-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać4
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2013-06-20
2013-05-16
2013-05-19
2013-04-06
2013-06-10
2013-01-28
Nigdy wielką fanką Niekrytego Krytyka nie byłam. Ma facet kilka dobrych pomysłów, zdarzy mu się powiedzieć coś śmiesznego - niech będzie, ale skąd ten zachwyt? Ciekawiło mnie trochę jak jest w przypadku książki. Nie aż tak, żebym sama jej szukała, ale wystarczająco by wykorzystać okazję zapoznania się z "Zeznaniami".
A jednak ta książka niczego nowego do mojego życia nie wniosła, bo praktycznie na wszystkie tematy, które pan Frączyk poruszył, mam już wyrobione własne zdanie, zresztą przeważnie pokrywające się z jego opinią. Elokwencji akurat odmówić mu nie można, dlatego książkę czyta się szybko i bezboleśnie, nawet jeśli temat nieszczególnie łapie nas za serce. Forma bardziej kojarzyła mi się z blogiem niż z książką, ale jest to zrozumiałe i na pewno ma swoich zwolenników. Przecież chyba nikt nie spodziewał się ciężkiej i poważnej literatury? Miało być szybko, łatwo i przyjemnie. I tak właśnie jest.
Nie twierdzę, że to jest książka całkowicie niepotrzebna. Wysokie oceny zresztą potwierdzają, że nie została napisana na marne. To dobrze jeśli komuś pomogła czy dała do myślenia. Rzeczywiście młodzież potrzebuje czasami "kopa w tyłek", a jak widać Niekryty Krytyk potrafi dotrzeć tam, gdzie innym nie zawsze się udaje. Po prostu to nie jest już książka dla mnie, bo nie potrzebuję mentora, który będzie mnie prowadził za rączkę przez życiowe problemy. Młodszym czytelnikom byłabym gotowa tę książkę polecić, ale obawiam się, że sama zapomnę o niej równie szybko jak się z nią zapoznałam.
Nigdy wielką fanką Niekrytego Krytyka nie byłam. Ma facet kilka dobrych pomysłów, zdarzy mu się powiedzieć coś śmiesznego - niech będzie, ale skąd ten zachwyt? Ciekawiło mnie trochę jak jest w przypadku książki. Nie aż tak, żebym sama jej szukała, ale wystarczająco by wykorzystać okazję zapoznania się z "Zeznaniami".
A jednak ta książka niczego nowego do mojego życia nie...
2013-08-25
2013-01
2013-03-05
2013-03-24
Tak patetyczna, że aż zwykłe rzeczy - to, że bohaterka kupiła sobie lody czy fakt, że na ręce ma zegarek - wydają się tu dziwnie nie na miejscu. Z drugiej strony - to Coelho, mistrz aforyzmów dla nastolatek, które gotowe są pochłonąć najbardziej oczywiste "mądrości życiowe", byle w ładnej oprawce. Mogło być gorzej.
Tak patetyczna, że aż zwykłe rzeczy - to, że bohaterka kupiła sobie lody czy fakt, że na ręce ma zegarek - wydają się tu dziwnie nie na miejscu. Z drugiej strony - to Coelho, mistrz aforyzmów dla nastolatek, które gotowe są pochłonąć najbardziej oczywiste "mądrości życiowe", byle w ładnej oprawce. Mogło być gorzej.
Pokaż mimo to2013-04-02
2013-06-22
2013-08-02
2013-08-09
2013-11-04
2013-11-28
Nie lubię tych wszystkich szczęśliwych zbiegów okoliczności. Naprawdę żona głównego bohatera musi być chodzącym zlepkiem wszystkich cnót, syn małym geniuszem, niania musi zawstydzać siłą i umiejętnościami niejednego komandosa, teściowie muszą mieszkać w twierdzy wypełnionej bronią, znajomi muszą mieć w pełni urządzony dom na zbyciu, do którego szczęśliwie główni bohaterowie mają klucze? Cholera, w "Recenzji" nawet pies nie może być psem, jest kolejnym geniuszem, dorównującym inteligencją człowiekowi. I być może to nieładnie z mojej strony, ale niejeden raz przyłapywałam się na tym, że to "temu złemu" życzyłam powodzenia.
Poczucie humoru, narracja pierwszoosobowa, przewaga dialogów nad treścią - tego wszystkiego też tu nie lubię. Wiem, że to nie miała być poważna książka, wiem, że miała być w pewnych miejscach przerysowana, miała bawić bardziej niż straszyć i tak dalej, ale na pewno nigdy więcej nie chciałabym do niej wrócić, a przy talencie pana Koontza postawiłabym znak zapytania.
Nie lubię tych wszystkich szczęśliwych zbiegów okoliczności. Naprawdę żona głównego bohatera musi być chodzącym zlepkiem wszystkich cnót, syn małym geniuszem, niania musi zawstydzać siłą i umiejętnościami niejednego komandosa, teściowie muszą mieszkać w twierdzy wypełnionej bronią, znajomi muszą mieć w pełni urządzony dom na zbyciu, do którego szczęśliwie główni bohaterowie...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-12-18
2013-09-04
Tej książki chyba nawet sama autorka nie traktowała poważnie, więc nie można tego wymagać ode mnie. Język, dialogi, postacie - tu wszystko jest banalne i puste. Ciągle odnosiłam wrażenie, że czytam skryte fantazje naiwnej małolaty, a nie powieść jednej z najpopularniejszych autorek romansów. Jak wiele razy normalny mężczyzna może powtórzyć "Kocham Cię" i pytać o wszystko z troską w głosie? Ile razy w ciągu kilku krótkich rozdziałów może uświadomić sobie, że "nigdy nie widział niczego piękniejszego niż ona"? No cóż, pani Steel widocznie za cel życiowy obrała sobie pobicie rekordu w tej dziedzinie. Jeśli zależałoby to ode mnie - podium już jest jej. Błędy logiczne (a było ich parę) dobrodusznie przemilczę.
Od momentu, w którym jako taki romans dobiega końca i zaczyna się wojna, treść minimalnie zyskuje. Styl dalej kuleje, fabuła nie wciąga, a postacie drażnią, ale w porównaniu z początkiem widać jakąś poprawę. Co dalej nie zmienia faktu, że to książka tragicznie zła. Nie wiem czy to zwykły styl tej autorki, ale chyba już boję się sprawdzać.
Tej książki chyba nawet sama autorka nie traktowała poważnie, więc nie można tego wymagać ode mnie. Język, dialogi, postacie - tu wszystko jest banalne i puste. Ciągle odnosiłam wrażenie, że czytam skryte fantazje naiwnej małolaty, a nie powieść jednej z najpopularniejszych autorek romansów. Jak wiele razy normalny mężczyzna może powtórzyć "Kocham Cię" i pytać o wszystko z...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-09-18
Osobliwe dziwadło - ani to dla dzieci, ani dla dorosłych. Zaletą są fotografie, ale jak dla mnie, to tyle.
Osobliwe dziwadło - ani to dla dzieci, ani dla dorosłych. Zaletą są fotografie, ale jak dla mnie, to tyle.
Pokaż mimo to2013-05-31
Po czym poznać dobrą książkę? Dobrą książkę nie tylko się czyta, ale też czuje. A ja kończę ją w kilka dni, to też jakiś wyznacznik. I "Egzorcysta" jest dobrą książką. Może początek na to nie wskazuje, może ktoś poczuje się rozczarowany mało złożoną formą, może oryginał nie wygra konfrontacji z filmem. Ale tak czy inaczej - to jest dobra książka.
Chyba nie trzeba znać filmu, aby wiedzieć czego się spodziewać. Ja nie znałam, a wiedziałam. A mimo tego książka trochę mnie zaskoczyła. Niby wszystko kręci się koło opętanej dziewczynki, a jednak samej dziewczynki tutaj jest niewiele. To bardziej walka o nią, rozgrywająca się głównie poza ścianami jej sypialni, jest tutaj wątkiem pierwszoplanowym. Rozpacz jej najbliższych, wątpliwości księdza, do którego w końcu zwracają się o pomoc, kiedy lekarze zawodzą, próby znalezienia ratunku dla Regan nawet tam, gdzie wydaje się to najmniej prawdopodobne.
Wątki poboczne? Praktycznie nie ma. Wszystkie wydarzenia przedstawione w "Egzorcyście" są tylko tłem i wiążą się w jakiś sposób z opętaną dwunastolatką. Nie ma tu ani rozbudowanych opisów, ani wielu bohaterów, nawet miejsca, w których akcja się rozgrywa, są ściśnięte jak najbardziej się da. Na początku mnie to nie przekonywało, ale ostatecznie jest to spora zaleta. W końcu autorowi udało się zbudować klimat i wciągnąć czytelnika w ten klaustrofobiczny świat lepiej, niż niejednemu pisarzowi, który może pochwalić się większym kunsztem pisarskim. Tutaj naprawdę można poczuć niejeden raz dreszcze, nadzieję, pojawiającą się razem z przybyciem egzorcysty i smutek kiedy... kończy się to tak, jak się kończy. W końcu trochę się do tych bohaterów dało przywiązać. Przez to, że nie było ich wielu, każdy wydawał się na swój sposób bliski i prawdziwy.
No i niby to dobrze, że kiedy zaczyna się czytać "Egzorcystę" to trudno się oderwać, ale z drugiej strony... żałuję, że to już wszystko i że tak szybko się skończyło. Myślę, że jeszcze kiedyś do niej wrócę, a z moich ust to naprawdę duża pochwała.
Pewnie gdybym najpierw widziała film, ocena byłaby nieco niższa, ale to z książką wcześniej się zapoznałam i dla mnie ma 10/10.
Po czym poznać dobrą książkę? Dobrą książkę nie tylko się czyta, ale też czuje. A ja kończę ją w kilka dni, to też jakiś wyznacznik. I "Egzorcysta" jest dobrą książką. Może początek na to nie wskazuje, może ktoś poczuje się rozczarowany mało złożoną formą, może oryginał nie wygra konfrontacji z filmem. Ale tak czy inaczej - to jest dobra książka.
więcej Pokaż mimo toChyba nie trzeba znać...