-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-01-13
2023-12-09
Mocna książka o wchodzeniu w dorosłość. Od pierwszego akapitu chwyta za gardło i trzyma przez resztę stron. Lektura tej niewielkiej powieści o miłości i śmierci uwiera jak piasek wdzierający się pod powieki. Obserwując zmagania młodego bohatera z ciężarem, który nieopatrznie wziął na siebie czułem przytłaczającą bezradność, niezdolność do wykonania żadnego sensownego gestu, jak choćby doradzenia Leonardowi co powinien zrobić w sytuacji, w jakiej się znalazł.
Ciekawy jestem czy powieść Jestina doczekała się adaptacji filmowej, lub czy jest ona planowana. "Upał" z pewnością ma ogromny potencjał do stania się kanwą dobrego filmu o utracie niewinności.
Mocna książka o wchodzeniu w dorosłość. Od pierwszego akapitu chwyta za gardło i trzyma przez resztę stron. Lektura tej niewielkiej powieści o miłości i śmierci uwiera jak piasek wdzierający się pod powieki. Obserwując zmagania młodego bohatera z ciężarem, który nieopatrznie wziął na siebie czułem przytłaczającą bezradność, niezdolność do wykonania żadnego sensownego gestu,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Rozmowy z Lévi-Straussem zawarte w "Micie i znaczeniu" sygnalizują bardzo ciekawe wątki obecne w twórczości słynnego antropologa kultury. Mogą one być bazą do dalszych poszukiwań w zakresie analizy mitów, przydatne tutaj mogą być występujące w tekście przypisy.
Książkę jako całość oceniam na 6/10 z powodu tego, że jest zbyt krótka i jak dla mnie zbyt powierzchowna i chaotyczna. Ważne dla miłośników mitów tematy są tutaj zaledwie zasygnalizowane. Inny aspekt mojej oceny jest taki, że nie do końca czuję to co autor chciał przekazać i tutaj minusem znowu jest objętość książki, brakowało mi szerszego kontekstu zagadnień, szczegółowego wprowadzenia do danego mitu czy motywu.
Rozmowy z Lévi-Straussem zawarte w "Micie i znaczeniu" sygnalizują bardzo ciekawe wątki obecne w twórczości słynnego antropologa kultury. Mogą one być bazą do dalszych poszukiwań w zakresie analizy mitów, przydatne tutaj mogą być występujące w tekście przypisy.
Książkę jako całość oceniam na 6/10 z powodu tego, że jest zbyt krótka i jak dla mnie zbyt powierzchowna i...
2023-06-18
"Ludzie Boga" to w szerokim rozumieniu testament Christiana de Chergé, przeora klasztoru trapistów w Tibhirine w Algierii, który poniósł śmierć męczeńską wraz z sześcioma współbraćmi w maju 1996 roku.
Książka częściowo pisana w postaci zestawu homilii na różne święta roku liturgicznego jest świadectwem głębokiej wiary, nadziei i miłości, a także pełną pokory i zrozumienia próbą dialogu między chrześcijaństwem a islamem.
Na podstawie tej książki i późniejszych tragicznych losów mnichów z gór Atlas powstał poruszający film o tym samym tytule.
"Ludzie Boga" to w szerokim rozumieniu testament Christiana de Chergé, przeora klasztoru trapistów w Tibhirine w Algierii, który poniósł śmierć męczeńską wraz z sześcioma współbraćmi w maju 1996 roku.
Książka częściowo pisana w postaci zestawu homilii na różne święta roku liturgicznego jest świadectwem głębokiej wiary, nadziei i miłości, a także pełną pokory i zrozumienia...
2023-05-31
Książka zawiera biografię Matki Mechtyldy (Katarzyny de Bar) na tle epoki, w której żyła, fragmenty jej dzieł poświęconych Eucharystii oraz listy adresowane do sióstr zakonnych i wpływowych przyjaciółek. Była to kobieta nieprzeciętna, która potrafiła czerpać siłę nawet z przeciwności, jakie ją spotykały.
Oczywiście, największą siłę czerpała z adoracji Najświętszego Sakramentu, którego kultowi poświęciła całe swoje zakonne życie. Jej niezwykle dojrzała postawa wobec spraw wiary miała bardzo ludzki wymiar. Matka Mechtylda była kobietą obdarzoną wyrazistym temperamentem i dużym poczuciem humoru, co utrudniało jej życie w swojej epoce, ale nadaje jej głęboko humanistycznego rysu z perspektywy wieków, jakie minęły od czasu jej śmierci.
Książka zawiera biografię Matki Mechtyldy (Katarzyny de Bar) na tle epoki, w której żyła, fragmenty jej dzieł poświęconych Eucharystii oraz listy adresowane do sióstr zakonnych i wpływowych przyjaciółek. Była to kobieta nieprzeciętna, która potrafiła czerpać siłę nawet z przeciwności, jakie ją spotykały.
Oczywiście, największą siłę czerpała z adoracji Najświętszego...
2023-04-12
Po lekturze tego tomiku czuję się jeszcze bardziej utwierdzony w przekonaniu, że awangarda poetycka to jednak nie moja bajka.
Widząc króciutkie wiersze w sumie ucieszyłem się, myśląc, że biorę do ręki coś zbliżonego do zbiorku haiku. Nawet doszukałem się w kilku pierwszych z tych pięciowersowych utworów pewnego podobieństwa, ale było to wrażenie bardzo efemeryczne.
Urwane strzępki myśli wrzucone do maszyny losującej... i otrzymujemy gotowy wiersz.
Wolę jednak kiedy poeta myśli o odbiorcy a nie tylko o samym sobie. Brakowało mi tutaj komunikatywności przekazu, nawiązania nici porozumienia między autorem a czytelnikiem. Pewnie miłośnikom współczesnej poezji spodoba się ten tomik, mnie, niestety niekoniecznie.
Po lekturze tego tomiku czuję się jeszcze bardziej utwierdzony w przekonaniu, że awangarda poetycka to jednak nie moja bajka.
Widząc króciutkie wiersze w sumie ucieszyłem się, myśląc, że biorę do ręki coś zbliżonego do zbiorku haiku. Nawet doszukałem się w kilku pierwszych z tych pięciowersowych utworów pewnego podobieństwa, ale było to wrażenie bardzo efemeryczne....
2022-08-20
Książka w sumie bardzo dobrze napisana. Tajemniczy, samotny bohater, ciekawa narracja, jak zawsze zresztą u Garniera. Jednak moja wrażliwość nie akceptuje pewnych zachowań postaci - chyba daleko mi do bycia fanem kryminałów.
Książka w sumie bardzo dobrze napisana. Tajemniczy, samotny bohater, ciekawa narracja, jak zawsze zresztą u Garniera. Jednak moja wrażliwość nie akceptuje pewnych zachowań postaci - chyba daleko mi do bycia fanem kryminałów.
Pokaż mimo to2022-07-01
Po ośmiu latach wróciłem do lektury Pascala Garniera. Urzekająca narracja "Daleko, dalej" pasuje do znanego mi "Jak się ma twój ból?". Jest samotnik, jest morze, trudny życiorys, ale jest również coś odpychającego w tej książce. Nie zdradzę co, bo być może według większości odbiorców jest to jej największy atut. Kryminały noir chyba nie do końca są moją bajką.
Po ośmiu latach wróciłem do lektury Pascala Garniera. Urzekająca narracja "Daleko, dalej" pasuje do znanego mi "Jak się ma twój ból?". Jest samotnik, jest morze, trudny życiorys, ale jest również coś odpychającego w tej książce. Nie zdradzę co, bo być może według większości odbiorców jest to jej największy atut. Kryminały noir chyba nie do końca są moją...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-31
Już od pierwszej strony urzekł mnie język tej książki. Od razu też polubiłem jej bohaterów, z wszystkimi ich zaletami i wadami. Simon i Bernard są krańcowo różni, mimo to niemal natychmiast po poznaniu się zaczynają się nawzajem lubić, co więcej, ufać sobie niemal bezgranicznie, chociaż obydwaj doznają szoku widząc do jakich zachowań jest zdolny ten drugi. Simon nie zawaha się poprosić o przysługę jaką sam wyświadczył przed laty przyjacielowi, a Bernard, pomimo iż spełnienie jej nie leży w jego naturze wykona ją perfekcyjnie, bez słowa sprzeciwu. Podejrzliwego czytelnika uprzedzę, że nie chodzi tu o żadną formę kontaktu seksualnego.
Polecam!
Już od pierwszej strony urzekł mnie język tej książki. Od razu też polubiłem jej bohaterów, z wszystkimi ich zaletami i wadami. Simon i Bernard są krańcowo różni, mimo to niemal natychmiast po poznaniu się zaczynają się nawzajem lubić, co więcej, ufać sobie niemal bezgranicznie, chociaż obydwaj doznają szoku widząc do jakich zachowań jest zdolny ten drugi. Simon nie zawaha...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04-02
Motyw ciszy i milczenia w literaturze i sztuce, bo to jest głównym tematem opracowania (mógłbym napisać nieco złośliwie: w literaturze i sztuce francuskiej), wydaje się bardzo kusząca. Milczeć można na wiele sposobów i wiele milczeniem zakomunikować. Również cisza opisywana w dziełach największych pisarzy i widoczna na obrazach pustych pomieszczeń, jak choćby u Van Gogha jest czymś, o czym można pisać wielotomowe dzieła. Zgodzę się z moim przedmówcą (tedaw), że książka ta jest w dużym stopniu zbiorem cytatów o ciszy. Za mało było w tym głębi, zbyt często powtarzał się schemat: motyw ciszy w/u..., cytat z jednego dzieła, cytat z innego i następny motyw, cytat, kolejny cytat...
Pomimo dość pobieżnego potraktowania tematu przez autora oceniam książkę jako dobrą, gdyż może być ona całkiem niezłą bazą do samodzielnego studiowania motywów ciszy i milczenia w rozmaitych, wymienionych w niej dziełach.
Motyw ciszy i milczenia w literaturze i sztuce, bo to jest głównym tematem opracowania (mógłbym napisać nieco złośliwie: w literaturze i sztuce francuskiej), wydaje się bardzo kusząca. Milczeć można na wiele sposobów i wiele milczeniem zakomunikować. Również cisza opisywana w dziełach największych pisarzy i widoczna na obrazach pustych pomieszczeń, jak choćby u Van Gogha...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02-01
Młodziutki francuski podróżnik zabiera czytelnika w podróż w nieznane, a właściwie dwie podróże, jako że "Zielone piekło" to jednotomowe wydanie relacji z dwóch wypraw autora do Ameryki Południowej - do Brazylii i Gujany Francuskiej. Maufrais zderzył się w czasie swoich wypraw z realiami lasu równikowego, którego majestatyczne piękno przysłonięte jest groźną stroną natury. W czasie swoich podróży natknął się także na ogrom ludzkiej niedoli na terenach byłych europejskich kolonii.
Śledząc losy młodego odkrywcy towarzyszymy mu w jego chwilach radości i zachwytu nad potęgą południowoamerykańskich rzek, wodospadów i bezkresnych puszcz, dzielimy jego wątpliwości i fizyczny ból, przymieramy razem z nim głodem i wzdrygamy ze wstrętem kiedy opisuje swoje posiłki uzależnione od powodzenia polowania. Wszystko to jest niezwykle obrazowo opisane i zilustrowane fotografiami autora.
Młodziutki francuski podróżnik zabiera czytelnika w podróż w nieznane, a właściwie dwie podróże, jako że "Zielone piekło" to jednotomowe wydanie relacji z dwóch wypraw autora do Ameryki Południowej - do Brazylii i Gujany Francuskiej. Maufrais zderzył się w czasie swoich wypraw z realiami lasu równikowego, którego majestatyczne piękno przysłonięte jest groźną stroną natury....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-06
Wiersze Verlaine'a to naprawdę wielka poezja. Jest tutaj wszystko, co w klasycznych utworach lirycznych być powinno. Jest rym, są emocje, opisy natury przeplecione z ludzkimi namiętnościami, treść i forma doskonale współgrają. Nie ma za to banału i miałkości. Jest dużo piękna ale jest też i ta brzydsza strona świata, bez której poezja nie byłaby tak autentyczna.
Wiersze Verlaine'a to naprawdę wielka poezja. Jest tutaj wszystko, co w klasycznych utworach lirycznych być powinno. Jest rym, są emocje, opisy natury przeplecione z ludzkimi namiętnościami, treść i forma doskonale współgrają. Nie ma za to banału i miałkości. Jest dużo piękna ale jest też i ta brzydsza strona świata, bez której poezja nie byłaby tak autentyczna.
Pokaż mimo to2020-09-29
Książkę niniejszą przedstawiającą zawiłości i arkana narodzonej w zamierzchłych czasach, a mimo tego powszechnie uprawianej i dzisiaj sztuki otrzymałem w prezencie urodzinowym. Na szczęście moją reakcją był tylko gwałtowny wybuch śmiechu... Aż boję się tego co mogłoby się wydarzyć po uprzednim spożyciu obfitego posiłku...
...Chociaż, jak wynika z analizy tego zacnego XVIII-wiecznego tekstu, inna reakcja wcale nie byłaby aż tak wielkim, jak nam się obecnie wydaje nietaktem. :)
Książeczka miejscami jest bardzo śmieszna, gdzie indziej lekko trąci nudą ale ogólnie warto przeczytać w ramach odstresowania.
Książkę niniejszą przedstawiającą zawiłości i arkana narodzonej w zamierzchłych czasach, a mimo tego powszechnie uprawianej i dzisiaj sztuki otrzymałem w prezencie urodzinowym. Na szczęście moją reakcją był tylko gwałtowny wybuch śmiechu... Aż boję się tego co mogłoby się wydarzyć po uprzednim spożyciu obfitego posiłku...
...Chociaż, jak wynika z analizy tego zacnego...
2020-08-02
Jeśli w swojej opinii o pierwszej części "Brewiarza zwyciężonych" porównywałem zapoznawanie się z poglądami Ciorana do jazdy rollercoasterem, to w drugiej części bombardowanie przez autora jego impresjami na rozmaite tematy mogę porównać do bycia puszczonym ze zbocza góry w beczce o ścianach wyłożonych ruchomymi obrazami kalejdoskopu. Multum sentencjonalnych stwierdzeń i przeskakiwanie z tematu na temat sprawiły, że nie potrafiłem się skupić na jakimś klarownym przekazie. Po skończeniu lektury i zatrzymaniu tej wirującej psychodelicznej beczki zupełnie niewiele z tego, co przeczytałem potrafiłem zatrzymać w mojej głowie, reszta gdzieś się powytrząsała na wybojach... A może Cioranowi chodziło właśnie o to, żeby oszołomić czytelnika? No, dobra wkrótce pewnie dam mu kolejną szansę, a sobie zafunduję jeszcze jedną literacką jazdę bez trzymanki. Łudzę się, że będzie lepiej. Zobaczymy :)
Jeśli w swojej opinii o pierwszej części "Brewiarza zwyciężonych" porównywałem zapoznawanie się z poglądami Ciorana do jazdy rollercoasterem, to w drugiej części bombardowanie przez autora jego impresjami na rozmaite tematy mogę porównać do bycia puszczonym ze zbocza góry w beczce o ścianach wyłożonych ruchomymi obrazami kalejdoskopu. Multum sentencjonalnych stwierdzeń i...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-27
Położona w północno-zachodniej Francji Bretania to w głównej części półwysep wdzierający się mocno postrzępionymi brzegami w oblewające go wody Oceanu Atlantyckiego. Na tych skalistych, omiatanych wichrami wybrzeżach, trwa odwieczna walka żywiołów. Wzburzone fale raz po raz uderzają w palczasto wystające cyple ze wznoszącymi się na nich stromymi klifami, tworząc krajobraz niezwykle malowniczy, jednakże, zdawałoby się, zupełnie niesprzyjający osiedlaniu się ludzi. Jest to jednak mylne wrażenie, gdyż od zamierzchłych czasów ziemie te zamieszkują Bretończycy – lud równie zahartowany w przeciwnościach i dziejowych burzach, co i same brzegi, na których żyje.
W czasach rozgrywania się akcji "Rybaka islandzkiego", w drugiej połowie XIX w. Bretończycy mieszkający na wybrzeżach trudnili się głównie połowami ryb, wypuszczając się często na odległe wody północnego Atlantyku, aż do wybrzeży Islandii. Bohaterowie powieści to właśnie grupa rybaków odbywających takie rejsy – nazywani byli z tego powodu Islandczykami. Wyruszali oni niewielkimi stateczkami co roku, pod koniec zimy, na daleką północ, po czym, o ile dopisało im szczęście, wracali na początku jesieni w rodzinne strony. Żeby dopomóc kapryśnemu szczęściu, ci bardzo religijni ludzie zawierzali swe losy Matce Bożej, której fajansowa figurka, dobrze zabezpieczona przed upadkiem, stała na honorowym miejscu w głównej kajucie statku. Niekończące się dni islandzkiego lata upływały im na połowach dorsza, którego zgromadzony zapas zapewniał im i ich rodzinom dostatek. Monotonną pracę urozmaicało im śpiewanie ulubionej szanty: "Jean-François de Nantes". Od czasu do czasu na te dalekie wody wpływały statki pocztowe i przywoziły długo wyczekiwane wieści od najbliższych, często pisane jedną ręką do wielu adresatów, gdyż niewiele osób z nadmorskich wiosek potrafiło czytać i pisać. Jesień i zima to z kolei dla żonatych rybaków czas spędzany w gronie rodziny, a dla samotnych - czas zawierania znajomości z równie stęsknionymi towarzystwa młodych ludzi, pogrążonymi w codziennych obowiązkach dziewczynami; czas krótkiego narzeczeństwa i wesel. Ten roczny rytm wspólny dla całej społeczności sprawiał, że nawet dzieci rodziły się w większości rodzin w jednej porze roku, często widząc swych ojców dopiero kilka miesięcy po przyjściu na świat.
Centralną postacią "Rybaka islandzkiego" jest Jan Gaos, młody rybak wyróżniający się spośród współtowarzyszy zarówno urodą, jak i niepokornym charakterem. Podczas jednego z wesel wyznaczono mu jako partnerkę Gaud, urodziwą pannę z bogatej rodziny. O losach tych dwojga, a także innych osób z ich otoczenia, żyjących w miejscu i czasie, które nie zawsze sprzyjały budowaniu spokojnej rodzinnej przystani, można przeczytać w tej niesłusznie zapomnianej powieści.
Położona w północno-zachodniej Francji Bretania to w głównej części półwysep wdzierający się mocno postrzępionymi brzegami w oblewające go wody Oceanu Atlantyckiego. Na tych skalistych, omiatanych wichrami wybrzeżach, trwa odwieczna walka żywiołów. Wzburzone fale raz po raz uderzają w palczasto wystające cyple ze wznoszącymi się na nich stromymi klifami, tworząc krajobraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-07-12
No i jak ja mam potraktować to dzieło Ciorana? On tak na poważnie myślał? Tyle tu różnorodnych spostrzeżeń: uduchowionych i bezbożnych, wyszukanych i przeciętnych, poetyckich i przyziemnych, niektóre wydają się być przebłyskami geniuszu, podczas gdy inne są po prostu tanią prowokacją.
Początek jest niezły. Odniesienie do ogrodu i małości człowieka wobec Boga. Nie jest to jednak średniowieczna, pełna pokory małość. Człowiek jawi się jako butny uzurpator, gotów szybko stać się większym od Stwórcy i odbić z jego rąk świat. Bogu nie pozostaje nic innego niż z czystej nudy i złośliwości pustoszyć ogrody człowieka po to, żeby ten tęskniąc za rajem stworzył sobie religię. Mieszkańcom raju nie była ona przecież potrzebna… No a potem to już istny rollercoaster krytyki rozmaitych religii, z chrześcijaństwem na czele, zachęta do rozwijania blokowanego przez religię „ja” i do kultywowania w sobie nietolerancji. Jako, że nie przepadam za wybujałością ego i krytyką byle skrytykować, nie oceniam tej części szczególnie wysoko. Nie moja bajka.
Za to część odnosząca się do Rumunii wydaje mi się zdecydowanie bardziej dojrzała. Tu mamy Ciorana w odsłonie refleksyjnej, poetyckiej i tak zwyczajnie smutnej. Język tej części pełen jest działających na zmysły metafor: słyszymy pohukiwanie puszczyka nad głowami ojców narodu tworzących rumuńską państwowość; w nozdrza uderza woń prześcieradeł przypominająca zapach całunu. Oczywiście sięgnę po drugą odsłonę „Brewiarza zwyciężonych”.
No i jak ja mam potraktować to dzieło Ciorana? On tak na poważnie myślał? Tyle tu różnorodnych spostrzeżeń: uduchowionych i bezbożnych, wyszukanych i przeciętnych, poetyckich i przyziemnych, niektóre wydają się być przebłyskami geniuszu, podczas gdy inne są po prostu tanią prowokacją.
Początek jest niezły. Odniesienie do ogrodu i małości człowieka wobec Boga. Nie jest to...
2020-05-02
Lekturę dzieł Ciorana zaczynam od jednej z jego wcześniejszych książek, napisanej kiedy ten pesymistyczny rumuński myśliciel jeszcze tworzył w języku ojczystym ale ciałem i duszą już był nad Sekwaną. Zaledwie kilka kroków w czasie dzieli go od stania się całkowicie i do końca pisarzem francuskojęzycznym. Za jego oddanie nowej ojczyźnie, odpłaci mu ona po latach zaliczeniem go do klasyków swego języka.
Czytając początkowe strony „O Francji” można odnieść wrażenie, że Cioran darzy tytułowy kraj bałwochwalczym wręcz uwielbieniem. Francja jawi się tu jako jedna z dwóch najważniejszych kolebek cywilizacji europejskiej. Od trzymającej się natury, mocno metafizycznej Grecji odróżnia ją poruszanie się po torze do natury równoległym, skupionym mocno na sensie. Tajemnica, emocje, dusza to zdewaluowane wartości spowalniające postęp rozumu – elementu, któremu Francja oddała się na całą epokę i uczyniła zeń nowego boga, dawnego spychając wraz z całą sferą religii i wszelakiej duchowości na margines, który dodatkowo zostaje odcięty i pozostawiony daleko w tyle, czyli tam, gdzie zatrzymały się pozostałe ludy europejskie.
Rozum, który osiąga doskonałość zaczyna się stawać czystą formą. Jego wyrafinowanie rodzi się z nudy ale nawet nuda przyjmuje finezyjną postać „ennui”. Najwyższą sztuką staje się konwersacja, mowa pełna jest subtelnych ornamentów a jeżeli ozdobniki te nabierają jednak form mniej ulotnych, dających się utrwalić w postaci postrzegalnej dla zmysłów, to najbardziej powinowate im są menuety, gobeliny, koronki, wytworne meble czy rezydencje.
Francuskość staje się synonimem kompletności, wszystko co najbardziej istotne w kulturze sztuce czy historii nie ominęło Francji. Ta obfitość wszystkiego, nieustanna sytość, niepohamowane spełnienie i poczucie supremacji zaowocowały niechęcią do ekspansji, Francuzi zaczęli stawać się coraz bardziej osiadli i… coraz bardziej przeciętni. Nie było tu miejsca na chamstwo i prostactwo ale skoro finezja była normą, to stała się w końcu pospolitością, geniusze przestali być potrzebni w tak genialnym narodzie.
Mówi się, że jeżeli osiągnęło się dno, to wszystko, co następuje potem może być wyłącznie lepsze. A co stanie się, jeśli osiągnęło się szczyt? Odpowiedź jest oczywista i niepozostawiająca nawet cienia złudzeń – degeneracja, rozkład i upadek. Francja jednakże, jakżeby inaczej, nawet to wymyśliła i wcieliła w życie po swojemu, rodząc dekadentyzm i rewolucję. Jak przystało na naczelnego pesymistę XX wieku, Cioran metodycznie, krok po kroku dekonstruuje obraz kraju doskonałego, czyniąc to tak brawurowo, że lektura „O Francji” staje się prawdziwą ucztą intelektualną.
Lekturę dzieł Ciorana zaczynam od jednej z jego wcześniejszych książek, napisanej kiedy ten pesymistyczny rumuński myśliciel jeszcze tworzył w języku ojczystym ale ciałem i duszą już był nad Sekwaną. Zaledwie kilka kroków w czasie dzieli go od stania się całkowicie i do końca pisarzem francuskojęzycznym. Za jego oddanie nowej ojczyźnie, odpłaci mu ona po latach zaliczeniem...
więcej mniej Pokaż mimo to2005
2004
2020-02-16
Właściwie to mógłbym się podpisać pod opinią użytkownika o nicku Stepan_Astachow - przytaczam ją w całości:
"Wybitny poeta. Wielu rzeczy nie skumałem, ale co z tego, skoro czuło się podczas lektury, że ma się przyjemność obcowania z poetą wybitnym?"
Ja również maiłem wrażenie, że dane mi jest dostąpić bliskości jednego z największych poetów XX wieku. Celan pisze lapidarnie, nie marnuje słów. Czytając wiersze odnoszące się do czasów wojny, czułem wręcz ból, którym dzielił się ze mną poeta. Dużo było bólu w tym tomie, niemniej jednak warto było przez to przejść. To nic, że niektórych wierszy nie rozumiałem - mój umysł ich nie ogarniał, jestem jednak pewien, że one wcale nie są do rozumienia tylko właśnie do czucia.
Właściwie to mógłbym się podpisać pod opinią użytkownika o nicku Stepan_Astachow - przytaczam ją w całości:
"Wybitny poeta. Wielu rzeczy nie skumałem, ale co z tego, skoro czuło się podczas lektury, że ma się przyjemność obcowania z poetą wybitnym?"
Ja również maiłem wrażenie, że dane mi jest dostąpić bliskości jednego z największych poetów XX wieku. Celan pisze...
Przy mnóstwie autorów, treść i poziom opowiadań prezentują się bardzo różnie. Kilka świątecznych historii napisanych jest po mistrzowsku, inne bardzo łatwo ulatują z pamięci zaraz po przeczytaniu, niemniej jednak warto przeczytać i wyrobić sobie własną opinię.
Przy mnóstwie autorów, treść i poziom opowiadań prezentują się bardzo różnie. Kilka świątecznych historii napisanych jest po mistrzowsku, inne bardzo łatwo ulatują z pamięci zaraz po przeczytaniu, niemniej jednak warto przeczytać i wyrobić sobie własną opinię.
Pokaż mimo to