Studiowała nauki humanistyczne na Uniwersytecie Princeton i pedagogikę na Uniwersytecie Harvarda. W 2003 roku otrzymała nagrodę New England Book Award za całokształt twórczości. Jest autorką trzynastu powieści, m.in.: "Bez mojej zgody", "Zagubionej przeszłości", "Świadectwa prawdy" i "Dziesiątego kręgu". Urodziła się i wychowała na Long Island. Już w trakcie studiów na Uniwersytecie Princeton udało jej się opublikować dwa krótkie opowiadania w magazynie "Seventeen". "Kiedy po raz pierwszy zadzwonił wydawca i powiedział, że chcą zapłacić za moje opowiadanie, od razu zadzwoniłam do mamy i oświadczyłam, że zostanę pisarką!" - mówi Picoult. "To świetnie" - powiedziała mama i zapytała, w jaki sposób zamierzam się utrzymywać? Tak postawione pytanie sprowadziło Jodi Picoult na ziemię. Po ukończeniu Princeton podejmowała różne prace, które zapewniały jej samodzielność finansową. Uzyskała dyplom na Harvardzie i wyszła za mąż za Tima Van Leera, którego poznała jeszcze podczas studiów w Princeton. Pierwszą powieść ukończyła, gdy była w ciąży z pierwszym dzieckiem. "Dowiedziałam się, że moja powieść zostanie opublikowana tuż przed narodzinami mojego syna. Miałam wtedy dość wyidealizowaną wizję życia po jego narodzinach. Widziałam, jak będzie siedział u moich stóp, gaworzył, a ja będę pisać kolejną powieść. Nie muszę dodawać, że nie do końca mi się to udało". Próba pogodzenia życia zawodowego z byciem pełnoetatową matką zaowocowała jednak powstaniem kolejnej powieści. Przez kilka kolejnych lat wydawała na świat - na zmianę - dziecko i nową powieść. Teraz - z trójką dzieci - przyznaje, że będąc sławną pisarką, tak naprawdę jest po prostu matką. "Trochę czasu zajęło mi znalezienie równowagi - mówi. - Ale jestem lepszą matką, bo piszę... I lepszą pisarką, bo jako matka wiem, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć dla ludzi, których kochamy". Jodi Picoult mieszka z rodziną w Hanoverze, w New Hampshire.http://www.jodipicoult.com/
Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świa...
Każdy samotnik, choćby się zaklinał, że tak nie jest, pozostanie samotny nie dlatego, że lubi,ale dlatego, że próbował stać się częścią świata, ale nie mógł, bo doznawał ciągłych rozczarowań ze strony ludzi.
Początkowo miałam wrażenie, że wszystko zmierza w stronę banalnego romansu. Potem duże zaskoczenie, bardzo na plus. Niestety w koncowce postawa głównej bohaterki ponownie mnie rozczarowała, poza tym nie przepadam za otwartymi zakończeniami. Jeśli nie czytaliście jeszcze nic autorstwa Jodi Picoult, nie zaczynajcie od tej powieści.
Bardzo doceniam w książkach to, że trudno o nich zapomnieć. „Bez mojej zgody” zdecydowanie należy do grona tych książek.
Anna to dziewczynka, która w swoim życiu przeszła więcej operacji niż większość dorosłych. Nic jej jednak nie dolega. W czym więc problem? Anna utrzymuje przy życiu swoją starszą, chorą na białaczkę siostrę i choć do pewnego momentu w życiu wydaje się to akceptować, nagle zdaje sobie sprawę, że jej życie nie może polegać na tym, aby wciąż dawać. Zaczynają doskwierać jej pytania, po co żyje i dlaczego, u licha, bez swojej zgody wciąż poddaje się zabiegom, aby ratować chorą Kate.
To, co powiem najpierw, jest pierwszą rzeczą, jaka przychodzi mi do głowy: od książki nie da się oderwać. Jest pisana z wielu perspektyw (chyba każdej możliwej). Widzimy tu punkt widzenia obu dziewczynek, obu rodziców i pewnego adwokata, który usiłuje pojąć, co tu jest grane. Jest to historia trudna, ale napisana niesamowicie lekkim językiem, przez co chłonie się ją, niemal nie widząc ciężaru, jaki kładzie się na naszym sercu. Dostrzegamy go dopiero, gdy uzmysławiamy sobie, w jak ogromnym impasie są pozostawieni bohaterowie. Anna kocha swoją siostrę, ale ma dość ciągłego bycia dawcą. Rodzice kochają obie córki, pomimo tego, że Anna została poczęta właśnie po to, aby ich starsza córka mogła przeżyć. Adwokat musi znaleźć złoty środek pomiędzy tym, że Anna jest przecież pod opieką rodziców, którzy wciąż mogą za nią decydować, a faktem, że ona sama czuje się ubezwłasnowolniona.
Ale niech Was nie zwiedzie ten pełen mroku i dramatyzmu opis. W tej książce nic nie jest czarne lub białe. Polecam Wam po nią sięgnąć, nie odkładać i dobrnąć do nieoczywistego zakończenia.
(recenzja nie jest współpracą reklamową)