Książka Larsa Saabye Christensena "Odpływ" została nominowana w Plebiscycie Książka Roku 2015 lubimyczytać.pl w kategorii Literatura piękna.
Znany i ceniony norweski pisarz, poeta i autor scenariuszy filmowych. Laureat wielu nagród, w tym Rivertonprisen (1987). W 2006 roku odznaczony komandorią Orderu Św. Olafa za zasługi na polu literatury norweskiej.
Podążając za wskazówką Konfucjusza, by poznać historię swojej rodziny kilka pokoleń wstecz, autor rekonstruuje życie swoich dziadków. O babci jest tam niewiele, choć tytuł sugeruje inaczej. Sporo jest o umieraniu ojca autora oraz o dziadku, który pracował na statku ratowniczym. Autor dzieli się także przemyśleniami na różne tematy.
Minus za brak zdjęć i pocztówek szczegółowo opisanych w treści. Zamiast czytać długi opis wolałbym popatrzeć na fotografię.
Proza Norwega to moim zdaniem klasa sama w sobie. Po „Ślady miasta” sięgałem przepełniony pewnością, że będę zadowolony. I tak też było! Narracja prowadzona jest powoli, czasami można wręcz poczuć nutkę nudy, ale bije z niej także prawdziwość. Na pierwszym planie otrzymujemy tu życie przeciętnej norweskiej rodziny, wypełnione codziennymi obowiązkami takimi jak praca, opieka nad dzieckiem czy kontakty ze znajomymi, rodziną. Drugi plan to natomiast historie osób w jakiś sposób związanych z pierwszoplanowymi bohaterami mamy tutaj sąsiadkę, wdowca po znanej aktorce czy syna rzeźnika, ale koligacji nie chcę zdradzać. Co zasługuje na uwagę i bardzo mi się podobało, to płynna zmiana perspektywy- przejścia pomiędzy „głowami” bohaterów są bardzo subtelne, czasem dopiero po kilku zdaniach reflektowałem się, że patrzę na wykreowany świat oczami innej postaci.
Miejsce rozgrywania akcji czyli powojenne Oslo również dodaje powieści klimatu, a raporty ze spotkań Czerwonego Krzyża to dodatkowy smaczek, który pozwala rozeznać się jak powojenna rzeczywistość w mieście wyglądała.
Lekturę oczywiście oceniam pozytywnie i nie ukrywam, że czekam na więcej! Ponoć to pierwszy tom trylogii, ale informacji o premierze kolejnych znaleźć mi się nie udało… Pozostaje czekać, a osobom, które dopiero sięgną po „Ślady miasta” zazdroszczę możliwości przeżycia tej historii po raz pierwszy.