-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2024-04-20
2024-04-19
Od niedawna przeżywam fascynację twórczością Fridy Kahlo, i ta praca bardzo mi pomogła zrozumieć jej obrazy. Nigdy nie interesowałam się kulturą i symbolami związanymi z Meksykiem, a to jest też klucz (poza życiem osobistym) do odczytywania Fridy. Co mogę jeszcze napisać? Wspaniała malarka, silna kobieta, która miała talent i pasję, i wyjątkowy styl. Książkę przeglądam bo jakiś czas, aby zachwycić się obrazami. Na razie widziałam na żywo dwa (w Łazienkach Królewskich), i chciałabym więcej.
Od niedawna przeżywam fascynację twórczością Fridy Kahlo, i ta praca bardzo mi pomogła zrozumieć jej obrazy. Nigdy nie interesowałam się kulturą i symbolami związanymi z Meksykiem, a to jest też klucz (poza życiem osobistym) do odczytywania Fridy. Co mogę jeszcze napisać? Wspaniała malarka, silna kobieta, która miała talent i pasję, i wyjątkowy styl. Książkę przeglądam bo...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-30
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Książka, w której nikt nie ginie" (uwierzcie mi, ostatnio czytam takie tytuły, że tylko w poradnikach nikt nie umiera 😅).
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Książka, w której nikt nie ginie" (uwierzcie mi, ostatnio czytam takie tytuły, że tylko w poradnikach nikt nie umiera 😅).
Pokaż mimo to2024-04-15
Catus Geekus, jedna z moich ulubionych influencerów książkowych powiedziała, że jakby autorka napisała instrukcję obsługi pralki, to ona i tak by to czytała. Nie wierzyłam w to, póki sama nie przeczytałam "Cierń".
Było mi trochę przykro, że to taka krótka historia, jednak ma ona swój niezaprzeczalny urok, i wciąga. Do tego jeszcze świetnie napisana, a Ropuszka od razu skradła moje serce. Lubię retellingi, i uwielbiam, jak autor pokazuje coś innego od tego, co wszyscy znają. Nie jest wtedy nudno, a w "Cierniu" nudą nie wieje. Oj, nie wieje. To był mile spędzony czas, i jeśli będę miała okazję przeczytać inny tytuł T. Kingfisher, na pewno to zrobię.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "opowieść z elementem magicznym".
Catus Geekus, jedna z moich ulubionych influencerów książkowych powiedziała, że jakby autorka napisała instrukcję obsługi pralki, to ona i tak by to czytała. Nie wierzyłam w to, póki sama nie przeczytałam "Cierń".
Było mi trochę przykro, że to taka krótka historia, jednak ma ona swój niezaprzeczalny urok, i wciąga. Do tego jeszcze świetnie napisana, a Ropuszka od razu...
2024-04-14
Widziałam film, który bardzo przypadł mi do gustu (zasłużony Oscar dla Emmy Stone), ale nie sądziłam, że książka tak bardzo mnie zaskoczy...
Znałam wcześniej schemat fabularny, właśnie dzięki filmowi. Mimo tego bardzo chciałam przeczytać książkę i jeszcze raz zanurzyć się w dziwny klimat nietypowej, wiktoriańskiej Anglii. Ale to, czego dowiedziałam się pod koniec książki, całkowicie zmieniło moje spojrzenie na historię Belii Baxter. Nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń, i dzięki temu moja ocena jest wyższa, niż planowałam. Bo byłam pewna, że znając ekranizację "Biednych istot" nic mnie nie zdziwi. Jednak zdziwiło. I bardzo dobrze!
Nie myślcie, że nie musicie czytać książki, bo obejrzeliście film. Tak naprawdę to są dwa oddzielne twory. I obie bardzo dobre.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Książka zekranizowana".
Widziałam film, który bardzo przypadł mi do gustu (zasłużony Oscar dla Emmy Stone), ale nie sądziłam, że książka tak bardzo mnie zaskoczy...
Znałam wcześniej schemat fabularny, właśnie dzięki filmowi. Mimo tego bardzo chciałam przeczytać książkę i jeszcze raz zanurzyć się w dziwny klimat nietypowej, wiktoriańskiej Anglii. Ale to, czego dowiedziałam się pod koniec książki,...
2024-04-06
Chcę więcej takich książek o historii sztuki.
O ile bardziej człowiek zainteresowałby się sztuką, gdyby czytał coś podobnego do "Histerii sztuki". W tej książce nie ma tonu akademickiego, nie ma sugerowania, że dane dzieło jest lepsze, bo np. to da Vinci czy Bóg wie, inny artysta, i nie ma suchych faktów. To są eseje i przemyślenia autorki o sztuce, o tym, czemu o wielu rzeczach się nie mówi, o współczesnej interpretacji rzeźb i obrazów, które dzięki temu mają głębię (mój ulubiony rozdział to ten o obrazie "Madame X") oraz zachętą do tego, aby patrzeć na sztukę nie szkolnym okiem, ale bardziej swobodnie. Za to należą się brawa dla autorki. Sama nie przepadam za sztuką średniowieczną czy renesansową (dla mnie są na jedno kopyto), ale czytałam rozdziały o poszczególnych obrazach i rzeźbach z tego okresu z ogromną ciekawością.
Szkoda, że kiedy chodziłam do szkoły, nikt tak nie pisał o sztuce... Jeśli będzie kontynuacja "Histerii sztuki", wezmę w ciemno.
Chcę więcej takich książek o historii sztuki.
O ile bardziej człowiek zainteresowałby się sztuką, gdyby czytał coś podobnego do "Histerii sztuki". W tej książce nie ma tonu akademickiego, nie ma sugerowania, że dane dzieło jest lepsze, bo np. to da Vinci czy Bóg wie, inny artysta, i nie ma suchych faktów. To są eseje i przemyślenia autorki o sztuce, o tym, czemu o wielu...
2024-03-24
Wiecie co? Ta powieść bardziej inspiruje do działania niż niejeden poradnik.
"Sztuka sięgania gwiazd" to ciepły balsam dla duszy, i uspokajacz dla osób, które są na życiowym zakręcie i panuje w nich ogromny chaos. W tej powieści znajdą się i śmieszne momenty, i mrożące krew w żyłach (scena z tarantulą), i radosne czy smutne... Jak życie. I dzięki tej opowieści nie tylko znajdziemy w sobie siłę do zmiany, ale też widzimy, że jest ona konieczna, aby cokolwiek zyskać. Główną bohaterkę od razu można polubić, i kibicować jej w projekcie, jakim wymyśliła. I ten projekt naprawdę inspiruje do działania. Nie żadne suche rady w poradnikach. Dla wrażliwych - koniecznie trzeba zaopatrzyć się w chusteczki. Naprawdę warto przeczytać. Być może komuś to pomoże?
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Motyw: sekrety przeszłości".
Wiecie co? Ta powieść bardziej inspiruje do działania niż niejeden poradnik.
"Sztuka sięgania gwiazd" to ciepły balsam dla duszy, i uspokajacz dla osób, które są na życiowym zakręcie i panuje w nich ogromny chaos. W tej powieści znajdą się i śmieszne momenty, i mrożące krew w żyłach (scena z tarantulą), i radosne czy smutne... Jak życie. I dzięki tej opowieści nie tylko...
2024-03-24
Nadrabiam serię o mecenas Lewandowskiej, aby być na bieżąco przed tegoroczną, majową premierą nowej części. Będę monotematyczna, bo kocham Serię z papugą. Co więcej mogę napisać? Przede mną jeszcze "Kuba" 😉
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Polski kryminał lub thriller".
Nadrabiam serię o mecenas Lewandowskiej, aby być na bieżąco przed tegoroczną, majową premierą nowej części. Będę monotematyczna, bo kocham Serię z papugą. Co więcej mogę napisać? Przede mną jeszcze "Kuba" 😉
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Polski kryminał lub thriller".
2024-03-10
2024-03-10
Powiedzcie mi, czy tylko ja, kiedy czytałam w książce zachwyty bohaterów nad ponadprzeciętnym, idealnym, bogobojnym i wolnym od pokus mnichem, miałam myśl "Aha, zaraz się okaże inaczej"? I jeszcze miałam rację? 😅
Spytam o jeszcze jedną rzecz - gdzie w "Mnichu" jest ta nuda, monotonność, i rozwlekłość, na co w innych opiniach skarżyli się czytelnicy? Odniosłam wrażenie, że miałam styczność z inną powieścią, bo "Mnich" bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Jak na "starszą" pozycję jest naprawdę odważna, nie ma tu żadnych niedomówień, sporo tu erotyzmu (ciekawe, jak czuły się tamte czytelniczki, kiedy miały przed sobą różne... opisy?), i, momentami, naprawdę można było poczuć grozę. Co prawda, bohaterowie dużo opowiadają, ale przecież tak kiedyś się pisało, i nie można mieć o to pretensji do autora. I brawa dla niego za wyobraźnię i pomysł. I bycie bezpośrednim. Bo "Mnich", nawet dziś, może wywołać w czytelniku mnóstwo emocji. W moim przypadku na pewno nie nudę, to od razu zaznaczę.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Powieść gotycka".
Powiedzcie mi, czy tylko ja, kiedy czytałam w książce zachwyty bohaterów nad ponadprzeciętnym, idealnym, bogobojnym i wolnym od pokus mnichem, miałam myśl "Aha, zaraz się okaże inaczej"? I jeszcze miałam rację? 😅
Spytam o jeszcze jedną rzecz - gdzie w "Mnichu" jest ta nuda, monotonność, i rozwlekłość, na co w innych opiniach skarżyli się czytelnicy? Odniosłam wrażenie, że...
2024-02-04
Rok relaksu i odpoczynku? Bardzo ciekawy eufemizm depresji.
Ta książka nie jest po to, aby się nam podobała, aby ją analizować, czy fabularnie ma sens, i czy bohaterowie zachowują się logicznie. Nie, to pozycja bardzo niewygodna, momentami czyta się ją lekko, a momentami bardzo ciężko. Tak naprawdę "Mój rok relaksu i odpoczynku" pokazuje nam, co widzi, czuje i dostrzega osoba, która jest zmęczona dotychczasowym życiem i ma długotrwałe obniżenie nastroju. Nie jest to nic pięknego, nic eleganckiego, ale za to jest mnóstwo brudu, niemiłych myśli, uciekania przed sobą i swoimi emocjami. Myślę, że osoby, które chociaż raz w życiu doświadczyły podobnego stanu, co główna bohaterka, doskonale zrozumieją, o co tu we wszystkim chodzi.
Prawda, bohaterka może naprawdę wkurzać swoim postępowaniem, słowami i decyzjami, jednak, podkreślam, nie jest to cukierkowy obraz depresji, gdzie osoba ciągle płacze, mówi, jak jej źle i po chwili jest jej lepiej. To coś jednocześnie wstrętnego, ale i prawdziwego. Więc przygotujcie się na dziwną książkę, która nie ma na celu Wam się przypodobać, ale wstrząsnąć i dać do myślenia. Za to należą się ogromne brawa dla autorki.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Bohater(ka), którego (lub którą) kochamy nienawidzić".
Rok relaksu i odpoczynku? Bardzo ciekawy eufemizm depresji.
Ta książka nie jest po to, aby się nam podobała, aby ją analizować, czy fabularnie ma sens, i czy bohaterowie zachowują się logicznie. Nie, to pozycja bardzo niewygodna, momentami czyta się ją lekko, a momentami bardzo ciężko. Tak naprawdę "Mój rok relaksu i odpoczynku" pokazuje nam, co widzi, czuje i dostrzega...
2024-01-26
Jeśli przeczytało się w tej książce nową wersję baśni o Roszpunce, to już nic innego nie zaskoczy. Serio.
Wiedziałam, że "Kopciuszek i szklany sufit" będzie parodią znanych bajek, w których feminizm bije w oczach, ale momentami nie wiedziałam, co mam myśleć. Bardzo podobał mi się "nowy" Kopciuszek, głównie za realizm, ale na przykład "nowa" Roszpunka" mnie bardzo zniesmaczyła. I, tak naprawdę, większość tych opowiadanek prędzej wywoła ciarki żenady niż autentyczne zaciekawienie. Trochę szkoda, bo całość miała naprawdę ogromny potencjał. Chyba że ktoś ma ogromny dystans, wtedy może się świetnie bawić. Ja, no cóż, jestem trochę sztywna, co poradzić?
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Książka w twardej okładce".
Jeśli przeczytało się w tej książce nową wersję baśni o Roszpunce, to już nic innego nie zaskoczy. Serio.
Wiedziałam, że "Kopciuszek i szklany sufit" będzie parodią znanych bajek, w których feminizm bije w oczach, ale momentami nie wiedziałam, co mam myśleć. Bardzo podobał mi się "nowy" Kopciuszek, głównie za realizm, ale na przykład "nowa" Roszpunka" mnie bardzo...
2024-03-02
Kiedy zobaczyłam okładkę "Słów wdzięczności", to wiedziałam, czego się spodziewać. Mimo tego kilka razy autorka mnie zaskoczyła.
Mam za sobą lekturę wielu podobnych książek, i uwierzcie mi, niektóre były świetne, inne to totalna pomyłka. Nie lubię przesady i hurra optymizmu, co często można było znaleźć w "Słowach wdzięczności", ale nie nazwałbym tej książki kiepskiej. Podobało mi się to, że autorka od razu zaznaczyła, że jest taka, a nie inna, dzięki czemu nie zagryzałam zębów ze złością. Co więcej, bardzo urzekło mnie to, że Anna Niemczynow nie wstydziła się pisać o swoich błędach, niedoskonałościach, i o czymś, co jej nie wyszło. Pokazała nam dzięki temu, że sama nie jest idealna, i dzięki temu czytamy o kimś namacalnym, z kim możemy się utożsamiać. I, naprawdę, znalazło się kilka rozdziałów, "koszyków", które mocno do mnie trafiły, i na jakiś czas zawładnęły moimi myślami. Najbardziej utkwił mi w pamięci rozdział o łazience. Wcześniej w ogóle o tym pomieszczeniu nie myślałam, dziś inaczej na niego patrzę.
"Słowa wdzięczności" przeczytałam od razu, zamiast, zgodnie z życzeniem autorki, powoli i co dzień. Być może teraz, od czasu do czasu, sięgnę po jakiś "koszyk", aby znaleźć w nim coś wartego uwagi. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale zawsze znajdowałam coś dla siebie. I za to jestem wdzięczna 😉
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 3034 pod hasłem "Najnowsza książka znanego autora lub autorki".
Kiedy zobaczyłam okładkę "Słów wdzięczności", to wiedziałam, czego się spodziewać. Mimo tego kilka razy autorka mnie zaskoczyła.
Mam za sobą lekturę wielu podobnych książek, i uwierzcie mi, niektóre były świetne, inne to totalna pomyłka. Nie lubię przesady i hurra optymizmu, co często można było znaleźć w "Słowach wdzięczności", ale nie nazwałbym tej książki kiepskiej....
2024-02-19
Nie wiem, jak Valerie Perrin to robi, ale niech nie przestaje - w ten sposób będę czekała na każdą jej powieść.
No cóż, nie sądziłam, że uda się autorce jeszcze raz mnie zachwycić, jak to było z "Życiem Violette". Ba, myślałam, że inne tytuły będą średnie. Wiecie, magia jednego tytułu, do którego reszta nie dorównuje. A co się okazało, "Zapomniane niedziele" to debiut Valerie Perrin, i gdyby nie one, nie byłoby "Życia Violette". Kiedy o tym myślę, to mam ciarki.
Co mogę jeszcze dodać? Znowu jestem oczarowana, znowu nie mogłam oderwać się od książki, i znowu zakochałam się w tym powolnym, ale delikatnym stylu. I w tych mądrościach, jakie dodaje od siebie Valerie Perrin. I po raz kolejny pierwsze zdania danej książki zachęciły mnie do jej kupienia. Tak było z "Życiem Violette ", i z "Zapomnianymi niedzielami". Czytajcie, po prostu czytajcie.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem"Swieżynka (książka wydana w 2024 roku)".
Nie wiem, jak Valerie Perrin to robi, ale niech nie przestaje - w ten sposób będę czekała na każdą jej powieść.
No cóż, nie sądziłam, że uda się autorce jeszcze raz mnie zachwycić, jak to było z "Życiem Violette". Ba, myślałam, że inne tytuły będą średnie. Wiecie, magia jednego tytułu, do którego reszta nie dorównuje. A co się okazało, "Zapomniane niedziele" to debiut...
2024-01-28
Uwaga, będą małe spoilery! Wrażliwi na nie niech tej opinii nie czytają, dobrze?
Przy "Uciekinierce" naprawdę trzeba wyłączyć logiczne myślenie. Inaczej można naprawdę się zdenerwować, bo to, co wyprawiają i mówią bohaterowie, czasem woła o pomstę do Nieba. Jeśli jednak masz dużo dystansu do tego, że:
- główna heroina najpierw wrzeszczy, obraża głównego bohatera, a potem z łatwością oddaje mu się każdej nocy, i jeszcze mówi mu, że jest cudowny 🤔;
- tutaj kłótnie zawsze, ale to zawsze kończą się w łóżku;
- główna heroina nie myśli logicznie, jej decyzje momentami są naprawdę głupie (zastanawiałam się czase, czy ona ma mózg 😅);
- jakby nie patrzeć, amant tej powieści najpierw gw**ci główną bohaterkę (innego słowa nie jestem w stanie znaleźć), aby potem ją adorować i prawie całować ją po stopach. A ona? Hm, tutaj jest dobry materiał psychologiczny, bo inna kobieta miałaby po tym wszystkim porządną traumę, i w życiu by nie chciała przy kimś takim spędzać czas;
- związek głównych bohaterów oparty jest na sekretach, kłamstwach i, przede wszystkim, seksie, a oni niby się kochają, i to mocno;
- scena z cyrkiem nie wyda się nierealna - to śmiało sięgnijcie po tę książkę.
Jest przymknięcie na to oko, nawet będziecie się nieźle bawić. Wiem, że tego rodzaju książki często z logicznym rozwojem fabuły nie mają wiele wspólnego, jednak w "Uciekinierce" podobnych smaczków, co pisałam wyżej, znalazłoby się wiecej, ale szkoda mi tu miejsca na ich wyliczanie.
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem " Motyw: ekspedycja, wyprawa lub podróż".
Uwaga, będą małe spoilery! Wrażliwi na nie niech tej opinii nie czytają, dobrze?
Przy "Uciekinierce" naprawdę trzeba wyłączyć logiczne myślenie. Inaczej można naprawdę się zdenerwować, bo to, co wyprawiają i mówią bohaterowie, czasem woła o pomstę do Nieba. Jeśli jednak masz dużo dystansu do tego, że:
- główna heroina najpierw wrzeszczy, obraża głównego bohatera, a potem z...
2024-01-14
Jest mrok, jest tajemnica, jest miłość, i jest też przepiękne wydanie książki. Czego chcieć więcej? Na pewno tego, aby całość nie okazała się rozczarowaniem. Spoiler - nie okazała się 😉
Oj, intrygowała mnie ta książka. Kiedy w końcu ją dorwałam, to wiedziałam, że moje oczekiwania będą spore. I "Ostatnia pieśń oblubienicy kwiatów" sprostała nim. Była mroczna i ciekawa historia, podzielona na dwa głosy, a w nią utkano mnóstwo nawiązań do znanych baśni, mitów i legend. Podkreśla się przede wszystkim nawiązania do Meluzyny, ale czy na pewno? Polemizowałabym z tym.
Na plus są rozdziały dotyczące Indigo i Azure, one nadają pędu opowieści, a co do Oblubieńca, to na początku wydawał mi się bezpłciowy. Ale potem, na szczęście, autorka dała mu trochę charakteru. A sama fabuła... Ktoś może przewidzieć całość, ale co z tego? Ja się przy tej książce bawiłam cudownie. Przy niej naprawdę można zapomnieć o szarej rzeczywistości, i nie jest to, na szczęście, cukierkowa opowieść, bo ma sporo mroku i duchoty. Polecam. Nie tylko za piękne wydanie z barwionymi brzegami (nie sądziłam, że będę taką sroczką).
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Retelling baśni, mitu, legendy".
Jest mrok, jest tajemnica, jest miłość, i jest też przepiękne wydanie książki. Czego chcieć więcej? Na pewno tego, aby całość nie okazała się rozczarowaniem. Spoiler - nie okazała się 😉
Oj, intrygowała mnie ta książka. Kiedy w końcu ją dorwałam, to wiedziałam, że moje oczekiwania będą spore. I "Ostatnia pieśń oblubienicy kwiatów" sprostała nim. Była mroczna i ciekawa...
Mam na wstępie mały apel do autorki - jeśli nie planuje pani kolejnego tomu, to zakończenie tej książki jest bardzo nie w porządku. Taka była moja pierwsza myśl po wszystkim.
Przy "Wszystkich nocach Zeusa" należy zachować dużo dystansu. Bo inaczej można poczuć się dziwnie, kiedy przeczyta się o relacji Polki z greckim bogiem. Ja tak na początku się czułam, ale potem, kiedy akcja zaczynała nabierać tempa, całkowicie pochłonęła mnie ta książka. I miałam wrażenie, że czytam o swoim ulubionym motywie, czyli Pięknej i Bestii (chociaż opisy głównego bohatera wcale nie były takie odpychające 😅). Za kreację Posejdona należą się brawa, bo to jest najlepiej napisana postać. I po prostu lubię takie postaci drugoplanowe.
Musi być drugi tom, inaczej rozczaruję się...
Książkę dołączam do Wielkobukowego Binga 2024 pod hasłem "Opowieść o zdradzie i zemście" (jakby nie patrzeć, Zeus tego miał sporo na swoim dorobku).
Mam na wstępie mały apel do autorki - jeśli nie planuje pani kolejnego tomu, to zakończenie tej książki jest bardzo nie w porządku. Taka była moja pierwsza myśl po wszystkim.
więcej Pokaż mimo toPrzy "Wszystkich nocach Zeusa" należy zachować dużo dystansu. Bo inaczej można poczuć się dziwnie, kiedy przeczyta się o relacji Polki z greckim bogiem. Ja tak na początku się czułam, ale potem, kiedy...