-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać1
-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant26
Biblioteczka
2019-12-27
1998-07
2003-10
Przyznam, że nie dałam rady "zmęczyć" tej książki- po prostu mnie nużyła. Rozumiem że książki Paolo Coelho są głębokie, ze trzeba je nieraz przeczytać kilka razy by zrozumieć sens tego, "co Autor miał na myśli", ale tutaj zwyczajnie akcja mi się dłużyła w nieskończoność. Zbyt dużo było rozważań metafizycznych, którym nie mogę odmówić mądrości, jednakże z akcja mogłaby być trochę bardziej dynamiczna lub urozmaicona, tak, by nie tworzyć tylko tła dla ogólnego przekazu i wplecionych mądrości. Być może to po prostu nie jest "moja bajka", sama nie wiem. Po przeczytaniu każdego rozdziału znajdowałam kolejną mądrość do przemyślenia, dla mnie jednak to za mało, by z zainteresowaniem wciągnąć się w historię rozgrywającą się zbyt powoli.
Oczywiście jest to moja subiektywna opinia o tej książce, bo już choćby "Alchemik", czy moja ulubiona książka Coehlo "Weronika postanawia umrzeć", podobały mi się o wiele bardziej.
Myślę też, że do przeczytania tego typu książek trzeba być w szczególnym stanie ducha- to nie są książki które czyta się w autobusie. Ja niestety nie dałam rady dokończyć "Piątej góry"- być może za jakiś czas spróbuję raz jeszcze.
Przyznam, że nie dałam rady "zmęczyć" tej książki- po prostu mnie nużyła. Rozumiem że książki Paolo Coelho są głębokie, ze trzeba je nieraz przeczytać kilka razy by zrozumieć sens tego, "co Autor miał na myśli", ale tutaj zwyczajnie akcja mi się dłużyła w nieskończoność. Zbyt dużo było rozważań metafizycznych, którym nie mogę odmówić mądrości, jednakże z akcja mogłaby być...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Muszę przyznać, że powieść ta zrobiła na mnie o wiele mniejsze wrażenie niż dwie inne M. Stachuli, t.j. "Idealna" i "W pułapce". Męczył mnie nieco przewidywalny tok, jaki mogły przybrać wydarzenia po tym, kiedy dowiedziałam się choć trochę o Borysie. Przyznam jednak, że Autorka stworzyła postać wyjątkowej kanalii, którą miałam kilka razy ochotę poturbować, nie wdając się w szczegóły. Jak zepsutym trzeba być, żeby niszczyć życie każdej napotkanej kobiecie, narażać ją na śmierć, a wszystko to z zimną krwią i bez żadnych skrupułów? Tytuł "Trzecia" bardzo dobrze oddaje stosunek Borysa/Antona do Elizy- pomimo ich związku, ona jest dla niego tylko i wyłącznie "dziewczyną numer trzy"! Trochę smaczku dodało tutaj pojawienie się Liliany, innej nieszczęśliwej kobiety, skrzywdzonej przez Borysa, którą zostawił bez słowa wyjaśnienia, co w jego przypadku nie powinno ujść bezkarnie. Nie chciałabym nigdy spotkać takiego faceta w swoim życiu. Człowiek, który zrobi kobiecie piekło z życia tylko dlatego, że akurat tak mu pasuje. Prawdziwy zimny drań, który nie zasługuje na żadne usprawiedliwienie.
Miałam przez chwilę nadzieję, że z Elizą nie pójdzie mu łatwo, jej tajemnice (kiedy już je poznałam) rzeczywiście dały efekt pewnego suspensu, choć niestety miał się on nijak do głównego wątku. Szkoda.
Myślałam sporo o fabule tej książki, czy raczej o inspiracji. Sprawdziłam działanie wymienionej aplikacji (faktycznie istnieje). Wygląda na to, jakby cały konspekt powstał w oparciu o aplikację FindFace. Podobny zabieg (gdzie akcja książki oscylowała wokół innej aplikacji) Stachula zastosowała w "Idealnej", lecz tam było to nie tylko świeże, co nie zdominowało książki. Z resztą także w powieści "W pułapce" punktem zaczepienia okazuje się aplikacja komputerowa (wspólne przejazdy studentów)- powoli jest to trochę naciągane. Należy jednak pogratulować Pani Magdzie znajomości aplikacji komputerowych z całego świata ;-).
Zauważyłam też po raz trzeci narrację z punktu widzenia trzech różnych osób- o ile w poprzednich książkach nie zastanawiało mnie specjalnie, tutaj już zwróciło moją uwagę. Istnieją przecież inne sposoby na przedstawienie tego, co dzieje się w głowie pozostałych bohaterów, choć taki typ narracji to niewątpliwie najprostszy zabieg. W przypadku akurat tej trójki daje ciekawy efekt, jednak nie jestem w stanie przypomnieć sobie, jak to wypadło we "W pułapce", w "Idealnej" też nie był to niezbędny zabieg.
Koniec końców, wyszło na to, że nikt nie jest taki, jak myślą inni. Na tle pozostałej dwójki bohaterów chyba jednak Liliana budzi we mnie największą sympatię, choć to słowo na wyrost. Zraniona, zakochana do szaleństwa kobieta, w kluczowym momencie jednak ratuje Elizę przed tragedią.
Mam nadzieję, że najnowsza książka Stachuli będzie równie dobra jak moje dwie ulubione, "Trzecia" jest ostatnia na tej liście. Dobra, choć właściwie jest to ocena na wyrost.
Dodam jeszcze, że kiedyś słyszałam zdanie, jakoby psychologami zostają osoby, które mają problemy z własną osobowością- w przypadku Elizy zdanie to jest prawdziwe.
Muszę przyznać, że powieść ta zrobiła na mnie o wiele mniejsze wrażenie niż dwie inne M. Stachuli, t.j. "Idealna" i "W pułapce". Męczył mnie nieco przewidywalny tok, jaki mogły przybrać wydarzenia po tym, kiedy dowiedziałam się choć trochę o Borysie. Przyznam jednak, że Autorka stworzyła postać wyjątkowej kanalii, którą miałam kilka razy ochotę poturbować, nie wdając się w...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to