-
ArtykułyZbliżają się Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie! Oto najważniejsze informacjeLubimyCzytać2
-
ArtykułyUrban fantasy „Antykwariat pod Salamandrą”, czyli nowy cykl Adama PrzechrztyMarcin Waincetel1
-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński7
Biblioteczka
2018-08-14
2019-03-22
2019-01-12
2021-06-29
2016-05-28
2019-09-27
2019-03
Chyba pierwsza książka, której nie dam rady przeczytać. Bo jest zbyt brutalna? Czy zbyt prawdziwa? Chyba obie te rzeczy.
Wiem, co jest w tych częściach, przed którymi odłożyłam książkę. Dlatego czuję się usprawiedliwiona przerwaniem w połowie. Czuję że nie muszę dodatkowo przeżywać koszmarów, które i towarzyszą mi na co dzień.
Jeśli jednak czytasz "Doktrynę szoku" i jesteś tam czymkolwiek zaskoczony_a, to znaczy, że przespałeś_aś całe swoje życie.
Ale też cieszę się, że jakoś udało ci się w końcu obudzić.
Więc nie przerywaj, przeczytaj do końca.
Chyba pierwsza książka, której nie dam rady przeczytać. Bo jest zbyt brutalna? Czy zbyt prawdziwa? Chyba obie te rzeczy.
Wiem, co jest w tych częściach, przed którymi odłożyłam książkę. Dlatego czuję się usprawiedliwiona przerwaniem w połowie. Czuję że nie muszę dodatkowo przeżywać koszmarów, które i towarzyszą mi na co dzień.
Jeśli jednak czytasz "Doktrynę szoku" i...
2013-04-09
Ktoś wyłożył tę niepozorną książeczkę razem z innymi z okazji kultywowania idei bookcrossingu. Przejrzałam stosik różnorakich pozycji myśląc, że nie będę zachłanna, wybiorę tylko jedną. Wahałam się trochę między książką o mnichach buddyjskich, pozycją przesyconą filozofią zen a "Wstrząsającymi wyznaniami Kathy". W końcu, bardziej na zasadzie wyliczanki niż kierowania się jakimiś argumentami - zostawiłam sobie tę ostatnią. Czy żałuję tej spontanicznej decyzji? Och, żałuję bardzo!
Zaczęłam czytać "Wstrząsające wyznania..." tuż po odejściu od stosu książek. Czemu nie, wracałam do domu, w którym czekał na mnie pies, obiad do odgrzania i inne drobne przyjemności. Będąc na przystanku przemknęło mi przez myśl drobne "trzeba było jednak tych mnichów buddyjskich". Zbagatelizowałam tę refleksję, w końcu czytałam już trochę o przemocy, znam też opowieści z życia wzięte, przecież nic w tej książeczce nie ma takiego, co mogłoby wstrząsnąć moim życiem i postrzeganiem świata.
Więc czytałam dalej. Jadąc tramwajem, wchodząc do domu. Zamiast wyjść z psem przysiadłam na kanapie i czytałam dalej. Kiedy nie dało się już przedłużać, zabrałam książkę razem z psem. Czytałam jedząc obiad. Czytałam później siedząc na łóżku. Wszystko to, bo bałam się, że kiedy raz przerwę czytanie, nie będę w stanie zmusić się do powrotu. Każde słowo układające się w zdanie i wszystkie zdania na wszystkich stronach były jednym wielkim krzykiem, który pobrzmiewał (i być może będzie pobrzmiewać jeszcze długo) w moim umyśle, a od którego włos jeżył się na głowie i oczy rozszerzały jeszcze bardziej. Miliony pytań - składających się z pojedynczych słów - DLACZEGO? PO CO? W JAKIM CELU? Z JAKIEGO POWODU? SKĄD? Wszystkie podobne do siebie, wizualizujące się pod czaszką jak namazane czarną, oleistą farbą. Nie umiem znaleźć odpowiedzi choćby na jedno z nich. Nie umiem odpowiedzieć skąd tyle okrucieństwa i bezduszności, dlaczego tyle nienawiści. Najpierw ojciec, później zakonnice, po nich personel szpitala psychiatrycznego, później pralnia magdalenek. To są przecież setki osób, czemu niemal żadna z nich nie okazała choćby śladu jakiegoś ludzkiego odruchu? Przecież opowieść Kathy jest opowieścią dziecka. Opuszczonego przez świat na ponad 10 lat, aż do osiągnięcia pełnoletniości. Mało tego - to nie tylko jej opowieść - to też historie jej przyjaciółek z kolejnych zakładów. Ich tragedie, szczególnie tych, którym nie udało wydostać się z systemu nawet po osiągnięciu 18 lat.
W końcu przerwałam lekturę. Ze zmęczenia i bólu, poczucia wielkiego ciężaru tych wszystkich cierpiących dzieci i kobiet, katowanych, torturowanych, gwałconych - wszystko w majestacie prawa. Tych wszystkich przerażonych, samotnych, opuszczonych, bez nadziei na lepsze życie, ba, często bez nadziei choćby na posiadanie czegoś własnego.
Przez same pralnie magdalenek przewinęło się ponad 30 tysięcy kobiet! (A to tylko liczba osób oficjalnie zarejestrowanych, co z tymi, które znikały z ewidencji?)
Jeszcze jeden kamyczek: większość czasu w zamknięciu Kathy spędziła pod "opieką" kleru - zakonnic i księży. Jak daleko musi być przeżarty Kościół skoro machina sprzedawania dzieci, torturowania bezbronnych istot, molestowania i wykorzystywania seksualnego działała przez tyle lat i nikt nie podjął nawet starania żeby to zatrzymać?
Mogłabym jeszcze długo. Mam jeszcze dużo to powiedzenia, właściwie dużo do wylania z siebie tego bezbrzeżnego zdumienia, przerażenia, żalu, które zawładnęły mną, gdy skończyłam "Wstrząsające wyznania Kathy". Ale ile bym nie napisała, nic to nie zmieni. Mogę dodać tylko jeszcze jedno:
To JEST książka dla osób posiadających mocne nerwy, inni nie będą najprawdopodobniej w stanie jej skończyć. Ale to także jest książka DLA KAŻDEGO. Pozycja obowiązkowa wręcz. Nieświadomość jest stanem błogosławionym, ale zamykanie oczu jeszcze nigdy nikomu nie pomogło.
Ktoś wyłożył tę niepozorną książeczkę razem z innymi z okazji kultywowania idei bookcrossingu. Przejrzałam stosik różnorakich pozycji myśląc, że nie będę zachłanna, wybiorę tylko jedną. Wahałam się trochę między książką o mnichach buddyjskich, pozycją przesyconą filozofią zen a "Wstrząsającymi wyznaniami Kathy". W końcu, bardziej na zasadzie wyliczanki niż kierowania się...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-15
2012-02-08
Moim zdaniem jedna z lepszych książek o narkotykach - konkretne informacje, brak tendencyjnych opinii ani ocen.
Dodatkowo szczególnie warto przeczytać ją dla tekstu Tomasza Piątka "To nie jest tekst o narkotykach".
Moim zdaniem jedna z lepszych książek o narkotykach - konkretne informacje, brak tendencyjnych opinii ani ocen.
Dodatkowo szczególnie warto przeczytać ją dla tekstu Tomasza Piątka "To nie jest tekst o narkotykach".
2011-11-02
2014-04-21
2014-03-06
2012-06-15
2013-06-11
2013-02-11
2011-07-25
2011-05-22
(Tak, nie pomyliłam się, tu są spoilery.)
Leżysz i zastanawiasz się. Się zastanawiasz nad tym, co przeczytałeś i coś dziwnego oplata Ci klatkę piersiową, uniemożliwia oddychanie. Coś, dalekie od tego uczucia, które towarzyszy Ci przy płaczu, siedzi Ci na piersi.
Myślisz o zakończeniu, o ostatecznym tryumfie Wielkiej Oddziałowej... A może to nie ona tryumfowała? Może to Wódz ostatecznie zwyciężył nad wszystkimi, nawet nad Kombinatem, bo opuścił mury szpitala wracając do zywych, do tych normalnych.
A może zwyciężyli wszyscy tylko nie Oddziałowa? Bo w końcu oni nauczyli się od McMurphy'ego nie być królikami, a ludźmi.
A może nikt w tej książce tak naprawdę nie zwyciężył, bo kto coś wygrywał, równocześnie coś tracił? Kombinat stracił Oddziałową, nawet jeśli zyskał na "unieszkodliwieniu" McMurphy'ego, z tego samego powodu do tryumfu Oddziałowa straciła głos i władzę. Wszyscy stracili rudzielca po to, by odzyskać siebie.
A może to wszystko nie istnieje i, jak mówił Harding, "Nic z tego nie dzieje się naprawdę"?
Niezależnie od tego, książka warta przeczytania.
Warta zastanowienia się też, czy Kombinat nie zdołał już czegoś nam wszczepić. Czy jesteśmy królikami, czy ludźmi.
(Tak, nie pomyliłam się, tu są spoilery.)
Leżysz i zastanawiasz się. Się zastanawiasz nad tym, co przeczytałeś i coś dziwnego oplata Ci klatkę piersiową, uniemożliwia oddychanie. Coś, dalekie od tego uczucia, które towarzyszy Ci przy płaczu, siedzi Ci na piersi.
Myślisz o zakończeniu, o ostatecznym tryumfie Wielkiej Oddziałowej... A może to nie ona tryumfowała? Może to...
2011-01-20
2011-10-19
O tym, czym jest i czym może być sztuka.
O tym, że dobra sztuka, "prawdziwa sztuka" to ta, która porusza coś w sercu, przynosi ukojenie albo inspirację, zadaje pytania i szuka odpowiedzi.
O tym, że ta sama sztuka może przyjąć różne formy, kształty i kolory. O tym, że gdy na zewnątrz hula zniszczenie, sztuka, w jakiejkolwiek formie, może być naszym schronieniem. Azylem przed złem świata. Odmiennym obrazem, który przyjmuje się z ulgą po patrzeniu przez nieskończoność na okropieństwa.
O tym, że sztuka jest tworzeniem, budowaniem, naprawianiem. Że ma siłę by zmienić nawet niezmienialne, by odbudować zrujnowane, że jest jednocześnie narzędziem i oparciem, czynnością i efektem, życiem i przeżyciem.
Ostatecznie, że sztuka ta, chociażby w najdziwniejszej formie, może być przypomnieniem o drugiej stronie życia, o spokoju i oddechu, o tym, że choć możemy żyć w najstraszniejszych czasach, gdzieś tam pod tym ukryte jest zwykłe życie, toczące się bez przerwy, rozterki, czynności, marzenia i myśli, do których możemy wrócić by odpocząć.
Jak do domu, przez otwarte drzwi, tak do spokoju, przez sztukę.
O tym, czym jest i czym może być sztuka.
więcej Pokaż mimo toO tym, że dobra sztuka, "prawdziwa sztuka" to ta, która porusza coś w sercu, przynosi ukojenie albo inspirację, zadaje pytania i szuka odpowiedzi.
O tym, że ta sama sztuka może przyjąć różne formy, kształty i kolory. O tym, że gdy na zewnątrz hula zniszczenie, sztuka, w jakiejkolwiek formie, może być naszym schronieniem. Azylem...