-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2021-01-15
2020-11-17
Niewiele jest książek, które robią na mnie tak duże wrażenie. Świetna kreacja głównej bohaterki, choć czasami troszkę przeszarżowała (taka polska Super-Woman), to jednak postać jest wiarygodna, polubiłam ją. Brejdygart bardzo dobrze przygotował się do opisania scen, które były związane z narkotykami. Często to właśnie tego typu pozorne drobiazgi sprawiają, że książka zamiast się podobać, denerwuje. Tutaj oprócz solidnej dawki wiedzy, jak działa np. ketamina, problem narkomanii został opisany z całym brudem, jaki towarzyszy narkomanom, uzależnionym od heroiny. Trudny temat i wiele książek na nim poległo. Jeśli chodzi o całą akcję, to nie mogłam się oderwać, czułam się jak w wagoniku rollercoastera- mknie do przodu równie szybko jak on. Koniec- petarda, ucieszyło mnie także to, że będzie kontynuacja losów Moniki. Tym bardziej, że nie dowiedzieliśmy się wszystkiego, Autor pozostawił Czytelnika w pewnej niepewności co do dalszych losów bohaterki, nie mówiąc o śledztwie.
Ogromnie polecam, kolejny polski Autor, który z powodzeniem mógłby publikować poza granicami naszego kraju (przy okazji, czytając notkę biograficzną, dowiedziałam się, że to on napisał scenariusz do tak popularnego teraz serialu kryminalnego "Szadź", a wcześniej do mniej popularnego "Ultraviolet", który osobiście mnie bardzo się podobał). Z niecierpliwością czekam na Jego inne książki.
Niewiele jest książek, które robią na mnie tak duże wrażenie. Świetna kreacja głównej bohaterki, choć czasami troszkę przeszarżowała (taka polska Super-Woman), to jednak postać jest wiarygodna, polubiłam ją. Brejdygart bardzo dobrze przygotował się do opisania scen, które były związane z narkotykami. Często to właśnie tego typu pozorne drobiazgi sprawiają, że książka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-31
"Medaliony" to niewielki zbiór opowiadań, które łączy wyjątkowo trudna i ważna tematyka: II Wojna Światowa. Każdą z historii można przyrównać do pośmiertnego medalionu, rozbitego przez esesmańskie bomby i strzały.
"Później przyszedł czas, gdy na cmentarz spadały pociski. Posągi i medaliony potłuczone leżały wzdłuż alei. Groby z otwartymi wnętrzami ukazały w pękniętych trumnach swych umarłych."
Niesamowite, jak tak niewielki zbiór oddaje grozę II W.Ś.. Każde opowiadanie jest odrębnym świadectwem holocaustu, strach pomyśleć, ile historii pozostało pogrzebanych wraz z ich autorami... Walka o "czystość rasową" pochłonęła milion istnień ludzkich. Jednak garstka ocalonych nie pozwala zapomnieć o tej zbrodni przeciwko ludzkości- "Medaliony" bowiem są literaturą faktu, do której to książki Zofia Nałkowska zbierała materiały z rozmów z ludźmi, którzy przeżyli piekło holokaustu (są też historie o ludziach którzy w opowiadaniu życie tracą- np. "Dwojra Zielona"- tutaj za pewne musiała opowiadać osoba trzecia).
Czytałam wiele książek o tematyce II W.Ś., lepszych i gorszych, za każdym razem jednak temat ten budzi we mnie strach i rozpaczliwą nadzieję, by coś takiego już nigdy się nie powtórzyło. Do historii przeszło powiedzenie: "Ludzie ludziom zgotowali ten los"- cytat z książki Z. Nałkowskiej. Chyba to jest w tym wszystkim najbardziej przerażające.
Tych, którzy nie czytali "Medalionów" (lub czytali je dawno temu jako lekturę szkolną), gorąco namawiam do zapoznania się z tym krótkim- a jak bardzo treściwym- zbiorem ludzkich historii.
"Zaledwie kilkanaście stroniczek prozy jedynej w swojej ostatecznej ascezie. Prozy o dniu zwykłym szalonego koszmaru. O mechanizmach mordowania człowieka i o zabijaniu jego nadziei.(...)".
"Medaliony" to niewielki zbiór opowiadań, które łączy wyjątkowo trudna i ważna tematyka: II Wojna Światowa. Każdą z historii można przyrównać do pośmiertnego medalionu, rozbitego przez esesmańskie bomby i strzały.
"Później przyszedł czas, gdy na cmentarz spadały pociski. Posągi i medaliony potłuczone leżały wzdłuż alei. Groby z otwartymi wnętrzami ukazały w pękniętych...
2018-05-12
Bardzo trudno jest mi ocenić tę książkę, gdyż robiąc to, oceniam poniekąd człowieka, dzięki któremu powstała. Na początku dodam więc, że moje uwagi i ocena nie dotyczy samej historii pana Andrzeja, ale jedynie książki i formy, w jakiej została napisana.
Jest to historia człowieka, który za sprawą wstawiennictwa Boga uwolnił się z długoletniego nałogu narkomanii. Historia równie niesamowita, co prawdopodobna... Wierzę że Bóg może dać nam siłę i uzdrowić nas, chociaż nie wiedziałam, że Jego oddziaływanie może być tak silne. A jednak, zastanowiwszy się, przypomniałam sobie inną książkę, historię Ani Golędzinowskiej, która także pokonała narkomanię dzięki wierze w Boga. Miałam w życiu okres, gdy pomagałam w poradni dla osób uzależnionych. Spotkałam tam dziewczynę, która pod wpływem niebiorącego chłopaka odnalazła się w kościele zielonoświątkowców. Wiem więc, że wiara w przypadku osób walczących z nałogiem bywa ostatnią deską ratunku- a szczęśliwe zakończenia w przypadku ludzi uzależnionych od twardych narkotyków to zaledwie kilka procent. Te doświadczenia z wolontariatu sprawiły, że wierzę w historię pana Andrzeja Sowy i szczerze mu gratuluję. A kim jest sam Autor?
Wychował się w niedużym mieście i już w wieku piętnastu lat zaczął eksperymentować z narkotykami. Część osób zna go jako lidera grupy Maria Nefeli, niestety ja jestem o kilka lat za młoda, by pamiętać tamte czasy. Życie miał bogate jeśli chodzi o różnego rodzaju "zakazane przygody", jednak ta droga zaprowadziła go na sam dół- opis upadku tego człowieka jest doprawdy przejmujący i gdybym nie widziała takich rzeczy, mogłabym im nie dać wiary... Obraz szczura siedzącego na gnijącej od środka nodze człowieka pogrążonego w narkomańskim letargu jest chyba wystarczająco wymowny. Mówi się, że "trzeba znaleźć się na dnie, by się odbić"- myślę że jest to prawda, choć to dno dla każdego z ludzi jest inne.
W książce, w której Andrzej Sowa dzieli się z nami swoim świadectwem uzdrowienia, oprócz Boga znajdziecie przede wszystkim Człowieka z jego wszystkimi ułomnościami, którego nie mnie oceniać. Trzeba mieć dużą odwagę, by opisać swoją- tak trudną- przeszłość. Zarówno wielbiciele "Dzieci z dworca Zoo" jak i ci, którzy szukają w książce jakiegoś sensownego zakończenia będą zadowoleni. Ja ze swojej strony mogę jedynie polecić.
Bardzo trudno jest mi ocenić tę książkę, gdyż robiąc to, oceniam poniekąd człowieka, dzięki któremu powstała. Na początku dodam więc, że moje uwagi i ocena nie dotyczy samej historii pana Andrzeja, ale jedynie książki i formy, w jakiej została napisana.
Jest to historia człowieka, który za sprawą wstawiennictwa Boga uwolnił się z długoletniego nałogu narkomanii. Historia...
2020-03-05
W drugiej części cyklu "Inni" wydarzenia, których zarys Autorka nakreśliła w pierwszej części, rozwijają się, a nawet w pewnych momentach można mówić o momencie kulminacyjnym. Nie ma tutaj miejsca na nudę, właściwie ciągle się coś dzieje. A problemów przybywa: ruch Ludzie Przede i Nade Wszystko pragnie władzy, nowe narkotyki sieją spustoszenie nie tylko wśród Wron, a Meg uczy się żyć, nie sięgając po brzytwę w każdej sytuacji, na którą nie zna odpowiedzi. Poznajemy też kilka nowych postaci. Mnie osobiście cały czas zastanawia, jak będzie wyglądała przyszłość Meg z Simonem... Więcej nie napiszę- naprawdę warto osobiście poznać świat Terra Indigena. Oczywiście trzeba pamiętać, żeby nie traktować tej książki zbyt serio- dla mnie jest to świetna rozrywka, a w tej chwili akurat takich książek mi potrzeba. Coraz bardziej doceniam też pióro Anne Bishop- po przeczytaniu kilku tomów cyklu "Czarne Kamienie" i teraz dwóch z cyklu "Inni", mogę wyrobić sobie pewne zdanie na temat tego choćby, że Autorka ta w swoich książkach należących do fantastyki zawiera nie tylko dobrą rozrywkę- jest tam wiele życiowych prawd, napisanych w sposób metaforyczny, ale nie trudnych do odgadnięcia. A tak się składa, że mam zbliżone poglądy, jeśli chodzi o stosunek do planety i zwierząt.
Nie muszę chyba dodawać, że za kilka godzin sięgnę po trzeci tom?
W drugiej części cyklu "Inni" wydarzenia, których zarys Autorka nakreśliła w pierwszej części, rozwijają się, a nawet w pewnych momentach można mówić o momencie kulminacyjnym. Nie ma tutaj miejsca na nudę, właściwie ciągle się coś dzieje. A problemów przybywa: ruch Ludzie Przede i Nade Wszystko pragnie władzy, nowe narkotyki sieją spustoszenie nie tylko wśród Wron, a Meg...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-25
Świat, który Anne Bishop stworzyła w "Innych", to miejsce, w którym obok ludzi żyją znacznie potężniejsze istoty- Terra Indigena- Rdzenni Mieszkańcy Ziemii. Autorka świetnie łączy nastrój strachu, w jakim żyje ludzka wieszczka Meg Corbyn, surowego, ale uczciwego świata Innych, z lekkim piórem i opisami sytuacji, które rozładowują napięcie. Radzę nie czytać tej książki w środkach lokomocji, gdyż czasem ciężko było mi powstrzymać śmiech- co oczywiście jest kolejnym plusem "Pisane szkarłatem". Pomimo tylu zalet, pierwsza część "Innych" nie powaliła mnie na kolana tak, jak "Czarne Kamienie" tej samej Autorki. Przyznam się, że z początku musiałam "przestawić się" żeby wczuć się w akcję, jednak kiedy już to się stało, nie mogłam oderwać się od książki, a po jej zakończeniu zaraz sięgnęłam po drugi tom. Jak na razie oceniam ten tomem na siedem gwiazdek, jednak najbardziej znaczącą będzie ocena po przeczytaniu całego cyklu- tutaj wątki przenoszone są do następnego tomu, nie wszystkie problemy zostaną rozwiązane w pierwszej części cyklu. Według mnie znakomity relaks po męczącym dniu.
Świat, który Anne Bishop stworzyła w "Innych", to miejsce, w którym obok ludzi żyją znacznie potężniejsze istoty- Terra Indigena- Rdzenni Mieszkańcy Ziemii. Autorka świetnie łączy nastrój strachu, w jakim żyje ludzka wieszczka Meg Corbyn, surowego, ale uczciwego świata Innych, z lekkim piórem i opisami sytuacji, które rozładowują napięcie. Radzę nie czytać tej książki w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06-08
Sięgając po tę książkę spodziewałam się zbioru felietonów, może jakichś złotych myśli, wspomnień... i ogólnie czegoś równie oryginalnego, tak jak swojego czasu za osobę oryginalną postrzegałam Kasię Nosowską. Pierwsza uwaga jaka mi się nasuwa- przy czytaniu lektury nie da się nie zauważyć że latka lecą, a ludzie zmieniają. Trzeba przyznać, że pani Kasia nie robi z siebie gwiazdy w tej książce, jednak... może gdyby robiła, książka ta dłużej pozostałaby w mojej pamięci? To nie chodzi o to, że jest zła- jest momentami zabawna, samokrytyczna (może aż za bardzo), jednak brakuje w niej czegoś, co pozwoli zapamiętać ją na dłużej. No, chyba że mają to być puste kartki wypełnione kolorowymi "gryzmołami", pełniące tak jakby rolę zapychaczy... I tutaj wcale nie chodzi o to, że chciałabym, żeby książka "A ja żem jej powiedziała" była dłuższa, przeciwnie, dłuższą mogłabym odłożyć na półkę "do dokończenia" (na świętej Dygdy- jak to mawia bliska mi osoba). Owszem, bywa zabawnie, pani Kasia stwierdza oczywiste, znane wszystkim kobietom prawdy, jednak oprócz tego czegoś mi tutaj zabrakło.
Jestem trochę zła na siebie że nie podobało mi się tak, jak powinno. Może warto dodać, że w ogóle raczej nie przepadam za felietonami i literaturą tego typu? Za to zza samej książki zobaczyłam Kasię Nosowską- normalną kobietę, z problemami i bolączkami takimi samymi jak większość kobiet, która nie boi się o tym mówić. Z wielu powodów, nie tylko z sympatii do wokalistki którą swojego czasu lubiłam, jest mi bardzo przykro, że książka nie pozostawiła we mnie jakiegoś miejsca na refleksję. Zastanawiam się czy nastały czasy, gdy wszyscy znani i mniej znani będą łapać za pióro?
Jako że nie chcę więcej zaszkodzić tej pozycji, dodam jeszcze tylko, że niewątpliwym plusem jest to, że książkę tę czyta się naprawdę bardzo szybko. Nie będę polecać, nie będę zniechęcać (choć te wypełniacze, na które zmarnowano wiele drzew, denerwują mnie i czuję się przez nie oszukana). Oceńcie- bądź nie- sami.
Sięgając po tę książkę spodziewałam się zbioru felietonów, może jakichś złotych myśli, wspomnień... i ogólnie czegoś równie oryginalnego, tak jak swojego czasu za osobę oryginalną postrzegałam Kasię Nosowską. Pierwsza uwaga jaka mi się nasuwa- przy czytaniu lektury nie da się nie zauważyć że latka lecą, a ludzie zmieniają. Trzeba przyznać, że pani Kasia nie robi z siebie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-28
Drugie spotkanie z J. P. Delaney i mam ochotę dodać go do swoich ulubionych. Może trochę za wcześnie na to, nie mniej- jeśli trzecia książka będzie równie udana (a już ją zamówiłam), tak właśnie zrobię.
"Lokatorka" pochłonęła mnie niczym narkotyk- kiedy brałam ją do ręki, nie mogłam przestać czytać. Świetny klimat, jakiś taki wyjątkowy "szlif"- którego brak niektórym bardzo dobrym książkom, warsztat którego można pozazdrościć... Książki tego pisarza mają- oprócz świetnej fabuły- jakiś niemożliwy do opisania, mroczny klimat. Podoba mi się, że tematyka ich oscyluje wokół zagadnień, które nieliczni znają dobrze: tajniki medycyny czy poezja Badulaire'a w powieści "W żywe oczy".
Już od początku wprowadzenie się Emmy i Simona, a później Jane (choć dzięki ciągłym retrospekcjom i podwójnej narracji- każda mieszkanka snuje tutaj swoją opowieść), do pięknego, wymagającego domu musiało się źle skończyć. Nie wyobrażam sobie życia bez pamiątek od moich bliskich, osobistych drobiazgów, kwiatów, zwierząt- a wszystko to w domu przy Folgate Street 1 jest zabronione. Przepiękny monument, z tajnymi schowkami w ścianach i elektroniką mierzącą- przepraszam- ilość wydalanego płynu (określanie jeszcze ładniej, jako "funkcje nerek") wydawał mi się przerażający. Na pewno był jednak efektowny... Nie chcąc zdradzić za dużo, napiszę tylko że był moment, kiedy rozwiązanie zagadki śmierci Emmy przyszło mi do głowy, jednak zaraz je odrzuciłam. Na końcu może nie było "efektu wow!", ale suspens był, i to dobry!
Dla miłośników thrillerów psychologicznych lektura obowiązkowa, całej reszcie szczerze polecam.
Drugie spotkanie z J. P. Delaney i mam ochotę dodać go do swoich ulubionych. Może trochę za wcześnie na to, nie mniej- jeśli trzecia książka będzie równie udana (a już ją zamówiłam), tak właśnie zrobię.
"Lokatorka" pochłonęła mnie niczym narkotyk- kiedy brałam ją do ręki, nie mogłam przestać czytać. Świetny klimat, jakiś taki wyjątkowy "szlif"- którego brak niektórym bardzo...
2019-02-20
Świetna książka! Skończyłam ją dzisiaj rano, a ciągle myślę o różnych aspektach z nią związanych... Czytelnik daje się porwać już od pierwszych stron, kiedy to Autor wprowadza na scenę główną bohaterkę- Claire Wright. Claire ma 25 lat, mieszka w Nowym Jorku, studiuje aktorstwo i ma dość nietypową pracę- przyłapywanie niewiernych mężów na zamiarze popełnienia zdrady. Sprawy jednak w pewnym momencie się komplikują i Claire poznaje Patricka Foglera, co jest początkiem ciągu zdarzeń, który zmieni życie ich obojga- chciałabym napisać więcej, ale nie chcę nikomu psuć radości z odkrywania kolejnych warstw związku, jaki z czasem wytworzy się pomiędzy Claire i Patrickiem. To nie będzie zwykły, skomplikowany związek- będzie tutaj o wiele więcej. A to wszystko w klimacie mrocznej poezji Baudelaire'a, której urywki Autor zamieścił w tekście- przyznam, że lubię poezję w klimatach noir, a tutaj wstawki wierszy wypadły wręcz rewelacyjnie. Na uwagę zasługuje także nietypowa konstrukcja powieści. Claire, która ma tendencję do postrzegania siebie "z boku", jakby była na planie, jest aktorką w każdym calu. A że jest także narratorką tej historii, kiedy o czymś myśli, zamiast dialogów znajdziemy tutaj formę dramatu- jest to bardzo ciekawe rozwiązanie zarówno ze względu na konstrukcję książki, jak i na ostateczną jej wymowę. Na korzyść tej powieści- rzecz jasna oprócz obłędnej, zakręconej fabuły, wypadną także wiarygodni bohaterowie. Ze wszystkimi swoimi wadami, odbiegającymi od osób, które znamy, są jednak ludzcy, w jakiś sposób prawdziwi. A wracając do fabuły- kiedy już myślałam, że wszystko potoczy się w pewien określony sposób, Autor bezustannie nas zwodzi, co jakiś czas nie żałując kolejnego suspensu. I tylko miałabym uwagi co do sceny końcowej- albo coś mi umknęło, albo gra ciągle toczyła się, ale już bez udziału Claire.
W epilogu Autor przyznaje się, że książka ta powstała na bazie napisanej dawno temu powieści, która kiepsko się sprzedawała. Po sukcesie "Lokatorki" postanowił nieco ją zmienić i dać jako nową powieść spragnionym fanom. Z jednej strony- uderzająca szczerość, szczególnie że pisał tę pierwszą powieść pod innym nazwiskiem, z drugiej- zastanowiło mnie to... Czy przypadkiem nie przedobrzył? Jednak myślę że w ostatecznym rozrachunku liczą się emocje, jakich doświadczyłam, czytając "W żywe oczy". Tym samym szczerze polecam tę książkę.
Świetna książka! Skończyłam ją dzisiaj rano, a ciągle myślę o różnych aspektach z nią związanych... Czytelnik daje się porwać już od pierwszych stron, kiedy to Autor wprowadza na scenę główną bohaterkę- Claire Wright. Claire ma 25 lat, mieszka w Nowym Jorku, studiuje aktorstwo i ma dość nietypową pracę- przyłapywanie niewiernych mężów na zamiarze popełnienia zdrady. Sprawy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-31
"Mała księżniczka" była jedną z ulubionych książek mojego dzieciństwa. Byłam ciekawa, jak odbiorę ją jako osoba dorosła. Muszę tutaj przyznać, że choć pisana prostym językiem, wciąż ma w sobie to coś, co sprawia wrażenie, iż jest to powieść wyjątkowa.
Główną bohaterką jest Sara Crewe, córka bogatego kapitana, mieszkającego w Indiach. Przez jej bogactwo i sposób bycia, dziewczynki z pensji na którą trafia, nazywają ją księżniczką. Jednak los jest przewrotny i po pewnym czasie zdarza się tragedia... Sara staje się biedna. Dalej jednak jest księżniczką- przez jej czyste i dobre serce, mądrość, wyróżnia się na tle innych dziewczynek. Ciężko jest jednak być "księżniczką w łachmanach".
Książka ta, oprócz ciekawej fabuły, ma także coś, co doceniłam dopiero teraz. Jest to kreacja postaci Sary, dziewczynki o sztywnym kręgosłupie moralnym, wielkiej fantazji, obdarzonej inteligencją i dobrocią. Los wystawia ją na różne próby, z których wychodzi zwycięsko. Jest postacią naprawdę niezwykłą, niemalże nierealną, lecz to czyni książkę jeszcze piękniejszą- kto chciałby czytać o zwykłych ludziach?
Gorąco namawiam każdego, kto nie czytał tej książki, do zapoznania się z nią!
"Mała księżniczka" była jedną z ulubionych książek mojego dzieciństwa. Byłam ciekawa, jak odbiorę ją jako osoba dorosła. Muszę tutaj przyznać, że choć pisana prostym językiem, wciąż ma w sobie to coś, co sprawia wrażenie, iż jest to powieść wyjątkowa.
Główną bohaterką jest Sara Crewe, córka bogatego kapitana, mieszkającego w Indiach. Przez jej bogactwo i sposób bycia,...
"Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Każdy z nas ma swoje słabości, czułe punkty, w które można uderzyć. Nie wzbudzające zaufania, delikatne filary w konstrukcji jego osobowości, które można złamać zaledwie pchnięciem. Wbrew pozorom ważne filary, podtrzymujące wszystko w ryzach. I to takie, z których najczęściej nie zdajemy sobie sprawy."
Nie wiem właściwie, jak mam patrzeć na tę książkę... Zdecydowanie nie odbierałam jej jak horroru, powieść "gangsterska" też to nie była, gdyż profesja głównego bohatera była jedynie przykładem, żeby przekazać tę najważniejszą treść. Niestety, Autor zaskoczył mnie tylko raz, może dwa. Od początku podejrzewałam, że tajemniczy wróg to "szatan w niedzielnym kapeluszu". Natomiast wizja piekła opisana przez Autora jest bardzo sugestywna- miałam w związku z tym sporo przemyśleń.
Jednym słowem : dobry temat, ciekawi bohaterowie, tylko wszystko jakoś tak spłycone...
Pomimo uwag nie żałuję, że czytałam. "Grzesznik" naprawdę mnie wciągnął, kilka godzin snu zawaliłam przez tę książkę. Spodobało mi się także, że Autor czerpie z wielu źródeł: od religii począwszy, przez psychologię, techniki manipulacji itp. - tego typu "szczegóły" nadają książce smaczek. Nie można też odmówić mądrego przesłania podanego w dość zgrabny sposób, jakie zawiera "Grzesznik".
"Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Każdy z nas ma swoje słabości, czułe punkty, w które można uderzyć. Nie wzbudzające zaufania, delikatne filary w konstrukcji jego osobowości, które można złamać zaledwie pchnięciem. Wbrew pozorom ważne filary, podtrzymujące wszystko w ryzach. I to takie, z których najczęściej nie zdajemy sobie sprawy."
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie wiem właściwie, jak mam...