Spod zamarzniętych powiek Dominik Szczepański 7,9

ocenił(a) na 1040 tyg. temu Nie wyobrażam sobie wystawienia tej książce innej oceny niż maksymalna nota czyli 10. Zarwałam całą noc aby ją przeczytać w całości. Genialna! A dodam, że nie jestem jakąś specjalną fanką himalaizmu.
Autor, Adam Bielecki opisuje swoją wspinaczkową pasję, którą zaczął uprawiać mając 15 lat i z czasem zdobywał kolejne stopnie wtajemniczenia. Droga, którą przeszedł budzi podziw, szacunek i respekt. Sama przez wiele lat wyczynowo uprawiałam sport i bardzo bliskie memu sercu są słowa wypowiedziane przez autora, które mówią, iż: “Kluczem do radości z uprawiania sportu jest ściganie się z samym sobą”. Szczególnie ma to sens w dyscyplinach indywidualnych. Aczkolwiek kilka razy podczas czytania tej książki zastanawiałam się czy himalaizm jest jednak dyscypliną indywidualną czy zespołową? Bo zawsze cały zespół pracuje na sukces jednego człowieka, a wchodząc na szczyt asekurują jedni drugich, współpracują ze sobą po drodze, ratują się wzajemnie w razie jakiegoś wypadku. Dlatego rozumiałam pewne dylematy i wybory autora w kwestiach dyskusyjnych moralnie. Nie mnie oceniać takie czy inne jego decyzje. Uważam, że jeżeli ktoś poświęcił swojej pasji dosłownie wszystko, to ma prawo w danej chwili postąpić tak jak czuje, jak uważa. Czy również wówczas gdy w grę wchodzi życie partnera? Na to nie umiem odpowiedzieć. To wie tylko ktoś, kto tam był i znalazł się w konkretnej sytuacji.
Wszystkie opisy wspinaczek i nieludzkiej walki o wejście na poszczególne szczyty zapierają dech w piersiach. Do tego przepiękne, liczne fotografie, doskonałe jakościowo cudownie ilustrują całą opowieść.
Z książki również dowiedziałam się o interesującym zjawisku jakim jest deprywacja sensoryczna czyli głębokie stany mistyczne, które w przypadku tak ekstremalnego wysiłku, himalaiści odnajdują w cierpieniu jakie wynika ze specyfiki tego sportu. Sedno tej kwestii dobrze oddaje cytat: “Chcesz poznać naturę człowieka? Przegłódź go, zmęcz, wychłodź, nie daj mu się wyspać. Wtedy zrzuci maskę, bo nie będzie miał siły jej nosić”.
Książkę czyta się jednym tchem. Jest lepsza od wszystkich thrillerów, horrorów i kryminałów razem wziętych. Opisuje fakty i to w niezwykle ciekawy sposób. Wydana z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Duży format i duża czcionka ułatwiają czytanie. Jest świetnie zilustrowana. Zachęciła mnie też do sięgnięcia po książkę innego z himalaistów, który wspinał się z Adamem Bieleckim, o którym jest mowa w tej książce i który zginął w górach, a mianowicie chodzi o książkę Artura Hajzera “ Atak rozpaczy”. Jak się okazuje, tematyka dotycząca himalaizmu jest niesłychanie wciągająca, szczególnie jeśli ktoś tak dobrze umiał oddać klimat tego, co się dzieje podczas takich wypraw, jaka atmosfera tam panuje, jakie zagrożenia czyhają na himalaistów plus wiele innych ciekawostek z tym związanych. Polecam z całego serca. Szczególnie teraz zimą bardzo dobrze się to czyta, gdy śnieg sypie za oknami i łatwiej wczuć się w zimowy klimat. Swoją opinię o książce chciałabym przypieczętować pewną zasadą, zacytowaną przez autora, którą również i ja kieruję się w życiu, a brzmi ona następująco: “I pamiętaj, że nie ma rzeczy niemożliwych, a największym ograniczeniem jest nasza własna wyobraźnia”.