-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-01-13
2024-01-05
Po dziesięciu latach od pierwszego czytania "Nocnych cieni tunturi" wróciłem do lektury opowiadań z folkloru fińskiej Laponii. Nie waham się wystawić najwyższej oceny tym pełnym grozy ale też i niesamowitego piękna przyrody lądu położonego za północnym kręgiem polarnym historiom.
Ludowe opowieści zebrane przez Samuli Paulaharju pełne są autentyzmu. Autor niezwykle żywo przedstawia świat wierzeń Saamów. Pełno w nich klątw, niechcących lub niemogących udać się na wieczny spoczynek zmarłych, złośliwych obdarzonych niezwykłą mocą czarowników, tajemniczych "podziemnych" o niezwykłym rodowodzie (nie ujawnię go tutaj, ale dla samego poznania go warto przeczytać "Nocne cienie tunturi"),pięknych pochodzących z innych światów panien, trolli i innych demonicznych istot.
Dzięki książkom takim jak ta, moja biblioteczka LC ma półkę zatytułowaną "zew północy". Po lekturze opowiadań, które oprócz wątków nadprzyrodzonych zawierają wspaniałe opisy lapońskiej przyrody, m.in. tytułowych wzgórz tunturi, wybrzeży Oceanu Arktycznego, głębokich dolin rzecznych, czuję głęboką chęć udania się do krainy Saamów, żeby napawać się niekończącym się dniem polarnego lata. Gdzieś przez umysł przebiega mi także pragnienie doznania lapońskiej nocy oświetlanej skrzącymi się światłami zorzy polarnej.
Po dziesięciu latach od pierwszego czytania "Nocnych cieni tunturi" wróciłem do lektury opowiadań z folkloru fińskiej Laponii. Nie waham się wystawić najwyższej oceny tym pełnym grozy ale też i niesamowitego piękna przyrody lądu położonego za północnym kręgiem polarnym historiom.
Ludowe opowieści zebrane przez Samuli Paulaharju pełne są autentyzmu. Autor niezwykle żywo...
2017-03-01
Tove jak zwykle genialna! Tym razem do znanych nam bohaterów zamieszkujących lub odwiedzających Dolinę Muminków wprowadza dziewczynkę, Zuzannę, która mówiąc ogólnie, nie jest w najlepszym nastroju. Kiedy wyraża swoje niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy, zdarza się coś niezwykłego - nagle znajduje się w zupełnie odmienionym świecie. Odbywa tam pełną niebezpieczeństw podróż, która dzięki Muminkom i ich przyjaciołom przebiega bez większych katastrof.
Bardzo dobry wierszowany przekład. Dopełnieniem tekstu są ilustracje autorki, która była cenioną w Finlandii malarką.
Tove jak zwykle genialna! Tym razem do znanych nam bohaterów zamieszkujących lub odwiedzających Dolinę Muminków wprowadza dziewczynkę, Zuzannę, która mówiąc ogólnie, nie jest w najlepszym nastroju. Kiedy wyraża swoje niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy, zdarza się coś niezwykłego - nagle znajduje się w zupełnie odmienionym świecie. Odbywa tam pełną niebezpieczeństw...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-04-29
Niczym "Uczta Babette" składająca się z wielkiej liczby wykwintnych dań, zbiór opowiadań tak wielu autorów musi być mocno różnorodny a jednak z motywem przewodnim. Jest nim nie tylko lato w rozmaitych odsłonach, jest jeszcze coś, wszechobecna skandynawska melancholia, ten introwertyzm większości bohaterów lub samych autorów, który wkrada się nawet w te opowiadania, gdzie bohaterowie są pełni energii.
Miłośnicy poezji również znajdą tutaj coś dla siebie i to znacznie więcej aniżeli jeden wiersz otwierający zbiór, bo czyż światło niskiego północnego słońca, senne ogródki, leśne dukty czy plaże nie są same w sobie poetyckie?
Niczym "Uczta Babette" składająca się z wielkiej liczby wykwintnych dań, zbiór opowiadań tak wielu autorów musi być mocno różnorodny a jednak z motywem przewodnim. Jest nim nie tylko lato w rozmaitych odsłonach, jest jeszcze coś, wszechobecna skandynawska melancholia, ten introwertyzm większości bohaterów lub samych autorów, który wkrada się nawet w te opowiadania, gdzie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-19
Muminek i jego najbliżsi tak niedawno osiedli po wielu perypetiach znanych z "Małych trolli i wielkiej powodzi" w spokojnej Dolinie Muminków, a tu znów nadciąga katastrofa i to nie byle jaka, bo w wymiarze kosmicznym! Kometa nieuchronnie zbliża się do Ziemi, a w dodatku zdaje się, że akurat Dolina Muminków jest najbardziej zagrożona. Co w takiej sytuacji robią niekonwencjonalni rodzice? Wysyłają mocno już nastraszonych przez apokaliptycznie usposobionego Piżmowca młodzieńców, Muminka i Ryjka na wycieczkę w Góry Samotne.
Zgodzę się z użytkowniczką Kwyrloczką, że "Kometa nad Doliną Muminków" to książka drogi. Sam dodam jeszcze, że zawiera ona w sobie również elementy rytuałów przejścia, gdyż młodzi bohaterowie są po raz pierwszy pozostawieni samym sobie a wyprawa trwa kilka dni i nocy. Oczywiście, jak to bywa z rytuałami przejścia, odbywają się one przy dyskretnym, choć wyraźnym wsparciu dorosłych - o ile trudniejsza byłaby ta wyprawa gdyby Mama Muminka nie zadbała o ekwipunek i prowiant.
Pierwsze samotne wyjście młodych poza znaną im strefę bezpieczeństwa stwarza okazję do samodzielnego rozwiązywania problemów i hartowania się charakterów. To także pierwsze interakcje z osobami poznanymi samodzielnie, bez udziału dorosłych opiekunów. Ujawni się tu wszystko co dzieci wyniosły z domów rodzinnych. Muminek spotyka tu swoich najbliższych przyjaciół, Włóczykija i Pannę Migotkę. Zderzają się tu skrajne postawy odnośnie stanu posiadania. Po dziecinnemu zachłanny i egoistyczny Ryjek ma okazję skonfrontować swoje manie i fobie z minimalizmem życiowym Włóczykija, który za swoją jedyną własność uważa ustną harmonijkę, uczy on pozostałych uczestników wyprawy odcinania się od nadmiaru dóbr ziemskich:
"Wszystko staje się trudne, kiedy chce się posiadać różne rzeczy, nosić je ze sobą i mieć je na własność. A ja tylko patrzę na nie, a odchodząc staram się zachować je w pamięci. I w ten sposób unikam noszenia walizek, bo to wcale nie należy do przyjemności."
Pomimo wielkich różnic charakterów i nieraz bardzo irytujących zachowań, jak np. maniakalny formalizm Migotka (przypomina mi on Smerfa Ważniaka), młodym bohaterom udaje się pomyślnie przejść wszelkie próby, wykazać się otwartością i asertywnością. Dolina Muminków to poniekąd wizja raju, gdzie każdy, nawet najbardziej ekscentryczny stworek znajdzie swoje miejsce, ciepłe słowo i przyjazny gest.
Muminek i jego najbliżsi tak niedawno osiedli po wielu perypetiach znanych z "Małych trolli i wielkiej powodzi" w spokojnej Dolinie Muminków, a tu znów nadciąga katastrofa i to nie byle jaka, bo w wymiarze kosmicznym! Kometa nieuchronnie zbliża się do Ziemi, a w dodatku zdaje się, że akurat Dolina Muminków jest najbardziej zagrożona. Co w takiej sytuacji robią...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-16
"Lato" należy do moich absolutnie ulubionych książek. Tove Jansson opisała w niej rodzinę (małą dziewczynkę Sophię, jej ojca i babkę - dokładnie tak, nie babcię), która spędza właśnie tę porę roku na jednej z tysięcy szkierowych wysepek u południowych wybrzeży Finlandii. Rodzina mieszka w drewnianym domku z przybudówką. Nieodłączną towarzyszką odkrywania przez Sophię prawd o życiu jest jej babka, postać z krwi i kości, której nie obce są drobne słabości zdrowia i charakteru.
A propos charakteru, tego akurat obydwu damom nie brakuje. Ich dni z pozoru wyglądają jakby babka z wnuczką nieustannie się ścierały ze sobą, a tak naprawdę ta szorstkość maskuje wzajemną troskę i, nie da się ukryć, miłość.
Czas na wyspie upływa leniwie, zgodnie ze zmianami pogody i długości dnia. Nie oznacza to jednak braku zajęcia, bo każdy wykonuje liczne czynności mające na celu zapewnienie rodzinie wyżywienia, bezpieczeństwa, jak też pozostawienie wyspy w stanie jak najmniej naruszonym. Od czasu do czasu przybywają goście lub mieszkańcy wyspy sami składają wizyty.
Bohaterowie książki wzorowani są matce, bracie i bratanicy autorki, która sama spędzała każde lato wraz z najbliższymi na jednej z wysepek.
"Lato" emanuje życiową mądrością. Ma niesamowity, nostalgiczny klimat. Wbrew pozorom, nie jest to typowa książka dla dzieci. Przeczytałem ją właśnie trzeci raz i wiem, że na tym nie koniec, mogę wracać do niej raz po raz. Polecam ją też moim uczniom, którzy bardzo ciepło ją przyjmują.
"Lato" należy do moich absolutnie ulubionych książek. Tove Jansson opisała w niej rodzinę (małą dziewczynkę Sophię, jej ojca i babkę - dokładnie tak, nie babcię), która spędza właśnie tę porę roku na jednej z tysięcy szkierowych wysepek u południowych wybrzeży Finlandii. Rodzina mieszka w drewnianym domku z przybudówką. Nieodłączną towarzyszką odkrywania przez Sophię prawd...
więcej mniej Pokaż mimo to2008
2020-04-14
Nad Doliną Muminków zapanowało już lato. Zamiast oddawać się lenistwu, życiu towarzyskiemu i zabawom, nasi dobrzy znajomi muszą się zmierzyć z nieznanym, które przyjmuje postać erupcji wulkanicznej na pobliskiej wyspie. Jednak nie sam opad sadzy jest najgorszy lecz najprawdziwsze tsunami. Nazwa ta nie pada wprawdzie ani razu, jednak czytelnik mający za sobą choćby podstawowy kurs geografii może to z łatwością stwierdzić. Na szczęście nawet najstraszniejsze katastrofy nawiedzające Dolinę Muminków kiedyś przeminą, a nasze znajome mądre życiowo trolle wyciągną z tej lekcji szereg nowych doświadczeń. Nauczą się czegoś o sobie samych a także o innych osobach. Niektórym z nich przyjdzie zmierzyć się z sytuacjami, jakich nawet nie dopuszczali do siebie w najczarniejszych wizjach. Bo czyż nie jest prawdziwym koszmarem dla ceniącego sobie niezależność Włóczykija nagłe zostanie ojcem dwudziestu czterech rozkapryszonych (no, może po prostu sygnalizujących swoją indywidualność) i ciągle czegoś potrzebujących dzieciaczków? A dla Muminka oderwanie od rodziców i utrata wolności, w dodatku zupełnie niezawiniona?
Nasi bohaterowie skonfrontują się także z poważniejszą utratą, gdyż przyjdzie im opuścić dom. Wprawdzie zasiedlą lokal zastępczy ale nie będzie to dla nich łatwe doświadczenie, gdyż ich nowe lokum okaże się teatrem, w którym panują zupełnie nieznane zasady… i Emma, kostyczny szczur teatralny. Zmierzenie się ze sztuką będzie zresztą dla nich ważną lekcją cierpliwości, otwartości, tolerancji i konfrontacji z własnym ego, tutaj pomnożonym wielokrotnie przez liczne silne osobowości. Niektórym bohaterom przyjdzie się zmierzyć z własnymi kompleksami.
Ale nie musimy się przecież martwić o rodzinę Muminków i ich przyjaciół, gdyż każde z nich ma głębokie pokłady mądrości życiowej, pokory i empatii (czy ja dokładnie przemyślałem to zdanie – a Mała Mi?) i z pewnością wyjdzie ze spotykających go trudnych sytuacji w sposób najmniej szkodzący jemu samemu i innym. Nie ma obaw, nie zaśniemy z nudów kołysani opisami utopijnej idylli, co to to nie! Genialna Tove Jansson zadbała o to, żeby postaci miały trochę wad i trochę mniej lub bardziej wyraziste ego. Wypowiedzi wielu bohaterów bywają bardzo niepoprawne, ale nieprzekraczające w żaden sposób dobrych obyczajów. No, może zwolennicy całkowicie bezstresowego wychowania dzieci będą nieco zniesmaczeni a nawet zgorszeni, bo przecież egoistyczna mitomanka Mała Mi będąca zwolenniczką straszenia dzieci Buką w celu ich uspokojenia chyba im się nie spodoba, podobnie jak palący fajkę przy maluchach Włóczykij, ale to chyba nie nasze, wiernych fanów postaci z Doliny Muminków zmartwienie.
Uważam „Lato Muminków” za jedno z najwybitniejszych arcydzieł literatury dziecięcej, a kto tak nie uważa, to niech Buka na nim usiądzie – z pewnością to zrobi, już ja się o to postaram! I nie boję się więzienia za groźby karalne, bo kto czytał Muminki, to wie czym się kończy wtrącanie za kratki naszych bohaterów i ich przyjaciół, a ja przyjaźnię się z nimi od blisko czterdziestu lat!
Nad Doliną Muminków zapanowało już lato. Zamiast oddawać się lenistwu, życiu towarzyskiemu i zabawom, nasi dobrzy znajomi muszą się zmierzyć z nieznanym, które przyjmuje postać erupcji wulkanicznej na pobliskiej wyspie. Jednak nie sam opad sadzy jest najgorszy lecz najprawdziwsze tsunami. Nazwa ta nie pada wprawdzie ani razu, jednak czytelnik mający za sobą choćby...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-05
"Zima Muminków" to jedna z moich absolutnie najbardziej ulubionych książek - pokuszę się nawet o stwierdzenie, że najbardziej ulubiona i niewiele tu się zmieniło od ponad trzydziestu pięciu lat, kiedy to jako kilkulatek przeczytałem ją po raz pierwszy i całkowicie uległem jej urokowi, a dodam, że nie jest to urok ckliwy.
Cóż zatem książka ta ma w sobie tak niezwykłego? Czym różni się chociażby od pozostałych ośmiu opisujących życie Muminków i ich przyjaciół? Co wreszcie sprawia, że wracam do niej raz po raz z niegasnącym zachwytem i za każdym razem odkrywam w niej nowe wymiary mądrości życiowej?
Niezwykłość "Zimy Muminków" - tutaj muszę odwołać się do treści - polega na tym, że protagonista cyklu wybudza się ze snu zimowego jeszcze w grudniu i nie jest w stanie ponownie zahibernować, jedyne co może to zapadać w zwykły sen, w jaki zapada się każdej doby. Muminek odkrywa, że najbardziej znane miejsca, jakim są własny dom, ogród, kabina kąpielowa czy też dolina płynącego obok domu strumyka stały się zupełnie innymi, tajemniczymi, prawie obcymi miejscami, w dodatku zamieszkałymi przez równie obce istoty. Oznacza to, że wszystko jest nowe i w zasadzie wszystkiego należy się na nowo uczyć.
"Zima Muminków" bardziej chyba niż którakolwiek z pozostałych części serii skupia się na motywie rozwoju osobowości głównego bohatera. Nienaturalna dla niego sytuacja wymusza niejako na tym spokojnym i ostrożnym trollu dostosowanie się do warunków, w których nie dość, że musi raz po raz mieć za sobą różne swoje "pierwsze razy", to w dodatku odbywa je jako pierwszy przedstawiciel swojego gatunku. Powagi sytuacji nadaje fakt, że musi on mierzyć się z wyzwaniami samotnie, gdyż najbliżsi krewniacy pogrążeni są we śnie, a egocentryczna, ekstrawertyczna, bardziej dojrzała i łatwiej przystosowująca się do nowych warunków przyjaciółka (Mała Mi) z euforią i brawurą odkrywa zimę dla siebie samej. Jest wprawdzie w tej zimowej opowieści postać będąca w pewnym sensie dobrym duchem opiekuńczym Muminka - jest nią Too-tiki, ale jej opieka nad naszym bohaterem wcale, przynajmniej w jego odczuciu, nie wygląda na opiekę. Muminek poznaje Too-tiki jako silną, samodzielną i z pozoru nie dbającą o odczucia innych postać. Odbiera ją jako szorstką, niemalże opryskliwą, kiedy ucina ona jego zgłaszane pretensje do przedmiotów należących do rodziny Muminków. Too-tiki nie tłumaczy Muminkowi od razu wszystkiego, pozwala mu samodzielnie dostrzegać nowe aspekty życia, uczyć się na własnych błędach i wyzbywać się dziecięcego egoizmu.
"Zima Muminków" jest jedną z najpiękniejszych książek o nauce szacunku dla inności - celowo piszę "szacunek" a nie "tolerancja", gdyż to drugie słowo zawiera w sobie pewne poczucie wyższości. Muminek poznaje nowe dla siebie stworzenia, których nie spotykał nigdy dotąd. Wiele z nich zamieszkuje jego dom i najbliższą okolicę, niektóre nie są zbyt przyjazne, ale Muminek, przy drobnym "naprowadzaniu" przez Too-tiki dostrzega, że nie należy starać się każdego "oswajać" i narzucać mu swojego postrzegania świata, że niektórych po prostu należy pozostawić samym sobie, a w innych, których odruchowo oceniamy jako złych, przy odrobinie empatii możemy odkryć istoty samotne czy cierpiące. Zaznaczyłem, że wolę używać słowa "szacunek" zamiast "tolerancja", ale i o tolerancji książka ta mówi całkiem sporo, gdyż Muminek spotyka postaci, jak choćby wyjątkowo hałaśliwego i hiperaktywnego Paszczaka, których nie jest w stanie polubić. Scena rozmowy tych dwóch bohaterów, w której Muminek próbuje się pozbyć Paszczaka, jest jedną z najlepszych, moim zdaniem, scen ilustrujących dojrzewanie i uczenie się asertywności i odpowiedzialności za wypowiedziane słowa.
Moje kolejne czytanie "Zimy Muminków" tym razem głośne, dla pewnej pięcioletniej damy, to okazja do odkrywania ewolucji postrzegania dzieł literackich, tego że młodzi ludzie faktycznie powtarzają te same wzorce percepcji, które i nas dotyczyły. Dla mojej bratanicy, Muminki to przede wszystkim przygody i tajemnicze ilustracje; dla mnie okazja do refleksji nad tym jak sam się zmieniam i dojrzewam. Z każdym kolejnym czytaniem "Zimy Muminków" coraz bardziej dociera do mnie jak genialną pisarką była Tove Jansson, skoro wykreowała świat, w którym pięcioletnie dziecko spędzi godziny wypełnione przygodami bohaterów, nastolatek z nie mniejszym zainteresowaniem nauczy się wyrażania emocji i brania odpowiedzialności za innych, a czterdziestokilkulatek odkryje pokłady humanizmu, głębię psychologiczną relacji bohaterów, a także wiele aspektów filozoficznych. Aż mnie korci, żeby się zestarzeć i przy kolejnych czytaniach odkryć nowe wymiary mądrości życiowej zawartej w "Zimie Muminków" :)
"Zima Muminków" to jedna z moich absolutnie najbardziej ulubionych książek - pokuszę się nawet o stwierdzenie, że najbardziej ulubiona i niewiele tu się zmieniło od ponad trzydziestu pięciu lat, kiedy to jako kilkulatek przeczytałem ją po raz pierwszy i całkowicie uległem jej urokowi, a dodam, że nie jest to urok ckliwy.
Cóż zatem książka ta ma w sobie tak niezwykłego?...
2002-05-09
2004-04
2019-06-11
Wracam do "Małych trolli i dużej powodzi" po latach, zarówno dla własnej przyjemności, jak i (a może przede wszystkim) na prośbę mojej niespełna sześcioletniej bratanicy, którą, na szczęście, udało mi się zarazić miłością do Muminków.
Sam zaczynałem przygodę z tą serią bodajże od mojej absolutnie ukochanej "Zimy Muminków", potem było kilka innych, a tę przeczytałem jako jedną z ostatnich. Można by powiedzieć, że Tove Jansson wprawiała się na niej do całego cyklu, zarówno pod względem treści, jak i grafiki. Ta druga jeszcze wyraźnie odbiega od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni, czyli do hipopotamokształtnych Muminków - tu mamy takie trochę chudziny z równie chudymi pyszczkami, za to miejsca, w których rozgrywa się akcja przedstawione są naprawdę pięknie.
Jeśli chodzi o treść, to centralną postacią wcale nie wydaje się być Muminek, tylko jego Mama. Jest ona zresztą bardzo wyrazistą postacią, targaną różnymi emocjami i uzewnętrzniającą je - nawet te negatywne, jak złość. Rozzłoszczona potrafi krzyknąć do Ryjka (znanego tu jeszcze po prostu jako zwierzaczek) "Sam jesteś głupi!". Ale na szczęście dla młodych bohaterów Mama Muminka jest rzadko poirytowana, znacznie częściej jest zwyczajnie "mamusiowata" - niesamowicie praktyczna i zapobiegliwa, zawsze gotowa pocieszyć i pomóc. Jej torebka zawiera w sobie chyba wszystko, co może uratować młode trolle od chorób, głodu, przygnębienia i wszelakich innych nieszczęść.
W tej części mamy poniekąd zawarty "mit założycielski" sagi o Muminkach, można co nieco dowiedzieć się o ich naturze i pochodzeniu. Poznajemy tu także kilka postaci, które będą przewijać się przez kolejne części serii, jak Hatifnatowie czy Ryjek. "Małe trolle i wielką powódź" można potraktować jako wstęp do "właściwych" Muminków, w których pojawią się Mała Mi, Włóczykij, Panna Migotka, Buka, Paszczaki, Mimbla, Too-Tiki czy Filifionka oraz ich niesamowite, kultowe wręcz, wypowiadane kwestie, w których przejawia się psychologiczno-filozoficzny geniusz Tove Jansson. Tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z Muminkami, gorąco zachęcam do zapoznania się z kolejnymi częściami serii.
Wracam do "Małych trolli i dużej powodzi" po latach, zarówno dla własnej przyjemności, jak i (a może przede wszystkim) na prośbę mojej niespełna sześcioletniej bratanicy, którą, na szczęście, udało mi się zarazić miłością do Muminków.
Sam zaczynałem przygodę z tą serią bodajże od mojej absolutnie ukochanej "Zimy Muminków", potem było kilka innych, a tę przeczytałem jako...
2020-02-23
Napisałem całkiem fajną recenzję ale mi się skasowała :(
No dobra, spróbuję choć w skrócie od nowa. Moje uwielbienie dla geniuszu Tove Jansson jest ogromne i nieprzemijające, jako że wraz z wiekiem odkrywam coraz więcej życiowej mądrości w przygodach tej jakże różnorodnej, a zawsze jednak w końcu dogadującej się gromadki trolli. Co więcej, na tym dogadywaniu się nie traci niczyje ego a kompromisy są wypracowywane nieraz w rezultacie długiego ścierania się charakterów. Konflikty interesów i postaw można zaobserwować na każdym kroku, bo niemożliwością jest, żeby takie silne osobowości jak wszystkie Muminki, Włóczykij, Ryjek, Paszczak, Piżmowiec, Panna Migotka, Migotek, Buka (ona mówi!!!) czy Topik i Topcia dogadywały się zupełnie gładko. Do tego ten humor (zupełnie niepoprawny politycznie miejscami). Co tu więcej pisać! Zakochany jestem w tych książkach i w dodatku "zarażam" tą miłością kolejne pokolenie czytelników.
A TERAZ SPOJLERY!!! BARDZO PROSZĘ NIE NARZEKAĆ, ŻE SPOJLERUJĘ, BO
PRZECIEŻ OSTRZEGAŁEM!
Otóż Muminki są bardziej ludzkie niż nam się wydaje. I jeszcze bardziej niepoprawne politycznie czy kulinarnie: piją alkohol, korzystają z broni palnej, a co więcej zabijają inne istoty i je zjadają. Jako bardzo dorosły czytelnik uświadomiłem sobie, że w sumie mają nieco i tej mrocznej strony (No, w końcu są trollami).
Napisałem całkiem fajną recenzję ale mi się skasowała :(
No dobra, spróbuję choć w skrócie od nowa. Moje uwielbienie dla geniuszu Tove Jansson jest ogromne i nieprzemijające, jako że wraz z wiekiem odkrywam coraz więcej życiowej mądrości w przygodach tej jakże różnorodnej, a zawsze jednak w końcu dogadującej się gromadki trolli. Co więcej, na tym dogadywaniu się nie traci...
2013-03-13
2013-04-01
2014-11-09
Pomimo faktu, że Tove Jansson jest jedną z moich ulubionych pisarek a do książek o Muminkach wracam wręcz notorycznie, niestety, ta książeczka mi się nie podobała. Oczywiście niektóre cytaty są jak najbardziej trafne, uniwersalne i godne wcielenia w życie, jednak wycinanie ich z bardzo udanych książek w sposób dość chaotyczny jest, moim zdaniem, okaleczaniem oryginału. To tak jakby czytać kiepskie streszczenie bardzo dobrej lektury. Nie wiem po co ktoś przerabia, mało powiedziane, kastruje arcydzieła literatury dziecięcej, kiedy czytelnik, nieważne, dziecko czy dorosły może sięgnąć po pełne wersje książek o Muminkach.
Wiem, że zrzędzę, ale będę wściekle bronił ogłoszonego tutaj dogmatu o nienaruszalności Muminków! Amen.
Pomimo faktu, że Tove Jansson jest jedną z moich ulubionych pisarek a do książek o Muminkach wracam wręcz notorycznie, niestety, ta książeczka mi się nie podobała. Oczywiście niektóre cytaty są jak najbardziej trafne, uniwersalne i godne wcielenia w życie, jednak wycinanie ich z bardzo udanych książek w sposób dość chaotyczny jest, moim zdaniem, okaleczaniem oryginału. To...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-02-13
Przygnębiająca książka. Naturalistycznie opisano w niej sceny z życia ludzi ulicy, których życiowym celem, zdawałoby się, są wyłudzenie od kogoś pieniędzy i zdobycie alkoholu w jakiejkolwiek formie. Przytłacza wszechobecne poczucie bezcelowości egzystencji i brak nadziei na lepszą przyszłość.
Przygnębiająca książka. Naturalistycznie opisano w niej sceny z życia ludzi ulicy, których życiowym celem, zdawałoby się, są wyłudzenie od kogoś pieniędzy i zdobycie alkoholu w jakiejkolwiek formie. Przytłacza wszechobecne poczucie bezcelowości egzystencji i brak nadziei na lepszą przyszłość.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przy mnóstwie autorów, treść i poziom opowiadań prezentują się bardzo różnie. Kilka świątecznych historii napisanych jest po mistrzowsku, inne bardzo łatwo ulatują z pamięci zaraz po przeczytaniu, niemniej jednak warto przeczytać i wyrobić sobie własną opinię.
Przy mnóstwie autorów, treść i poziom opowiadań prezentują się bardzo różnie. Kilka świątecznych historii napisanych jest po mistrzowsku, inne bardzo łatwo ulatują z pamięci zaraz po przeczytaniu, niemniej jednak warto przeczytać i wyrobić sobie własną opinię.
Pokaż mimo to