-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel15
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-01-13
Mam mieszane uczucia po przeczytaniu opowiadań Mariany Enriquez. Są one wprawdzie jak najbardziej sprawnie napisane i przedstawiają ciekawe spojrzenie na świat grozy, takie całkiem egzotyczne dla europejskiego czytelnika, z lokalnymi wierzeniami latynoamerykańskich ulic, opowieściami przekazywanymi kolejnym osobom, tak jak przekazuje się pikantne bądź makabryczne plotki, to koloryt, którego sam doświadczyłem odwiedzając przed laty inne południowoamerykańskie miasto, Medellin z jego duchami i nawiedzonymi miejscami niemalże na każdym rogu i z historiami, których moi rozmówcy sami doświadczyli i przekazywali dalej jako niezaprzeczalne fakty, przyjmowane zresztą przez pozostałych rozmówców bez cienia niedowierzania.
Takie sceny i nastroje są widoczne w tym tomie opowiadań, ta oczywistość wydarzania się trudnych do ogarnięcia rozumem zdarzeń ma swój urok. Autorka jednak nie kreuje tutaj żadnego romantyzmu niezwykłych historii, jak choćby tego znanego z opowiadań w stylu gotyckim, jeżeli już, robi to rzadko. Częściej miejsca i osoby przedstawiane w tym tomie lepią się od brudu, spływają kałem, uryną i ściekami, nad ulicami unosi się dławiący fetor gnijących śmieci i czegoś jeszcze, tego niepokojącego, rozkładających się ciał, słabo maskowany zapachem wszechobecnego dymu papierosowego i smażonego na grillu mięsa.
Turpizm scen rozgrywających się w dzielnicach nędzy, czy miejscach spotkań narkomanów i wyrzutków społeczeństwa przytłacza, empatia dla ludzi, którzy się tam znaleźli miesza się z odrazą i potępieniem. Kręgi dantejskich piekieł przenikają się z wszystkimi, również bogatymi dzielnicami Buenos Aires rozsiewając ukrytą zarazę i nasycając się tym, co w nich już wcześniej było złe. Nazwa miasta oznaczająca dobre wiatry zdaje się być tutaj oksymoronem.
Mam mieszane uczucia po przeczytaniu opowiadań Mariany Enriquez. Są one wprawdzie jak najbardziej sprawnie napisane i przedstawiają ciekawe spojrzenie na świat grozy, takie całkiem egzotyczne dla europejskiego czytelnika, z lokalnymi wierzeniami latynoamerykańskich ulic, opowieściami przekazywanymi kolejnym osobom, tak jak przekazuje się pikantne bądź makabryczne plotki, to...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-12-17
Alberto Manguel wspaniale pisze o książkach, ich czytaniu i kolekcjonowaniu. Tytułowe pożegnanie z biblioteką, to intymna opowieść o miłości i stracie pewnej jej formy. Erudycja, empatia i wysoka kultura słowa to tylko kilka haseł, którymi mógłbym określić dzieło byłego dyrektora Biblioteki Narodowej w Buenos Aires.
Alberto Manguel wspaniale pisze o książkach, ich czytaniu i kolekcjonowaniu. Tytułowe pożegnanie z biblioteką, to intymna opowieść o miłości i stracie pewnej jej formy. Erudycja, empatia i wysoka kultura słowa to tylko kilka haseł, którymi mógłbym określić dzieło byłego dyrektora Biblioteki Narodowej w Buenos Aires.
Pokaż mimo to2021-09-01
Pomimo iż krótsze formy literackie należą do mniej znanych dzieł Garcíi Márqueza, warto poświęcić im chwilę czasu. Na szczególną uwagę zasługuje jego ostatni zbiór zatytułowany "Dwanaście opowiadań tułaczych". Autor opuszcza w nich swoją ojczyznę i przenosi akcję do krajów europejskich: Hiszpanii, Francji, Włoch, Szwajcarii i Austrii. Nie porzuca jednak Karaibów na dobre, czyniąc mieszkańców tego regionu bohaterami opowieści. Są to ludzie o mocno zakorzenionej w ich duszach kulturze latynoamerykańskiej, członkowie kolonialnych rodów, arystokraci, politycy ale także osoby o mniej szlachetnym pochodzeniu czy profesji, jak choćby prostytutki. Karaibskość tkwi w nich na tyle mocno, że nie wyrzekają się na obczyźnie własnej mentalności, kultywując ojczyste zwyczaje. Czasem różnice kulturowe doprowadzają do spięć z Europejczykami, kiedy indziej traktowane są jako pewna, dość barwna i interesująca osobliwość.
Ważnym elementem stylu "Dwunastu opowiadań tułaczych" jest ich poetyckość. Nie każde z nich da się wpisać w nurt realizmu magicznego ale w każdym można dostrzec wyraźne nuty nostalgii i melancholii. Niektóre zawierają elementy grozy, inne absurdu czy czarnego humoru. Połączenie motywów latynoamerykańskich z europejskimi a także realistycznych z onirycznymi, w wydaniu Gabriela Garcíi Márqueza tworzy niezwykle udaną, spójną całość.
Prywatna notatka: Poprzednio czytane 25 stycznia 2021
Pomimo iż krótsze formy literackie należą do mniej znanych dzieł Garcíi Márqueza, warto poświęcić im chwilę czasu. Na szczególną uwagę zasługuje jego ostatni zbiór zatytułowany "Dwanaście opowiadań tułaczych". Autor opuszcza w nich swoją ojczyznę i przenosi akcję do krajów europejskich: Hiszpanii, Francji, Włoch, Szwajcarii i Austrii. Nie porzuca jednak Karaibów na dobre,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-04
Wracam po latach do opowiadań kubańskiego nowelisty, po to żeby znów poczuć na twarzy wiejącą ze stron tomiku opowiadań bryzę Morza Karaibskiego. Dzięki sugestywnemu językowi łatwo można się przenieść na tereny nadmorskich wiosek i osad zagubionych gdzieś z dala od wielkich miast i towarzyszyć ich mieszkańcom w dolach i niedolach ich codziennego życia, które nawet na rajskiej tropikalnej wyspie nie jest wcale takie różne od życia wszystkich tych, którzy gdziekolwiek indziej w pocie czoła muszą pracować na swój skromny kawałek chleba.
Prywatna notatka: poprzednie czytanie - 8 stycznia 2012
Wracam po latach do opowiadań kubańskiego nowelisty, po to żeby znów poczuć na twarzy wiejącą ze stron tomiku opowiadań bryzę Morza Karaibskiego. Dzięki sugestywnemu językowi łatwo można się przenieść na tereny nadmorskich wiosek i osad zagubionych gdzieś z dala od wielkich miast i towarzyszyć ich mieszkańcom w dolach i niedolach ich codziennego życia, które nawet na...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-09-28
Piękna, nieco baśniowa powieść o miłości do książek. To właśnie z niej pochodzą tak popularne na LC zdania:
"Jako czytelnicy szpiegujemy biblioteki przyjaciół, choćby tylko dla rozrywki. Czasami po to, żeby odkryć książkę, którą chcielibyśmy przeczytać, a której nie mamy, czasami po to, żeby dowiedzieć się, co pożarło zwierzę, z którym się zadajemy".
albo
"Nikt nie chce stracić książki. Wolimy zgubić pierścionek, zegarek czy parasol niż książkę, której już nie będziemy czytali, ale która zachowuje, w samym brzmieniu tytułu, jakąś dawną i być może utraconą emocję".
Do "Domu z papieru" wracam po kilku latach. Jest dobrze, nawet bardzo dobrze.
Pierwsze czytanie 13.11.2014
Piękna, nieco baśniowa powieść o miłości do książek. To właśnie z niej pochodzą tak popularne na LC zdania:
"Jako czytelnicy szpiegujemy biblioteki przyjaciół, choćby tylko dla rozrywki. Czasami po to, żeby odkryć książkę, którą chcielibyśmy przeczytać, a której nie mamy, czasami po to, żeby dowiedzieć się, co pożarło zwierzę, z którym się zadajemy".
albo
"Nikt nie chce...
2004
2003
2002
1999-02-19
1999-02-26
2011-10-18
2000-06-17
2000-10-16
2001-01-12
2004-04-04
2010-08-24
2020-02-18
Erudycja Borgesa podana tym razem w wierszowanej formie. Obowiązkowe znaki rozpoznawcze jego twórczości są, a jakżeby inaczej, obecne i w tym tomiku, tak więc wielokrotnie natkniemy się tu na: lustra, labirynty, tygrysy, miecze i książki. Geograficzny rozstrzał motywów nie jest może tak imponujący jak w innych dziełach mistrza ale i tak całkiem pokaźny, powędrujemy zatem do jego rodzinnej Argentyny, zahaczymy przelotnie o pobliski Urugwaj po to, żeby się zapuścić dalej do Stanów Zjednoczonych, Anglii, Szkocji, Izraela, Grecji, Skandynawii, Indii, Persji, Niemiec i kilku innych krain tego (i tamtego) świata.
Mnie Borges nigdy się nie nudzi, nawet jego stałe motywy - zawsze pozwalam mu się uwieść i zawsze udaje mu się to zadziwiająco łatwo. :)
Erudycja Borgesa podana tym razem w wierszowanej formie. Obowiązkowe znaki rozpoznawcze jego twórczości są, a jakżeby inaczej, obecne i w tym tomiku, tak więc wielokrotnie natkniemy się tu na: lustra, labirynty, tygrysy, miecze i książki. Geograficzny rozstrzał motywów nie jest może tak imponujący jak w innych dziełach mistrza ale i tak całkiem pokaźny, powędrujemy zatem do...
więcej mniej Pokaż mimo to1999-02-12
2011-11-12
Przy mnóstwie autorów, treść i poziom opowiadań prezentują się bardzo różnie. Kilka świątecznych historii napisanych jest po mistrzowsku, inne bardzo łatwo ulatują z pamięci zaraz po przeczytaniu, niemniej jednak warto przeczytać i wyrobić sobie własną opinię.
Przy mnóstwie autorów, treść i poziom opowiadań prezentują się bardzo różnie. Kilka świątecznych historii napisanych jest po mistrzowsku, inne bardzo łatwo ulatują z pamięci zaraz po przeczytaniu, niemniej jednak warto przeczytać i wyrobić sobie własną opinię.
Pokaż mimo to