-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant1
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
2024-04-06
2023-11-25
Na wstępie dziękuję bardzo autorowi za propozycję przeczytania i udostępnienie mi swojej książki w wersji ebooka.
Tym razem zostałam wprowadzona w świat Internetu, a konkretnie do serwisu You Tube. Skądinąd znam go, bo właśnie tam uwielbiam słuchać ulubionej muzyki, ale nie miałam pojęcia jak działają ci, którzy robią tam filmiki na żywo, w dodatku zarabiając na tym bardzo duże pieniądze. Ta bardzo często ogłupiająca, wulgarna i zepsuta do szpiku kości twórczość przyciąga przede wszystkim ludzi młodych, niedojrzałych społecznie nastolatków, którzy oczekują lekkiej rozrywki, śmiechu i zabawy.
W swoich idolach odnajdują piękno, młodość, zaradność, talenty, a przecież to jedynie poza, maska, która ma zapewnić najpierw rozpoznawalność i coraz większe zasięgi, potem sławę, pieniądze i łatwe życie. Tymczasem gwiazdy Internetu, jak pokazuje to autor, to z reguły ci, którzy w normalnym życiu nie mają nic ważnego do zaoferowania – ludzie z patologicznych rodzin, chowani w alkoholowych, przemocowych rodzinach, z marnym wykształceniem. Brak akceptacji w domu, zerowe osiągnięcia w szkole i pracy próbują zastąpić akceptacją internetowych wielbicieli, którzy widzą i słyszą to, co chcą usłyszeć i jeszcze za to płacą.
Ma być “dym” - coś absolutnie pochłaniającego, plotki, skandale, tajemnice przesiąknięte wrogością, nienawiścią, nafaszerowane przekleństwami i zwykłą głupotą, pozbawione sensu, moralności i jakiejkolwiek wartości. Ci youtuberzy, którzy usiłują przyciągnąć tłumy modną tematyką, z gruntu moralnie dobrą i pożyteczną to z kolei pierwszego sortu hipokryci, którzy w prywatnym życiu postępują zupełnie odwrotnie. Inni, bez żadnych zahamowań, robią z siebie idiotów, jeśli tylko widownia tego oczekuje. Manipulacją, oszustwem i pozoranctwem zdobywają rzesze zwolenników, a ci zapewniają im wygodne życie. To jednak biznes, który często okupiony jest uzależnieniem od alkoholu, narkotyków i czasem fatalny w skutkach.
Autor, koncentrując się na konkretnych sytuacjach, obnaża wszystkie wady internetowych biznesów, pisząc zwykłym, prostym, ale dosadnym językiem. Nie stroni od wulgaryzmów i mocnych scen, ale to jest uzasadnione i potrzebne, bo taki jest język pseudoidoli. Ten świat udało się autorowi świetnie wykreować, a w dodatku wywołać we mnie całą masę emocji od niedowierzania, przez wstręt, złość i współczucie dla nieświadomych często małoletnich fanów. A ci niejednokrotnie naśladując ich idą podobną drogą.
Książka zmusza do refleksji nad mroczną stroną Internetu. Czy tacy mają być idole nastolatek? Czy takie “autorytety” mają budować moralność nastolatków? Czy tylko rewelacyjny wygląd, pieniądze i luksus mają być wyznacznikiem wartości człowieka? I jak wyjaśnić nastolatkom, że większość idoli nie jest tym, za kogo się podaje, a coraz większe zasięgi i coraz wyższe zarobki youtuberów to jedynie ich zabiegi wynikające z chciwości, zachłanności na sławę i zakłamania?
Wszystko to jest poruszające, zważywszy na stopień uzależnienia nastolatków od Internetu. Tym bardziej dla mnie, która na co dzień pracuje z młodzieżą w szkole, słyszy ich język, dostrzega złe zachowania i negatywne emocje kierowane na innych.
Dziękuję autorowi za podjęcie niełatwej, ale bardzo ważnej tematyki. I za perfekcyjne przedstawienie problemu.
Polecam i zachęcam do czytania. Warto!
Na wstępie dziękuję bardzo autorowi za propozycję przeczytania i udostępnienie mi swojej książki w wersji ebooka.
Tym razem zostałam wprowadzona w świat Internetu, a konkretnie do serwisu You Tube. Skądinąd znam go, bo właśnie tam uwielbiam słuchać ulubionej muzyki, ale nie miałam pojęcia jak działają ci, którzy robią tam filmiki na żywo, w dodatku zarabiając na tym...
2023-11-18
Na wstępie dziękuję bardzo autorowi za propozycję przeczytania i udostępnienie mi swojej książki w wersji ebooka.
Ależ to była polityczna podróż! Fascynująca opowieść o tym jak “wchodzi się” w politykę, jak “robi się” politykę i jak polityka determinuje życie człowieka, którego apetyt na władzę, wpływy, sławę i “kasę” jest nieograniczony.
Stosunkowo niewielkich rozmiarów pozycja, licząca zaledwie 160 stron, to lektura na zaledwie dwie godziny, a tyle w niej treści, tyle wątków i tyle nasuwających się refleksji, że aż dziw bierze, jak autorowi się to udało.
W przedmowie Rafał Krzysztof Jaworowski zastrzega nie identyfikować współczesnej sceny politycznej naszego kraju z obrazem zawartym w książce i traktować ją jako political fiction.
Więc zupełnie abstrahując od naszego politycznego poletka skupiłam się na fabule i dostałam bardzo dobrze, zgrabnie, plastycznie i przekonywująco napisane studium człowieka, którego głównym życiowym celem jest, obok posiadania szczęśliwej rodziny, osiągnięcie sukcesu w polityce, z prezydenturą w finale.
To nie jest typowy Dyzma – oszust z nizin społecznych. Jacek Liszewski ma mocne zaplecze do wejścia w politykę przez znanego ojca i jego układy. Skończył studia, dobrze się ożenił, kroczy mozolnie od samych politycznych nizin na coraz wyższe szczeble. Jest elokwentny, sprytny, zaradny.
Liszewski zachłyśnięty polityką, łatwą kasą zdobywaną na różne sposoby ze źródeł publicznych, wygodnym, uporządkowanym życiem, szacunkiem i uznaniem w partii, aprobatą coraz większego grona wyborców musi po drodze tracić kręgosłup moralny. Czy rzeczywiście musi? Jego mistrz i mentor w zdobywaniu politycznych szlifów działający w polityce dwa razy dłużej pozostaje tym, kim jest. Posłem w dalszych rzędach. Lecz z czystymi rękami, spokojnym sumieniem i niezłomnymi zasadami moralnymi.
I tak, chcąc czy nie chcąc, z jednej strony podziwiamy błyskotliwość kariery i szybko rosnący stan konta, a z drugiej dopada nas gorzka refleksja o kondycji polityki, która niektórym karierowiczom daje szansę na wielki awans społeczny kosztem zwykłych patologii - korupcji, kumoterstwa czy szantażu. Polityki bez skrupułów, bez wstydu, bez honoru.
A wyeksponowanie wszystkich grzechów i brudów politycznego establishmentu udało się autorowi nadzwyczaj dobrze. Uraczył mnie znakomitą opowieścią o tym, jak można “kiwać” społeczeństwo, pokazując mu drugą, oficjalną twarz - pełną frazesów o Bogu, honorze i Ojczyźnie, patriotyzmie, rodzinie i wartościach. Własna twarz, ukryta przed publicznością, pełna jest hipokryzji i megalomanii.
W tym wszystkim jednak główny bohater nie zatraca się do końca. Nie chce przekraczać granic, sam mając na uwadze dobro swej rodziny. Nie akceptuje chwytów poniżej pasa. Nie szuka haków na politycznego rywala. Fakt, że autor nie ubarwia go jedynie w czarnych kolorach działa na jego korzyść, bo w innej sytuacji wołałabym: Quo vadis Polsko? Idziesz prostą drogą ku zgubie, gdy wszelkie hamulce moralności puszczają.
Bardzo dobrze skonstruowana książka, bez dłużyzn, niepotrzebnych opisów, nadmiaru bohaterów, nazwisk i wydarzeń. Mocna i poruszająca, nie do szybkiego zapomnienia. Wywołująca całą gamę emocji – od rozbawienia po zwyczajną wściekłość. Napisana rzetelnie i przekonywująco. Widać, że polityczną kuchnię autor zna od podszewki. Czyta się błyskawicznie i z dużym zainteresowaniem.
Wszyscy, którzy polityką żyją na co dzień, ale i ci, którzy jej nienawidzą, powinni ją przeczytać.
Motto tej książki to słowa Franciszka Pieczki: „Najważniejsze to godnie przeżyć życie, a po drodze nikogo nie krzywdzić”. Aktorowi może się to udać, ale politykowi?
Czytajcie i oceniajcie sami.
Polecam i gratuluję autorowi.
Na wstępie dziękuję bardzo autorowi za propozycję przeczytania i udostępnienie mi swojej książki w wersji ebooka.
Ależ to była polityczna podróż! Fascynująca opowieść o tym jak “wchodzi się” w politykę, jak “robi się” politykę i jak polityka determinuje życie człowieka, którego apetyt na władzę, wpływy, sławę i “kasę” jest nieograniczony.
Stosunkowo niewielkich...
2022-07-20
Z czasów największego lockdownu spowodowanego pandemią pozostała we mnie sympatia do strony Chmura Czytania. Znalazłam tam krótką, bo liczącą 140 stron, powieść fantastyczną Antoniego Lange z roku 1923. W swoim gatunku, jako utwór fantastycznonaukowy, jest to prawdziwe arcydzieło. Autor czerpie garściami z kultury i filozofii Wschodu, dzieł Szekspira, Campanelli i Nietzschego.
Bohater, niejaki Jan Podobłoczny, aresztowany w czasie pierwszej wojny światowej przez Rosjan, zesłany w okolice jeziora Bajkał, po wybuchu rewolucji bolszewickiej zwolniony, przez Chiny i Japonię próbujący wrócić do ojczyzny trafia na nieznaną mu cywilizację nietypowych ludzi na wyspie Rakaszima. Ich kraj bohater nazywa Suriawastu to znaczy Gród Słońca, albo Republiką Słoneczną, a jego mieszkańców Słońcogrodzianami. Dodajmy, że Jan Podobłoczny jest wielkim fanem seansów spirytystycznych, zna kilka dam uchodzących za medium i nieobce są mu dzieła z zakresu metafizyki.
Republika Słońca to państwo niemal idealne. Mieszkańcy zawsze młodzi i piękni, są nieśmiertelni, dysponują bardzo zaawansowanymi możliwościami np. umieją latać w powietrzu, porozumiewać się telepatycznie, widzieć, słyszeć i pamiętać bez ograniczeń czasu i przestrzeni. Obok tej boskiej natury mają również znakomitą broń, odporną na jakąkolwiek stworzoną przez ówczesnego człowieka, ale jest to broń, która nie zabija, tylko wprowadza zaatakowanych w pewien rodzaj snu. Doskonały ustrój, w którym wprawdzie istnieje opozycja, ale wszyscy słuchają swoich argumentów, nie ma konfliktów politycznych i wojen domowych. Z powszechnym potępieniem spotyka się egoizm, chciwość i agresja, zaś celebruje się miłość, pracę i zgodę. Cudzoziemcy nastawieni pokojowo, jak choćby na przykładzie naszego bohatera, podejmowani są z wielką otwartością i życzliwością. Dzieci kształcone i wychowywane są przez państwo w poszanowaniu pokoju, szacunku do osiągnięć nauki i kultury. Wszystkim kierują jedynie trzej ministrowie: Mądrości, Miłości i Potęgi. Marzenie dzisiejszych czasów, prawda?
Czytelnika współczesnego może jednak to dziełko zniechęcać prawie naukowym stylem, nafaszerowanym terminologią filozoficzną, metafizyczną czy spirytualną. Bardzo dużo rozważań o dwóch naturach człowieka: cielesnej i duchowej, z których ta duchowa ma tu zdecydowaną przewagę. Wymaga skupienia i koncentracji. Sama idea nieskażonego złem państwa jest jednak fascynująca, choć pozostaje, mimo upływu lat, w sferze marzeń.
Z czasów największego lockdownu spowodowanego pandemią pozostała we mnie sympatia do strony Chmura Czytania. Znalazłam tam krótką, bo liczącą 140 stron, powieść fantastyczną Antoniego Lange z roku 1923. W swoim gatunku, jako utwór fantastycznonaukowy, jest to prawdziwe arcydzieło. Autor czerpie garściami z kultury i filozofii Wschodu, dzieł Szekspira, Campanelli i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-09-21
Bardzo dziękuję Pani Małgorzacie Wachowicz i Wydawnictwu Saga Egmont za możliwość przeczytania książki w formacie ebooka.
To moje trzecie spotkanie z twórczością autorki, ale tym razem nie kryminał, a przepiękny, choć nieco zwariowany romans. Fabuła, którą stworzyła autorka, skusi nawet najbardziej opornych przeciwników tego gatunku. Autentyczne, wielowymiarowe postacie, nieprzesłodzone i nie naiwne, a bogate w życiowy bagaż przykrych doświadczeń i genialnie skonstruowane sceny, od których łza się w oku kręci, powodują, że mamy do czynienia nie z ckliwym, przewidywalnym romansidłem, ale mocno osadzonym we współczesnych realiach spotkaniem dwojga dojrzałych ludzi w momencie ich bodajże największego życiowego zakrętu.
Przybici wieloletnim kłamstwem i zdradą partnerów, tkwiący w matni niedomówień i nielojalności, próbują zostawić za sobą przeszłość, a złość i upokorzenie zostawić na górskich szlakach. Najlepiej złapać dystans i nabrać nowych sił w polskich górach. A tatrzańskie ścieżki i widoki zapierające dech w piersiach zmieniają perspektywy, przyznacie sami, bo zapewne niejeden z Was tego doświadczył. Tam, w Zakopanem, w strugach deszczu poznają smak prawdziwej, ufnej, czystej miłości. Krótkie, choć intensywne poznanie wpłynie na ich całe późniejsze życie. Obydwoje są architektami i obydwoje mieszkają w Łodzi, chociaż pozostaną tego nieświadomi. A po wakacjach życie postawi przed nimi górę nieprzewidzianych przeszkód i uruchomi całą serię tragikomicznych pomyłek, przez co ponowne spotkanie odwlecze się trochę w czasie, ale też nabierze solidnych i trwałych fundamentów.
“Smak deszczu” to gwarancja absolutnego relaksu i oderwania od rzeczywistości, nawet dla kobiet w moim wieku. Nie wiem, jak to robi autorka, ale strony czytają się same, a plastyka słów uruchamia w naszej głowie wyraziste obrazy i płyniemy przez tę historię szybko, z nieustającym zachwytem i ciekawością śledząc rozwój wypadków, które znajdą w końcu szczęśliwy finał.
W tej powieści atutem jest także mocne osadzenie fabuły we współczesnej obyczajowości. Istnieją zdrady i rozwody, nieswoje dzieci wychowywane całe życie jak własne, wredne teściowe i absorbująca praca. Ale nie tracimy ducha, bo autorka wskazuje siłę rodzicielskich relacji, siłę zaufania i siłę przyjaźni. To piękna historia, która poruszy każdego.
W międzyczasie poznamy tajemnice architektoniczne wybranych zabytków Łodzi i otulimy się przebojami Lionela Ritchie. I czego więcej trzeba?
Pozostaję niezmiennie pod urokiem twórczości Pani Wachowicz, a tekst powieści na pulpicie laptopa skusi mnie jeszcze niejeden raz, bo to świetna optymistyczna historia, która dla niejednego czytelnika może być swoistą terapią. Książką, która nie tylko bawi, ale i leczy z niewiary w drugiego człowieka i niewiary w kolejną prawdziwą miłość po długotrwałym małżeństwie. Cudeńko. Polecam na obecne jesienne pochmurne popołudnia.
Bardzo dziękuję Pani Małgorzacie Wachowicz i Wydawnictwu Saga Egmont za możliwość przeczytania książki w formacie ebooka.
To moje trzecie spotkanie z twórczością autorki, ale tym razem nie kryminał, a przepiękny, choć nieco zwariowany romans. Fabuła, którą stworzyła autorka, skusi nawet najbardziej opornych przeciwników tego gatunku. Autentyczne, wielowymiarowe postacie,...
2022-09-04
“Kiedy wyszła wówczas z sądu, ciemne chmury krwawiły potokami deszczu. Ziemia obracała się nadal z tą samą prędkością. Melania szła przed siebie bez parasola z głową uniesioną do góry. Woda spływała strugami po jej twarzy, sklejała włosy. Nie ugasiła w niej gniewu. Dołączył się do rozpaczy i tęsknoty zagnieżdżonych w jej ciele. Żarłoczny i nienasycony. Umieścił się w piersi. Otorbił i oflankował. Z czasem rozpoczął ekspansję. Wraz z Danusią umarła część Melanii. I motyw istnienia. Ale ognisko raka rozpaliły dopiero polana gniewu”
Do czego może posunąć się matka jedynaczki po tragicznej śmierci córki? Kiedy traci poczucie sensu życia, kiedy czas, wbrew przyjętemu powszechnie przekonaniu, nie koi jej bólu, a jedynie utwierdza w potrzebie krwawej zemsty?
Pięknie pisze Pani Wachowicz. Jestem zafascynowana jej piórem, bo kiedy czytam o pogmatwanych ludzkich losach i emocjach, których nie brakowało w “Masce Mefista” i teraz w “Motywie” zawsze ronię łzy. Nawet w moim wieku, nawet po własnych życiowych doświadczeniach, ta autorka nie pozwala mi obojętnie przerzucać stron. Bierze w posiadanie moje serce i nie mogę przejść bez emocji do kolejnej strony.
Dlaczego pewnego przedpołudnia ginie łódzka profesor ginekologii, Maria Potoczny? Znana z profesjonalizmu, ale nigdy bezinteresownego. Dlaczego błędy, które zdarzyły się jej podczas długoletniej praktyki lekarskiej zamieciono pod dywan? Tak, to jej mąż, znany łódzki adwokat, właściciel kancelarii wybronił ją skutecznie od jakiejkolwiek odpowiedzialności. To jej pośpiech doprowadził do sepsy po niedbałej cesarce u Danusi, a w konsekwencji do śmierci. Skąd mogła wiedzieć, że sprzątaczka jej sąsiadki przybyła z prośbą o pożyczenie proszku do prania jest Melanią Kos - matką Danusi?
Pani Wachowicz na niespełna dwustu stronach stworzyła dziełko genialne w swoim gatunku. Jest to klasyczny, rasowy kryminał, ale w wersji autorki niepowtarzalny i wyjątkowy. Z mordercą, którego trudno uchwycić i który jakby rozpłynął się w powietrzu (między posesjami było niewidoczne przejście), nie zostawił namacalnych śladów i przede wszystkim nie pozwolił od razu poznać MOTYWU zbrodni, a przy tym konsekwentnie wrabiał męża ofiary. Ze znakomicie prowadzonym śledztwem pod kierunkiem prokuratora Jasienia i komisarza Dzikiego. Z dbałością o każdy nawet najmniejszy detal dochodzenia, z odtworzeniem okoliczności zabójstwa co do minuty. Z genialnymi kreacjami wszystkich bohaterów zbrodni, autentycznych, przekonujących postaci. Z fabułą, która wciąga i pochłania, a ślepe tropy i zwroty akcji podsycają nieustannie naszą ciekawość i dzisiaj nie mogłam tej pozycji nie dokończyć, mimo godziny drugiej w nocy😊)
Świetny styl, oszczędny i konkretny w warstwie kryminalnej, poetycki i emocjonalny w warstwie obyczajowej uczynił ze mnie fankę autorki.
Lubicie kryminały bez nadmiaru krwi, brutalności, sadyzmu i perwersji, bez wulgaryzmu i nagości? Czytajcie Panią Wachowicz!
“Kiedy wyszła wówczas z sądu, ciemne chmury krwawiły potokami deszczu. Ziemia obracała się nadal z tą samą prędkością. Melania szła przed siebie bez parasola z głową uniesioną do góry. Woda spływała strugami po jej twarzy, sklejała włosy. Nie ugasiła w niej gniewu. Dołączył się do rozpaczy i tęsknoty zagnieżdżonych w jej ciele. Żarłoczny i nienasycony. Umieścił się w...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-01
„Nie mężczyzna stworzył sobie swą pozycję absolutnej samczej wolności — dała mu ją kobieta. Dała mu ją: nieśmiertelna dobroć kobieca — nieśmiertelna jej wyrozumiałość — nieśmiertelnie w niej drzemiące pod każdą uczuciową powłoką: uczucie macierzyńskie, słodkie, przez palce patrzące”
Na niewielkich rozmiarów powieść “Faunessy” wydaną w 1913 roku w Krakowie trafiłam na stronie. chmuraczytania.pl, do której sentyment pozostał we mnie od czasów lockdownu. Co mnie zwabiło? Odważna okładka.
Wgłębiałam się w nią etapami, bo to nie jest proza prosta ani łatwa, a na pewno nieco irytująca jak na dzisiejsze czasy. Nafaszerowana francuskimi cytatami i naszpikowana nazwiskami twórców wszelakich europejskich nacji ujawnia niezaprzeczalnie olbrzymią wiedzę autorki dotyczącą literatury, malarstwa, architektury i muzyki. Wymaga koncentracji i skupienia, a także sporej wiedzy, by umieć wydobyć sens opisywanych sytuacji.
Nie sztuka jednak, a kobieta i jej uczucia są przedmiotem fabuły. “Faunessy” wyprzedza swoją epokę przynajmniej o kilka dekad w kwestii patrzenia na miłość i pożądanie oraz relacje damsko-męskie. Prawie cała treść podszyta jest erotyką. Bohaterkami są kobiety silne, wykształcone, dumne i wyzwolone. Bez skrępowania prowadzą rozmowy o uczuciach, o własnych prawach i potrzebach. Nie ma tu na pewno tradycyjnie pojętej kobiety - żony i matki - posłusznej, cichej, nastawionej na służalczą rolę wobec męża i dzieci, zawsze gotowej na spełnianie małżeńskich obowiązków. Małżeństwo w tej prozie to jedynie niewola w każdym aspekcie – i fizycznym, i psychicznym, a zdrada i odrzucenie przez mężczyznę nie muszą być dla kobiety tragedią.
Pierwsze dekady XX wieku wydały sporo znanych kobiet, które uchodziłyby dziś za typowe feministki. Potrafimy wymienić kilka nazwisk, ale Marii Jehanne Wielopolskiej (1882-1940) z pewnością w tym zestawie nie będzie. Dlaczego? Była od nich o wiele śmielsza, prowokująca, kontrowersyjna. Dziś powiedzielibyśmy skandalizująca.
Taka literatura nie mogła się sprzedać w tamtych latach, nie mówiąc o popularności. Trudno się zatem dziwić, że i autorka, i powieść, zginęły w mrokach zapomnienia.
Czy słusznie? Zainteresowanym polecam.
„Nie mężczyzna stworzył sobie swą pozycję absolutnej samczej wolności — dała mu ją kobieta. Dała mu ją: nieśmiertelna dobroć kobieca — nieśmiertelna jej wyrozumiałość — nieśmiertelnie w niej drzemiące pod każdą uczuciową powłoką: uczucie macierzyńskie, słodkie, przez palce patrzące”
Na niewielkich rozmiarów powieść “Faunessy” wydaną w 1913 roku w Krakowie trafiłam na...
2020-07-20
Aktualnie czytam liczącą sobie prawie osiemset stron powieść "Wyznaję" Jaume Cabré. Za mną 3/4 utworu. Ale kiedy siedzę przy komputerze nie mogę sobie odmówić znajdowania krótkich opwiadań na stronie chmuraczytania.pl
Tym razem zaintrygowana ciekawą okładką z niemowlęciem skusiłam się na Antoniego Lange. Czym może być tytułowy eksperyment w połączeniu z taką słodką kruszynką?
Niestety, tym razem się zawiodłam.
Bohater opowiadania Jan Klonowski - naukowiec odkrywający tajemnice hipnozy - postanawia użyć jej w celu wybadania skąd przybywa dusza nowo narodzonego dziecka. Nie wiem, czy można za pomocą hipnozy badać ludzkie dusze, oddzielając je i od ciała i od psychiki, ale Klonowski to właśnie robił. Kiedy więc ledwo ujrzał świat jego własny syn, korzystając z nieuwagi służącej i wykorzystując odpoczynek żony po porodzie zajął się dziecięciem w sobie właściwy sposób.
Niemoralne i niesmaczne pomysły moim zdaniem. Dobrze, że dzieciak wyszedł z tego bez szwanku na zdrowiu i psychice. Cóż tam jednak za androny opowiadał (tak, tak: mówił) szkoda pisać. Jedną rzecz tylko zapamiętałam, bo mnie zastanowiła. Otóż Ziemia jest Piekłem, na które przybywamy strąceni z Raju.
W sumie trudno się nie zgodzić, biorąc pod uwagę ciągłość dziejów człowieka..
Ale dla mnie ta lektura jest całkowicie chybiona, więc nie polecam.
Aktualnie czytam liczącą sobie prawie osiemset stron powieść "Wyznaję" Jaume Cabré. Za mną 3/4 utworu. Ale kiedy siedzę przy komputerze nie mogę sobie odmówić znajdowania krótkich opwiadań na stronie chmuraczytania.pl
Tym razem zaintrygowana ciekawą okładką z niemowlęciem skusiłam się na Antoniego Lange. Czym może być tytułowy eksperyment w połączeniu z taką słodką...
2021-10-16
Nowość wypatrzona na chmuraczytania.pl. Zainteresowała mnie szczególnie jako osadzony w dawnych czasach kryminał. Faktycznie jest to opowiadanie z 1819 roku uchodzące za jeden z pierwszych kryminałów. Jesień 1680 roku. Paryż z czasów epoki Ludwika XIV. Galeria postaci historycznych na czele z królem i jego faworytą: Madame de Maintenon. Realiów tamtych czasów mamy tu jednak stosunkowo niewiele.
Fabuła, zawierająca elementy grozy, skupia się na odtworzeniu serii morderstw dokonanych w mieście przez tajemniczego nożownika, którego nie sposób ująć na gorącym uczynku, ani tym bardziej znaleźć. Ofiarami są klienci najwybitniejszego złotnika tamtych czasów Cardillaca, którym morderca odbiera, po dokonaniu mordu, wszystkie drogocenne, precjoza. W rozwiązanie zagadki uwikłana zostaje tytułowa panna - Madeleine de Scudéry, postać autentyczna, skądinąd znana jako zdolna poetka i pisarka, a także znajoma króla.
Morderca, uchodzący w środowisku za wzór cnót wszelakich, przykład szlachetności i geniuszu artystycznego, chwalony przez ówczesną śmietankę towarzyską Paryża, okazuje się mieć dwoistą naturę, która z nastaniem nocy robi z niego prawdziwą bestię. Ciekawa historia, a sam Cardillac, genialny jubiler - morderca, stał się, na podstawie tego opowiadania, bohaterem licznych oper.
Wielbicielom historii i kryminału polecam, chociaż kryminał należy w tym przypadku ująć w cudzysłów.
Nowość wypatrzona na chmuraczytania.pl. Zainteresowała mnie szczególnie jako osadzony w dawnych czasach kryminał. Faktycznie jest to opowiadanie z 1819 roku uchodzące za jeden z pierwszych kryminałów. Jesień 1680 roku. Paryż z czasów epoki Ludwika XIV. Galeria postaci historycznych na czele z królem i jego faworytą: Madame de Maintenon. Realiów tamtych czasów mamy tu jednak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-09-05
Kiedy żądza sławy i marzenia o spektakularnej karierze pochłaniają tak bardzo, że tracimy z oczu najcenniejsze dobra, jakimi dysponujemy - najdroższe sercu osoby, które tkwią przy nas na dobre i złe, bez względu na sukcesy i porażki. A bezgraniczne oddanie się pracy i pasji przy zaniedbaniu rodziny skutkować może katastrofą.
Czyż scena z noweli mistrza, w której malarz owładnięty do cna sztuką, skupia uwagę jedynie na wykonaniu portretu, by zachować nieśmiertelne piękno, a nie na umiłowanej modelce, niknącej w oczach i tracącej życiowe siły, nie jest tylko symbolem wielu innych podobnych sytuacji? Czy zatracenie się w pracy, karierze zawodowej i artystycznej, w procesie tworzenia, w pasji; zachłyśnięcie sławą, która przemija, warte jest utraty kochającej osoby?
Od 1842 roku, czyli od debiutu noweli Poe'go, ludzkość zadaje sobie to pytanie niezmiennie i niezmiennie zapewne nie znajduje optymalnej odpowiedzi.
Miłość czy sztuka, rodzina czy kariera? A życie toczy się coraz szybciej, możliwości bycia rozpoznawalnym są coraz większe, dlatego coraz więcej chętnych do zdobycia sławy i pieniędzy. Gdzie w tym wszystkim bliscy? Niestety często schodzą na dalszy plan...
Ach ten Poe! Na dwóch stronach, minimalną ilością wyrazów i środków odmalowuje ponadczasowe mądrości. Tyle refleksji ciśnie się na usta po zaledwie kilku minutach czytania...Geniusz i tyle.
Kiedy żądza sławy i marzenia o spektakularnej karierze pochłaniają tak bardzo, że tracimy z oczu najcenniejsze dobra, jakimi dysponujemy - najdroższe sercu osoby, które tkwią przy nas na dobre i złe, bez względu na sukcesy i porażki. A bezgraniczne oddanie się pracy i pasji przy zaniedbaniu rodziny skutkować może katastrofą.
Czyż scena z noweli mistrza, w której malarz...
2021-08-17
Wakacyjnej przygody z nowelami Poe'go ciąg dalszy.
Tym razem mamy taką sobie makabreskę - trochę horroru, trochę humoru. Dzisiaj ten utwór nikogo już nie przerazi, ale uśmiech na twarzy pewnie wywoła. W końcu mamy tu dwóch nieźle wstawionych marynarzy, którzy nie uregulowawszy rachunku w karczmie, uciekając, trafili do zamkniętej dzielnicy opanowanej niegdyś przez dżumę. A tam..cóż. Zobaczyli postacie nie z tego świata.
Przesłania czy jakiejś puenty z tej noweli nie wyczytałam. Naturalnie oprócz uniwersalnej wskazówki dla pijaków, by uważali dokąd nogi ich prowadzą.
Ci, którzy cenią autora za specyficzny klimat na pewno go znajdą, niemniej to nie jest prima sort możliwości Poe'go na pewno.
Wakacyjnej przygody z nowelami Poe'go ciąg dalszy.
Tym razem mamy taką sobie makabreskę - trochę horroru, trochę humoru. Dzisiaj ten utwór nikogo już nie przerazi, ale uśmiech na twarzy pewnie wywoła. W końcu mamy tu dwóch nieźle wstawionych marynarzy, którzy nie uregulowawszy rachunku w karczmie, uciekając, trafili do zamkniętej dzielnicy opanowanej niegdyś przez dżumę. A...
2021-08-14
W tej noweli, opublikowanej w 1833 roku, jest i fantastyka i groza, czyli dokładnie to, czego należy się u Poe'go spodziewać. Narrator, opisujący siebie jako człowieka wykształconego, wolnego od przesądów, kierującego się racjonalnym myśleniem, wyrusza w podróż morską z Batawii, na wyspie Jawa (dzisiejsza Dżakarta).
Fatalna pogoda, burza i wiatr niszczą statek, a życie ratuje tylko on i szwedzki towarzysz podróży. Wkrótce i Szwed rozstaje się z życiem, zaś narratora fale rzucają na zupełnie inny statek. Dziwny i niezbadany, który wprawdzie wraz z załogą istnieje, bo narrator odbiera go wszystkimi zmysłami, ale tkwi w letargu i nie pokazuje wielu oznak aktywności. Marynarze - wiekowi starcy snujący się po pokładzie, nieświadomi pojawienia się przybysza. Kapitan, zamknięty w swej kajucie i otoczony starożytnymi mapami.Wszyscy porozumiewają się w kompletnie nierozpoznawalnym języku...
Od razu przyszedł mi na myśl Latający Holender, a przed oczami stanęły kadry z Piratów z Karaibów.. O ile film przygodowy kusi dobrą grą, znakomitą charakteryzacją i świetnymi krajobrazami, to nowela Poe'go ma w sobie wszystko, co u pisarza najlepsze: żywioły natury budzą strach, nawiedzony (?) statek grozę, a wszystko spaja tajemnica nie do odgadnięcia... Jedynie zakończenie wydało mi się mniej spektakularne i niejednoznaczne, dlatego oceniam utwór nieco niżej.
Klimatycznie i majestatycznie, w sam raz na wakacje.
Polecam.
W tej noweli, opublikowanej w 1833 roku, jest i fantastyka i groza, czyli dokładnie to, czego należy się u Poe'go spodziewać. Narrator, opisujący siebie jako człowieka wykształconego, wolnego od przesądów, kierującego się racjonalnym myśleniem, wyrusza w podróż morską z Batawii, na wyspie Jawa (dzisiejsza Dżakarta).
Fatalna pogoda, burza i wiatr niszczą statek, a życie...
2021-08-14
Niestety, to nie groza tym razem, a raczej satyra na ludzkie przyzwyczajenia.
Bo kiedy w jednostajne życie holenderskiego miasteczka wkracza diabełek i z wieży zegarowej podzwania nie dwanaście razy, jak przystało w południe, a trzynaście, to w życie mieszkańców wkrada się chaos i chęć nadrobienia straconej godziny...
Diabełek w wykwintnym ubraniu nadaje tej noweli charakter fantastyczny, chociaż w opisie czytamy, że Poe wykpiwa w niej autentyczny Nowy Jork, skądinąd zasiedlony najpierw przez Holendrów.
Nie jest to jednak ta klasa, do jakiej przyzwyczaiło mnie pióro Poe'go.
Niestety, to nie groza tym razem, a raczej satyra na ludzkie przyzwyczajenia.
Bo kiedy w jednostajne życie holenderskiego miasteczka wkracza diabełek i z wieży zegarowej podzwania nie dwanaście razy, jak przystało w południe, a trzynaście, to w życie mieszkańców wkrada się chaos i chęć nadrobienia straconej godziny...
Diabełek w wykwintnym ubraniu nadaje tej noweli...
2021-08-04
Ciąg dalszy mojej wakacyjnej fascynacji nowelami mistrza Poe'go. Tym razem jako odskocznia od morderstw w Lipowie.
Ta nowela jest nieco inna, bo chociaż także i tutaj historia zyskuje na napięciu w miarę czytania, to brak tu grozy do jakiej przywykliśmy, budowanej w oparciu o specyficzną scenografię i przerażających bohaterów. Groza wyziera za to z przesłania noweli. Bohater od wczesnej młodości uwikłany w coraz to większe niegodziwości walczy ze swoim alter ego, które w największych momentach jego podłości usiłuje wywrzeć na niego pozytywny wpływ. Można to interpretować albo jako rozdwojenie jaźni, albo walkę z dwoistością własnej natury.
Efekt? Zabójstwo, a raczej samobójstwo.
"Ludzie zazwyczaj nikczemnieją stopniowo." Pewnie sporo w tym racji, ważne jednak, aby nie przekroczyć granicy, poza którą wszelkie złe uczynki przynieść mogą jedynie naszą zgubę i stajemy się wrogiem samego siebie.
Ciąg dalszy mojej wakacyjnej fascynacji nowelami mistrza Poe'go. Tym razem jako odskocznia od morderstw w Lipowie.
Ta nowela jest nieco inna, bo chociaż także i tutaj historia zyskuje na napięciu w miarę czytania, to brak tu grozy do jakiej przywykliśmy, budowanej w oparciu o specyficzną scenografię i przerażających bohaterów. Groza wyziera za to z przesłania noweli....
2020-04-29
Krótkie opowiadanie, liczące 19 stron, w przekładzie Bolesława Leśmiana, wydane przez Wydawnictwo Fundacja Festina Lente w 2013 roku. Wypatrzyłam go pośród innych na www.chmuraczytania.pl
No cóż, przeczytałam wszystko z bibliotek: miejskiej i mojej szkolnej, zajęłam się biblioteczką domową, ale w niej mam tylko literaturę naukową i popularnonaukową: historię polską, historię powszechną, jeszcze raz historię regionalną, a w końcu klasykę.
"Z braku laku" zwróciłam więc oczy ku e-bookom, chociaż ten wyraz zupełnie mi nie pasuje. Wolę napisać, że przeczytałam książkę w wersji PDF:))
Opowieść zaiste jest "wielce dziwna i wielce skądinąd poufna" - jak czytamy na początku utworu. Narrator wtajemnicza nas w osobiście przeżytą historię, tuż przed czekającą go egzekucją. Historię, w której napięcie stopniowo narasta, aż w końcu doprowadza bohatera do jego unicestwienia.
Co doprowadziło go na szafot? Czy to faktycznie ten przymilny, towarzyski nadzwyczaj, tytułowy czarny kot o imieniu Pluton? Czy - jak chciała żona bohatera - czarownica, która w nim drzemała?
I tu docieramy do sedna. Bo niewinny kociak jest tylko pretekstem do usprawiedliwienia coraz bardziej ohydnych postępków bohatera. Od przemocy wobec żony, notorycznego pijaństwa, poprzez oślepienie a potem powieszenie nieszczęsnego kota bohater osiąga szczyt swoich możliwości: morduje żonę i zamurowywuje jej ciało w piwnicy.
Ile trzeba mieć talentu, by na 19 stronach zmieścić tyle zła i grozy. By tak świetnie odtworzyć postępujące szaleństwo alkoholika. To znakomite studium psychologiczne.
Alkoholik musi mieć wytłumaczenie swoich ekscesów i zawsze znajdzie kozła ofiarnego. W końcu, i tu trochę feminizmem trącę, nie tylko kobieta była zła.
"Bo to czarny kot był zły".
Doskonała rzecz, chociaż myszką trąci w stylu.
Krótkie opowiadanie, liczące 19 stron, w przekładzie Bolesława Leśmiana, wydane przez Wydawnictwo Fundacja Festina Lente w 2013 roku. Wypatrzyłam go pośród innych na www.chmuraczytania.pl
No cóż, przeczytałam wszystko z bibliotek: miejskiej i mojej szkolnej, zajęłam się biblioteczką domową, ale w niej mam tylko literaturę naukową i popularnonaukową: historię polską,...
2020-05-01
Opowiadanie Guy de Maupassanta z 1887 roku, w przekładzie Zygmunta Niedźwiedzkiego, wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępnione na www.chmuraczytania.pl
Ależ trafiłam! Dopiero co przedwczoraj czytałam "Czarnego kota" Poe'go, a tu bardzo podobne w schemacie i treści opowiadanie Maupassanta.
Narrator opisuje swoje wewnętrzne przeżycia, odkrywając z dnia na dzień postępującą i coraz bardziej natarczywą obecność w swoim ciele istoty obcej, niewidzialnej, która nim kieruje i rządzi. Najpierw swą gorączkę, rozdrażnienie i niepokój kładzie na karb choroby ciała, szuka pomocy medycznej, zaczytuje się w dziełach filozoficznych i teologicznych. Tymczasem szaleństwo postępuje, a napięcie z każdym zapiskiem rośnie. Bohater podejrzewa u siebie albo podwójną osobowość, albo zaburzenia snu. Ale owo coś wysysa z niego życie, poi się wodą i mlekiem, które stoją w nocy obok jego łóżka.
I tak jak u Poe'go mamy tu punkt kulminacyjny. Owładnięty chęcią mordu prześladującej go istoty bohater popełnia samobójstwo.
Przyznam, że to znakomita klasyka grozy, a jednocześnie doskonałe studium ludzkiej psychiki. Jestem pod wrażeniem sugestywności opisu przeżyć, a przecież to utwór liczący sobie ponad 130 lat!
Opowiadanie Guy de Maupassanta z 1887 roku, w przekładzie Zygmunta Niedźwiedzkiego, wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępnione na www.chmuraczytania.pl
Ależ trafiłam! Dopiero co przedwczoraj czytałam "Czarnego kota" Poe'go, a tu bardzo podobne w schemacie i treści opowiadanie Maupassanta.
Narrator opisuje swoje wewnętrzne przeżycia, odkrywając z dnia...
2020-05-01
Nowela fantastyczna Włodzimierza Zagórskiego (którego utworów, przyznaję, nie czytałam dotąd wcale, a szkoda) z 1894 roku, wydana przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępniona na www.chmuraczytania.pl
Kolejna wspaniała rzecz w wersji PDF. Doskonały, błyskotliwy humor, iście z piekła rodem. Oto diabeł gubi swą torbę, w której trzyma noworoczne podarki dla "grzecznych i bogobojnych" niewiernych żon, krwiopijców bankowych i innej maści grzeszników. Znajduje ją pijany w sztok szewc Onufry. Ladaco, jakich mało. Leń i obibok, żyjący na koszt narzeczonej.
Podarki uważa Onufry za zbędne, bo nie rozumie ich przeslania, ale w sakwie znajduje też sporo pieniędzy. Idą jednak tylko na przyjemności - błyskotki, balangi i rozpustę. A jak to w bajce o złotej rybce bywało, obdarzony nabywa coraz większego apetytu...
Wszystko ma jednak swój kres...
Nie chcę zdradzać zakończenia, bo polecam gorąco przeczytać.
Powiastka prosta, z mocną satyrą na stan ówczesnych obyczajów, chociaż przecież wciąż aktualna. Włączenie postaci diabelskich czyni ją wielce sugestywną i podkreśla walory dydaktyczne. Śmiechu przy tym co niemiara.
Nowela fantastyczna Włodzimierza Zagórskiego (którego utworów, przyznaję, nie czytałam dotąd wcale, a szkoda) z 1894 roku, wydana przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępniona na www.chmuraczytania.pl
Kolejna wspaniała rzecz w wersji PDF. Doskonały, błyskotliwy humor, iście z piekła rodem. Oto diabeł gubi swą torbę, w której trzyma noworoczne podarki dla...
2020-05-02
Nowela Cypriana Kamila Norwida z 1883 roku, która nie doczekała się druku za życia autora, licząca 26 stron, wydana przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępniona w postaci elektronicznej na www.chmuraczytania.pl.
Zdecydowałam się na ten utwór z dwóch powodów. Po pierwsze - nie czytałam nigdy prozy Norwida, bazując tylko na lekturach szkolnych jego autorstwa. Po drugie zaintrygowała mnie okładka książki z kolorowym balonem na tle wysokich budowli. Otóż okładka okazała się odzwierciedleniem treści noweli.
Rzecz dzieje się w Wenecji, do której przybywa znany już w całej Europie Singelworth, tytułowany powszechnie lordem,chociaż znamienite kręgi weneckie nie wiedzą zgoła nic o jego pochodzeniu. "Aeronaucja" jak nazywa sztukę podróżowania balonem narrator nie jest już wtedy absolutną nowością. Niemniej częstotliwość tych podróży w wykonaniu wspomnianego lorda każe co znakomitszym Wenecjanom snuś przerózne domysły na ten temat...
Nowela jest niewątpliwie bardzo inteligentna, obnaża znajomość starożytnej literatury i filozofii, błyskotliwa, ale i mocno intrygująca. Nie daje gotowych odpowiedzi, pozwalając na własną interpretację utworu. Odbiór za to może być nieco utrudniony zważywszy na meandry ówczesnego stylu.
Polecam wszystkim wielbicielom talentu Norwida.
Nowela Cypriana Kamila Norwida z 1883 roku, która nie doczekała się druku za życia autora, licząca 26 stron, wydana przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępniona w postaci elektronicznej na www.chmuraczytania.pl.
Zdecydowałam się na ten utwór z dwóch powodów. Po pierwsze - nie czytałam nigdy prozy Norwida, bazując tylko na lekturach szkolnych jego autorstwa. Po...
2020-05-03
Opowiadanie Elizabeth Gaskell z 1865 roku, liczące niewiele ponad 80 stron, wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępnione w wersji elektronicznej na chmuraczytania.pl
Inspiracją do literackiej opowieści o tytułowej damie staje się pamiętnik udostępniony przez właściciela młyna wodnego znad niemieckiej rzeki Neckar, między Mannheimem a Heidelbergiem. Akcje dzieje się wówczas w latach 40-tych XIX wieku. U goszczącego ich młynarza pewna młoda kobieta odkrywa na ścianie wielce intrygujący ją portret damy z 1778 roku. Na portrecie uwieczniono bohaterkę całego utworu, niejaką Annę Scherer, żyjącą w II poł. XVIII wieku i będącą córką ówczesnego właściciela młyna.
O jej burzliwych i jakże tragicznych losach dowiadujemy się z osobistego pamiętnika, jaki pozostawiła swej córce Urszuli, a który był obecnie w posiadaniu młynarza. Pamiętnik przenosi nas do roku 1789, kiedy to Anna wysłana przez ojca i nieprzychylną jej żonę brata do Karlsruhe poznaje pana de Tourelle i mimo obaw go poślubia. Akcja opowiadania nabiera wówczas klimatu iście gotyckiego. Oto zamknięta, odosobniona i ubezwłasnowolniona przez autokratycznego męża Anna wiedzie smutne życie w zamczysku Les Rochers na terenie Wogezów. Wielowiekowy zamek oparty o wysokie skały, pełen pustych, nieużywanych, ciemnych sal, nadaje tej opowieści klimat grozy. I równie przerażające dzieją się w nim rzeczy...
To bardzo dobra proza, która skłania przede wszystkim do zwrócenia uwagi na sytuację prawną kobiety w końcówce XVIII wieku. Pisana przez kobietę dla kobiet, jak na tamte więc lata, to prawdziwie feministyczna lektura. Akcja jest żywa, wydarzenia podane interesująco, a styl nie sprawia żadnych problemów, chociaż utwór liczy sobie półtora wieku. Dla niektórych może się wydać zbyt naiwna, ale zważmy po pierwsze na lata jej powstania, a po drugie na adresatów, którymi były ówczesne kobiety z odpowiednich sfer.
Opowiadanie Elizabeth Gaskell z 1865 roku, liczące niewiele ponad 80 stron, wydane przez Fundację Festina Lente w 2013 roku i udostępnione w wersji elektronicznej na chmuraczytania.pl
Inspiracją do literackiej opowieści o tytułowej damie staje się pamiętnik udostępniony przez właściciela młyna wodnego znad niemieckiej rzeki Neckar, między Mannheimem a Heidelbergiem. Akcje...
2020-05-03
Nowelka z 1819 roku, licząca sobie 25 stron, wydana w wersji elektronicznej przez Fundację Festina Lente w roku 2013 i udostępniona na chmuraczytania.pl
Dziełko na wskroś romantyczne, odwołujące się, zgodnie z duchem tego kierunku, do ludowych legend pełnych upiorów, gnomów i wilkołaków. Klimat gotycki, który zapowiada sama okładka utworu. Miejscem akcji jest mroczne zamczysko, niemal w ruinie, chociaż z zachowaną wysoką wieżą będące własnością barona von Landshort ze sławnego rodu Katzenellenbogen. Mnóstwo w nim odwoływań do starych rycerskich pieśni i pochwał germańskich wojowników.
Fabuła wydaje się nieco przerażająca, niemniej w finale okazuje się być oparta na pomyłce, a zakończenie to samo szczęście. Upiora nie było w rzeczywistości, a piękna córka barona poślubiła rycerza z krwi i kości.
Klimacik fantastycznie oddany, więc kto lubi takie bajkowe tematy polecam gorąco.
Nowelka z 1819 roku, licząca sobie 25 stron, wydana w wersji elektronicznej przez Fundację Festina Lente w roku 2013 i udostępniona na chmuraczytania.pl
Dziełko na wskroś romantyczne, odwołujące się, zgodnie z duchem tego kierunku, do ludowych legend pełnych upiorów, gnomów i wilkołaków. Klimat gotycki, który zapowiada sama okładka utworu. Miejscem akcji jest mroczne...
“– Widzisz – zaczął rycerz po krótkiej chwili milczenia – musisz być jak pancerz. Wszyscy musimy. Jak pancerze trzeba nam odbijać kamienie przez los w nas ciskane nieprzerwanie. Bez tego nawet najsilniejszy w końcu upadnie i zginie.”
Niewiele ponad tydzień temu otrzymałam od autora egzemplarz jego debiutanckiej powieści w postaci ebooka. Książki historyczne czytam od dzieciństwa i pałam do nich miłością po dziś dzień. To one zdeterminowały kierunek studiów i moje życie zawodowe.
Z wielką chęcią zanurzyłam się więc w fabułę osadzoną w latach 1521-1522 opisującą perypetie niejakiego Jana Godziemby z Broniowa, rycerza zaprawionego w ostatniej wojnie z Krzyżakami, dzierżawcy wsi Lgota nieopodal Częstochowy.
Jeśli chciałam poczuć prawdziwy powiew historii autor zapewnił mi go w całej rozciągłości. Największą bowiem zaletą tej książki jest znakomicie oddany klimat epoki widoczny nie tylko w detalach uzbrojenia, kuchni, strojów, zwyczajów, ale i pieczołowicie, i szeroko stosowanym staropolskim języku (za dbałość o wymogi ówczesnego języka dodaję gwiazdkę). Autor zadbał również o dokładne odtworzenie nie tylko szlacheckich zajazdów, potyczek i awantur w karczmach, co znamy z wielu utworów i filmów, ale i elementów mniej znanych powszechnie, jak treści klątw rzucanych przez Kościół (odtworzone na podstawie oryginalnego źródła), sposobu spisywania dzierżaw i sprzedaży majątków, czy też rozsądzania sporów przez starostów. Poprzez bohaterów drugoplanowych uwypuklił szeroko przekrój polskiego społeczeństwa, koncentrując się nie tylko na rozwarstwieniu szlachty, ale także zróżnicowanej pozycji mieszczan i chłopów. Nie pominął kwestii religijności, roli społecznej dostojników kościelnych i sposobów funkcjonowania zakonów. Rzadko kiedy współcześni pisarze tak dogłębnie dbają o najdrobniejsze szczegóły, opisując codzienne życie w dawnych wiekach. Dlatego narracja, bardzo mocno osadzona w realiach społecznych, ekonomicznych i kulturowych XVI wieku stanowić może nie lada gratkę dla miłośników historii.
Na historycznym tle rozgrywają się szlacheckie awantury, podróżnicze przygody (które zawiodą bohatera aż na Podole) i romanse. Z początku akcja wydaje się być niespieszna, ale potem nabiera tempa i los miota rycerzem Janem i jego druhami stawiając mu na drodze same kłody. Pasmo nieszczęść udaje mu się szczęśliwie przetrwać, choć nie bez szwanku. Daje jednak popis odwagi, bezkompromisowości i nieugiętej siły. Jest jak tytułowy pancerz, który niejedno przetrzyma. I taki pewnie był zamiar autora. Na przykładzie zwykłego rycerza, jakich rzesza była wtedy w Rzeczpospolitej, autor uwydatnił znaczenie honoru i godności, walki o dobre imię i woli przetrwania.
Jeśli oczekujecie tu jednak powszechnie znanych w XVI wieku person srodze się zawiedziecie. Król Zygmunt jest jedynie wspomniany, podobnie jak kanclerze czy inni dostojnicy. To opowieść o zwykłych obywatelach, tylko w innych historycznie czasach. Ale przez to powieść staje się czytelnikowi bliższa.
Autor prosił mnie jednak o szczerą opinię, więc nie będę ukrywać, że kilka elementów nieco mnie rozczarowało. Po pierwsze ograniczyłabym ilość bohaterów, a tych “ocalonych” opisała szerzej i dogłębniej. Czasem trudno było się połapać o kim czytam. Po drugie odsłoniłabym karty w sprawie morderstwa dokonanego skądinąd na terenie katedry i na osobie znanego szlachcica, a przez to wielce bulwersującego całą okoliczną społeczność. Nie wiem czemu autor porzucił ten kryminalny wątek, bo rokował świetnie, ale rozwiązania nie znalazłam. Po trzecie czemuż to tak szybko zakończył powieść i nie raczył nawet napisać, czy małżonka Jana szczęśliwie powiła i jak dalej potoczyły się ich losy. Brakło mi choćby dwóch zdań.
Jednak, podsumowując, to bardzo dobry debiut. Autor prezentuje znakomity warsztat językowy, wystrzega się wulgaryzmów (co bardzo cenię), świetnie zdał egzamin z historycznego researchu do powieści, ma wiedzę i niewątpliwą pasję.
Dziękuję za rzetelność i udaną przygodę czytelniczą. Gratuluję i czekam na kolejne tytuły!
“– Widzisz – zaczął rycerz po krótkiej chwili milczenia – musisz być jak pancerz. Wszyscy musimy. Jak pancerze trzeba nam odbijać kamienie przez los w nas ciskane nieprzerwanie. Bez tego nawet najsilniejszy w końcu upadnie i zginie.”
więcej Pokaż mimo toNiewiele ponad tydzień temu otrzymałam od autora egzemplarz jego debiutanckiej powieści w postaci ebooka. Książki historyczne czytam od...