Szpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
26.04.2024

Robert Michniewicz już za sprawą debiutanckiej powieści „Partnerzy. Początek” dał się poznać jako wyjątkowo utalentowany twórca, który w fascynujący sposób splata ze sobą obyczajowe realia, uniwersalne emocje i szpiegowskie intrygi. W „Dolinie szpiegów” dodał do tego jeszcze historyczny kontekst i nieoczywistą wojnę wywiadów. Rozmawiamy z Robertem Michniewiczem na temat książki, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca.

Szpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów” Materiały Wydawnictwa Czarna Owca

[Opis: Wydawnictwo Czarna Owca] Dolina szpiegów to opowieść o walce wywiadów, bohaterstwie, zdradzie i miłości, która rozgrywa się w cieniu terroru i nieustającego zagrożenia.

Rok 1944. Świat ogarnięty wojną. Kapitan Abwehry, Carl von Wedel, pracujący dla polskiego wywiadu, trafia na ślad groźnego niemieckiego agenta działającego na terenie Wielkiej Brytanii. Wysłany do tajnej szkoły wywiadu w Zakopanem, odkrywa ukryte archiwum Abwehry.

W londyńskim Sztabie Naczelnego Wodza zapada decyzja o zdobyciu ważnych dokumentów. Rozpoczyna się dramatyczny wyścig, w którym cichociemni rywalizują z hitlerowskimi służbami bezpieczeństwa, podejrzewającymi von Wedla o współpracę z aliantami.

Czy operacja komandosów ma szansę powodzenia? Czy Polacy są skazani na porażkę?

Wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem powieści „Dolina Szpiegów”

Marcin Waincetel: Jest pan byłym oficerem polskiego wywiadu, a „Dolina szpiegów” to opowieść o walce wywiadów – wyjątkowa, bo osadzona w konwencji retro, w czasach II wojny światowej. Czy to znaczy, że zawodowy szpieg właściwie nigdy nie przechodzi na emeryturę? Kreując literackie światy, czerpie pan przecież ze skarbnicy swoich zawodowych doświadczeń. Skąd wziął się pomysł na „Dolinę szpiegów”?

Robert Michniewicz: Mówi się, że oficerem wywiadu pozostaje się aż do śmierci. W tym porzekadle o emeryturze nie ma mowy. (śmiech) Faktycznie moje doświadczenie z pracy w terenie i znajomość zasad i metod pracy wywiadowczej niesamowicie ułatwiają pisanie powieści szpiegowskich. Ja nic nie muszę sprawdzać czy weryfikować, ponieważ mam tę wiedzę w głowie. Pomysł na „Dolinę szpiegów” powstał z marzenia o napisaniu historii z okresu II wojny światowej, w stylu mistrzów gatunku takich jak Alistair MacLean czy Ken Follett. Mieli być komandosi w śmiertelnie dramatycznej akcji. Te marzenia rozwinęły się, jak państwo wiedzą, w szerszą fabułę, z działalnością Carla von Wedela oraz operacją cichociemnych na Podhalu, a to wszystko okraszone zostało ludzkimi dylematami i ważnym wątkiem miłosnym.

„Dolina szpiegów” to swoiste odwrócenie klasycznych ról, jeśli chodzi o podział na dobro i zło… Bo Carl von Wedel, działający jako polski szpieg, pozwala nam nieco inaczej spojrzeć na wojnę. Skąd wziął się pomysł na tak skonstruowaną postać? Czy w biografii Wedela znajdziemy elementy biografii prawdziwych postaci? A może jest to przede wszystkim wytwór pana wyobraźni?

Służba w wywiadzie uczy samodzielności i szukania własnych rozwiązań w nawet najtrudniejszych sytuacjach. Co prawda stworzenie postaci Carla von Wedela do dramatycznych zdarzeń nie należało, ale oznaczało potwierdzenie mojego indywidualizmu, w tym przypadku w zakresie działalności literackiej. Nie chciałem powielać schematów, że tylko Polak może być polskim agentem. A dlaczego nie np. Niemiec? Prawda historyczna udowadnia, że było wielu „dobrych” Niemców, nie wszyscy byli faszystowskimi fanatykami. Poza tym przed wybuchem II wojny światowej polski wywiad zwerbował znaczną liczbę wartościowych agentów właśnie wśród Niemców. Ja dostarczyłem głównemu bohaterowi odpowiedniego uzasadnienia dla jego propolskich sympatii oraz gotowości do współpracy z polskim wywiadem. Postać Carla von Wedela jest całkowicie fikcyjna, jednak inspiracją do jej powstania był prawdziwy ród niemieckiej szlachty, mieszkający od XIII wieku na Pomorzu Zachodnim.

To, co niezwykle satysfakcjonujące w pana powieści, łączy się z jednej strony z emocjonalnymi porachunkami bohaterów, a z drugiej z prawdziwą historią, żeby wspomnieć tylko profil działań cichociemnych. Oczywiście do realnego świata dodaje pan fikcyjne wątki, lecz właśnie przez to „Dolina szpiegów” zyskuje walor atrakcyjności. Co było dla pana najważniejsze w czasie pisania „Doliny szpiegów”?

Zależało mi na stworzeniu emocjonującej historii, która w sposób realistyczny połączy losy agenta polskiego wywiadu z operacją oddziału komandosów polegającą na zdobyciu tajnych dokumentów schowanych w doskonale strzeżonym obiekcie. Chciałem również zaprezentować dwie przeciwstawne postaci agentów, z ich dylematami wynikającymi z wykonywanych zadań. Dziękuję za pana ocenę atrakcyjności powieści. Zawsze staram się wplatać fikcyjnych bohaterów w działania historycznych postaci, w prawdziwe wydarzenia czy miejsca. Wymyśleni bohaterowie powinni posiadać wszystkie możliwe cechy prawdziwych ludzi epoki i mieć również normalne dylematy, co urealnia te postaci. Wspomniani przez pana cichociemni faktycznie odzwierciedlają prawdę historyczną rzeczywistych żołnierzy – spadochroniarzy z elitarnej jednostki. Starałem się w książce pokazać szczegóły związane z ich wszechstronnym wyszkoleniem oraz realizowanymi operacjami. W ten sposób zamierzałem również oddać hołd tym bardzo dzielnym ludziom.

„W londyńskim Sztabie Naczelnego Wodza zapada decyzja o zdobyciu ważnych dokumentów. Rozpoczyna się dramatyczny wyścig, w którym cichociemni rywalizują z hitlerowskimi służbami bezpieczeństwa, podejrzewającymi von Wedla o współpracę z aliantami…” – opis książki zwiastuje geopolityczną rozgrywkę na historycznej mapie świata. Polityczne mechanizmy władzy łączy pan jednak z psychologiczną sytuacją bohaterów w momentach absolutnie granicznych. Czy można powiedzieć, że to znak rozpoznawczy pana literatury? I czy to właśnie świadczy o zainteresowaniu czytelników literaturą gatunkową, a zwłaszcza szpiegowską? Bo zdaje się, że znalazł pan receptę na sukces.

jest to recepta na sukces, to pokażą najbliższe miesiące, a może dopiero kolejne książki. Wszedłem na rynek wydawniczy osiem miesięcy temu, „Dolina szpiegów” to moja druga powieść, więc byłbym na razie ostrożny z generalnymi ocenami. Ale myślę, że trafnie pan ocenił elementy charakterystyczne mojego pisarstwa. Jak już kilka razy zadeklarowałem, zależy mi na pokazaniu sposobu postępowania moich bohaterów w sytuacjach krańcowych. To odnosi się nie tylko do agentów wywiadu, komandosów, ale również do zwykłych ludzi – przecież wszyscy w różnych momentach życia musimy skonfrontować się z wyzwaniami najwyższej próby. Co wówczas zrobić? Przede wszystkim nie poddać się! Dylematy moralne czy psychologiczne bohaterów, to, że nie są oni jednoznacznie pozytywnymi czy negatywnymi postaciami, urealniają ich. Jeżeli takich prawdziwych, interesujących ludzi uda się w ciekawy sposób powiązać z elementami polityki, historii czy działaniami militarnymi, to moim zdaniem uzyskujemy kompletną bazę historii szpiegowskiej lub sensacyjnej.

Szpiedzy Carl von Wedel i John Thompson, jednocześnie tak różni i tak podobni, reprezentują określone wartości. Interesujące są również postacie drugoplanowe, choćby Lotta, narzeczona Carla. Zastanawiam się, czy autor zawsze musi rozumieć swoich bohaterów. Współodczuwać, aby rozpisać przekonującą opowieść. „Dolina szpiegów” spełnia to kryterium w mistrzowski sposób.

Ja staram się wczuwać w moich bohaterów i drogi ich postępowania, podejmowane wybory. Jeżeli sam nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego podejmują daną decyzję, to jak mam przekonać czytelnika, że to, co opisałem, jest realistyczne? Zapewne nie uda mi się do końca zrozumieć oprawcy z Gestapo czy psychopatycznego mordercy, ale przynajmniej muszę wiedzieć, o co mu chodzi. Postacie Carla i „Lothara” to taki test dla czytających powieść. Czy pójdą na łatwiznę i ocenią, że von Wedel jest nasz, a więc to ten dobry? Czy skoro Thompson pracuje dla faszystów, to jest tym złym? Zbudowałem solidny katalog wartości, które wyznaje każdy z nich, i liczę, że czytelnik dokona własnej oceny. Dla tych, którzy tego nie zrobią, przygotowałem na końcu książki ściągawkę w postaci monologu Carla von Wedela o nim samym i Johnie Thompsonie. Jestem ciekaw, czy czytelnicy zgodzą się z wnioskami. Wspomniane przez pana postacie drugoplanowe też są ważne. Kapitan Piotr Mularczyk to ważna osoba, która jest tak istotna, że może stać się wiodącym bohaterem jednej z kolejnych moich książek. Lotte to kobieta zupełnie niezwykła, dla mnie uosobienie cudownej młodzieńczej miłości i oddania. Zwracam również uwagę na jej ojca, generała Waltera Junga. To bohater drugiego planu, mądry, odważny i jednocześnie postać tragiczna w swojej działalności. Ale też ścigający Carla oficer Gestapo, który z takim zapałem i polotem realizuje swoje zadanie, że w żadnym momencie nie wolno go bagatelizować.

W posłowiu książki wspomina pan: „Opisując szczegóły działalności agentów wrogich służb, pragnąłem przybliżyć Czytelnikowi warsztat pracy oficerów wywiadu, w tym wykorzystywane sposoby łączności”. I to udało się panu w absolutnie perfekcyjny sposób, podobnie zresztą jak w poprzedniej książce, czyli „Partnerzy. Początek”. Jak właściwie wyglądała praca nad „Doliną szpiegów”? Pytam przede wszystkim o research, pracę z dokumentami, budowanie konkretnych elementów fabuły.

Już wielokrotnie deklarowałem, że w mojej twórczości będę starał się przybliżać czytelnikom metody i środki pracy stosowane przez oficerów czy agentów wywiadu. Chciałbym pomóc czytającym zrozumieć, dlaczego wywiad podejmuje takie, a nie inne decyzje. Ale również, „odsłaniając kurtynę” tajemnicy warsztatu, pozwolić poczuć choć na chwilę to, co czują oficerowie służb wywiadowczych. Cieszę się z pana odczucia, że robię to dobrze, gdyż zawsze może pojawić się zarzut, iż przesadzam z informacjami teoretycznymi.

Praca nad „Doliną szpiegów” to trwający półtora roku poligon eksperymentalny. Ta książka to mój prawdziwy debiut autorski. Przygotowywałem i pisałem ją tak, jak wydawało mi się słuszne. Podczas pisania kilka razy w zasadniczy sposób zmieniałem konstrukcję powieści i rolę poszczególnych bohaterów. Ani w przypadku „Doliny szpiegów”, ani innych moich książek nie prowadzę kompletnego researchu przed rozpoczęciem tworzenia opowieści. Po sprawdzeniu podstawowych informacji, w miarę postępu pracy nad fabułą, badam kolejne. Tak musi być, ponieważ nigdy nie wiem, jak rozwinie się akcja i w którym kierunku pójdą moi bohaterowie. Kiedy już pracuję nad nową powieścią, to elementy fabuły przychodzą mi do głowy w dowolnym momencie każdego dnia. Najczęściej przy wykonywaniu czynności zupełnie niezwiązanych z pisaniem. Po dokumenty sięgam wtedy, gdy staje się to niezbędne i nie mogę czegoś ustalić w oparciu o własną wiedzę czy zasoby internetu.

Polityczne spiski i uniwersalne emocje, moralne problemy charakterów, odpowiednie natężenie akcji i napięcie, które odczuwa się w trakcie lektury… Co było dla pana największym wyzwaniem, a co przyniosło panu największe poczucie satysfakcji w trakcie pracy nad „Doliną szpiegów”?

Było kilka trudnych momentów: kwestia wytłumaczenia, dlaczego niemiecki wywiad przechowuje aktualną dokumentację agenturalną właśnie w Dolinie Olczyskiej, jak doprowadzić do styku Carla z jego „czarnym” odbiciem, czyli „Lotharem”, jak cichociemni mogą dostać się do obiektu i dotrzeć do archiwum, jak nie pozwolić, żeby Lotte zniknęła z powieści po wyjeździe z Niemiec. I sporo innych. Odczucie satysfakcji to stworzenie opisu ewakuacji oddziału Mularczyka z Saint Malo czy znalezienie sposobu na ewakuację bohaterów z Podhala. Było też kilka momentów wzruszających mnie, ale te pozostawię na razie dla siebie. Może czytelnicy sami znajdą te właściwe.

„Dolina szpiegów” ukazuje nam świat moralnych niejednoznaczności i niełatwej historii, która – najpewniej – powinna doczekać się rozwinięcia. Proszę powiedzieć, nad jakimi książkami zamierza pan pracować w przyszłości?

Wierzę w zasadę sky is the limit. Realizuję swoje marzenia o pisaniu i robię to z prawdziwą przyjemnością. Dlatego w przyszłości będę chciał zaproponować książki nie tylko z gatunku sensacyjno-szpiegowskiego. Może kiedyś napiszę kryminał, kryminał na wesoło, powieść marynistyczną czy romantyczną? Użyłem określenia „kiedyś”, choć część z wspomnianych historii ma już swój zapis, przynajmniej częściowy.

Ale jeśli chodzi o perspektywę kolejnych miesięcy, to zaczynam pisać trzecią część „Partnerów”, mocną i tragiczną oraz pokazującą „zainfekowanie” polskiej polityki wewnętrznej przez siły ze wschodu. Mam też wielką ochotę na fabułę o dramatycznej historii emerytów z polskiego i amerykańskiego wywiadu. Pytania o kontynuację „Doliny szpiegów” towarzyszą mi od premiery powieści. Wspomniałem o części drugiej w posłowiu książki, ale obecnie nie jestem tego taki pewien. Jednak zobowiązałem się, że ostateczna decyzja zapadnie w oparciu o poziom zainteresowania czytelników obecną książką. Jeżeli odbiór „Doliny szpiegów” będzie duży, to do przyszłych planów włączę napisanie kontynuacji tej historii.

O autorze

Robert Michniewicz to były oficer wywiadu, autor powieści szpiegowskich „Partnerzy” i „Dolina szpiegów”. Absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego oraz studiów podyplomowych w Polskiej Akademii Nauk. W 1984 roku jako jeden z prymusów ukończył Ośrodek Kształcenia Kadr Wywiadowczych. W wywiadzie przepracował 23 lata, z czego 11 lat działał za granicą. Realizował zadania wywiadowcze na Bliskim Wschodzie, w Ameryce i Europie. W 2006 roku w stopniu podpułkownika przeszedł na emeryturę. W wolnych chwilach czyta literaturę sensacyjną i marynistyczną, podróżuje i uprawia sport.

Chcesz kupić tę książkę w cenie, którą sam/-a wybierzesz? Ustaw dla niej alert LC.

Książka jest już w sprzedaży online

Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem


komentarze [6]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Agnieszka Szajda 26.04.2024 20:56
Bibliotekarka

Kawał dobrej lektury!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bartosz 26.04.2024 16:47
Czytelnik

Bardzo dobra książka. Warto docenić fakt, że pan Robert napisał opowieść o dobrym Niemcu. Tak mało osób mówi, że byli też sprawiedliwi wśród katów i morderców. Wiadomo postać fikcyjna, ale napewno byli też prawdziwi. Podobała mi się ta historia. Niemiecki J-23 działa przeciwko Rzeszy :) Książka w klimacie Alistaira MaCleana. 

Miałem też okazję "ożywić" jedną z postaci :D 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Krzysztof Gromadzki 26.04.2024 15:47
Czytelnik

Bardzo chętnie przeczytałbym tę książkę! 😀

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Myszka 26.04.2024 16:00
Czytelniczka

Naprawdę warto!!!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bartosz 26.04.2024 16:44
Czytelnik

Polecam. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Marcin Waincetel 26.04.2024 15:30
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post