„Szkoda, że cię tu nie ma”: poszukiwanie siebie
Jodi Picoult nie zamierzała pisać książki o pandemii, ale sytuacja na świecie tak nią wstrząsnęła, że szybko zmieniła plany. Chciała zrozumieć, jak ten czas izolacji wpłynął na ludzi, na ich cele i marzenia, na stan psychiczny oraz fizyczny. I tak powstała powieść „Szkoda, że cię tu nie ma”, historia o relacjach międzyludzkich, ale przede wszystkim o tej najważniejszej relacji – z samym sobą.
Jak zostać pisarką na pełen etat? Historia Jodi Picoult
Kiedy się okazało, że magazyn „Seventeen” jest zainteresowany publikacją jej opowiadań, Jodi Picoult – wówczas jeszcze studentka na Uniwersytecie Princeton – uznała, że chce zostać pisarką na pełen etat. Ponieważ jednak bliscy do tych planów podeszli sceptycznie, zauważając, że potrzebuje stabilnych dochodów, na jakiś czas odłożyła to marzenie na bok, kontynuując edukację (później również na Harvardzie) i imając się najróżniejszych prac. Do pisania wróciła, kiedy zaszła w ciążę, a amerykańscy wydawcy okazali się żywo zainteresowani jej debiutancką powieścią i zachęcali, by pisała kolejne. Chętnie ich posłuchała, błyskawicznie stając się autorką bestsellerów. Książki Picoult przypadły do gustu czytelnikom na całym świecie i wciąż sprzedają się w ogromnych nakładach, choć niektórzy krytycy chcieli zaszufladkować ją jako autorkę „chick lit”. Pisarka przyznawała, że nie jest z tego powodu zachwycona, ale machnęła na to ręką. Najważniejsze jest dla niej to, by dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców – zwykle porusza bowiem trudne, ale ważne tematy, opisuje bolesną rzeczywistość, ludzkie okrucieństwo, kwestie moralne, które nierzadko dzielą społeczeństwo.
Ukochany Finn musi zostać w szpitalu, termin wyjazdu zbliża się nieubłaganie, a zwrot pieniędzy okazuje się niemożliwy. Chcąc nie chcąc, Diana zgadza się więc polecieć w podróż marzeń sama.
Rzeczywistość na wyspie mija się jednak z jej oczekiwaniami. Najpierw zgubiony bagaż, potem zamknięty z powodu pandemii hotel, a na koniec zamknięte granice, uniemożliwiające powrót do domu… Diana musi zdać się na znienawidzony łut szczęścia. Choć nie zna języka, udaje jej się zaprzyjaźnić z miejscową rodziną i znajduje lokum na czas lockdownu.
Niesamowita przyroda wyspy i nowi znajomi sprawiają, że kobieta po raz pierwszy od dawna zagląda w głąb siebie. Przyjdzie czas, że będzie musiała wrócić do siebie. Pytanie tylko, czy taka sama jak dawniej…
Cytat z książki „Szkoda, że cię tu nie ma”.
W swojej najnowszej powieści, „Szkoda, że cię tu nie ma” (Prószyński i S-ka), Picoult wraca do niełatwego czasu, który wpłynął na życie wielu osób – pandemii koronawirusa. Przymusowy lockdown oraz atmosfera strachu i niepewności odcisnęły piętno niemal na wszystkich, nierzadko zmusiły ludzi do wprowadzenia ogromnych zmian w funkcjonowaniu, oddziaływały na ich kondycję psychiczną i fizyczną. Ten chaos wkracza w niezwykle uporządkowane życie bohaterki książki, Diany O’Toole. Młoda kobieta ma już zaplanowaną całą przyszłość: chce wyjść za mąż, urodzić dzieci, zrobić karierę. Aby to się jednak udało, jej chłopak Finn, przyszły chirurg, musi się oświadczyć – i to najlepiej podczas wakacji na Galapagos.
Wszystko jest już zorganizowane, gdy nagle wybucha pandemia koronawirusa. Finn musi zostać w szpitalu, a wycieczki nie da się odwołać, dlatego ostatecznie Diana wylatuje w podróż sama. Nieszczęście goni jednak nieszczęście, dziewczyna nie ma gdzie spać, zasięg jest koszmarny, a na dodatek nie może wrócić do domu, ponieważ granice zostają zamknięte. Uwięziona na wyspie, powoli zaczyna oswajać się z nową sytuacją, nabiera dystansu, wreszcie ma chwilę, by usiąść i spojrzeć na siebie i swoje życie z szerszej perspektywy. Zaczyna się zastanawiać nad podejmowanymi decyzjami i wyborami, próbując zrozumieć, kim tak naprawdę jest. Odizolowana od świata, kwestionuje dotychczasowe pragnienia i cele; dostaje szansę, by głęboko odetchnąć i wszystko spokojnie poukładać. Uczy się wychodzić ze swojej strefy komfortu i odpuszczać, odkrywa piękno natury i nawiązuje znajomość z lokalną rodziną. To pierwsza część książki. Potem następuje niespodziewany zwrot akcji – który dla wielu czytelników był niemałym zaskoczeniem – a bohaterka będzie musiała zmierzyć się z nową rzeczywistością, zaakceptować przeszłość i ruszyć w przyszłość wybraną przez siebie ścieżką.
Impresje codzienności
Picoult zainspirowała prawdziwa historia – usłyszała ona o japońskim turyście, który podczas pandemii utknął na długie tygodnie w Peru, w miejscowości Aguas Calientes leżącej w pobliżu Machu Picchu. Ponieważ jednak nie była w tamtych okolicach, akcję postanowiła osadzić na znanym sobie Galapagos, gdzie jeździła na rodzinne wakacje. Nawiązała też kontakt ze Szkotem, który właśnie na Wyspach Żółwich spędził przymusowe covidowe wakacje – i tak rozpoczęła zbieranie materiałów do książki. Jak mówi, pandemia była czasem niełatwym, ale też ważnym, bo dzięki niej wiele osób faktycznie zaczęło zastanawiać się nad swoim dotychczasowym życiem, dostrzegło pustkę w swoich dążeniach, bezsens gonitwy za czymś, czego tak naprawdę nie chcieli.
Diana O’Toole od zawsze działa według ścisłego harmonogramu. Ślub z ukochanym partnerem jeszcze przed trzydziestką, dzieci w ciągu kolejnych pięciu lat i oszałamiająca kariera to najważniejsze cele, które zamierza w najbliższym czasie zrealizować. Choć jeszcze się nie zaręczyła, wie, że wszystko na pewno się uda. Jej chłopak, przyszły chirurg, zamierza przecież oświadczyć się podczas wymarzonych wakacji na Galapagos. Diana O’Toole jest perfekcyjną organizatorką, więc na pewno całe jej życie pójdzie zgodnie z planem.
Problem w tym, że nie przewidziała jednego – pandemii koronawirusa, która obróci wszystko, w co dotąd wierzyła, do góry nogami.
Cytat z książki „Szkoda, że cię tu nie ma”.
Ważnym elementem powieści jest też sztuka, a impresjonistyczne obrazy, z którymi autorka styka swoją bohaterkę, pełnią rolę swego rodzaju metafory. Gdy bowiem stoi się blisko płótna, dostrzega się kolorowe plamy; jeśli jednak odejdzie się na pewną odległość, te kolorowe plamy nabierają kształtów – dzięki odpowiedniej perspektywie można dostrzec więcej. Picoult podejmuje więc dyskusję i zastanawia się, co dał nam ten przykry okres, gdy ludzie siedzieli samotnie w swoich domach, nie zdając sobie sprawy, że często inni przeżywali dokładnie to samo co oni, mieli podobne myśli i spostrzeżenia.
Zaraz po premierze książki Netflix zgłosił się do pisarki, by przenieść fabułę na ekran – choć na razie prace nad adaptacją stanęły chyba w miejscu. Tymczasem w październiku ubiegłego roku ukazała się kolejna książka Picoult, „Mad Honey”, napisana wspólnie z Jennifer Finney Boylan, i oczywiście z miejsca trafiła na listę bestsellerów „New York Timesa”. Obecnie autorka pracuje nad kolejną powieścią.
O autorce
Jodi Picoult - (ur. 1966) jest znana każdemu, kto choć raz zwrócił uwagę na półkę z zagraniczną literaturą piękną. Jej książki zostały przetłumaczone na ponad 30 języków. Sprzedają się w dziesiątkach milionów egzemplarzy, za każdym razem zajmując pierwsze miejsca na wszystkich najważniejszych listach bestsellerów. Autorka znana jest z poruszania ważkich, często kontrowersyjnych tematów, które rzadko pojawiają się u innych pisarzy. Wśród jej 25 powieści znajdziemy więc choćby legendarne „Bez mojej zgody” – o dziewczynce wykorzystywanej przez rodziców jako dawca krwi dla chorej na białaczkę siostry. „Szkoda, że cię tu nie ma” to jej najnowsza powieść.
Książka „Szkoda, że cię tu nie ma” jest dostępna w sprzedaży.
---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.
komentarze [13]
Co to jest „chick lit”? I czemu nie po polsku? „ ...Polacy nie gęsi, iż swój język mają” - ale to chyba nie na LC... :-(
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
A zamiast thrillerów wolałbyś powieści z dreszczykiem? ;)
Język ewoluuje i przyswaja sobie określenia, których potrzebuje :)
"Chick lit" to pogardliwe określenie książek "dziewczyńskich", współczesnych powieści obyczajowych adresowanych do starszych nastolatek i młodych dorosłych. Z założenia zajmuje się błahą tematyką i ma niską wartość literacką, produkcje są hurtowe i...
Chick is a girl, often a cute one. The word is probably a spanglish derivative from the spanish word "chica" meaning, of all things, girl.
Chick Lit comes from the words chick and literature.
Chick Lit
Slang for a genre of literature geared towards female readers, which deal with modern issues in womens lives.
Books written by bad female writers, aimed towards stupid...
...a dlaczego "spanish" jest małą literą?? to nie byk po angielsku...?
tak tylko z ciekawości pytam... :)
I think it is because not the language is the case but the word.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postno może...? ale ja się z czymś takim jeszcze nie zetknąłem - jednak moja znajomość angielskiego jest bardzo przeciętna...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postAngielszczyzna potrafi zwięźle nazwać to, na co polszczyzna potrzebuje kilku słów, a nawet zdań. Tak po prostu jest.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postchick lit to z ang. "oświetlone pisklę", mam nadzieję, że pomogłem
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Lit : cool, exciting, turned up
Last night I was lit, and I fucked your sister.
What the fuck did you just fucking say about me, you little bitch? I’ll have you know I graduated top of my class in the Navy Seals, and I’ve been involved in numerous secret raids on Al-Quaeda, and I have over 300 confirmed kills.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postYou were not involved, that was to say. She was wide open and willing.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post