-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1147
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać395
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2011-01-17
2011-08-19
2011-08-02
2011-03-25
2011-03-31
2011-01-12
2018-12-28
2011-03-06
2011-02-16
2011-06-20
2011-05-10
2011-10-17
2011-11-02
2011-10-28
2011-07-07
2011-04-01
2011-11-23
2011-03-14
2011-07-24
Muszę przyznać, ze podchodziłam do tej książki ze zmiennymi uczuciami. Na początku był entuzjazm – dostałam do rąk własnych książkę, która ma duże szanse mnie zachwycić i która na dodatek łączy w sobie elementy fantastyczne, historyczne i te typowo dla młodzieży. Po kilku stronach lektury mój entuzjazm znacznie przygasł. Wychwyciłam drobne błędy edytorskie, pojawiło się nieszczęsne „przeglądnąć” (które de facto jest regionalizmem, więc nie powinnam się czepiać, choć osobiście uważam to za tragiczne słowo), a historia proponowana przez autorkę zapowiadała się… hm, nijako. Chłopiec odnajduje przejście do innej rzeczywistości, w której rozpoczyna przygody. Wiele już było takich książek, prawda? Ale że jedynie „Ostatni rycerz” towarzyszył mi w podróży komunikacją miejską, to dałam mu tę szansę i czytałam dalej.
Plusem tej książki jest to, że czyta się ją bardzo szybko – dwie podróże autobusem i dotarłam niemal do ostatniej strony. Ale to nie jedyna zaleta i, im bardziej zagłębiałam się w lekturę, tym więcej ich odnajdywałam i mój entuzjazm, niemal zdmuchnięty na początku, znów zaczął rosnąć w siłę.
Mikołaj, bo tak nazywa się główny bohater książki, różni się trochę od swoich rówieśników. Uwielbia książki, historię (szczególnie swojego miasta), jego zainteresowanie najszybciej przyciągają antykwariaty i ulice, po których lubi się błąkać. Co więcej, Mikołaj ma kolegów, którzy podzielają jego pasje – naprawdę dziękuję autorce, że nie zrobiła z chłopca kolejnego wyrzutka szkolnej społeczności, jak to się teraz zrobiło modne. Jednak tło szarej, współczesnej rzeczywistości szybko odchodzi w niepamięć, gdy Mikołaj odnajduje Antykwariat, a w nim Antykwariusza, wśród ksiąg i zwojów, samych „białych kruków”. Chłopiec dostaje od Antykwariusza polecenie i od tego wszystko tak naprawdę się zaczyna.
Akcji nie będę zdradzać, chociaż zwykle lubię to robić. Napiszę tylko, ze Mikołaj cofa się w czasie i trafia do swojego Miasta, tylko kilka wieków wcześniej. Właśnie, co z tym Miastem?
Ktoś, kto się w owym mieście wychował, pozna już na drugiej stronie, ktoś, kto tylko tam bywał, też szybko się zorientuje, że chodzi o Tarnów i to w nim rozgrywa się większość akcji książki. Przyznam bez bicia, że to sprawiło, ze spojrzałam na książkę łaskawszym okiem. Tarnów fajne miasto i muszę tam jeszcze z „Ostatnim rycerzem” wrócić, pochodzić wydeptanymi przez Mikołaja szlakami i odkryć miasto jeszcze raz.
I wiecie co? Należy się dla autorki rzucić czapki z głów, czy co tam kto teraz nosi. Dawno nie czytałam książki tak opartej na faktach i tekstach źródłowych. Fakt, młodszych czytelników może odstraszyć ilość przypisów, a właściwie nie ilość, bo nie jest ich dużo, tylko jakość, bo potrafią zająć półtorej strony. Ale widać wykonaną pracę, przeczytane teksty, na których zrodził się pomysł. Są fragmenty kronik, legendy, gawędy i wszystko to sprawia, że książka od razu wygląda inaczej – jako solidnie osadzona w historii baśń sprawdza się idealnie, a im dalej w las kartek, tym lepiej. Klimat staje się coraz bardziej baśniowy, im więcej Mikołaj spędza czasu w Tarnowie sprzed wieków, aż ostatecznie okazuje się, że niemal wszystko jest możliwe, bo pojawiają się nadprzyrodzone siły i to, czego nie mogło w książce z gatunku fantastyki zabraknąć, czyli walka.
A gdy padła w książce teoria o tym, że czas nie istnieje i wszystko, bez przeszłości i przyszłości współistnieje razem, poczułam się już ostatecznie dopieszczona, jako że to jedna z moich ulubionych teorii na temat istnienia czegokolwiek we Wszechświecie.
Suma sumarum – „Ostatni rycerz” jest książką nie tylko dla młodzieży, zaryzykuję, że może być dla każdego, kto czuje sympatię do Tarnowa, historii, albo po prostu nadal nie zapomniał, że w wyobraźni można wszystko.
Jednym zdaniem: podobało mi się :)
[opublikowane także na http://skalafior.blogspot.com/]
Muszę przyznać, ze podchodziłam do tej książki ze zmiennymi uczuciami. Na początku był entuzjazm – dostałam do rąk własnych książkę, która ma duże szanse mnie zachwycić i która na dodatek łączy w sobie elementy fantastyczne, historyczne i te typowo dla młodzieży. Po kilku stronach lektury mój entuzjazm znacznie przygasł. Wychwyciłam drobne błędy edytorskie, pojawiło się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-10-26
Mistrzowskie opowiadania przeplatane z jeszcze bardziej mistrzowskimi. Forma nie ustępuje treści, pomimo tego, że każde opowiadanie jest krótsze niż można by się spodziewać.
Pod względem dawania radości i uśmiechu zbiór "Słoń" przebił wszystkie inne książki jakie czytałam. Perfekcyjny wybór :)
Mistrzowskie opowiadania przeplatane z jeszcze bardziej mistrzowskimi. Forma nie ustępuje treści, pomimo tego, że każde opowiadanie jest krótsze niż można by się spodziewać.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPod względem dawania radości i uśmiechu zbiór "Słoń" przebił wszystkie inne książki jakie czytałam. Perfekcyjny wybór :)