-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2024-04-21
2024-04-14
"Diabeł stworzył po to młodość, byśmy popełnili błędy, a Bóg wymyślił dojrzałość i starość, byśmy mogli za te błędy zapłacić"
Carlos Ruiz Zafón jest hiszpańskim pisarzem, którego znamy przede wszystkim z takich powieści jak "Cień wiatru" czy też "Gra anioła". Jednak "Pałac Północy" to druga powieść, jaką napisał na początku swej kariery - została zaklasyfikowana do literatury młodzieżowej. Jest to także druga książka Zafóna, po którą postanowiłam sięgnąć.
W drugiej części cyklu Trylogia Mgły autor przenosi czytelnika do Kalkuty. Główny bohater, szesnastoletni Ben, po wyjściu z sierocińca musi rozpocząć nowe życie. W ostatni dzień pobytu zabiera swoją nową koleżankę Sheere na spotkanie tajnego stowarzyszenia Chawbar Society, którego jest współtwórcą. Tego wieczoru dziewczyna dzieli się z członkami zgromadzenia opowieścią o swojej rodzinie. Jej nowi znajomi postanawiają pomóc rozwiązać jej zagadkową historię. Tak zaczyna się pędząca niczym pociąg widmo opowieść o tajemnicach, jakie skrywa w sobie Kalkuta. Wkrótce okaże się , że losy Bena i Seere są ze sobą nierozerwalnie związane, a ich tropem podąża widmo, które nie cofnie się przed niczym.
Podobnie jak "Książę Mgły", "Pałac Północy" bardzo mi się podobał. Podobała mi się koncepcja dotycząca złego charakteru i tego, kim okazało się widmo ścigające dzieci.
Powieść mówi nam o prawdziwej przyjaźni, odnalezieniu rodziny, tęsknocie i uczuciu rodzicielskim. Przesłanie okaże się bliskie wielu czytelnikom. Mówi ono, iż prawdziwa przyjaźń przezwycięży wszystko i nawet upływ czasu jej nie zniszczy. Również wątek miłości jaką rodzice darzą swoje dzieci i dla której gotowi jesteśmy poświęcić swoje życie, jest bliska większości dorosłym czytelnikom.
Książka napisana jest prostym językiem, dzięki czemu czyta się ją łatwo i szybko. Akcja została poprowadzona w sposób zwięzły i ciekawy. Powieść wciąga od początku. Możemy doświadczyć tajemniczości i mrocznej strony zdarzeń, w których przyszło wziąć udział bohaterom.
Polecam wszystkim tym, którzy kochają książkową magię !!!
"Diabeł stworzył po to młodość, byśmy popełnili błędy, a Bóg wymyślił dojrzałość i starość, byśmy mogli za te błędy zapłacić"
Carlos Ruiz Zafón jest hiszpańskim pisarzem, którego znamy przede wszystkim z takich powieści jak "Cień wiatru" czy też "Gra anioła". Jednak "Pałac Północy" to druga powieść, jaką napisał na początku swej kariery - została zaklasyfikowana do...
2024-04-13
"Życie jest darem, który ma wyjątkowo krótki termin ważności. Nie doceniamy go, choć przecież wiemy jak bardzo jest kruche"
"Winter Flower" to historia poruszająca nawet najtwardsze serca i pokazująca, że każdy dzień należy cenić, bo nigdy nie wiemy, kiedy stanie się tym ostatnim.
Destiny posiada dar - ma zdolność widzenia duchów i komunikowania się z nimi. Odtrącona przez przyjaciół trzyma się na uboczu i stara się nikomu nie wchodzić w drogę. Pragnie jedynie skończyć szkołę i zacząć żyć na nowo. Do jej klasy dołącza nowy uczeń - Nicholas, który nie przejmuje się zasadami i opinią innych. Ta dwójka to kompletne przeciwieństwa, ale dziwnym trafem stają sobie na drodze. Niewinna przyjaźń z wielkim wsparciem zmienia się w głębsze uczucia.
Dziewczyna miała kiedyś wszystko: rodzinę i przyjaciół. Ale nadszedł dzień, w którym cały jej świat zniknął. Ona poradziła sobie na tyle ile umiała. I choć świat był dla niej zły, Destiny starała się dostrzegać w ludziach dobro.
"Winter Flower" na pierwszy rzut oka może wydawać się łatwą do przeczytania książką, o której szybko się zapomina. Nic bardziej mylnego. Jest to powieść, która głęboko porusza i nie raz skłania do refleksji. Pokazuje, że warto żyć "bardziej", poznawać ludzi a nie oceniać powierzchownie. Autorka porusza ważne tematy jak motyw pożegnania z kimś ważnym dla nas, problemy nastolatków i samobójstwa. Uświadamia nam, że każdy potrzebuje pomocy i zrozumienia bez względu na to jaki jest. Słodko-gorzka historia dająca do myślenia.
Przy jej czytaniu przeżyłam pełen wachlarz emocji...był zachwyt i uśmiech, był smutek i łzy, była złość i przekleństwa. Ciężko było mi się pozbierać po zakończeniu. Na pewno na długo zapadnie mi w pamięć. Polecam każdemu, bo warto przeczytać!!!
"Życie jest darem, który ma wyjątkowo krótki termin ważności. Nie doceniamy go, choć przecież wiemy jak bardzo jest kruche"
"Winter Flower" to historia poruszająca nawet najtwardsze serca i pokazująca, że każdy dzień należy cenić, bo nigdy nie wiemy, kiedy stanie się tym ostatnim.
Destiny posiada dar - ma zdolność widzenia duchów i komunikowania się z nimi. Odtrącona...
2024-04-06
Która z nas nie słyszała w dzieciństwie takich zdań: "bądź grzeczna", "dziewczynkom tak nie wypada"... cóż, rodzice pewnie chcieli dobrze, tak samo ich wychowano.
Grzeczne dziewczynki nie płaczą, nie grymaszą, robią zawsze tylko to, czego się od nich oczekuje. Grzeczne dziewczynki nie maja swojego zdania, nie wychylają się. Wybierają zawsze to, co powinny, to co dla nich - według innych - najlepsze. Grzeczne dziewczynki nie mają pozwolenia na odczuwanie i myślenie, mogą jedynie wykonywać rozkazy. Bo inaczej są niedobre, niekochane, brzydkie. A takimi być nie wolno.
Ile z nas, kobiet wychowało się w sztywnym gorsecie? Ile z nas słyszało nakazy i zakazy, które odbierały nam radość ze wszystkiego co robimy. Co więcej, te wszystkie schematy, jakie w nas wpojone, wyuczone zachowania wciąż nie pozwalają nam ruszać do przodu. Dziś nie czujemy się szczęśliwe, borykamy się z chorobami autoimmunologicznymi i depresją. Mamy problemy ze stworzeniem dobrej relacji z drugim człowiekiem. Na szczęście jest światełko w tunelu. Kiedy już sobie uświadomimy co nas blokuje, mamy szansę na zmianę i na to by rozpocząć nowy etap swojego życia.
To niesamowite, że 25-letnia Marianna Gierszewska tak wiele wie o życiu. To niesamowite, że jest w stanie tak mocno przemówić do swoich odbiorców. Może jest tak dlatego, że jest autentyczna i wszystko co robi opiera o swoje doświadczenie.
Wiele osób doszukuje się w tej książce poradnika. Niektórzy wskazują, że to autobiografia. Owszem, przedstawiona jest tutaj historia z jej życia, ale...opisywane sceny stanowią fundament do tego, aby przyjrzeć się swojemu życiu, przeanalizować to wszystko pod kątem swoich doświadczeń, zajrzeć w głąb siebie. Wielkie brawa za odwagę i ogromną mądrość życiową - mimo młodego wieku.
Autorka w swojej książce pisze o przeżyciach, głównie tych z dzieciństwa, z którymi wiele z nas może się śmiało identyfikować. Ta sentymentalna podróż w głąb siebie uzmysławia czytelnikowi, ile sam ma w sobie nieprzepracowanych spraw, jakie ograniczenia i klatki ma nałożone. Przynosi też ukojenie, bo pokazuje, że z tych kajdan można się uwolnić, zawalczyć o siebie, można być sobą, żyć zgodnie z tym co nam w duszy gra, przeżyć życie po swojemu, robić to, co chcemy a nie musimy.
Dla mnie cudowna książka. Skłania do przemyśleń i uderza w bardzo delikatne struny. Nie raz się wzruszyłam i zatrzymałam na refleksje. Uważam, że każda kobieta powinna przeczytać tę książkę.
Która z nas nie słyszała w dzieciństwie takich zdań: "bądź grzeczna", "dziewczynkom tak nie wypada"... cóż, rodzice pewnie chcieli dobrze, tak samo ich wychowano.
Grzeczne dziewczynki nie płaczą, nie grymaszą, robią zawsze tylko to, czego się od nich oczekuje. Grzeczne dziewczynki nie maja swojego zdania, nie wychylają się. Wybierają zawsze to, co powinny, to co dla nich -...
2024-04-01
"Oto twoje nuty. Wybierz dobrze, bo od twojego ruchu zależy melodia ich życia"
Remigiuszowi Mrozowi pomysłów na książki nie brakuje. Na swoim koncie ma już ich bardzo dużo, w tym kryminały, powieści sensacyjne, thrillery, science fiction... innymi słowy trafia do wielbicieli różnych gatunków.
"Behawiorysta" zaczyna się z przytupem. Zamachowiec przetrzymuje na terenie przedszkola dzieci i ich wychowawców. Nie ma żadnych żądań, przez co policja jest bezsilna i nie bardzo potrafi się odnaleźć w zaistniałej sytuacji. Grozi, że ich zabije oraz rozpoczął swoje paskudne show. A właściwie koncert. "Koncert krwi", jak sam je nazwał, transmitując swoje poczynania drogą internetową na oczach widzów dokonuje morderstwa, po czym...poddaje się.
Naiwnością byłoby jednak sądzić, że to koniec poczynań Kompozytora. Koncert trwa, a ich pomysłodawca angażuje w niego widzów, proponując im możliwość podejmowania decyzji na temat cudzego życia i śmierci.
Tytułowym bohaterem jest Gerard Edling, specjalista od komunikacji niewerbalnej, były opolski prokurator, zwolniony dyscyplinarnie ze służby po "sprawie z dziewczyną", i który spalił za sobą mosty w całym lokalnym policyjno-prokuratorskim światku. Z żoną i synem tak naprawdę nic go nie łączy, chyba jedynie wspólny dach i nazwisko. Jest on specyficzną postacią, która nie każdemu przypadnie do gustu. To dżentelmen jakich mało, wykazujący się wręcz nadmierną dbałością o poprawność językową.
Kiedy zamachowiec zamyka się z dziećmi i im grozi, była podopieczna Edlinga, Beata Drejer zwraca się do niego nieoficjalnie o pomoc. Być może niezwykłe umiejętności "czytania z ludzi" jakie posiada Gerald pomogą w odkryciu prawdy.
"Behawiorysta" to mroczny, pełen okrucieństwa dreszczowiec tylko dla czytelników o mocnych nerwach. Mróz nie szczędzi tu brutalnego rozlewu krwi i okrucieństwa w najczystszej postaci. Zbrodnie na dzieciach budzą w odbiorcy szczególne emocje.
Książka pod względem technicznym jest bardzo dobrze dopracowana. Szczególnie wątki psychologiczne. Postacie są barwne i nieszablonowe. Powieść intryguje i wciąga z każdą kolejną stroną. Zmusza nas do zastanowienia i odpowiedzi przed samym sobą na pytania, które nie są proste. Mróz zaczął "z grubej rury", ale akcja właściwie nigdy nie zwalnia tempa. Książka obfituje w jej zwroty i zaskakujące wydarzenia, a całość ma słodko-gorzki wydźwięk. Odkrywa zawiłości ludzkiej psychiki, zdolność człowieka do okrucieństwa, różnie pojmowana przez nas sprawiedliwość i mrok, kryjący się gdzieś tam głęboko i który wystarczy lekko szturchnąć, by zaczął się ujawniać. Fabuła skonstruowana w atrakcyjny sposób, że nie można się wręcz oderwać od lektury.
"Behawiorysta" to niewątpliwie lektura wobec której nie przejdziecie obojętnie. To książka, która potrafi wryć się w głowę na długo.
Bardzo wam polecam. Warto przeczytać!
"Oto twoje nuty. Wybierz dobrze, bo od twojego ruchu zależy melodia ich życia"
Remigiuszowi Mrozowi pomysłów na książki nie brakuje. Na swoim koncie ma już ich bardzo dużo, w tym kryminały, powieści sensacyjne, thrillery, science fiction... innymi słowy trafia do wielbicieli różnych gatunków.
"Behawiorysta" zaczyna się z przytupem. Zamachowiec przetrzymuje na terenie...
2024-04-01
"Pisarze sami w sobie nie istnieją, nawet jeżeli w szufladach ich biurka zalegają całe tomy powieści. Do bycia pisarzem nie wystarczy też rodzina i przyjaciele. Czytelnik jest nieodzowny"
Iwona Banach ma ten sam dar, który miała Joanna Chmielewska. Rozśmiesza czytelnika od pierwszej do ostatniej strony jej powieści.
Jeden z blogerów Rapacholin, by zwiększyć swoje zasięgi w sieci i tym samym popularność, wymyślił grę w morderstwo w plenerze. Do jej udziału zaprosił blogerów, którzy nie znali się osobiście, ale rywalizują ze sobą w sieci. I oczywiście wszystko poszło nie tak...nie tak jak sobie zaplanował.
Na blogowisku dochodzi do morderstwa. Ginie jedna z zaproszonych do gry blogerek. Dziewczyna z roli mordercy stała się ofiarą - bardzo nieżywą.
Na miejsce przybywa para policjantów - Sebastian i Paula - i rozpoczynają żmudne śledztwo. Wkrótce zostaje znalezione kolejne ciało. Zbrodni dokonane w ten sam sposób jak pierwszej - nóż w piersi. Każdy z blogerów zaczyna bać się o swoje życie. W dochodzeniu najwięcej miesza jeszcze ciotka z zaświatów...
Autorka bierze pod lupę środowisko pisarzy i ich recenzentów. W bardzo zabawny sposób opisuje absurdalne sytuacje z internetu. Na podstawie tych dwóch grup pokazała skomplikowane relacje, układy i układziki, siłę postów i jakość, hejt, klikalność, serduszkowalność i anonimowość.
Z przyjemnością śledziłam poczynania bohaterów, zabawne sytuacje oraz przebieg śledztwa. A zagadka morderstw okazała się nie łatwa do rozwiązania. Akcja biegnie szybko i jest zakręcona. Momentami naprawdę się ubawiłam.
Polecam!!! Czysty relaks i przyjemność. :D
"Pisarze sami w sobie nie istnieją, nawet jeżeli w szufladach ich biurka zalegają całe tomy powieści. Do bycia pisarzem nie wystarczy też rodzina i przyjaciele. Czytelnik jest nieodzowny"
Iwona Banach ma ten sam dar, który miała Joanna Chmielewska. Rozśmiesza czytelnika od pierwszej do ostatniej strony jej powieści.
Jeden z blogerów Rapacholin, by zwiększyć swoje zasięgi...
2024-02-18
"NIE KAŻDY, KTO ZABŁĄDZIŁ WE MGLE, ODNAJDZIE DROGĘ DO DOMU"
"Ludzie z mgły" to moje drugie spotkanie z Izabelą Janiszewską. Słyszałam dużo dobrego o tej autorce, więc po przeczytaniu "W szponach" zdecydowałam się sięgnąć po ten tytuł.
W małym miasteczku, Sinicach, ginie kilkunastoletnia Alicja Jarosz. Córka miejscowego lekarza. Panienka z tak zwanego dobrego domu. Wyszła do Kościoła i nie wróciła. Ojciec, matka i brat zgłaszają zaginięcie na policję. Śledztwo powierzone zostało komisarzowi Krzysztofowi Lipskiemu i aspirant Weronice Sowińskiej. Policyjna, żmudna robota zaczyna się toczyć swoim tempem. Gdyby nie szokująca informacja, że prowadzący dochodzenie był z zaginioną na krótko przed jej zaginięciem.
Okazuje się, że Alicja nie jest pierwszą nastolatką, która zaginęła we mgle. Niepokój wśród mieszkańców narasta, gdy dwa miesiące później z mgły wyłania się mężczyzna. Nie wie kim jest i dlaczego ma przy sobie naszyjnik Alicji. Śledczy muszą odkryć co kryje się we mgle. Czy miejscowe legendy okażą się prawdą? A może prawda jest jeszcze bardziej przerażająca niż myślą?
Pochłaniając kolejne strony, natrafimy na kolejne postaci, z których każda ma coś do ukrycia. Nikt w tej książce nie jest od razu czarny czy biały. Jawią nam się w różnych odcieniach szarości i dopiero gdy odkrywamy ich sekrety, okazują się dobrzy lub źli.
W historię o poszukiwaniach Alicji wpleciona jest jeszcze jedna opowieść. To fragmenty opowiadające o życiu dzielnej matki, która samotnie opiekuje się ciężko chorym synkiem. Dziecko cierpi na wiele dolegliwości, a samodzielna kobieta poświęca całą siebie, aby go wyleczyć. Niestety prawda o niej, o bólu i chorobach chłopca to niezwykle skomplikowana kwestia. A odkrycie prawdziwych powodów jej zachowania wzbudziła we mnie wstręt.
"Ludzie z mgły" to opowieść wielotorowa. Dzieje się tu dużo i szybko. Momentami przytłaczała mnie ilość odkryć, zawirowań i zbiegów okoliczności, ale mogę przymknąć oko, bo sama tajemnica jest doskonale ukryta. Nic nie jest oczywiste. Musimy wytężyć umysł, aby połączyć ze sobą kropki, a i tak na koniec okaże się, że jedną kropkę ominęliśmy.
Książka napisana jest językiem, który znakomicie odzwierciedla klimat. Autorka darowała nam zbędne treści, cukierkowe melodie, czy też skrupulatne upiększenia poetyckie, a zafundowała twardą literaturę, konkret na miarę solidnego kryminału.
Fabuła pozostanie w pamięci na długo po jej przeczytaniu. "Ludzie z mgły" wciąga od pierwszej strony i wywołuje ciarki na całym ciele. Mroczny małomiasteczkowy klimat jest po prostu obłędny. Tajemnica goni tajemnicę. Nic nie jest oczywiste, a gęstą atmosferę można kroić nożem. Akcja powieści jest dynamiczna, szybko się rozwija do przodu, co nie pozwala odłożyć jej nawet na chwilę. Finał tej historii jest zaskakujący, choć żeby do niego dotrzeć trzeba przebrnąć przez gąszcz kłamstw, tajemnic i lokalnych legend.
To naprawdę dobrze napisany kryminał psychologiczny. Izabela Janiszewska po raz kolejny stworzyła opowieść o funkcjonariuszach, którzy czasem mają swoje za uszami.
Polecam sięgnąć po tę pozycje, zanurzyć się w jej mgle, poznać jej tajemnice, sekrety mieszkańców Sinic i zobaczyć, co też kryje się w tej bieli.
"NIE KAŻDY, KTO ZABŁĄDZIŁ WE MGLE, ODNAJDZIE DROGĘ DO DOMU"
"Ludzie z mgły" to moje drugie spotkanie z Izabelą Janiszewską. Słyszałam dużo dobrego o tej autorce, więc po przeczytaniu "W szponach" zdecydowałam się sięgnąć po ten tytuł.
W małym miasteczku, Sinicach, ginie kilkunastoletnia Alicja Jarosz. Córka miejscowego lekarza. Panienka z tak zwanego dobrego domu. Wyszła...
2024-02-11
"Baldur" to thriller psychologiczny autorstwa Bereniki Leonard i Piotra Mikołajczaka, pisarzy od lat mieszkających na Islandii.
Pozycja to znacznie więcej niż kryminał, choć fani Nordic hoir odnajdą tam coś, za co kochamy ten gatunek: jest tajemnica, jest policyjnie, ale też jest psychologicznie, obyczajowo i czasami wręcz przerażająco.
Na Islandii poznajemy dziennikarza Baldura Ingvara Péturssona, który dokumentuje zbrodnię mającą wpływ na całe społeczeństwo. Wrzucony przez niego do sieci film z tego wydarzenia komplikuje jego i tak niełatwe życie. Kłopoty rodzinne, finansowe, a do tego jeszcze najlepszy przyjaciel, który przestał się odzywać i nie wrócił z wyjazdu na Grenlandię. W tym samym czasie towarzyszymy Mariuszowi Grabskiemu mieszkającemu niedaleko słowackiej granicy we wsi Strugi w Beskidzie Niskim. Autorzy znakomicie oddali tu klimat lat dziewięćdziesiątych i specyfikę wsi. Co łączy te pozornie niepowiązane osoby? Jaka tajemnica z przeszłości może aż tak komplikować obecne życie?
Z każdym rozdziałem autorzy zgrabnie przeprowadzają czytelnika z jednego planu na drugi, stopniowo łącząc te dwa pozornie niepowiązane ze sobą miejsca i wydarzenia w jedną całość. Poznajemy w ten sposób postacie, które rozpisane są z rozmachem i ciekawym rysem psychologicznym.
Mi było nie łatwo oderwać się od historii, choć znajdowałam w niej fragmenty, na które moje wnętrze reagowało nieprzyjemnie. Trudno mi było zrozumieć, że niektóre postacie mogą być tak zepsute i kieruje nimi tylko zło.
"Baldur" jest napisany bardzo plastycznie, wręcz filmowo. Mimo, że to dopiero pierwszy tom z zaplanowanej trylogii, to czuć w nim potencjał na produkcję Netflixa. Naprawdę przeczytałam z przyjemnością i z całego serca polecam każdemu kto lubi takie klimaty i oczywiście Islandię.
"Baldur" to thriller psychologiczny autorstwa Bereniki Leonard i Piotra Mikołajczaka, pisarzy od lat mieszkających na Islandii.
Pozycja to znacznie więcej niż kryminał, choć fani Nordic hoir odnajdą tam coś, za co kochamy ten gatunek: jest tajemnica, jest policyjnie, ale też jest psychologicznie, obyczajowo i czasami wręcz przerażająco.
Na Islandii poznajemy dziennikarza...
2024-02-04
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Izabeli Janiszewskiej i myślę, że nie ostatnie. Bardzo podobała mi się ta książka i mam nadzieję, że inne są w podobnym klimacie. O dziwo nigdy nie słyszałam o jej książkach.
Rok 1996. Czternastoletnia córka nauczyciela wychowania fizycznego Jakuba Czai zostaje brutalnie zgwałcona przez grupę niezidentyfikowanych sprawców. Zawiedziony postawą policjantki przyjmującej zgłoszenie, mężczyzna postanawia wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę, w przekonaniu, że jednym ze oprawców jego najdroższej córeczki jest zdemoralizowany młodzieniec Wiktor "Szajba" Szajbiński. Przyłapany na gorącym uczynku, zrozpaczony samotny ojciec zwierza się jednemu z uczniów, 17-letniemu Sebastianowi "Cichemu" Cicheckiemu, kochanemu bratu pięcioletniej Wiktorii i znienawidzonemu synowi nadużywającego alkoholu Ernesta.
Rok 2019. Julia Haner przeprowadza się wraz ze swoim sześcioletnim synem Beniaminem z Warszawy do Grodziska Mazowieckiego, do domu, w którym dorastał jej niedawno zmarły mąż Adam. Kobieta liczy, że zmiana miejsca zamieszkania pomoże w odbudowaniu więzi z obwiniającym ją dzieckiem, ale jej nadzieję przekreśla nowy przyjaciel chłopca, przypuszczalnie wyimaginowana postać, na którą Benio zrzuca odpowiedzialność za niepokojące zdarzenia w jego otoczeniu, za karygodne czyny, których zapewne dopuszcza się zdruzgotany nieodwracalną stratą przedszkolak.
Powieść "W szponach" to stosownie trujący thriller psychologiczny o rozdzierającym bólu, palącej nienawiści i oślepiającym gniewie. O desperackiej pogoni za poczuciem sprawiedliwości, o zgubnej wierze w oczyszczające właściwości zemsty.
Fabuła płynie dwutorowo - w latach 90-tych i obecnie. Sami bohaterowie skrywają więcej tajemnic niż można było przypuszczać, a ich kolejne wybory - niekoniecznie słuszne - sprawiają, że muszą mierzyć się z ich konsekwencjami.
Co łączy dwie historie? Z pozoru nic, jednak z czasem odkrywane są kolejne karty, które pokazują, że historia Heli i Julii łączy więcej.
Książka wywołała we mnie ogromny niepokój i trzymała w garści. Fragmenty poświęcone Beniaminowi i jego "przyjacielowi" były chyba najmroczniejsze.
Narracja jest prowadzona w bardzo szybkim tempie. Autorka korzysta ze swej umiejętności kreowania napięcia w pełnej krasie. Akcja się nie rozwleka, a fabuła jest przemyślana.
Gorąco Wam polecam. To niebanalny thriller, który czeka na was. Czeka, aż pozwolicie się sobie w nim zanurzyć i się nim zaskoczyć, nawet bardzo. Udanej lektury!
Jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością Izabeli Janiszewskiej i myślę, że nie ostatnie. Bardzo podobała mi się ta książka i mam nadzieję, że inne są w podobnym klimacie. O dziwo nigdy nie słyszałam o jej książkach.
Rok 1996. Czternastoletnia córka nauczyciela wychowania fizycznego Jakuba Czai zostaje brutalnie zgwałcona przez grupę niezidentyfikowanych sprawców....
2024-01-15
Historia "Wigilijnej zagadki" zaczyna się 22 grudnia w czasach nam współczesnych. Na Szetlandy przyjeżdża szóstka obcych dla siebie ludzi. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia otrzymują zaproszenie na Vailę - maleńką wyspę. Choć pomysł wydaje się absurdalny, zjawiają się na promie w Lerwick. I tak zaczyna się ich najdziwniejsza noc w ich życiu. Znajdująca się wśród zaproszonych sierżant Sarah MacLeod od początku spodziewa się kłopotów. Ani ona, ani pozostali goście nie są jednak w stanie przewidzieć finału przedświątecznej kolacji.
Surowy klimat i odosobniona miejscówka to doskonałe tło do kryminalnej historii w klasycznym wydaniu. Kolacja jest zaplanowana w szczegółach, ale jak nietrudno się domyślić wymyka się spod kontroli. Błyskotliwa dwójka śledczych będzie miała nie lada wyzwanie, aby doprowadzić sprawę do satysfakcjonującego finału. Tropiąc mordercę, na jaw wyjdą grzechy i grzeszki każdego z uczestników zaproszonych na kolację bożonarodzeniową.
Oprócz ładnego języka plusem powieści są również jej bohaterowie. Nie mogę wiele o nich napisać, ponieważ odkrywanie ich w trakcie lektury jest prawdziwą przyjemnością. Zatem w skrócie: mamy tajemniczego miliardera z mrukliwym majordomusem, jest policjantka, Włoch, podejrzanie cichy mężczyzna, aktorka oraz mężczyzna, który wżenił się w arystokratyczną szkocką rodzinę, a w zamku pojawił się wraz z teściową. Każda z kreacji jest niesamowita, każda przejawia własny oryginalny charakter.
Intryga oparta na klasycznych zasadach gatunku - zamknięte grono podejrzanych i zamknięte miejsce zdarzeń. Wśród nich morderca oraz detektyw, pozostali to widownia, która jednak skrywa własne sekrety, więc trudno wywnioskować kto nie mówi prawdy o zbrodni, a kto ma na sumieniu coś zupełnie innego.
Fanów klasyki kryminalnej czekają tu niespodzianki - autorka skrzętnie poukrywała w swojej powieści nawiązania do postaci i fabuły innych, dobrze znanych nam klasycznych tytułów.
"Wigilijna zagadka" to znakomita powieść o zbrodni i karze, konsekwencjach i skutkach wyborów, ale przede wszystkim napisana ze smakiem i uszczypliwym humorem w duchu Agathy Christie.
Czyta się jednym tchem. Polecam!
Historia "Wigilijnej zagadki" zaczyna się 22 grudnia w czasach nam współczesnych. Na Szetlandy przyjeżdża szóstka obcych dla siebie ludzi. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia otrzymują zaproszenie na Vailę - maleńką wyspę. Choć pomysł wydaje się absurdalny, zjawiają się na promie w Lerwick. I tak zaczyna się ich najdziwniejsza noc w ich życiu. Znajdująca się wśród...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-28
Jakub Wędrowycz jest postacią literacką szeroką znaną w różnych kręgach, zwłaszcza wśród fanów twórczości Andrzeja Pilipiuka. Ten napędzany samogonem egzorcysta-amator z miasteczka Wojsławice na stałe zagościł w kanonie polskich bohaterów fantastyki.
Ósmy zbiór opowiadań o Jakubie nosi tytuł "Konan Destylator". Książkę czytałam z ogromnym uśmiechem na twarzy. Przygody Wędrowycza i jego najlepszego przyjaciela Semena Korczaszko z pewnością rozbawią każdego czytelnika. Tym razem autor odwołał się do wielu znanych pozycji literackich. "Szkolne wspominki" nawiązują do "Akademii Pana Kleksa" Jana Brzechwy i to właśnie tutaj dowiadujemy się z jakich przyczyn główny bohater spalił niegdyś swoją szkołę. W opowiadaniu "Źródło" poznajemy sekret długowieczności Semena. W książce pojawił się oktoelefant, tajemniczy ninja i ufoludki.
Moje odczucia po przeczytaniu wszystkich opowiadań były jak najbardziej pozytywne. Przy lekturze uśmiałam się jak głupia. Przypomniały mi się czasy, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z tym bohaterem. Na tle "Kronik Jakuba Wędrowycza" i jak reszty tomów, "Konan Destylator" nie wypada źle...jednak na pewno trochę słabiej. Widać, że autor nadal ma pomysły na nowe opowiadania i potrafi je przedstawić w lekkostrawny sposób.
Andrzej Pilipiuk nie byłby sobą, gdyby nie posłał swoich facetów w gumiakach w przeszłość lub do alternatywnej historii. Właśnie o tym jest tytułowy "Konan Destylator", w którym występują mamuty i Arni.
Podsumowując kolejny tom o Jakubie Wędrowyczu, autor nie pozostawia suchej nitki na wszystkim i wszystkich. Satyra na wysokim poziomie, choć mamy mniej grozy. Za to dużo więcej jest wyjaśnienia wcześniejszych niedokończonych wątków. Widać, że autor skupia się bardziej na otaczającym Jakuba świecie. Częściej i bardziej odważnie opisuje przygody Semena, oraz Birskiego czy Rowickiego. Daje nam to nowy pogląd na cały świat mieszkańców Wojsławic. Nie zmienia faktu, że Wędrowycz jest tutaj perełką i nadal pozostaje oczkiem w głowie pisarza.
Autor z niezwykłą swobodą operuje słowami. Lektura jest lekka i przyjemna.
Gorąco polecam książkę na długie, nudne zimowe wieczory, dostarczy wam sporo rozrywki. Jest wspaniałą alternatywą dla "odmóżdżaczy" w telewizji czy Internecie.
Jakub Wędrowycz jest postacią literacką szeroką znaną w różnych kręgach, zwłaszcza wśród fanów twórczości Andrzeja Pilipiuka. Ten napędzany samogonem egzorcysta-amator z miasteczka Wojsławice na stałe zagościł w kanonie polskich bohaterów fantastyki.
Ósmy zbiór opowiadań o Jakubie nosi tytuł "Konan Destylator". Książkę czytałam z ogromnym uśmiechem na twarzy. Przygody...
2023-10-15
"Czarnobyl. To wojna nad wojnami. Człowiek nigdzie się nie ukryje. Ani na ziemi, ani w wodzie, ani w niebie".
Gdyby nie katastrofa, która się wydarzyła w tamtejszej elektrowni atomowej, byłoby to jedno z wielu anonimowych miast na Ukrainie. Jednak wydarzenia z 26 kwietnia 1986 roku przyniosły mu niechlubny rozgłos. Przyznaje, że sama nazwa wywołuje we mnie nieprzyjemne uczucia. To, co się wówczas wydarzyło znam z relacji moich rodziców, z programów telewizyjnych i artykułów internetowych.
Z tym większym zainteresowaniem sięgnęłam po książkę. Autorka zawarła w niej kilkadziesiąt wypowiedzi osób dotkniętych skutkami tragedii. To zresztą celowy i zrozumiały zabieg. Aby dotrzeć do ludzkich serc i je poruszyć, warto przedstawić dramatyczne wydarzenia oddając głos ich świadkom.
Przedstawia historię, która się dokonała i pochłonęła określoną liczbę ofiar. To też zapis ludzkich dramatów oraz krzyk ich niemocy. Dzięki "Czarnobylskiej modlitwie" zostanie po nich trwały ślad, co okaże się istotne zwłaszcza w momencie, kiedy już ich zabraknie. Jest to także swego rodzaju przestroga dla potomnych.
Przeżyłam spore zaskoczenie, kiedy zorientowałam się, że z książki wyłania się obraz społeczeństwa poddawanego wieloletniej indotrynacji. Według oficjalnych przekazów radzieckie elektrownie atomowe były na tyle bezpieczne, że mogły nawet stać na Placu Czerwonym! Zresztą pierwsze medialne doniesienia o wybuchu reaktora były równie irracjonalne. Informowano, że sytuacja jest niegroźna, a pożar ugaszono. Komunistyczny aparat władzy wszystko utajniał i głuchy był na apele rozsądnych i inteligentnych ludzi.
To niezwykła książka, o życiowej mądrości prostych ludzi, którzy byli mocno związani ze swoją ziemią, że nie chcieli jej opuścić. O bohaterskich strażakach, żołnierzach i górnikach, którzy często przeczuwali, że idą na pewną śmierć, ale wiedzieli, że tak trzeba. Że ich ofiara pozwoli ocalić tysiące istnień. O dzieciach, które nie rozumieją dlaczego są inne od swoich rówieśników. I o systemie totalitarnym, systemie absurdu, pogardy i nieporadności, w którym decyzje podejmuje garstka tępych półgłówków. Książka Aleksijewicz to zapiski pełne emocji, które głęboko zapadają w pamięć.
Świetny reportaż! Warty każdej minuty nad nim spędzonej.
"Czarnobyl. To wojna nad wojnami. Człowiek nigdzie się nie ukryje. Ani na ziemi, ani w wodzie, ani w niebie".
Gdyby nie katastrofa, która się wydarzyła w tamtejszej elektrowni atomowej, byłoby to jedno z wielu anonimowych miast na Ukrainie. Jednak wydarzenia z 26 kwietnia 1986 roku przyniosły mu niechlubny rozgłos. Przyznaje, że sama nazwa wywołuje we mnie nieprzyjemne...
2023-09-03
Thrillery psychologiczne uwielbiam jak Puchatek miód. A jeśli wychodzą spod pióra Lucindy Berry, to zaczytuję się w nich z pasją prawdziwego książkoholika. Autorka uzależnia już od pierwszych stron sprawiając, że czytelnik zostaje pochłonięty misternie utkaną fabułą oraz intrygującymi historiami głównych bohaterów.
Krystal i Nichole to przybrane siostry, które poznały się na jednej z farm, której właścicielka wzięła je pod swoje skrzydła. Nichole próbowała zabić swojego męża i trafia do szpitala psychiatrycznego. Krystal jest prawniczką i nie wyobraża sobie nie pomóc własnej siostrze. Kobieta brnie w życie swojej siostry. Przeprowadza prywatne śledztwo, a przy tym powraca do przeszłości, która została odcięta tragedią i kłamstwem.
Historię sióstr poznajemy dzięki dwóm narracjom - Krystal w czasie teraźniejszym, oraz Nichole dzięki której poznajemy wydarzenia z przeszłości. Przeszłości, która odbiła mocne piętno na życiu obu bohaterek, ale dzięki temu, że los skrzyżował ich drogi i stały się dla siebie najważniejszymi osobami, razem budowały lepszą przyszłość.
Autorka dawkuje emocje. Początkowo tempo akcji toczy się powoli. Dzięki temu jeszcze mocniej przeżywamy wydarzenia, które miały miejsce w życiu sióstr.
Wszystko w tej książce mi się podobało, chłonęłam te emocje jak gąbka wodę. Kreacje bohaterów wpasowały się jak puzzle, oddając spektrum uczuć, które pojawiają się u czytelnika. Dialogi, język, intrygi. Nigdy nie przewidziałabym takich zwrotów akcji. Polecam najmocniej.
Thrillery psychologiczne uwielbiam jak Puchatek miód. A jeśli wychodzą spod pióra Lucindy Berry, to zaczytuję się w nich z pasją prawdziwego książkoholika. Autorka uzależnia już od pierwszych stron sprawiając, że czytelnik zostaje pochłonięty misternie utkaną fabułą oraz intrygującymi historiami głównych bohaterów.
Krystal i Nichole to przybrane siostry, które poznały się...
2023-08-23
Książka "Miastowi. Slow food i aronia losu" jest zbiorem 21 historii ludzi, którzy po wielu latach egzystencji w wielkim mieście, zdecydowali się na życie na wsi. Opowieść o odwadze, pracy i sile realizacji marzeń, o życiu z pasją i poszukiwaniu sensu.
Można nazwać ich różnie; niepoprawni optymiści czy marzyciele. Ich historie zapalają jednak światełko w ciemnym tunelu, szczególnie jeżeli wydaje nam się, że nasze istnienie jest bez sensu, a wszelkie fantazje i pragnienia nigdy się nie spełnią.
Autorka, żeby poznać odpowiedź na pytanie: jak się żyje "miastowym" na wsi - żeby dotrzeć do prawdy - przemierzyła po Polsce tysiące kilometrów. Ta książka inspiruje do wyborów: stylu życia i miejsca życia, do odważnych decyzji, do zmian. Każda z tych 21 opowieści jest ciekawa i każda czegoś uczy. Jedna trafiają bardziej do czytelnika inne mniej.
"Miastowi..." - to lektura, która może stać się inspiracją, popchnąć do działania. Opisane w niej historie uświadamiają, że łamanie schematów i dążenie do celu, połączone z dużą determinacją, mają szansę zakończyć się sukcesem i sprawić, że odnajdziemy swoje miejsce na ziemi.
Książkę czyta się jednym tchem. Bohaterowie odpowiadają szczerze i konkretnie, a wszystko to z pięknymi zdjęciami oraz opisami.
Serdecznie polecam, szczególnie tym z Was, którzy są na życiowym zakręcie, nie wierzą w swoje możliwości i boją się realizacji marzeń. Warto próbować. Zawsze może się udać.
Książka "Miastowi. Slow food i aronia losu" jest zbiorem 21 historii ludzi, którzy po wielu latach egzystencji w wielkim mieście, zdecydowali się na życie na wsi. Opowieść o odwadze, pracy i sile realizacji marzeń, o życiu z pasją i poszukiwaniu sensu.
Można nazwać ich różnie; niepoprawni optymiści czy marzyciele. Ich historie zapalają jednak światełko w ciemnym tunelu,...
2017-02-21
„Rzeczywistość jest pewnie gorsza niż to, co można sobie wyobrazić.”
O pisarce Kati Hiekkopelto nigdy nie słyszałam, więc z miłą chęcią i bez wahania zgodziłam się na propozycję zapoznania się z jej twórczością. Dodatkowo przekonało mnie,że jest to kryminał w skandynawskich klimatach oraz porównanie z Millenium. Jest to mój kolejny kryminał o mroźnej północy, tyle że nie o Szwecji, Arktyce, ale akcja dzieję się w Finlandii.
Powiem szczerze, że odkładałam czytanie tej powieści na potem...ale jak już zaczęłam to skończyłam w ciągu jednego dnia.
Główna bohaterka Anne Fekete to policjantka, która wyemigrowała jako dziecko do Finlandii z ogarniętej wojną byłej Jugosławii. Tęskni za swoją rodziną i Ojczyzną, nie jest przekonana czy akurat tutaj jest jej miejsce. Pewnego dnia dostaje zadanie przesłuchania młodej dziewczyny Gabrielli - swojej rodaczki, którą zatrzymaną pod zarzutem potrącenia ze skutkiem śmiertelnym staruszka. I zostaję zadane pytanie skąd mężczyzna w piżamie wziął się na środku jezdni?
Zagadka na początku wydaję nam się prosta i już znamy zakończenie, ale wcale tak nie jest. Akcja obfituję w liczne zwroty i niespodzianki. W powieści obok wątku kryminalnego poruszany jest ważny problem jakim jest emigracja i rasizm. Mamy tu narkotykowych dilerów, dwa walczące między sobą gangi Anioły Piekieł i Czarne Kobry o terytorium, porachunki, pranie brudnych pieniędzy, zaginięcia i morderstwa, a przy tym bardzo dużo podejrzanych osób. Atmosfera się zagęszcza i do końca nie wiadomo jak to wszystko się skończy.
Tytuł jest adekwatny do sytuacji w powieści. Pokazuję czytelnikowi bezradność społeczeństwa w walce z przemocą, bezsilność wobec instytucji państwowych i urzędników oraz wobec walki z nałogiem.
Nie jest to łatwa i przyjemna lektura.Zmusza do myślenia i zastanowienia nad problemami emigracji, z którym stykamy się teraz. Wątek społeczny jest nie mniej ważny niż kryminalny. Bohaterowie są bardzo wyraziści i mają mocne charaktery.
Czyta się szybko i przyjemnie, aż od powieści ciężko się oderwać. Ogólnie jestem zadowolona z lektury. Z czystym sercem ją polecam miłośnikom skandynawskich klimatów. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy Anne i jej współpracowników, rodziny i przyjaciół.
Dziękuję bardzo pani Joasi za udostępnienie mi egzemplarza recenzenckiego i możliwość zapoznania się z twórczością fińskiej pisarki. Spotkanie uważam za udane i oby takich pozycji więcej. :)
„Rzeczywistość jest pewnie gorsza niż to, co można sobie wyobrazić.”
O pisarce Kati Hiekkopelto nigdy nie słyszałam, więc z miłą chęcią i bez wahania zgodziłam się na propozycję zapoznania się z jej twórczością. Dodatkowo przekonało mnie,że jest to kryminał w skandynawskich klimatach oraz porównanie z Millenium. Jest to mój kolejny kryminał o mroźnej północy, tyle że nie o...
2023-08-16
"Ania" to książka, która z pewnością znajdzie się na półce każdego fana autorki.
Dwa ostatnie wieczory spędziłam w towarzystwie świetnej babeczki. Patrzyłam jak z małej łobuziary zmienia się w piękną kobietę, jak łamie serca, zachwyca reżyserów swoją naturalnością przed kamerą, jak staje się matką trójki dzieci. Jak zmaga się z trudną codziennością w Łodzi, jak kipi szczęściem w Turcji i jaki spokój bije od niej gdy jest w rodzinnej Gdyni. Jak ustawia pracę zawodową pod to, co dla niej najważniejsze - rodzina.
Przybylska była jedną z pierwszych ofiar tabloidów, która szczególnie doświadczyła ich wścibstwa. Im mocniej ją prześladowali, tym bardziej chroniła swoją prywatność, nie pozwalała na fotografowanie dzieci i wystawanie pod ich przedszkolem.
Książka jest zapisem wydarzeń i emocji Anny Przybylskiej. Zarówno tych dobrych, kiedy odnosiła sukcesy, jak i tych złych, kiedy np. mężczyźni, z którymi się wiązała ograniczali jej karierę zawodową lub wręcz zabraniali pracować. Są też historię związane nieprzemyślanymi decyzjami samej aktorki. Spora część biografii poświęcona jest także rodzinie, czyli Jarkowi i dzieciom. To był jej priorytet. Kiedy była w ciąży znikała z filmu i życia medialnego. To był czas dla niej i dla dziecka, które ma przyjść na świat.
Ania odeszła cichutko i spokojnie, przy mężu, mamie i siostrze. Była człowiekiem, z którym chce się przebywać. Który swoją obecnością i uśmiechem ubarwia nasze życie. Ta "łobuziara z urodą nastolatki i głosem Jana Himilsbacha" śpieszyła się. Jakby chciała jeść jak najwięcej w życiu przeżyć. Zdążyć...
Książka Grzegorza Kubickiego i Macieja Drzewieckiego daje taką szansę. Ania to była mądra, radosna i piękna kobieta. Taką widzimy ją też w tej książce.
Historia opowiedziana przez bliskich Ani skłania do refleksji życia - o tym, co jest najważniejsze w życiu...o tym, że życie trzeba wziąć we własne ręce i z niego korzystać, no i że nigdy nie wiadomo kiedy nas dopadnie coś, co nam je odbierze. Do tej pory jestem wstrząśnięta i ciągle myślą, co mogłabym zmienić w swoim życiu.
Właśnie takie powinny być książki. Gorąco polecam!!!!!
"Ania" to książka, która z pewnością znajdzie się na półce każdego fana autorki.
Dwa ostatnie wieczory spędziłam w towarzystwie świetnej babeczki. Patrzyłam jak z małej łobuziary zmienia się w piękną kobietę, jak łamie serca, zachwyca reżyserów swoją naturalnością przed kamerą, jak staje się matką trójki dzieci. Jak zmaga się z trudną codziennością w Łodzi, jak kipi...
2023-08-12
To kolejna pozycja Beaty Sabały-Zielińskiej o tematyce tatrzańskiej po książce poświęconej TOPR-owi. Tym razem autorka skupia się na schronisku w Dolinie Pięciu Stawów.
"Pięć Stawów. Dom bez adresu" to opowieść o tym, jak powstało kultowe schronisko w Tatrach. Najwyżej położone w polskiej części Tatr, oblegane przez tatromaniaków i wspinaczy, jest miejscem magicznym, którym od dziesięcioleci zarządza jedna rodzina. I o tym, jak wygląda zarządzanie takim obiektem.
W stu procentach zgadzam się z autorką książki, że wędrówka, chodzenie po górach, bycie sam na sam z naturą to "podróż w głąb siebie".
Wygląda na to, że nie tylko dolina jest wyjątkowa, ale i schronisko. Jedyne po polskiej stronie, do którego nie da się dojechać, ale też prowadzone przez szczególną rodzinę. Od kilku pokoleń Krzeptowscy tworzą to miejsce - zarządzają nim, mieszkają tam, przekazują wiedzę swoim dzieciom, wymyślają kolejne usprawnienia. Mam wrażenie, że to książka przede wszystkim o ludziach, którzy na swój dom wybrali to przepiękne miejsce. Anegdotki dotyczące poszczególnych osób przeplatają się z opisami codziennych obowiązków. Do tego garść opowieści o wojnie, ratowaniu ludzi, zakochaniach i niedźwiedziach.
W książce znajdziecie opisane szczęśliwe chwile jak i te tragiczne. Góry nie są bezpieczne, zwłaszcza zimą. Góry pochłonęły nie jedno istnienie. Jeden głupi błąd i nie ma człowieka. Dlatego apelują o rozwagę w górach i o odpowiedni strój.
Książka godna polecenia ze względu na cudowne zdjęcia. Piękna, twarda okładka przyciąga oko. Doskonale napisana. Piękna opowieść o pięknych ludziach. Mi dostarczyła wielu emocji. Uśmiałam się i wzruszyłam. Polecam każdemu, a zwłaszcza miłośnikom Tatr. Ja z ogromną przyjemnością kiedyś się tam wybiorę.
To kolejna pozycja Beaty Sabały-Zielińskiej o tematyce tatrzańskiej po książce poświęconej TOPR-owi. Tym razem autorka skupia się na schronisku w Dolinie Pięciu Stawów.
"Pięć Stawów. Dom bez adresu" to opowieść o tym, jak powstało kultowe schronisko w Tatrach. Najwyżej położone w polskiej części Tatr, oblegane przez tatromaniaków i wspinaczy, jest miejscem magicznym, którym...
2016-07-21
Książkę przeczytałam jednym tchem. Jestem zafascynowana postawą księdza Jana, jego podejściem do życia, wiary, swobodą i prawdziwością wypowiedzi.Nie boi się krytykować tego co złe w kościele,ale pomaga wzmocnić wiarę tym niezdecydowanym.Szanuję go za podejście do chorych i szacunek jakim obdarza chorych i ich rodziny.
Ksiądz Kaczkowski to fenomen w polskim kościele. Idol, głos mądrości i miłości oraz zrozumienia, którego bardzo mi brakowało. Jest oparciem dla wielu chorych, nie tylko na nowotwory. Jego nieustępliwa wiara i równie twarda walka z chorobą są przyczyną, że książka jest rozchwytywana. Zarazem ksiądz Kaczkowski jest przykładem kapłana, który żyje dla innych - zbudował hospicjum w Pucku - i nie ogląda się na żadne zaszczyty czy oklaski tłumów.
Książka genialna. Poglądy ciekawe, aczkolwiek odrobin kontrowersyjne. Bardzo otwarty i inaczej patrzący na życie kapłan. Niesamowicie wciągająca i wylewająca z siebie osobowość człowieka który zmaga się nie tylko z codziennością ale i spoglądającą mu w oczy śmiercią.
Polecam z czystym sercem !!!!
Książkę przeczytałam jednym tchem. Jestem zafascynowana postawą księdza Jana, jego podejściem do życia, wiary, swobodą i prawdziwością wypowiedzi.Nie boi się krytykować tego co złe w kościele,ale pomaga wzmocnić wiarę tym niezdecydowanym.Szanuję go za podejście do chorych i szacunek jakim obdarza chorych i ich rodziny.
Ksiądz Kaczkowski to fenomen w polskim kościele. Idol,...
2019-11-10
..."czy wróci mu pamięć? (...) To jego podświadomość przekręciła klucz w tym zamku i tylko jego podświadomość może go znów otworzyć"
Peter May jest autorem, którego polubiłam po przeczytaniu trylogii Wyspa Lewis. Najnowsza jego powieść "Na szlaku trumien" to wciągający thriller ukazujący nam co się dzieje z badaniami naukowymi i jak są wykorzystywane oraz ile z tych ważnych informacji jest zatajane przez korporacje. Tutaj chodzi o pszczoły i ich wpływ na gospodarkę.
Akcja książki rozpoczyna się od tego, że na plażę wyspy Harris morze wyrzuca mężczyznę. Kiedy odzyskuję przytomność nie wie kim jest i gdzie się znajduję. I nie bardzo ma świadomość do kogo może zwrócić się o pomoc. Postanawia ruszyć przed siebie. Na swojej drodze spotyka kobietę, która mówi mu, że wie gdzie mieszka i jak się nazywa: Neal MacLean i jest pisarzem, który przed rokiem wynajął dom na wyspie, by opisać historię tajemniczego zniknięcia trzech latarników z Eilean Mor przed niemal stu laty. Dociera do domu, jednak nie znajduje tam żadnego rękopisu książki, którą miał już prawie ukończoną i zaczyna wątpić w to czy aby na pewno jest tym za kogo się podaje.
Następnie przenosimy się na Eilean Mor, gdzie w ruinach kamiennej kaplicy zostają odnalezione zwłoki brutalnie zamordowanego mężczyzny. Na miejsce przybywa detektyw George Gunn, policjant, który pojawił się jako bohater drugoplanowy w trylogii Wyspa Lewis. Policja podejrzewa o zbrodnię MacLeana, a on z powodu amnezji nie jest w stanie się obronić.
Tymczasem w Edynburgu Karen Flleming - zbuntowana nastolatka, zmagająca się z traumą po zaginięciu ojca naukowca, dostaje dziwny list. Budzi się w niej przeczucie, że ojciec jej żyje. Zaczyna poszukiwania, wypytuje o ojca ludzi z jego otoczenia, co nie jest na rękę szefom koncernu, w którym pracował.
Książka jest wciągająca i trudno ją odłożyć na później. Zgrabnie wplecione w fabułę zaskakujące zwroty akcji są logiczne i dobrze przemyślane. Sprawnie napisany klimatyczny kryminał, a atmosferę podkreśla otoczenie, w którym wszystko się dzieje: piękne wyspy Hybrydy Zewnętrzne. Polecam!!!
..."czy wróci mu pamięć? (...) To jego podświadomość przekręciła klucz w tym zamku i tylko jego podświadomość może go znów otworzyć"
Peter May jest autorem, którego polubiłam po przeczytaniu trylogii Wyspa Lewis. Najnowsza jego powieść "Na szlaku trumien" to wciągający thriller ukazujący nam co się dzieje z badaniami naukowymi i jak są wykorzystywane oraz ile z tych...
2023-06-04
Książka Małgorzaty Wardy "Jak oddech" przyciągnęła mnie do siebie specyficzną tematyką. W Polsce wciąż jest aktualny problem zaginięć osób w niewyjaśnionych okolicznościach.
W powieści poznajemy dwoje młodych ludzi - Jasmin i Staszka, którzy od dziecka przyjaźnią się i spędzają ze sobą wiele czasu. Ich matki łączy to, że obie zostały wychowane w rodzinach zastępczych, stąd też potrafią znaleźć wspólny język pomimo zupełnie różnych charakterów. Między Jasmin i Staszkiem zaczyna się rodzić uczucie. Gdy tworzy się poważny związek, chłopak nagle znika bez śladu. Wiadomo jedynie, że wyszedł tego dnia do pracy i od tego momentu nikt nie ma pojęcia co się z nim dzieje. Na dodatek ktoś podrzuca pod drzwi matki Jasmin drastyczne zdjęcie. Czy chodzi o porwanie? Może coś zupełnie innego? Zrozpaczona rodzina stawia rozmaite hipotezy, przypuszczenia. Są w szoku i nie potrafią zrozumieć tego, co się stało. Jasmin jest przekonana, że Staszek żyje, dlatego postanawia skorzystać z pomocy jasnowidza, detektywa i policji. Ta cała bezsilność, wielka niewiadoma ich przytłacza. Cierpią, popadają w rozpacz i zastanawiają się czy nie popełnili jakiegoś błędu we wzajemnych relacjach.
"Jak oddech" to druga książka autorki, którą przeczytałam. Każda z nich jest wyjątkowa na swój sposób. W każdej jest poruszony poważny temat społeczny.
Na pewno o tej książce nie można zapomnieć. Pojawia się szereg hipotez, które jednak nie znajdują swojego potwierdzenia w rzeczywistości. Autorka nie podaje nam niczego na srebrnej tacy. Zmusza do analizowania wydarzeń, stawiania własnych pytań i szukania na nie odpowiedzi.
Książkę mogę polecić wszystkim, którzy lubią historię pełne zagadek oraz niedomówień. Jest pełna emocji, po jej przeczytaniu w głowie ma się gonitwę myśli trudne do ogarnięcia. Polecam...
Książka Małgorzaty Wardy "Jak oddech" przyciągnęła mnie do siebie specyficzną tematyką. W Polsce wciąż jest aktualny problem zaginięć osób w niewyjaśnionych okolicznościach.
W powieści poznajemy dwoje młodych ludzi - Jasmin i Staszka, którzy od dziecka przyjaźnią się i spędzają ze sobą wiele czasu. Ich matki łączy to, że obie zostały wychowane w rodzinach zastępczych, stąd...
"Mgła" to nietuzinkowa powieść autorstwa debiutującej Aleksandry Świderskiej. I uważam, że bardzo udany.
Twoja przeszłość zawsze Cię dosięgnie. Brzmi banalnie, ale za to jak bardzo prawdziwie. Niejeden psycholog potwierdzi jak istotny wpływ ma ona na naszą osobowość i życiowe decyzje.
Narkotyki, przypadkowy seks, małoletni kochankowie to codzienność Konrada - homoseksualisty, biznesmena, gangstera i właściciela gejowskich klubów. To właśnie na niego spada podejrzenie, kiedy Wrocławiem wstrząsa informacja o makabrycznym morderstwie młodego chłopaka. Ciało chłopca okaleczono, pozbawiono genitaliów i jak śmiecia porzucono w kanałach. Do sprawy zostaje przydzielony Adam Aleksandrowicz, detektyw wrocławskiej policji mający na swoim koncie same sukcesy oraz Elka Soyta, jego partnerka - policjantka, psycholog i profilerka w jednym. Adam to typowy facet po przejściach...brak rodziny, uzależniony od leków i alkoholu, jest niesamowicie podatny na pokusy czyhające w świecie Konrada.
To opowieść o zemście, zaborczej miłości, pragnieniu odnalezienia samego siebie, o demonach - które nie dają spać, przemocy - która niszczy rodzinę i braku zrozumienia u najbliższych. Od samego początku fabuła mnie wciągnęła, a wątek przedstawiający relację policjanta i gangstera dobrze dopracowany. Autorka postarała się opisać relację między mężczyznami w sposób smaczny i wyważony. Akcja toczy się swoim torem, a i wątek kryminalny jest ciekawy. Zakończenie jest oczywiste, ale i zaskakujące. Bardzo jestem ciekawa co wydarzy się dalej. Zdecydowanie moje klimaty, więc na pewno sięgnę po kontynuację. Polecam!!
"Mgła" to nietuzinkowa powieść autorstwa debiutującej Aleksandry Świderskiej. I uważam, że bardzo udany.
więcej Pokaż mimo toTwoja przeszłość zawsze Cię dosięgnie. Brzmi banalnie, ale za to jak bardzo prawdziwie. Niejeden psycholog potwierdzi jak istotny wpływ ma ona na naszą osobowość i życiowe decyzje.
Narkotyki, przypadkowy seks, małoletni kochankowie to codzienność Konrada -...