pobudki ze zwierzęcych do osobowego centrum naszej istoty- cnoty, które pozwalają nam zapanować nad naszymi namiętnościami.” Zwraca uwagę, że moralności liberalnej nie ma miejsca na sacrum, wzniosłość, zła i odkupienia. Nie ma miejsca na skalanie, zbezczeszczenie , zbrukanie w moralności seksualnej. Nie wyjaśnia tajemnicy zła iróżnicy między człowiekiem złym i złoczyńcą.
Książek w porównaniu z innymi pracami filozofów czyta się rewelacyjne. Przedstawia spójny i wszechstronny obraz natury ludzkiej i daje miejsce dla dalszych własnych rozważań. Jednak e recenzji nie da się zawrzeć wszystkich poglądów autor dlatego zachęcam do przeczytania samemu.
"Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"
.
Sir Scruton jest jednym z największych filozofów XX wieku, ale też kompozytorem. Należał do konserwatystów. W 2019 roku został odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi Rzeczpospolitej Polskiej za czynne angażowanie się w antykomunistyczne działalność i pomoc w krajach zniewolonych. Przy okazji wręczenia mu tego odznaczenia można było w telewizji wysłuchać z nim bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-02
Marek Aureliusz cesarz, który jednocześnie z zamiłowania i wiedzy był filozofem. Żył w II stuleciu naszej ery i pozostawił po sobie dzieło niezwykłe – Rozmyślania. Właściwie jest to dzieło, które pierwotnie nie miało nazwy, a więc każdy z nas może mu nadać własną nazwę. Czy to był zbiór przemyśleń i zasad życia, którymi powinniśmy się kierować, czy może zapis własnych medytacji nad życiem, jakby utwierdzanie siebie w słuszności własnej drogi, tego nie wiemy. Marek Aureliusz zaliczany jest do stoików, chociaż czerpał wiedzę i z innych szkół filozoficznych. Jako stoik uważał, że najwyższym dobrem i warunkiem szczęśliwego życia jest cnota, która polega na życiu w zgodzie z naturą. Zgodnie z naturą zaś to znaczy zgodnie z boskim rozumem rządzącym światem i z własnym, człowieczym rozumem, który jest cząstką owej wszechogarniającej rozumem mocy. Uważał, że najwyższe ludzkie dobro to rozum, a najwyższy cel- jego doskonalenie. Cnotą jest doskonalenie władz rozumu, aby zdobyć wiedzę co jest dobre, a co złe dla człowieka. Ja bym mu nadała tytuł: „Jak żyć mądrze i pięknie umrzeć” . Każdy z czytających ma własne skojarzenia. Czy to z myślą buddyjską, że powinno się być zawsze tu i teraz, zostawiając przeszłość i przyszłość, że powinno się wyrzec wszystkich żądz i emocji godząc się z pokorą na swój los bo wszystko jest marnością i w proch się obróci. Czy może z myślą chrześcijańską gdy pisze o zasadach jakimi powinien kierować się człowiek w stosunku do siebie jak i innych ludzi . Jednak o chrześcijanach nie wypowiadał się w swych rozmyślaniach pochlebnie. Może nas zmylić częste odwoływanie się do duszy. Tyle tylko, że pojęcie duszy wprowadził Platon i w takim ujęciu autor się do niej odwoływał.
Wspaniałe jest jednak to, że od dwóch tysięcy lat to dzieło jest czytane i każde pokolenie odnajdzie wskazówki dla siebie. Każdy z nas może tą książkę odczytać po swojemu i odnaleźć w niej to co dla niego jest piękne i mądre. Na pewno nie jest to książka, którą pochłaniamy w wieczór lub dwa. Ja ją czytałam powoli, jedną księgę dziennie aby sobie dać czas na zrozumienie i własne przemyślenia, na wyłapanie tego co dla mnie jest wartościowe, na pewien rodzaj wewnętrznej dyskusji z autorem.
Warto ją przeczytać, choćby dlatego, że późniejsza literatura i filozofia często odwoływały się do niego. Także dlatego, że duża część z jego myśli jest nadal aktualna.
Marek Aureliusz cesarz, który jednocześnie z zamiłowania i wiedzy był filozofem. Żył w II stuleciu naszej ery i pozostawił po sobie dzieło niezwykłe – Rozmyślania. Właściwie jest to dzieło, które pierwotnie nie miało nazwy, a więc każdy z nas może mu nadać własną nazwę. Czy to był zbiór przemyśleń i zasad życia, którymi powinniśmy się kierować, czy może zapis własnych...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01
„Państwo Boże osiemnastowiecznych filozofów” jest dość przewrotnym tytułem, ale w pełni adekwatnym. De Tocqueville zwrócił uwagę na fakt, że rewolucja francuska była „rewolucją polityczną, która działała sposobami rewolucji religijnej i poniekąd przybrała jej wygląd”. Była nawet swoista inkwizycja, która rozprawiała się z przeciwnikami. XIX historycy wyciągali z tego okresu to co im pasowało aby przeciwstawić go średniowieczu. Pomijając fakt, że część prac Hume, Diderota, a także innych były pisane do szuflady i ówczesne społeczeństwo nie miało okazji się z nią zapoznać. W połowie stulecia skierowanie uwagi na badanie ekonomii, polityki, historii, właściwie na pisanie jej od nowa było swoistą ucieczką do przodu. Jaka jest prawda o myśli filozoficznej doby oświecenia? Czy naprawdę wiek XVIII był niezwykle nowoczesny w swoim charakterze? Czy zasługiwał na miano epoki rozumu? To wszystko dowiemy się z tych błyskotliwych esejów autora.
Książka, którą się czyta z zapartym tchem, gdyż burzy nam obraz oświecenia przekazywany w szkołach. Warto po nią sięgnąć.
Polecam.
„Państwo Boże osiemnastowiecznych filozofów” jest dość przewrotnym tytułem, ale w pełni adekwatnym. De Tocqueville zwrócił uwagę na fakt, że rewolucja francuska była „rewolucją polityczną, która działała sposobami rewolucji religijnej i poniekąd przybrała jej wygląd”. Była nawet swoista inkwizycja, która rozprawiała się z przeciwnikami. XIX historycy wyciągali z tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01
Jeżeli utwór ma 271 lat i dalej jest czytany, to musi być genialny. Ta powiastka filozoficzna swoim stylem ironiczno- sarkastycznym, fantastyczną narracją pełną nagłych zwrotów akcją wciąga od pierwszych stron. Jest to jednak powiastka filozoficzna, która ma ośmieszyć twierdzenie Leibniza, jakoby ludzie żyli na „najlepszym z możliwych światów”, a więc mamy błyskotliwe dialogi. Kandyd zostaje wyrzucony z raju jakim był zamek i błąka się po świecie poszukując swojego ideału, Kunegundy. Jednak czy jego wiara w dobroć świata nie zostanie wystawiona na szwank? Czy ideał, którego tak poszukiwał wytrzymał próbę czasu? Dlaczego na końcu mówi, że „Trzeba uprawiać ogródek.”? Kandyd został napisany jako satyra ówczesnego świata jednak jest w pełni aktualy i w naszych czasach.
Świetnie się bawiłam czytając tą opowiastkę, jak i oglądając operę z muzyką Leonarda Bernsteina.
Polecam wszystkim, bo czyta się ją jak najlepsze powieści awanturnicze. Jednak zawiera naprawdę ciekawe myśli.
Jeżeli utwór ma 271 lat i dalej jest czytany, to musi być genialny. Ta powiastka filozoficzna swoim stylem ironiczno- sarkastycznym, fantastyczną narracją pełną nagłych zwrotów akcją wciąga od pierwszych stron. Jest to jednak powiastka filozoficzna, która ma ośmieszyć twierdzenie Leibniza, jakoby ludzie żyli na „najlepszym z możliwych światów”, a więc mamy błyskotliwe...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11
Książka jest wstępem i zwięzłym przedstawieniem nie samej kosmologii, ale historii nauki jaką jest kosmologia, a także implikacji filozoficznych. Obejmuje ona okres od 1917 roku (pierwsza kosmologiczna praca Einsteina ) do 1965 roku (odkrycie mikrofalowego promienia tła). Poznajemy historię wyodrębnienia się z innych dziedzin kosmologii jako odrębnej nauki, jej zakresu oraz metod badawczych i sporów wokół nich. Krystalizowanie się tej nauki jako nauki empirycznej. Skrótowo przedstawienie problemów jakimi zajmowała się kosmologia w tym czasie, prób ich rozwiązania i ludzi którzy wtedy wnieśli największy wkład w rozwój tej nauki. Osią sporu, oprócz wielu innych sporów, było podejście stacjonarne, czy relatywistyczne do wszechświata. Nie wszystkim podobał się model relatywistyczny z jego osobliwością początkową. Oczywiście spory te odbijały się echem w filozofii i teologii. Jedną z ważnych postaci jest ksiądz belgijski Georges Lemaitre, który obok Friedmana znalazł rozwiązania wszystkich równań Einsteina ze stałą , dodatnią krzywizną przestrzeni. Lemaitre zajmował się w badaniach początkową osobliwością, ale stał na gruncie pełnej neutralności między nauką i religią. W każdej z tych teorii było wyjaśnianie wszechświata za pomocą samego wszechświata i nie wychodzenie poza niego. W teologii naruszenie tej strategii było określane hipotezą „Boga od zapychania dziur” jako jeden z błędów ciągnących się od stuleci. Przy tak skrótowej publikacji same problemy i ich rozwiązania, jak też metody badań są jedynie zaznaczone, bez szczegółowego ich omawiania. Autor podchodzi do tej tematyki jako filozof nauki, a w tym wypadku omawia filozofię kosmologii i mierzy się z problematyką rodzącą się na styku kosmologii i filozofii.
Jak zwykle z wielką przyjemnością czytam pasjonujące wywody autora, chociaż wymagają podwyższonej pracy „szarych komórek”, a może właśnie dlatego. Nie powiem żebym w stu procentach pojęła wszystko, ale wszystko przede mną. Ostatnio zwiedzając CERN miałam możliwość zapoznania się ze stroną empiryczną tej nauki i było to fascynujące przeżycie. Jest to jeden z autorów, który potrafi w sposób prosty i jasny, na ile jest to możliwe, wyjaśnić meandry tej nauki.
Polecam wszystkim zainteresowanym światem wokół nas i nie bojącym się wysiłku „szarych komórek” przy czytaniu tej pozycji.
Książka jest wstępem i zwięzłym przedstawieniem nie samej kosmologii, ale historii nauki jaką jest kosmologia, a także implikacji filozoficznych. Obejmuje ona okres od 1917 roku (pierwsza kosmologiczna praca Einsteina ) do 1965 roku (odkrycie mikrofalowego promienia tła). Poznajemy historię wyodrębnienia się z innych dziedzin kosmologii jako odrębnej nauki, jej zakresu...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03
Książka jest odpowiedzią na życzenie prof. Bocheńskiego aby powstał „mały, jasny, przykładami ilustrowany podręcznik o wartościach Maksa Schelera”. Książka jest na pewno mała, co do reszty można by dyskutować. Jednak jego aksjologia i etyka powstała w pewnej opozycji do Kanta i nie jest wcale prosta i jednoznaczna.
Max Scheler jest jednym z najwybitniejszych myślicieli XX wieku i jednym z najwybitniejszych fenomenologów. Wywarł bardzo duży wpływ na wielu myślicieli. Scheler zajmował się aksjologią i etyką oraz antropologią filozoficzną i filozofią religii. Jest twórcą fenomenologii etyki, uczuć, wartości i miłości. Dla niego centralnym problemem filozofii jest człowiek. Pyta o istotę człowieczeństwa i jego dylematy moralne. Shelerowska etyka jest w istocie etyką miłości.
„Na pytanie: „Co znaczy żyć dobrze?” fenomenologiczna etyka wartości odpowiada następująco: życie dobre polega na udzieleniu w sposób wolny adekwatnej odpowiedzi na wartości.” Taką odpowiedź udziela Max Scheler.
Warto poznać poglądy jednego z najbardziej znanych myślicieli XX wieku. Polecam.
Książka jest odpowiedzią na życzenie prof. Bocheńskiego aby powstał „mały, jasny, przykładami ilustrowany podręcznik o wartościach Maksa Schelera”. Książka jest na pewno mała, co do reszty można by dyskutować. Jednak jego aksjologia i etyka powstała w pewnej opozycji do Kanta i nie jest wcale prosta i jednoznaczna.
Max Scheler jest jednym z najwybitniejszych myślicieli...
2018-12
Zacznę od minusa dotyczącego całej serii. Olbrzymim minusem jest brak noty o autorze. Nie wiem kim jest autorka i nie potrafiłam odszukać jej danych w Internecie. Nie wiemy jakie ma przygotowanie merytoryczne do napisania tej książki.
Po II wojnie światowej i ludobójstwie jakie dopuściły się dwa największe totalitaryzmy: niemiecki i sowiecki filozofia stanęła przed olbrzymim dylematem. Musiała odpowiedzieć sobie na pytanie jak do tego doszło i dlaczego. Jedną z najpełniejszych odpowiedzi dostarczyła nam Hannah Arendt. kobieta, której dzieła należą do kanonu myśli politycznej XX wieku. Zajęła się w swoich rozważaniach korzeniami totalitaryzmu, rewolucji i społeczeństwa masowego. Dużo miejsca poświęcała takim pojęciom jak władza, odpowiedzialność, wolność, przemoc, demokracji i kryzys współczesnego świata. Odrzuciła tradycję uprawiania filozofii skupiającej się na jednostce, a przesunęła jej punkt na sferę ludzkiego pluralizmu, polityki i międzyludzkiej komunikacji. Gdzieś tam w naszej świadomości pojawiają się pojęcia, zaczerpnięte z jej myśli, jak „prawo do posiadania praw”, banalność zła, zło radykalne i absolutne. Jest to jedna z tych myślicieli, których trzeba poznać aby próbować pojąć naszą historię i teraźniejszość.
Książka w sposób przejrzysty przedstawia życie pani Arendt i jego wpływ na jej myśli i dzieła. Dostarcza szerokiego spojrzenia na jej poglądy i dzieła , które napisała. Książki tego typu mają wprowadzić w życie i myśli danego filozofa, uporządkować wiedzę jaką o nim mamy. Ale dla mnie głównym zadaniem jest zainteresować poglądami i twórczością danego filozofa, aby sięgnąć po jego dzieła. Bo żeby poznać filozofa i filozofię jaką głosił trzeba czytać jego dzieła i samemu snuć refleksję nad jego poglądami. Mnie ta książka zachęciła aby poszukać książek pani Arendt i je przeczytać. Czyli swój cel osiągnęła.
Polecam wszystkim, którzy chcą dowiedzieć się więcej o Hannah Arendt poza jej romansem. Jej romans byłby mało znaczącym faktem, jak wiele innych romansów uczelnianych, gdyby nie łączył tak wybitnych i oryginalnych myślicieli XX wieku. Ja zaczynam poszukiwania jej książek.
Zacznę od minusa dotyczącego całej serii. Olbrzymim minusem jest brak noty o autorze. Nie wiem kim jest autorka i nie potrafiłam odszukać jej danych w Internecie. Nie wiemy jakie ma przygotowanie merytoryczne do napisania tej książki.
Po II wojnie światowej i ludobójstwie jakie dopuściły się dwa największe totalitaryzmy: niemiecki i sowiecki filozofia stanęła przed...
2018-09
„Nowa to dom bycia. W domostwie mowy mieszka człowiek, stróżami tego domostwa są myśliciele i poeci.” Takim właśnie stróżem był Tischner.
Na książkę składają się trzy artykuły: „Inny”, „Wydarzenie mowy”, „Epizody sensu”. W komputerze autora mają dopiski Inny1, Inny2, Inny3. Były początkiem książki, która już nigdy nie powstanie.
W pewnym momencie krzyżują się drogi dwóch ludzi: Ja i Ty. Czy dojdzie do spotkania, czy się miną? Jeżeli się spotkają, jaki będzie to miało wpływ na nich nawzajem? Może zaczną rozmawiać. Jakie znaczenie ma dla nich mowa i co z sobą niesie dla każdego z nich? Te trzy eseje są nowym spojrzeniem i pogłębieniem filozofii dramatu. Do esejów dołączony jest artykuł Dobrosława Kota, o Tischnerze jako stróżowi domostwa człowieka. Przedstawia w nim historię myśli Tischnera, od tomizmu przez fenomenologię i filozofię dialogu do filozofii dramatu. Przedstawia jak Tischner przez kolejne artykuły i książki poszukuje właściwych słów i dróg by nazwać i wypowiedzieć to co, dla człowieka jest najważniejsze i najpoważniejsze. W centrum filozofii Tischnera zawsze stał człowiek, jego życie i problemy.
Wspaniała lektura, która dużo wnosi dla pojmowania nas samych.
Gorąco polecam!!!
„Nowa to dom bycia. W domostwie mowy mieszka człowiek, stróżami tego domostwa są myśliciele i poeci.” Takim właśnie stróżem był Tischner.
Na książkę składają się trzy artykuły: „Inny”, „Wydarzenie mowy”, „Epizody sensu”. W komputerze autora mają dopiski Inny1, Inny2, Inny3. Były początkiem książki, która już nigdy nie powstanie.
W pewnym momencie krzyżują się drogi dwóch...
2014-07
Fantastyczna atobiografia, którą się zadko spotyka. Nie ma w niej żadnych zbędnych informacii typu drzewa genoalogicznego, kim byli krewni, kto był sąsiadem, nie zastanawiałam się czytając tą książkę, czy ta wiedza jest mi potrzebna. Popper jest człowiekiem renesansu o bardzo rozległych zainteresowaniach i te zainteresowania oraz wyniki swoich prac przedstawia w tej książce. Jest też przepiękny hołd złożony żonie: "(...) stała się nasurowszym sędzią mojej pracy. Jej udział w niej był przynajmniej tak wielki jak mój własny. W istocie bez niej wiele mojej pracy w ogóle nie dałoby się wykonać". I ostatnie zdanie: " Otwórzcie oczy i zobaczcie, jak piękny jest świat i jak szczęśliwi jesteśmy my, którzy w nim żyjemy."
Fantastyczna atobiografia, którą się zadko spotyka. Nie ma w niej żadnych zbędnych informacii typu drzewa genoalogicznego, kim byli krewni, kto był sąsiadem, nie zastanawiałam się czytając tą książkę, czy ta wiedza jest mi potrzebna. Popper jest człowiekiem renesansu o bardzo rozległych zainteresowaniach i te zainteresowania oraz wyniki swoich prac przedstawia w tej...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-09
Autor uważa, że głownym zajęciem w filozofii i w nauce powinno być poszukiwanie prawdy, jako korespondencji z faktami. Rozwój nauki polega na przechodzeniu od starych problemów do nowych problemów drogą hipotez i ich obalania. Prawdy nigdy nie osiągniemy, może być tylko aproksymacja do prawdy. Nie lubi Platona, ale jego teoria jest zbliżona do Platona. Siedzimy sobie w jaskini i kolejnymi hipotezami, teoriami staramy się jak najlepiej opisać cienie na ścianie. Według Poppera rodzimy się już z pewną wiedzą.
Twierdzi,że nigdy nie interesują go słowa, definice, ich znaczenie. Słowom przeciwstawia stwierdzenia (które też składają się ze słow), sensowi - prawdziwość. Ale jak porozumieć się kiedy pod słowem bęą tkwiły różne znaczenia. Oprócz tego sam wprowadza definicje np. prawdoupodobnienie, broni definicji Tarskiego prawdy, tyle tylko, że nazywa to teoriami.
Wprowadza pojęcie trzeciego świata. Pierwszy świat jest to świat fizyczny, drugi - doświadczeń swiadomości, zaś trzeci to świat logiczny treści książek, biblotek pamięci komputerów i im podobnych. Jednak granica pomiędzy drugim i trzecim światrm jest płynna, gdyż później włacza do niego część języka, część procesów zachodzących w umyśle. A więć drugi świat to świat instyktów. Walczy ciągle z wiedzą subiektywną interesuje go tylko wiedza obiektywna, ale czy kiedyś każda wiedza przed opublikwaniem, nie była wiedzą subiektywną. Przyznaje, że trzeci świat jest dziełem ludzkim, ale podkreśla, że ten świat istnieje w znacznej mierze autonomicznie i tworzy własne problemy.Najważniejsza jest sama autonomia i anonimowość trzeciego świata. Czy trzeci świat jest anonimowy, skoro zbudowali go konkretni twórcy i sam powołu?je się na teotie tych twórców? Przypomina mi to platonowski świat ideii, niezależny i autonomiczny od ludzi, tyle tylko, że zamiast ideii mamy problemy i hipotezy, amy kierujemy reflektor naszej uwagi na jakiś problem. Ale żeby zając się daną hiopotezą musi ona "wejść" do naszej świadomości.
Walcząc z empiryzmem podważa znaczenie obserwacji. Jest przekonany, że teorie, przynajmniej pewne prymitywne teorie lu oczekiwania zawsze poprzedzają obserwacje. Dlatego uważa,że nie wychodzimy od obserwacji, ale zawsze od problemu.Obserwacja zawsze zakłada pewien system oczekiwań. Oczekiwania te można sformułować w formie pytań. Filozofiia ponoć powstała z zadziwienia światem, a więc z obserwacji. Nie zakłada nic takiego jak kontemplacja świata. Czy przyglądając się czemuś, muszę mieć zawsze pytanie i oczekiwanie? Czy nigdy właśnie z obsewrwacji nie pojawiło się Pytanie.
Jego obalanie indukcji nie przekonało mnie.
Rozdział o chmurach i zegarach był jedną wielką chmurą, a raczej mgłą. Przenosząc z teorii nauki na świat organizmów i psychologię schemat: problem - próbne rozwiązanie- eliminacja błedów- nowy problem zapomina że do egzystencj musi się przyjąć jakieś rozwiązanie problemu, bo inaczej wchodzimy w pętlę.
Książka interesująca, wciagająca, ale zakłada pewne minimum wiedzy z matematyki i fizyki, bo jest to jego świat. Podoba mi się prównanie,że wiedza jest pewnego rodzaju drzewem, która z latami coraz bardziej się rozgałęziała, a teraz niektóre jej gałązki łączą się, ale nigdy nie wrósi do jednolitego pnia.
Autor uważa, że głownym zajęciem w filozofii i w nauce powinno być poszukiwanie prawdy, jako korespondencji z faktami. Rozwój nauki polega na przechodzeniu od starych problemów do nowych problemów drogą hipotez i ich obalania. Prawdy nigdy nie osiągniemy, może być tylko aproksymacja do prawdy. Nie lubi Platona, ale jego teoria jest zbliżona do Platona. Siedzimy sobie w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nikt nie zmusza nas abyśmy byli katolikami.
Jestem katolikiem na mocy mej wiary w Boga: a gdy się mnie pyta, dlaczego wierzę w Boga, odpowiadam, że dlatego, iż wierzę w siebie, gdy uważam za niemożliwe wiarę w mą egzystencję (a co do tego faktu mam pewność) bez jednoczesnej wiary w istnienie Tego, który żyje jako osobowy, wszystko wiedzący, wszystko osądzający Byt w moim sumieniu. / kard. Newman/
To powtarza za kardynałem Newmanem autor i pragnie wskazać zagrożenia dla Kościoła w świecie współczesnym, ale też wewnątrz tego Kościoła. To jest jedna z najtrudniejszych książek, z jakimi przyszło mi się zmierzyć. Ogrom tematów, jakie porusza w swej książce, a także ilość filozofów i teologów, z którymi wchodzi w dyskurs, powoduje, że książkę wymaga czasu, aby ją pojąć i zrozumieć. Chociaż przyznaję się, że część esejów i szkiców była naprawdę trudna do zrozumienia. Dlatego skupię się na tych tematach, które mnie zainteresowały. Całość podzielona jest na pięć części ze wstępem.
Ze wstępem miałam pewien problem. Nie pisze o Soborze Watykańskim II, ale właśnie jego dokumenty krytykuje, gdyż to Sobór przyjął dokumenty dotyczące stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich. Rozumiem, że dla autora biegle władającego łaciną przemawia Msza Trydencka, ale dla mnie Msza św. w języku narodowym jest największym sukcesem Soboru, gdyż dzięki temu mogę w pełni w niej uczestniczyć. Autor odwołuje się do Tradycji, ale jednocześnie pisze, że Tradycja nie może uciekać przed tym, co współczesne i nie może być zapisem raz na zawsze danych obrzędów, ale każde pokolenie odkrywa ją na nowo. Jednak w miarę czytania kolejnych esejów coraz bardziej poglądy autora przemawiały do mnie i się z nimi zgadzam.
Mnie zainteresowały szkice i eseje dotyczące literatury, w jaki sposób autorzy przedstawiają życie człowieka, do czego dążą, jaki jest stosunek do śmierci, wieczności i do wiary. Składa hołd poezji, gdzie w eseju o twórczości Wiesławy Szymborskiej pisze: „Tam gdzie filozof potrzebuje starannego wyłożenia argumentów, polskiej poetce starcza jedno celne słowo. „Odnosi to stwierdzenie do całej poezji. Ciekawy jest esej poświęcony Herbertowi, o którym pisze: „W ostateczności głównym punktem poezji Herberta, jej głównym przesłaniem, jest współczucie. Jego poezja została zbudowana na zasadzie opozycji między tym, co jednostkowe, swojskie, cielesne i człowiecze, a tym co boskie, wieczne i doskonałe. W gruncie rzeczy, wbrew wszelkim miotanym przeciwko człowiekowi oskarżeniom, wiersze Herberta są bardzo głęboko humanistyczne, to znaczy opisują życie w taki sposób, że przynoszą pocieszenie.” Parę szkiców poświęconych jest poezji Czesława Miłosza, gdyż: ”Poezja Miłosza jest ciągłą kontemplacją, która karmi się momentami wieczności. Jest próbą wyniesienia się ponad zmienność czasu, by zdobyć ogląd niepodległy światu.” Zajmuje się też twórczością pisarzy. Mnie zainteresowały eseje o pisarzach, których twórczość znam: Milan Kundera, Isaac Singer, Marcel Proust, Simon Well, Fiodor Dostojewski, Lew Tołstoj, czy Michaelu Houellebecgu, a także punktuje bzdury w książce Dana Browna.
Dużo bardziej wymagający jest dyskurs, w jaki wchodzi autor z filozofią. Głownie jest to dyskusja z najbardziej wpływowymi filozofami XX wieku: Kantem, Heideggerem, Nietzsche, a także Kartezjuszem, Pascalem, Leibnizem, Kirkegaardem. Mnie zainteresował szkic poświęcony filozofii dialogu, a także filozofii ks. Tischnera. Lisicki jako tomista krytykuje autora „Schyłku chrześcijaństwa tomistycznego”.
Najtrudniejszy był jego dyskurs z teologami, gdyż tylko parę nazwisk jest mi znanych. Jednak czytając poglądy niektórych współczesnych teologów, przecierałam oczy. Zgadzam się, że „Kościół bowiem nie jest po to, aby być Prometeuszem, aby wobec Boga reprezentować interesy ludzi, ale by wobec ludzi głosić Boga, który pozwala im do siebie dotrzeć.” I „Tylko religia, która domaga się wszystkiego, ma sens. Tylko religia zdolna przemawiać w imieniu mocy i autorytetu może zdobywać uznanie.”
Bardzo aktualnym tematem jest naciskanie, aby przepraszać za czyny popełnione przed poprzednie pokolenia i nie czuję się winna, za coś, co nie zrobiłam.„Ilekroć pojawia się zło, zawsze jest ono dziełem jednostki. Choćby to było zło przedstawicieli Kościoła, jego księży, biskupów, papieży nawet, choćby czyniąc je, powoływali się na swoje rozumienie świętej nauki, ostatecznie zawsze błąd jest ich. Błąd jest tym, co człowiek wnosi do gry.” Dlatego jeśli chodzi o zło uczynione innemu człowiekowi, to ani nie mogę odpuścić mu winy, ani nie mogę odczuwać za niego żalu za grzechy. Jego grzech i słabość mogą mi sprawiać ból, ale to wszystko. Za zły czyn innego człowieka nie mogę przepraszać tak długo, jak długo sam się do niego nie przyczyniam. Aby można mówić o przeprosinach, musi istnieć stosunek przyczynowy, taki związek między mną a sprawcą, abym mógł uznać, że jego złe działanie wynikało z mego współudziału lub zaniechania.
Ciekawymi są szkice poświęcone podejściem do cudów, a także, czy religia może istnieć bez dogmatów.
Książka według mnie jest ważnym głosem w dyskusji nad współczesnym Kościołem. Autor stara się odkryć, dlaczego coś takiego jak śmierć nie robi na nas wrażenia. Zastanawia się nad kryzysem we współczesnym Kościołem. Dla Miłosza źródłem nowożytnego kryzysu religijnego był kryzys wyobraźni, ludzie, dlatego w coraz mniejszym stopniu wierzą w realność prawd chrześcijańskich, bo w coraz mniejszym stopniu są w stanie przekształcić je w obrazy. Benedykt XXI zwraca uwagę, że największym wyzwaniem kościoła w XXI wieku „jest wypracowanie nowej postaci rozumności wiary”. Właśnie to przesunięcie wiary w stronę wyłącznie uczuć jest też zagrożeniem. Jednak przez wieki uważano, że ” tak samo jak wiara i rozum spotykały się w określeniu Boga, tak też łączyły się w opisie człowieka. Dla żadnego nieomal z Ojców Kościoła i ich późniejszych następców nie ulegało wątpliwości, że tym, co w człowieku najdoskonalsze, jest rozum. To on miał władać uczuciami, nadawać im kierunek i znaczenie. Wola i rozumne pożądanie, nie tłumiły uczuć – panowały nad nimi.”
Niepodobna w jednej recenzji przedstawić ogromu tematów, jakie w swojej książce porusza autor w ponad 60 esejach i szkicach. Każdy z czytających znajdzie inne tematy, które go zainteresują.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu „Na kanapie”.
Pierwotnie w serwisie Na kanapie.
Nikt nie zmusza nas abyśmy byli katolikami.
więcej Pokaż mimo toJestem katolikiem na mocy mej wiary w Boga: a gdy się mnie pyta, dlaczego wierzę w Boga, odpowiadam, że dlatego, iż wierzę w siebie, gdy uważam za niemożliwe wiarę w mą egzystencję (a co do tego faktu mam pewność) bez jednoczesnej wiary w istnienie Tego, który żyje jako osobowy, wszystko wiedzący, wszystko osądzający Byt w moim...