-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2024-04-06
2023-10-15
"Czarnobyl. To wojna nad wojnami. Człowiek nigdzie się nie ukryje. Ani na ziemi, ani w wodzie, ani w niebie".
Gdyby nie katastrofa, która się wydarzyła w tamtejszej elektrowni atomowej, byłoby to jedno z wielu anonimowych miast na Ukrainie. Jednak wydarzenia z 26 kwietnia 1986 roku przyniosły mu niechlubny rozgłos. Przyznaje, że sama nazwa wywołuje we mnie nieprzyjemne uczucia. To, co się wówczas wydarzyło znam z relacji moich rodziców, z programów telewizyjnych i artykułów internetowych.
Z tym większym zainteresowaniem sięgnęłam po książkę. Autorka zawarła w niej kilkadziesiąt wypowiedzi osób dotkniętych skutkami tragedii. To zresztą celowy i zrozumiały zabieg. Aby dotrzeć do ludzkich serc i je poruszyć, warto przedstawić dramatyczne wydarzenia oddając głos ich świadkom.
Przedstawia historię, która się dokonała i pochłonęła określoną liczbę ofiar. To też zapis ludzkich dramatów oraz krzyk ich niemocy. Dzięki "Czarnobylskiej modlitwie" zostanie po nich trwały ślad, co okaże się istotne zwłaszcza w momencie, kiedy już ich zabraknie. Jest to także swego rodzaju przestroga dla potomnych.
Przeżyłam spore zaskoczenie, kiedy zorientowałam się, że z książki wyłania się obraz społeczeństwa poddawanego wieloletniej indotrynacji. Według oficjalnych przekazów radzieckie elektrownie atomowe były na tyle bezpieczne, że mogły nawet stać na Placu Czerwonym! Zresztą pierwsze medialne doniesienia o wybuchu reaktora były równie irracjonalne. Informowano, że sytuacja jest niegroźna, a pożar ugaszono. Komunistyczny aparat władzy wszystko utajniał i głuchy był na apele rozsądnych i inteligentnych ludzi.
To niezwykła książka, o życiowej mądrości prostych ludzi, którzy byli mocno związani ze swoją ziemią, że nie chcieli jej opuścić. O bohaterskich strażakach, żołnierzach i górnikach, którzy często przeczuwali, że idą na pewną śmierć, ale wiedzieli, że tak trzeba. Że ich ofiara pozwoli ocalić tysiące istnień. O dzieciach, które nie rozumieją dlaczego są inne od swoich rówieśników. I o systemie totalitarnym, systemie absurdu, pogardy i nieporadności, w którym decyzje podejmuje garstka tępych półgłówków. Książka Aleksijewicz to zapiski pełne emocji, które głęboko zapadają w pamięć.
Świetny reportaż! Warty każdej minuty nad nim spędzonej.
"Czarnobyl. To wojna nad wojnami. Człowiek nigdzie się nie ukryje. Ani na ziemi, ani w wodzie, ani w niebie".
Gdyby nie katastrofa, która się wydarzyła w tamtejszej elektrowni atomowej, byłoby to jedno z wielu anonimowych miast na Ukrainie. Jednak wydarzenia z 26 kwietnia 1986 roku przyniosły mu niechlubny rozgłos. Przyznaje, że sama nazwa wywołuje we mnie nieprzyjemne...
2023-08-16
"Ania" to książka, która z pewnością znajdzie się na półce każdego fana autorki.
Dwa ostatnie wieczory spędziłam w towarzystwie świetnej babeczki. Patrzyłam jak z małej łobuziary zmienia się w piękną kobietę, jak łamie serca, zachwyca reżyserów swoją naturalnością przed kamerą, jak staje się matką trójki dzieci. Jak zmaga się z trudną codziennością w Łodzi, jak kipi szczęściem w Turcji i jaki spokój bije od niej gdy jest w rodzinnej Gdyni. Jak ustawia pracę zawodową pod to, co dla niej najważniejsze - rodzina.
Przybylska była jedną z pierwszych ofiar tabloidów, która szczególnie doświadczyła ich wścibstwa. Im mocniej ją prześladowali, tym bardziej chroniła swoją prywatność, nie pozwalała na fotografowanie dzieci i wystawanie pod ich przedszkolem.
Książka jest zapisem wydarzeń i emocji Anny Przybylskiej. Zarówno tych dobrych, kiedy odnosiła sukcesy, jak i tych złych, kiedy np. mężczyźni, z którymi się wiązała ograniczali jej karierę zawodową lub wręcz zabraniali pracować. Są też historię związane nieprzemyślanymi decyzjami samej aktorki. Spora część biografii poświęcona jest także rodzinie, czyli Jarkowi i dzieciom. To był jej priorytet. Kiedy była w ciąży znikała z filmu i życia medialnego. To był czas dla niej i dla dziecka, które ma przyjść na świat.
Ania odeszła cichutko i spokojnie, przy mężu, mamie i siostrze. Była człowiekiem, z którym chce się przebywać. Który swoją obecnością i uśmiechem ubarwia nasze życie. Ta "łobuziara z urodą nastolatki i głosem Jana Himilsbacha" śpieszyła się. Jakby chciała jeść jak najwięcej w życiu przeżyć. Zdążyć...
Książka Grzegorza Kubickiego i Macieja Drzewieckiego daje taką szansę. Ania to była mądra, radosna i piękna kobieta. Taką widzimy ją też w tej książce.
Historia opowiedziana przez bliskich Ani skłania do refleksji życia - o tym, co jest najważniejsze w życiu...o tym, że życie trzeba wziąć we własne ręce i z niego korzystać, no i że nigdy nie wiadomo kiedy nas dopadnie coś, co nam je odbierze. Do tej pory jestem wstrząśnięta i ciągle myślą, co mogłabym zmienić w swoim życiu.
Właśnie takie powinny być książki. Gorąco polecam!!!!!
"Ania" to książka, która z pewnością znajdzie się na półce każdego fana autorki.
Dwa ostatnie wieczory spędziłam w towarzystwie świetnej babeczki. Patrzyłam jak z małej łobuziary zmienia się w piękną kobietę, jak łamie serca, zachwyca reżyserów swoją naturalnością przed kamerą, jak staje się matką trójki dzieci. Jak zmaga się z trudną codziennością w Łodzi, jak kipi...
2023-08-12
To kolejna pozycja Beaty Sabały-Zielińskiej o tematyce tatrzańskiej po książce poświęconej TOPR-owi. Tym razem autorka skupia się na schronisku w Dolinie Pięciu Stawów.
"Pięć Stawów. Dom bez adresu" to opowieść o tym, jak powstało kultowe schronisko w Tatrach. Najwyżej położone w polskiej części Tatr, oblegane przez tatromaniaków i wspinaczy, jest miejscem magicznym, którym od dziesięcioleci zarządza jedna rodzina. I o tym, jak wygląda zarządzanie takim obiektem.
W stu procentach zgadzam się z autorką książki, że wędrówka, chodzenie po górach, bycie sam na sam z naturą to "podróż w głąb siebie".
Wygląda na to, że nie tylko dolina jest wyjątkowa, ale i schronisko. Jedyne po polskiej stronie, do którego nie da się dojechać, ale też prowadzone przez szczególną rodzinę. Od kilku pokoleń Krzeptowscy tworzą to miejsce - zarządzają nim, mieszkają tam, przekazują wiedzę swoim dzieciom, wymyślają kolejne usprawnienia. Mam wrażenie, że to książka przede wszystkim o ludziach, którzy na swój dom wybrali to przepiękne miejsce. Anegdotki dotyczące poszczególnych osób przeplatają się z opisami codziennych obowiązków. Do tego garść opowieści o wojnie, ratowaniu ludzi, zakochaniach i niedźwiedziach.
W książce znajdziecie opisane szczęśliwe chwile jak i te tragiczne. Góry nie są bezpieczne, zwłaszcza zimą. Góry pochłonęły nie jedno istnienie. Jeden głupi błąd i nie ma człowieka. Dlatego apelują o rozwagę w górach i o odpowiedni strój.
Książka godna polecenia ze względu na cudowne zdjęcia. Piękna, twarda okładka przyciąga oko. Doskonale napisana. Piękna opowieść o pięknych ludziach. Mi dostarczyła wielu emocji. Uśmiałam się i wzruszyłam. Polecam każdemu, a zwłaszcza miłośnikom Tatr. Ja z ogromną przyjemnością kiedyś się tam wybiorę.
To kolejna pozycja Beaty Sabały-Zielińskiej o tematyce tatrzańskiej po książce poświęconej TOPR-owi. Tym razem autorka skupia się na schronisku w Dolinie Pięciu Stawów.
"Pięć Stawów. Dom bez adresu" to opowieść o tym, jak powstało kultowe schronisko w Tatrach. Najwyżej położone w polskiej części Tatr, oblegane przez tatromaniaków i wspinaczy, jest miejscem magicznym, którym...
2023-06-28
Książka "Bóg nigdy nie mruga" Reginy Brett to przewodnik po pułapkach ludzkiej egzystencji. Brett przedstawia nam swoje rady i przemyślenia, do których doszła po ciężkich doświadczeniach, jakie zgotował jej los. Czasem daje delikatne wskazówki, czasem po prostu zwraca uwagę na drobne sprawy, które w natłoku codziennych obowiązków gdzieś nam umykają.
Książkę czyta się bardzo szybko. Poszczególne rozdziały mają zaledwie kilka stron, więc jest to idealna lektura do poczytania równolegle z innymi książkami w międzyczasie. Mimo, że niektóre felietony zawarte w książce traktują o poważnych chorobach czy trudnych chwilach w życiu, każdy z nich zawiera jakąś optymistyczną nutę. Jeśli zagłębić się w biografii autorki, trudnych chwil w jej życiu nie brakowało. Jak sama przyznaje dopiero choroba nowotworowa, na którą zapadła okazała się momentem przełomowym, kiedy zaczęła żyć pełnią życia.
Dzieło autorki napisane jest prostym językiem i zrozumiałym dla zwykłego czytelnika. Książkę poleciłabym każdemu, kto narzeka, marudzi, jest chory, ma ambicje, ale brak sił do realizacji marzeń. Młodemu człowiekowi, człowiekowi w kwiecie wieku, staremu człowiekowi, bo nigdy nie jest za późno na spełnianie się w każdej roli.
Książka "Bóg nigdy nie mruga" Reginy Brett to przewodnik po pułapkach ludzkiej egzystencji. Brett przedstawia nam swoje rady i przemyślenia, do których doszła po ciężkich doświadczeniach, jakie zgotował jej los. Czasem daje delikatne wskazówki, czasem po prostu zwraca uwagę na drobne sprawy, które w natłoku codziennych obowiązków gdzieś nam umykają.
Książkę czyta się...
2016-07-21
Książkę przeczytałam jednym tchem. Jestem zafascynowana postawą księdza Jana, jego podejściem do życia, wiary, swobodą i prawdziwością wypowiedzi.Nie boi się krytykować tego co złe w kościele,ale pomaga wzmocnić wiarę tym niezdecydowanym.Szanuję go za podejście do chorych i szacunek jakim obdarza chorych i ich rodziny.
Ksiądz Kaczkowski to fenomen w polskim kościele. Idol, głos mądrości i miłości oraz zrozumienia, którego bardzo mi brakowało. Jest oparciem dla wielu chorych, nie tylko na nowotwory. Jego nieustępliwa wiara i równie twarda walka z chorobą są przyczyną, że książka jest rozchwytywana. Zarazem ksiądz Kaczkowski jest przykładem kapłana, który żyje dla innych - zbudował hospicjum w Pucku - i nie ogląda się na żadne zaszczyty czy oklaski tłumów.
Książka genialna. Poglądy ciekawe, aczkolwiek odrobin kontrowersyjne. Bardzo otwarty i inaczej patrzący na życie kapłan. Niesamowicie wciągająca i wylewająca z siebie osobowość człowieka który zmaga się nie tylko z codziennością ale i spoglądającą mu w oczy śmiercią.
Polecam z czystym sercem !!!!
Książkę przeczytałam jednym tchem. Jestem zafascynowana postawą księdza Jana, jego podejściem do życia, wiary, swobodą i prawdziwością wypowiedzi.Nie boi się krytykować tego co złe w kościele,ale pomaga wzmocnić wiarę tym niezdecydowanym.Szanuję go za podejście do chorych i szacunek jakim obdarza chorych i ich rodziny.
Ksiądz Kaczkowski to fenomen w polskim kościele. Idol,...
2023-04-26
Miała dziesięć lat, gdy rozpoczęła się wojna i na Warszawę spadły pierwsze bomby. Jako czternastolatka wstąpiła do Szarych Szeregów, a jako piętnastolatka poszła do powstania. Wtedy stała się "Wirą". Wtedy też zginęła jej najbliższa rodzina: matka i starsza siostra.
"Wira" była łączniczką w kompanii Baonu "Miłosz". W książce opowiada o swojej służbie, powstańczej codzienności, głodzie, strachu, śmierci przyjaciół z którymi ramię w ramię walczyła i nadziei, która cały czas powstańcom towarzyszyła.
Od tamtych lat minęło ponad 70 lat, a ona nadal pamięta te ogłuszające dni i płonące noce. Obrazy, dźwięki i zapachy. Śmierć była wszędzie, ale życie miało niepowtarzalny smak. To był czas zawieszony, pełen krwi, ognia i ruin miasta, które odchodziło w przeszłość.
Wyemigrowała do Wielkiej Brytanii jako szesnastoletnia dziewczyna po tym jak ludzie generała Maczka wyzwolili obóz jeniecki, w którym się znajdowała. Od tamtej pory nie odwiedziła swojej Ojczyzny, aż do lat 60-tych.
Książka jest o dziewczynie, która w powstaniu straciła wszystko. Do Polski nie miała dla kogo wracać. Jej bliscy wojny nie przeżyli. Tragiczne wspomnienia nie odebrały jej radości życia, zakochała się szczęśliwie, doczekała dzieci i wnuków. Młode lata i początki jej małżeństwa były to lata ciężkie. Tak trudno było walczyć o godne życie w powojennej Wielkiej Brytanii tak nieprzyjaznej dla byłych sojuszników. A jednak dała radę.
"Wira z Powstania. Wspomnienia" to jedna z tych publikacji, które nie pozostawiają obojętnym. Losy kobiety-żołnierza powstańczej Warszawy widziane z perspektywy losów emigracyjnych wzruszają, ale i zmuszają do zadumy. Ciekawa faktografia przeplata się z gorzkimi refleksjami, ważnymi nie tylko dla historyków, ale dla wszystkich Polaków.
Zachęcam do lektury.
Miała dziesięć lat, gdy rozpoczęła się wojna i na Warszawę spadły pierwsze bomby. Jako czternastolatka wstąpiła do Szarych Szeregów, a jako piętnastolatka poszła do powstania. Wtedy stała się "Wirą". Wtedy też zginęła jej najbliższa rodzina: matka i starsza siostra.
"Wira" była łączniczką w kompanii Baonu "Miłosz". W książce opowiada o swojej służbie, powstańczej...
2023-04-10
Książka "Zachłanni" Magdaleny Żelazowskiej opisuje zmagania młodych ludzi, którzy opuszczają rodzinne strony i ruszają na podbój stolicy. Chcą coś osiągnąć, zaistnieć, spełnić swoje pragnienia. Wkrótce doświadczą sukcesów i porażek, rozczarowań i szarej rzeczywistości.
Trójka trzydziestolatków, "słoików", bohaterów książki pragnie zrealizować swoje marzenia. Paweł wraz ze swoją szkolną miłością Asią wynajmują mały pokój, bez widoków na własne lokum. Pary bowiem nie stać na własne mieszkanie, a i żadne nie posiada zdolności kredytowej. Cel Pawła - mieszkanie. Aśka - ambitna, mająca duże wymagania względem siebie i innych, pragnąca pokazać się światu. Wykorzystuje nadarzające się okazje, by osiągnąć cel, nie liczy się z uczuciami bliskich. Dba tylko o siebie. Ewa - jest w porównaniu z innymi w uprzywilejowanej sytuacji, ma bowiem mieszkanie kupione przez rodziców i dobrą pracę. Brakuje jej jednego - miłości. Poszukiwania wybranka serca doprowadzają ją do katastrofy. Trzy historie, trzy plany na życie, które wzajemnie się łączą.
"Zachłanni" to powieść o współczesnym życiu młodych ludzi pragnących więcej osiągnąć. Autorka bardzo dokładnie przedstawia ich zmagania i rozczarowania. Opisuje brutalną rzeczywistość pokolenia, które musi walczyć o przetrwanie.
Początkowo trudno mi się było wciągnąć w lekturę, jednak im bardziej poznawałam bohaterów, ich historię tym było ciekawiej. Niestety nie polubiłam Pawła, ani Aśki - ich postępowanie wydało mi się nietaktowne, grubiańskie i egoistyczne. Zwrot dążenia do celu po trupach najlepiej opisuje ich sposób działania. Sympatią natomiast obdarzyłam Ewę - bohaterka trochę zagubiona, ale jej losy poruszyły mnie. Bardzo ubolewam, że jej historia nie miała szczęśliwego zakończenia.
Autorka przede wszystkim skupiła się na kreacji psychologicznej opisanych postaci. Dynamicznej akcji niestety brakuje. Opisane wydarzenia toczą się niestety w dość zwolnionym tempie.
Zachowanie bohaterów uświadomiły mi bowiem, w jakim stopniu nasze pragnienia mogą zaważyć na naszym życiu, powodując przesuwanie się wypracowanych na przestrzeni lat barier moralnych. Książka to ciekawe podejście do "słoików", to taka analiza 90%, których łączy owa zachłanność. Rzeczywiście ludzie przejezdni starają się na 110%, chcą być lepsi, szybsi, dokładniejsi... Wszystko chcą zrobić lepiej od tutejszych.
Ciekawe książka i dobra diagnoza części społeczeństwa dużych miast. Warto przeczytać.
Książka "Zachłanni" Magdaleny Żelazowskiej opisuje zmagania młodych ludzi, którzy opuszczają rodzinne strony i ruszają na podbój stolicy. Chcą coś osiągnąć, zaistnieć, spełnić swoje pragnienia. Wkrótce doświadczą sukcesów i porażek, rozczarowań i szarej rzeczywistości.
Trójka trzydziestolatków, "słoików", bohaterów książki pragnie zrealizować swoje marzenia. Paweł wraz ze...
2023-03-29
Zacznę od tego, że uwielbiam tematykę himalaizmu i tematykę górską. Więc jak tylko napotkałam ją w bibliotece to stwierdziłam, że muszę ją przeczytać.
"Spod zamarzniętych powiek" to historia Adama Bieleckiego, młodego chłopaka z Tychów, w którym zaczęła kiełkować pasja i pewnego dnia postanowił, że zostanie Himalaistą. I tutaj zwykłość historii się nie kończy, bo okazuje się, że chłopak oprócz dziecięcych i nastoletnich marzeń o dokonaniu rzeczy wielkich, miał jeszcze kilka innych cech. Determinacje, upór w dążeniu do celu i umiejętność szukania rozwiązań.
Książka to również przyjemny w odbiorze fragment historii wypraw wysokogórskich, w tym historii Polaków w Himalajach i Karakorum. Historia Adama sprytnie przeplata się z historią największym zdobywców, do grona których Adam Bielecki dołącza, zapisując się w historii jako pierwszy zimowy zdobywca Gaszerbrum I i Broad Peak. Możemy też zobaczyć te wyprawy od kulis.
Dzięki książce możemy rzeczywiście zajrzeć do świata wysokogórskich wypraw, zobaczyć całą masę zdjęć pięknych widoków i zdjęć przedstawiających kulisy wypraw. Świetnym pomysłem było umieszczenie w książce kodów QR zawierających linki do nagrań. Naszą wyobraźnię pobudza dzięki temu coś więcej niż słowo pisane i nieruchomy obraz. Dostajemy dostęp do tego, jak wygląda świat spod zamarzniętych powiek.
Czytanie tej książki wywarło na mnie ogrom emocji. Nikt nie miał łatwych początków, dotyczy to także Bieleckiego. Musiał się wiele napracować na pierwsze "wyprawy", gdzie trudno nazwać dobrym sprzętem czy ubiorem to co ze sobą zabierał. Opisywał komiczne sytuacje jakich doświadczył w pracy w chociażby Londynie, gdzie dorabiał na wyjazdy.
Potem było już nieco gorzej. Wszyscy dobrze wiemy, że świat wspinania to ciężki kawałek chleba. Wyścig, rywalizacja, walka o szczyt. Nie ma co ukrywać, Adam bardzo szczegółowo opisuje relacje ze swoimi partnerami od wspinaczki.
Adam Bielecki ma dopiero trzydzieści trzy lata, a wspina się od około dwudziestu lat. Jest autorem wielu trudnych przejść w Tatrach, Alpach, a przede wszystkim Himalajach. Wszedł na takie ośmiotysięczniki jak Makalu, K2, Gaszerbrum i Broad Peak. Co więcej jest pierwszym zimowym zdobywcą dwóch ostatnich. I chociaż po lekturze książki sądzę, że tylko cudem w młodości się nie zabił, to jednak historia jego życia jest niezwykle imponująca.
Pomimo bogatego CV Bielecki nie ma najlepszej reputacji w polskim środowisku górskim. Często można usłyszeć negatywne opinie o jego współpracy z partnerami wspinaczkowymi w Himalajach. Głosy te stały się szczególnie słyszalne po tragedii na Broak Peaku, kiedy ogromny sukces polskiego himalaizmu zimowego został przykryty tragiczną śmiercią Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego.
Książka pięknie wydana, niezbyt masywna, ale ładnie usztywniona, zawierająca wiele zdjęć Adama Bieleckiego. Po drugie książka została napisana w przemyślany i bardzo ciekawy sposób. Świetna i przejmująca. Godna polecania.
Zacznę od tego, że uwielbiam tematykę himalaizmu i tematykę górską. Więc jak tylko napotkałam ją w bibliotece to stwierdziłam, że muszę ją przeczytać.
"Spod zamarzniętych powiek" to historia Adama Bieleckiego, młodego chłopaka z Tychów, w którym zaczęła kiełkować pasja i pewnego dnia postanowił, że zostanie Himalaistą. I tutaj zwykłość historii się nie kończy, bo okazuje...
2023-01-12
Depresja dotyka tak wielu osób, że nie sposób nie mieć chociaż jednej książki o niej. Nie wystarczy powiedzieć komuś "weź się w garść" - aby problem zniknął. Książka wyjaśnia mechanizm powstawania depresji, podaje wiele odcieni tej choroby duszy i proponuje konkretne rozwiązania, jak sobie z nią radzić, przede wszystkim jak odzyskać łączność z naszym ciałem i nauczyć się rozpoznawać fizyczne objawy naszych emocji.
Depresja paraliżuje człowieka na tyle, że nie ma on siły, ani chęci, by podjąć swoją normalną aktywność. Dopóki jest w depresji nie widzi sensu w podejmowaniu żadnych dalszych wysiłków. Przeszkadza w codziennej i wpływa na relacje międzyludzkie. Powoduje też różne schorzenia fizyczne.
To poważna choroba, którą należy leczyć. Jest to bardzo długotrwały proces. W książce są wskazówki jak wspierać swoich bliskich, którzy się z nią zmagają i gdzie szukać konkretnej pomocy.
Naprawdę polecam. Mi wyjaśniło naprawdę kilka dręczących mnie kwestii.
Depresja dotyka tak wielu osób, że nie sposób nie mieć chociaż jednej książki o niej. Nie wystarczy powiedzieć komuś "weź się w garść" - aby problem zniknął. Książka wyjaśnia mechanizm powstawania depresji, podaje wiele odcieni tej choroby duszy i proponuje konkretne rozwiązania, jak sobie z nią radzić, przede wszystkim jak odzyskać łączność z naszym ciałem i nauczyć się...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-11-16
Książka Beaty Sabały-Zielińskiej otworzy nam oczy na pracę ratowników tatrzańskiego pogotowia ratunkowego. W trakcie czytania będzie towarzyszyć Wam wiele emocji. Ta książka dała mi wiele do myślenia.
Mam ogromny szacunek do ratowników. Uważam, że trzeba być niesamowicie sprawnym, silnym, rozsądnym i odpornym psychicznie człowiekiem, żeby móc się zajmować ratownictwem górskim. Zawsze podziwiałam jak szybko, sprawnie potrafią działać toprowcy w skrajnie trudnych warunkach, na wysokości 2000metrów, w pionowej ścianie czy śniegu po kolana. Ale po przeczytaniu tej książki podziwiam ich jeszcze bardziej. Na co dzień wiemy tylko o tych spektakularnych akcjach, tj. działania w Jaskini Śnieżnej czy po burzy na Giewoncie. Jednak ratownicy wyruszają w teren prawie 700 razy rocznie! A w górach nawet najprostsza z pozoru akcja może okazać się trudna.
Powstałe w 1909 roku Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe nigdy dotąd nie doczekało się tak wyczerpującego opisu swojej działalności jak w tej książce wydanej w 2018 roku. To opowieść nie tylko o historii, ale o samych jej członkach, ich rodzinach, trudnych decyzjach i trudnościach, z którymi muszą walczyć, by na każde wezwanie - bez względu na porę roku, dnia i stan pogody - stawić się w oznaczonym miejscu.
Hart ciała i ducha, wychodzenia w góry na akcje w warunkach , kiedy inni z nich uciekają, ciągłe i ciężkie szkolenia i egzaminy, praca w ogromnym stresie i zagrożeniu życia, całkowite zaufanie do kolegów z zespołu to cechy ratownictwa i ratowników TOPR. Czytelnik dowiaduje się, że każdy ratownik niezależnie od tego czy jest świetnym wspinaczem, narciarzem, grotołazem czy nurkiem, musi znać się dobrze na wszystkich dziedzinach ratownictwa w Tatrach i z każdej z tych dziedzin musi się szkolić. Umiejętności i przygotowanie kondycyjne wszystkich aktywnych członków są na bieżąco sprawdzane .
Oprócz opisu specyfiki ratownictwa ścianowego, lawinowego, śmigłowcowego, jaskiniowego, nurkowego, medycznego i przytoczenia takowych akcji ratowniczych poznamy również inne aspekty pracy ratowników, jakby choćby trudną konieczność pogodzenia intensywnej i niebezpiecznej działalności z życiem rodzinnym.
Książka napisana rzetelnym i uczciwym językiem dziennikarskim. O poświęceniu i niesamowitej pasji tych, którzy są zawsze gotowi iść w góry z pomocą. W świetny sposób przybliża specyfikację Tatr w różnych warunkach atmosferycznych i porach roku. Przeplatana opowieściami czasem śmiesznymi, czasem tragicznymi, innym razem skłaniającymi do refleksji. Przesycona niezwykłą pokorą i szacunkiem do gór tych niezwyciężonych Rycerzy Błękitnego Krzyża. Opowieść o odwadze i poświęceniu oraz cenie jaką ratownicy płacą za swoją pasję i miłość do gór. Trudno oderwać się od lektury.
Gorąco polecam!!!
Książka Beaty Sabały-Zielińskiej otworzy nam oczy na pracę ratowników tatrzańskiego pogotowia ratunkowego. W trakcie czytania będzie towarzyszyć Wam wiele emocji. Ta książka dała mi wiele do myślenia.
Mam ogromny szacunek do ratowników. Uważam, że trzeba być niesamowicie sprawnym, silnym, rozsądnym i odpornym psychicznie człowiekiem, żeby móc się zajmować ratownictwem...
2022-11-01
Beata Sabała-Zielińska jest autorką książki, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Góry są piękne i magnetyczne. Przyciągają coraz większe rzesze fanów i turystów. Niestety, mało kto jest świadom ich niebezpieczeństwa. Tak niewiele trzeba, aby przyjemny spacer, wspinaczka czy zwiedzanie jaskiń zakończyło się tragedią. Wychodząc w góry ciężko jest stwierdzić czy nadciąga burza, deszcz. Pogoda w górach potrafi zmienić się z minuty na minutę. Książka pokazuje, że nawet osoby doświadczone mogą wpaść w pułapkę, z której nie ma wyjścia i przypłacają tym największą cenę - życie.
w górach rzadko zdarzają się masowe wypadki. Największy z nich miał miejsce 22.08.2019 roku na Giewoncie. Brało w nim udział prawie 200 osób. Cztery osoby zmarły na miejscu - w tym dwoje dzieci. W tym samym czasie wydarzenie w Jaskini Śnieżnej, gdzie odbyła się trudna akcja ratowania dwóch uwięzionych grotołazów. O TOPRze i o Tatrach mówiła cała Polska.
W środku książki możemy znaleźć wkładki ze zdjęciami akcji. To świetny dodatek do historii opowiadanych w książce. Pozwala zobaczyć jak to wygląda i że w tej jaskini jest naprawdę tak ciasno. Więcej zdjęć jest właśnie z jaskini, ale nie powinno to dziwić. W końcu działania trwały codziennie od 17 sierpnia do 5 września. A akcja na Giewoncie trwała zaledwie kilka godzin i była zdecydowanie bardziej dynamiczna, więc nie było okazji robienia zdjęć.
Żadne z akcji ratunkowych nie należało do łatwych. Ratownicy bardzo często narażają własne zdrowie i życie, aby pomóc ludziom w niebezpieczeństwie.
Tak bardzo trudna w odbiorze książka, która przede wszystkim wzrusza i opisuje sytuacje, które budzą przerażenie. Poruszyły mnie wspomnienia osób, które przebywały tego feralnego dnia na Giewoncie i które widziały rzeczy, których nie zapomną do końca życia. Także akcja w jaskini i wydobycia ciał grotołazów, którzy utknęli w w jednym z korytarzy, dostarcza wielu emocji. Rozdziały dobrze pokazują trud pracy ratownika TOPRu i budzi we mnie duży podziw dla zawodu. TOPR to bardzo elitarna, specyficzna i zamknięta jednostka.
Znajdziecie tu mnóstwo wzruszających zwierzeń zarówno ratowników, ich rodzin, poszkodowanych i rodzin ofiar.
Góry są nieprzewidywalne. Będąc na wczasach w górach warto słuchać prognoz pogody. Nie wybierajcie się na wspinaczki, kiedy zapowiadają burze. Pamiętajcie również, że pogoda w górach jest inna niż na dole.
Rewelacyjna książka. Napisana w taki sposób, że czyta się ją jednym tchem. Z całego serca polecam.
Beata Sabała-Zielińska jest autorką książki, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Góry są piękne i magnetyczne. Przyciągają coraz większe rzesze fanów i turystów. Niestety, mało kto jest świadom ich niebezpieczeństwa. Tak niewiele trzeba, aby przyjemny spacer, wspinaczka czy zwiedzanie jaskiń zakończyło się tragedią. Wychodząc w góry ciężko jest stwierdzić czy nadciąga...
2022-09-29
Rinke Rooyensa nie trzeba nikomu przedstawiać. To producent, reżyser i scenarzysta oraz założyciel firmy medialnej Rochstar. Urodził się w Holandii, ale od 1998 roku mieszka i pracuje w Warszawie. Ten lubiany i popularny artysta spędził miesiąc za kratami - zajmował się kręceniem dokumentu o Zakładzie Karnym w Krzywańcu.
Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda życie w więzieniu? Mnie jakoś nigdy specjalnie to nie interesowało. Zawsze trzymałam się od tego środowiska jak najdalej i nie myślałam o tym jak wygląda życie codzienne skazańców. Postanowiłam jednak przeczytać książkę, która powstała w trakcie pracy nad serialem dla telewizji Polsat o tym samym tytule.
Rinke opowiada o ludziach, z którymi spotkał się podczas swojego pobytu w więzieniu. Rozmowy z więźniami nie były łatwe. Potrzebował czasu, by zdobyć ich zaufanie. Czekanie opłaciło się. Dowiedział się, za co trafili za kratki. Usłyszał o tym, czego oczekują od życia, jakie mają pragnienia i czego się boją. Przedstawił także wizerunki pracujących w więzieniu funkcjonariuszy. Odbiegają zdecydowanie od wyobrażeń jakie o nich miałam. Nie każdy z więźniów był zły. Czasem o losie poszczególnej jednostki zdecydowało złe towarzystwo albo zwykły przypadek.
Rinke pokazał zupełnie inne oblicze więzienia. Przedstawił nie tylko więźniów ale i więźniarki. Losy kobiet wstrząsnęły mną bardziej niż losy mężczyzn. Może dlatego, że sama nie wyobrażałabym sobie życia z dala od mojego dziecka. Za kratami. Z wyrokiem. Bez perspektywy na przyszłość.
Nie jest to łatwa lektura, ale czytało się ją dosyć szybko. Autor nikogo nie potępia, nie przekreśla tylko dlatego, że komuś powinęła się noga. Wysłuchuje każdego i stara się pomóc na tyle, na ile jest to możliwe.
Ta książka zwraca uwagę na pewien ważny aspekt w polskim systemie penitencjarnym. Brakuje odpowiedniej resocjalizacji. Większość więźniów po wyjściu ponownie do niego powróci. Taka jest smutna prawda. Nikt nie stara się by im pomóc odnaleźć się w nowej rzeczywistości poza kratami.
"Rinke za kratami" to poruszająca książka. Autor staje się przewodnikiem po świecie za bramą więzienia i łamie stereotypy panujące na jego temat. A przede wszystkim - sprawia, że przestajemy widzieć przestępców, a zaczynamy widzieć...ludzi.
Polecam!
Rinke Rooyensa nie trzeba nikomu przedstawiać. To producent, reżyser i scenarzysta oraz założyciel firmy medialnej Rochstar. Urodził się w Holandii, ale od 1998 roku mieszka i pracuje w Warszawie. Ten lubiany i popularny artysta spędził miesiąc za kratami - zajmował się kręceniem dokumentu o Zakładzie Karnym w Krzywańcu.
Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda życie w...
2022-06-22
Jeśli chodzi o moje odczucia po przeczytaniu, a raczej po wymęczeniu tej książki to z ciężkim sercem przyznać muszę, iż żałuję, że po nią sięgnęłam. Cenię autorkę za odwagę na uchylenia rąbka tajemnicy i wpuszczenie czytelników do swojego prywatnego świata. Odsłania ona przed nami swoje słabości, opowiada o poszukiwaniu własnej ścieżki w życiu, o swoim dzieciństwie jak i o rodzinie, którą sama tworzy.
Autobiografia jak autobiografia. Nie powaliła mnie ani nie wniosła żadnej inspirującej ciekawostki.
Jeśli chodzi o moje odczucia po przeczytaniu, a raczej po wymęczeniu tej książki to z ciężkim sercem przyznać muszę, iż żałuję, że po nią sięgnęłam. Cenię autorkę za odwagę na uchylenia rąbka tajemnicy i wpuszczenie czytelników do swojego prywatnego świata. Odsłania ona przed nami swoje słabości, opowiada o poszukiwaniu własnej ścieżki w życiu, o swoim dzieciństwie jak i o...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-30
Zemplin to najdalej wysunięty na wschód region historyczny i etnograficzny Słowacji. Sama nazwa Zemplin pochodzi od dwóch słów: zem (ziemia) i plna (płodna) czyli oznacza płodną ziemię.
Niestety dzisiejszy Zemplin stał się ziemią zapomnianą...
Z Bánem zwiedzamy Słowację począwszy od krańców wschodnich, od dawnej granicy czechosłowacko-radzieckiej, gdzie niszczeje węzeł kolejowy w Czernej, wsławiony negocjacjami komunistów z Pragi i Moskwy w 1968 roku. Potem objeżdżamy miasteczka i wsie, oglądając je trochę jakby zza szyby autokaru. Tu usłyszymy o lokalnym biznesmenie gangsterze, o burmistrzyni z dyktatorskimi zapędami czy spojrzymy na zalew, pod którym spoczywają rusińskie wsie, albo zwiedzimy Mikulasz, gdzie narodziła się słowacka świadomość narodowa.
Słowacja jawi się jako kraj, w którym właściwie kontakty polityczne zapewniają bezkarność i bogactwo, gdzie panują korupcja i strach. Nikt się nie sprzeciwi lobby myśliwskiemu, a policja nie będzie reagować, gdy potężny i dobrze ustawiony biznesmen zagarniać cudze pole, by pobierać za nie unijne fundusze, za to nader chętnie funkcjonariusze pobiją niepokornego Roma, bo uprzedzenia wobec nich wciąż mają się dobrze. Oprócz tych dużych tematów Bán zauważa wiele zjawisk drobniejszych: choćby próby ratowania pamięci o rusińskich wsiach zniszczonych pod budowę zalewu czy gromadkę słowackich pustelników próbujących samowystarczalności. Podkreśla niechęć Słowaków do przybyszów, do inności, a równocześnie brak dbałości o własny język.
Autor robi wszystko w finezyjny sposób. W reportażu nie brakuję komizmu i poczucia absurdu. Dostajemy więc instrukcję jak pozyskać dotację rolniczą na asfaltowy parking, oraz historię o tym, że policja interweniowała w sprawie zwłok...zająca, a biznesmen z Novégo Mesta zapragnął kupić słonia.
Andrej Bán jest wobec swojego kraju bardzo krytyczny, ale też w pewien sposób czuły. Pokazuje nam jacy są Słowacy i jak się im żyje w ich własnym kraju. To swojego rodzaju podróż w czasie i przestrzeni.
Po jej przeczytaniu część czytelników jest zszokowana, a druga część mile zaskoczona. Książka z powodu nieprzyjemnego tematu jest dosyć smutna, ale prawdziwa. Dlatego warto przeczytać.
Zemplin to najdalej wysunięty na wschód region historyczny i etnograficzny Słowacji. Sama nazwa Zemplin pochodzi od dwóch słów: zem (ziemia) i plna (płodna) czyli oznacza płodną ziemię.
Niestety dzisiejszy Zemplin stał się ziemią zapomnianą...
Z Bánem zwiedzamy Słowację począwszy od krańców wschodnich, od dawnej granicy czechosłowacko-radzieckiej, gdzie niszczeje węzeł...
2020-05-28
Książkę czyta się szybko. Jest wciągająca i ciekawa. Pomoże zrozumieć charakter i osobę Kory. Dlaczego była jaka była. Co ją, jej postawę i pogląd ukształtowało.
Niewiele jest takich książek, które po przeczytaniu pozostają w głębiej w naszej pamięci, by co jakiś czas powracać. Przy "Kora, Kora. A planety szaleją" nie tylko oderwałam się od rzeczywistości, ale również zmusiła mnie do refleksji na temat życia.
Artystka szczerze i otwarcie opowiada o wielu osobistych sprawach i ważnych dla niej kwestiach. Mówi o swoim niełatwym dzieciństwie i czasie spędzonym w domu dziecka. Wspomina swoja pierwszą miłość i jakie znaczenie miał dla niej udział w Must Be the Music. Opowiada też o swojej rodzinie i o znaczeniu najbliższych w jej życiu. Kora zawsze odważnie głosiła swoje poglądy.
Piękna, żywiołowa, kreatywna i nieznająca strachu w mówieniu o swoich opiniach...i właśnie taką będziemy ja pamiętać.
Polecam każdemu kto chce poznać losy Kory, zanim została sławna.
Książkę czyta się szybko. Jest wciągająca i ciekawa. Pomoże zrozumieć charakter i osobę Kory. Dlaczego była jaka była. Co ją, jej postawę i pogląd ukształtowało.
Niewiele jest takich książek, które po przeczytaniu pozostają w głębiej w naszej pamięci, by co jakiś czas powracać. Przy "Kora, Kora. A planety szaleją" nie tylko oderwałam się od rzeczywistości, ale również...
2020-05-09
..."Czasami w górach zimą mam wrażenie, że uczucie wolności nie jest stanem umysłu, ale czymś, co wykracza poza myślenie, poza umysł...To jest ulotne. To absolutna wolność, w nią wierzę. To coś, co czuję i to jest prawdopodobnie przyczyna, która pcha mnie za każdym razem do powrotu tutaj"...
Dla mnie książka jest cudowna. Pozwala nam poznać Tomka Mackiewicza bliżej, jego pasje i marzenia. Polecam nawet tym, którzy uważają, że to co robił było szalone i nieodpowiedzialne. Kim byśmy byli dzisiaj, gdyby nie marzenia? To one nas kształtują...Tomek robił to co kochał.
Dominik Szczepański opisuje całe życie Tomasza, poczynając od dzieciństwa, poprzez wejście w dorosłe życie, uzależnienie od narkotyków, pobyt w Monarze, małżeństwo z Joanną Kondracką, dzieci, małżeństwo z Anną Solską do poszczególnych wypraw. To one zajmowały większość myśli Mackiewicza. Nakręcały go. Najpierw ta wędrówka z Markiem Klonowskim po lodowcach Kanady i Alaski, aby zdobyć szczyt Logan, potem samotnie zdobyty Chan Tegri, gdzie zostawił prochy synka Xawerego, aż po wyprawy na Nangę Parbat. Siedem razy Tomek wyruszał na Nagą Górę...ta góra miała w sobie coś, że nieustannie do niej wracał.
Góry są tu ukazane tylko jako niebezpieczne i niezbadane masy kamieni oraz lodu. Tomek jadąc w Himalaje do Pakistanu lub Neapolu oprócz ogromnego szacunku do gór miał tę niesamowitą cechę dostrzegania w nich tego co dla innych było nieosiągalne. Był on wspinaczem nieskażonym wyprawami komercyjnymi pełnym czystej fascynacji, prawdziwym "człowiekiem gór" i w ten sposób powinien być zapamiętany.
Ta historia wydarzyła się naprawdę i w zasadzie możemy poznać prawdziwą tylko z tej książki. Medialna nagonka, internet, hejterzy, znawcy tematu - zrobili sobie widowisko z czyjegoś życia, dramatu, marzeń i intymności. A historia życia tego człowieka jest pełna zakrętów, ślepych ulic i niezrozumienia. I ten właśnie klimat oddał Dominik Szczepański. Jego ostatnią drogę na szczyt śledziła cała Polska. Nanga Parbat wzywała go do siebie przez lata, aż postanowiła, że zostanie z nią na zawsze.
..."Umiera się wyłącznie za to, dla czego warto żyć"... Tomek Mackiewicz zmarł w styczniu 2018 roku po zdobyciu szczytu. Odszedł tak jak żył. Na własnych zasadach.
Czapkins to człowiek z pasją , własnym stylem i sposobem na życie. Więc czytelniku nie osądzaj go, ale spróbuj zrozumieć.
Książka jest rewelacyjna i czyta się ja z uwagą. Wciąga. Kawał dobrej pisarskiej i reporterskiej roboty. Polecam z czystym sumieniem.
..."Czasami w górach zimą mam wrażenie, że uczucie wolności nie jest stanem umysłu, ale czymś, co wykracza poza myślenie, poza umysł...To jest ulotne. To absolutna wolność, w nią wierzę. To coś, co czuję i to jest prawdopodobnie przyczyna, która pcha mnie za każdym razem do powrotu tutaj"...
Dla mnie książka jest cudowna. Pozwala nam poznać Tomka Mackiewicza bliżej, jego...
2020-02-02
Książka nie jest jakąś rozreklamowaną nowością, gdyż została wydana dziesięć lat temu. Ja sięgnęłam po nią z czystej ciekawości, ponieważ ta cecha towarzyszy mi zawsze, gdy w grę wchodzą agenci, policjanci, detektywi oraz bandyci. Zresztą grzechem było by nie zapoznać się ze spowiedzią najsłynniejszego agenta w Polsce.
Tomasz dostał propozycję, by zostać agentem CBA. Miał dość bycia przykrywkowcem w policji, znudziło mu się udawanie kibola, ćpuna czy też dresa. Doszedł do wniosku, że czas na awans i większe wynagrodzenie. Zmienił tożsamość - samotny kawaler, bogaty biznesmen, sierota, właściciel porsche carrera i mercedesa, ubrany w najdroższe ciuchy.
Książka składa się z czterech części. W pierwszych trzech opisano udział agenta Tomka w głośnych sprawach: Beaty Sawickiej, Weroniki Marczuk i nieruchomości Kwaśniewskich w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Czwarty rozdział to wywiad z Tomaszem Kaczmarskim dotyczący głównie jego kariery zawodowej w policji i CBA.
Czyta się dosyć szybko. Napisana prostym językiem. Typowa lektura na jeden krótki wieczór.
Książka nie jest jakąś rozreklamowaną nowością, gdyż została wydana dziesięć lat temu. Ja sięgnęłam po nią z czystej ciekawości, ponieważ ta cecha towarzyszy mi zawsze, gdy w grę wchodzą agenci, policjanci, detektywi oraz bandyci. Zresztą grzechem było by nie zapoznać się ze spowiedzią najsłynniejszego agenta w Polsce.
Tomasz dostał propozycję, by zostać agentem CBA. Miał...
2020-01-13
Robert Janowski zabiera nas w sentymentalną podróż w świat muzyki rozmawiając z osobami, które zapisały się lub dopiero zapisują się na kartach historii polskiej muzyki. Mamy tu 24 rozmowy z gwiazdami, takimi jak: Ewa Bem, Maryla Rodowicz, Alicja Majewska, Anita Lipnicka, Piotr Cugowski, Igor Herbut, Natalia Kukulska, Ryszard Rynkowski, Jacek Cygan, Artur Gadowski, Andrzej Piaseczny czy też Stanisław Soyka oraz z wieloma innymi. Są to zwykłe i proste rozmowy...o pierwszych krokach na scenie muzycznej i rynku muzycznym oraz o pierwszych małych i dużych sukcesach. Artyści opowiadają o swoim dzieciństwie, latach młodzieńczych i dorosłym życiu.
Autor pokazał nam, że żyję muzykę i ona jest dla niego bardzo ważna. Łączy muzykę ze swoja pasją. Nie od dzisiaj wiadomo, że muzyka łączy pokolenia!
Książka jest dobra, tylko wywiady z gwiazdami są zbyt krótkie i zbyt sztywne.
Robert Janowski zabiera nas w sentymentalną podróż w świat muzyki rozmawiając z osobami, które zapisały się lub dopiero zapisują się na kartach historii polskiej muzyki. Mamy tu 24 rozmowy z gwiazdami, takimi jak: Ewa Bem, Maryla Rodowicz, Alicja Majewska, Anita Lipnicka, Piotr Cugowski, Igor Herbut, Natalia Kukulska, Ryszard Rynkowski, Jacek Cygan, Artur Gadowski, Andrzej...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-12-30
"Zuza albo czas oddalenia" trudno nazwać powieścią z powodu objętości, bo ma ledwie sto trzydzieści stron, ale i konstrukcja jest chaotyczna...w zasadzie to zbiór przemyśleń, bo historii w tym jako takiej nie ma żadnej. Wątkiem przewodnim jest romans bohatera z tytułową Zuzą, panią lekkich obyczajów. Zakochuję się w niej i bierze z nią ślub.
Sercem książki jest Pilch, jego życie, a zwłaszcza doświadczenie z chorobą Parkinsona. Między zdaniami autor pisze o starości i ułomności.
Pisarz posługuje się właściwą sobie ironią i humorem. Czaruję sposobem patrzenia na świat, opisem relacji międzyludzkich...niejednokrotnie niełatwych.
Książka specyficzna i przez to nie dla każdego...jednak każdy fan Pilcha odnajdzie w niej prozę prawdziwego Jerzego Pilcha. Genialny erudyta, piękna polszczyzna, ważne jest każde słowo, zdanie i pasja.
Polecam gorąco, bo warto.
"Zuza albo czas oddalenia" trudno nazwać powieścią z powodu objętości, bo ma ledwie sto trzydzieści stron, ale i konstrukcja jest chaotyczna...w zasadzie to zbiór przemyśleń, bo historii w tym jako takiej nie ma żadnej. Wątkiem przewodnim jest romans bohatera z tytułową Zuzą, panią lekkich obyczajów. Zakochuję się w niej i bierze z nią ślub.
Sercem książki jest Pilch, jego...
Która z nas nie słyszała w dzieciństwie takich zdań: "bądź grzeczna", "dziewczynkom tak nie wypada"... cóż, rodzice pewnie chcieli dobrze, tak samo ich wychowano.
Grzeczne dziewczynki nie płaczą, nie grymaszą, robią zawsze tylko to, czego się od nich oczekuje. Grzeczne dziewczynki nie maja swojego zdania, nie wychylają się. Wybierają zawsze to, co powinny, to co dla nich - według innych - najlepsze. Grzeczne dziewczynki nie mają pozwolenia na odczuwanie i myślenie, mogą jedynie wykonywać rozkazy. Bo inaczej są niedobre, niekochane, brzydkie. A takimi być nie wolno.
Ile z nas, kobiet wychowało się w sztywnym gorsecie? Ile z nas słyszało nakazy i zakazy, które odbierały nam radość ze wszystkiego co robimy. Co więcej, te wszystkie schematy, jakie w nas wpojone, wyuczone zachowania wciąż nie pozwalają nam ruszać do przodu. Dziś nie czujemy się szczęśliwe, borykamy się z chorobami autoimmunologicznymi i depresją. Mamy problemy ze stworzeniem dobrej relacji z drugim człowiekiem. Na szczęście jest światełko w tunelu. Kiedy już sobie uświadomimy co nas blokuje, mamy szansę na zmianę i na to by rozpocząć nowy etap swojego życia.
To niesamowite, że 25-letnia Marianna Gierszewska tak wiele wie o życiu. To niesamowite, że jest w stanie tak mocno przemówić do swoich odbiorców. Może jest tak dlatego, że jest autentyczna i wszystko co robi opiera o swoje doświadczenie.
Wiele osób doszukuje się w tej książce poradnika. Niektórzy wskazują, że to autobiografia. Owszem, przedstawiona jest tutaj historia z jej życia, ale...opisywane sceny stanowią fundament do tego, aby przyjrzeć się swojemu życiu, przeanalizować to wszystko pod kątem swoich doświadczeń, zajrzeć w głąb siebie. Wielkie brawa za odwagę i ogromną mądrość życiową - mimo młodego wieku.
Autorka w swojej książce pisze o przeżyciach, głównie tych z dzieciństwa, z którymi wiele z nas może się śmiało identyfikować. Ta sentymentalna podróż w głąb siebie uzmysławia czytelnikowi, ile sam ma w sobie nieprzepracowanych spraw, jakie ograniczenia i klatki ma nałożone. Przynosi też ukojenie, bo pokazuje, że z tych kajdan można się uwolnić, zawalczyć o siebie, można być sobą, żyć zgodnie z tym co nam w duszy gra, przeżyć życie po swojemu, robić to, co chcemy a nie musimy.
Dla mnie cudowna książka. Skłania do przemyśleń i uderza w bardzo delikatne struny. Nie raz się wzruszyłam i zatrzymałam na refleksje. Uważam, że każda kobieta powinna przeczytać tę książkę.
Która z nas nie słyszała w dzieciństwie takich zdań: "bądź grzeczna", "dziewczynkom tak nie wypada"... cóż, rodzice pewnie chcieli dobrze, tak samo ich wychowano.
więcej Pokaż mimo toGrzeczne dziewczynki nie płaczą, nie grymaszą, robią zawsze tylko to, czego się od nich oczekuje. Grzeczne dziewczynki nie maja swojego zdania, nie wychylają się. Wybierają zawsze to, co powinny, to co dla nich -...