Brytyjski pisarz i dramaturg, autor słynnej powieści gotyckiej Mnich. Do fascynacji tą powieścią gotycką przyznawali się m.in. Byron i de Sade. Lewis urodził się jako najstarszy syn małżeństwa Matthew Lewisa seniora oraz Frances Lewis. Jego ojciec przyszedł na świat na Jamajce w 1750 roku, był sekretarzem stanu w Ministerstwie Wojny i miał z tej racji pokaźne pobory. Matka Lewisa opuściła męża w 1781 i związała się z muzykiem. Łączący się z tym skandal wymagał złożenia pozwu o rozwód, co było procesem wymagającym aprobaty parlamentu. Postępowanie jednak się nie odbyło, a rodzice Lewisa żyli od tego czasu oddzielnie.
Podczas studiów w Westminster School oraz w Christ Church College, które miały go przygotować do kariery dyplomatycznej, Lewis spędzał trochę czasu w różnych europejskich krajach, w szczególności po to aby poszerzać umiejętności językowe. Po wizycie w Paryżu w 1791 roku, spotkał w Weimarze Goethego, Schillera, oraz Wielanda i zapoznał jego przyjaciela Byrona z Faustem. W 1794 roku został attaché kultury brytyjskiej ambasady w Hadze.
W latach 1796-1802 Lewis był członkiem brytyjskiej Izby Niższej i reprezentował tam Hindon. Chociaż jego rodzina wywodziła się od właścicieli niewolników, w 1807 głosował on za jego zniesieniem. Po kilku latach oddał swój mandat, aby w całości poświęcić się literaturze. Mógł on sobie pozwolić na ową niezależność, ponieważ w 1812 ojciec pozostawił mu spory majątek. W 1815 Lewis odwiedził w przeciągu czterech miesięcy swoje posiadłości na Jamajce, w tym czasie powstała książka Journal of a West Indian Proprietor (opublikowana pośmiertnie). Odwiedzał on także Szwajcarię oraz Włochy, gdzie spotykał swoich przyjaciół Byrona oraz Mary Shelley. Podczas swojej kolejne wizyty na Jamajce w 1817, gdzie wstawiał się za poprawą warunków życiowych niewolników, zachorował na żółtą febrę i zmarł w drodze powrotnej. Jego prochy zostały oddane morzu.
Jeszcze jako student Lewis próbował przybliżyć angielskiej publiczności klasykę weimarską oraz okres burzy i naporu. Przetłumaczył on sztukę Schillera Intryga i miłość nazwaną The Minister oraz utwór Rolla autorstwa Kotzebue. Jego powieść grozy pt. Mnich (1794),opublikowana anonimowo, przyniosła mu wielki sukces. Choć większość recenzentów jak Coleridge odrzucało dzieło jako nienaturalne i nadęte, a inni mówili nawet o plugawości i bluźnierstwie, godnym potępienia na drodze prawnej, powieść odniosła dzięki owej niesławie niesamowity sukces. Bardzo krytykowane wydanie pierwsze odbiega jednak od wersji zmodyfikowanej, szczególnie w odniesieniu do seksualnie i bluźnierczo eksponowanych odcinków tekstu, wypełnionych dodatkowo przemocą, co jednak po owej korekcie nie zmieniło książkowej aury nieprzyzwoitości. Gdy autorstwo Lewisa wyszło na światło dzienne, polała się fala krytyki i oburzenia. Byron pisał, że Lewis zamienił Parnas w cmentarz i że w jego głowie sam szatan mógłby odkryć piekło, którego jeszcze nie zna.
Lewis stoi całkowicie w tradycji powieści gotyckiej, do jego najważniejszych inspiracji należy książka Zamczysko w Otranto Walpole’a. Mnich jest mocno zainspirowany niemieckim okresem przedromantycznym, jak i wczesnym romantyzmem, także autorem literatury trywialnej Christianem Heinrichem Spießem. Lewis przejął elementy baśni, znalezione u Herdera oraz zintegrował tłumaczenia niektórych wierszy Musäusa, co nie zostało jednak wyraźnie zaznaczone. Do najważniejszych źródeł należy także Joseph Glanvill z dziełem Sadducismus Triumphatus, apologią wierzeń w duchy i wiedźmy.
Sama powieść Mnich inspirowała przykładowo Ann Radcliffe z utworem Italczyk albo konfesjonał czarnych pokutników (ang. The Italian),Charlesa Roberta Maturina z dziełem Melmoth the Wanderer, E.T.A. Hoffmanna z książką Diable eliksiry, a we Francji m.in. Victora Hugo. Teoretyk literacki Julia Kristeva zajmowała się w jej pracy pt. Potęga obrzydzenia. Esej o wstręcie (ang. Powers of Horror: an Essay on abjection) psychologią zniewolenia, więzienia, którą powieść Lewisa często pośrednio sugeruje.
Jego późniejsze dzieła, z silnymi wpływami romantycznymi, pozostające jednak wierne powieści grozy, są dzisiaj zapomniane. Jednak za czasów Lewisa cieszyły się dużym uznaniem. Razem z Walterem Scottem i Robertem Southeyem pisał on także zbiory romantycznych opowiadań.
Tak bardzo się cieszę, że ta książka trafiła w moje ręce. Autor w piękny i zrozumiały sposób przedstawił tę historię. Dosłownie nie mogłam się od niej oderwać, a były momenty, w których obiecywałam sobie przerwę, ale kiedy dochodziłam do końca strony lub rozdziału, mówiłam sobie: „okej, jeszcze kawałeczek”. Książka ukazuje, jak życie ludzkie potrafi być pełne zwrotów i upadków oraz jak w jednej chwili może obrócić się o 180 stopni. Pokazuje, jak zabawa w Boga może doprowadzić do zniszczenia. Jest przepełniona cierpieniem, obłudą i okrucieństwem, ale także innymi skrajnymi emocjami, takimi jak miłość, nadzieja, wiara i chęć życia. Zakończenie sprawiło, że poczułam się ukontentowana, jeśli można tak to ująć, w sytuacji, która zaistniała. Owszem, w książce pojawiają się momenty powolne i mogące nużyć czytelnika, ale mi to nie przeszkadzało.
Choć w skali LC 10 gwiazdek oznacza arcydzieło, to dla mnie "Mnich" arcydziełem nie jest. Jednak daję maksymalną ocenę, bo zbyt dobrze się przy niej bawiłam, by ocenić ją na mniej.
Nastawiłam się na typowy gotycki horror, jednak dzieło Lewisa to coś więcej. To studium ludzkiego upadku, które wstrząsa i jednocześnie fascynuje. Dodajmy do tego bohaterów katolickiego kleru, elementy nadprzyrodzone oraz mroczne klimaty jak z Poe'go - to mieszanka wobec której trudno przejść obojętnie.
Lewis wiele zaczerpnął z innych dzieł oraz lokalnych legend, czego sam nie ukrywał. Możemy w "Mnichu" znaleźć rozwiązania jak z "Romea i Julii" oraz otrzeć się o takie postaci jak Żyd Wieczny Tułacz.
Czytając, domyślałam się, że dwieście lat temu powieść musiała wywołać niemałe zamieszanie, a to za sprawą erotyki i wyuzdania, których tutaj niemało. Być może obecnie na nas nie zrobi to wrażenia, lecz w purytańskiej, osiemnastowiecznej Anglii było to dzieło na tyle szokujące, że autor musiał nieco złagodzić tekst w następnych wydaniach.
Według mnie, mimo iż w zajawce jest napisane, że dzieło to "trąci myszką", to nie straciło wiele ze swej aktualności względem ludzkich przymiotów czy słabości. Język także niewiele się zestarzał, jest żywy, choć może to też zasługa tłumaczki.
Niech nie przeraża Was grubość i małe litery. "Mnich", choć stuknęło mu dwa wieki, wciągnie Was zbyt mocno, byście odłożyli lekturę na potem.