Małgorzata Lisińska

- Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura obyczajowa, romans, czasopisma
- Oficjalna strona: Przejdź do strony www
Autorka rozpoczętej w 2017 roku serii Tropiciel (Tropiciel, Czarownica, Pierwotny) i dwóch powieści z tego samego świat Zakonna i Bajki krasnoludzkie, a także serii powieści obyczajowych Miłość w Tychach (Światła w jeziorze, Pikantnie po włosku, Ja Ciebie mocniej). Na wydanie czekają kolejne książki fantastyczne i obyczajowe, a nawet kryminał.
Pisze fantasy i literaturę obyczajową, czasami flirtując z prozą poetycką. W swojej twórczości kieruje się przekonaniem, że czytelnika należy przede wszystkim bawić. Dlatego jej teksty pełne są niewybrednego humoru i sporej dawki erotyki.
Absolwentka Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego. Pisanie jest jej trzecią wielką miłością, po mężu i córce. Mieszka w Tychach, dzieląc czas między rodzinę, psa, koty, pracę i ukochaną klawiaturę.
- 949 przeczytało książki autora
- 1 144 chce przeczytać książki autora
Książki i czasopisma
Cytaty
- Czasami lepiej raz wyciąć jątrzącą się ranę, nawet jeśli oznacza to stratę części siebie, niż latami pozwalać tej ranie gnić.
- Czasami lepiej raz wyciąć jątrzącą się ranę, nawet jeśli oznacza to stratę części siebie, niż latami pozwalać tej ranie gnić.
Ojciec mu kiedyś powiedział, że życie bywa jak puzzle i jeśli nawet myślisz, że rozpieprzyło się na tysiące kawałków, zawsze możesz spróbować je poskładać. Bo trudno o większą satysfakcję niż w chwili, w której ostatni kawałek trafi na swoje miejsce.
Ojciec mu kiedyś powiedział, że życie bywa jak puzzle i jeśli nawet myślisz, że rozpieprzyło się na tysiące kawałków, zawsze możesz spróbowa...
Rozwiń ZwińCofnął się jeszcze bardziej, uderzając plecami o ścianę. Rozbawiona smoczyca przeniosła wzrok na Pierwotnego Maga. – Witaj, Yaso. – Witaj, Deidghe. – Skinął głową. – Zastanawiałam się, czy mnie poznałeś. Uśmiechnął się łagodnie. – Jakże mógłbym nie? Podszedł do niej i przesunął palcami po złotej skórze. Pieszczota sprawiła, że szmaragdowe ślepia przysłoniły powieki, a gad westchnął cicho. Sodi zebrał się na odwagę – bo w sumie już i tak w ślepia wgapiał, więc do stracenia prawie nic nie miał – i odsunął się od ściany… o jakieś pół kroku. – Kurwa, chyba czegoś nie rozumiem. Znacie się? – Znamy – odpowiedział mag, nie patrząc na przyjaciela. – Jesteście, niech mnie osioł wychędoży, po imieniu ze smokiem? I zapomniało się wam, kurwa, wspomnieć?
Cofnął się jeszcze bardziej, uderzając plecami o ścianę. Rozbawiona smoczyca przeniosła wzrok na Pierwotnego Maga. – Witaj, Yaso. – Witaj, D...
Rozwiń Zwiń
DYSKUSJE