-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2014-12-29
„Nigdy nie płacz po niczym, co nie może zapłakać po tobie”.
Ostatnia z części cyklu „Jutro” poza mną. Muszę przyznać... jest mi bardzo smutno, że musiałam się pożegnać się z ludźmi, z którymi spędziłam naprawdę sporo czasu i zdążyłam się z nimi zaprzyjaźnić. Na pewno sięgnę pewnego dnia po „Kroniki Ellie”, ale to już chyba nie będzie to samo.
Pojawiają się widoki na zakończenie wojny, grupa przyjaciół jest pełna nadziei i rusza do ataku. W tej części było naprawdę dużo akcji i całość wywarła na mnie dobre wrażenie, ale w dużej mierze skupiała się na głównej bohaterce, reszta przyjaciół została tutaj zepchnięta na dalszy plan. Książka obfituje w wiele ciekawych i zaskakujących wydarzeń, było dość smutno, momentami przerażająco, ale nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że przez dużą część książki autor robi nas w konia i że opowieść i tak zakończy się dobrze… i nie myliłam się. Może nie można nazwać tego w 100% happy endem, zakończenie było dość słodko-gorzkie, ale ja wciąż oczekiwałam jakiejś większej tragedii, której nie było.
Mimo to uważam, że to naprawdę ciekawy cykl, pełen głębszych i trafnych przemyśleń, a na pewno jedna z lepszych pozycji dla młodzieży.
„W życiu chodzi o coś znacznie więcej niż tylko bycie szczęśliwym. Chodzi o odczuwanie całej gamy emocji: szczęścia, smutku, złości, żalu, miłości, nienawiści. Jeśli spróbujesz stłumić jedną z nich, stłumisz je wszystkie”.
„Nigdy nie płacz po niczym, co nie może zapłakać po tobie”.
Ostatnia z części cyklu „Jutro” poza mną. Muszę przyznać... jest mi bardzo smutno, że musiałam się pożegnać się z ludźmi, z którymi spędziłam naprawdę sporo czasu i zdążyłam się z nimi zaprzyjaźnić. Na pewno sięgnę pewnego dnia po „Kroniki Ellie”, ale to już chyba nie będzie to samo.
Pojawiają się widoki na...
2014-12-25
“Czas Żniw” to jedna z tych książek, które bardzo chciałam posiadać na swojej półce, więc zakupiłam, przeczytałam i absolutnie nie żałuję, a wręcz mogę pokusić się o stwierdzenie, że jestem zachwycona i z całą pewnością pozytywnie zaskoczona.
Zacznę może od tego, że rzadko spotykałam się w literaturze tego typu z tak ciekawą główną bohaterką. Paige jest wysoką blondynką, co już było dla mnie nie lada zaskoczeniem, gdyż autorzy, jak zdążyłam zauważyć, preferują jednak dziewczęta o ciemnych włosach (Katniss Everdeen, Julia z trylogii Tahereh Mafi, Ruby z Mrocznych Umysłów, Risa Ward z Podzielonych, Teresa i Brenda z trylogii Dashnera). Dodatkowo jest to postać dość silna, z imponującym charakterem, przynajmniej jak dla mnie. Z przyjemnością śledziłam jej losy i myśli, dalekie od ckliwości, wydawała się zdecydowana, pewna siebie, momentami zagubiona, ale gotowa do działania i myśląca trzeźwo i skupiająca się na tym, co jest ważne, dlatego wydała mi się cholernie żywa i wiarygodna. A to duży plus. Minusem byli bohaterowie drugoplanowi, nie poczułam z nimi jakiegoś bliższego kontaktu. Miałam wrażenie, że niektórzy z nich po prostu ‘byli’.
Odnośnie samej książki i akcji… początek był okrutnie ciężki do przebrnięcia. Zostajemy uderzeni w twarz tak wielką ilością informacji odnośnie świata, w który chce wprowadzić nas autorka, że przynajmniej ja poczułam się totalnie oszołomiona, a momentami wręcz zrezygnowana, ciężko było ogarnąć wiele aspektów, ciągle odnosiłam się do słowniczka, cofałam wstecz o kilka kartek, a w mojej głowie pojawił się dosłowny chaos. Jednak im dalej zagłębiałam się w świat stworzony przez autorkę, tym bardziej wciągałam się w jej wizję, aż w pewnym momencie ta opowieść zawładnęła mną i przyłapałam się na tym, że cały dzień snuję się po domu z tą książką w ręce i wykorzystuję każdą możliwą okazję, żeby do niej zerknąć. A świat opisany przez autorkę był naprawdę ciekawy, a przede wszystkim dokładny, zawierał mnóstwo szczegółów i widać było, że był przemyślany.
Kolejną fascynującą sprawą była relacja pomiędzy Paige i Naczelnikiem. Czasami wydawało mi się, że oni mogliby siedzieć godzinami w pokoju i tylko rozmawiać, a pomimo to nie to nie straciłabym zainteresowania. Ja naprawdę poczułam to wszystko, co między nimi się działo.
Podsumowując, bardzo cieszę się, że ta opowieść będzie kontynuowana, zafascynował mnie świat przedstawiony przez autorkę, dużo czasu zajęło poznanie go, ale dzięki temu myślę, że zapadnie on mi na długo w pamięć.
“Czas Żniw” to jedna z tych książek, które bardzo chciałam posiadać na swojej półce, więc zakupiłam, przeczytałam i absolutnie nie żałuję, a wręcz mogę pokusić się o stwierdzenie, że jestem zachwycona i z całą pewnością pozytywnie zaskoczona.
Zacznę może od tego, że rzadko spotykałam się w literaturze tego typu z tak ciekawą główną bohaterką. Paige jest wysoką blondynką,...
2014-12-21
„Istniejemy, póki ktoś o nas pamięta.”
Wreszcie! Już nie pamiętam od kiedy chciałam przeczytać tę książkę i ten moment w końcu nadszedł. Do tej pory miałam przyjemność zapoznać się z „Trylogią mgły” tegoż autora, całość nie była do końca w moim guście, ale zdecydowanie była to lektura dobra, wciągająca i pozostawiła w mojej głowie jedno słowo, którego nigdy w życiu nie słyszałam wcześniej, a które kojarzy mi się do dziś dnia z tym autorem, mianowicie ‘fantasmagoria’ (we wszelakich tego odmianach). Było dla mnie na tyle niezwykłe, że wyryło się moim umyśle i teraz, czytając „Cień wiatru” czekałam na nie i pojawiło się bodajże tylko cztery razy, za co dziękuję w duchu najwyższemu, bo im więcej takich dziwności w tekście, tym bardziej zaczyna mnie to irytować.
Przejdę do moich odczuć dotyczących samej treści „Cienia wiatru”… Uważam, że historia była na tyle ciekawa, że nawet mnie, zwolennika książek sci-fi oraz fantasy, zdołała zainteresować. Całość absolutnie nie była w moim guście, nie przepadam za długaśnymi historiami z czyjegoś życia, dokopywania się prawdy i ukrytych tajemnic i z wielkim sceptycyzmem usiadłam do lektury, po czym w jeden wieczór 100 stron było poza mną i chciałam więcej. Później całość zwolniła i pochłonęła mnie ponownie w momencie gdy poznajemy historię Juliana i Penelope. Sama ich historia niesamowicie smutna i niebywale tragiczna.
Styl i język autora, wyszukany, barwny, ale też bez przesady, uważam, że Zafon umiejętnie połączył swój kunszt, poetyckość z czymś bardziej przyziemnym, dlatego książka może usatysfakcjonować zarówno przeciętnego czytelnika, jak ja, jak i tego, który oczekuje od lektury czegoś znacznie więcej. Muszę również nadmienić, że postać Fermina, jego anegdoty i podejście do życia… śmiałam się i płakałam w tym samym czasie. Druga interesująca rzecz: książka jest wręcz kopalnią świetnych cytatów.
Ale… jak dla mnie, rozczarowujące zakończenie. Spodziewałam się czegoś mocniejszego. Ale chyba właśnie o to chodzi w dobrych zakończeniach, że nie dostajemy tego, czego się spodziewamy.
Ja oceniam tę książkę na osiem gwiazdek. I z całą pewnością sięgnę jeszcze po Zafona i wejdę z przyjemnością do jego fantasmagorycznego świata.
„Istniejemy, póki ktoś o nas pamięta.”
Wreszcie! Już nie pamiętam od kiedy chciałam przeczytać tę książkę i ten moment w końcu nadszedł. Do tej pory miałam przyjemność zapoznać się z „Trylogią mgły” tegoż autora, całość nie była do końca w moim guście, ale zdecydowanie była to lektura dobra, wciągająca i pozostawiła w mojej głowie jedno słowo, którego nigdy w życiu nie...
2014-12-16
Lubię Cztery. Lubiłam go po trylogii Niezgodnej i lubię go też teraz. Ale nie jestem przekonana, co do tej książki. Z prologami jest zawsze jeden największy problem – nie są specjalnie zaskakujące, bo każdy wie, co było dalej, a wiele rzeczy z przeszłości było już wspomnianych i powiedzianych. I tak również było w tym przypadku.
Cała trylogia ‘Niezgodna’ była jak dla mnie bardzo ciekawa i naprawdę chciałam się dowiedzieć, co było wcześniej, dlatego pierwsza część książki, kiedy poznajemy Tobiasa przed poznaniem Tris była całkiem fajna, aczkolwiek nie pojawiło się zbyt wiele rzeczy, których nie dowiedzieliśmy się z Niezgodnej. A kiedy akcja zaczęła się zazębiać z Niezgodną, w ogóle powiało nudą. Byłam nastawiona na to, że poznam więcej myśli i odczuć Cztery, ale wszystko było jakieś takie jałowe i oczywiste, że mam uczucie niedosytu.
Uważam, że książka nie wniosła zbyt wiele do charakterystyki postaci, a do uzupełnienia całej trylogii nie wniosła prawie nic.
Oceniam na siedem tylko i wyłącznie przez wzgląd na sentyment do postaci Cztery. Całość zasłużyła w rzeczywistości na naciągane sześć.
Lubię Cztery. Lubiłam go po trylogii Niezgodnej i lubię go też teraz. Ale nie jestem przekonana, co do tej książki. Z prologami jest zawsze jeden największy problem – nie są specjalnie zaskakujące, bo każdy wie, co było dalej, a wiele rzeczy z przeszłości było już wspomnianych i powiedzianych. I tak również było w tym przypadku.
Cała trylogia ‘Niezgodna’ była jak dla mnie...
2014-12-14
„Wygląda na to, że tylko cierpiąc, potrafimy zobaczyć, co jest naprawdę ważne.”
Szósta część serii. Piątka przyjaciół ciągle ukrywa się w domu babci głównej bohaterki. W młodych ludziach rodzą się instynkty i zachowania, o których wcześniej nie mieli pojęcia – chęć pomocy najmłodszym członkom społeczeństwa, które pozbawione rodzin ukrywają się w ich okolicy.
Całość oczywiście obfituje w akcję, która jest dość abstrakcyjna, podobnie jak w poprzednich częściach i nie wiem przypadkiem, czy nie zaczyna mnie to irytować. Uwolnienie dzieci z rąk żołnierzy, brawurowa akcja wyswobodzenia Homera przy użyciu motocykla, walka z ósemką żołnierzy na Szwie Krawca… zastanawiałam się momentami, czy bohaterowie tej książki nie są przypadkiem kuloodporni. Mają farta, to fakt, ale pociski latają, trup ściele się gęsto (w szeregach wroga oczywiście), a ich nic a nic nie rusza. Nie mówię, że w każdej części ma jedno z nich ginąć, ale brakuje mi od jakiegoś czasu dramatyzmu całej tej wojennej sytuacji. Ale jestem w stanie przymrużyć oko na to, co mnie drażni, ponieważ całość jest naprawdę ciekawą i przede wszystkim mądrą pozycją dla młodzieży, zawiera tak wiele przemyśleń i trafnych wniosków, czego naprawdę brak jest we współczesnej literaturze młodzieżowej.
Dużo klimatu dodaje także niesamowitość Australijskiej przyrody, o czym nie wspomniałam chyba ani razu pisząc opinie poprzednich części.
Teraz pozostaje mi ze smutkiem sięgnąć po ostatnią część tej niesamowitej podróży do świata młodości i odwagi i mam nadzieję, że pożegnam się z tą książką z ogromnym żalem i łzami w oczach.
„Wygląda na to, że tylko cierpiąc, potrafimy zobaczyć, co jest naprawdę ważne.”
Szósta część serii. Piątka przyjaciół ciągle ukrywa się w domu babci głównej bohaterki. W młodych ludziach rodzą się instynkty i zachowania, o których wcześniej nie mieli pojęcia – chęć pomocy najmłodszym członkom społeczeństwa, które pozbawione rodzin ukrywają się w ich okolicy.
Całość...
2014-12-11
Spoilery :)
Po odrobinie przerwy, którą wypełniłam literaturą nieco wyższych lotów, wróciłam do tej sagi, aby się przekonać co będzie dalej. Przygotowałam się psychicznie na to, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Po lekturze rozdziału numer jeden zdałam sobie sprawę, że będzie to ciężka przeprawa, ponieważ już na pierwszych dwudziestu stronicach pojawiło się wszystko to, co drażniło mnie w części poprzedniej, a mianowicie po pięciu dniach udręki powróciła z uśpienia wewnętrzna bogini, zamiast „o rety” i wzywania nadaremno Świętego Barnaby pojawiło się „ja pierdole”… (w późniejszych rozdziałach wymiennie z „o kurwa” lub „kurwa mać”), a Christian wciąż na okrągło z tym jedzeniem… W ogóle… pięć dni ? Po tak spektakularnym rozstaniu? …i żadnych większych przemyśleń na temat ich związku, pudełko kwiatów, podwózka helikopterem i znów oddają się pożądaniu, znów on jest władczy, zazdrosny, a ona mu oczywiście ulega… oczekiwałam, że chociaż da mu w ryj, albo przynajmniej nie zmiękną jej nogi tak od razu, a tu nic z tych rzeczy… zgaduję, że jednak podświadomie podobało jej się lańsko w poprzedniej części :D I to wszystko miało miejsce tylko na 20 stronach! Cóż… widocznie życie szybko płynie, szkoda marnować czasu, a ja powiedziałam A, więc musiałam powiedzieć B i brnęłam w to dalej.
A dalej… W kółko to samo do wyrzygania (unoszenie głowy, bogini, przewracanie oczami, on jest przystojny i ładnie pachnie, ona jest taka czysta i niewinna itp.), kłócą się o jakieś pierdoły, uprawiają seks klasycznie („Ana! O kurwa, Ana!”), seks z lodami, potem ona na górze, i znowu… („Osz ja pierdolę. Druga runda.”), wkłada jej kulki, cały czas myślą o bzykaniu, potem klapsiory i bierze ją od tyłu później znów klasycznie, i znów ona na górze, potem na dole… robią różne inne mało interesujące rzeczy…. No nuda w najgorszym wydaniu! Kupa bzdetnych dialogów o dupie Maryny, jakieś zalążki wątków pobocznych, nawet kryminalnych, które rozpływają się szybko jak pierdnięcie na wietrze…
Syf, kiła i mogiła.
Kończę z tym. Teraz jestem już na 100% pewna, że nie przeczytam kolejnej części. Nie chcę nawet wiedzieć jak to się skończy, czy będą żyć długo i szczęśliwie, czy długo i nieszczęśliwie, czy może on umrze, a może oboje umrą, czy też utknie jej w tyłku jego palec tudzież inne przedmioty… nie interesuje mnie to.
Ale wciąż jestem zdania, że cała historia miała potencjał i mogła być czymś naprawdę genialnym, gdyby nie ten okropny język, który skutecznie mnie odrzucił.
Spoilery :)
Po odrobinie przerwy, którą wypełniłam literaturą nieco wyższych lotów, wróciłam do tej sagi, aby się przekonać co będzie dalej. Przygotowałam się psychicznie na to, a przynajmniej tak mi się wydawało.
Po lekturze rozdziału numer jeden zdałam sobie sprawę, że będzie to ciężka przeprawa, ponieważ już na pierwszych dwudziestu stronicach pojawiło się wszystko to,...
2014-12-09
Spoiler, zdradza zakończenie!
Piąta część opowieści o młodych ludziach, zmagających się z nową dla nich rzeczywistością podczas inwazji obcych sił zbrojnych na Australię.
Od rozpoczęcia wojny minął już rok, z początkowej ósemki przyjaciół zostało pięcioro, ciągle próbują przetrwać, ale i zrobić coś, żeby nie być bezczynnymi obserwatorami tej wojny, zwłaszcza po tym, jak Nowa Zelandia odmówiła udzielenia im azylu. Ciągle zdani na siebie, swoją odwagę, decydują się na coś naprawdę dużego i niebezpiecznego. Walczą przy tym ze strachem, igrają ze śmiercią.
Pierwsza część książki aż kipi od akcji, która dodatkowo jest na tyle ciekawie opisana, że czasami miałam wrażenie, że jestem jej uczestnikiem. Pomimo lekkiego absurdu całej sytuacji na lotnisku, akurat ta część mimo wszystko sprawiła, że czas spędzony z tą książką był interesujący, akcja trzymała w napięciu do samego końca. Później zrobiło się troszkę mniej ciekawie, ale samo zakończenie książki było naprawdę zaskakujące, pokazuje, że nigdy nie można być pewnym zachowania drugiego człowieka.
Ponadto cieszę się, że Ci młodzi ludzie w jakiś sposób pogodzili się z tym, że ta rzeczywistość w której tkwią od roku jest teraz ich rzeczywistością, że zrezygnowali z luksusu bezpieczeństwa i z własnej woli postanowili zostać w swoim ojczystym kraju, by zrobić dla niego jeszcze więcej.
“My już jesteśmy w domu.”
Bardzo jestem ciekawa co będzie dalej.
Spoiler, zdradza zakończenie!
Piąta część opowieści o młodych ludziach, zmagających się z nową dla nich rzeczywistością podczas inwazji obcych sił zbrojnych na Australię.
Od rozpoczęcia wojny minął już rok, z początkowej ósemki przyjaciół zostało pięcioro, ciągle próbują przetrwać, ale i zrobić coś, żeby nie być bezczynnymi obserwatorami tej wojny, zwłaszcza po tym, jak...
2014-12-05
„Nie wolno iść na łatwiznę i nie wolno żyć bez celu.”
Kolejna część tej fascynującej i niezwykle pouczającej przygody za mną. Chociaż nie wiem, czy można nazwać to przygodą… raczej walką o przetrwanie w okrutnym świecie z jednoczesnym nie utraceniem siebie w tym wszystkim.
Bohaterowie przeżywają coraz więcej dylematów odnośnie całej wojny i odnośnie swojego zachowania. Są zmęczeni, fizycznie i psychicznie wyczerpani, pragną, żeby to wszystko się skończyło, a równocześnie desperacko chcą nie być w tym wszystkim bezczynnymi obserwatorami. Starają się przetrwać i nie utracić ducha, nawet kiedy nie wszystko idzie po ich myśli i gdy reszta świata nie ma im zbyt wiele do zaoferowania.
Ta część książki, wbrew moim obawom, nie podziela schematów z poprzednich części, wnosi do akcji wiele nowego i naprawdę jestem ciekawa tego, co będzie dalej.
„Czasami warto zmienić zdanie. To znaczy, że człowiek myśli. Przestanę zmieniać zdanie dopiero po śmierci. A może nawet i wtedy nie.”
„Nie wolno iść na łatwiznę i nie wolno żyć bez celu.”
Kolejna część tej fascynującej i niezwykle pouczającej przygody za mną. Chociaż nie wiem, czy można nazwać to przygodą… raczej walką o przetrwanie w okrutnym świecie z jednoczesnym nie utraceniem siebie w tym wszystkim.
Bohaterowie przeżywają coraz więcej dylematów odnośnie całej wojny i odnośnie swojego zachowania....
2014-12-02
"Mali ludzie potrafią robić wielkie rzeczy..."
Kiedy znalazłam pięć części tej serii w bibliotece, ucieszyłam się bardzo i po przeczytaniu pierwszej pomyślałam: „dobrze, że nie musiałam jej kupować”. Po przeczytaniu drugiej części zaczęłam żałować, a po przeczytaniu trzeciej mój żal sięgnął zenitu. W dodatku w mojej bibliotece nie mają dwóch ostatnich części !!!
Możliwe, że ta książka nie jest idealna, możliwe, że działania tych młodych ludzi nie są specjalnie realne, że za dużo jest zbiegów okoliczności i szczęśliwych trafów, ale przemyślenia w niej zawarte zapierają dech w piersi.
"Przypomina mi się wiersz wiszący w sypialni Robyn w Wirrawee – ten, w którym kobieta opowiada, że gdy kiedyś odwracała się na plaży, widziała ślady czterech stóp: swoich i Boga, lecz teraz, w najtrudniejszych chwilach, odwraca się i widzi ślady dwóch. Pyta Boga: „Jak to jest, że wtedy, kiedy najbardziej Cię potrzebuję, nie ma Cię przy mnie?”. A Bóg odpowiada: „Moje dziecko, jestem tu. To ślady moich stóp. Zostawiłem je, gdy cię niosłem.”
Z początku byłam bardzo sceptyczna, zaczął powielać się schemat z poprzednich części (opadnięcie z sił, bezczynność, nuda, zebranie się do kupy i atak). Później jednak wszystko się zmieniło i wydarzyło się coś naprawdę niespodziewanego i chociaż po tym wydarzeniu bardzo łatwo było przewidzieć zakończenie, co zważywszy na to, że są jeszcze 4 części nie było wcale takie trudne, samo zakończenie wbiło mnie w fotel i zaczęłam płakać. Nie pamiętam już kiedy płakałam czytając książkę… To było tak silne doznanie, że nie potrafię tego opisać i nie wiem już nawet, co jeszcze mogę dodać do tej wypowiedzi. Po prostu daję dziesięć gwiazdek.
"Trzeba w coś wierzyć. To wszystko."
"Mali ludzie potrafią robić wielkie rzeczy..."
Kiedy znalazłam pięć części tej serii w bibliotece, ucieszyłam się bardzo i po przeczytaniu pierwszej pomyślałam: „dobrze, że nie musiałam jej kupować”. Po przeczytaniu drugiej części zaczęłam żałować, a po przeczytaniu trzeciej mój żal sięgnął zenitu. W dodatku w mojej bibliotece nie mają dwóch ostatnich części !!!
Możliwe,...
2014-11-27
"Przyszłość jest... sam nie wiem, jaka jest przyszłość. To czysta kartka papieru, na której rysujemy kreski, ale czasami osuwa nam się ręka i kreski nie wychodzą tak, jakbyśmy chcieli".
Muszę przyznać, że ta książka była naprawdę poruszająca, a jednocześnie tak zwyczajna w swojej prostocie. Bohaterowie bardzo ludzcy, może odrobinę wyidealizowani, ale realni. Każdy z nas na pewno mógłby się z którymś z nich w jakiś sposób utożsamiać.
Ta część książki w jeszcze większym stopniu przedstawia dylematy moralne młodych ludzi w obliczu wojny, wszystkie ciężkie decyzje z jakimi przyszło im się zmierzyć, mówi o strachu, o odwadze. W sercach tych młodych ludzi rodzi się niepewność, co w obliczu wojny i związaną z nią śmiercią i zabijaniem, jest dobre a co złe, jak się zachować, jak być bohaterem, a nie zatracić przy tym człowieczeństwa i postępować właściwie. Jednocześnie zmagają się ze swoją młodością, hormonami, uczuciami, przeżywają pierwsze, nie idealne, ale niezgrabne i niepewne kontakty seksualne (Tak, młodzież też uprawia seks! Którego brak aż razi w wielu książkach o młodzieży, gdzie spędzają ze sobą nie wiadomo ile nocy, kochają się na zabój i parzą sobie w oczy i głaskają się po włosach. Nie mówię, żeby z książek dla młodzieży robić porno, ale bądźmy realistami, młodzi ludzie też się kochają i też dochodzi do fizycznych kontaktów, a nie tylko do pocałunków).
Jest kilka nonsensów w tej książce, czasami razi niesamowita inteligencja tych młodych ludzi, zdaje się, że oni wiedzą wszystko o wszystkim. Trochę drażnią przeprowadzane przez nich działania, kwatery główne obcych sił zbrojnych tak słabo strzeżone. Mam nadzieję, że nie dojdzie do tego w kolejnych częściach, że ta wątła grupka ludzi ocali całą Australię. Ale myślę, że ich działania może w końcu doprowadzą do powstania jakiegoś większego ruchu oporu, o ile taki jeszcze gdzieś tam nie istnieje.
Ogólnie uważam, że naprawdę warto poznać tę historię.
„(…) zdałem sobie sprawę, o co chodzi z tą całą odwagą. Ona jest w naszych głowach. Nie rodzimy się z nią, nie uczymy się jej w szkole, nie czerpiemy jej z książek. To sposób myślenia, i tyle. To coś, w czym ćwiczymy umysł. (…) Odwaga to wybór, którego dokonujemy.”
"Przyszłość jest... sam nie wiem, jaka jest przyszłość. To czysta kartka papieru, na której rysujemy kreski, ale czasami osuwa nam się ręka i kreski nie wychodzą tak, jakbyśmy chcieli".
Muszę przyznać, że ta książka była naprawdę poruszająca, a jednocześnie tak zwyczajna w swojej prostocie. Bohaterowie bardzo ludzcy, może odrobinę wyidealizowani, ale realni. Każdy z nas na...
2014-11-25
Uwaga ! Strefa spoilerów i wulgaryzmów !
Wzruszająca opowieść o młodym, bogatym i pięknym mężczyźnie o skomplikowanej osobowości, który uwielbia dominować w każdej dziedzinie swojego życia, oraz o wrażliwej dziewicy, uwielbiającej czytać poważną literaturę brytyjską i która wbrew pozorom jest bardzo niegrzeczną dziewczynką, bo umyła zęby jego szczoteczką do zębów. Oboje oddają się swojemu pożądaniu i odlatują helikopterem w stronę zachodzącego słońca do jego posiadłości z dizajnerską wanną i łóżkiem w stylu rokoko, aby oddać się uciechom ciała i ostro się pieprzyć.
On jest mistrzem dymania bez opamiętania, jebaką nie do zatrzymania, ona robi się mokra gdy tylko on na nią spojrzy, przygryza wargę, rozpada się na kawałki a jej wewnętrzna bogini tańczy i robi różne inne dziwne rzeczy.
Natomiast moja wewnętrzna bogini (o ile coś takiego istnieje, bo pewności i dowodów nie mam) śmieje się teraz ze mnie w głos i wytyka palcami, bo dałam się skusić, aby przeczytać tę książkę. Ominął mnie fenomen „Zmierzchu”, być może ze względu na moją wrodzoną niechęć do wampirów i wilkołaków, ale tutaj ciekawość zwyciężyła, pomimo iż „romanse” tego typu nie są w moim guście.
Książkę naprawdę szybko się czyta, od początku do pierwszego seksu minęło błyskawicznie, nawet zdziwiłam się kiedy to się stało i ile to stron już minęło. Na całość starczyła niecała doba.
Ogólnie mówiąc było to porno z fabułą, a czasami miałam odczucie, że ta fabuła jest wepchnięta na siłę, żeby było coś pomiędzy stosunkami. No i wreszcie ten seks, od którego książka aż kipi… Próbowałam się wczuć w ich fizyczne zbliżenia i za każdym razem, kiedy prawie mi się udawało pojawiała się jakaś głupia myśl głównej bohaterki w stylu „O Święty Barnabo” (najczęściej w momentach największych uniesień) albo „Ha! Moja wewnętrzna bogini jest podekscytowana. Umiem to robić. Umiem pieprzyć go ustami.” I niestety za każdym razem ten wątły zalążek mojej ekscytacji gasł i długo nie powracał. Ponadto myślę, że trójkąt Christian, Ana i jej wewnętrzna bogini jest nie do przyjęcia.
Kiedy już doszłam do wniosku, że nawet seks w tej książce nie jest w stanie mnie podniecić, to może jednak skupię się na złożoności Greya, na tych jego wielu obliczach, wczuję się w jego historię, zaledwie piętnastoletniego chłopca, który został uległym dojrzałej kobiety… Ale nic, kompletnie nic nie było w stanie odwrócić mojej uwagi od nadpobudliwej ekscytacji głównej bohaterki, i tej jej ciągle nawracających okrzykach:
„i przez chwilę stoję jak wrośnięta w ziemię. Rany.”
„Rany... jak ja to robię?”
„O rany, ależ on tańczy.”
„O rany, pamięta, jaką herbatę lubię.”
„Rany! Wygląda to niesamowicie.”
„O rany. Christian wpatruje się we mnie,”
„O rany... Marzenia się spełniają.”
„Stopy Christiana Greya... O rany... Co jest w tych nagich stopach?” (może grzybica :P)
„Rumienię się. O rany...”
„O rany. To było nadzwyczajne.”
„Rany... to było niesamowite.”
„Rany, jakbym nigdy w życiu nie ćwiczyła.”
„Rany, tyle się od tamtej pory wydarzyło.”
„Napięcie we mnie rośnie powoli, nieubłaganie... O rany.”
„Jego erekcja lekko przygasła, lecz nadal robi wrażenie... o rany.”
„wyraża w ten sposób swoją wdzięczność za mojego pierwszego loda. O rany!”
„Wiję się... o rany.”
„Rany, ależ ten samochód sunie.”
„o rany, za dużo tego do ogarnięcia.”
…i na tym poprzestanę, bo faktycznie za dużo tego do ogarnięcia, a to dopiero „rany” z 1/3 książki… zastępowane czasami „Rany Julek” albo wspomnianym wcześnie „O Święty Barnabo” (chyba dla urozmaicenia tekstu). Z tego co przejrzałam oryginał to „wow”, „holy shit”, „holy cow” i „holy crap” również były wszechobecne.
Jeśli nawet ta historia miała w sobie jakiś potencjał, miała być naprawdę mocną pozycją erotyczną, to z całą pewnością ten okropny język zniszczył wszystko. Przez pierwsze dziewięć rozdziałów czytanie było nawet zabawne, nie sposób policzyć ile razy główna bohaterka doprowadziła mnie do śmiechu, później śmiech zastąpiła irytacja.
I w sumie tyle mam do napisania. Jeszcze jedna uwaga z innej beczki… w czasach, kiedy kobiety ekscytują się takimi mężczyznami jak Christian czy ‘Zmierzchowy Edward’ chyba naprawdę ciężko jest zwykłemu przeciętnemu mężczyźnie, takiemu co to nie świeci, nie żyje wiecznie i nie jest bogatym pięknym Adonisem ze złożonym wnętrzem i specyficznymi upodobaniami seksualnymi tudzież nie wyciąga dziewczynie tamponu, czuć się atrakcyjnym i wyjątkowym… ciężko macie współcześni mężczyźni oj ciężko, poprzeczka zawieszona cholernie wysoko :]
A teraz moja wewnętrzna bogini tańcząc hula w spódniczce z trawy z sardonicznym uśmiechem i zagryzając dolną wargę wróci jednak do czytania książek o tematyce, która jest dla niej przystępniejsza. A czy przeczytam kolejne części ? Sama nie wiem co jest gorsze, brnąć w to dalej, czy nie poznać zakończenia. Kwestia do przemyślenia.
I jeszcze piękny cytat na zakończenie:
„O rety. Serce mi znowu przyspiesza i to uczucie jest takie... takie fajne.” ;D
Uwaga ! Strefa spoilerów i wulgaryzmów !
Wzruszająca opowieść o młodym, bogatym i pięknym mężczyźnie o skomplikowanej osobowości, który uwielbia dominować w każdej dziedzinie swojego życia, oraz o wrażliwej dziewicy, uwielbiającej czytać poważną literaturę brytyjską i która wbrew pozorom jest bardzo niegrzeczną dziewczynką, bo umyła zęby jego szczoteczką do zębów. Oboje...
2014-11-22
Wpadłam na tę książkę zupełnym przypadkiem w trakcie poszukiwania jakiś ciekawych pozycji dystopijnych dla młodzieży. Powiedziałam "dlaczego nie ?" i dodałam całą serię na listę oczekujących na przeczytanie w przyszłości, chociaż absolutnie nigdy nie słyszałam o tej książce, ani o ekranizacji. Tym większe było moje zaskoczenie, kiedy znalazłam pięć tomów w bibliotece, również zupełnym przypadkiem :)
Początek książki wzbudził we mnie lęk, że jednak to nie będzie w moim guście, zupełnie obce dla mnie środowisko Australijskiej prowincji, w dodatku dość spora liczba pierwszoplanowych bohaterów na raz, pomyślałam sobie, że będzie naprawdę ciężko zaprzyjaźnić się z nimi, poznać ich i wczuć się w całość. Jednakże bardzo się myliłam.
Książka pochłaniała, wydarzenia przedstawione w niej były ciekawe, relacje pomiędzy bohaterami, może nie najlepiej skonstruowane, ale były proste, jasne i klarowne, bez żadnego zbędnego owijania w bawełnę, wszystko było powiedziane w języku przystępnym dla potencjalnego młodego odbiorcy ale nie tylko, mnie również dobrze się tę książkę czytało.
Konstrukcja akcji bardzo przypomniała mi film "Czerwony Świt" i myślę, że coś w tym jest. Można być zaskoczonym, skąd w młodych ludziach w obliczu zagrożenia bierze się taka odwaga, można myśleć, że to wszystko bzdura, ale w moim odczuciu jest to naprawdę wiarygodne, czego dobitnym przykładem są wszystkie wojny, które były w przeszłości, wszystkie grupy harcerzy, partyzantów na swój sposób walczące z uciskiem.
Myślę, że ta książka była dobrym początkiem serii i naprawdę nie mogę się doczekać rozwinięcia.
I co najważniejsze, póki co polubiłam główną bohaterkę i narratorkę tej opowieści, co naprawdę rzadko mi się zdarza.
Wśród minusów natomiast mogę wymienić dość skromne zarysowanie uczuć innych bohaterów, ale to chyba wina pierwszoosobowej narracji, a także brak jakiejkolwiek negatywnej postaci w gronie przyjaciół, wszyscy są wręcz idealni do wyrzygania.
Kolejnym krokiem będzie obejrzenie ekranizacji, chociaż strasznie się boję, że nie ukarze ona w pełni charakterów, spłyci wszystko i uczyni z tych zwykłych ludzi kierowanych strachem i emocjami, superbohaterów wywijających bronią i ratujących świat przed inwazją obcych.
Wpadłam na tę książkę zupełnym przypadkiem w trakcie poszukiwania jakiś ciekawych pozycji dystopijnych dla młodzieży. Powiedziałam "dlaczego nie ?" i dodałam całą serię na listę oczekujących na przeczytanie w przyszłości, chociaż absolutnie nigdy nie słyszałam o tej książce, ani o ekranizacji. Tym większe było moje zaskoczenie, kiedy znalazłam pięć tomów w bibliotece,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-11-20
Nie mam tutaj zbyt wiele do powiedzenia...
Książka wciągała, to prawda, ale pomiędzy akapitami z lekka wiało nudą i czuję rozczarowanie. Uważam, że pierwsza część była lepsza, zostawiła na końcu olbrzymie wow, którego tutaj już nie było, ani na końcu, ani w żadnym innym miejscu, no może poza pojawieniem się Cola, który zdecydowanie w moich oczach przyćmił brata, szkoda, że było go tak mało. Pozostałych nowych bohaterów również odbieram pozytywnie, zwłaszcza Vidę. Niestety na minus muszę zaliczyć to, że główna bohaterka z dość fascynującej osoby przerodziła się w irytującą żeńską wersję rambo. Dodatkowo Liga chyba wyprała ją z uczuć, nie czułam jej tęsknoty za Liamem, nie rozumiałam motywacji jej postępowania w wielu momentach książki. Lee również mnie rozczarował, do obrzydzenia trzyma się tylko i wyłącznie swoich racji.
Mimo wszystko bawiłam się całkiem dobrze i będę czekać na kontynuację.
Nie mam tutaj zbyt wiele do powiedzenia...
Książka wciągała, to prawda, ale pomiędzy akapitami z lekka wiało nudą i czuję rozczarowanie. Uważam, że pierwsza część była lepsza, zostawiła na końcu olbrzymie wow, którego tutaj już nie było, ani na końcu, ani w żadnym innym miejscu, no może poza pojawieniem się Cola, który zdecydowanie w moich oczach przyćmił brata, szkoda,...
2014-11-18
Uwaga, wylęgarnia spoilerów :)
Nie znałam wcześniej w oryginale tej opowieści, dlatego muszę przyznać, że "Wehikuł czasu" przeorał mój mózg, niczym stado rozpędzonych bawołów. Nadal nie wiem dokładnie, co mam napisać, więc może zacznę od końca. A zakończenie sprawiło, że próbowałam w nocy zasnąć i nawiedzała mnie tylko jedna myśl: "Nie, nie, nie, to się nie może tak zakończyć, świat nie może zmierzać ku końcowi". Po co w ogóle dążyć do czegoś i istnieć, skoro w przyszłości nic już nie ma ?
Chyba nigdy wcześniej nie czytałam książki, która swoją akcją wybiega w tak daleką przyszłość i wizja Wellsa wydaje mi się okropnie przerażająca. Wszystko, co czytałam do tej pory o przyszłym świecie, totalitarne rządy, głodowe igrzyska, wielkie labirynty, zombie czy robale z kosmosu to mały pikuś, ponieważ w każdej tej dystopijnej wizji pojawiają się ludzie, którzy są i walczą w jakiś sposób o swoje człowieczeństwo, walczą o lepsze jutro...
A lepszego jutra w wizji Wellsa nie ma. Człowiek staje się albo Morlokiem, małpoludem z podziemi, albo żarciem dla Morloków, wypasanym na łące jak krowy... A później nie ma już nic.
To jest naprawdę smutne.
Uwaga, wylęgarnia spoilerów :)
Nie znałam wcześniej w oryginale tej opowieści, dlatego muszę przyznać, że "Wehikuł czasu" przeorał mój mózg, niczym stado rozpędzonych bawołów. Nadal nie wiem dokładnie, co mam napisać, więc może zacznę od końca. A zakończenie sprawiło, że próbowałam w nocy zasnąć i nawiedzała mnie tylko jedna myśl: "Nie, nie, nie, to się nie może tak...
2014-11-17
"Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy."
Nie do końca wiem od czego zacząć. Skończyłam czytać wczoraj i jeszcze wczoraj chciałam ocenić tę książkę na dziewięć gwiazdek, zupełnie jakby Pomarańczowy majstrował w moim mózgu :) Przespałam się jednak ze swoimi myślami i uważam, że osiem będzie naprawdę uczciwą oceną.
Na początku nie byłam zachwycona, ciężko było mi się wciągnąć w to, co się dzieje, jednak wydaje mi się to normalne, to mój pierwszy kontakt z tą autorką, musiałam oswoić się z jej stylem prezentowania wydarzeń. Później zostałam dosłownie wessana do tego niezmiernie ciekawego i okrutnego świata i pomimo wielu rzeczy, które wciąż mnie drażniły, przestałam zwracać na to uwagę i dałam się porwać akcji. Jak to zwykle u mnie bywa nie udało mi się zaprzyjaźnić z główną bohaterką, wiele jej decyzji, zwłaszcza na końcu, strasznie mnie zirytowało, ale uważam, że Lee był naprawdę interesujący. Cała czwórka głównych bohaterów była dość niebanalna i nie było ciężko zatracić się w tej opowieści. Wątek romantyczny strasznie kulał, ale samo zakończenie - mocne i dosłownie kasuje z głowy wszystko o czym się myśli, pozostawiając tylko ciekawość, niepewność i wiele scenariuszy na to, co spotka czytelnika w kolejnej część.
"Najmroczniejsze umysły skrywają się za fasadą najzwyklejszych twarzy."
Nie do końca wiem od czego zacząć. Skończyłam czytać wczoraj i jeszcze wczoraj chciałam ocenić tę książkę na dziewięć gwiazdek, zupełnie jakby Pomarańczowy majstrował w moim mózgu :) Przespałam się jednak ze swoimi myślami i uważam, że osiem będzie naprawdę uczciwą oceną.
Na początku nie byłam...
2014-11-12
Byłam bardzo ciekawa tej książki i gdy tylko znalazłam tę pozycję w bibliotece, bez namysłu wzięłam do domu. Całość jednak nie spełniła moich oczekiwań. Uznawana za najlepszą powieść fantasy lat dziewięćdziesiątych (tak przynajmniej głosił opis na okładce), pełną niezwykłych przygód, barwnych postaci i niesamowitych zdarzeń... Cóż, przygoda była bez wątpienia, barwne postacie - sama nie wiem, polubiłam nawet Richarda, duet Vandemar-Croup genialny, ale cała reszta postaci, Anioł, Markiz, Hrabia, Drzwi, Szczuromówcy i inni mieszkańcy Londynu Pod włącznie ze szczurami - nie do końca w moim guście. Było tego wszystkiego za dużo. Jednakże wizja Londynu Pod była dość ciekawa, niebanalna. Ostatnie zastrzeżenie kieruję też w stronę samego zakończenia, które nie zaskakuje. Reasumując wszystkie plusy i minusy, oceniam tę opowieść na słabe siedem gwiazdek. Nie do końca zachwyca, ale też nie rozczarowuje.
Byłam bardzo ciekawa tej książki i gdy tylko znalazłam tę pozycję w bibliotece, bez namysłu wzięłam do domu. Całość jednak nie spełniła moich oczekiwań. Uznawana za najlepszą powieść fantasy lat dziewięćdziesiątych (tak przynajmniej głosił opis na okładce), pełną niezwykłych przygód, barwnych postaci i niesamowitych zdarzeń... Cóż, przygoda była bez wątpienia, barwne...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-11-04
Siódma część relacji z życia bezimiennej głównej bohaterki. Książkę czytało się miło i dość szybko, wbrew wszystkiemu, co mógłby sugerować tytuł całość była bardzo mocno poza happy-endem. Prawdę powiedziawszy to była jedna z najsmutniejszych części jak do tej pory.
Główna bohaterka w końcu zderza się z rzeczywistością, Piotruś wraca z Anglii i ich wyobrażenia o sobie i oczekiwania względem siebie z upływem czasu zaczynają się omijać. Ona, kierowana swoim charakterem, doświadczeniem i chęcią pozostania sobą, nie robi nic szczególnego, aby spełnić oczekiwania swojej miłości z dzieciństwa, on znudzony jej ciągłym brakiem czasu, obowiązkami zawodowymi i brakiem chęci podporządkowania się jego pragnieniom... taak... całość kończy się dość tragicznie.
Jasnym punktem był jak zwykle humor ojca głównej bohaterki:
“[…] nie ma przyjaźni między kobietą a mężczyzną! […] Jest tylko łóżko, a później przyzwyczajenie. Czasami, ale rzadko, bywa miłość. I tylko w młodości, gdy człowiek jest głupi jak but i nawet gówno posypane cukrem smakuje mu jak tort.”
Jego złote myśli rozwalają mnie na łopatki.
Zakończył się w tej części jakiś etap, mam nadzieję, że kolejne dwie części nie będą przez to nudne, a sięgnę po nie chętnie, żeby się przekonać.
Siódma część relacji z życia bezimiennej głównej bohaterki. Książkę czytało się miło i dość szybko, wbrew wszystkiemu, co mógłby sugerować tytuł całość była bardzo mocno poza happy-endem. Prawdę powiedziawszy to była jedna z najsmutniejszych części jak do tej pory.
Główna bohaterka w końcu zderza się z rzeczywistością, Piotruś wraca z Anglii i ich wyobrażenia o sobie i...
2014-11-01
Dodatek do trylogii "Dotyk Julii" zawierający dziennik Julii, oraz dwie nowele "Destroy Me", która przedstawia wydarzenia widziane oczami Warnera od momentu zamachu Julii na jego życie (tom pierwszy), do chwili, kiedy widzi Julię podczas zabawy z psem (tom drugi), oraz "Fracture Me", przedstawiającą wydarzenia widziane oczami Adama między zranieniem Kenjego przez Warnera, obrazująca wydarzenia podczas walki, zniszczenie Punktu Omega, do momentu, kiedy Kenji informuje grupę, że Julia została zabita przez Andersona (pomiędzy tomem drugim a trzecim).
Ja jestem trochę zawiedziona. Między innymi dlatego, że to wszystko było dość wtórne. Nie pojawiło się zbyt wiele nowych faktów, ani zbyt wiele nowych uczuć, których nie znalibyśmy z trylogii. Dziennik Julii, moim zdaniem najsłabszy punkt całej książki, był już przedstawiony w trylogii fragmentami, praktycznie w całości. Historia Adama we Fracture Me nie ujęła mnie również jakoś szczególnie, nie pojawił się żaden specjalnie nowy aspekt, którego już bym nie znała. Było mnóstwo krwi, trupów, bomba spadła, zniszczyła, niedobitki znalazły schronienie i nic więcej. Może gdybym przeczytała te nowele po drugim tomie trylogii, całość byłaby bardziej ciekawa, ja niestety sięgnęłam do tego na samym końcu.
Ale duży plus za opowiadanie "Destroy Me". Uczucia Warnera, sposób w jaki patrzy na świat, były naprawdę intrygujące, nawet przeczytane na końcu. Moim zdaniem Warner zdominował całą trylogię i był najbardziej ciekawą i złożoną postacią i myślę, że pomimo moich różnych odczuć co do tej książki, było warto całość kupić i przeczytać.
Dodatek do trylogii "Dotyk Julii" zawierający dziennik Julii, oraz dwie nowele "Destroy Me", która przedstawia wydarzenia widziane oczami Warnera od momentu zamachu Julii na jego życie (tom pierwszy), do chwili, kiedy widzi Julię podczas zabawy z psem (tom drugi), oraz "Fracture Me", przedstawiającą wydarzenia widziane oczami Adama między zranieniem Kenjego przez Warnera,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Myślę, że to z całą pewnością jest dzieło literatury. Do tej pory byłam zakochana w filmowej adaptacji Kennetha Branagha, teraz uważam, że to była dobra ekranizacja, na pewno ją wkrótce odświeżę.
Książka wiele mówi o uczuciach i emocjach, to na pewno nie jest banalny horror, tylko dzieło opisujące pragnienia, które kierują człowiekiem. Jedynym minusem dla mnie, ten cholerny język, pełen wzniosłości i dziwnych słów do przedstawienia tego, co można podsumować w kilku zdaniach i zdecydowanie zbyt długie opisy przyrody... Wiem, wiem, Romantycy ekscytowali się naturą i tego typu rzeczami, które dla mnie osobiście są nudne i bez znaczenia. Lubię szybkie tempo akcji, zwięzłe dialogi, bez otoczki, ale to nie jest miejsce na streszczanie mojego gustu, więc wracając do oceny, mimo że nie lubię tej epoki, to czytałam tę książkę z dużym zainteresowaniem i fascynacją, i myślę, że jest naprawdę innowacyjna.
Myślę, że to z całą pewnością jest dzieło literatury. Do tej pory byłam zakochana w filmowej adaptacji Kennetha Branagha, teraz uważam, że to była dobra ekranizacja, na pewno ją wkrótce odświeżę.
więcej Pokaż mimo toKsiążka wiele mówi o uczuciach i emocjach, to na pewno nie jest banalny horror, tylko dzieło opisujące pragnienia, które kierują człowiekiem. Jedynym minusem dla mnie, ten cholerny...