-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2020-01-16
2019-10-28
Nadal nie jestem pewna, co właściwie przeczytałam. I to jest cudowne! Im bardziej mnie to frustruje, tym bardziej doceniam kunszt Vonneguta. Dotychczas wydawało mi się, że o rzeczach tak niewyobrażalnych można pisać tylko naturalistycznie (vide "Na zachodzie bez zmian" czy wojenne reportaże Aleksijewicz), ale groteskowy absurd porusza nie mniej, a do tego jeszcze bardziej wwierca się w mózg - nie można przestać o tym myśleć, analizować, próbować ugiąć do kochanego logicznego realizmu to, czego się właśnie doświadczyło. Czy to w pewien metaforyczny sposób nie oddaje procesów myślowych i psychologicznych, które przechodzą świadkowie sytuacji niewyobrażalnie straszliwych?
Nadal nie jestem pewna, co właściwie przeczytałam. I to jest cudowne! Im bardziej mnie to frustruje, tym bardziej doceniam kunszt Vonneguta. Dotychczas wydawało mi się, że o rzeczach tak niewyobrażalnych można pisać tylko naturalistycznie (vide "Na zachodzie bez zmian" czy wojenne reportaże Aleksijewicz), ale groteskowy absurd porusza nie mniej, a do tego jeszcze bardziej...
więcej mniej Pokaż mimo toZdążyłam pokochać McCarthy'ego za "Drogę". Za "Krwawy południk" jestem gotowa go znienawidzić. Opis i wysokie opinie obiecywały wiele. A rzeczywistość... Dobrnęłam do 3/4, ani Dantego, ani Illiady, o Moby Dicku się nie wypowiem, bo jeszcze nie czytałam. Banda gości szwenda się po Południu, gonią, mordują, gwałcą, uciekają, chleją... i tak w kółko. Po jakichś 100 stronach przyzwyczaiłam się do drastycznych opisów i od tego momentu zaczyna się mordęga. Ani się nic nie dzieje, ani morał i wnioski nie dają się "złapać", wymykają się z umysłu, który już zerka łakomie na następne książki... Coś strasznego.
Zdążyłam pokochać McCarthy'ego za "Drogę". Za "Krwawy południk" jestem gotowa go znienawidzić. Opis i wysokie opinie obiecywały wiele. A rzeczywistość... Dobrnęłam do 3/4, ani Dantego, ani Illiady, o Moby Dicku się nie wypowiem, bo jeszcze nie czytałam. Banda gości szwenda się po Południu, gonią, mordują, gwałcą, uciekają, chleją... i tak w kółko. Po jakichś 100 stronach...
więcej mniej Pokaż mimo toPochłonęłam w jedno popołudnie, z zapartym tchem. Uwielbiam postapokaliptyczne klimaty, a tu oprócz niesamowitej atmosfery jest też surowe piękno języka i potężny ładunek emocjonalny. Nie da się do końca opisać, co przeżywa się podczas lektury. To trzeba przeżyć samemu, pozwolić tej historii wwiercić się w duszę i pamięć. I nie dać się zwieść tematyce, bo "Droga" to powieść uniwersalna, nie tylko dystopijna fantastyka, podróż nie tylko z Ojcem i Synem, ale i w głąb siebie, swoją własną Drogą.
Pochłonęłam w jedno popołudnie, z zapartym tchem. Uwielbiam postapokaliptyczne klimaty, a tu oprócz niesamowitej atmosfery jest też surowe piękno języka i potężny ładunek emocjonalny. Nie da się do końca opisać, co przeżywa się podczas lektury. To trzeba przeżyć samemu, pozwolić tej historii wwiercić się w duszę i pamięć. I nie dać się zwieść tematyce, bo "Droga"...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka literacko nie jest zła - powód, dla którego wystawiłam 1 gwiazdkę jest czysto etyczny. W zasadzie dowiedziałam się o nim przypadkiem, natrafiwszy na ocenę koleżanki. Z oceny wywiązała się dyskusja, z dyskusji - mój mały research, z researchu - zniesmaczenie i włos zjeżony na głowie. Tak, "Wyznania..." powstały na kanwie prawdziwej historii. Informatorką autora była prawdziwa gejsza, wyjawiająca mu prawdziwe tajniki zawodu i swojego życia. Nie, autor nie wykorzystał zdobytej wiedzy w sposób rzetelny ani nawet uczciwy. Nie dość, że naprzekręcał i podkoloryzował fakty tak, by pasowały do narracji dziwności, egzotyczności i barbarzyńskości Japonii; nie dość, że wystylizował powieść na rzekomą spowiedź wysłuchiwanej gejszy, żeby nadać jej "autentyczności"; nie dość, że błędnie i krzywdząco przylepił gejszom łatkę luksusowych prostytutek, to jeszcze złamał słowo dane informatorce i podał do wiadomości publicznej jej personalia, co skończyło się niemałym skandalem i procesem sądowym. Z szacunku dla pani Mineko Iwasaki polecam jej autobiograficzną książkę, "Gejsza z Gion", a autorowi tego paszkwilu szczerze życzę wszystkiego, co najgorsze.
Książka literacko nie jest zła - powód, dla którego wystawiłam 1 gwiazdkę jest czysto etyczny. W zasadzie dowiedziałam się o nim przypadkiem, natrafiwszy na ocenę koleżanki. Z oceny wywiązała się dyskusja, z dyskusji - mój mały research, z researchu - zniesmaczenie i włos zjeżony na głowie. Tak, "Wyznania..." powstały na kanwie prawdziwej historii. Informatorką autora była...
więcej Pokaż mimo to