-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać4
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński25
Biblioteczka
2020-07-19
2020-06-30
2013-05-19
2020-06-16
2018-02-26
2018-05-21
No cóż... pozostaje się cieszyć, że Masterton nie pisze romansów.
Swoją drogą - to moja pierwsza książka z wątkiem ocierającym się o zoofilie. I wcale mi tego doświadczenia w życiu nie brakowało.
No cóż... pozostaje się cieszyć, że Masterton nie pisze romansów.
Swoją drogą - to moja pierwsza książka z wątkiem ocierającym się o zoofilie. I wcale mi tego doświadczenia w życiu nie brakowało.
2012-10-01
2019-06-07
2019-02-05
2018-11-27
2013-06-10
Po czym poznać dobrą książkę? Dobrą książkę nie tylko się czyta, ale też czuje. A ja kończę ją w kilka dni, to też jakiś wyznacznik. I "Egzorcysta" jest dobrą książką. Może początek na to nie wskazuje, może ktoś poczuje się rozczarowany mało złożoną formą, może oryginał nie wygra konfrontacji z filmem. Ale tak czy inaczej - to jest dobra książka.
Chyba nie trzeba znać filmu, aby wiedzieć czego się spodziewać. Ja nie znałam, a wiedziałam. A mimo tego książka trochę mnie zaskoczyła. Niby wszystko kręci się koło opętanej dziewczynki, a jednak samej dziewczynki tutaj jest niewiele. To bardziej walka o nią, rozgrywająca się głównie poza ścianami jej sypialni, jest tutaj wątkiem pierwszoplanowym. Rozpacz jej najbliższych, wątpliwości księdza, do którego w końcu zwracają się o pomoc, kiedy lekarze zawodzą, próby znalezienia ratunku dla Regan nawet tam, gdzie wydaje się to najmniej prawdopodobne.
Wątki poboczne? Praktycznie nie ma. Wszystkie wydarzenia przedstawione w "Egzorcyście" są tylko tłem i wiążą się w jakiś sposób z opętaną dwunastolatką. Nie ma tu ani rozbudowanych opisów, ani wielu bohaterów, nawet miejsca, w których akcja się rozgrywa, są ściśnięte jak najbardziej się da. Na początku mnie to nie przekonywało, ale ostatecznie jest to spora zaleta. W końcu autorowi udało się zbudować klimat i wciągnąć czytelnika w ten klaustrofobiczny świat lepiej, niż niejednemu pisarzowi, który może pochwalić się większym kunsztem pisarskim. Tutaj naprawdę można poczuć niejeden raz dreszcze, nadzieję, pojawiającą się razem z przybyciem egzorcysty i smutek kiedy... kończy się to tak, jak się kończy. W końcu trochę się do tych bohaterów dało przywiązać. Przez to, że nie było ich wielu, każdy wydawał się na swój sposób bliski i prawdziwy.
No i niby to dobrze, że kiedy zaczyna się czytać "Egzorcystę" to trudno się oderwać, ale z drugiej strony... żałuję, że to już wszystko i że tak szybko się skończyło. Myślę, że jeszcze kiedyś do niej wrócę, a z moich ust to naprawdę duża pochwała.
Pewnie gdybym najpierw widziała film, ocena byłaby nieco niższa, ale to z książką wcześniej się zapoznałam i dla mnie ma 10/10.
Po czym poznać dobrą książkę? Dobrą książkę nie tylko się czyta, ale też czuje. A ja kończę ją w kilka dni, to też jakiś wyznacznik. I "Egzorcysta" jest dobrą książką. Może początek na to nie wskazuje, może ktoś poczuje się rozczarowany mało złożoną formą, może oryginał nie wygra konfrontacji z filmem. Ale tak czy inaczej - to jest dobra książka.
Chyba nie trzeba znać...
2018-02-12
Króciutka książka, a mimo to trochę przegadana. Spodziewałam się czegoś w stylu "Cieni w mroku", gdzie wszystko jest bardzo realistyczne, a straszenie tak subtelne, że momentami nie ma pewności jaki rodzaj książki czytamy. "Nie ma wędrowca" właśnie tak się zapowiadało - zima na odludziu, samotny bohater zmagający się z demonami... tylko nie wiadomo czy prawdziwymi czy tylko tymi w jego głowie. Samo straszenie początkowo rzeczywiście jest dość subtelne, ale jak już się rozkręca, to na całego. W tej książce jednak autor postawił raczej na pogadanki o życiu i religii, wszytko podszyte tłem historycznym. Każdy tutaj ma jakąś smutną historię do opowiedzenia i nie byłoby to nic złego, gdyby nie zrobił się z tego motyw przewodni. Nie wiem czy taki był zamysł autora czy nie, ale ja spodziewałam się czegoś innego i trochę się rozczarowałam.
Króciutka książka, a mimo to trochę przegadana. Spodziewałam się czegoś w stylu "Cieni w mroku", gdzie wszystko jest bardzo realistyczne, a straszenie tak subtelne, że momentami nie ma pewności jaki rodzaj książki czytamy. "Nie ma wędrowca" właśnie tak się zapowiadało - zima na odludziu, samotny bohater zmagający się z demonami... tylko nie wiadomo czy prawdziwymi czy tylko...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-26
Philip, Brian, Nick, Booby i mała Penny chcą przeżyć w świecie opanowanym przez zombie. Nic dziwnego, każdy by chciał. Nie każdy jednak radzi sobie tak dobrze jak nasi bohaterowie. A wszystko za sprawą Phillipa, stojącego na czele grupy. Silny, odważny i zdeterminowany, by ocalić córkę, na widok takiego faceta miękną dziewczynom nogi. Rambo w krainie zombie. Nie to co jego brat, wiecznie kaszlący i wiecznie przerażony, bez szans na przeżycie, gdyby tylko nie był bratem Phillipa i nianią Penny. Co się jednak stanie kiedy w końcu podwinie im się noga, a chmara zombie zamlaszcze nad nimi że smakiem? Okazuje się, że nie potrzeba ugryzienia żywego trupa, aby stać się żądną krwi bestią i nasi przyjaciele będą mieli okazję się o tym przekonać na własnej skórze.
Duży plus za zakończenie, było to całkiem zaskakujące. Nigdy nie widziałam serialu i ogólnie raczej nie jestem wielbicielką zombie, ale być może kiedyś jeszcze sięgnę po część drugą książki.
Philip, Brian, Nick, Booby i mała Penny chcą przeżyć w świecie opanowanym przez zombie. Nic dziwnego, każdy by chciał. Nie każdy jednak radzi sobie tak dobrze jak nasi bohaterowie. A wszystko za sprawą Phillipa, stojącego na czele grupy. Silny, odważny i zdeterminowany, by ocalić córkę, na widok takiego faceta miękną dziewczynom nogi. Rambo w krainie zombie. Nie to co jego...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-04
Największym horrorem w całej tej historii było to, że pani Durrant jest osobą z prawami rodzicielskimi.
Co robi kochająca matka kiedy widzi, że jej syn nie przepada za nowym nauczycielem muzyki, a wręcz się go boi? No cóż, pani Durrant stwierdza, że to kompletny idiota, Oczywiście syn, nie nauczyciel. A kiedy cała rodzina urządza sobie koncert muzyczny, to pani Durrant co prawda zastanawia się dlaczego jej głuchoniemy syn nie uraczy ich swoją obecnością, ale w sumie to nie nalega, bo jak jest głuchoniemy, to przecież i tak ani nie pogra, ani nie pośpiewa, więc lepiej niech siedzi sam na górze i nie przeszkadza. Kilkuletniego dzieciaka pogryzł dziki szczur? Pani Durrant oczywiście nie wie czy zaszczepiła swoje dziecko na cokolwiek, ale ogólnie to nie ma się czym przejmować, takie sprawy mogą poczekać do jutra. I ja wiem, że czary, że magia, ale tej kobiety nie trawię po prostu. Zresztą najbardziej zdrową na umyśle postacią w tej książce okazał się głuchoniemy chłopiec właśnie. A warto przy tej okazji wspomnieć, że przestał mówić i słyszeć w wyniku traumy psychicznej.
Trochę szkoda, zaczęło się naprawdę nieźle. Rumunia, legenda o grajku z Hamelin, jakieś rytuały, jakieś gwałty, jakieś schizofrenie... a później historia przeniosła się do Stanów, do pani Durrant i to by było na tyle, jeśli chodzi o potencjał. Nie polecam.
Największym horrorem w całej tej historii było to, że pani Durrant jest osobą z prawami rodzicielskimi.
Co robi kochająca matka kiedy widzi, że jej syn nie przepada za nowym nauczycielem muzyki, a wręcz się go boi? No cóż, pani Durrant stwierdza, że to kompletny idiota, Oczywiście syn, nie nauczyciel. A kiedy cała rodzina urządza sobie koncert muzyczny, to pani Durrant co...
2016-03-22
Dziś idziemy na spacer. Do lasu. Mijamy tysiące drzew i ocieramy się nie do końca świadomie o setki historii. Bo ilu ludzi przed nami szło tą samą ścieżką, przechodziło koło tych samych drzew? Jakimi ludźmi byli? Jak się tam znaleźli? I co ich spotkało? Nie zastanawialiście się nigdy nad tym? To nic, stary, poczciwy Guy Newman Smith wam opowie.
Całą historię zaczynamy od Carol, która raczej nie urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą. Poszła na dyskotekę bez ukochanego, musiała znosić końskie zaloty, wracając pieszo wybrała dłuższą drogę do domu, a właśnie zaczęło padać. Z taką passą nierozważnie jest łapać stopa, ale Carol ma to w głębokim poważaniu. I oczywiście trafia na mordercę i gwałciciela. Do tego w pobliżu lasu Droy, o którym krążą różne straszne historie. Co prawda udaje jej się uciec... Tak, do lasu. Na golasa. No cóż, biednemu wiatr zawsze w oczy.
W poszukiwania dziewczyny angażuje się mnóstwo osób, bliskich i dalszych, i każdej z nich przyjdzie się przekonać na własnej skórze dlaczego las uważany jest za nawiedzony, ale nie wszystkim uda się z tej historii wyjść cało.
Jak na Smitha - dało się to przeczytać. Jak na horror, no cóż, niewiele horrorów z serii Phantom Press naprawdę wartych jest polecenia. Co jakiś czas do nich sięgam z sentymentu, a później wstydzę się sama na siebie spojrzeć w lustrze ;)
Dziś idziemy na spacer. Do lasu. Mijamy tysiące drzew i ocieramy się nie do końca świadomie o setki historii. Bo ilu ludzi przed nami szło tą samą ścieżką, przechodziło koło tych samych drzew? Jakimi ludźmi byli? Jak się tam znaleźli? I co ich spotkało? Nie zastanawialiście się nigdy nad tym? To nic, stary, poczciwy Guy Newman Smith wam opowie.
Całą historię zaczynamy od...
2016-01-08
Takie horrory lubię! Szczerze mówiąc, wybierałam w bibliotece na chybił-trafił, a jednak w "Pokoju Naomi" znalazłam wszystko, co potrzeba - są duchy, są mroczne tajemnice z przeszłości, rodzinne tragedie, krwawa zbrodnia i ten niesamowity, duszny klimat, którego można ze świecą szukać. Przypuszczam, że jeszcze kiedyś do tej książki wrócę i mam nadzieję, że drugie podejście tylko utwierdzi mnie w mojej ocenie.
Takie horrory lubię! Szczerze mówiąc, wybierałam w bibliotece na chybił-trafił, a jednak w "Pokoju Naomi" znalazłam wszystko, co potrzeba - są duchy, są mroczne tajemnice z przeszłości, rodzinne tragedie, krwawa zbrodnia i ten niesamowity, duszny klimat, którego można ze świecą szukać. Przypuszczam, że jeszcze kiedyś do tej książki wrócę i mam nadzieję, że drugie podejście...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-24
2013-08-25
2012-10
2012-10
Co my tu mamy? To co u Smitha zwykle, nikt, kto zaznajomił się z jego twórczością, nie będzie zaskoczony. Bohaterowie w jego książkach prawie w ogóle się nie zmieniają. A więc jest tutaj męski superbohater, piękny jak młody bóg i inteligentny (w zamyśle autora, jak przypuszczam), słodka idiotka, która ma być tylko ładnym dodatkiem do superbohatera lub okazjonalnie damą w opresji (w tym przypadku równie nierozgarnięta córka gratis) i element, którego w żadnej książce Smitha nie może zabraknąć - przynajmniej jeden obleśny typ, plujący się przy każdym słowie. No i diabelskie stworzenie, z którym nasz wspaniały bohater musi się zmierzyć, aby uratować kobietę swojego życia i móc z nią żyć długo i szczęśliwie. Uroczo. Dialogi i język bardziej banalne być nie mogły, nawet jak na Smitha. Ciągle odnosiłam wrażenie, że czytam w kółko te same zdania, ewentualnie ubrane w inne słowa, ale i to nie zawsze. Jakby autor chciał je wcisnąć na siłę, a nie był pewien, czy już to zrobił. Fabuła - nic nowego. Podejrzana siedziba ludzi normalnych inaczej, grupka "zwykłych" bohaterów odcięta od świata przez trudne warunki atmosferyczne, przychodzące na świat dziecko szatana, walka dobra ze złem, te sprawy. Jedyne co może tu czytelnika zaskoczyć to klimat. Bo "Mania" ma swój klimat, co jest chwalebne, ale rzadko spotykane u tego autora. Czuć tę izolację, szaleństwo i zacofanie bohaterów, atmosferę miejsca, w którym akcja się rozgrywa, stęchłe powietrze (choć to może być zasługa mojego leciwego egzemplarza), gro... nie, z tą grozą się nie rozpędzajmy. Po prostu - coś czuć. Co prawda nie ratuje to książki, ale podciąga ją w górę.
Ogólnie nie należy po tej książce spodziewać się cudów. Takie byle co na odmóżdżenie w dwa nudne wieczory. Tylko dla koneserów horroru w każdej postaci i ludzi sentymentalnych, pamiętających czasy Phantom Press.
Co my tu mamy? To co u Smitha zwykle, nikt, kto zaznajomił się z jego twórczością, nie będzie zaskoczony. Bohaterowie w jego książkach prawie w ogóle się nie zmieniają. A więc jest tutaj męski superbohater, piękny jak młody bóg i inteligentny (w zamyśle autora, jak przypuszczam), słodka idiotka, która ma być tylko ładnym dodatkiem do superbohatera lub okazjonalnie damą w...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dobry był pomysł... i to wszystko. Nie wiem ile autorka miała lat pisząc tę historię, ale miałam wrażenie, że czytam wypociny 13-latki. Dojrzałość przedstawionego świata i bohaterów na to wskazywała. Na początku nawet sprawiało mi to swojego rodzaju wstydliwą przyjemność, sama poczułam się jak nastolatka czytająca bloga z opowiadaniem. Ale później pojawił się najgłupszy wątek miłosny z jakim kiedykolwiek się spotkałam (a ja naprawdę nie mam szczęścia do wątków miłosnych) do tego przeplatany dramatami rodem z podstawówki... no i brakło mi cierpliwości. Nie wiem, bardzo spaczone to wszystko jest i ciężko było mi przez to przebrnąć, a książka nie ma nawet 200 stron! Nawet język tego nie ułatwiał. Rozumiem, że miał być potoczny i bardziej przystępny, ale wyszło karykaturalnie, aż boli.
Bardzo dawno nie czytałam czegoś tak złego.
Dobry był pomysł... i to wszystko. Nie wiem ile autorka miała lat pisząc tę historię, ale miałam wrażenie, że czytam wypociny 13-latki. Dojrzałość przedstawionego świata i bohaterów na to wskazywała. Na początku nawet sprawiało mi to swojego rodzaju wstydliwą przyjemność, sama poczułam się jak nastolatka czytająca bloga z opowiadaniem. Ale później pojawił się najgłupszy...
więcej Pokaż mimo to