-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-01-13
2004
2003
2002
1999-02-19
1999-02-26
2011-10-18
2000-06-17
1999-02-12
2014-05-05
2015-07-31
Miło jest spotkać po latach dawnego znajomego. Bohater "Mojego drzewka pomarańczowego" pomimo, że jest już dorosłym mężczyzną, to nadal (na szczęście) nie wyzbył się dziecinnych marzeń. Zamiast studiować medycynę oddaje się nicnierobieniu a czasami pływaniu i chodzeniu do kina. W jego życiu odgrywają ważne role trzy osoby: najlepszy przyjaciel Tarcisio; Sylvia, dzięki której odkrywa, że dziewczyny to nie tylko źródło utrapienia; i wreszcie ojciec, z którym nawiązuje bliższe, choć nie zawsze łatwe relacje. Jest jeszcze jedna osoba, której poświęca dużo myśli - znienawidzona siostra, której chętnie by się pozbył, najlepiej po uprzednich torturach.
Mnie osobiście podobało się jeszcze powracające kilkakrotnie jak refren zdanie "Geografia to przedmiot dla próżniaków, włóczęgów..." Jest to jedyny przedmiot, którego Zezé uczy się z prawdziwą przyjemnością. Matka i inne osoby próbują mu powtarzaniem tego zdania obrzydzić tę dziedzinę wiedzy, ale przynosi to wręcz odwrotny skutek. Czuję duchowe pokrewieństwo z Zezé, bo sam uczyniłem geografię ważną częścią mojego życia.
Miło jest spotkać po latach dawnego znajomego. Bohater "Mojego drzewka pomarańczowego" pomimo, że jest już dorosłym mężczyzną, to nadal (na szczęście) nie wyzbył się dziecinnych marzeń. Zamiast studiować medycynę oddaje się nicnierobieniu a czasami pływaniu i chodzeniu do kina. W jego życiu odgrywają ważne role trzy osoby: najlepszy przyjaciel Tarcisio; Sylvia, dzięki...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-11
Oj, słabiutka książka. Pomysł był całkiem niezły, bo powieść o Brazylijczyku, który całkiem przypadkowo znajduje się w Budapeszcie, a w efekcie tego zakochuje się w brzmieniu języka węgierskiego zapowiada się ciekawie. Poza tym książka o ghostwriterze to też nieczęsta rzecz, więc opis na okładce mnie zaintrygował.
Niestety, im dalej tym gorzej. Historia głównego bohatera wyszła miałka i nijaka, a on sam nieźle popaprany psychicznie i emocjonalnie - przypuszczam, że miał być tajemniczy, choć nieco impulsywny, w sumie nawet romantyczny, a wyszedł autorowi (lub ghostwriterowi, który za niego toto napisał) całkiem odpychający: manipulant, kłamca, nieudacznik i pasożyt wykorzystujący kochające go kobiety.
Fabuła jak dla mnie kompletnie niezrozumiała. Daję dwie gwiazdki, bo momentami było ciekawie.
Oj, słabiutka książka. Pomysł był całkiem niezły, bo powieść o Brazylijczyku, który całkiem przypadkowo znajduje się w Budapeszcie, a w efekcie tego zakochuje się w brzmieniu języka węgierskiego zapowiada się ciekawie. Poza tym książka o ghostwriterze to też nieczęsta rzecz, więc opis na okładce mnie zaintrygował.
Niestety, im dalej tym gorzej. Historia głównego bohatera...
Przy mnóstwie autorów, treść i poziom opowiadań prezentują się bardzo różnie. Kilka świątecznych historii napisanych jest po mistrzowsku, inne bardzo łatwo ulatują z pamięci zaraz po przeczytaniu, niemniej jednak warto przeczytać i wyrobić sobie własną opinię.
Przy mnóstwie autorów, treść i poziom opowiadań prezentują się bardzo różnie. Kilka świątecznych historii napisanych jest po mistrzowsku, inne bardzo łatwo ulatują z pamięci zaraz po przeczytaniu, niemniej jednak warto przeczytać i wyrobić sobie własną opinię.
Pokaż mimo to