-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2021-01-18
2021-01-15
"Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Każdy z nas ma swoje słabości, czułe punkty, w które można uderzyć. Nie wzbudzające zaufania, delikatne filary w konstrukcji jego osobowości, które można złamać zaledwie pchnięciem. Wbrew pozorom ważne filary, podtrzymujące wszystko w ryzach. I to takie, z których najczęściej nie zdajemy sobie sprawy."
Nie wiem właściwie, jak mam patrzeć na tę książkę... Zdecydowanie nie odbierałam jej jak horroru, powieść "gangsterska" też to nie była, gdyż profesja głównego bohatera była jedynie przykładem, żeby przekazać tę najważniejszą treść. Niestety, Autor zaskoczył mnie tylko raz, może dwa. Od początku podejrzewałam, że tajemniczy wróg to "szatan w niedzielnym kapeluszu". Natomiast wizja piekła opisana przez Autora jest bardzo sugestywna- miałam w związku z tym sporo przemyśleń.
Jednym słowem : dobry temat, ciekawi bohaterowie, tylko wszystko jakoś tak spłycone...
Pomimo uwag nie żałuję, że czytałam. "Grzesznik" naprawdę mnie wciągnął, kilka godzin snu zawaliłam przez tę książkę. Spodobało mi się także, że Autor czerpie z wielu źródeł: od religii począwszy, przez psychologię, techniki manipulacji itp. - tego typu "szczegóły" nadają książce smaczek. Nie można też odmówić mądrego przesłania podanego w dość zgrabny sposób, jakie zawiera "Grzesznik".
"Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Każdy z nas ma swoje słabości, czułe punkty, w które można uderzyć. Nie wzbudzające zaufania, delikatne filary w konstrukcji jego osobowości, które można złamać zaledwie pchnięciem. Wbrew pozorom ważne filary, podtrzymujące wszystko w ryzach. I to takie, z których najczęściej nie zdajemy sobie sprawy."
Nie wiem właściwie, jak mam...
2019-03-08
Powieść ta, choć skierowana głównie do młodzieży i z głównymi nastoletnimi bohaterami, napisana została w taki sposób, że nawet czytelnik o pokolenie starszy- jak ja- może odetchnąć czytając tę książkę. Owszem, odetchnąć, gdyż na co dzień czytam kryminały, thrillery, a tych ostatnio miałam lekki przesyt.
Estella jest świadkiem przestępstwa. Po jej zeznaniach policja decyduje objąć dziewczynę programem ochrony świadków- w ciągu kilku dni bogata, samowolna nastolatka zostaje przewieziona do małego miasteczka, do domu emerytowanej policjantki Carminy, zmienia imię na Stella (moim zdaniem brzmiące prawie jak jej stare, prawdziwe imię- czego trudno nie zauważyć). Z początku tęskni za Filadelfią i dawnym życiem, chłopakiem który także był wplątany w wydarzenia z nocy, gdy zmieniło się całe życie Stelli. Zmuszona jest nie tylko do utrzymania wymyślonej przez policję historii, ale też do zmiany trybu życia i przystosowania się do życia w małym miasteczku. Nie napiszę, jak poradzi sobie Stella i co- czy kto- pomogą przetrwać jej najgorsze chwile- a życie nie zamierza jej potraktować ulgowo.
Moją uwagę zwróciło kilka wątków, które powodują, że książka ta jest na swój sposób pouczająca, szczególnie temat narkomanii w rodzinie i osób współuzależnionych- pokazane są tutaj pewne mechanizmy, które sprawiają, że ludzie bliscy osobie uzależnionej robią wiele rzeczy wbrew sobie.
Fabuła skonstruowana jest zgrabnie, chociaż brakowało mi jakichś większych fajerwerków- ostatecznie jednak powieść skierowana jest do innej grupy wiekowej niż moja. Jedna uwaga- czy ktokolwiek zapamiętałby osobę widzianą dwa lata temu tylko i wyłącznie na czyimś zdjęciu, tak by później ją rozpoznać? Dla mnie rzecz niemożliwa.
Myślę że nastolatkom książka ta spodoba się- celowo nie piszę nic o największych atutach powieści- nie tylko nuda czeka na Stellę w Thunder Basin. Polecam czytelnikom w wieku 13-20 lat.
Powieść ta, choć skierowana głównie do młodzieży i z głównymi nastoletnimi bohaterami, napisana została w taki sposób, że nawet czytelnik o pokolenie starszy- jak ja- może odetchnąć czytając tę książkę. Owszem, odetchnąć, gdyż na co dzień czytam kryminały, thrillery, a tych ostatnio miałam lekki przesyt.
Estella jest świadkiem przestępstwa. Po jej zeznaniach policja...
2006-12-01
2019-04-19
"Bezbronne" są powieścią, której akcja rozgrywa się w ciągu kilku upiornych godzin w górskim schronisku, gdzie spotyka się kilka osób. Wszystkich uwięziła burza śnieżna i muszą zaczekać do rana, aż pługi śnieżne sprawią, że drogi znów będą przejezdne. Darby, studentka sztuk pięknych, wybiera się do domu, aby Święta Bożego Narodzenia spędzić z chorą na raka matką (z którą nie miała najlepszych kontaktów) i siostrą. Fakt, że to ona właśnie znajduje siedmioletnią Jay zamkniętą w klatce dla psa w jednym samochodów, sprawi, że ta noc będzie dla dziewczyny wyjątkowo trudna. Najchętniej w tym miejscu przerwałabym pisanie, ale jest coś jeszcze. Co sprawia, że niektórzy narażają własne życie by ratować słabszych? Jak dalece można się oszukać, kierując się jedynie pierwszym wrażeniem?
Czytałam w kilku opiniach, że porywacze dziewczynki są głupi, w książce sama Darby nazywa ich "Beavis i Butthead". Jednak Darby wiedziała, że to amatorzy i głupcy są bardziej niebezpieczni, gdyż trudniej przewidzieć ich reakcje. Dodajmy tutaj, że żaden z porywaczy nie jest normalny- jeden to typ niedorozwiniętego chłopca na posyłki, zdolnego zabić na komendę, drugi- kompletny socjopata. I tacy ludzie są najgroźniejsi. Odmalowanie ich postaci udało się Autorce.
Książka zaczęła się dość niemrawo, lecz w połowie nie mogłam się oderwać, a sam koniec mnie zaskoczył. Jednak brakowało mi tutaj czegoś, czego nie umiem nawet nazwać w tej chwili (albo musiałabym napisać zbyt dużo o zakończeniu tej historii). Mam wrażenie, że mogłoby być lepiej. Oprócz zakończenia, które nie spodobało mi się osobiście (nie jako fragment książki, po prostu nie spodziewałam się takiego obrotu spraw i było mi w jakiś sposób przykro, smutno, czy może poczułam się zawiedziona?), w pierwszej połowie książki brakuje dynamizmu. Zakończenie o którym piszę, może być zaskoczeniem dla Czytelników, ja muszę przyznać, że przynajmniej nie jest cukierkowo słodkie.
"Bezbronne" są powieścią, której akcja rozgrywa się w ciągu kilku upiornych godzin w górskim schronisku, gdzie spotyka się kilka osób. Wszystkich uwięziła burza śnieżna i muszą zaczekać do rana, aż pługi śnieżne sprawią, że drogi znów będą przejezdne. Darby, studentka sztuk pięknych, wybiera się do domu, aby Święta Bożego Narodzenia spędzić z chorą na raka matką (z którą...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-01-15
Byłam przygotowana na coś znacznie lepszego, niż to, co sprzedała nam Pani Kuna w "Klarze". Akcja toczy się rozwlekle, opis bohaterek jakoś nie pozwolił mi ich polubić- albo pijane i płaczące nad swym przegranym życiem, albo hihoczące i też pijane. Wątek miłosny, pozornie pierwszoplanowy, jest zbyt przysłonięty sylwetkami dwóch desperatek, Klary i jej przyjaciółki Wronki, by mógł budzić emocje. Do tego wstawki z gadającym kotem- "ni przypiął, ni wypiął". Momentami nie wiedziałam, czy to pijackie omamy Klary, czy silenie się na jakiś styl a'la Bułhakow (bez obrazy dla Mistrza)... A może Autorka miała zamiar dać taki akcent w stylu "fantasy"? Do końca książki nie wiemy nawet, czy Klara ma kota, czy nie- rzecz jasna chodzi mi o zwierzę Tak czy inaczej, jakieś mdłe to wszystko, mało smaczne, i tylko lekki kac po przeczytaniu pozostaje...
Wspomnę jeszcze o postaciach męskich, które pojawiają się w książce. O ile Klara i Wronka nie budzą sympatii, mężczyźni są po prostu odrażający- zakłamani, dwulicowi, jacyś tacy "obślizgli"- przypominają swoim postępowaniem jakieś śliskie stworzenia, chcące za wszelką cenę dogodzić sobie, ale absolutnie nic z siebie nie dawać, plącząc się w rozmaite intrygi i gubiąc w sieci własnych kłamstw (ten wątek również mógłby zostać poprowadzony ciekawiej- nie zawsze to, co oczywiste, jest tym, o czym mamy ochotę czytać).
Przeczytałam do końca, gdyż nie lubię nie kończyć książek. Ale książka bardzo mnie rozczarowała, a momentami byłam zniesmaczona. I właściwie niewiele- nieistniejący kot i pijane kobiety- pozostało w mojej pamięci z tej lektury, którą czytałam raptem dwa lata temu.
Byłam przygotowana na coś znacznie lepszego, niż to, co sprzedała nam Pani Kuna w "Klarze". Akcja toczy się rozwlekle, opis bohaterek jakoś nie pozwolił mi ich polubić- albo pijane i płaczące nad swym przegranym życiem, albo hihoczące i też pijane. Wątek miłosny, pozornie pierwszoplanowy, jest zbyt przysłonięty sylwetkami dwóch desperatek, Klary i jej przyjaciółki Wronki,...
więcej mniej Pokaż mimo to2002-03
Czytałam wiele książek z tzw. literatury obozowej i dotyczącej II W. Ś. i najbardziej cenię relacje z pierwszej ręki. Tej książce także nie można odmówić realizmu, jednak- na szczęście dla Autorki- z Nią samą życie obeszło się łagodniej, niż z innymi Żydami podczas okupacji. Cała książka to relacja z życia w getcie, z dodatkiem powojennych losów Ireny. Autorka wspomina dodatkowo młodzieńczą miłość. Być może to moja subiektywna opinia, ale we wspomnieniach Pani Ireny z getta brakowało mi jakiejś grozy, ukazania odrobiny własnych uczuć, choć wiem, że nie mogę oceniać kogoś, kto przeżył takie piekło.
Dla mnie największym szokiem był teren, jaki zajmowało getto- wstyd przyznać, ale nigdy dokładnie się nie zastanawiałam, jak duże ono było.
Można przeczytać, ale są lepsze książki o tematyce holokaustu.
Czytałam wiele książek z tzw. literatury obozowej i dotyczącej II W. Ś. i najbardziej cenię relacje z pierwszej ręki. Tej książce także nie można odmówić realizmu, jednak- na szczęście dla Autorki- z Nią samą życie obeszło się łagodniej, niż z innymi Żydami podczas okupacji. Cała książka to relacja z życia w getcie, z dodatkiem powojennych losów Ireny. Autorka wspomina...
więcej Pokaż mimo to