-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać1
-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant26
Biblioteczka
2022-10-04
2020-07-20
Aktualnie czytam liczącą sobie prawie osiemset stron powieść "Wyznaję" Jaume Cabré. Za mną 3/4 utworu. Ale kiedy siedzę przy komputerze nie mogę sobie odmówić znajdowania krótkich opwiadań na stronie chmuraczytania.pl
Tym razem zaintrygowana ciekawą okładką z niemowlęciem skusiłam się na Antoniego Lange. Czym może być tytułowy eksperyment w połączeniu z taką słodką kruszynką?
Niestety, tym razem się zawiodłam.
Bohater opowiadania Jan Klonowski - naukowiec odkrywający tajemnice hipnozy - postanawia użyć jej w celu wybadania skąd przybywa dusza nowo narodzonego dziecka. Nie wiem, czy można za pomocą hipnozy badać ludzkie dusze, oddzielając je i od ciała i od psychiki, ale Klonowski to właśnie robił. Kiedy więc ledwo ujrzał świat jego własny syn, korzystając z nieuwagi służącej i wykorzystując odpoczynek żony po porodzie zajął się dziecięciem w sobie właściwy sposób.
Niemoralne i niesmaczne pomysły moim zdaniem. Dobrze, że dzieciak wyszedł z tego bez szwanku na zdrowiu i psychice. Cóż tam jednak za androny opowiadał (tak, tak: mówił) szkoda pisać. Jedną rzecz tylko zapamiętałam, bo mnie zastanowiła. Otóż Ziemia jest Piekłem, na które przybywamy strąceni z Raju.
W sumie trudno się nie zgodzić, biorąc pod uwagę ciągłość dziejów człowieka..
Ale dla mnie ta lektura jest całkowicie chybiona, więc nie polecam.
Aktualnie czytam liczącą sobie prawie osiemset stron powieść "Wyznaję" Jaume Cabré. Za mną 3/4 utworu. Ale kiedy siedzę przy komputerze nie mogę sobie odmówić znajdowania krótkich opwiadań na stronie chmuraczytania.pl
Tym razem zaintrygowana ciekawą okładką z niemowlęciem skusiłam się na Antoniego Lange. Czym może być tytułowy eksperyment w połączeniu z taką słodką...
2020-08-13
Na początek muszę uderzyć się w pierś za to, że nie czytałam wcześniej nic z twórczości Pani Ałbeny. Obiecuję, że uzupełnię te braki niebawem. A usprawiedliwiam się dlatego, że lektura powieści "Doktor Bogumił" uświadomiła mi jak znakomitą pisarką jest autorka.
Gruntowna znajomość historii medycyny z zakresu anestezjologii, położnictwa, epidemiologii czy neurologii, która się objawia na każdej stronie w tej książce nie wystarczyłaby jednak, gdyby nie wyrobione pióro autorki, kunszt w konstruowaniu fabuły i bogata wyobraźnia. Do tego wielkie brawa należą się pisarce za wnikliwe studia nad obyczajowością i życiem codziennym Warszawy w połowie XIX wieku, które niewątpliwie przyczyniły się do stworzenia wiarygodnego obrazu rzeczywistości w tamtym okresie odtworzonego do ostatniego detalu. To naprawdę mistrzowska powieść retro!
Zasadniczym tematem tej wielowątkowej powieści są losy i perypetie rodzinne tytułowego bohatera - doktora Bogumiła Korzyńskiego, absolwenta Uniwersytetu Medycznego w Wilnie, który po studiach ląduje (wbrew sobie) w Warszawie i tu poprzez małżeństwo z panną z lekarskiej rodziny Przybylskich wkracza do towarzyskiej i intelektualnej śmietanki. Wszystkie sprawy zawodowe, rodzinne i towarzyskie doktora Bogumiła są tak pasjonujące i intrygujące, że pochłaniamy ten utwór jednym tchem.
Z całej galerii wszystkich person owej wielkiej rodziny nietuzinkową postacią jest Augusta, siostra żony Bogumiła. Dziewczyna, która powinna urodzić się mężczyzną, albo przynajmniej pół wieku później. Obdarzona niepospolitym talentem zdobyła w domowym zaciszu wiedzę medyczną, jakiej nie posiadali zawodowi lekarze z jej rodziny. Erudycja i znajomość języków pozwalały jej korespondować pod imieniem Bogumiła z najwybitniejszymi medykami Europy i Ameryki. To doskonały przykład emancypantki, która budzi respekt odwagą, trzymaniem się swoich poglądów, brakiem uległości wobec konwenansów i ograniczeń tworzonych przez rodzinę i społeczeństwo. Kobieta, która poczytuje sobie za cel życia leczyć i ratować ludzi, dokonując przy okazji odkryć naukowych, która chce pracować dla ludzi i służyć nauce, a nie trawić czas na wyszywaniu i ploteczkach. Kobieta, która nie tylko pali w obecności znajomych, ale i w męskim przebraniu prowadzi badania i operuje w szpitalu, posługując się sfałszowanym dyplomem!
Na plan pierwszy książki wysuwają się przede wszystkim sprawy dotyczące stanu i poziomu ówczesnej medycyny. Niestety, było okrutnie. Leczono w brudzie i smrodzie. Od sekcji, których dokładnego opisu autorka, jako zawodowa lekarka, nie skąpi, medycy przechodzili do następnej sali badać pacjentów. Położnice umierały na gorączkę połogową, operowani cierpieli cięcia "na żywca", więc szpital bywał raczej rzeźnią niż lecznicą. Wszystkich brudnych i smrodliwych opisów jest w powieści na pęczki, bez wybielania, ale i bez przejaskrawienia. Taka była rzeczywistość, o czym Pani Ałbena wie najlepiej i znakomicie to przelewa na papier.
Powieść jest tak skonstruowana, że każdy tradycyjny rozdział dotyczący Korzyńskich i Przybylskich przeplatany jest opowiadaniami dotyczącymi najsłynniejszych lekarzy XIX wieku, którzy wnieśli niebagatelny wkład w postęp medycyny i dzięki którym uratowano wiele istnień ludzkich na przestrzeni całego tego wieku. Mamy zatem krótkie historie siedmiu geniuszy medycznych, którzy odkrywali źródła zakażenia gorączką połogową czy czarną ospą, albo wprowadzali pierwsze operacje czy cesarskie cięcia z użyciem znieczulenia, czyli jak go wtedy nazywano "eteru". Uwalniali ludzkość od zaraz, dawali ulgę w cierpieniach, walczyli o większą higienę w szpitalach nierzadko przypłacając to swoim życiem. To błyskotliwie i ciekawie napisane historie o historii medycyny dla laików medycznych, takich jak ja.
Ostatnie akapity powieści dają nadzieję na kontynuację losów Bogumiła Korzyńskiego. A może Augusty, która wyjechała z mężem do Ameryki? Będę czekać z niecierpliwością.
Znakomita książka. Jeśli nie lubicie medycyny, to tematyka obyczajowa, rodzinne tajemnice (w tym pewne niemoralne smaczki), a nawet historie kryminalne utrzymane w klimacie retro na pewno dadzą Wam dużo satysfakcji.
Polecam gorąco!!!
Dziękuję Wydawnictwu Marginesy za piękny egzemplarz recenzencki i możliwość przeczytania powieści przed premierą.
Na początek muszę uderzyć się w pierś za to, że nie czytałam wcześniej nic z twórczości Pani Ałbeny. Obiecuję, że uzupełnię te braki niebawem. A usprawiedliwiam się dlatego, że lektura powieści "Doktor Bogumił" uświadomiła mi jak znakomitą pisarką jest autorka.
Gruntowna znajomość historii medycyny z zakresu anestezjologii, położnictwa, epidemiologii czy neurologii, która...
2020-03-15
Wędrówka po peryferiach Europy Środkowo-Wschodniej, po prowincjach dawnych sowieckich demoludów. Słowacja, Węgry, Rumunia, Mołdawia, Albania…
Itinerarium po miejscach, gdzie mimo radykalnych przemian gospodarczych i ustrojowych, czas jakby się zatrzymał. Na pastwiskach krowy, na wzgórzach owce, na ulicach stada gęsi. W domach pędzi się samogon, na placach handluje czym się da, a wyposażenie domów przypomina najlepsze czasy realnego socjalizmu. Obok zwiastunów nowego – szklanych biurowców i zagranicznych aut – złomowiska i rupieciarnie. Rozchwiane społeczeństwa. Starsze pokolenia z nostalgią wspominające Stalina i Ceausescu, za których przecież „była równość i karano złodziei” i te nowe, urodzone po 89 roku, nastawione na konsumpcję, łatwy zarobek i gloryfikujące Zachód pod postacią komórek i podrabianych ciuchów.
Tu melancholia, nędza i beznadzieja tkwią od wieków i nie ma (?) szans na zmianę. Europa z przeszłością, ale czy z przyszłością? Autor wydał te zapisy z podróży w 2004 roku, ale śmiem twierdzić, że w większości są one nadal aktualne.
Zdecydowanie najbardziej ujmujące są relacje z Albanii, bo nawet dla przeciętnego Polaka wychowanego w komunie, jak ja, wymykają się one racjonalnym tłumaczeniom.
Czyta się to świetnie, opisy są bardzo plastyczne i niemal poetyckie, chociaż autor potrafi dosadnie określić to i owo. Najlepiej czytać z rozłożoną obok mapą. Ci, którzy lubią zwiedzać z rozmachem, w luksusowych hotelach i nastawieni są na światowej sławy zabytki, mocno się rozczarują.
Dla mnie to także podróż sentymentalna, bo dobrze znam polski Beskid Niski, do którego wielokrotnie nawiązuje autor, bo tam mieszka i tworzy. Tak, zaiste to cicha, spokojna, zielona okolica z malowniczymi wzgórzami, w której czas tkwi i niemal niezauważalnie poddaje się zmianom.
Wygrzebałam te książkę w szkolnej bibliotece, choć bez entuzjazmu, a dała mi tyle przyjemności.
Wędrówka po peryferiach Europy Środkowo-Wschodniej, po prowincjach dawnych sowieckich demoludów. Słowacja, Węgry, Rumunia, Mołdawia, Albania…
Itinerarium po miejscach, gdzie mimo radykalnych przemian gospodarczych i ustrojowych, czas jakby się zatrzymał. Na pastwiskach krowy, na wzgórzach owce, na ulicach stada gęsi. W domach pędzi się samogon, na placach handluje czym...
2020-04-29
Krótkie opowiadanie, liczące 19 stron, w przekładzie Bolesława Leśmiana, wydane przez Wydawnictwo Fundacja Festina Lente w 2013 roku. Wypatrzyłam go pośród innych na www.chmuraczytania.pl
No cóż, przeczytałam wszystko z bibliotek: miejskiej i mojej szkolnej, zajęłam się biblioteczką domową, ale w niej mam tylko literaturę naukową i popularnonaukową: historię polską, historię powszechną, jeszcze raz historię regionalną, a w końcu klasykę.
"Z braku laku" zwróciłam więc oczy ku e-bookom, chociaż ten wyraz zupełnie mi nie pasuje. Wolę napisać, że przeczytałam książkę w wersji PDF:))
Opowieść zaiste jest "wielce dziwna i wielce skądinąd poufna" - jak czytamy na początku utworu. Narrator wtajemnicza nas w osobiście przeżytą historię, tuż przed czekającą go egzekucją. Historię, w której napięcie stopniowo narasta, aż w końcu doprowadza bohatera do jego unicestwienia.
Co doprowadziło go na szafot? Czy to faktycznie ten przymilny, towarzyski nadzwyczaj, tytułowy czarny kot o imieniu Pluton? Czy - jak chciała żona bohatera - czarownica, która w nim drzemała?
I tu docieramy do sedna. Bo niewinny kociak jest tylko pretekstem do usprawiedliwienia coraz bardziej ohydnych postępków bohatera. Od przemocy wobec żony, notorycznego pijaństwa, poprzez oślepienie a potem powieszenie nieszczęsnego kota bohater osiąga szczyt swoich możliwości: morduje żonę i zamurowywuje jej ciało w piwnicy.
Ile trzeba mieć talentu, by na 19 stronach zmieścić tyle zła i grozy. By tak świetnie odtworzyć postępujące szaleństwo alkoholika. To znakomite studium psychologiczne.
Alkoholik musi mieć wytłumaczenie swoich ekscesów i zawsze znajdzie kozła ofiarnego. W końcu, i tu trochę feminizmem trącę, nie tylko kobieta była zła.
"Bo to czarny kot był zły".
Doskonała rzecz, chociaż myszką trąci w stylu.
Krótkie opowiadanie, liczące 19 stron, w przekładzie Bolesława Leśmiana, wydane przez Wydawnictwo Fundacja Festina Lente w 2013 roku. Wypatrzyłam go pośród innych na www.chmuraczytania.pl
No cóż, przeczytałam wszystko z bibliotek: miejskiej i mojej szkolnej, zajęłam się biblioteczką domową, ale w niej mam tylko literaturę naukową i popularnonaukową: historię polską,...
2020-05-01
Opowiadanie Guy de Maupassanta z 1887 roku, w przekładzie Zygmunta Niedźwiedzkiego, wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępnione na www.chmuraczytania.pl
Ależ trafiłam! Dopiero co przedwczoraj czytałam "Czarnego kota" Poe'go, a tu bardzo podobne w schemacie i treści opowiadanie Maupassanta.
Narrator opisuje swoje wewnętrzne przeżycia, odkrywając z dnia na dzień postępującą i coraz bardziej natarczywą obecność w swoim ciele istoty obcej, niewidzialnej, która nim kieruje i rządzi. Najpierw swą gorączkę, rozdrażnienie i niepokój kładzie na karb choroby ciała, szuka pomocy medycznej, zaczytuje się w dziełach filozoficznych i teologicznych. Tymczasem szaleństwo postępuje, a napięcie z każdym zapiskiem rośnie. Bohater podejrzewa u siebie albo podwójną osobowość, albo zaburzenia snu. Ale owo coś wysysa z niego życie, poi się wodą i mlekiem, które stoją w nocy obok jego łóżka.
I tak jak u Poe'go mamy tu punkt kulminacyjny. Owładnięty chęcią mordu prześladującej go istoty bohater popełnia samobójstwo.
Przyznam, że to znakomita klasyka grozy, a jednocześnie doskonałe studium ludzkiej psychiki. Jestem pod wrażeniem sugestywności opisu przeżyć, a przecież to utwór liczący sobie ponad 130 lat!
Opowiadanie Guy de Maupassanta z 1887 roku, w przekładzie Zygmunta Niedźwiedzkiego, wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępnione na www.chmuraczytania.pl
Ależ trafiłam! Dopiero co przedwczoraj czytałam "Czarnego kota" Poe'go, a tu bardzo podobne w schemacie i treści opowiadanie Maupassanta.
Narrator opisuje swoje wewnętrzne przeżycia, odkrywając z dnia...
2020-05-01
Nowela fantastyczna Włodzimierza Zagórskiego (którego utworów, przyznaję, nie czytałam dotąd wcale, a szkoda) z 1894 roku, wydana przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępniona na www.chmuraczytania.pl
Kolejna wspaniała rzecz w wersji PDF. Doskonały, błyskotliwy humor, iście z piekła rodem. Oto diabeł gubi swą torbę, w której trzyma noworoczne podarki dla "grzecznych i bogobojnych" niewiernych żon, krwiopijców bankowych i innej maści grzeszników. Znajduje ją pijany w sztok szewc Onufry. Ladaco, jakich mało. Leń i obibok, żyjący na koszt narzeczonej.
Podarki uważa Onufry za zbędne, bo nie rozumie ich przeslania, ale w sakwie znajduje też sporo pieniędzy. Idą jednak tylko na przyjemności - błyskotki, balangi i rozpustę. A jak to w bajce o złotej rybce bywało, obdarzony nabywa coraz większego apetytu...
Wszystko ma jednak swój kres...
Nie chcę zdradzać zakończenia, bo polecam gorąco przeczytać.
Powiastka prosta, z mocną satyrą na stan ówczesnych obyczajów, chociaż przecież wciąż aktualna. Włączenie postaci diabelskich czyni ją wielce sugestywną i podkreśla walory dydaktyczne. Śmiechu przy tym co niemiara.
Nowela fantastyczna Włodzimierza Zagórskiego (którego utworów, przyznaję, nie czytałam dotąd wcale, a szkoda) z 1894 roku, wydana przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępniona na www.chmuraczytania.pl
Kolejna wspaniała rzecz w wersji PDF. Doskonały, błyskotliwy humor, iście z piekła rodem. Oto diabeł gubi swą torbę, w której trzyma noworoczne podarki dla...
2020-05-02
Nowela Cypriana Kamila Norwida z 1883 roku, która nie doczekała się druku za życia autora, licząca 26 stron, wydana przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępniona w postaci elektronicznej na www.chmuraczytania.pl.
Zdecydowałam się na ten utwór z dwóch powodów. Po pierwsze - nie czytałam nigdy prozy Norwida, bazując tylko na lekturach szkolnych jego autorstwa. Po drugie zaintrygowała mnie okładka książki z kolorowym balonem na tle wysokich budowli. Otóż okładka okazała się odzwierciedleniem treści noweli.
Rzecz dzieje się w Wenecji, do której przybywa znany już w całej Europie Singelworth, tytułowany powszechnie lordem,chociaż znamienite kręgi weneckie nie wiedzą zgoła nic o jego pochodzeniu. "Aeronaucja" jak nazywa sztukę podróżowania balonem narrator nie jest już wtedy absolutną nowością. Niemniej częstotliwość tych podróży w wykonaniu wspomnianego lorda każe co znakomitszym Wenecjanom snuś przerózne domysły na ten temat...
Nowela jest niewątpliwie bardzo inteligentna, obnaża znajomość starożytnej literatury i filozofii, błyskotliwa, ale i mocno intrygująca. Nie daje gotowych odpowiedzi, pozwalając na własną interpretację utworu. Odbiór za to może być nieco utrudniony zważywszy na meandry ówczesnego stylu.
Polecam wszystkim wielbicielom talentu Norwida.
Nowela Cypriana Kamila Norwida z 1883 roku, która nie doczekała się druku za życia autora, licząca 26 stron, wydana przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępniona w postaci elektronicznej na www.chmuraczytania.pl.
Zdecydowałam się na ten utwór z dwóch powodów. Po pierwsze - nie czytałam nigdy prozy Norwida, bazując tylko na lekturach szkolnych jego autorstwa. Po...
2020-05-03
Opowiadanie Elizabeth Gaskell z 1865 roku, liczące niewiele ponad 80 stron, wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępnione w wersji elektronicznej na chmuraczytania.pl
Inspiracją do literackiej opowieści o tytułowej damie staje się pamiętnik udostępniony przez właściciela młyna wodnego znad niemieckiej rzeki Neckar, między Mannheimem a Heidelbergiem. Akcje dzieje się wówczas w latach 40-tych XIX wieku. U goszczącego ich młynarza pewna młoda kobieta odkrywa na ścianie wielce intrygujący ją portret damy z 1778 roku. Na portrecie uwieczniono bohaterkę całego utworu, niejaką Annę Scherer, żyjącą w II poł. XVIII wieku i będącą córką ówczesnego właściciela młyna.
O jej burzliwych i jakże tragicznych losach dowiadujemy się z osobistego pamiętnika, jaki pozostawiła swej córce Urszuli, a który był obecnie w posiadaniu młynarza. Pamiętnik przenosi nas do roku 1789, kiedy to Anna wysłana przez ojca i nieprzychylną jej żonę brata do Karlsruhe poznaje pana de Tourelle i mimo obaw go poślubia. Akcja opowiadania nabiera wówczas klimatu iście gotyckiego. Oto zamknięta, odosobniona i ubezwłasnowolniona przez autokratycznego męża Anna wiedzie smutne życie w zamczysku Les Rochers na terenie Wogezów. Wielowiekowy zamek oparty o wysokie skały, pełen pustych, nieużywanych, ciemnych sal, nadaje tej opowieści klimat grozy. I równie przerażające dzieją się w nim rzeczy...
To bardzo dobra proza, która skłania przede wszystkim do zwrócenia uwagi na sytuację prawną kobiety w końcówce XVIII wieku. Pisana przez kobietę dla kobiet, jak na tamte więc lata, to prawdziwie feministyczna lektura. Akcja jest żywa, wydarzenia podane interesująco, a styl nie sprawia żadnych problemów, chociaż utwór liczy sobie półtora wieku. Dla niektórych może się wydać zbyt naiwna, ale zważmy po pierwsze na lata jej powstania, a po drugie na adresatów, którymi były ówczesne kobiety z odpowiednich sfer.
Opowiadanie Elizabeth Gaskell z 1865 roku, liczące niewiele ponad 80 stron, wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępnione w wersji elektronicznej na chmuraczytania.pl
Inspiracją do literackiej opowieści o tytułowej damie staje się pamiętnik udostępniony przez właściciela młyna wodnego znad niemieckiej rzeki Neckar, między Mannheimem a Heidelbergiem. Akcje...
2020-05-03
Nowelka z 1819 roku, licząca sobie 25 stron, wydana w wersji elektronicznej przez Fundację Festina Lente w roku 2013 i udostępniona na chmuraczytania.pl
Dziełko na wskroś romantyczne, odwołujące się, zgodnie z duchem tego kierunku, do ludowych legend pełnych upiorów, gnomów i wilkołaków. Klimat gotycki, który zapowiada sama okładka utworu. Miejscem akcji jest mroczne zamczysko, niemal w ruinie, chociaż z zachowaną wysoką wieżą będące własnością barona von Landshort ze sławnego rodu Katzenellenbogen. Mnóstwo w nim odwoływań do starych rycerskich pieśni i pochwał germańskich wojowników.
Fabuła wydaje się nieco przerażająca, niemniej w finale okazuje się być oparta na pomyłce, a zakończenie to samo szczęście. Upiora nie było w rzeczywistości, a piękna córka barona poślubiła rycerza z krwi i kości.
Klimacik fantastycznie oddany, więc kto lubi takie bajkowe tematy polecam gorąco.
Nowelka z 1819 roku, licząca sobie 25 stron, wydana w wersji elektronicznej przez Fundację Festina Lente w roku 2013 i udostępniona na chmuraczytania.pl
Dziełko na wskroś romantyczne, odwołujące się, zgodnie z duchem tego kierunku, do ludowych legend pełnych upiorów, gnomów i wilkołaków. Klimat gotycki, który zapowiada sama okładka utworu. Miejscem akcji jest mroczne...
2020-05-04
Tytuł zbioru, zawierającego cztery opowiadania, jak najbardziej adekwatny jest do jego treści. Liczące niespełna 23 strony opowiadania to lektura mocno humorystyczna napisana w bardzo dosadny, prostolinijny, nieskomplikowany sposób. Co ciekawe, autor bynajmniej nie zawiera tu żadnych negatywnych ocen, czy opinii, chociaż wyśmiewa ludzkie przywary np. pijaństwo czy skąpstwo.
Najbardziej wyraziste jest opowiadanie "Zagadkowa natura", w którym podróżująca pociągiem młoda dama, bez żadnego zawoalowania, odkrywa towarzyszącemu jej w podróży pisarzowi swe osiągnięcia życiowe na niwie małżeńskiej okazując się skuteczną łowczynią posagów...
Duża dawka jeśli nie śmiechu, to na pewno uśmiechu na twarzy gwarantowana.
Tytuł zbioru, zawierającego cztery opowiadania, jak najbardziej adekwatny jest do jego treści. Liczące niespełna 23 strony opowiadania to lektura mocno humorystyczna napisana w bardzo dosadny, prostolinijny, nieskomplikowany sposób. Co ciekawe, autor bynajmniej nie zawiera tu żadnych negatywnych ocen, czy opinii, chociaż wyśmiewa ludzkie przywary np. pijaństwo czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-05-05
Nowela Zofii Niedźwiedzkiej, licząca sobie 27 stron, wydana po raz pierwszy w roku 1908 pod pseudonimem autorki Bohowityn. Wydana w wersji elektronicznej przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępniona czytelnikom na www.chmuraczytania.pl
Nigdy dotąd nie czytałam żadnej powieści ani noweli tej autorki, zm. w 1921 roku. Nie wydaje się być ona równie znana jak jej przyjaciółka Zofia Nałkowska. A szkoda!
To świetna proza, bardzo sugestywna, plastyczna, o dużej głębi uczuć, pisana z elokwencją i prawdziwym znawstwem kobiecej duszy. Proza odważna, zdecydowanie wybiegająca ponad ramy czasowe swej epoki, dotykająca tematów uchodzących wtedy za całkowite tabu, bo dotyczących małżeńskiej alkowy. Utwór fantastyczny, którego klimat miejscami budzi grozę i przerażenie, co świetnie oddaje okładka książki.
Bohaterami jest młode małżeństwo - Stenia i Jacek. Związek szybko zawarty po trzech miesiącach znajomości i mający ledwie tygodniowy staż małżeński.
Dziewiętnastoletnia Stenia od pięciu lat prześladowana przez dręczącą ją zmorę senną, utrzymuje, że pamięta poprzednie swoje istnienia z zamierzchłych czasów. Zmora jednakowoż czyni ze Steni namiętną dziewczynę, chociaż ta namiętność pozostaje kompletnej nieświadomości dziewczyny, gdy w realnym życiu, wobec młodego małżonka, Stenia pozostaje bierna i chłodna.
Język noweli mnie oczarował, a tematyka zaskoczyła.
Polecam gorąco.
Nowela Zofii Niedźwiedzkiej, licząca sobie 27 stron, wydana po raz pierwszy w roku 1908 pod pseudonimem autorki Bohowityn. Wydana w wersji elektronicznej przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępniona czytelnikom na www.chmuraczytania.pl
Nigdy dotąd nie czytałam żadnej powieści ani noweli tej autorki, zm. w 1921 roku. Nie wydaje się być ona równie znana jak jej...
2020-05-05
Króciutka nowela nieznanej mi dotąd Marii Hagen - Schwerin, hrabiny (sic!), powieściopisarki i nowelistki tworzącej pod pseudonimem Alces, zm. w 1918 roku. Ukazała się po raz pierwszy w 1890 roku w „Gazecie Lwowskiej”. Wydana przez Fundację Festina Lente i udostępniona do czytania w wersji elektronicznej na chmuraczytania.pl
Tytułowy proboszcz ze wsi Szetyna, gdzieś na dalekiej prowincji, to osiemdziesięcioletni staruszek, który na tymże probostwie pełnił posługę równe pół wieku. Lata całe na probostwie wypełniły mu zbiórki funduszy na budowę świątyni i poczciwe życie pełne miłości do Boga.
Akcja noweli ogranicza się do jednej nocy, w której proboszcz, przy okazji pięćdziesięciolecia swej pracy, pogrąża się we wspomnieniach, a jednocześnie dochodzi wtedy do pożaru, który strawił cały dorobek życia duchownego. Spłonęła prawie cała plebania, a dach kościoła w wyniku pożaru zapadł się i doprowadził całą budowlę do kompletnej ruiny.
Autorka pokazuje kruchość ludzkich starań, zabiegów i wieloletniej pracy. Zrządzenie losu, albo wola Boża, jak chce proboszcz, powoduje,że nic nie może trwać wiecznie i nawet poświęcone budynki w starciu z żywiołem rozpadają się w zgliszcza.
"Czymże jest to życie ludzkie, czym jego czyny? Godzina jedna w nicość zamienia owoc lat szeregu!"
Smutne, ale niestety prawdziwe i przerażająco aktualne.
Króciutka nowela nieznanej mi dotąd Marii Hagen - Schwerin, hrabiny (sic!), powieściopisarki i nowelistki tworzącej pod pseudonimem Alces, zm. w 1918 roku. Ukazała się po raz pierwszy w 1890 roku w „Gazecie Lwowskiej”. Wydana przez Fundację Festina Lente i udostępniona do czytania w wersji elektronicznej na chmuraczytania.pl
Tytułowy proboszcz ze wsi Szetyna, gdzieś na...
2020-05-07
Debiutancka nowela Tadeusza Micińskiego (1873-1918) opublikowana w 1896 roku. Wydana przez Fundację Festina Lente i udostępniona w wersji elektronicznej na www.chmuraczytania.pl
Jak na debiut to doskonała proza. Na 87 stronach autor buduje narrację w postaci pamiętnika tytułowej nauczycielki. W trakcie lektury bez pośpiechu wprowadza nas w jej dotychczasowe osobiste perypetie. O młodziutkiej, zaczynającej dopiero pracę "na pensji" (znamienne, bo pamiętnik zaczyna się pod datą drugi września, wraz z początkiem nauki) dziewczynie dowiadujemy się, że to Amelia, sierota, której rodzice wcześniej pomarli, a brat Stefan studiuje na uniwersytecie. Pół roku wcześniej porzucona została przez mężczyznę, który poślubił inną kobietę.
Miejsce i dokładny czas akcji nie są bliżej określone, niemniej nie mają one dla odbioru całości tego małego arcydzieła większego znaczenia. Z pamiętnika wydobywamy obraz skromnej, wrażliwej, ale ponad miarę i ponad ówczesne kanony inteligentnej i oczytanej kobiety. Z równa swobodą prawi ona o poezji jak i filozofii.
Po miłosnym zawodzie nie może otrząsnąć się ze smutku i zniechęcenia do życia. Pracuje sumiennie, ale jedynie z poczucia obowiązku. Dopiero jedna z uczennic, wymagająca większej uwagi i ogromna sympatia wychowanek pozwala jej odkryć w pracy nauczycielskiej prawdziwe powołanie. Nie bez wpływu pozostaje też jej pragnienie walki z rusyfikacją, która jest dosadnie pokazana choćby poprzez kreację rosyjskiego nauczyciela,na którego nieterminowość i notoryczne pijaństwo dyrektorka pensji nie może mieć żadnego wpływu.
Gdybym nie była od ponad 20 lat nauczycielką nie mogłabym w pełni zrozumieć wszystkich rozterek zawodowych i moralnych bohaterki. Autor odmalowuje także środowisko nauczycielskie na pensji pełne plotek, zawiści, zazdrości i intryg, co bynajmniej nie działa zachęcająco na młodą nauczycielkę. Ach "smutne, niewdzięczne nauczycielstwo".
Amelia wydaje się jednak przeczyć ówczesnym stereotypom dobrze wychowanej, pokornej i pogodzonej ze wszystkim i ze wszystkimi kobietą. Odważnie stawia czoło konwenansom, plotkom, piętnuje fałsz i hipokryzję. Umie bronić swego stanowiska. Ma nowoczesne poglądy w kwestii małżeństw. Roli kobiety w społeczeństwie nie ogranicza tylko do dobrego zamążpójścia i godzenia się z niewiernością i agresją męża.
Autor zbudował w tej noweli kobietę ponad swoje czasy, taką, która wzbudza ogromną sympatię i której od początku się kibicuje. Ach, jakże pragnęłam, by i ona, niegdyś odtrącona, zaznała szczęścia w miłości. A zakończenie utworu jest w tej materii mocno obiecujące...
Nie czytałam (chyba) nigdy Micińskiego, a jeśli to dawno temu, w liceum. A szkoda wielka. Dodaję go do moich ulubionych autorów. To jest genialna twórczość, nasycona ogromną dawką wiedzy o człowieku.
Polecam, warto.
Debiutancka nowela Tadeusza Micińskiego (1873-1918) opublikowana w 1896 roku. Wydana przez Fundację Festina Lente i udostępniona w wersji elektronicznej na www.chmuraczytania.pl
Jak na debiut to doskonała proza. Na 87 stronach autor buduje narrację w postaci pamiętnika tytułowej nauczycielki. W trakcie lektury bez pośpiechu wprowadza nas w jej dotychczasowe osobiste...
2020-05-07
Mało znane opowiadanie Prusa z 1911 roku, napisane przez wybitnego autora u schyłku życia i zapowiadające wyraźnie nowe czasy.. Króciutki, bo liczący sobie zaledwie 13 stron utwór wydała w 2014 roku Fundacja Festina Lente, a udostępniony jest na chmuraczytania.pl
Bohaterami są trzej znajomi: litewski szlachcic Wzdychajło i dwóch Warszawiaków - były Sybirak Poniewolski i niejaki Pijankiewicz, którego nazwisko doskonale oddaje rzeczywiste zamiłowanie do trunków. W pewnej warszawskiej restauracji są świadkami projekcji filmowej. Ten kinematograf Litwin widzi pierwszy raz w życiu. Projekcja dotyczy losów polskiej stolicy, także tych przyszłych...Tytułowe widziadła to prawdziwie wizjonerskie obrazy Warszawy, która dopiero ma nadejść..
Polecam wielbicielom Lalki i Faraona.
Mało znane opowiadanie Prusa z 1911 roku, napisane przez wybitnego autora u schyłku życia i zapowiadające wyraźnie nowe czasy.. Króciutki, bo liczący sobie zaledwie 13 stron utwór wydała w 2014 roku Fundacja Festina Lente, a udostępniony jest na chmuraczytania.pl
Bohaterami są trzej znajomi: litewski szlachcic Wzdychajło i dwóch Warszawiaków - były Sybirak Poniewolski i...
2020-05-09
Opowiadanie Pawła Tańskiego (ur. 1974) z 1997 roku. Wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępnione w wersji elektronicznej na www.chmuraczytania.pl
Utwór bez wątpienia bardzo poetycki. Jego wstęp stylizowany jest w moim odczuciu na wzór dawnych średniowiecznych pieśni. Miejscem akcji jest nie określone bliżej miasto, a czas akcji obejmuje okres Świąt Bożego Narodzenia. Tytułowa Brama prowadzi do olbrzymiego domu położonego nieco na uboczu i otoczonego wspaniałym ogrodem. Właścicielem posesji jest wiekowy zegarmistrz, nazywany tu Władcą Czasu, który w towarzystwie wiernego psa obchodzi regularnie okolicę. W opowiadaniu to poczciwy, życzliwy wszystkim, kochający zwierzęta i przyrodę człowiek.
Nie jest to utwór prosty w odbiorze, wymaga skupienia. Dla mnie zegarmistrz jawi się jako gwarant stabilnej, spokojnej rzeczywistości, bez żadnych katastrof i nieprzewidzianych wypadków. Taki dobry duch czuwający nad mieszkańcami, bezpieczeństwem ich codziennych rytuałów i celebrowania czasu świątecznego.
Opowiadanie Pawła Tańskiego (ur. 1974) z 1997 roku. Wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępnione w wersji elektronicznej na www.chmuraczytania.pl
Utwór bez wątpienia bardzo poetycki. Jego wstęp stylizowany jest w moim odczuciu na wzór dawnych średniowiecznych pieśni. Miejscem akcji jest nie określone bliżej miasto, a czas akcji obejmuje okres Świąt...
2020-05-11
Opowiadanie drukowane w 1897 roku, a tłumaczone na język polski w 1904 roku. Wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 i udostępnione w wersji elektronicznej na www.chmuraczytania.pl
Wow! Jak na 31-letniego autora Pan Herbert George Wells stworzył świetne dziełko fantastyczne, w którym zachwyca, ale nie fantastyką ludową czy baśniową, lecz iście naukową. Równie uwspółcześniona okładka opowiadania jest całkowicie adekwatna do treści.
W sklepie antykwariusza pana C. Cave'a, przy ulicy Siedmiu Zegarów, pośród różnorakiego asortymentu towarów znajdowała się mocno wypolerowana masa kryształowa w formie jajka. Właściciel odkrył przedziwne właściwości owego przedmiotu. Po pierwsze jajo świeciło, a po drugie w tej światłości można było dostrzec obraz nieznanej krainy z metalowymi, błyszczącymi budynkami, latającymi istotami i mnóstwem innych podobnych kryształowych jaj. Ten równoległy jakiś świat miał słońce chociaż nieco mniejsze i dwa księżyce, na jego powierzchni dominowały czerwonawe skały, widać też było połyskujące kanały. Uczony wielce pan Wace, znajomy sklepikarza, utożsamiać zaczął tę planetę z Marsem.
I odtąd Marsjanie z wielkim srebrzystymi, motylimi skrzydłami i nieziemska przyroda marsjańska wypełniały naszemu sklepikarzowi, skądinąd nieszczęśliwemu w życiu małżeńskim, wszystkie wolne chwile. Do tego stopnia, że ze ściśniętym w dłoniach kryształowym jajem zakończył swój żywot.
Niewątpliwie utwór powstał pod wpływem słynnej "marsjańskiej gorączki", która pod koniec XIX wieku trawiła wielu intelektualistów na świecie.
Fanom fantastyki polecam zdecydowanie.
Opowiadanie drukowane w 1897 roku, a tłumaczone na język polski w 1904 roku. Wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 i udostępnione w wersji elektronicznej na www.chmuraczytania.pl
Wow! Jak na 31-letniego autora Pan Herbert George Wells stworzył świetne dziełko fantastyczne, w którym zachwyca, ale nie fantastyką ludową czy baśniową, lecz iście naukową. Równie...
2020-05-12
Opowiadanie Maryli Wolskiej wydane po raz pierwszy w 1910 roku we Lwowie. Udostępnione w wersji elektronicznej na chmuraczytania.pl
Utwór utrzymany w konwencji baśniowej, nawiązujący motywem przewodnim do Śpiącej królewny. Tytułowy smok strzegący bram do zamku, w którym śpi zaczarowana klątwą złej macochy królewna nie doczekał odczarowania i po stu latach ...zdechł. A szkoda. Byłby z niego dobry lokaj, którym był wcześniej, zanim i jego dosięgły czary. Tyle z baśni.
Tymczasem niedługo potem dziewczyna budzi się, ogląda opustoszałe zamczysko i rusza w świat, a przynajmniej w przylegające do zamku mocno zapuszczone ogrody. Tam spotyka malarza...
Utwór jest przeuroczy i zabawny, a rozmowa królewny z malarzem to starcie dwóch światów. Inne spojrzenie na malarstwo, sztukę, piękno, kobietę, uczucia...
Do przeczytania zachęcił mnie niepowtarzalny i wiele obiecujący tytuł oraz klimatyczna okładka.
Opowiadanie Maryli Wolskiej wydane po raz pierwszy w 1910 roku we Lwowie. Udostępnione w wersji elektronicznej na chmuraczytania.pl
Utwór utrzymany w konwencji baśniowej, nawiązujący motywem przewodnim do Śpiącej królewny. Tytułowy smok strzegący bram do zamku, w którym śpi zaczarowana klątwą złej macochy królewna nie doczekał odczarowania i po stu latach ...zdechł. A...
2020-05-13
"Błogosławieni maluczcy i ci, którzy cierpią.."
Opowiadanie Prusa z 1890 roku. Bohater to ubogi student medycyny, sierota, utrzymujący się z korepetycji, często przymierający głodem. Strapiony brakiem dachu nad głową szuka pomocy w klinice u kolegów medyków. Nie zważa na gorączkę i kaszel, który go męczy. Tam zapada w sen, a precyzyjniej: znalazł się w stanie śmierci klinicznej...
Bardzo intensywna wizja owego "snu" mistrzowsko zarysowana przez Prusa, zmusza czytelnika do refleksji. Czyni to krótkie opowiadanie głębokim w treści i symbole utworem o wartości ludzkiego cierpienia. Skądinąd budującym i optymistycznym. Bo jeśli ktoś nie doświadczył w życiu nic przykrego, życie jego jest jałowe i puste.
Oprócz cierpienia, które ubogaca duszę, trzeba także pamiętać o dobrych uczynkach i aktach miłosierdzia. Mocne wrażenie sprawia obraz starej Żydówki handlarki ulicznej, śledziem i pajdą chleba ratującej od śmierci nędzarzy.
Kierować miłością, a wyrzekać się nienawiści - to kolejne wskazanie. Wizja wychodzących z serca złotych nici, symbolizujących wszystko i wszystkich, których kochamy oraz zatruwających spokój nici czarnych - nielubianych osób i rzeczy jest bardzo sugestywna..
Piękna rzecz.
Warto poczytać.Polecam.
"Błogosławieni maluczcy i ci, którzy cierpią.."
Opowiadanie Prusa z 1890 roku. Bohater to ubogi student medycyny, sierota, utrzymujący się z korepetycji, często przymierający głodem. Strapiony brakiem dachu nad głową szuka pomocy w klinice u kolegów medyków. Nie zważa na gorączkę i kaszel, który go męczy. Tam zapada w sen, a precyzyjniej: znalazł się w stanie śmierci...
2020-05-16
„Każde miejsce na ziemi jest albo początkiem albo końcem, wedle serca człowieka”.
Opowiadanie wydane po raz pierwszy w 1938 roku. Udostępnione w przekładzie Piotra Tarczyńskiego na chmuraczytania.pl
Mądra opowieść o poszukiwaniu swego miejsca na ziemi, o wartości prawdziwego domu w życiu człowieka. Chesterton posługując się biblijną symboliką syna marnotrawnego udowadnia, w pięknej literackiej formie, że choćbyśmy całą kulę ziemską obeszli dookoła, jak bohater jego utworu, zawsze wrócimy tam, gdzie zostawiliśmy serce i bliskich.
„Każde miejsce na ziemi jest albo początkiem albo końcem, wedle serca człowieka”.
Opowiadanie wydane po raz pierwszy w 1938 roku. Udostępnione w przekładzie Piotra Tarczyńskiego na chmuraczytania.pl
Mądra opowieść o poszukiwaniu swego miejsca na ziemi, o wartości prawdziwego domu w życiu człowieka. Chesterton posługując się biblijną symboliką syna marnotrawnego udowadnia,...
Kiedy w drugiej połowie lat 90-tych zaczęto emitować serię „Z archiwum X” jak wielu Polaków wówczas oglądałam te filmy regularnie, z wypiekami na twarzy i przyspieszonym tętnem. No cóż, byłam wtedy młoda i mało zła jeszcze widziałam. Dziś podeszłabym do tego z większym dystansem, ale chyba z równie dużym zainteresowaniem.
Książka „Ruiny” wpadła w moje ręce w bibliotece zupełnie przypadkowo. Pomyślałam, że chociaż popularność serii filmowej przeminęła, poczytać lubię i mogę zawsze.
Fabuła, jak przystało na tematykę, jest mocno zagadkowa i ocierająca o sprawy pozaziemskie. Natłok dziwnych zdarzeń aż powala, akcja toczy się błyskawicznie i nie pozwala na nudę.
Czego tu nie ma! Tajemnicze zniknięcia w sercu dżungli, na Jukatanie, w centrum dawnej kultury Majów. Budzące grozę pierzaste węże pilnujące zikkuratu. Echo dawnych krwawych ofiar zachowane dziś przez potomków dawnej cywilizacji w postaci samookaleczeń.
Agenci mają odnaleźć zaginionych archeologów, a dostają się w łapy miejscowych rebeliantów handlujących nielegalnie zdobywanymi antykami. Czy odkrycia pozwolą uwierzyć, że kultura Majów powstała z inspiracji starożytnych astronautów, a bóg Kukulkan to tajemniczy przybysz z kosmosu?
Ta pozycja to znakomite połączenie sci-fi z kryminałem i thrillerem, okraszone sporą dawką wiedzy historycznej. Kto lubi tajemnice przedkolumbijskiej Ameryki musi przeczytać koniecznie.
Indiana Jones i James Bond w jednym. Idealna rozrywka na weekend.
Kiedy w drugiej połowie lat 90-tych zaczęto emitować serię „Z archiwum X” jak wielu Polaków wówczas oglądałam te filmy regularnie, z wypiekami na twarzy i przyspieszonym tętnem. No cóż, byłam wtedy młoda i mało zła jeszcze widziałam. Dziś podeszłabym do tego z większym dystansem, ale chyba z równie dużym zainteresowaniem.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka „Ruiny” wpadła w moje ręce w bibliotece...