Kochaj. 50 lekcji jak pokochać siebie, swoje życie i ludzi wokół Regina Brett 7,1
ocenił(a) na 35 tyg. temu I kolejna książka (właściwie poradnik) autorstwa Reginy Brett, która zupełnie do mnie nie trafiła. Myślę, że z felietonami Brett trzeba trafić w idealnym momencie własnego życia, jak również należy mieć odpowiednie podejście i w pełni zgadzać się z poglądami autorki – inaczej czytelnik może mocno się przejechać. Jak było (ponownie) w moim przypadku. Kiedyś uwielbiałam czytać wszystko, co Brett pisała w swoich poradnikach – dzisiaj śmieję się z jej absurdalnych rad, choć szanuję opinię innych, bo wiem, że przedstawione w książce historie często potrafią dać innym kopa do działania, motywację czy zwyczajne wsparcie w ciężkich chwilach.
„Kochaj…” nie przypadło mi do gustu z kilku powodów. Po pierwsze, poradnik ten jako jeden z niewielu (tak mi się wydaje przynajmniej) w dorobku Brett zdaje się być autobiografią, pamiętnikiem, do którego czasem dodaje anegdotki i historie innych ludzi. Gdyby jednak autorka postanowiła zaniechać moralizatorskiego tonu praktycznie w trakcie każdej lekcji, wynik ostateczny byłby bardziej pozytywny, a moje odczucia o wiele przyjemniejsze. Po drugie, Brett zupełnie nie słucha własnych rad i często gęsto opisuje swoje poglądy jako prawdę objawioną, wedle której każdy ma podążać. Niezwykle drażniły mnie (ponownie, heh) przytyki religijne. Każda z lekcji opierała się na posłuszeństwu Bogu, ponieważ podążając zgodnie z Jego ścieżką można osiągnąć zbawienie i bezpieczeństwo. Autorka próbowała w nich przekonać, że tylko dzięki powierzeniu Mu życia możemy osiągnąć szczęście i w końcu siebie do reszty pokochać. Przedstawiając swoje doświadczenie nie unikała opisywania dosyć kontrowersyjnych tematów, i jak dla mnie, często dodawała do tego wielkie morały narzucając czytelnikowi własną wizję. Nie lubię takich zagrywek w poradnikach (choć też nie lubię tego gatunku, ale do „książek” Brett odczuwam wielki sentyment i nostalgię).
Co do zalet, książkę słucha się w miarę okej, jeśli przyspieszy się lektora praktycznie na maksymalną prędkość (ja słuchałam na prędkości 2,5x). Niejednokrotnie jednak musiałam przerywać słuchowisko, by się zaśmiać z frazesów mnożonych na potęgę przez autorkę. Zdecydowanie, jak napisałam wyżej, nie jest to książka dla każdego, jednak cieszę się, że komuś ów poradnik pomaga w cięższych chwilach. Do mnie zupełnie nie trafił, aczkolwiek jestem zadowolona, że skończyłam słuchać tę książkę (nigdy nie robią DNF-ów, choć tu było naprawdę blisko). Niektóre rozdziały bardzo wzruszające, ale wciąż jak w przypadku „Bóg nigdy nie mruga 2…” to bardzo nudna, irytująca i żmudna lektura – każda lekcja kończy się tym samym wnioskiem! Nie polecam 🥱.