-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
Zdążyłam pokochać McCarthy'ego za "Drogę". Za "Krwawy południk" jestem gotowa go znienawidzić. Opis i wysokie opinie obiecywały wiele. A rzeczywistość... Dobrnęłam do 3/4, ani Dantego, ani Illiady, o Moby Dicku się nie wypowiem, bo jeszcze nie czytałam. Banda gości szwenda się po Południu, gonią, mordują, gwałcą, uciekają, chleją... i tak w kółko. Po jakichś 100 stronach przyzwyczaiłam się do drastycznych opisów i od tego momentu zaczyna się mordęga. Ani się nic nie dzieje, ani morał i wnioski nie dają się "złapać", wymykają się z umysłu, który już zerka łakomie na następne książki... Coś strasznego.
Zdążyłam pokochać McCarthy'ego za "Drogę". Za "Krwawy południk" jestem gotowa go znienawidzić. Opis i wysokie opinie obiecywały wiele. A rzeczywistość... Dobrnęłam do 3/4, ani Dantego, ani Illiady, o Moby Dicku się nie wypowiem, bo jeszcze nie czytałam. Banda gości szwenda się po Południu, gonią, mordują, gwałcą, uciekają, chleją... i tak w kółko. Po jakichś 100 stronach...
więcej mniej Pokaż mimo toPierwszy tom cyklu, choć niewątpliwie dobry, niespecjalnie powalił mnie na kolana. Dopiero drugi zaczyna wykazywać cechy, za które chwali się "Królów przeklętych" i które skusiły mnie do zmierzenia się z serią. Zagęszczenie intryg, polityczne zagrywki, o wiele bardziej ciekawie zarysowane postaci są smaczną literacką ucztą, podaną w lekki i przystępny sposób. Jest tu też mniej "kulturowego zamieszania" i niedopowiedzeń, dzięki czemu czytelnik nie czuje się tak zagubiony pośród dawnych zwyczajów, koligacji oraz smaczków jak w pierwszym tomie. Trochę brakowało mi moich ulubieńców - Izabeli i Filipa Pięknego, niestety już nieżyjącego. Na szczęście jego duch unosił się nad fabułą, a i autor nie mógł powstrzymać się od złośliwego porównywania rządów Ludwika Kłótliwego z rządami jego ojca. Niektórych może irytować ten brak narracyjnej neutralności - mi osobiście podobał się ten komentarz stojącego z boku historyka, dzięki czemu pewne mechanizmy i ciągi przyczynowo-skutkowe były lepiej widoczne.
Pierwszy tom cyklu, choć niewątpliwie dobry, niespecjalnie powalił mnie na kolana. Dopiero drugi zaczyna wykazywać cechy, za które chwali się "Królów przeklętych" i które skusiły mnie do zmierzenia się z serią. Zagęszczenie intryg, polityczne zagrywki, o wiele bardziej ciekawie zarysowane postaci są smaczną literacką ucztą, podaną w lekki i przystępny sposób. Jest tu też...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka literacko nie jest zła - powód, dla którego wystawiłam 1 gwiazdkę jest czysto etyczny. W zasadzie dowiedziałam się o nim przypadkiem, natrafiwszy na ocenę koleżanki. Z oceny wywiązała się dyskusja, z dyskusji - mój mały research, z researchu - zniesmaczenie i włos zjeżony na głowie. Tak, "Wyznania..." powstały na kanwie prawdziwej historii. Informatorką autora była prawdziwa gejsza, wyjawiająca mu prawdziwe tajniki zawodu i swojego życia. Nie, autor nie wykorzystał zdobytej wiedzy w sposób rzetelny ani nawet uczciwy. Nie dość, że naprzekręcał i podkoloryzował fakty tak, by pasowały do narracji dziwności, egzotyczności i barbarzyńskości Japonii; nie dość, że wystylizował powieść na rzekomą spowiedź wysłuchiwanej gejszy, żeby nadać jej "autentyczności"; nie dość, że błędnie i krzywdząco przylepił gejszom łatkę luksusowych prostytutek, to jeszcze złamał słowo dane informatorce i podał do wiadomości publicznej jej personalia, co skończyło się niemałym skandalem i procesem sądowym. Z szacunku dla pani Mineko Iwasaki polecam jej autobiograficzną książkę, "Gejsza z Gion", a autorowi tego paszkwilu szczerze życzę wszystkiego, co najgorsze.
Książka literacko nie jest zła - powód, dla którego wystawiłam 1 gwiazdkę jest czysto etyczny. W zasadzie dowiedziałam się o nim przypadkiem, natrafiwszy na ocenę koleżanki. Z oceny wywiązała się dyskusja, z dyskusji - mój mały research, z researchu - zniesmaczenie i włos zjeżony na głowie. Tak, "Wyznania..." powstały na kanwie prawdziwej historii. Informatorką autora była...
więcej Pokaż mimo to