-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2024-04-18
2024-04-14
"Diabeł stworzył po to młodość, byśmy popełnili błędy, a Bóg wymyślił dojrzałość i starość, byśmy mogli za te błędy zapłacić"
Carlos Ruiz Zafón jest hiszpańskim pisarzem, którego znamy przede wszystkim z takich powieści jak "Cień wiatru" czy też "Gra anioła". Jednak "Pałac Północy" to druga powieść, jaką napisał na początku swej kariery - została zaklasyfikowana do literatury młodzieżowej. Jest to także druga książka Zafóna, po którą postanowiłam sięgnąć.
W drugiej części cyklu Trylogia Mgły autor przenosi czytelnika do Kalkuty. Główny bohater, szesnastoletni Ben, po wyjściu z sierocińca musi rozpocząć nowe życie. W ostatni dzień pobytu zabiera swoją nową koleżankę Sheere na spotkanie tajnego stowarzyszenia Chawbar Society, którego jest współtwórcą. Tego wieczoru dziewczyna dzieli się z członkami zgromadzenia opowieścią o swojej rodzinie. Jej nowi znajomi postanawiają pomóc rozwiązać jej zagadkową historię. Tak zaczyna się pędząca niczym pociąg widmo opowieść o tajemnicach, jakie skrywa w sobie Kalkuta. Wkrótce okaże się , że losy Bena i Seere są ze sobą nierozerwalnie związane, a ich tropem podąża widmo, które nie cofnie się przed niczym.
Podobnie jak "Książę Mgły", "Pałac Północy" bardzo mi się podobał. Podobała mi się koncepcja dotycząca złego charakteru i tego, kim okazało się widmo ścigające dzieci.
Powieść mówi nam o prawdziwej przyjaźni, odnalezieniu rodziny, tęsknocie i uczuciu rodzicielskim. Przesłanie okaże się bliskie wielu czytelnikom. Mówi ono, iż prawdziwa przyjaźń przezwycięży wszystko i nawet upływ czasu jej nie zniszczy. Również wątek miłości jaką rodzice darzą swoje dzieci i dla której gotowi jesteśmy poświęcić swoje życie, jest bliska większości dorosłym czytelnikom.
Książka napisana jest prostym językiem, dzięki czemu czyta się ją łatwo i szybko. Akcja została poprowadzona w sposób zwięzły i ciekawy. Powieść wciąga od początku. Możemy doświadczyć tajemniczości i mrocznej strony zdarzeń, w których przyszło wziąć udział bohaterom.
Polecam wszystkim tym, którzy kochają książkową magię !!!
"Diabeł stworzył po to młodość, byśmy popełnili błędy, a Bóg wymyślił dojrzałość i starość, byśmy mogli za te błędy zapłacić"
Carlos Ruiz Zafón jest hiszpańskim pisarzem, którego znamy przede wszystkim z takich powieści jak "Cień wiatru" czy też "Gra anioła". Jednak "Pałac Północy" to druga powieść, jaką napisał na początku swej kariery - została zaklasyfikowana do...
2024-04-14
"Złych wspomnień nie musisz brać ze sobą. I bez tego będą cię prześladować".
"Książę Mgły" to nie tylko pierwsze książka Carlosa Ruiza Zafóna skierowana dla młodzieży, ale również jego debiut literacki.
Opowiada o rodzinie Carverów, a przede wszystkim o trójce ich dzieci - Maxie, Alicji i Irynie. Wiodą spokojne życie...dopóki nie przeprowadzą się do małej osady rybackiej na wybrzeżu Atlantyku. Nie spodziewają się tego, co ich czeka. Rodzina wprowadza się do starej posiadłości zamieszkiwanej niekdyś przez rodzinę Fleischmannów, których losy od początku spowija nie do końca wyjaśniona tajemnica. Dom budzi przerażenie i grozę. Max wyczuwa, że coś dziwnego zaczyna się w nim dziać.
W rozwiązywaniu tajemnic przeszłości Maxowi towarzyszy starsza siostra Alicja, oraz poznany w miasteczku chłopak - Roland. Gdy tajemnicze zdarzenia przybierają na sile wychodzi na jaw, że dziadek Rolanda od wielu lat skrywał przed wszystkimi okrutną tajemnicę. To on opowiada dzieciom o mrocznym i złym czarowniku - Księciu Mgły, który spełni każdą prośbę bądź życzenie, lecz w zamian żąda bardzo wysokiej zapłaty.
Książka wprowadza nas w niezwykle tajemniczy i bardzo mroczny klimat rybackiego miasteczka spowitego mgłą. Bohaterowie nie są oklepani. Styl pisania jest lekki i przystępny, a jednocześnie mglisty i tajemniczy jak sama powieść.
Przygody nastoletnich bohaterów, siła przyjaźni oraz tajemnicze moce posługujące się magią w celu zniewolenia ludzi zaabsorbowały mnie w dużym stopniu. Klimat powieści, niewyjaśnione sekrety i złowieszcze znaki to coś co lubię. Mimo, że była krótka to akcji nie brakuje. Wszystko dzieje się szybko i sprawnie.
"Księcia Mgły" polecam każdemu - zarówno tym, którzy nie spotkali się z twórczością Zafóna, jak i tym, którzy już znają jego dzieła. Jest to autor z którym warto się zaprzyjaźnić!
"Złych wspomnień nie musisz brać ze sobą. I bez tego będą cię prześladować".
"Książę Mgły" to nie tylko pierwsze książka Carlosa Ruiza Zafóna skierowana dla młodzieży, ale również jego debiut literacki.
Opowiada o rodzinie Carverów, a przede wszystkim o trójce ich dzieci - Maxie, Alicji i Irynie. Wiodą spokojne życie...dopóki nie przeprowadzą się do małej osady rybackiej...
2024-04-07
"Problem trzech ciał" zaczyna się zderzeniem czytelnika z dwudziestowieczną historią Chin - w okresie Rewolucji Kulturalnej. Czerwone książeczki, zbiorowa przemoc, gwałt na nauce, historii i kulturze. Nikt nie był bezpieczny i każdy był podejrzany. Główna bohaterka, Ye Wenjie, po tragicznych wydarzeniach osobistych zostaje zrekrutowana do tajnego projektu poszukiwania życia pozaziemskiego. Po latach fizyk Wang Miao zostaje wciągnięty w śledztwo dotyczące tajemniczych zgonów naukowców. Odkrywa on świat pełen niezwykłych teorii naukowych i niewytłumaczalnych zjawisk, które w końcu prowadzą go do gry komputerowej. Ta gra osadzona jest w świecie, w którym fizyka nie działa zgodnie ze znanymi zasadami, a który jest kluczem do zrozumienia szerszego konfliktu między ziemią a obcą cywilizacją z układu Trisolaris.
Książka przedstawia oryginalne spojrzenie na kwestię pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją. Fabuła jest przemyślana, bohaterowie wiarygodni, a co chyba najważniejsze - jej treść i samo przesłanie zmuszają do myślenia. "Problem trzech ciał" to jedna z tych powieści science-fiction, w których bardzo duży nacisk położony jest na warstwę naukową. Od tytułowego problemu trzech ciał, poprzez ultra długie fale radiowe emitowane przez Słońce, na wielowymiarowych mikrocząsteczkach skończywszy. Wiele fragmentów wymaga całkiem sporego skupienia i choć odrobiny wyobraźni fizycznej, ale w zasadzie podane są w bardzo przystępnej formie.
Powieść jest niezwykła pod wieloma względami. W ciekawy sposób łączy wiele wątków. Jednocześnie narracja pozwala czytelnikowi bez większych problemów nadążać za fabułą. Autor sprytnie łączy wiele różnych światów. Jest interesująca i przyjemna, ale również głęboka. A ponieważ to dopiero początek trylogii, a nieszczęście, które w wyniku działań chińskiego mocarstwa nieuchronnie dotknie Ziemię - ale dopiero za 450 lat - jest ledwie przedsmakiem tego, co nas czeka. Po lekturze nie sposób zaprzeczyć, że w skali kosmicznej ludzkość zachowuje się obecnie jak dziecko we mgle. Chińczyk z szerszej perspektywy pokazuje, że wszechświat nie rządzi się naszą logiką, a potencjalne spotkanie z obcymi na skalę masową może okazać się nieprzewidywalnie bolesne.
Książka Cixina Liu była dla mnie niezwykłą podróżą. Niewątpliwie sięgnę po kolejne tomy tej trylogii. Lektura warta poznania.
"Problem trzech ciał" zaczyna się zderzeniem czytelnika z dwudziestowieczną historią Chin - w okresie Rewolucji Kulturalnej. Czerwone książeczki, zbiorowa przemoc, gwałt na nauce, historii i kulturze. Nikt nie był bezpieczny i każdy był podejrzany. Główna bohaterka, Ye Wenjie, po tragicznych wydarzeniach osobistych zostaje zrekrutowana do tajnego projektu poszukiwania życia...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-29
W życiu Kay Scarpetty, lekarza sądowego i bohaterki cyklu, ponownie zjawiają się bliźniacy - mordercy, którzy mają obsesję na jej punkcie. Czekający w celi śmierci Jean Baptiste Chandonne zwany Wilkołakiem pragnie, aby to ona właśnie wstrzyknęła mu dawkę trucizny, zaś jego przebywający na wolności brat chce po prostu Kay zabić, dołączając ją tym samym do swojej bogatej kolekcji zamordowanych kobiet.
Z intrygami bliźniaków poradzić sobie może wymieniona już Kay Scarpetta, jej siostrzenica Lucy, policjant Marino oraz przyjaciel Kay Benton.
"Śmiertelny koktajl" nie jest kryminałem, a najwyżej zawiera pewne elementy tego gatunku. Akcję obserwujemy raz z punktu widzenia Kay oraz jej bliskich, a raz - morderców, o których czytelnik wie tyle, co o bohaterach pozytywnych. Autorka kładzie duży nacisk na portrety psychologiczne postaci. Mnóstwo tu opisów emocji, przede wszystkich negatywnych. Ból, jaki przeżywa Kay po rzekomej śmierci Bentona, wyrzuty sumienia Lucy, która pomogła oszukać ciotkę, depresja Marino i rozpacz Bentona.
We wcześniejszych częściach to sama Scarpetta relacjonowała swoje przeżycia z pewnej perspektywy czasowej, skupiając się na własnych odczuciach i informując nas o myślach i poczynaniach innych osób. Teraz zastąpił ją narrator zewnętrzny, z punktu widzenia którego Kay jest tak samo ważna dla rozwoju wydarzeń, jak Lucy, Pete czy bracia Chandonne.
Zmiana czasu narracji na teraźniejszy, zogniskowanie fabuły nie na studiowaniu przez Kay śladów kolejnej zbrodni, lecz na diabelskich knowaniach trójki negatywnych bohaterów. Tu główną rolę gra działanie, a nie myślenie.
Bohaterowie Cornwell są co prawda dobrze wymyśleni, lecz żaden z nich nie zostaje w pamięci po zakończeniu. Może gdybyśmy na początku poznali ich w miarę szczęśliwych, a potem stopniowo autorka serwowałaby im coraz większe porcje życiowych dramatów powieść byłaby bardziej przejmująca. A tak człowiek ma wrażenie, że wali mu się na głowę multum nieszczęść ludzi, których nie zdążył dobrze poznać, a tym bardziej polubić.
W moim przypadku w pewnym momencie mózg powiedział dość. Z jednej strony mamy bowiem wiarygodnych postaci, a także skomplikowane, dobrze opisane relacje między nimi, a z drugiej strony czytelnik brnie przez tekst coraz bardziej sfrustrowany i zmęczony.
W sumie nie jest to zła książka. Czy ja polecam? W żadnym razie, chyba, że ktoś koniecznie chce zepsuć sobie humor.
W życiu Kay Scarpetty, lekarza sądowego i bohaterki cyklu, ponownie zjawiają się bliźniacy - mordercy, którzy mają obsesję na jej punkcie. Czekający w celi śmierci Jean Baptiste Chandonne zwany Wilkołakiem pragnie, aby to ona właśnie wstrzyknęła mu dawkę trucizny, zaś jego przebywający na wolności brat chce po prostu Kay zabić, dołączając ją tym samym do swojej bogatej...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-26
"Wybawcy gwiazd" to kontynuacja "Łowców płomienia" i zakończenie dylogii "Sands of Arawiya" opowiadającej o bohaterach próbujących przywrócić magię o królestwie. Byłam ciekawa, co Hafsah Faizal przygotowała dla czytelników w drugim tomie tej niezwykle klimatycznej historii.
Opowieść rozpoczyna się tuż po wydarzeniach z zakończenia pierwszego tomu. Las Arz, przerażająca puszcza powoli zagarniająca tereny Arawiyi, upadł dzięki zumrze. Jednak to dopiero początek walki tej grupy o wolny świat. Po powrocie z Sharr na łowczynię, zabójcę, generała i wojowniczkę czekają kolejne zadania. Bohaterowie muszą umieścić serca Starszych Sióstr w minaretach każdego kalifatu, by przywrócić magię w królestwie, zdetronizować sułtana kontrolowanego przez Nocnego Lwa, a następnie pokonać jego samego. Czas przecieka im przez palce - serca bowiem umierają, a wróg zbiera sojuszników i rośnie w siłę. Ostateczne starcie o wolność i przywrócenie harmonii nieuchronnie się zbliża. Czy wybawcy gwiazd wyjdą z niej cało?
Lubię świat wykreowany przez Faizal. Fascynuje mnie pustynny klimat oraz inspiracje arabską kulturą. W tej części akcja ruszyła poza Las Arz, dzięki czemu autorka pokazała więcej krainy Sułtana.
"Wybawcy gwiazd" podobnie jak "Łowcy płomieni", mieli klimatyczny, wciągający początek, ale w połowie lektura zaczęła się dłużyć. Tempo akcji w pewnym momencie zwalnia, by potem nagle przyśpieszyć. Niektóre wątki nie wymagały takiego rozwleczenia, innym natomiast poświęcono zdecydowanie za mało czasu.
Pisarka posługuje się pięknym kwiecistym językiem. Z jednej strony to zaleta, bo wyróżnia to autorkę. Z drugiej jednak posługiwanie się takim stylem wydłużało akcję, gdyż pisarka skupiała się na niepotrzebnych szczegółach. Książka mogła być o dwieście stron krótsza bez szkody dla fabuły, a z korzyścią dla tempa. Przez ten styl niektóre dialogi wypadały nienaturalnie.
Główni bohaterowie - Zafira i Nasir - wypadli świetnie osobno, ale gdy tylko ich drogi się splątały, to stawali się zupełnie innymi osobami. Pokazywali więcej charakteru, gdy działali samodzielnie lub z innymi bohaterami.
"Wybawcy gwiazd" to całkiem niezłe zakończenie dylogii. Nie idealne i nie tak dobre, jak można by oczekiwać, gdyż błędy z pierwszego tomu zostały powtórzone. Niemniej przyjemnie czytało się kolejne dzieło Faizal. W momentach wartkiej akcji nie mogłam oderwać się od lektury.
Podwyższam ocenę za oryginalność związaną z osadzeniem akcji w świecie inspirowanym arabskimi mitami, a także za ciekawe poprowadzenie wątku przywrócenia magii.
Sięgajcie, jeśli macie ochotę na arabsko-indyjski klimat , magię, miłość i silną przyjaźń.
"Wybawcy gwiazd" to kontynuacja "Łowców płomienia" i zakończenie dylogii "Sands of Arawiya" opowiadającej o bohaterach próbujących przywrócić magię o królestwie. Byłam ciekawa, co Hafsah Faizal przygotowała dla czytelników w drugim tomie tej niezwykle klimatycznej historii.
Opowieść rozpoczyna się tuż po wydarzeniach z zakończenia pierwszego tomu. Las Arz, przerażająca...
2024-02-19
"(...) każdy posiada w sobie zdolność do czynienia zła, jak i dobra. (...) Każdy może się zmienić. Każdy posiada swoje granice."
"Łowcy płomienia" to debiut amerykańskiej pisarki Hafsah Faizal.
Zafira przebiera się za mężczyznę i poluje w niebezpiecznym i przeklętym lesie Arz, gdzie staje się Łowcą. Gdyby ktoś odkrył, że jest kobietą, nikt nie przyjąłby od niej pomocy, ponieważ tam gdzie żyje istnieje przekonanie, że to właśnie one - kobiety są przyczyną wszelkiego zła. Dzięki przebraniu jest w stanie wykarmić swoich ludzi. Jedynie Łowca może powrócić żywy i nietknięty z Arzu. Nasir jest postrachem Arawiyi, zwą go Księciem Śmierci. Na zlecenie króla - swojego ojca - zabija każdego, kto stanie mu na drodze. Nie zna współczucia, strachu czy litości. Los jednak postawił ich na wspólnej drodze, gdy obydwoje zostali zmuszeni do podjęcia się misji zdobycia zaginionego artefaktu, który jest w stanie przywrócić magię w królestwie. Każde z nich kieruje się innymi wartościami w obliczu nadchodzącej wojny nie zdając sobie sprawy, że niedługo połączą siły by walczyć jeszcze większym zagrożeniem.
"Łowcy płomienia" to książka bardzo nierówna pod względem tempa i jakości. Wprowadzenie do właściwej historii jest niezwykle długie, ponieważ musiałam czekać dwieście stron na pojawienie się akcji. Autorka daje nam czas na zaznajomienie się z głównymi bohaterami oraz ze światem inspirowanym arabskimi krajami i wierzeniami. Miałam trudności z przebrnięciem przez pierwszą część książki, która mnie męczyła i nudziła. Styl pisania zachwycił mnie od pierwszych stron i ciekawość jak dalej rozwinie się historia sprawiły, że nie odłożyłam jej na bok.
Opowieść tworzą także oprócz głównych bohaterów ci drugoplanowi. Każdy z nowo wprowadzonych postaci posiada za sobą szmat historii, pragnienia i cel do wypełnienia. Skrywają swoje tajemnice, co tylko zachęca czytelnika do dalszego zapoznania się z bohaterem.
To taka zwariowana mieszanka Alladyna, Igrzysk Śmierci i Assasin Creed w nowej odsłonie. Widziałam potencjał jaki drzemał w tej historii i zdarzały się naprawdę dobre, intrygujące momenty, podobał mi się arabski klimat i styl pisania Hafsah Faizal mnie oczarował.
Myślę, że jeśli lubicie egzotyczny świat przedstawiony z kulturą, motyw od wrogów do kochanków to ta pozycja może wam się spodobać. Może was zaskoczę, ale pomimo tych wszystkich niefajnych rzeczy, które raziły w oczy i raniły serce, "Łowcy" tak naprawdę nie były takie złe. :D
"(...) każdy posiada w sobie zdolność do czynienia zła, jak i dobra. (...) Każdy może się zmienić. Każdy posiada swoje granice."
"Łowcy płomienia" to debiut amerykańskiej pisarki Hafsah Faizal.
Zafira przebiera się za mężczyznę i poluje w niebezpiecznym i przeklętym lesie Arz, gdzie staje się Łowcą. Gdyby ktoś odkrył, że jest kobietą, nikt nie przyjąłby od niej pomocy,...
2024-02-11
"Baldur" to thriller psychologiczny autorstwa Bereniki Leonard i Piotra Mikołajczaka, pisarzy od lat mieszkających na Islandii.
Pozycja to znacznie więcej niż kryminał, choć fani Nordic hoir odnajdą tam coś, za co kochamy ten gatunek: jest tajemnica, jest policyjnie, ale też jest psychologicznie, obyczajowo i czasami wręcz przerażająco.
Na Islandii poznajemy dziennikarza Baldura Ingvara Péturssona, który dokumentuje zbrodnię mającą wpływ na całe społeczeństwo. Wrzucony przez niego do sieci film z tego wydarzenia komplikuje jego i tak niełatwe życie. Kłopoty rodzinne, finansowe, a do tego jeszcze najlepszy przyjaciel, który przestał się odzywać i nie wrócił z wyjazdu na Grenlandię. W tym samym czasie towarzyszymy Mariuszowi Grabskiemu mieszkającemu niedaleko słowackiej granicy we wsi Strugi w Beskidzie Niskim. Autorzy znakomicie oddali tu klimat lat dziewięćdziesiątych i specyfikę wsi. Co łączy te pozornie niepowiązane osoby? Jaka tajemnica z przeszłości może aż tak komplikować obecne życie?
Z każdym rozdziałem autorzy zgrabnie przeprowadzają czytelnika z jednego planu na drugi, stopniowo łącząc te dwa pozornie niepowiązane ze sobą miejsca i wydarzenia w jedną całość. Poznajemy w ten sposób postacie, które rozpisane są z rozmachem i ciekawym rysem psychologicznym.
Mi było nie łatwo oderwać się od historii, choć znajdowałam w niej fragmenty, na które moje wnętrze reagowało nieprzyjemnie. Trudno mi było zrozumieć, że niektóre postacie mogą być tak zepsute i kieruje nimi tylko zło.
"Baldur" jest napisany bardzo plastycznie, wręcz filmowo. Mimo, że to dopiero pierwszy tom z zaplanowanej trylogii, to czuć w nim potencjał na produkcję Netflixa. Naprawdę przeczytałam z przyjemnością i z całego serca polecam każdemu kto lubi takie klimaty i oczywiście Islandię.
"Baldur" to thriller psychologiczny autorstwa Bereniki Leonard i Piotra Mikołajczaka, pisarzy od lat mieszkających na Islandii.
Pozycja to znacznie więcej niż kryminał, choć fani Nordic hoir odnajdą tam coś, za co kochamy ten gatunek: jest tajemnica, jest policyjnie, ale też jest psychologicznie, obyczajowo i czasami wręcz przerażająco.
Na Islandii poznajemy dziennikarza...
2024-02-09
George Stroud jest dziennikarzem w wielkim koncernie prasowym Earla Janotha. Jest też człowiekiem, któremu życie udało się nieszczególnie. Rodzina, powtarzalność rzeczy, dom - to wszystko elementy frustracji bohatera. Nawet obrazy, które kolekcjonuje, płótna Luise Patterson, straciły już na wartości.
I nagle coś się zmienia. George poznaje kobietę. Niezwykłą, piękną i tajemniczą Pauline Delos. Romans ma posmak zakazanego owocu nie tylko z powodu zdrady małżeńskiej, ale ekscytuje dlatego, że kobieta jest kochanką Janotha.
Pewnego wieczoru Stroud odprowadza Pauline do domu, gdzie chwilę później przyjeżdża do niej Janoth. Pomiędzy nim a kochanką dochodzi do kłótni, w wyniku której wydawca zabija kobietę. Udaje mu się zatrzeć ślady i wszystko by wróciło do normy, gdyby nie fakt, że Earl wchodząc do mieszkania Pauline dostrzega człowieka, który mu się przygląda. Nie wie, że został rozpoznany...a sam nie wie kim był ten mężczyzna. Ten niewygodny świadek jest jedynym człowiekiem, który może potwierdzić obecność Janotha na miejscu zbrodni. Tym świadkiem jest George Stroud.
Fearing był bez wątpienia jednym z pierwszych pisarzy, którzy skonstruowali pułapkę na głównego bohatera w taki sposób, by on sam został zmuszony do wymyślenia metody jak w nią wpaść. I ta klasyczna, wciągająca intryga nie raz będzie się przewijać w powieściach kryminalnych.
Czyta się ją dosyć szybko, mimo 60 lat od premiery. Pomysł miał dobry, czego dowodem są choćby dwie adaptacje filmowe tej książki. Główny bohater to postać nietuzinkowa i ciekawa. A jednak pewna nonszalancja w prowadzeniu narracji, rozpisanej na głosy bohaterów trochę mnie denerwowała.
George Stroud jest dziennikarzem w wielkim koncernie prasowym Earla Janotha. Jest też człowiekiem, któremu życie udało się nieszczególnie. Rodzina, powtarzalność rzeczy, dom - to wszystko elementy frustracji bohatera. Nawet obrazy, które kolekcjonuje, płótna Luise Patterson, straciły już na wartości.
I nagle coś się zmienia. George poznaje kobietę. Niezwykłą, piękną i...
2024-01-28
"Cornivia. Bluźnierstwo" to debiut Jonathana Holta i jednocześnie pierwsza część trylogii. To historia spójna i wielowątkowa dostarczająca wiele rozrywki, niezwykle wciągająca oraz przerażająca. Myślę, że każdy z Nas odbierze ją inaczej. Ja jako kobieta jestem przerażona okrucieństwem i nietolerancją jaka spotykała kobiety w przedstawionej historii. Holt ukazał nam obraz ludzkich serc i umysłów oraz zachowań w sytuacjach krytycznych.
Autor przenosi czytelników do Wenecji. Trwa noc La Befany: noc przebieranek, fajerwerków i zabawy. Jest głośno i kolorowo. W tym chaosie kapitan Katherina Tapo zostaje wezwana na miejsce odnalezienia ciała. Ofiarą jest kobieta w stroju katolickiego księdza. Dla opinii publicznej to świętokradztwo, jednak Kat i jej szef, detektyw pułkownik Aldo Piola, starają się zrozumieć dlaczego kobieta miała na sobie taki strój i kto mógł chcieć jej śmierci. Na właściwy trop naprowadzają ich tajemnicze tatuaże na ręku ofiary.
W tym samym czasie do amerykańskiej bazy wojskowej w Wenecji przybywa podporucznik Holly Bolland. Amerykanka wychowana we Włoszech ma w Camp Ederle zając się głównie inicjatywami społecznymi. Nie wie, że spotkanie z dziennikarką Barbarą Holton wplącze ją w aferę siegającą daleko w czasie i przestrzeni: aż do czasów rozpadu Jugosławii i związanych z nią wojen. Holly będzie musiała zdecydować komu chce być lojalna.
Równomiernie w tym czasie w Wenecji trwa proces znanego hakera Daniele Barbo odmówił władzom dostępu do serwerów założonego przez siebie portalu Cornivia.com. Portalu stanowiącego odbicie lustrzane Wenecji i zapewniającego użytkownikowi pełną anonimowość. Portalu, który ktoś usiłuje przejąć - a wsadzenie Barbo do więzienia ma mu w tym pomóc.
Nietrudno się domyślić, że losy trójki głównych bohaterów, Katheriny, Holly i Daniele w końcu się skrzyżują.
Trzeba mieć sporo wyobraźni, by połączyć historie o wojnie, kapłaństwie kobiet i portalu internetowego - i jeszcze więcej umiejętności by połączyć je logicznie.
"Cornivia. Bluźnierstwo" to dusze ludzkie spętane obrazami zbrodni wojennych. To także książka o uprzedzeniach i systemie, który nadal gardzi życiem ludzi odstających od większości. Ludzi innej wiary, innych przekonań, innych narodowości, kobiet. To także powieść o zabobonach i pogardzie ludzi, którzy powinni okazywać miłosierdzie i być przykładem tolerancji. Ukazuje nam problem anonimowości w internecie i tego co tam ludzie są w stanie zrobić, gdy mają ją zagwarantowaną.
Pozycja to udany i ciekawy debiut autora. Powieść czytało mi się niebywale szybko. Inteligentna. Wciągnęła mnie od pierwszych stron i zamierzam zabrać się za kolejne dwie z tej serii, bo ta zdecydowanie zaostrzyła mój apetyt. Polecam ją fanom kryminału, thrillerów, sensacji i intryg.
"Cornivia. Bluźnierstwo" to debiut Jonathana Holta i jednocześnie pierwsza część trylogii. To historia spójna i wielowątkowa dostarczająca wiele rozrywki, niezwykle wciągająca oraz przerażająca. Myślę, że każdy z Nas odbierze ją inaczej. Ja jako kobieta jestem przerażona okrucieństwem i nietolerancją jaka spotykała kobiety w przedstawionej historii. Holt ukazał nam obraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-07
"Dobrze jest człowiekowi w górach. Uzdrawiają one ciało i duszę i przywracają radość"
Rodzice Heidi umarli, gdy ta miała niespełna roczek. Od tamtej pory opiekowała się nią ciotka, która jednak ma dość niańczenia dziecka i postanawia wyjechać do Frankfurtu, by tam pracować i zarabiać. Z racji tego, że nie ma co zrobić z sześciolatką decyduje się oddać ją dziadkowi, który mieszka na hali wysoko w górach. Uznawany jest za gbura, odludka i dziwaka, który ledwo co potrafi zająć się sobą, a co dopiero kimś innym.
Dziewczynka zostaje przyjęta dobrze przez dziadka, nikt nie zabrania jej biegania po hali, zadawania się ze zwierzętami i spędzania całych dni na świeżym powietrzu. Halny Dziadek - bo tak nazywają go wszyscy - okazuje się miłym i troskliwym opiekunem. Pewnego dnia jednak po Heidi wraca ciotka, która postanawia zabrać ją z ukochanych miejsc do Frankfurtu jako towarzyszkę dla chorej Klary.
Od samego początku pokochałam tę historię. Żałuję, że nie poznałam jej w młodości, jednak i tak cieszę się, że zdecydowałam się "Heidi" przeczytać.
Postacie z tej książki są pełne ciepła i dobra. Kiedy poznajemy dziewczynkę od razu widać, że jest bardzo mądra i widzi to co jest najważniejsze w życiu. Naprawdę nie da się jej nie kochać, a jej losy i podejście do życia robią wrażenie.
W książce znajdziemy dużo pozytywnych wzorców, które pokazują dziecku, że warto nauczyć się czytać, warto wierzyć w Boga i pokładać w nim ufność. Należy kochać i szanować naturę. Kochać ludzi bez względu na to, jacy są, co mówią o nich inni. Nieważne czy jest to zgorzkniały samotny starzec, czy dziewczynka na wózku inwalidzkim. Każdy z nich jest człowiekiem z krwi i kości.
Cała historia pokazuje świetnie, jak ludzie potrafią się zmienić pod wpływem pewnych wydarzeń. Czasami te zmiany są na gorsze, czasem na lepsze, ale każde zdarzenie w życiu odciska na nas piętno.
Na koniec bardzo serdecznie namawiam do przeczytania tej książki. Dzięki niej przeniesiesz się w świat dzieciństwa, beztroski i radości. Może wzruszysz się tak jak ja.
Polecam!!!
"Dobrze jest człowiekowi w górach. Uzdrawiają one ciało i duszę i przywracają radość"
Rodzice Heidi umarli, gdy ta miała niespełna roczek. Od tamtej pory opiekowała się nią ciotka, która jednak ma dość niańczenia dziecka i postanawia wyjechać do Frankfurtu, by tam pracować i zarabiać. Z racji tego, że nie ma co zrobić z sześciolatką decyduje się oddać ją dziadkowi, który...
2023-10-26
„-Każdy ma swój Błękitny Zamek, tak mi się wydaje – powiedziała Cissy cichutko. – Tylko, że każdy nazywa go inaczej.”
Valancy Stirling żyje w samolubnej i egoistycznej rodzinie z surowymi zasadami i regułami. Apodyktyczna matka i inni członkowie rodziny od zawsze uważają Valancy za nudną, niezbyt ładną istotę bez osobowości i charakteru. Bohaterka jest niedowartościowana i nieszczęśliwa – trudno się dziwić, krewni faworyzują jej kuzynkę – Olive. W dzieciństwie bohaterki nie można by się doszukać ani jednej szczęśliwej chwili. Teraz ma 29 lat, a nadal nie umie się sprzeciwiać i walczyć o jakieś przywileje. Kielich goryczy przelewa się, kiedy wszyscy zaczynają uważać, że do końca życia Valency zostanie starą panną. Jedynym pocieszeniem dziewczyny jest jej Błękitny Zamek. Od dziecka w świecie fantazji i wyobraźni żyje w Błękitnym Zamku. Zamku, który jest przesycony radością i szczęściem. Pewnego dnia, po wizycie u lekarza, Valency dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora. Pożyje jeszcze najwyżej rok. Po tej wiadomości coś w niej się przełamało. Postanawia nikomu nie przekazywać informacji o chorobie oraz ostatni rok życia godziwie przeżyć. Ma dość stale otaczającego ją strachu przed rodziną. Kiedyś musi postawić na swoim – i właśnie nadeszła odpowiednia pora. Wyprowadza się do Ryczącego Abla aby opiekować się jego chorą córką – Cecil. Rodzina uważa, że oszalała, gdyż Abel i jego córka nie cieszą się dobrą reputacją. Prawdziwym ciosem dla Stirlingów jest znajomość Valency z Barneyem Snaithem – osobowością z tajemniczą, niekoniecznie piękną, przeszłością. Czy rodzina w końcu zrozumie, że Valency jest wrażliwą, kochaną i inteligentną osobą, której zawsze brakowało w życiu miłości i szczęścia?
Akcja „Błękitnego Zamku” dzieje wiele, wiele lat temu. Ludzie mają inne poglądy oraz zachowują się inaczej niż aktualnie. Można by pomyśleć, że książka jest pesymistyczna oraz niezbyt ciekawa, ale gwarantuję Wam, że tak nie jest. Postacie nie są bezbarwne, a każda z nich dzięki opisom L.M. Montgomery wydaje się nam znana. Początkowo smutne i zgorzkniałe życie bohaterki może przygnębiać, ale po przemianie Valancy stronice książki przepełnione są pięknymi opisami i zdarzeniami – nie raz chciało mi się śmiać. Czytając „Błękitny Zamek” wszystkie zdarzenia ‚widziałam’ w głowie, jak na filmie. Jest to książka o poszukiwaniu szczęścia i prawdziwego życia :) Polecam!
„-Każdy ma swój Błękitny Zamek, tak mi się wydaje – powiedziała Cissy cichutko. – Tylko, że każdy nazywa go inaczej.”
Valancy Stirling żyje w samolubnej i egoistycznej rodzinie z surowymi zasadami i regułami. Apodyktyczna matka i inni członkowie rodziny od zawsze uważają Valancy za nudną, niezbyt ładną istotę bez osobowości i charakteru. Bohaterka jest niedowartościowana i...
2023-10-15
"Czarnobyl. To wojna nad wojnami. Człowiek nigdzie się nie ukryje. Ani na ziemi, ani w wodzie, ani w niebie".
Gdyby nie katastrofa, która się wydarzyła w tamtejszej elektrowni atomowej, byłoby to jedno z wielu anonimowych miast na Ukrainie. Jednak wydarzenia z 26 kwietnia 1986 roku przyniosły mu niechlubny rozgłos. Przyznaje, że sama nazwa wywołuje we mnie nieprzyjemne uczucia. To, co się wówczas wydarzyło znam z relacji moich rodziców, z programów telewizyjnych i artykułów internetowych.
Z tym większym zainteresowaniem sięgnęłam po książkę. Autorka zawarła w niej kilkadziesiąt wypowiedzi osób dotkniętych skutkami tragedii. To zresztą celowy i zrozumiały zabieg. Aby dotrzeć do ludzkich serc i je poruszyć, warto przedstawić dramatyczne wydarzenia oddając głos ich świadkom.
Przedstawia historię, która się dokonała i pochłonęła określoną liczbę ofiar. To też zapis ludzkich dramatów oraz krzyk ich niemocy. Dzięki "Czarnobylskiej modlitwie" zostanie po nich trwały ślad, co okaże się istotne zwłaszcza w momencie, kiedy już ich zabraknie. Jest to także swego rodzaju przestroga dla potomnych.
Przeżyłam spore zaskoczenie, kiedy zorientowałam się, że z książki wyłania się obraz społeczeństwa poddawanego wieloletniej indotrynacji. Według oficjalnych przekazów radzieckie elektrownie atomowe były na tyle bezpieczne, że mogły nawet stać na Placu Czerwonym! Zresztą pierwsze medialne doniesienia o wybuchu reaktora były równie irracjonalne. Informowano, że sytuacja jest niegroźna, a pożar ugaszono. Komunistyczny aparat władzy wszystko utajniał i głuchy był na apele rozsądnych i inteligentnych ludzi.
To niezwykła książka, o życiowej mądrości prostych ludzi, którzy byli mocno związani ze swoją ziemią, że nie chcieli jej opuścić. O bohaterskich strażakach, żołnierzach i górnikach, którzy często przeczuwali, że idą na pewną śmierć, ale wiedzieli, że tak trzeba. Że ich ofiara pozwoli ocalić tysiące istnień. O dzieciach, które nie rozumieją dlaczego są inne od swoich rówieśników. I o systemie totalitarnym, systemie absurdu, pogardy i nieporadności, w którym decyzje podejmuje garstka tępych półgłówków. Książka Aleksijewicz to zapiski pełne emocji, które głęboko zapadają w pamięć.
Świetny reportaż! Warty każdej minuty nad nim spędzonej.
"Czarnobyl. To wojna nad wojnami. Człowiek nigdzie się nie ukryje. Ani na ziemi, ani w wodzie, ani w niebie".
Gdyby nie katastrofa, która się wydarzyła w tamtejszej elektrowni atomowej, byłoby to jedno z wielu anonimowych miast na Ukrainie. Jednak wydarzenia z 26 kwietnia 1986 roku przyniosły mu niechlubny rozgłos. Przyznaje, że sama nazwa wywołuje we mnie nieprzyjemne...
2023-09-17
Jednym z największych koszmarów dla współczesnych nastolatków jest wyrwanie ich z ich środowiska, odcięcie od znajomych i wywiezienie w miejsce, gdzie telefon kiepsko działa. I to właśnie spotyka młodego bohatera powieści Sharon Gosling.
Przeprowadzka ze Sztokholmu na plantacje choinek na północy Szwecji jest beznadziejna sama w sobie, ale kiedy śnieg zaczyna padać wcześniej niż zwykle i odcina dostęp od reszty świata, robi się jeszcze gorzej.
W starym lesie czają się postacie, które zbliżają się do odciętego od cywilizacji domu. Jedynym co oddziela mieszkającą w nim rodzinę Stombergów od złowrogich istot są ściany. W obliczu niebezpieczeństwa, które w każdej chwili może uderzyć coraz trudniej jest odróżnić rzeczywistość od iluzji. Przed rodziną naprawdę stoi trudne zadanie - pozostać przy zdrowych zmysłach i przetrwać tę pełną mroku zimę.
Autorce udało się umiejętnie stopniować napięcie, powoli wprowadzać kolejne mocne akcenty i odkrywać karty. Gosling bardziej stawia na atmosferę, wiele pozostawiając w domyślę. Podsuwa sugestie, ale czy im uwierzymy, to już zupełnie inna kwestia. Niemniej metoda jest skuteczna, gdyż wraz z kolejnymi stronami atmosfera się zagęszcza.
Bohater przejawia pewne elementy buntu na skutek wyrwania go z jego środowiska, ale znacznie ważniejsza jest jego ciekawość świata i próba wyjaśnienia dziejących się wokół niego niesamowitych zdarzeń.
Mocnym elementem jest zakończenie. Jakie ono jest i na czym polega nie będę zdradzać. Warto zaznaczyć, że jest zaskakujące i to na dwa sposoby.
"Las" to udana powieść grozy dla nastolatków, z dynamiczną narracją i częstymi zwrotami akcji. Jednocześnie klimatyczna, lekko przerażająca i potrafiąca zainteresować. To opowieść o zagubieniu, zatarciu granic między snem a jawą, a także o tym ile jesteśmy w stanie zrobić by przetrwać.
polecam tak dla relaksu, na odreagowanie i zabicie czasu.
Jednym z największych koszmarów dla współczesnych nastolatków jest wyrwanie ich z ich środowiska, odcięcie od znajomych i wywiezienie w miejsce, gdzie telefon kiepsko działa. I to właśnie spotyka młodego bohatera powieści Sharon Gosling.
Przeprowadzka ze Sztokholmu na plantacje choinek na północy Szwecji jest beznadziejna sama w sobie, ale kiedy śnieg zaczyna padać...
2023-09-08
Kto z nas nie słyszał o anoreksji? O chęci bycia lekkim jak piórko? Bycia chudym? Problem został opisany w książce Hedi Hassenmuller "W sidłach anoreksji".
Maja była zawsze wyjątkowa na swój sposób. Była inteligentna, szczupła i delikatna. Aż zaczął się okres dojrzewania. To normalna rzecz, więc czemu się tak bała? Gdy dostała pierwszej miesiączki, zaczęła się odchudzać. Nie chciała być taka jak te dziewczyny, które dojrzewają. Ona chciała być taka jak teraz.
Niestety bardzo łatwo jest przekroczyć tę niewidzialną, cienką granicę. Anoreksja jest chorobą psychiczną. Ten problem leży głęboko w duszy. Maja jest idealnym przykładem. Robiła wszystko, żeby zadowolić swoją matkę.
Nikt nie myśli o tym poważnie, zawsze anorektyczki są obiektem kpin i poniżeń...bo jak można się do takiego stanu doprowadzić. Z tej choroby ciężko jest wyjść. To nie jest tak, jak wiele osób mówi, że wystarczy tylko jeść.
Ogólnie książka godna uwagi i zainteresowania. W sumie dobrze, że wpadła mi w ręce.
Kto z nas nie słyszał o anoreksji? O chęci bycia lekkim jak piórko? Bycia chudym? Problem został opisany w książce Hedi Hassenmuller "W sidłach anoreksji".
Maja była zawsze wyjątkowa na swój sposób. Była inteligentna, szczupła i delikatna. Aż zaczął się okres dojrzewania. To normalna rzecz, więc czemu się tak bała? Gdy dostała pierwszej miesiączki, zaczęła się odchudzać....
2023-09-03
Thrillery psychologiczne uwielbiam jak Puchatek miód. A jeśli wychodzą spod pióra Lucindy Berry, to zaczytuję się w nich z pasją prawdziwego książkoholika. Autorka uzależnia już od pierwszych stron sprawiając, że czytelnik zostaje pochłonięty misternie utkaną fabułą oraz intrygującymi historiami głównych bohaterów.
Krystal i Nichole to przybrane siostry, które poznały się na jednej z farm, której właścicielka wzięła je pod swoje skrzydła. Nichole próbowała zabić swojego męża i trafia do szpitala psychiatrycznego. Krystal jest prawniczką i nie wyobraża sobie nie pomóc własnej siostrze. Kobieta brnie w życie swojej siostry. Przeprowadza prywatne śledztwo, a przy tym powraca do przeszłości, która została odcięta tragedią i kłamstwem.
Historię sióstr poznajemy dzięki dwóm narracjom - Krystal w czasie teraźniejszym, oraz Nichole dzięki której poznajemy wydarzenia z przeszłości. Przeszłości, która odbiła mocne piętno na życiu obu bohaterek, ale dzięki temu, że los skrzyżował ich drogi i stały się dla siebie najważniejszymi osobami, razem budowały lepszą przyszłość.
Autorka dawkuje emocje. Początkowo tempo akcji toczy się powoli. Dzięki temu jeszcze mocniej przeżywamy wydarzenia, które miały miejsce w życiu sióstr.
Wszystko w tej książce mi się podobało, chłonęłam te emocje jak gąbka wodę. Kreacje bohaterów wpasowały się jak puzzle, oddając spektrum uczuć, które pojawiają się u czytelnika. Dialogi, język, intrygi. Nigdy nie przewidziałabym takich zwrotów akcji. Polecam najmocniej.
Thrillery psychologiczne uwielbiam jak Puchatek miód. A jeśli wychodzą spod pióra Lucindy Berry, to zaczytuję się w nich z pasją prawdziwego książkoholika. Autorka uzależnia już od pierwszych stron sprawiając, że czytelnik zostaje pochłonięty misternie utkaną fabułą oraz intrygującymi historiami głównych bohaterów.
Krystal i Nichole to przybrane siostry, które poznały się...
2023-08-31
Czy można żałować obejrzenia dobrego filmu, którego fabuła nas wciągnęła i zaskoczyła zaskoczeniem? Okazuje się, że tak, jeśli sięgamy po książkę na podstawie której ów film powstał. Nie chodzi o to, że film jest gorszy czy lepszy, ale że czytając nie mamy możliwości przeżywać tych samych emocji i niepewności przy poznawaniu danej historii po raz pierwszy. Miałam wrażenie jakbym czytała tę samą książkę po raz drugi, i mimo że pozycja jest świetna i dopracowana to fakt wcześniejszego zapoznania się z wersją filmową nieco odebrał mi przyjemność odkrywania tajemnic, które przygotował pan Lehane.
Akcja rozgrywa się w 1954 roku na Wyspie Zatoki Bostońskiej, gdzie znajduje się szpital dla obłąkanych przestępców. Po tajemniczym zniknięciu jednej z pacjentek dwóch szeryfów federalnych - Teddy Daniels i Chuck Aule - rozpoczyna śledztwo. Kobieta zniknęła z zamkniętego pokoju o zakratowanych oknach i pozostała po niej zaszyfrowana wiadomość. Panowie mundurowi biorą się do pracy. Węszą gdzie się da, choć śledztwo nie należy do łatwych, nie tylko ze względu na zagadkowość zniknięcia, ale także znikomą chęć współpracy personelu zakładu. Szefostwo nie chce udostępniać akt pracowników i trudno się oprzeć wrażeniu, że ten i ów coś ukrywa. Na dodatek wyspę nawiedza huragan, który więzi obu szeryfów i odcina im jedyną drogę powrotną na stały ląd. Sytuacja z każdą chwilą staję się coraz bardziej zagadkowa, a finalizacja śledztwa oddala się zamiast przybliżać. Teddy wpada na trop szeroko zakrojonej mistyfikacji, która sprawi, że niczego nie będzie już pewien.
"Wyspa tajemnic" to kryminał z domieszką thrillera, z wielką tajemnicą w tle, dający uczucie zagadkowości oraz klaustrofobiczne poczucie niepokoju. W pewnym momencie Teddy, jak również czytelnicy gubią się we wszystkim, nie wiadomo co myśleć o tym, co dzieje się na wyspie.
Książkę czyta się szybko. Im więcej przeczytanych rozdziałów, tym bardziej zawiła staje się historia. Jakby tego było mało mamy tu do czynienia z otwartym zakończeniem i czytelnik tak naprawdę nie do końca jest pewien, jak je interpretować.
Książkę polecam miłośnikom thrillerów poszukujących mocnych wrażeń, ceniących sugestywne opisy wielbicielom dopracowanych intryg i niełatwych zagadek, lubiących mroczny klimat.
Czy można żałować obejrzenia dobrego filmu, którego fabuła nas wciągnęła i zaskoczyła zaskoczeniem? Okazuje się, że tak, jeśli sięgamy po książkę na podstawie której ów film powstał. Nie chodzi o to, że film jest gorszy czy lepszy, ale że czytając nie mamy możliwości przeżywać tych samych emocji i niepewności przy poznawaniu danej historii po raz pierwszy. Miałam wrażenie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-21
„Rzeczywistość jest pewnie gorsza niż to, co można sobie wyobrazić.”
O pisarce Kati Hiekkopelto nigdy nie słyszałam, więc z miłą chęcią i bez wahania zgodziłam się na propozycję zapoznania się z jej twórczością. Dodatkowo przekonało mnie,że jest to kryminał w skandynawskich klimatach oraz porównanie z Millenium. Jest to mój kolejny kryminał o mroźnej północy, tyle że nie o Szwecji, Arktyce, ale akcja dzieję się w Finlandii.
Powiem szczerze, że odkładałam czytanie tej powieści na potem...ale jak już zaczęłam to skończyłam w ciągu jednego dnia.
Główna bohaterka Anne Fekete to policjantka, która wyemigrowała jako dziecko do Finlandii z ogarniętej wojną byłej Jugosławii. Tęskni za swoją rodziną i Ojczyzną, nie jest przekonana czy akurat tutaj jest jej miejsce. Pewnego dnia dostaje zadanie przesłuchania młodej dziewczyny Gabrielli - swojej rodaczki, którą zatrzymaną pod zarzutem potrącenia ze skutkiem śmiertelnym staruszka. I zostaję zadane pytanie skąd mężczyzna w piżamie wziął się na środku jezdni?
Zagadka na początku wydaję nam się prosta i już znamy zakończenie, ale wcale tak nie jest. Akcja obfituję w liczne zwroty i niespodzianki. W powieści obok wątku kryminalnego poruszany jest ważny problem jakim jest emigracja i rasizm. Mamy tu narkotykowych dilerów, dwa walczące między sobą gangi Anioły Piekieł i Czarne Kobry o terytorium, porachunki, pranie brudnych pieniędzy, zaginięcia i morderstwa, a przy tym bardzo dużo podejrzanych osób. Atmosfera się zagęszcza i do końca nie wiadomo jak to wszystko się skończy.
Tytuł jest adekwatny do sytuacji w powieści. Pokazuję czytelnikowi bezradność społeczeństwa w walce z przemocą, bezsilność wobec instytucji państwowych i urzędników oraz wobec walki z nałogiem.
Nie jest to łatwa i przyjemna lektura.Zmusza do myślenia i zastanowienia nad problemami emigracji, z którym stykamy się teraz. Wątek społeczny jest nie mniej ważny niż kryminalny. Bohaterowie są bardzo wyraziści i mają mocne charaktery.
Czyta się szybko i przyjemnie, aż od powieści ciężko się oderwać. Ogólnie jestem zadowolona z lektury. Z czystym sercem ją polecam miłośnikom skandynawskich klimatów. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy Anne i jej współpracowników, rodziny i przyjaciół.
Dziękuję bardzo pani Joasi za udostępnienie mi egzemplarza recenzenckiego i możliwość zapoznania się z twórczością fińskiej pisarki. Spotkanie uważam za udane i oby takich pozycji więcej. :)
„Rzeczywistość jest pewnie gorsza niż to, co można sobie wyobrazić.”
O pisarce Kati Hiekkopelto nigdy nie słyszałam, więc z miłą chęcią i bez wahania zgodziłam się na propozycję zapoznania się z jej twórczością. Dodatkowo przekonało mnie,że jest to kryminał w skandynawskich klimatach oraz porównanie z Millenium. Jest to mój kolejny kryminał o mroźnej północy, tyle że nie o...
2023-07-31
To jest moje pierwsze spotkanie z Saramago. Z tą książką było różnie, nie chce mówić, że się rozczarowałam, bo to była w sumie bardzo dobra książka. Tylko chyba nie dla mnie. Mam wrażenie, że trochę mnie zmęczyła.
Główny bohater, skromny urzędnik Jose, pracownik Archiwum Głównego Akt Stanu Cywilnego ma nudną i monotonną pracę...tak samo wygląda jego życie. Na dodatek jest sam jak palec. Pan Jose ma jednak hobby - kolekcjonuje wycinki i wiadomości o sławnych obywatelach jego kraju. Pewnej nocy postanawia wykorzystać przejście między swoim mieszkaniem a gmachem Archiwum, by poszerzyć zebrane informacje o dokładne dane sław. Podczas wyprawy niechcący zabiera ze sobą kartę nieznajomej 36-letniej kobiety, i ten przypadek zmienia całe jego życie. Nie wiedzieć czemu, myśli o niej nie dają mu spokoju, każą mu szukać dziewczyny. Jej postać intryguje go. Postanawia zrobić wszystko, aby ją odnaleźć, posuwając się do oszustwa, a nawet włamania. Zaczyna zaniedbywać dotąd tak skrupulatnie wykonywaną pracę.
Powieść obfituje w mnóstwo życiowych prawd, nie do końca wypowiedzianych, ale ukrytych w rozmowach bohaterów i przemyśleniach pana Jose. Saramango mówi w niej przede wszystkim o wielkiej potrzebie bliskości międzyludzkiej, miłości, samotności i towarzyszącej jej odbierającej chęć do działania, monotonii, o szukaniu sensu życia i odnajdywaniu go. Zaznacza również niezwykłość każdej ludzkiej jednostki, każdego szarego człowieka.
Postacie drugoplanowe były podobnie jak Jose - zupełnie bezbarwne i pozbawione uczuć. Opisy Archiwum i Cmentarza przytłaczające i rozpychające się w książce.
Wiem, że dla wielu osób jest bardzo ważna i przełomowa. Niemniej jednak mnie zostawiła zupełnie obojętną. Szkoda.
Ale i tak godna przeczytania.
To jest moje pierwsze spotkanie z Saramago. Z tą książką było różnie, nie chce mówić, że się rozczarowałam, bo to była w sumie bardzo dobra książka. Tylko chyba nie dla mnie. Mam wrażenie, że trochę mnie zmęczyła.
Główny bohater, skromny urzędnik Jose, pracownik Archiwum Głównego Akt Stanu Cywilnego ma nudną i monotonną pracę...tak samo wygląda jego życie. Na dodatek jest...
2023-06-28
Książka "Bóg nigdy nie mruga" Reginy Brett to przewodnik po pułapkach ludzkiej egzystencji. Brett przedstawia nam swoje rady i przemyślenia, do których doszła po ciężkich doświadczeniach, jakie zgotował jej los. Czasem daje delikatne wskazówki, czasem po prostu zwraca uwagę na drobne sprawy, które w natłoku codziennych obowiązków gdzieś nam umykają.
Książkę czyta się bardzo szybko. Poszczególne rozdziały mają zaledwie kilka stron, więc jest to idealna lektura do poczytania równolegle z innymi książkami w międzyczasie. Mimo, że niektóre felietony zawarte w książce traktują o poważnych chorobach czy trudnych chwilach w życiu, każdy z nich zawiera jakąś optymistyczną nutę. Jeśli zagłębić się w biografii autorki, trudnych chwil w jej życiu nie brakowało. Jak sama przyznaje dopiero choroba nowotworowa, na którą zapadła okazała się momentem przełomowym, kiedy zaczęła żyć pełnią życia.
Dzieło autorki napisane jest prostym językiem i zrozumiałym dla zwykłego czytelnika. Książkę poleciłabym każdemu, kto narzeka, marudzi, jest chory, ma ambicje, ale brak sił do realizacji marzeń. Młodemu człowiekowi, człowiekowi w kwiecie wieku, staremu człowiekowi, bo nigdy nie jest za późno na spełnianie się w każdej roli.
Książka "Bóg nigdy nie mruga" Reginy Brett to przewodnik po pułapkach ludzkiej egzystencji. Brett przedstawia nam swoje rady i przemyślenia, do których doszła po ciężkich doświadczeniach, jakie zgotował jej los. Czasem daje delikatne wskazówki, czasem po prostu zwraca uwagę na drobne sprawy, które w natłoku codziennych obowiązków gdzieś nam umykają.
Książkę czyta się...
"Szkoda czasu na jakiekolwiek próby zmieniania świata, wystarczy uważać, by świat nie zmienił ciebie"
"Światła września" to trzecia powieść Carlosa Ruiza Zafóna w jego dorobku. Napisał ją z myślą o młodzieży, ale może po nią sięgnąć czytelnik w każdym wieku.
Jest rok 1936. Po śmierci męża, Simone Sauvelle z dwójką dzieci - Irene i Dorianem - przenosi się za pracą z gwarnego Paryża do niewielkiej nadmorskiej miejscowości Błękitna Zatoka na wybrzeżu Normandii. Zatrudnił ją Lazarus Jann - wynalazca, fabrykant zabawek i człowiek bardzo bogaty. Simone ma być ochmistrzynią w jego rezydencji. Oprócz wynagrodzenia zagwarantował też jej rodzinie możliwość zamieszkania w Domu na Cyplu. Spokojne dni przerywa niespodziewana śmierć młodej Hannah, kucharki z domu Lazarusa. Irene oraz kuzyn zmarłej, Ismael, próbują dowiedzieć się więcej o okolicznościach wypadku, podczas których odkryją wiele sekretów zabawkarza.
Zafón stopniowo buduje napięcie, stwarzając klimat tajemniczości i grozy. W tym celu sięga po zwyczajne zjawiska i przedmioty, którym nadaje niezwykłe cechy. Kreując nastrój pisarz wykorzystuje przyrodę i pogodę, które dokładnie opisuje. Ponadto akcje umieszcza w tajemniczym miejscu, w którym przebywają groźne postacie a bohaterom towarzyszy uczucie niepewności i zagrożenia. Autor po mistrzowsku bawi się emocjami czytelnika.
Język jest prosty i zrozumiały, przez co powieść czyta się lekko i szybko. Fabuła jest całkiem dobrze zbudowana. Mamy tu tajemnice sprzed lat, niewyjaśnioną śmierć, powrót zła i konfrontacje z udziałem głównych bohaterów.
"Światła września" podobnie jak "Księcia Mgły" polecam każdemu!!!
"Szkoda czasu na jakiekolwiek próby zmieniania świata, wystarczy uważać, by świat nie zmienił ciebie"
więcej Pokaż mimo to"Światła września" to trzecia powieść Carlosa Ruiza Zafóna w jego dorobku. Napisał ją z myślą o młodzieży, ale może po nią sięgnąć czytelnik w każdym wieku.
Jest rok 1936. Po śmierci męża, Simone Sauvelle z dwójką dzieci - Irene i Dorianem - przenosi się za pracą z...