-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2024-03-18
2024-02-29
W życiu Kay Scarpetty, lekarza sądowego i bohaterki cyklu, ponownie zjawiają się bliźniacy - mordercy, którzy mają obsesję na jej punkcie. Czekający w celi śmierci Jean Baptiste Chandonne zwany Wilkołakiem pragnie, aby to ona właśnie wstrzyknęła mu dawkę trucizny, zaś jego przebywający na wolności brat chce po prostu Kay zabić, dołączając ją tym samym do swojej bogatej kolekcji zamordowanych kobiet.
Z intrygami bliźniaków poradzić sobie może wymieniona już Kay Scarpetta, jej siostrzenica Lucy, policjant Marino oraz przyjaciel Kay Benton.
"Śmiertelny koktajl" nie jest kryminałem, a najwyżej zawiera pewne elementy tego gatunku. Akcję obserwujemy raz z punktu widzenia Kay oraz jej bliskich, a raz - morderców, o których czytelnik wie tyle, co o bohaterach pozytywnych. Autorka kładzie duży nacisk na portrety psychologiczne postaci. Mnóstwo tu opisów emocji, przede wszystkich negatywnych. Ból, jaki przeżywa Kay po rzekomej śmierci Bentona, wyrzuty sumienia Lucy, która pomogła oszukać ciotkę, depresja Marino i rozpacz Bentona.
We wcześniejszych częściach to sama Scarpetta relacjonowała swoje przeżycia z pewnej perspektywy czasowej, skupiając się na własnych odczuciach i informując nas o myślach i poczynaniach innych osób. Teraz zastąpił ją narrator zewnętrzny, z punktu widzenia którego Kay jest tak samo ważna dla rozwoju wydarzeń, jak Lucy, Pete czy bracia Chandonne.
Zmiana czasu narracji na teraźniejszy, zogniskowanie fabuły nie na studiowaniu przez Kay śladów kolejnej zbrodni, lecz na diabelskich knowaniach trójki negatywnych bohaterów. Tu główną rolę gra działanie, a nie myślenie.
Bohaterowie Cornwell są co prawda dobrze wymyśleni, lecz żaden z nich nie zostaje w pamięci po zakończeniu. Może gdybyśmy na początku poznali ich w miarę szczęśliwych, a potem stopniowo autorka serwowałaby im coraz większe porcje życiowych dramatów powieść byłaby bardziej przejmująca. A tak człowiek ma wrażenie, że wali mu się na głowę multum nieszczęść ludzi, których nie zdążył dobrze poznać, a tym bardziej polubić.
W moim przypadku w pewnym momencie mózg powiedział dość. Z jednej strony mamy bowiem wiarygodnych postaci, a także skomplikowane, dobrze opisane relacje między nimi, a z drugiej strony czytelnik brnie przez tekst coraz bardziej sfrustrowany i zmęczony.
W sumie nie jest to zła książka. Czy ja polecam? W żadnym razie, chyba, że ktoś koniecznie chce zepsuć sobie humor.
W życiu Kay Scarpetty, lekarza sądowego i bohaterki cyklu, ponownie zjawiają się bliźniacy - mordercy, którzy mają obsesję na jej punkcie. Czekający w celi śmierci Jean Baptiste Chandonne zwany Wilkołakiem pragnie, aby to ona właśnie wstrzyknęła mu dawkę trucizny, zaś jego przebywający na wolności brat chce po prostu Kay zabić, dołączając ją tym samym do swojej bogatej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-09
George Stroud jest dziennikarzem w wielkim koncernie prasowym Earla Janotha. Jest też człowiekiem, któremu życie udało się nieszczególnie. Rodzina, powtarzalność rzeczy, dom - to wszystko elementy frustracji bohatera. Nawet obrazy, które kolekcjonuje, płótna Luise Patterson, straciły już na wartości.
I nagle coś się zmienia. George poznaje kobietę. Niezwykłą, piękną i tajemniczą Pauline Delos. Romans ma posmak zakazanego owocu nie tylko z powodu zdrady małżeńskiej, ale ekscytuje dlatego, że kobieta jest kochanką Janotha.
Pewnego wieczoru Stroud odprowadza Pauline do domu, gdzie chwilę później przyjeżdża do niej Janoth. Pomiędzy nim a kochanką dochodzi do kłótni, w wyniku której wydawca zabija kobietę. Udaje mu się zatrzeć ślady i wszystko by wróciło do normy, gdyby nie fakt, że Earl wchodząc do mieszkania Pauline dostrzega człowieka, który mu się przygląda. Nie wie, że został rozpoznany...a sam nie wie kim był ten mężczyzna. Ten niewygodny świadek jest jedynym człowiekiem, który może potwierdzić obecność Janotha na miejscu zbrodni. Tym świadkiem jest George Stroud.
Fearing był bez wątpienia jednym z pierwszych pisarzy, którzy skonstruowali pułapkę na głównego bohatera w taki sposób, by on sam został zmuszony do wymyślenia metody jak w nią wpaść. I ta klasyczna, wciągająca intryga nie raz będzie się przewijać w powieściach kryminalnych.
Czyta się ją dosyć szybko, mimo 60 lat od premiery. Pomysł miał dobry, czego dowodem są choćby dwie adaptacje filmowe tej książki. Główny bohater to postać nietuzinkowa i ciekawa. A jednak pewna nonszalancja w prowadzeniu narracji, rozpisanej na głosy bohaterów trochę mnie denerwowała.
George Stroud jest dziennikarzem w wielkim koncernie prasowym Earla Janotha. Jest też człowiekiem, któremu życie udało się nieszczególnie. Rodzina, powtarzalność rzeczy, dom - to wszystko elementy frustracji bohatera. Nawet obrazy, które kolekcjonuje, płótna Luise Patterson, straciły już na wartości.
I nagle coś się zmienia. George poznaje kobietę. Niezwykłą, piękną i...
2023-10-15
"Czarnobyl. To wojna nad wojnami. Człowiek nigdzie się nie ukryje. Ani na ziemi, ani w wodzie, ani w niebie".
Gdyby nie katastrofa, która się wydarzyła w tamtejszej elektrowni atomowej, byłoby to jedno z wielu anonimowych miast na Ukrainie. Jednak wydarzenia z 26 kwietnia 1986 roku przyniosły mu niechlubny rozgłos. Przyznaje, że sama nazwa wywołuje we mnie nieprzyjemne uczucia. To, co się wówczas wydarzyło znam z relacji moich rodziców, z programów telewizyjnych i artykułów internetowych.
Z tym większym zainteresowaniem sięgnęłam po książkę. Autorka zawarła w niej kilkadziesiąt wypowiedzi osób dotkniętych skutkami tragedii. To zresztą celowy i zrozumiały zabieg. Aby dotrzeć do ludzkich serc i je poruszyć, warto przedstawić dramatyczne wydarzenia oddając głos ich świadkom.
Przedstawia historię, która się dokonała i pochłonęła określoną liczbę ofiar. To też zapis ludzkich dramatów oraz krzyk ich niemocy. Dzięki "Czarnobylskiej modlitwie" zostanie po nich trwały ślad, co okaże się istotne zwłaszcza w momencie, kiedy już ich zabraknie. Jest to także swego rodzaju przestroga dla potomnych.
Przeżyłam spore zaskoczenie, kiedy zorientowałam się, że z książki wyłania się obraz społeczeństwa poddawanego wieloletniej indotrynacji. Według oficjalnych przekazów radzieckie elektrownie atomowe były na tyle bezpieczne, że mogły nawet stać na Placu Czerwonym! Zresztą pierwsze medialne doniesienia o wybuchu reaktora były równie irracjonalne. Informowano, że sytuacja jest niegroźna, a pożar ugaszono. Komunistyczny aparat władzy wszystko utajniał i głuchy był na apele rozsądnych i inteligentnych ludzi.
To niezwykła książka, o życiowej mądrości prostych ludzi, którzy byli mocno związani ze swoją ziemią, że nie chcieli jej opuścić. O bohaterskich strażakach, żołnierzach i górnikach, którzy często przeczuwali, że idą na pewną śmierć, ale wiedzieli, że tak trzeba. Że ich ofiara pozwoli ocalić tysiące istnień. O dzieciach, które nie rozumieją dlaczego są inne od swoich rówieśników. I o systemie totalitarnym, systemie absurdu, pogardy i nieporadności, w którym decyzje podejmuje garstka tępych półgłówków. Książka Aleksijewicz to zapiski pełne emocji, które głęboko zapadają w pamięć.
Świetny reportaż! Warty każdej minuty nad nim spędzonej.
"Czarnobyl. To wojna nad wojnami. Człowiek nigdzie się nie ukryje. Ani na ziemi, ani w wodzie, ani w niebie".
Gdyby nie katastrofa, która się wydarzyła w tamtejszej elektrowni atomowej, byłoby to jedno z wielu anonimowych miast na Ukrainie. Jednak wydarzenia z 26 kwietnia 1986 roku przyniosły mu niechlubny rozgłos. Przyznaje, że sama nazwa wywołuje we mnie nieprzyjemne...
2023-09-08
Kto z nas nie słyszał o anoreksji? O chęci bycia lekkim jak piórko? Bycia chudym? Problem został opisany w książce Hedi Hassenmuller "W sidłach anoreksji".
Maja była zawsze wyjątkowa na swój sposób. Była inteligentna, szczupła i delikatna. Aż zaczął się okres dojrzewania. To normalna rzecz, więc czemu się tak bała? Gdy dostała pierwszej miesiączki, zaczęła się odchudzać. Nie chciała być taka jak te dziewczyny, które dojrzewają. Ona chciała być taka jak teraz.
Niestety bardzo łatwo jest przekroczyć tę niewidzialną, cienką granicę. Anoreksja jest chorobą psychiczną. Ten problem leży głęboko w duszy. Maja jest idealnym przykładem. Robiła wszystko, żeby zadowolić swoją matkę.
Nikt nie myśli o tym poważnie, zawsze anorektyczki są obiektem kpin i poniżeń...bo jak można się do takiego stanu doprowadzić. Z tej choroby ciężko jest wyjść. To nie jest tak, jak wiele osób mówi, że wystarczy tylko jeść.
Ogólnie książka godna uwagi i zainteresowania. W sumie dobrze, że wpadła mi w ręce.
Kto z nas nie słyszał o anoreksji? O chęci bycia lekkim jak piórko? Bycia chudym? Problem został opisany w książce Hedi Hassenmuller "W sidłach anoreksji".
Maja była zawsze wyjątkowa na swój sposób. Była inteligentna, szczupła i delikatna. Aż zaczął się okres dojrzewania. To normalna rzecz, więc czemu się tak bała? Gdy dostała pierwszej miesiączki, zaczęła się odchudzać....
2023-08-25
Gdy zaczynałam czytać zastanawiałam się, co znajdę? Jak to się będzie miało do tego, co czytywałam mając 16 lat? Ze zdziwieniem, z pewnym rozrzewnieniem odnalazłam siebie - zbuntowaną, rozdartą, samotną, zakochaną - za wszelką cenę szukającą oparcia w świecie i nie znajdująca go. Bo reguły świata dorosłych mają się nijak do tego, co dzieje się w środku dorastającego młodego człowieka.
Piszę o tym nie bez powodu. "Iza Buntowniczka" to książka dla młodzieży, być może bardziej dla dziewczyn niż dla chłopców, ale poleciłabym ją, nam, dorosłym - mamom, tatom, którzy mamy wobec naszych dzieci oczekiwania, mamy o nich wyobrażenia, lecz w dużej mierze może być tak, że nawet ich nie znamy.
"Iza Buntowniczka" jest pisana przez tytułową Izę. Jest to siedemnastoletnia dziewczyna, która czuje, że zaczyna się gubić w swoim świecie. Jej mama dąży wszystkimi celami do tego by dziewczyna została modelką. Iza mieszka na zmianę u mamy i taty - co tydzień gdzie indziej. W szkole zaczyna mieć przyjaciół i to dzięki tajemniczemu Borysowi. Na dodatek zaczyna się źle czuć, co w ogóle nie martwi jej mamy, która tylko marzy by córka osiągnęła to czego ona nie dała rady.
Książka jest pisana prostym językiem. Tematy, które są w niej poruszane są trudne: brak akceptacji, chore dążenia matki i brak stałego miejsca zamieszkania. To wszystko na raz spadło na biedną Izę i nic dziwnego, że dziewczyna żyła w ciągłym stresie. Irytowała mnie matka Izy. Nic się nie liczyło tylko zwycięstwo w konkursie. A gdzie potrzeby Izy, a gdzie dbanie o dobro córki? Jak własna matka może doprowadzić córkę do anemii?
Polecam.
Gdy zaczynałam czytać zastanawiałam się, co znajdę? Jak to się będzie miało do tego, co czytywałam mając 16 lat? Ze zdziwieniem, z pewnym rozrzewnieniem odnalazłam siebie - zbuntowaną, rozdartą, samotną, zakochaną - za wszelką cenę szukającą oparcia w świecie i nie znajdująca go. Bo reguły świata dorosłych mają się nijak do tego, co dzieje się w środku dorastającego młodego...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-23
Książka "Miastowi. Slow food i aronia losu" jest zbiorem 21 historii ludzi, którzy po wielu latach egzystencji w wielkim mieście, zdecydowali się na życie na wsi. Opowieść o odwadze, pracy i sile realizacji marzeń, o życiu z pasją i poszukiwaniu sensu.
Można nazwać ich różnie; niepoprawni optymiści czy marzyciele. Ich historie zapalają jednak światełko w ciemnym tunelu, szczególnie jeżeli wydaje nam się, że nasze istnienie jest bez sensu, a wszelkie fantazje i pragnienia nigdy się nie spełnią.
Autorka, żeby poznać odpowiedź na pytanie: jak się żyje "miastowym" na wsi - żeby dotrzeć do prawdy - przemierzyła po Polsce tysiące kilometrów. Ta książka inspiruje do wyborów: stylu życia i miejsca życia, do odważnych decyzji, do zmian. Każda z tych 21 opowieści jest ciekawa i każda czegoś uczy. Jedna trafiają bardziej do czytelnika inne mniej.
"Miastowi..." - to lektura, która może stać się inspiracją, popchnąć do działania. Opisane w niej historie uświadamiają, że łamanie schematów i dążenie do celu, połączone z dużą determinacją, mają szansę zakończyć się sukcesem i sprawić, że odnajdziemy swoje miejsce na ziemi.
Książkę czyta się jednym tchem. Bohaterowie odpowiadają szczerze i konkretnie, a wszystko to z pięknymi zdjęciami oraz opisami.
Serdecznie polecam, szczególnie tym z Was, którzy są na życiowym zakręcie, nie wierzą w swoje możliwości i boją się realizacji marzeń. Warto próbować. Zawsze może się udać.
Książka "Miastowi. Slow food i aronia losu" jest zbiorem 21 historii ludzi, którzy po wielu latach egzystencji w wielkim mieście, zdecydowali się na życie na wsi. Opowieść o odwadze, pracy i sile realizacji marzeń, o życiu z pasją i poszukiwaniu sensu.
Można nazwać ich różnie; niepoprawni optymiści czy marzyciele. Ich historie zapalają jednak światełko w ciemnym tunelu,...
2014-12-04
Treść dotyka problemu narkotyków wśród młodzieży. Że jest to ówcześnie temat stosunkowo nowy i że organa ścigania nie za bardzo dają sobie z nim radę świadczy chociażby fakt, iż doświadczony oficer milicji pyta się w laboratorium kryminalistyczny czy do produkcji narkotyków można użyć... mleka. Z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się to nieco groteskowe. Ale na razie jest początek kolorowych lat siedemdziesiątych i o narkotykach Polacy mogą sobie co najwyżej poczytać w zagranicznych kryminałach.
Podleśną, małą podwarszawską miejscowością wstrząsa tragiczne zdarzenie. Ktoś brutalnie morduje komendanta miejscowego posterunku MO. Z tego powodu w miejscowości panuje niezdrowe i rozplotkowane ożywienie. Komenda Główna widząc, że samo morderstwo wygląda jakoś tak dziwnie i mocno nie pasuje do czynów karalnych, popełnianych zazwyczaj w Podleśnej, wysyła na miejsce swojego człowieka. Major Bronisław Niewarowny oficjalnie ma przejąć obowiązki komendanta posterunku w Podleśnej. Nieoficjalnie ma dyskretnie przeprowadzić śledztwo w sprawie morderstwa komendanta. Major Niewarowny jest znany ze swojego trudnego charakteru oraz z niekonwencjonalnych metod śledczych.
Edigey znakomicie sportretował życie małego miasteczka z jedną "ekskluzywną" kawiarnią oraz jednym SAM-em. Sportretowana Podleśna to grajdoł gdzie "wiedzą sąsiedzi kto gdzie siedzi" a każde spotkanie towarzyskie jest wylęgarnią plotek.
Treść dotyka problemu narkotyków wśród młodzieży. Że jest to ówcześnie temat stosunkowo nowy i że organa ścigania nie za bardzo dają sobie z nim radę świadczy chociażby fakt, iż doświadczony oficer milicji pyta się w laboratorium kryminalistyczny czy do produkcji narkotyków można użyć... mleka. Z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się to nieco groteskowe. Ale na razie jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-16
"Ania" to książka, która z pewnością znajdzie się na półce każdego fana autorki.
Dwa ostatnie wieczory spędziłam w towarzystwie świetnej babeczki. Patrzyłam jak z małej łobuziary zmienia się w piękną kobietę, jak łamie serca, zachwyca reżyserów swoją naturalnością przed kamerą, jak staje się matką trójki dzieci. Jak zmaga się z trudną codziennością w Łodzi, jak kipi szczęściem w Turcji i jaki spokój bije od niej gdy jest w rodzinnej Gdyni. Jak ustawia pracę zawodową pod to, co dla niej najważniejsze - rodzina.
Przybylska była jedną z pierwszych ofiar tabloidów, która szczególnie doświadczyła ich wścibstwa. Im mocniej ją prześladowali, tym bardziej chroniła swoją prywatność, nie pozwalała na fotografowanie dzieci i wystawanie pod ich przedszkolem.
Książka jest zapisem wydarzeń i emocji Anny Przybylskiej. Zarówno tych dobrych, kiedy odnosiła sukcesy, jak i tych złych, kiedy np. mężczyźni, z którymi się wiązała ograniczali jej karierę zawodową lub wręcz zabraniali pracować. Są też historię związane nieprzemyślanymi decyzjami samej aktorki. Spora część biografii poświęcona jest także rodzinie, czyli Jarkowi i dzieciom. To był jej priorytet. Kiedy była w ciąży znikała z filmu i życia medialnego. To był czas dla niej i dla dziecka, które ma przyjść na świat.
Ania odeszła cichutko i spokojnie, przy mężu, mamie i siostrze. Była człowiekiem, z którym chce się przebywać. Który swoją obecnością i uśmiechem ubarwia nasze życie. Ta "łobuziara z urodą nastolatki i głosem Jana Himilsbacha" śpieszyła się. Jakby chciała jeść jak najwięcej w życiu przeżyć. Zdążyć...
Książka Grzegorza Kubickiego i Macieja Drzewieckiego daje taką szansę. Ania to była mądra, radosna i piękna kobieta. Taką widzimy ją też w tej książce.
Historia opowiedziana przez bliskich Ani skłania do refleksji życia - o tym, co jest najważniejsze w życiu...o tym, że życie trzeba wziąć we własne ręce i z niego korzystać, no i że nigdy nie wiadomo kiedy nas dopadnie coś, co nam je odbierze. Do tej pory jestem wstrząśnięta i ciągle myślą, co mogłabym zmienić w swoim życiu.
Właśnie takie powinny być książki. Gorąco polecam!!!!!
"Ania" to książka, która z pewnością znajdzie się na półce każdego fana autorki.
Dwa ostatnie wieczory spędziłam w towarzystwie świetnej babeczki. Patrzyłam jak z małej łobuziary zmienia się w piękną kobietę, jak łamie serca, zachwyca reżyserów swoją naturalnością przed kamerą, jak staje się matką trójki dzieci. Jak zmaga się z trudną codziennością w Łodzi, jak kipi...
2023-08-12
To kolejna pozycja Beaty Sabały-Zielińskiej o tematyce tatrzańskiej po książce poświęconej TOPR-owi. Tym razem autorka skupia się na schronisku w Dolinie Pięciu Stawów.
"Pięć Stawów. Dom bez adresu" to opowieść o tym, jak powstało kultowe schronisko w Tatrach. Najwyżej położone w polskiej części Tatr, oblegane przez tatromaniaków i wspinaczy, jest miejscem magicznym, którym od dziesięcioleci zarządza jedna rodzina. I o tym, jak wygląda zarządzanie takim obiektem.
W stu procentach zgadzam się z autorką książki, że wędrówka, chodzenie po górach, bycie sam na sam z naturą to "podróż w głąb siebie".
Wygląda na to, że nie tylko dolina jest wyjątkowa, ale i schronisko. Jedyne po polskiej stronie, do którego nie da się dojechać, ale też prowadzone przez szczególną rodzinę. Od kilku pokoleń Krzeptowscy tworzą to miejsce - zarządzają nim, mieszkają tam, przekazują wiedzę swoim dzieciom, wymyślają kolejne usprawnienia. Mam wrażenie, że to książka przede wszystkim o ludziach, którzy na swój dom wybrali to przepiękne miejsce. Anegdotki dotyczące poszczególnych osób przeplatają się z opisami codziennych obowiązków. Do tego garść opowieści o wojnie, ratowaniu ludzi, zakochaniach i niedźwiedziach.
W książce znajdziecie opisane szczęśliwe chwile jak i te tragiczne. Góry nie są bezpieczne, zwłaszcza zimą. Góry pochłonęły nie jedno istnienie. Jeden głupi błąd i nie ma człowieka. Dlatego apelują o rozwagę w górach i o odpowiedni strój.
Książka godna polecenia ze względu na cudowne zdjęcia. Piękna, twarda okładka przyciąga oko. Doskonale napisana. Piękna opowieść o pięknych ludziach. Mi dostarczyła wielu emocji. Uśmiałam się i wzruszyłam. Polecam każdemu, a zwłaszcza miłośnikom Tatr. Ja z ogromną przyjemnością kiedyś się tam wybiorę.
To kolejna pozycja Beaty Sabały-Zielińskiej o tematyce tatrzańskiej po książce poświęconej TOPR-owi. Tym razem autorka skupia się na schronisku w Dolinie Pięciu Stawów.
"Pięć Stawów. Dom bez adresu" to opowieść o tym, jak powstało kultowe schronisko w Tatrach. Najwyżej położone w polskiej części Tatr, oblegane przez tatromaniaków i wspinaczy, jest miejscem magicznym, którym...
2023-07-14
W trakcie urlopu naszło mnie, żeby przeczytać jakąś książkę o górach, wspinaniu i himalaistach. Zachęcona tytułem "Lhotse 89. Ostatnia wyprawa Jerzego Kukuczki" sięgnęłam po publikację Elżbiety i Dariusza Piętaków.
Celem Kukuczki było zdobywanie nowych dróg. Był drugim po Włochu Messnerze człowiekiem na świecie, który zdobył wszystkie położone w Himalajach i Karakorum 14 szczytów o wysokości powyżej ośmiu tysięcy metrów. Naprzeciw wielkiej sławy himalaistom, wyposażonych w ogromne pieniądze, stanął skromny, wiecznie uśmiechnięty Polak, którego jedynymi atutami była niesłychana wola walki i nieprawdopodobne umiejętności.
24 października 1989 roku podczas zdobywania południowej ściany Lhotse zginął Jerzy Kukuczka. Po trzech dekadach od tamtego smutnego wydarzenia jedna z uczestniczek wyprawy postanowiła po raz pierwszy opublikować swoje prywatne zapiski. Książka Elżbiety Piętak nie rzuca wprawdzie nowego światła na przyczyny odpadnięcia polskiego himalaisty od ściany, ale jest dobra lekturą podróżniczą, która przypadnie do gustu przede wszystkim górskim nowatorom.
Polska ekspedycja liczyła 13 osób, nie licząc Nepalczyków. Jedyną kobietą w tym gronie była właśnie Elżbieta Piętak. Reporterka miała przygotować film dokumentalny z próby przejścia ściany, która do tamtej pory pozostawała niezdobyta. Dla Kukuczki było to wielkie marzenie i chciał je urzeczywistnić. Dziennikarka notowała wszystko skrzętnie w trakcie swojego pobytu.
To wszystko składa się na bogato ilustrowaną książkę, która przybliża ostatnie wielkie wyzwanie w karierze Kukuczki. Książka to swego rodzaju pamiętnik Elżbiety Piętak z wyprawy na Lhotse. Autorka zrywa z pomnikowymi wizerunkami himalaistów i w swoich wspomnieniach skupia się na pozytywnych, jak i negatywnych cechach charakterów członków ekipy. Znajdziemy tu mnóstwo informacji na temat życia codziennego w bazie pod szczytem, które nie jest usłane różami i w głównej mierze skupia się na zabijaniu nudy.
A Kukuczki w książce jest jak na lekarstwo. Jeśli spodziewacie się po tej publikacji czegoś więcej o himalaiście z Katowic to się zawiedziecie. To bardziej książka o wyprawie pod Lhotse.
Ale i tak polecam miłośnikom gór.
W trakcie urlopu naszło mnie, żeby przeczytać jakąś książkę o górach, wspinaniu i himalaistach. Zachęcona tytułem "Lhotse 89. Ostatnia wyprawa Jerzego Kukuczki" sięgnęłam po publikację Elżbiety i Dariusza Piętaków.
Celem Kukuczki było zdobywanie nowych dróg. Był drugim po Włochu Messnerze człowiekiem na świecie, który zdobył wszystkie położone w Himalajach i Karakorum 14...
2023-05-21
"Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" to bardzo poruszająca powieść o przywiązaniu do siebie dwojga rodzeństwa, Ani i Aarona. Dzieci większość czasu spędzają z ciocią, która opiekuje się nimi ze względu na powracające depresje ich matki, oraz na jej próby samobójcze, stara się im zastąpić normalny dom. Nie jest to dla niej rzeczą łatwą, bo Gabrysia jest kobietą, dla której liczy się sukces zawodowy. Dzieci stają się również przeszkodą w jej związku z pewnym malarzem o dość mocno sadystycznym podejściu do ludzi. Chłopak ciotki wyjątkowo upodobał sobie Aarona i zarówno pod nieobecność Gabrysi, jak i w jej obecności udowadniał rodzeństwu swoją wyższość. Pewnego dnia gdy w domu było rodzeństwo i ów Andrzej, Aaron został przez niego brutalnie pobity i wraz z Anią zamknięty w pokoju. Ten dzień na zawsze miał tkwić w ich pamięci, a to co się w nim wydarzyło zmieniło ich na zawsze...
W książce opisany jest szczegółowy i przejmujący obraz przeżyć rodzeństwa. Jest to historia dzieci, którym nikt nie pomógł choć doskonale było widać, że tego potrzebowali.
Pisarka potrafi świetnie przekazać uczucia, które towarzyszą postaciom, co sprawia że czytelnik coraz bardziej zagłębia się w fabułę i wraz z nimi przeżywa kolejne zdarzenia.
Język jest bardzo przystępny, co sprawia, że czyta się ją szybko, a to jest niewątpliwie potrzebne, ponieważ lektura wciąga, iż chce się jak najprędzej odkryć wszystkie sekrety bohaterów.
Powieść jest poruszająca, zmuszająca do refleksji, pozwala docenić własne szczęście i tragedię innych. To powieść o heroicznej próbie walki z traumatyczną przeszłością i przykład na to, że z każdej sytuacji można wyjść, po to by na nowo spróbować poukładać własne życie. Historia, która po raz kolejny kieruje nasze spojrzenie na domową przemoc, fizyczne i psychiczne znęcanie się, molestowanie seksualne i szereg innych dramatów, które rozgrywają się pod naszym nosem. Wystarczy chcieć wiedzieć i chcieć pomóc.
Gorąco polecam wszystkim, którzy są wrażliwi na ludzką krzywdę.
"Dziewczynka, która widziała zbyt wiele" to bardzo poruszająca powieść o przywiązaniu do siebie dwojga rodzeństwa, Ani i Aarona. Dzieci większość czasu spędzają z ciocią, która opiekuje się nimi ze względu na powracające depresje ich matki, oraz na jej próby samobójcze, stara się im zastąpić normalny dom. Nie jest to dla niej rzeczą łatwą, bo Gabrysia jest kobietą, dla...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-26
Miała dziesięć lat, gdy rozpoczęła się wojna i na Warszawę spadły pierwsze bomby. Jako czternastolatka wstąpiła do Szarych Szeregów, a jako piętnastolatka poszła do powstania. Wtedy stała się "Wirą". Wtedy też zginęła jej najbliższa rodzina: matka i starsza siostra.
"Wira" była łączniczką w kompanii Baonu "Miłosz". W książce opowiada o swojej służbie, powstańczej codzienności, głodzie, strachu, śmierci przyjaciół z którymi ramię w ramię walczyła i nadziei, która cały czas powstańcom towarzyszyła.
Od tamtych lat minęło ponad 70 lat, a ona nadal pamięta te ogłuszające dni i płonące noce. Obrazy, dźwięki i zapachy. Śmierć była wszędzie, ale życie miało niepowtarzalny smak. To był czas zawieszony, pełen krwi, ognia i ruin miasta, które odchodziło w przeszłość.
Wyemigrowała do Wielkiej Brytanii jako szesnastoletnia dziewczyna po tym jak ludzie generała Maczka wyzwolili obóz jeniecki, w którym się znajdowała. Od tamtej pory nie odwiedziła swojej Ojczyzny, aż do lat 60-tych.
Książka jest o dziewczynie, która w powstaniu straciła wszystko. Do Polski nie miała dla kogo wracać. Jej bliscy wojny nie przeżyli. Tragiczne wspomnienia nie odebrały jej radości życia, zakochała się szczęśliwie, doczekała dzieci i wnuków. Młode lata i początki jej małżeństwa były to lata ciężkie. Tak trudno było walczyć o godne życie w powojennej Wielkiej Brytanii tak nieprzyjaznej dla byłych sojuszników. A jednak dała radę.
"Wira z Powstania. Wspomnienia" to jedna z tych publikacji, które nie pozostawiają obojętnym. Losy kobiety-żołnierza powstańczej Warszawy widziane z perspektywy losów emigracyjnych wzruszają, ale i zmuszają do zadumy. Ciekawa faktografia przeplata się z gorzkimi refleksjami, ważnymi nie tylko dla historyków, ale dla wszystkich Polaków.
Zachęcam do lektury.
Miała dziesięć lat, gdy rozpoczęła się wojna i na Warszawę spadły pierwsze bomby. Jako czternastolatka wstąpiła do Szarych Szeregów, a jako piętnastolatka poszła do powstania. Wtedy stała się "Wirą". Wtedy też zginęła jej najbliższa rodzina: matka i starsza siostra.
"Wira" była łączniczką w kompanii Baonu "Miłosz". W książce opowiada o swojej służbie, powstańczej...
2023-04-14
"Za drzwiami" to rozmiarowo dosyć niewielka, bo tylko 192 stron, ale przeczytanie jej trochę mi zajęło czasu.
Książka jest historią chłopca o imieniu Mark, którego rodzice się rozwiedli, a jego mama ponownie wyszła za mąż za dawnego kolego z młodzieńczych lat. Wraz z matką i ojczymem został zmuszony do przeprowadzki z tętniącego życiem Londynu do Brighton - małej miejscowości nad oceanem. Okazało się też, że jego mama jest chora na raka płuc i nie poświęcała mu tyle uwagi co kiedyś. Z tego powodu chłopak czuł się nieszczęśliwy i samotny. Poznaje starszą panią, która mieszka w tym samym budynku i zaprzyjaźnia się z nią. Poznaje też sekret jej mieszkania, gdzie czas płynie inaczej, a teraźniejszość miesza się z przeszłością.
Najbardziej podobały mi się wiernie oddane cechy i myśli dziecka z rozbitej rodziny. Relacja Marka i Davida jest bardzo naturalna, tęsknota za ojcem prawdziwa i oczywista, tak samo jak nastawienie do matki.
Książka jest smutna i refleksyjna, ale niosąca też nadzieję. Metaforyczna opowieść o chorobie, przemijaniu, cierpieniu... O przeszłości i przyszłości, które przenikają się tu z teraźniejszością w magiczny sposób.
"Za drzwiami" to rozmiarowo dosyć niewielka, bo tylko 192 stron, ale przeczytanie jej trochę mi zajęło czasu.
Książka jest historią chłopca o imieniu Mark, którego rodzice się rozwiedli, a jego mama ponownie wyszła za mąż za dawnego kolego z młodzieńczych lat. Wraz z matką i ojczymem został zmuszony do przeprowadzki z tętniącego życiem Londynu do Brighton - małej...
2023-04-10
Książka "Zachłanni" Magdaleny Żelazowskiej opisuje zmagania młodych ludzi, którzy opuszczają rodzinne strony i ruszają na podbój stolicy. Chcą coś osiągnąć, zaistnieć, spełnić swoje pragnienia. Wkrótce doświadczą sukcesów i porażek, rozczarowań i szarej rzeczywistości.
Trójka trzydziestolatków, "słoików", bohaterów książki pragnie zrealizować swoje marzenia. Paweł wraz ze swoją szkolną miłością Asią wynajmują mały pokój, bez widoków na własne lokum. Pary bowiem nie stać na własne mieszkanie, a i żadne nie posiada zdolności kredytowej. Cel Pawła - mieszkanie. Aśka - ambitna, mająca duże wymagania względem siebie i innych, pragnąca pokazać się światu. Wykorzystuje nadarzające się okazje, by osiągnąć cel, nie liczy się z uczuciami bliskich. Dba tylko o siebie. Ewa - jest w porównaniu z innymi w uprzywilejowanej sytuacji, ma bowiem mieszkanie kupione przez rodziców i dobrą pracę. Brakuje jej jednego - miłości. Poszukiwania wybranka serca doprowadzają ją do katastrofy. Trzy historie, trzy plany na życie, które wzajemnie się łączą.
"Zachłanni" to powieść o współczesnym życiu młodych ludzi pragnących więcej osiągnąć. Autorka bardzo dokładnie przedstawia ich zmagania i rozczarowania. Opisuje brutalną rzeczywistość pokolenia, które musi walczyć o przetrwanie.
Początkowo trudno mi się było wciągnąć w lekturę, jednak im bardziej poznawałam bohaterów, ich historię tym było ciekawiej. Niestety nie polubiłam Pawła, ani Aśki - ich postępowanie wydało mi się nietaktowne, grubiańskie i egoistyczne. Zwrot dążenia do celu po trupach najlepiej opisuje ich sposób działania. Sympatią natomiast obdarzyłam Ewę - bohaterka trochę zagubiona, ale jej losy poruszyły mnie. Bardzo ubolewam, że jej historia nie miała szczęśliwego zakończenia.
Autorka przede wszystkim skupiła się na kreacji psychologicznej opisanych postaci. Dynamicznej akcji niestety brakuje. Opisane wydarzenia toczą się niestety w dość zwolnionym tempie.
Zachowanie bohaterów uświadomiły mi bowiem, w jakim stopniu nasze pragnienia mogą zaważyć na naszym życiu, powodując przesuwanie się wypracowanych na przestrzeni lat barier moralnych. Książka to ciekawe podejście do "słoików", to taka analiza 90%, których łączy owa zachłanność. Rzeczywiście ludzie przejezdni starają się na 110%, chcą być lepsi, szybsi, dokładniejsi... Wszystko chcą zrobić lepiej od tutejszych.
Ciekawe książka i dobra diagnoza części społeczeństwa dużych miast. Warto przeczytać.
Książka "Zachłanni" Magdaleny Żelazowskiej opisuje zmagania młodych ludzi, którzy opuszczają rodzinne strony i ruszają na podbój stolicy. Chcą coś osiągnąć, zaistnieć, spełnić swoje pragnienia. Wkrótce doświadczą sukcesów i porażek, rozczarowań i szarej rzeczywistości.
Trójka trzydziestolatków, "słoików", bohaterów książki pragnie zrealizować swoje marzenia. Paweł wraz ze...
2023-03-29
Zacznę od tego, że uwielbiam tematykę himalaizmu i tematykę górską. Więc jak tylko napotkałam ją w bibliotece to stwierdziłam, że muszę ją przeczytać.
"Spod zamarzniętych powiek" to historia Adama Bieleckiego, młodego chłopaka z Tychów, w którym zaczęła kiełkować pasja i pewnego dnia postanowił, że zostanie Himalaistą. I tutaj zwykłość historii się nie kończy, bo okazuje się, że chłopak oprócz dziecięcych i nastoletnich marzeń o dokonaniu rzeczy wielkich, miał jeszcze kilka innych cech. Determinacje, upór w dążeniu do celu i umiejętność szukania rozwiązań.
Książka to również przyjemny w odbiorze fragment historii wypraw wysokogórskich, w tym historii Polaków w Himalajach i Karakorum. Historia Adama sprytnie przeplata się z historią największym zdobywców, do grona których Adam Bielecki dołącza, zapisując się w historii jako pierwszy zimowy zdobywca Gaszerbrum I i Broad Peak. Możemy też zobaczyć te wyprawy od kulis.
Dzięki książce możemy rzeczywiście zajrzeć do świata wysokogórskich wypraw, zobaczyć całą masę zdjęć pięknych widoków i zdjęć przedstawiających kulisy wypraw. Świetnym pomysłem było umieszczenie w książce kodów QR zawierających linki do nagrań. Naszą wyobraźnię pobudza dzięki temu coś więcej niż słowo pisane i nieruchomy obraz. Dostajemy dostęp do tego, jak wygląda świat spod zamarzniętych powiek.
Czytanie tej książki wywarło na mnie ogrom emocji. Nikt nie miał łatwych początków, dotyczy to także Bieleckiego. Musiał się wiele napracować na pierwsze "wyprawy", gdzie trudno nazwać dobrym sprzętem czy ubiorem to co ze sobą zabierał. Opisywał komiczne sytuacje jakich doświadczył w pracy w chociażby Londynie, gdzie dorabiał na wyjazdy.
Potem było już nieco gorzej. Wszyscy dobrze wiemy, że świat wspinania to ciężki kawałek chleba. Wyścig, rywalizacja, walka o szczyt. Nie ma co ukrywać, Adam bardzo szczegółowo opisuje relacje ze swoimi partnerami od wspinaczki.
Adam Bielecki ma dopiero trzydzieści trzy lata, a wspina się od około dwudziestu lat. Jest autorem wielu trudnych przejść w Tatrach, Alpach, a przede wszystkim Himalajach. Wszedł na takie ośmiotysięczniki jak Makalu, K2, Gaszerbrum i Broad Peak. Co więcej jest pierwszym zimowym zdobywcą dwóch ostatnich. I chociaż po lekturze książki sądzę, że tylko cudem w młodości się nie zabił, to jednak historia jego życia jest niezwykle imponująca.
Pomimo bogatego CV Bielecki nie ma najlepszej reputacji w polskim środowisku górskim. Często można usłyszeć negatywne opinie o jego współpracy z partnerami wspinaczkowymi w Himalajach. Głosy te stały się szczególnie słyszalne po tragedii na Broak Peaku, kiedy ogromny sukces polskiego himalaizmu zimowego został przykryty tragiczną śmiercią Macieja Berbeki i Tomasza Kowalskiego.
Książka pięknie wydana, niezbyt masywna, ale ładnie usztywniona, zawierająca wiele zdjęć Adama Bieleckiego. Po drugie książka została napisana w przemyślany i bardzo ciekawy sposób. Świetna i przejmująca. Godna polecania.
Zacznę od tego, że uwielbiam tematykę himalaizmu i tematykę górską. Więc jak tylko napotkałam ją w bibliotece to stwierdziłam, że muszę ją przeczytać.
"Spod zamarzniętych powiek" to historia Adama Bieleckiego, młodego chłopaka z Tychów, w którym zaczęła kiełkować pasja i pewnego dnia postanowił, że zostanie Himalaistą. I tutaj zwykłość historii się nie kończy, bo okazuje...
2022-11-01
Beata Sabała-Zielińska jest autorką książki, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Góry są piękne i magnetyczne. Przyciągają coraz większe rzesze fanów i turystów. Niestety, mało kto jest świadom ich niebezpieczeństwa. Tak niewiele trzeba, aby przyjemny spacer, wspinaczka czy zwiedzanie jaskiń zakończyło się tragedią. Wychodząc w góry ciężko jest stwierdzić czy nadciąga burza, deszcz. Pogoda w górach potrafi zmienić się z minuty na minutę. Książka pokazuje, że nawet osoby doświadczone mogą wpaść w pułapkę, z której nie ma wyjścia i przypłacają tym największą cenę - życie.
w górach rzadko zdarzają się masowe wypadki. Największy z nich miał miejsce 22.08.2019 roku na Giewoncie. Brało w nim udział prawie 200 osób. Cztery osoby zmarły na miejscu - w tym dwoje dzieci. W tym samym czasie wydarzenie w Jaskini Śnieżnej, gdzie odbyła się trudna akcja ratowania dwóch uwięzionych grotołazów. O TOPRze i o Tatrach mówiła cała Polska.
W środku książki możemy znaleźć wkładki ze zdjęciami akcji. To świetny dodatek do historii opowiadanych w książce. Pozwala zobaczyć jak to wygląda i że w tej jaskini jest naprawdę tak ciasno. Więcej zdjęć jest właśnie z jaskini, ale nie powinno to dziwić. W końcu działania trwały codziennie od 17 sierpnia do 5 września. A akcja na Giewoncie trwała zaledwie kilka godzin i była zdecydowanie bardziej dynamiczna, więc nie było okazji robienia zdjęć.
Żadne z akcji ratunkowych nie należało do łatwych. Ratownicy bardzo często narażają własne zdrowie i życie, aby pomóc ludziom w niebezpieczeństwie.
Tak bardzo trudna w odbiorze książka, która przede wszystkim wzrusza i opisuje sytuacje, które budzą przerażenie. Poruszyły mnie wspomnienia osób, które przebywały tego feralnego dnia na Giewoncie i które widziały rzeczy, których nie zapomną do końca życia. Także akcja w jaskini i wydobycia ciał grotołazów, którzy utknęli w w jednym z korytarzy, dostarcza wielu emocji. Rozdziały dobrze pokazują trud pracy ratownika TOPRu i budzi we mnie duży podziw dla zawodu. TOPR to bardzo elitarna, specyficzna i zamknięta jednostka.
Znajdziecie tu mnóstwo wzruszających zwierzeń zarówno ratowników, ich rodzin, poszkodowanych i rodzin ofiar.
Góry są nieprzewidywalne. Będąc na wczasach w górach warto słuchać prognoz pogody. Nie wybierajcie się na wspinaczki, kiedy zapowiadają burze. Pamiętajcie również, że pogoda w górach jest inna niż na dole.
Rewelacyjna książka. Napisana w taki sposób, że czyta się ją jednym tchem. Z całego serca polecam.
Beata Sabała-Zielińska jest autorką książki, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Góry są piękne i magnetyczne. Przyciągają coraz większe rzesze fanów i turystów. Niestety, mało kto jest świadom ich niebezpieczeństwa. Tak niewiele trzeba, aby przyjemny spacer, wspinaczka czy zwiedzanie jaskiń zakończyło się tragedią. Wychodząc w góry ciężko jest stwierdzić czy nadciąga...
2022-09-29
Rinke Rooyensa nie trzeba nikomu przedstawiać. To producent, reżyser i scenarzysta oraz założyciel firmy medialnej Rochstar. Urodził się w Holandii, ale od 1998 roku mieszka i pracuje w Warszawie. Ten lubiany i popularny artysta spędził miesiąc za kratami - zajmował się kręceniem dokumentu o Zakładzie Karnym w Krzywańcu.
Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda życie w więzieniu? Mnie jakoś nigdy specjalnie to nie interesowało. Zawsze trzymałam się od tego środowiska jak najdalej i nie myślałam o tym jak wygląda życie codzienne skazańców. Postanowiłam jednak przeczytać książkę, która powstała w trakcie pracy nad serialem dla telewizji Polsat o tym samym tytule.
Rinke opowiada o ludziach, z którymi spotkał się podczas swojego pobytu w więzieniu. Rozmowy z więźniami nie były łatwe. Potrzebował czasu, by zdobyć ich zaufanie. Czekanie opłaciło się. Dowiedział się, za co trafili za kratki. Usłyszał o tym, czego oczekują od życia, jakie mają pragnienia i czego się boją. Przedstawił także wizerunki pracujących w więzieniu funkcjonariuszy. Odbiegają zdecydowanie od wyobrażeń jakie o nich miałam. Nie każdy z więźniów był zły. Czasem o losie poszczególnej jednostki zdecydowało złe towarzystwo albo zwykły przypadek.
Rinke pokazał zupełnie inne oblicze więzienia. Przedstawił nie tylko więźniów ale i więźniarki. Losy kobiet wstrząsnęły mną bardziej niż losy mężczyzn. Może dlatego, że sama nie wyobrażałabym sobie życia z dala od mojego dziecka. Za kratami. Z wyrokiem. Bez perspektywy na przyszłość.
Nie jest to łatwa lektura, ale czytało się ją dosyć szybko. Autor nikogo nie potępia, nie przekreśla tylko dlatego, że komuś powinęła się noga. Wysłuchuje każdego i stara się pomóc na tyle, na ile jest to możliwe.
Ta książka zwraca uwagę na pewien ważny aspekt w polskim systemie penitencjarnym. Brakuje odpowiedniej resocjalizacji. Większość więźniów po wyjściu ponownie do niego powróci. Taka jest smutna prawda. Nikt nie stara się by im pomóc odnaleźć się w nowej rzeczywistości poza kratami.
"Rinke za kratami" to poruszająca książka. Autor staje się przewodnikiem po świecie za bramą więzienia i łamie stereotypy panujące na jego temat. A przede wszystkim - sprawia, że przestajemy widzieć przestępców, a zaczynamy widzieć...ludzi.
Polecam!
Rinke Rooyensa nie trzeba nikomu przedstawiać. To producent, reżyser i scenarzysta oraz założyciel firmy medialnej Rochstar. Urodził się w Holandii, ale od 1998 roku mieszka i pracuje w Warszawie. Ten lubiany i popularny artysta spędził miesiąc za kratami - zajmował się kręceniem dokumentu o Zakładzie Karnym w Krzywańcu.
Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda życie w...
2022-08-31
Barbara Kosmowska pisze książki dla młodzieży i dorosłych. Z wielką przyjemnością czytam jej książki jak tylko wpadną mi w ręce.
W dwóch opowiadaniach autorka przedstawiła nam aktualne problemy młodzieży. W niewielkiej społeczności pojawia się Nowy, który wyróżnia się na tle innych. Nie zależy mu na sympatii, nie robi niczego na pokaz, jest prawie niewidzialny i niepozorny. Z pokorą znosi obelgi kolegów, którzy chcą go za wszelką cenę sprowokować.
Bycie "nowym" to swoiste piętno. Czasami wtapia się w grupę wprost niezauważalnie, niekiedy jednak potrzeba więcej czasu, zdarza się i tak, że dzielące różnice, wspólnota doświadczeń grupy i jej hermetyczność sprawiają, iż integracja jest wielkim problemem.
Pani Kosmowska w dwóch opowiadaniach zestawia dwa światy - wieś Dąbrówkę i duże miasto. To co je łączy, to pojawienie się nowego ucznia: "miastowego" chłopca w niewielkiej wiejskiej szkole, oraz "wieśniaka" w dużej miejskiej szkole.
Wspaniała opowieść dla każdego, uwrażliwia i pokazuje prawdziwy świat. Gdy wyceniamy wszystko i wszystkich pod kątem własnych korzyści...
Dzieci są dosadne w tym co mówią i robią, a bez nas dorosłych nie wiedzą, co jest dobre a co złe. Naszym obowiązkiem jest im to pokazać. I właśnie ta niepozorna książeczka nam to pokazuje.
Naprawdę warto. Polecam nie tylko dzieciom 9+, ale i dorosłym. Zatrzymajmy się w biegu i spójrzmy na "innych".
Barbara Kosmowska pisze książki dla młodzieży i dorosłych. Z wielką przyjemnością czytam jej książki jak tylko wpadną mi w ręce.
W dwóch opowiadaniach autorka przedstawiła nam aktualne problemy młodzieży. W niewielkiej społeczności pojawia się Nowy, który wyróżnia się na tle innych. Nie zależy mu na sympatii, nie robi niczego na pokaz, jest prawie niewidzialny i...
2022-02-22
Każda rodzina ma swoje sekrety, a już na pewno ta, która od pokoleń cieszy się niesłabnącym uznaniem w branży cukierniczej. Powiedzenie takie jak niebo w gębie, nabierają u nich zupełnie nowego znaczenia, bowiem... Szczęśni podczas pieczenia stosują przeróżne ingrediencje, nie pomijając błyskawic, oddechów czy właśnie nieba. Dzięki temu ich wypieki mają wyjątkowy charakter: potrafią sprawić, by każdy kto je zje mówił prawdę, zakochał się i tym podobnie. Cukiernia Szczęsnych od lat cieszy się ogromnym powodzeniem, a jej właściciele z pokolenia na pokolenie przekazują sobie "Almanach Wiedzy Kulinarnej Szczęsnych" będący tajemniczym źródłem przepisów. Nie dziw, że wielu ludzi chciało się wejść w posiadanie owej księgi.
Gdy pewnego dnia państwo Szczęsni - Bella i Albert zostali wezwani do sąsiedniego miasta, by dzięki swoim ciastkom okiełznać panującą tam zarazę, opiekę nad cukiernią przejmuje najstarsza z córek - Rozmarynka. Jest to jej pierwszy tak poważny obowiązek, dzięki któremu chce udowodnić, że jest godna zaufania rodziców i wtajemniczenia jej w sekrety ich wypieków.
Ta książka jest naprawdę pyszna! Tajniki kulinarnej księgi ujawniają się w spożywczych przepisach, ale są to również przepisy na życie, pokazujące co ważne, a co zupełnie nie... Przygoda przeplata się tu z codziennym życiem, baśniowość i magia z realnością, intryga z miłością - wszystko we właściwych proporcjach, by wypiek okazał się kunsztem.
"Magiczna cukiernia" to dobra pozycja dla miłośników lekkich książek młodzieżowych. Autorka postarała się by język był barwny i niezwykle obrazowy. Książkę czyta się przyjemnie, lekko i bardzo szybko. Dla młodszego czytelnika może być sposobem ukazania tego, co może się wydarzyć gdy zostanie obrany pewien kierunek działania. Kathryn pokazuje jak przykre mogą być konsekwencje podjętych czynów. Uświadamia też wartość rodziny i tego, że rodzina nigdy cię nie opuści w potrzebie.
Polecam!!!
Każda rodzina ma swoje sekrety, a już na pewno ta, która od pokoleń cieszy się niesłabnącym uznaniem w branży cukierniczej. Powiedzenie takie jak niebo w gębie, nabierają u nich zupełnie nowego znaczenia, bowiem... Szczęśni podczas pieczenia stosują przeróżne ingrediencje, nie pomijając błyskawic, oddechów czy właśnie nieba. Dzięki temu ich wypieki mają wyjątkowy charakter:...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie muszę nikomu przedstawić Marii Nurowskiej - to pisarka o ugruntowanej pozycji, uwielbiana przez wielu, ale także mająca swoich zaciekłych przeciwników. Ja mam już kilka jej książek za sobą.
Marta Kohn nie miała łatwego życia - brak matczynej miłości, noce spędzone na balkonie w towarzystwie silniejszej i zaborczej siostry bliźniaczki, molestowane seksualnie, sierociniec. Na tym nie koniec wyliczanki, bo dorosłość wcale nie przyniosła jej szczęścia. Lata mijają. Marta staje się znaną malarką, dźwiga jednak przy tym brzemię trudne do zniesienia. Ukojenia i odpoczynku szuka w Bieszczadach i niespodziewanie dla samej siebie, zostaje na stałe. Tam odnajduje swoją drogę, miłość - psy, którym pomaga w każdy możliwy sposób.
Marta opowiada nam o przeszłości, nie mogąc odbiec jednak od swojego obecnego położenia. Jest uwięziona w piwnicy w Doniecku. Chciała tylko przewieźć jedzenie dla psów przez ukraińską granicę. Pół roku spędzi w towarzystwie śledczego, katolickiego księdza oraz swoimi przemyśleniami. Bohaterka jest doskonałą przedstawicielką ludzi prowadzących przeciętne życie. Życie polegające na zdobyciu wykształcenia i wykonywaniu pracy z nim związanej. Poślubieniu odpowiedniego kandydata na męża i wychowaniu z nim potomka. Byciu wyrozumiałą żoną i cierpliwą matką. Pracowaniu uczciwie i ciężko. Jak to się mówi byle do przodu. W pewnej chwili bagaż, jaki ze sobą niesie zaczyna jej zbytnio ciążyć. Następuje moment, w którym to dobre i normalne życie staje się nie do wytrzymania. I Marta wyrywa się na wolność. Niestety każda magia ma swoją cenę.
Bohaterka powieści jest bardzo ciekawa i nie ma wątpliwości, że to kobieta z krwi i kości, z którą życie nie obeszło się najlepiej, ale ona nie zamierza się skarżyć.
"Wariatka z Komańczy" jest dziełem swoistym, gdzie na niewielkiej liczbie stron znajduje się masa treści...akcji, przemyśleń, refleksji nad elementarnymi aspektami życia, analiz emocjonalnych i psychologicznych. Czasy współczesne i przeszłość mieszają się ze sobą, wyjaśniając dlaczego Marta się tak zachowuje.
To jedna z tych książek, po których przeczytaniu czujemy się mądrzejsi o doświadczenie choć nie swoje. Nie zawiera kwiecistych opisów, nie ma w niej wyszukanych wydarzeń ani zapierających dech w piersi wyznań, a główna postać nie jest bohaterką ani męczennicą. Wszystko zdaje się wskroś zwyczajne. Trafia jednak prosto w serce i w rozum, zmusza do analiz i wyciągania wniosków. Czyta się błyskawicznie i przeżywa niezwykle intensywnie.
Polecam serdecznie jako bardzo ciekawy eksperyment pokazujący, jak głęboko można wniknąć we własną psychikę.
Nie muszę nikomu przedstawić Marii Nurowskiej - to pisarka o ugruntowanej pozycji, uwielbiana przez wielu, ale także mająca swoich zaciekłych przeciwników. Ja mam już kilka jej książek za sobą.
więcej Pokaż mimo toMarta Kohn nie miała łatwego życia - brak matczynej miłości, noce spędzone na balkonie w towarzystwie silniejszej i zaborczej siostry bliźniaczki, molestowane seksualnie,...