-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2021-01-15
2011-09
Książka od pierwszej strony przesączona jest atmosferą tajemnicy i lekkiego przedsmaku grozy- dość dużo w niej niedomówień, zaś akcja w pewnym momencie nabiera tempa jak w filmie sensacyjnym- na pewno nie można się nudzić. Jedna z lepszych pozycji nurtu noir, jakie czytałam.
Główny bohater, Gabriel, w związku ze zniknięciem syna pewnego bogacza, którego ma odnaleźć, poznaje piękne siostry Monk. Kobiety są niezwykle eteryczne, zmysłowe i tajemnicze. Siostry wprowadzają go w swój świat, w który on wchodzi tym chętniej, im bardziej jest zafascynowany Morrighan i Minnaloushe. Morrighan to piękna brunetka lubiąca ryzyko, dynamiczna i bardziej przystępna. Minnaloushe z kolei jest typem naukowca- trochę nieśmiała, zachowuje większy dystans, jet także bardziej zdystansowana od siostry. Poprzez splot pewnych zdarzeń podświadomość mówi Gabrielowi (ma on przy tym specyficzny talent, pozwalający wnikać do cudzego umysłu), że siostry Monk mają coś wspólnego z zaginięciem poszukiwanego młodzieńca (z resztą dziewczyny nie ukrywają łączących ich relacji z dziedzicem finansowego imperium), ale facet jest tak zafascynowany każdą z sióstr z osobna i nimi razem, że stara się zbadać tę sprawę by przekonać się iż jednak się mylił... Jednak tym razem trafia na godnego przeciwnika- niemal gubi się w "pałacu pamięci", gdyby nie pooc tajemniczej kobiety (faktycznie istniały takie pałace, jednak wątpię, czy Autorka właściwie opisała ich znaczenie i charakter, a na pewno mocno to uprościła).
Za dnia fantastycznie spędzając czas w towarzystwie obu sióstr, w nocy Gabriel miewa koszmary. Coraz bardziej wciągając się w labirynt, jakim jest pałac pamięci stworzony przez tajemnicze siostry, oddala się od rzeczywistości i jest bliski do popadnięcia w obłęd. Wie jednak, że tylko w pałacu znajdzie odpowiedź, co stało się z synem jego klienta, i odpowiedź ważną dla niego samego- która z sióstr jest okrutną i pozbawioną uczuć istotą, manipulącą wszystkimi dookoła zabójczynią. Koniec- jak zwykle, jest nieco zaskakujący, ale przecież o to chodzi!
Zdecydowanie polecam powieść miłośnikom gotyku, tajemnic, okultyzmu i dobrych powieści grozy. W prawdzie krwi będzie tutaj niewiele, ale opisy są tak sugestywne, że przy odrobinie wyobraźni książka przeraża bardziej niż krwawa jatka. Jest to jedna z lepszych książek, jakie czytałam.
Książka od pierwszej strony przesączona jest atmosferą tajemnicy i lekkiego przedsmaku grozy- dość dużo w niej niedomówień, zaś akcja w pewnym momencie nabiera tempa jak w filmie sensacyjnym- na pewno nie można się nudzić. Jedna z lepszych pozycji nurtu noir, jakie czytałam.
Główny bohater, Gabriel, w związku ze zniknięciem syna pewnego bogacza, którego ma odnaleźć, poznaje...
2009-08
King powrócił w swoim najlepszym wydaniu. Edgar, za namową lekarza, wyjeżdża na odludną wyspę, by oddawać się rekonwalescencji. W nowym miejscu odkrywa w sobie całkiem nowy talent- malowanie obrazów, i jest w tym wręcz mistrzem... Nie wiem dlaczego, czytając o pracach naszego bohatera, cały czas miałam przed oczami obrazy Salvadora Dali- który to, jak to jest napisane w książce, również malował na Duma Key. Skąd te nowe zdolności? Wyspa ma zaledwie kilku mieszkańców i jest własnością pewnej tajemniczej starszej damy, dziedziczki fortuny, o dość osobliwych upodobaniach. Jest także niezapomniany Meksykanin- King wspaniale uchwycił charakter tej postaci- czytając, czułam jakbym czytała o żywym człowieku. "Na plus" są także hiszpańskie powiedzonka nowego znajomego Edgara. Wyspa ma takze swoją mroczną tajemnicę, która kiedyś już doprowadziła do tragedii, i pewne znaki wskazują, że chmury ponownie zbierają się nad wyspą... Coraz więcej ludzi ginie lub ulega wypadkom- co może być ich przyczyną w tak krótkim czasie? Edgar tymczasem momentami czuje, że traci zdrowe zmysły- czy może jest to coś więcej? Na szczęście zaczyna kojarzyć fakty, dzięki rozmowom ze starszą panią i stara się zapobiec najgorszemu. Co jest tego przyczyną nagłego wzrostu dziwnych "wypadków"? Żeby się dowiedzieć, trzeba wraz z bohaterami zagłębić się w historię wyspy, bo gdzieś tam- być może- kryje się odpowiedź.
Jedna z lepszych książek Mistrza, przez ały czas czytania czułam, jakbym widziała dokładnie wyspę, malująego Edgara, a nawet latająe odwrotnie czaple ;). Pomysł na fabułę świetny, wykonanie równie dobre. Wd mnie jest to jedna z najlepszych książek Kinga, może jeszcze nie tak znana, nie kultowa, ale świeża, dojrzała jednoześnie, do lektury której mogę jedynie zachęcić. Książka ma tak niesamowity klimat, że ciężko się od niej oderwać. Nietuzinkowa, szczególnie zakończenie- zupełnie inne od tego, jakiego można by się spodziewać.
King powrócił w swoim najlepszym wydaniu. Edgar, za namową lekarza, wyjeżdża na odludną wyspę, by oddawać się rekonwalescencji. W nowym miejscu odkrywa w sobie całkiem nowy talent- malowanie obrazów, i jest w tym wręcz mistrzem... Nie wiem dlaczego, czytając o pracach naszego bohatera, cały czas miałam przed oczami obrazy Salvadora Dali- który to, jak to jest napisane w...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-20
Całkiem ciekawie ułożona fabuła, w której pozorne zbiegi okoliczności okazują się czasem nadto brzemienne w skutki. Chciałam bać się podczas lektury i choć były momenty podczas których odczuwało się napięcie, we wciągnięciu się w akcję przeszkadzał mi układ książki- równoległe prowadzenie dwóch oddzielnych wątków, które łączą się dopiero na samym końcu. Tymczasem, kiedy wciągnęłam się w opowieść o Katrin, Lif i Gadnarze (który to wątek jednak- przynajmniej przez większą część powieści- podobał mi się bardziej), musiałam "przeskoczyć" do świata Freyra, opłakującego synka. Z drugiej strony mamy trójkę bohaterów: parę i ich przyjaciółkę- owdowiałą niedawno Lif, którzy postanawiają płynąć do osady na północy, żeby remontować zakupiony dom. Od początku nie podobały mi się stosunki Gardnera i Lif, te ich wspólne wypady. Jednak prawda była jeszcze gorsza. Niepokoją mnie ostatnie zdania książki... Niestety, Autorka nawet nie wyjaśniła co dokładnie stało się z Katrin, co może podsyciło zakończenie książki, ale osobiście mnie wkurzyło. Zresztą w wielu miejscach pani Yrsa stosuje zabieg skrótu myślowego- ma to owszem wpływ na to, że czytamy dalej, by za najdalej kilka stron znaleźć odpowiedź, bywa jednak denerwujące- szczególnie dlatego, że się to powtarza. Znalazłam też jeden dość poważny błąd rzeczowy- wcześniej była mowa o tym, że komórki Gadnara, Katrin i Lif się rozładowały i nie mogli zadzwonić do szypra, by ich zabrał. Tymczasem kilka rozdziałów później Katrin robi zdjęcia komórką...
Jeżeli chodzi o bohaterów, to z trójki z Hesteyri polubiłam jedynie Katę, na długo przed jakimikolwiek wyjaśnieniami wzajemnych stosunków. Jeżeli chodzi o bohaterów wątku równoległego- w zasadzie wszystko kręciło się dookoła Freyra, jednak Ursula wydała mi się postacią może nawet nie drugoplanową, ale zapadającą w pamięć.
W skrócie- nie jest to tak przerażający horror, jakiego się spodziewałam. Ale może ja mam już nieco wypaczony gust, poza tym jeszcze nie bardzo odnajduję się w klimatach skandynawskich (czy tutaj nawet około- podbiegunowych). Niemniej, jak już wspominałam, pomysł na intrygę uważam za świetny, a niektóre fragmenty zapadną mi w pamięć. W podsumowaniu możnaby napisać: gdyby tak wszystkie dzieci mówiły prawdę, nie byłoby problemów...
Yrsa Sigurdardottir nie wyjaśniła do końca wszystkiego, co, oprócz losu Katrin, ma swój urok. Wielbiciele powieści grozy powinni być zadowoleni jeżeli nie będzie im przeszkadzało niezbyt szybkie tempo rozwoju akcji w większej części.
Całkiem ciekawie ułożona fabuła, w której pozorne zbiegi okoliczności okazują się czasem nadto brzemienne w skutki. Chciałam bać się podczas lektury i choć były momenty podczas których odczuwało się napięcie, we wciągnięciu się w akcję przeszkadzał mi układ książki- równoległe prowadzenie dwóch oddzielnych wątków, które łączą się dopiero na samym końcu. Tymczasem, kiedy...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-16
Książka ta jest zbiorem krótszych form literackich, których ja osobiście jakoś specjalnie nie darzę sympatią, być może dlatego tak długo zajęło mi czytanie- z kilkoma przerwami i jednym "zacięciem"- tej książki. Faktem jest, że dawno już nie czytałam Kinga i musiałam na nowo "poczuć" klimat jego opowieści- opowiadania po "Billy'm Blokada"- na którym to zacięłam się z powodu niezrozumiałej dla mnie tematyki baseballu, ostatecznie jednak na plan pierwszy wypłynął czynnik ludzki i uratował zarówno opowiadanie, jak i całą książkę- w moich oczach oczywiście. A później było tylko lepiej. Nie będę jednak opisywać moich wrażeń związanych z każdym opowiadaniem osobno- jest ich zbyt dużo, gdyż "Bazar..." to gruby, porządny zbiór histori z dreszczykiem. Nie sposób jednak nie wspomnieć o kilku. Najbardziej chyba zadziwiło i urzekło mnie opowiadanie "Zielony bożek cierpienia". Dla osób z bujną wyobraźnią pozostawia duże pole do popisu, zawiera też pewien morał- co u dość Kinga niezwykłe. I wd mnie było jednym ze straszniejszych opowiadań... Kolejne, które wzbudziło we mnie jakiś dziwny lęk, zatytułowane "Letni grom", zawiera opis świata postapokaliptycznego. Od czasu kiedy byłam mała i piłam w przedszkolu płyn Lugola, świadomie i podświadomie boję się efektów promieniowania, opisów skażenia itp. Tutaj jest to tylko tło, jednak niezwykle sugestywne- głównym bohaterem jest człowiek. Warto dobrnąć do końca- gdyż jest to ostatnie opowiadanie- by przeczytać ten króciutki kawałek prozy. Ponadto, kilka innych opowiadań zwróciło szczególnie moją uwagę: "Wredny dzieciak", w którym odnalazłam "starego, dobrego Kinga"- opowiadanie z pazurem i pewną mistyką. Znalazłam tutaj też zupełnie inne "smaczki". "Życie po życiu" dało mi do myślenia, gdyż zawsze zastanawiałam się jak wygląda czyściec czy raj. Podobnie "Pan Ciacho"- gdzie Autor także porusza temat starości i śmierci- czyżby ostatnio właśnie tego typu myśli chodziły Stephenowi Kingowi po głowie? Smutno mi się zrobiło, skłoniło mnie to do wielu refleksji. I w końcu: "Ur". Chyba- obok "Wrednego dzieciaka"- najlepsze opowiadanie z tego zbioru. Dla fanów cyklu "Mroczna wieża" niespodzianką będzie nawiązanie do niego, warto też przeczytać o okolicznościach, w jakich powstał ten utwór. "Ur" to nowela, w której towarzyszy nam nieustające napięcie. Ciekawy pomysł sprawia, że jest naprawdę wyjątkowe.
To tylko kilka z ponad dwudziestu zamieszczonych w tym zbiorze opowiadań. Jedne mają zaledwie po kilka stron, inne- niemal sto (co jednak nie przekłada się na ich wartość). Nie warto spieszyć się z czytaniem. Nie ma tutaj przypadkowych tekstów (wybranie każdego jest uzasadnienie opisem samego Autora). Choć długo zajęło mi czytanie "Bazaru złych snów", najbardziej zadowolona jestem, że znów odnalazłam Kinga takiego, jakiego lubię. Różnorodność tematyczna noweli sprawi, że chyba każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Ze swojej strony mogę polecić (szczególnie fanom pisarza), choć osobiście mam większych faworytów wśród książek S. Kinga.
Książka ta jest zbiorem krótszych form literackich, których ja osobiście jakoś specjalnie nie darzę sympatią, być może dlatego tak długo zajęło mi czytanie- z kilkoma przerwami i jednym "zacięciem"- tej książki. Faktem jest, że dawno już nie czytałam Kinga i musiałam na nowo "poczuć" klimat jego opowieści- opowiadania po "Billy'm Blokada"- na którym to zacięłam się z powodu...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-02-10
Byłam bardzo ciekawa tej książki, która miała tak wysokie oceny i entuzjastyczne opinie wśród Użytkowników. Książka wciągnęła mnie niemal od razu. Jest ona prowadzona dwutorowo- jeden czas akcji to rok 1950, czas działalności szkoły dla dziewcząt Idlewild, drugi to czasy nam współczesne. Tym, co łączy te dwa wątki, jest miejsce internetu i związane z nim wydarzenia.
Zazwyczaj, gdy mam do czynienia z dwoma wątkami, jeden wydaje mi się ciekawszy niż drugi. Tym razem z upodobaniem i zgrozą czytałam historię o przyjaciółkach, które mieszkały w jednym z pokoi internatu Idlewild, a z drugiej strony- gorąco kibicowałam Fionie, dziennikarce, która miała osobiste "porachunki" z Idlewild i bez strachu dążyła do rozwiązania tajemnic, które skrywał mrok przeszłości. A sekretów, jakie skrywa była damska szkoła i pobliskie miasteczko, jest więcej, niż mogłaby przypuszczać. Zastanawiałam się nawet, w pewnym momencie, przed ostatecznym zakończeniem powieści, czy Autorka nie przedobrzyła, "wkładając" do jednej powieści tematykę duchów, Holocaustu, korupcji w policji, morderstw, szkoły z internatem i dziennikarskich śledztw. Ostatecznie jednak wszystko to złożyło się na intrygującą, ciężką do przerwania lekturę, która wciąż zaskakuje. Bardzo zgrabnie skrojona fabuła sprawia, że pozornie niepasujące do siebie elementy doskonale współgrają. Plejada bohaterów, zarówno tych współczesnych, jak i uczennic Idlewild, została nakreślona śmiało, nikt nie jest bezbarwny, i choć Autorka nie wdaje się w zbędne opisy, byłam w stanie wyobrazić sobie niemal każdą z opisywanych postaci. Dodatkowy plus za wspomnienie ofiar Ravennsbrück, którym Pani St. James poświęciła większą część epilogu (co wcale nie jest tak oczywiste dla ludzi pochodzących z krajów, których problem obozów zagłady osobiście nie dotyczył- zresztą nawet to jest wytłumaczone kilkoma zdaniami w tej książce- oczywiście wplecione zgrabnie w jeden z dialogów).
Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać, żeby przekonać Was do tej książki. Ja oczywiście gorąco polecam!
Byłam bardzo ciekawa tej książki, która miała tak wysokie oceny i entuzjastyczne opinie wśród Użytkowników. Książka wciągnęła mnie niemal od razu. Jest ona prowadzona dwutorowo- jeden czas akcji to rok 1950, czas działalności szkoły dla dziewcząt Idlewild, drugi to czasy nam współczesne. Tym, co łączy te dwa wątki, jest miejsce internetu i związane z nim wydarzenia....
więcej mniej Pokaż mimo to
"Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Każdy z nas ma swoje słabości, czułe punkty, w które można uderzyć. Nie wzbudzające zaufania, delikatne filary w konstrukcji jego osobowości, które można złamać zaledwie pchnięciem. Wbrew pozorom ważne filary, podtrzymujące wszystko w ryzach. I to takie, z których najczęściej nie zdajemy sobie sprawy."
Nie wiem właściwie, jak mam patrzeć na tę książkę... Zdecydowanie nie odbierałam jej jak horroru, powieść "gangsterska" też to nie była, gdyż profesja głównego bohatera była jedynie przykładem, żeby przekazać tę najważniejszą treść. Niestety, Autor zaskoczył mnie tylko raz, może dwa. Od początku podejrzewałam, że tajemniczy wróg to "szatan w niedzielnym kapeluszu". Natomiast wizja piekła opisana przez Autora jest bardzo sugestywna- miałam w związku z tym sporo przemyśleń.
Jednym słowem : dobry temat, ciekawi bohaterowie, tylko wszystko jakoś tak spłycone...
Pomimo uwag nie żałuję, że czytałam. "Grzesznik" naprawdę mnie wciągnął, kilka godzin snu zawaliłam przez tę książkę. Spodobało mi się także, że Autor czerpie z wielu źródeł: od religii począwszy, przez psychologię, techniki manipulacji itp. - tego typu "szczegóły" nadają książce smaczek. Nie można też odmówić mądrego przesłania podanego w dość zgrabny sposób, jakie zawiera "Grzesznik".
"Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Każdy z nas ma swoje słabości, czułe punkty, w które można uderzyć. Nie wzbudzające zaufania, delikatne filary w konstrukcji jego osobowości, które można złamać zaledwie pchnięciem. Wbrew pozorom ważne filary, podtrzymujące wszystko w ryzach. I to takie, z których najczęściej nie zdajemy sobie sprawy."
więcej Pokaż mimo toNie wiem właściwie, jak mam...