-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
2023-02-10
2021-07
Człowiek w zderzeniu z naturą.
Zawsze chętnie sięgam po książki z „Serii z żurawiem”, chociaż tematyka morska nie jest mi bliska. Podziwiam autorów wydawanych w tej serii, że w prostych z pozoru opowieściach potrafią zawrzeć tyle emocji i różnych postaw ludzi. Te książki charakteryzuje doskonała kompozycja, przemyślana treść, gdzie przy minimum słów otrzymujemy maksimum treści. Jak widać, nie potrzeba grubych tomów, aby opowiedzieć ciekawą historię.
Einar Kárason jest islandzkim pisarzem, który swoje życie związał z Reykjavikiem, miastem portowym, gdzie codziennie wypływa dziesiątki kutrów na połowy ryb. Ponieważ coraz mniej ryb jest wokół Islandii, rybacy wypływają zimą tysiąc dwieście mil morskich, aż pod zachodnie wybrzeże Nowej Funlandii na połowy karmazyna. Najczęściej są to rutynowe parotygodniowe rejsy, kiedy po zapełnieniu ładowni złowioną rybą wracają do portu. Na łowisku załoga pracuje jak sprawna maszyna, dzień i noc, gdyż im szybciej wypełnią ładownie, tym szybciej wrócą do domu. Autor oparł swoją opowieść na prawdziwych wydarzeniach z lutego 1959 roku, kiedy to kilka islandzkich traulerów znalazło się w centrum nawałnicy na łowiskach u wybrzeża Nowej Funlandii. Zginęło w czasie tej nawałnicy ponad dwieście osób.
Narratorem powieści jest Larus, młody chłopak, który jako majtek po raz drugi wyrusza w rejs traulerem. Dwudziestego dziewiątego stycznia na pokładzie statku „Mewa” wyruszają na łowiska w rejonie Banku Mew opodal Nowej Funlandii. Po tygodniu żeglugi dopływają na łowisko. Niesamowitą przemianą przechodzi trzydziestka marynarzy na tym statku. Wchodząc na pokład, wszyscy byli pijani, a niektórych trzeba było wnieść na pokład statku. Jednak po tygodniu wszyscy są gotowi do ciężkiej pracy i sprawnie wykonują swoje obowiązki. Na łowisku wszyscy się nie oszczędzają, cały czas pracując, z krótkimi przerwami na posiłek i ograniczając sen. Mają świadomość, że gdy zapełnią się ładownie, będą mieć czas na odpoczynek. Niestety nie tym razem. Gdy ładownie już są pełne, zaczyna się Armagedon. Nagłe załamanie pogody powoduje niewyobrażalny sztorm i bardzo niską temperaturę. Statek musi cały czas ustawiać się pod fale, jeżeli nie, to kolejna fala go przewróci. Przy tak niskiej temperaturze każda kolejna fala przelewająca się przez statek powoduje jego oblodzenie. Lód zwiększa ciężar statku i może doprowadzić do zatonięcia. Jedyny ratunek to cały czas skuwać narastający lód. Skuwać go trzeba umiejętnie, gdyż oderwany duży fragment lodu przemieszczający się po pokładzie zagraża przywiązanym marynarzom i może spowodować przechylenie się statku i jego utonięcie. W tych warunkach są zdani wyłącznie na siebie. Zresztą w radiu słychać wokół sygnały SOS. Zaczyna się walka o życie. Załoga musi się zmierzyć nie tylko z siłami natury, ale przede wszystkim ze zmęczeniem, brakiem snu i głodem. Czy uda się dopłynąć do portu? Czy wszyscy przeżyją ten huragan?
Einar Kárason prezentuje w tej powieści prozę minimalistyczną, pozbawioną właściwie dialogów. Koncentruje się głównie na działaniach ludzi i ich walce. Mimo to poznajemy biografie niektórych marynarzy. Opis natury też są sprowadzone do minimum, ale bardzo sugestywne, aby pokazać siłę natury, z jaką muszą się zmagać marynarze. Niezwykle plastyczny język powoduje, że stajemy się uczestnikami tych wydarzeń, ludzi postawionych w sytuacji granicznej, walczących o życie. A jak my byśmy się zachowali w podobnej sytuacji?
Ciekawym symbolem przewijającym się przez książkę jest mewa. Mewa jest symbolem wolności, podróży i duszę zmarłego na morzu marynarza. Główny bohater nazywa się Larys (łacińska nazwa mewy), trauler nazywa się Mewa, a łowisko, na którym łowią, nosi miano Bank Mew (Ritubanki). Mewy zawsze towarzyszą rybakom na łowiskach i wieszczą dobry połów. Pierwszą oznaką nadchodzącego sztormu było zniknięcie mew, a gdy się mewy pojawiły, zakończył się sztorm. Może mewa jest symbolem szczęścia? Czym więc są sztormowe ptaki?
Z przyjemnością przeczytałam, że nieodłączny wyposażeniem kutrów była skrzynia z książkami, które czytali marynarze w wolnych chwilach.
„Sztormowe ptaki” to fascynujące spotkanie z prozą islandzką, która zapada w pamięć.
Człowiek w zderzeniu z naturą.
Zawsze chętnie sięgam po książki z „Serii z żurawiem”, chociaż tematyka morska nie jest mi bliska. Podziwiam autorów wydawanych w tej serii, że w prostych z pozoru opowieściach potrafią zawrzeć tyle emocji i różnych postaw ludzi. Te książki charakteryzuje doskonała kompozycja, przemyślana treść, gdzie przy minimum słów otrzymujemy maksimum...
2020-10
„Poparzone dziecko” jest książką, którą czytałam z trudnością, ze względu na ogrom negatywnych uczuć, jakie emanują z tej książki, ale też smutku. Książka zaczyna się długim opisem pogrzebu i stypy po nagłej śmierci matki i żony. Mimo, że ta śmierć będzie ciążyć nad całą powieścią nie dowiemy się zbyt dużo o tej kobiecie. Główną postacią jest Bengt, dwudziestoletni młodzieniec, który stracił matkę i dowiedział się, że jego ojciec miał romans z kobietą o imieniu Gum. Od początku powieści widzimy olbrzymią przepaść między ojcem i synem, że nigdy nie byli sobie bliscy. Ojciec jest prostym stolarzem, a syn studentem, wydaje się, że jedynym łącznikiem między tą dwójką była matka. Zaczyna się okres żałoby, którą przeżywają ojciec i syn, każdy inaczej. My możemy osądzić, która żałoba jest bardziej autentyczna. Czy w przypadku Bengta nie jest to wyłącznie broń wymierzona w otoczenie. Od początku powieści Bengt wzbudza mój niepokój i ambiwalentne uczucia. „Poparzone dziecko” to chore dziecko, cierpiące dziecko. Czy dwudziestoletni Bengt jest dzieckiem, czy jest cierpiący, a może chorym człowiekiem. Na pewno jest człowiekiem samotnym, nie ma przyjaciół, znajomych, jedynie narzeczoną. Gdzie leży przyczyna tej samotności? Uderzyło mnie u Bengta absolutne zapatrzenie w siebie i swoje potrzeby. Ciekawy jest jego stosunek do swojej narzeczonej Berit. Zaspokojenie złu, które według niego go spotkało znajduje jedynie w aktach agresji. „ wciąż czułem radość, którą odczuwać potrafi jedynie czysty człowiek. Myślę, że to największa radość, jak istnieje, poczucie, że się zemściło na czymś brudnym. „ Uderzyło mnie to przeświadczenie Bengta, że jest jedynym czystym i zawsze postępuje słusznie. Uderzyło mnie stwierdzenie: „ważne jest bycie świadomym swoich czynów, a jedynym sposobem zdobycia takiej świadomość jest właśnie analizowanie każdego najmniejszego kawałka swoich uczuć i swoich czynów”. Cała powieść dziejąca się przez rok składa się z różnych scen z życia Bengta i ich analizie. Pozostałe postacie tego dramatu ojca, narzeczoną i Gum kochanka ojca widzimy oczami Bengta. Nie znamy ich motywacji w postępowaniu. Jednak każda z tych postaci jest bardzo wyrazista. Najbardziej zagadkową postacią jest Gun, kochanka, a później żona ojca. Nie potrafię ją rozgryźć, chociaż może być potwierdzeniem tezy, że od nienawiści do miłości jest bardzo blisko. O wiele łatwiej jest pojąć i zrozumieć narzeczoną. Godnym uwagi jest stosunek Bengta do kobiet. Trudno przejść spokojnie nad stwierdzeniem Bengta: „„uderzyć kobietę, to jak uderzyć psa”. Po przeczytaniu książki przeczytałam parę recenzji i opinii, gdzie często pojawiało się stwierdzenie, że jest to powieść o miłości, o miłosnym trójkącie. Ja natomiast przez całą powieść zadawałam sobie pytanie, czy ten człowiek zdolny jest do miłości. Sam mówi: „Zakochać się to być ciekawym. Jedynie to jest piękne, na co nie możemy się napatrzeć. Może jedynie nowe jest piękne. W każdym razie jedynie nowe możemy kochać.” Czy to jest tylko niedojrzałość?
Nie ma znaczenia, kiedy ta powieść została napisana, gdyż jest ponadczasowa. Opowiada o relacjach, które łączą i dzielą ludzi, o relacjach w stosunku do najbliższych nam osób. Opowiada o uczuciach nam wszystkim bliskim, o samotności, miłości, nienawiści, pogardzie, ale też smutku i tęsknocie. „Poparzone dziecko” jest książką, na którą nie można przejść obojętnie. Ta powieść kipi od emocji i wzbudza skrajne emocje w czytelniku. Nie jest to powieść łatwa, którą czyta się z przyjemnością, ale na pewno wyjątkowa i wybitna. Rzadko się zdarza, aby czytelnicy tak różnili się w ocenie bohaterów, przy jednoczesnej zgodzie, co do wartości samej powieści. Naprawdę warto ją przeczytać
„Poparzone dziecko” jest książką, którą czytałam z trudnością, ze względu na ogrom negatywnych uczuć, jakie emanują z tej książki, ale też smutku. Książka zaczyna się długim opisem pogrzebu i stypy po nagłej śmierci matki i żony. Mimo, że ta śmierć będzie ciążyć nad całą powieścią nie dowiemy się zbyt dużo o tej kobiecie. Główną postacią jest Bengt, dwudziestoletni...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09
Książka, która zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Wrażenie to potęguje prostota tej opowieści, narracja pozbawiona ozdobników, proste zdania i proste dialogi, bez zbędnych opisów, wyłącznie fakty. Dla dziewiętnastoletniej Sus życie do tej pory było wielką traumą. Matka alkoholiczka i narkomanka została zamordowana przez ojca, alkoholika znęcającego się nad rodziną. Bratu udało się uciec z tego świata, wstąpił do wojska. Niestety teraz leży w szpitalu w śpiące z kawałkiem pocisku w głowie. Jedyne uczucia jakie zna to lęk, ból, strach, gniew. Żyje w bloku, w którym się wychowała, wśród rodzin podobnych do jej rodziny, gdzie normą są narkotyki, alkohol, przestępstwa, brak perspektyw. Sus nie zna innego życia. Tak jak większość wokół niej utrzymuje się z jakiś zasiłków, które ledwo starczają na życie. Sus wie, że musi być silna, wytrwała, zdeterminowana i bezwzględna. "Lęk, ból, wytrzymałość. I siła woli. To właśnie testuje." Testuje też nieprzywiązywanie się do nikogo i niczego. Miłością Sus są noże. „Sus ostrzy swoje noże. Kocha je. Często je wyjmuje i ogląda. To broń, która chętnie zatopiłaby się w ciele; te noże chcą rozdzielać, kroić, zabijać. Narzędzia, które mają swój cel Przyglądanie się im zawsze daje jej poczucie władzy. Za sprawą noży jej ręce stają się dłuższe, przeczą jej wzrostowi i wadze”. Sus ma jeden cel w życiu i jemu podporządkowała wszystko. Nawet kota wzięła w tym celu i nazwała go „Jutro Będzie Po Wszystkim”. Czy jutro będzie po wszystkim i co to oznacza?
Sus może być mieszkanką dowolnego miasta i dowolnego blokowiska, gdzie nie ma nadziei na przyszłość, celem jest przetrwać kolejny dzień, a jedyną rozrywką to alkohol i narkotyki. Gdzie dopóki nie wejdzie się w konflikt z prawem nikogo los tych ludzi nie obchodzi.
„Życie Sus” to brutalna opowieść o życiu, które toczy się gdzieś obok nas, a którego na co dzień nie zauważamy. Autorka nie ocenia, nie wartościuje, przedstawia z przerażającą szczerością świat w większości z nas obcy. Ja też starałam się nie oceniać, gdyż nie wiem jak ja bym się zachowywała w takiej sytuacji. Sus wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia. Z jednej strony podziw dla jej walki o przetrwanie, walki ze swoimi lękami, z drugiej strony nie jestem w stanie zaakceptować jej postępowanie. Jednocześnie nie widzę drogi wyjścia z tej sytuacji. Po przeczytaniu tej książki poczułam się jakbym została zamknięta z Sus w ciemnym pokoju z którego nie ma żadnych drzwi, żadnego wyjścia.
To trzeba przeczytać i przeżyć.
Książka, która zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Wrażenie to potęguje prostota tej opowieści, narracja pozbawiona ozdobników, proste zdania i proste dialogi, bez zbędnych opisów, wyłącznie fakty. Dla dziewiętnastoletniej Sus życie do tej pory było wielką traumą. Matka alkoholiczka i narkomanka została zamordowana przez ojca, alkoholika znęcającego się nad rodziną. Bratu...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08
Arnhild Lauveng jest norweskim psychologiem klinicznym, która przez całe lata chorowała na schizofrenię. Napisała bardzo mądre zdanie: „Ludzie nie są chorobami, oni tylko mają pewne choroby.” i „Człowiek jest wartością po prostu dlatego, że istnieje”. Natomiast czytając tą książkę mam wrażenie, że autorka i narratorka pragną nam udowodnić coś przeciwnego. Mię nie można nazwać kobietą szczęśliwą w małżeństwie z Frederikiem. Jednak duży dom, wysoki status materialny i społeczny jakoś to równoważą. Przez ostatnie trzy lata Frederik zmienił się i stał się bardziej rodzinny. Nagle okazuje się, że powodem tej zmiany jest guz mózgu usytuowany w płacie czołowym. Jego zachowanie zmienia się diametralnie, staje się nieobliczalny, osobą obcą dla swojej żony. Mimo operacji jego stan poprawia się bardzo powoli. Do tego okazuje się, że Frederik jak dyrektor prywatnej szkoły zdefraudował olbrzymie pieniądze. Nie tylko on przez to straci całe pieniądze i dom, ale grozi to też bankructwem szkoły. Mia jak może pomaga mężowi, aby on nie trafił do więzienia. Tylko motywy jej postępowania są dla mnie dość jednoznaczne. Na początku byłam pozytywnie zaskoczona połączeniem beletrystyki z literaturą naukową, czyli z artykułami o najnowszych badaniach neurologicznych. Po pewnym czasie przekonałam się, że wszystkie te artykuły służą jedynie usprawiedliwieniu postępowania bohaterki. Mia zaczyna spotykać się z grupą, których współmałżonkowie mają uszkodzenia mózgu. Tam poznaje przystojnego i bogatego prawnika, którego żona po wypadku ma też uszkodzony mózg. Jakie będą konsekwencje tej znajomości? Bardzo mądre zadanie mówi do Miji jej znienawidzona teściowa: „Kiedy w jego działaniach doszukujemy się motywacji psychologicznej, niezwiązanej z uszkodzeniem mózgu, to w ten sposób okazuje mu się również szacunek(…) On jest istotą ludzką, a nie tylko chorym ciałem. Musisz koniecznie go wysłuchać.” Tylko, czy Mia chce go wysłuchać, a może ma już inny plan na życie. Czym się ona tak naprawdę kieruje w swoich wyborach? Czy poznane osoby z uszkodzeniami mózgu są dla niej dalej istotami ludzkimi? Zaciekawiły mnie rozważania o mężczyznach i uszkodzeniach mózgu. Według autorki, jeżeli mężczyzna nie jest zapatrzonym w siebie dupkiem, zdradzającym na prawo i lewo to oznacza, że ma uszkodzony mózg.
Książka dobrze napisana, bez dłużyzn i temat interesujący. Czy o tym, kim jesteśmy, decydują wyłącznie procesy neurobiologiczne w naszym mózgu. Do tego postępowanie głównej bohaterki nie pozwala nam pozostać obojętnym. Książka kontrowersyjna, ale ciekawa.
Ps. Ciekawe, czy takie spojrzenie na człowieka widać w Domach Seniora w Szwecji.
Arnhild Lauveng jest norweskim psychologiem klinicznym, która przez całe lata chorowała na schizofrenię. Napisała bardzo mądre zdanie: „Ludzie nie są chorobami, oni tylko mają pewne choroby.” i „Człowiek jest wartością po prostu dlatego, że istnieje”. Natomiast czytając tą książkę mam wrażenie, że autorka i narratorka pragną nam udowodnić coś przeciwnego. Mię nie można...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07
„Potrzebujemy opowieści! Ten, kto potrafi opowiadać naprawdę dobre historii, może zmieniać wszystko. Nawet w polityce. Wygrywa ta strona, która ma najlepsze historie. To proste.”
Tyle tylko, że mam wątpliwości, czy to jest najlepsza historia. Dla mnie jest to historia spisana z różnymi tezami. Z jedną się zgadzam, że dzieci częściej i lepiej dogadują z babcią, niż z matką. Co do reszty tez mam duże wątpliwości. Poznajemy Augustę i jej życie, które jednak miało i szczęśliwe chwile. Teza, że Augusta nie zaznała miłości, jako dziecko i nie sama nie potrafiła jej okazywać swoim dzieciom, co jakby przeszło na następne pokolenia nie do końca do mnie przemawia. Augusta miała dwóch synów, a więc matki Alicji i Marianny nie pochodziły z domu Augusty. Kobiety z domu Augusty pojawiają się w postaci wyrwanych najbardziej ponurych kartek z ich życia. Dla mnie bieda i ciężka praca nie są usprawiedliwieniem braku miłości w rodzinie. Historia samotnych kobiet, które nie potrafią się porozumieć z sobą, jak i z resztą świata. Mężczyźni są nieobecni w ich życiu. Głównie głoszą tezę Karla Singela: „ Musimy zaliczać dziewczyny.”, a kobiety temu się poddają, gdyż może szukają miłości, której tamci nie są wstanie im dać. Dziwne odniosłam wrażenie, że dla kobiet, w powieści autorki, zmorą jest, że muszą mieć mężczyzn, rodzić dzieci, a później je wychowywać. W tej powieści nie ma chwili szczęścia, uśmiechu, radości, wszystko jest ponure, szare, wszystko jest bardzo jednostajne, prowadzi do finału, którego od początku się spodziewamy. Jak czytałam recenzje, to autorka w swoich powieściach jest dość monotematyczna, a więc po inne nie sięgnę.
„Potrzebujemy opowieści! Ten, kto potrafi opowiadać naprawdę dobre historii, może zmieniać wszystko. Nawet w polityce. Wygrywa ta strona, która ma najlepsze historie. To proste.”
Tyle tylko, że mam wątpliwości, czy to jest najlepsza historia. Dla mnie jest to historia spisana z różnymi tezami. Z jedną się zgadzam, że dzieci częściej i lepiej dogadują z babcią, niż z matką. ...
2020-06
Od czasu do czasu lubię czytać literaturę skandynawską, dlatego z chęcią sięgnęłam po książkę, o której dość często czytałam. Jednak po przeczytaniu stwierdziłam, że powinien być podtytuł „problemy współczesnej kobiety”. Ponieważ w tej książce najwięcej problemów z sobą mają właśnie kobiety. Autorka przedstawia nam historię trójki rodzeństwa Liv, Ellen i Håkon. To oni naprzemiennie są narratorami powieści, głownie Liv i Ellen. Håkon zabiera głos dopiero na końcu i to jest najbardziej dla mnie logiczne i normalne spojrzenia. Cała trójka jest już dojrzałymi ludźmi, a Liv ma już dwójkę własnych dzieci. Jednak, gdy ich siedemdziesiątletni rodzice obwieszczają, że zamierzają się rozwieść ich świat się wali, czują się osobiście tym dotknięci, przyjmują to jako zdradę wobec siebie. Zresztą Liv od początku nie wzbudziła mojej sympatii. W pierwszej scenie, gdy cała rodzina jeszcze w komplecie leci do Grecji, Liv rozmyśla: „Uświadomiłam sobie, że połacie lądu gdzieś daleko pod nami zamieszkuje ludność w większości przekonana, że można bić swoje potomstwo.” Zaczęłam się zastanawiać, gdyż mnie nigdy taka myśl nie przyszłaby do głowy. Dlaczego ona widzi wszędzie ciemną stronę? Później było następne zdziwienie, żałowała, że zapytała o coś syna i teraz musi go słuchać. Jeszcze jak byłam w stanie zrozumieć postępowanie Ellen, tak bardzo pragnącej mieć dziecko i przez to skoncentrowanej na sobie, to czytając wywody Liv, co chwilę przecierałam oczy. Liv jest najstarszą z rodzeństwa, a jednak jej zachowanie o tym nie świadczy. W pewnym momencie, któryś z rodzeństwa mówi, że Liv wyraża się z nieznoszącą sprzeciwu pewnością. Autorka przedstawia na przykładzie tej trójki problemy nie tylko rodziny, ale współczesnego pokolenia, projekcję swoich oczekiwań na innych, nieumiejętność budowania relacji. Jesteśmy świadkami rozmów rodzeństwa, tylko czy to coś ma wspólnego z dialogiem, ze słuchaniem siebie nawzajem. Ma się wrażenie, że każde jest osobną wyspą otoczoną pretensjami, poczuciem krzywd i własnymi racjami. Każde z nich żyje w pewnym schemacie i schemat staje się najważniejszą wartością. Jednak są sytuacje, że potrafią się zjednoczyć. Jakieś światełko w tym ciemnym tunelu pozostaje. Mimo wszystko smutny to obraz.
Ciekawa to powieść, naładowana emocjami. Autorce udało się stworzyć świetne portrety psychologiczne, niezwykle wiarygodne. Każdy z bohaterów to inna osobowość, inne odbieranie i przeżywanie świata, pełne wewnętrznych konfliktów i prób radzenia sobie z nimi. Lubię ten typ prozy, nieśpiesznej, ale zagłębiającej się w ludzką psychikę. Może nie jest to lektura łatwa i przyjemna, ale interesująca. Czy taki obraz rodziny nam odpowiada?
Od czasu do czasu lubię czytać literaturę skandynawską, dlatego z chęcią sięgnęłam po książkę, o której dość często czytałam. Jednak po przeczytaniu stwierdziłam, że powinien być podtytuł „problemy współczesnej kobiety”. Ponieważ w tej książce najwięcej problemów z sobą mają właśnie kobiety. Autorka przedstawia nam historię trójki rodzeństwa Liv, Ellen i Håkon. To oni...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04
Harry Hole nie jest moim ulubionym bohaterem, choćby dlatego, że w życiu codziennym nie lubię pijaków, to dlaczego mam nagle polubić w powieści. Harry Hole został wyrzucony przez żonę, zaczął znowu pić i w czasie tego amoku picia zostaje zamordowana jego żona. Przez pierwszą część powieści, dopóki nie wytrzeźwiał przedzierałam się z trudnością. Jednak gdy Harry wreszcie wytrzeźwiał, akcja powieści nabiera tempa. Autor zaczyna wodzić nas i się z nami bawić, prowadząc nas w ślepe uliczki., a zakończenie jest zaskakujące. Ciekawe są postacie drugoplanowe, gdyż możemy poznać ich psychikę i motywy jakimi się kierują. Jednak śmieszy mnie ten tłum kobiet walczących o względy Hole, które gotowe są na wszystko by go zdobyć. Jednak poza przydługim wstępem pijackich wynurzeń bohatera reszta książki wciągająca czytelnika. Wielopoziomowa intryga z dużą ilością postaci biorących w niej udział jest intrygująca i trzymająca w napięciu.
Polecam, gdyż to godny uwagi kryminał.
Harry Hole nie jest moim ulubionym bohaterem, choćby dlatego, że w życiu codziennym nie lubię pijaków, to dlaczego mam nagle polubić w powieści. Harry Hole został wyrzucony przez żonę, zaczął znowu pić i w czasie tego amoku picia zostaje zamordowana jego żona. Przez pierwszą część powieści, dopóki nie wytrzeźwiał przedzierałam się z trudnością. Jednak gdy Harry wreszcie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Tajemnice młyna na wzgórzu.
Interesującym przeżyciem jest sięgnąć po książkę autora, który ponad 100 lat temu zdobył Literacką Nagrodę Nobla. Zastanowić się, jakie powieści były wtedy nagradzane przez Akademię Noblowską. Uznanie wtedy zdobywały powieści psychologiczna przesiąknięta pesymizmem filozofii Schopenhauera, ale także z etyką chrześcijańską. Taką właśnie powieścią jest nagrodzona w 1917 roku powieść „Młyn na wzgórzu” autorstwa Karla Gjellerupa. Karl był ciekawym człowiekiem, przez całe życie poszukującym swojego miejsca na świecie. Urodził się i wychował w rodzinie pastora luterańskiego, sam też zaczął studia teologiczne. Rzucił je, odszedł od chrześcijaństwa, deklarująć swoje ateistyczne poglądy. Później zafascynowany filozofią Schopenhauera zwrócił się w stronę buddyzmu, aby pod koniec życia powrócić do porzuconej w młodości etyki chrześcijańskiej. Może dlatego, powieść „Młyn na wzgórzu” jest powieścią wielowymiarową, przesyconą pesymizmem Schopenhauera i etyką chrześcijańską. Pisząc tę powieść, był zafascynowany twórczością Fiodora Dostojewskiego i czytając ją, czujemy wpływ pisarza rosyjskiego.
Autor akcje tej powieści umieszcza na duńskiej malowniczej wyspie Falster z widokiem na cieśninę Sund, na przełomie XIX i XX wieku, czyli latach współczesnych pisarzowi. Wspaniałe opisy przyrody mogłoby sugerować sielsko-anielską atmosferę powieści. Przeciwstawia temu zagmatwany świat ludzkich uczuć, ambicji i planów. Atmosferę zagęszcza umiejętnie wplecione upiorne elementy nadnaturalne z folkloru, legend, które wzbudzają uczucie niepokoju, a czasami grozy i czytelnik czuje tragedię wiszącą w powietrzu.
Nad wyspą, na wzgórzu wznosi się młyn. W młynie tym od urodzenia mieszka i pracuje młynarz Jakub, właściciel młyna. Do tej pory wiódł spokojne życie, bez konieczności dokonywania wyborów. Ożenił się z towarzyszką swojego dzieciństwa, tak jak przewidywało całe jego otoczenie. Niepokój w jego serce wprowadza zatrudniona u niego służąca Liza. Dziewczyna pochodzi z biednej kłusowniczej rodziny z mokradeł Virket. Autor ją opisuje, jako kobietę o dzikiej pierwotnej wyobraźni, niepowstrzymaną żadną zaporą rozumu, niekrępowaną żadnym łańcuchem logicznego myślenia. Można by pomyśleć, że jest szalona, nie jest to prawdą. Nie można jej odmówić inteligencji i dokładnego planu działania. Dzięki własnemu sprytowi i urodzie dostaje posadę służącą, ale jej ambicje sięgają wyżej. Drogą do tego miała prowadzić przez uwodzenie kolejnych mężczyzn, nie tylko młynarza, ale też jego czeladnika Jorgena, a nawet o wiele młodszego pomocnika Larsa. Niespodziewanie żona Jakuba po ciężkiej chorobie umiera. Teraz może starać się zostać młynarzową i poślubić Jakuba. Jednak ma rywalkę w postaci pobożnej Hanny, siostry leśniczego Wilhelma przyjaźniącego się z Jakubem. Hanna jest wykształconą kobietą i żona wymogła na Jakubie obietnicę poślubienia Hanny. Kontrast między tymi kobietami podkreślają ich ulubione zwierzęta. Ulubieńcem Lizy jest kot Pilatus, dziki drapieżnik, a ulubieńcem Hanny jest sarenka Jenny. Jakubowi umysłowo i uczuciowo bliżej jest do Hanny, ale pożąda Lizę. Liza chce być młynarzową, ale niestety pragnie mieć też Jorgena, jako kochanka. Doprowadza to do ogromnej tragedii.
Autor sugestywnie i obrazowo przedstawia przeżycia Jakuba i Lizy, ich stany emocjonalne, uczestniczymy w ich przemyśleniach i możemy analizować motywy ich działania. W powieści ważne miejsce zajmują rozważania na temat sumienia, grzechu, winy i odkupienia. Czy można żyć normalnie człowiek, który dokonał zbrodni? Ciekawą postacią jest czeladnik Jorgen, zakochany bez pamięci w Lizie, możemy poznać jego przemyślenia i uczucia. Jorgen wydaje się idealistą, gdy jest zafascynowany przypadkowo przeczytaną historią dziejącą się w średniowieczu, a opowiadającą o panience Mettcie, giermku Hajmarze i Czerwonym Rycerzu. Porównywał to do życia w młynie. Oprócz głównych bohaterów autor wykreował też całą gamę barwnych drugoplanowych postaci, których każda ma indywidualny ryz, charakterystykę. Postaci Leśniczego, spokojnego i radykalnego w swojej wierze przeciwstawia brata Lizy, kłusownika siejącego postrach w okolicy i podejrzewanego o zabicie poprzedniego leśniczego. Wprowadza też do powieści humor i satyrę dzięki postaci Smoka, pana na Smoczym Dworze i szwagra Jakuba, a także jego Matki.
Fantastyczna powieść, która według mnie w pełni zasługuje na Nagrodę Nobla. Proza napisana pięknym, barwnym językiem, rzadko obecnym we współczesnej prozie. Doskonałe studium psychiki ludzkiej, dylematów moralnych, do czego może prowadzić zazdrość, namiętność, ale też wyrachowanie. Dzięki temu ta proza jest nadal aktualna.
Przyznaję się, że tylko dzięki wyzwaniom na serwisie wreszcie sięgnęłam po tę książkę, stojącą od lat na półce.
Tajemnice młyna na wzgórzu.
więcej Pokaż mimo toInteresującym przeżyciem jest sięgnąć po książkę autora, który ponad 100 lat temu zdobył Literacką Nagrodę Nobla. Zastanowić się, jakie powieści były wtedy nagradzane przez Akademię Noblowską. Uznanie wtedy zdobywały powieści psychologiczna przesiąknięta pesymizmem filozofii Schopenhauera, ale także z etyką chrześcijańską. Taką właśnie powieścią...