Węgierski pisarz, dramaturg i dziennikarz. Jeden z najbardziej znanych przedstawicieli węgierskiej literatury mieszczańskiej pierwszej połowy XX wieku. Światowy rozgłos przyniosła mu powieść Chłopcy z Placu Broni, która została przetłumaczona na 43 języki i została wydana w setkach tysięcy egzemplarzy. Doczekała się też siedmiu adaptacji filmowych. Międzynarodową renomę zyskał również jako dramaturg, autor 42 sztuk teatralnych wystawianych na scenach europejskich i amerykańskich. Jego dramaty, niezmiennie obecne w światowym repertuarze teatralnym XX wieku, osiągały tak duże sukcesy, że ich autora okrzyknięto mianem „Węgierskiego Moliera”.
Twórczość literacka Molnára jest bardzo różnorodna pod względem rodzaju i gatunku. Obejmuje szkice, eseje, humoreski, opowiadania, nowele, powieści i aż 42 utwory sceniczne. Pod względem treści dostrzec można wyraźny dualizm tematyczny. Z jednej strony są to kwestie żydowskiej tożsamości i asymilacji, nierówności społecznych oraz patriotyzmu (obecne głównie w prozie),z drugiej – zabarwiony freudyzmem socjologiczny portret budapeszteńskiej burżuazji okresu fin de siècle’u (eksploatowany w dramatach).
Proza
Wywodził się ze zasymilowanej żydowskiej burżuazji. Żydzi w owym czasie stanowili blisko 25% populacji Budapesztu i debaty o asymilacji, antysemityzmie, czy żydowskiej tożsamości były wszechobecne i nieuniknione w codzienności Molnára. W zasadzie był niepraktykującym Żydem i nie interesował go judaizm, a nawet w połowie lat 30. XX wieku rozważał konwersję na chrześcijaństwo. Napisał wówczas dwa niezbyt udane utwory o tematyce religijnej: A király szolgálólánya (Królewska pokojówka, 1936) oraz nigdy nie wystawiony kaznodziejski Csoda a hegyek között (Cud w górach, 1936),o starym żydowskim straganiarzu, który wśród wyrzuconych książek znajduje Nowy Testament i przechodzi duchową przemianę.
Często obecna w jego utworach była kwestia asymilacji budapeszteńskich Żydów, nieustannie przez pisarza wyśmiewana i krytykowana, mimo że w gruncie rzeczy dotyczyła również jego samego. Ulubionym protagonistą Molnára był niezdecydowany Żyd, który ośmiesza się, próbując naśladować otoczenie[20], bądź – jak w powieści Andor (Andrzej, 1918) – zatraca swoją tożsamość ulegając dewiacjom.
We wczesnych utworach prozatorskich poruszał również kwestie nierówności społecznej i rozdźwięku między bogactwem a ubóstwem. Pisarz kontestował wpajane mu od dziecka burżuazyjne wartości i z zaangażowaniem piętnował wady swojej klasy społecznej, wskazując na nieunikniony rozkład schyłku Monarchii Austro-Węgierskiej. W noweli Széntolvajok (Złodzieje węgla, 1918) utożsamiał się emocjonalnie (i tylko emocjonalnie) z miejską biedotą i nędzarzami. W powieści Az éhes város (Głodne miasto, 1900) z realistyczną bezwzględnością ukazał wewnętrzny rozkład burżuazyjnej moralności.
Chłopcy z Placu Broni
Zupełnie inna w wymowie jest bestsellerowa powieść dla młodzieży A Pál utcai fiúk (Chłopcy z Placu Broni, 1907),w której Molnár skupił się na wartościach godnych naśladowania, takich jak poświęcenie, lojalność, hart ducha, męstwo, patriotyzm. Powieść ta, napisana z polotem i swadą, mimo swojej moralizatorskiej na pozór tematyki, cieszyła się ogromnym powodzeniem wśród młodzieży. Doczekała się tłumaczenia na 43 języki, była wydawana na całym świecie w setkach tysięcy egzemplarzy i stała się najbardziej znaną węgierską powieścią, również w Polsce. Dwukrotnie była tłumaczona na język polski. Po raz pierwszy w 1913 przez Janinę Mortkowiczową ze skróconej niemieckiej wersji. W 1989 wydawnictwo „Nasza Księgarnia” wydało nową, pełną wersję powieści przełożonej bezpośrednio z węgierskiego oryginału przez Tadeusza Olszańskiego. Po 1945 wydrukowano w Polsce blisko 2,5 mln egzemplarzy tej powieści, obejmujących łącznie 41 wydań.
Dramaty
Molnár był z jednej strony typowym przedstawicielem generacji patriotycznych intelektualistów schyłkowego okresu monarchii austro-węgierskiej, wierzącym w możliwość pełnej asymilacji węgierskich Żydów. Z drugiej – był kosmopolitą, przedstawicielem i piewcą budapeszteńskiego stylu życia, intensywnie zabarwionego żydowską burżuazją i temperamentem artystycznej bohemy okresu fin de siècle’u. Charyzmatycznym hedonistą, wyrafinowanym smakoszem życia, eleganckim uwodzicielem kobiet. Jego środowiskiem naturalnym były kawiarnie, kluby, redakcje i teatry. Jako dramaturg miał niezwykłe wyczucie sceny i umiejętność konstruowania akcji, a przy tym inteligentny, cięty dowcip i doskonałe poczucie humoru. Jego styl był błyskotliwy, świeży i niepowtarzalny, mimo że garściami czerpał z komedii Wilde’a, dramatów psychologicznych Schnitzlera, symbolizmu Maeterlincka, mistycyzmu Hauptmanna, bulwarówek Bernsteina i z psychoanalitycznej koncepcji Freuda.
Diabeł
Pierwszym utworem scenicznym, który przyniósł mu światowy rozgłos był impresjonistyczny dramat Az ördög (Diabeł, 1907). Ukazywał wewnętrzną walkę młodej mężatki tkwiącej w konwencjonalnej moralności, z własnymi podświadomymi pragnieniami, wcielonymi w postać diabła. Sztuka była doskonała warsztatowo. Miała świetne tempo, idealnie rozłożone akcenty, pomysłowe dialogi, zaskakujące pointy. Ale największą jej siłę stanowił temat (zakazana miłość, „kusząca i irytująca jak nowe perfumy”) oraz sposób jego przedstawienia oscylujący między klasycznym Faustem a modnym wówczas Freudem.
Liliom
Najwybitniejszym utworem scenicznym Molnára granym przez dziesięciolecia na całym świecie jest Liliom (1909). Różni się on zasadniczo od wszystkich wcześniejszych i późniejszych jego dramatów. Akcja rozgrywa się na przedmieściach, wśród nizin społecznych oraz „na wysokości”, prawdopodobnie w czyśćcu. Tytułowy bohater umiera w 5. scenie, a w 7. powraca na ziemię, by odkupić swoje winy. W wymiarze ziemskim, w pewnym stopniu mu się to udaje, w wymiarze niebiańskim – nie. Liliom to sentymentalny dramat miłosny z dużą dawką cynizmu, liryczna tragikomedia podszyta ironią losu. To także dogłębna analiza ludzkich dusz, pokazująca jak wiele w złym człowieku jest dobra i jak trudno czasem to dobro uzewnętrznić.
Po budapeszteńskiej premierze Liliom w grudniu 1909, reżyserowanej przez Molnára i z Irén Varsányi w głównej roli kobiecej, wśród publiczności zapanowała konsternacja. Sztuka nie miała w sobie tego ognia, co Diabeł, a jej psychologiczna głębia zupełnie widzów nie uwiodła. Oczekiwali dalszych szczegółów romansu celebrytów artystycznej bohemy i się zawiedli. Budapeszt przyjął Liliom chłodno. Dopiero zagraniczne premiery i następujące po nich lawinowo entuzjastyczne recenzje ukazały wartość tej sztuki we właściwym wymiarze.
(...) Janosz Boka z wielką powagą wpatrywał się w blat ławki i po raz pierwszy zaczął w głębi swojej młodej duszy pojmować, czym właściwie j...
(...) Janosz Boka z wielką powagą wpatrywał się w blat ławki i po raz pierwszy zaczął w głębi swojej młodej duszy pojmować, czym właściwie jest życie, w którym smutki i radości tak dziwnie splatają się w jeden wspólny los.
Boka był mądrym chłopcem, ale nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że ludzie są bardzo różni, każdy jest inny, i że dochodzimy do tej pra...
Boka był mądrym chłopcem, ale nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że ludzie są bardzo różni, każdy jest inny, i że dochodzimy do tej prawdy za cenę bolesnych doświadczeń.
Nigdy nie pisałem tak beznadziejnie jak ostatnio. Nie sposób przekazać wojny na papierze. Ci co są tutaj, rozumieją bez słowa. Każde zdanie,...
Nigdy nie pisałem tak beznadziejnie jak ostatnio. Nie sposób przekazać wojny na papierze. Ci co są tutaj, rozumieją bez słowa. Każde zdanie, które napiszę, jest jak list zakochanego młodzieńca do kobiety, która kocha innego. Ale spróbuję jeszcze raz, Boże, może się uda.
Przypuszczam, że 95% czytelników kojarzy Ferenca Molnara wyłącznie jako autora jednej książki. Jest to krzywdzące, bowiem twórca niezapomnianych „Chłopców z Placu Broni” ma w dorobku wiele sztuk teatralnych, co było powodem nadania mu przydomku węgierskiego Moliera. Był również znanym dziennikarzem i reportażystą, co zaowocowało m. in. wydaniem pozycji „Egy haditudósito emlekei”, czyli dosłownie „Wspomnienia korespondenta wojennego.”
Pomimo upływu ponad 100 lat od opisywanych wydarzeń, nadal są bardzo poczytne. Niezbyt zgadzam się z poglądami, jakoby była to książka gloryfikująca wojnę. Owszem, opisując kolejne operacje militarne autor wyraża radość z sukcesów, podkreślając bohaterstwo i ofiarność węgierskich żołnierzy, szczególnym uznaniem darząc jednostki huzarów. Ale w ten sam sposób reagowałby każdy reportażysta na zwycięstwa swoich rodaków. Co więcej, we wspomnieniach Ferenca Molnara jest wiele scen dojmujących, pokazujących okrutne następstwa wojny. Losy rannych, pogromy i cierpienia ludności cywilnej, widok pobojowisk – trudno uznać za pochwałę zbrojnego konfliktu. Na mnie największe wrażenie zrobiły fragmenty listów wysyłanych do rodzin żołnierzy we wrześniu 1915 roku.
Bywają też fragmenty, które mają wymiar humorystyczny, choć niekiedy osiągają ten efekt wbrew woli autora. Chodzi zwłaszcza o przykłady bohaterskich postaw żołnierskich; kto czytał „Przygody dobrego wojaka Szwejka” pamięta liczne przykłady podnoszących morale opowiastek o dzielnych artylerzystach, telefonistach i taborytach.
Książka niezwykle ciekawa dla polskiego czytelnika, bowiem dotyczy wydarzeń toczących się na polskich ziemiach: Limanowa, Grybów, Gorlice, Przemyśl, Jarosław... To zawsze interesujące doświadczenie zobaczyć jak obcokrajowiec postrzegał i zapamiętał Polskę. O ile pierwsza część stanowi raczej relację sporządzoną już po bitwie, o tyle wspomnienia dotyczące wyzwolenia Lwowa czy Halicza prezentują się bardziej dynamicznie, z uwagi na obecność autora bliżej walczących stron.
Książka wydana bardzo elegancko, na kredowanym papierze i w twardej oprawie. W kategorii mankamentów: niestety dość liczne literówki, przydałyby się również podpisy pod zdjęciami umieszczonymi w książce. Generalnie dla osoby interesujących się kolorytem Armii Monarchii Austro-Węgierskiej niezwykle ciekawa i zajmująca.
Jest to pozycja obowiązkowa dla zainteresowanych tematem I Wojny Światowej oraz CK Austro-Wegier. Autor przedstawia epizody z frontu galicyjskiego (początek książki dotyczy także frontu serbskiego),jedne są bardzo ciekawe, inne czasem nudne i nieistotne, ale to zależy od indywidualnej oceny. Łączy je kontekst polskich terenów, przez co chłonie się prawie każde słowo z zainteresowaniem.
Styl jest bardzo barwny, wręcz poetycki, książka ma więc walory również literackie, a nie tylko faktograficzne. Choć autor odnosi się do strony przeciwnej bez nacjonalistycznej pogardy, nieraz wręcz z szacunkiem, to jednak do obiektywnych nie należy i czuć, że relacje miały mieć charakter propagandowy. Węgierscy żołnierze są zawsze najdzielniejsi, najbitniejsi i kochający ojczyznę, Rosjanie są trochę tępą masą, kierowaną przez głupich dowódców. To co u Węgrów jest przejawem brawury i fantazji (która zawsze kończy się pomyślnie),w Rosjan przejawem głupoty (kończącej się niepotrzebną masakrą). Trochę mnie to raziło. Druga negatywna sprawa to zbytni optymizm wojenny, traktowanie wojny jako szlachetnej przygody, coś jak zabawy, możliwości dowiedzenia swojej wartości. To że jest to niepotrzebna masakra jest co najwyżej schowane między wierszami. Można jednak przyjąć, że to pewne świadectwo epoki, odzwierciedlenie stanu umysłowego podejścia do wojny w jej początkach.