-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2023-05-30
2023-05-26
Czy to jest miłość, czy to jest kochanie?
Zainteresowała mnie książka Edith Wharton „Wiek niewinności” , za którą jako pierwsza kobieta otrzymała Nagrodę Pulitzera. Zainteresowałam się też, dlatego że mogłam ją wysłuchać, a nie musiałam czytać.
Edith Wharton napisała tę książkę w latach 20-dziestych XX wieku, niedługo po zakończeniu I wojny światowej, kiedy ludzie byli przerażeni okropnością tej wojny i upadkiem wszelkich norm etycznych. Autorka w tej powieści przenosi nas w lata siedemdziesiąte XIX wieku w wyższe sfery Nowego Jorku. Czy celem powieści jest krytyka tego społeczeństwa? Według mnie nie, świadczy o tym tytuł powieści – „Wiek niewinności”. W porównaniu z latami, gdy pisała tę powieść, to był wiek prosty, gdy tym społeczeństwem rządziły jasne i ogólnie przyjęte normy. Kiedy najważniejszym wyborem był wybór sukni lub sposób spędzania czasu. Jednak nie podchodzi do tego świata bezkrytycznie, opisuje też wszystkie jego wady.
Newland Archer jest młodym prawnikiem, pochodzący z dobrej i bogatej rodziny, należy do nowojorskiej elity towarzyskiej. Nowojorskie elity wywodziły się z osadników, swoje fortuny zawdzięczały smykałce w handlu. Te stare rody, roszczące sobie prawo do miana arystokracji tworzą bardzo zamkniętą społeczność o ustalonych regułach i nieznoszących złamania tych reguł. Nawet podróżując po świecie, są zamknięci we własnym kręgu. Newlland Archer rozpoczął pracę i zaręczył się z May Welland, pannie ze swojego środowiska. Jego pociąga w May młodość i niewinność. May zakochuje się w Newlandzie i nie wyobraża sobie życia bez niego. Newlad snuje wizje nudnego życia z kochającą żoną w domu, pracą i z góry ustalonymi rozrywkami. Jednak ten spokój i nuda zostają zburzone pojawieniem się hrabiny Elleny Olenskiej, która jest kuzynką May. Ellena Olenska mieszkająca od lat w Europie ucieka od męża do swojej rodziny w Nowym Jorku. Stosunek rodziny do Hrabiny jest ambiwalentny, z jednej strony przyjmują ją, gdyż jest to ich krewna, ale krytykują jej styl życia i sprzeciwiają się rozwodowi, jaki pragnie uzyskać Hrabina. Hrabina jawi się Newlandowi jak jakiś piękny, egzotyczny ptak, kobieta, która tak różni się sposobem życia od kobiet jego otaczających. Newland jest zauroczony tą kobietą i zaczyna się zastanawiać nad swoją przyszłością i związkiem z May. Jakiego wyboru dokona?
Mnie zainteresował świat kobiet w tej powieści. Można zauważyć, że istnieją dwa oddzielne światy mężczyzn i kobiet. Mężczyźni traktują świat kobiet z wyższością i nie jest wart uwagi. Sam Newland uważa swoją narzeczoną za naiwną i głupiutką, dopiero pod koniec życia dowiaduje się, że ona przez cały czas wiedziała, co on czuje i co się z nim dzieje. Zresztą to właśnie kobiety decydowały, kto jest przyjmowany w ich środowisku, a kogo się z niego wyklucza, kogo należy potępiać i za co.
Nasuwa mnie się też porównanie z „Anną Kareniną” Lwa Tołstoja. Mimo olbrzymiej odległości i różnych państw, środowiska tych elit są bardzo podobne. Anna Karenina i Newland Archer stoją przed podobnym dylematem, iść za głosem serca, czy głosem obowiązku i rozumu. Każde z nich wybiera swoją drogę i ponosi tego konsekwencje.
Edith Wharton dzięki swoim opisom i dbałości o szczegóły z łatwością wprowadza nasz w świat XIX wiecznego Nowego Jorku. Ciekawie przedstawia główną oś konfliktu i postacie w nim występujące. Świetnie odmalowuje uczucia bohaterów za pomocą krótkich, ale znaczących rozmów, drobnych gestów, znaczących spojrzeń. Czujemy ogrom emocji, które targają bohaterami. Dzięki temu ta powieść jest tak interesująca.
Według mnie książka ważna i zasługująca na Pulitzera, gdyż mimo umiejscowienia jej w XIX wiecznej Ameryce, niesie w sobie ogólne przesłanie. Każdy z nas żyje w jakiejś rodzinie, w jakimś środowisku, według norm przyjętych w tym środowisku. Dzięki tej powieści możemy się zastanowić, co jest ważniejsze, zasady według których żyjemy, czy to co w danej chwili czujemy. Czy możemy wybierać własne szczęście kosztem szczęścia naszych bliskich? Autorka zastanawia się nad odpowiedzialnością za własne czyny i słowa i ich wpływowi na innych. Ile są warte nasze słowa i obietnice?
Czy to jest miłość, czy to jest kochanie?
Zainteresowała mnie książka Edith Wharton „Wiek niewinności” , za którą jako pierwsza kobieta otrzymała Nagrodę Pulitzera. Zainteresowałam się też, dlatego że mogłam ją wysłuchać, a nie musiałam czytać.
Edith Wharton napisała tę książkę w latach 20-dziestych XX wieku, niedługo po zakończeniu I wojny światowej, kiedy ludzie byli...
2023-02-10
Tajemnice młyna na wzgórzu.
Interesującym przeżyciem jest sięgnąć po książkę autora, który ponad 100 lat temu zdobył Literacką Nagrodę Nobla. Zastanowić się, jakie powieści były wtedy nagradzane przez Akademię Noblowską. Uznanie wtedy zdobywały powieści psychologiczna przesiąknięta pesymizmem filozofii Schopenhauera, ale także z etyką chrześcijańską. Taką właśnie powieścią jest nagrodzona w 1917 roku powieść „Młyn na wzgórzu” autorstwa Karla Gjellerupa. Karl był ciekawym człowiekiem, przez całe życie poszukującym swojego miejsca na świecie. Urodził się i wychował w rodzinie pastora luterańskiego, sam też zaczął studia teologiczne. Rzucił je, odszedł od chrześcijaństwa, deklarująć swoje ateistyczne poglądy. Później zafascynowany filozofią Schopenhauera zwrócił się w stronę buddyzmu, aby pod koniec życia powrócić do porzuconej w młodości etyki chrześcijańskiej. Może dlatego, powieść „Młyn na wzgórzu” jest powieścią wielowymiarową, przesyconą pesymizmem Schopenhauera i etyką chrześcijańską. Pisząc tę powieść, był zafascynowany twórczością Fiodora Dostojewskiego i czytając ją, czujemy wpływ pisarza rosyjskiego.
Autor akcje tej powieści umieszcza na duńskiej malowniczej wyspie Falster z widokiem na cieśninę Sund, na przełomie XIX i XX wieku, czyli latach współczesnych pisarzowi. Wspaniałe opisy przyrody mogłoby sugerować sielsko-anielską atmosferę powieści. Przeciwstawia temu zagmatwany świat ludzkich uczuć, ambicji i planów. Atmosferę zagęszcza umiejętnie wplecione upiorne elementy nadnaturalne z folkloru, legend, które wzbudzają uczucie niepokoju, a czasami grozy i czytelnik czuje tragedię wiszącą w powietrzu.
Nad wyspą, na wzgórzu wznosi się młyn. W młynie tym od urodzenia mieszka i pracuje młynarz Jakub, właściciel młyna. Do tej pory wiódł spokojne życie, bez konieczności dokonywania wyborów. Ożenił się z towarzyszką swojego dzieciństwa, tak jak przewidywało całe jego otoczenie. Niepokój w jego serce wprowadza zatrudniona u niego służąca Liza. Dziewczyna pochodzi z biednej kłusowniczej rodziny z mokradeł Virket. Autor ją opisuje, jako kobietę o dzikiej pierwotnej wyobraźni, niepowstrzymaną żadną zaporą rozumu, niekrępowaną żadnym łańcuchem logicznego myślenia. Można by pomyśleć, że jest szalona, nie jest to prawdą. Nie można jej odmówić inteligencji i dokładnego planu działania. Dzięki własnemu sprytowi i urodzie dostaje posadę służącą, ale jej ambicje sięgają wyżej. Drogą do tego miała prowadzić przez uwodzenie kolejnych mężczyzn, nie tylko młynarza, ale też jego czeladnika Jorgena, a nawet o wiele młodszego pomocnika Larsa. Niespodziewanie żona Jakuba po ciężkiej chorobie umiera. Teraz może starać się zostać młynarzową i poślubić Jakuba. Jednak ma rywalkę w postaci pobożnej Hanny, siostry leśniczego Wilhelma przyjaźniącego się z Jakubem. Hanna jest wykształconą kobietą i żona wymogła na Jakubie obietnicę poślubienia Hanny. Kontrast między tymi kobietami podkreślają ich ulubione zwierzęta. Ulubieńcem Lizy jest kot Pilatus, dziki drapieżnik, a ulubieńcem Hanny jest sarenka Jenny. Jakubowi umysłowo i uczuciowo bliżej jest do Hanny, ale pożąda Lizę. Liza chce być młynarzową, ale niestety pragnie mieć też Jorgena, jako kochanka. Doprowadza to do ogromnej tragedii.
Autor sugestywnie i obrazowo przedstawia przeżycia Jakuba i Lizy, ich stany emocjonalne, uczestniczymy w ich przemyśleniach i możemy analizować motywy ich działania. W powieści ważne miejsce zajmują rozważania na temat sumienia, grzechu, winy i odkupienia. Czy można żyć normalnie człowiek, który dokonał zbrodni? Ciekawą postacią jest czeladnik Jorgen, zakochany bez pamięci w Lizie, możemy poznać jego przemyślenia i uczucia. Jorgen wydaje się idealistą, gdy jest zafascynowany przypadkowo przeczytaną historią dziejącą się w średniowieczu, a opowiadającą o panience Mettcie, giermku Hajmarze i Czerwonym Rycerzu. Porównywał to do życia w młynie. Oprócz głównych bohaterów autor wykreował też całą gamę barwnych drugoplanowych postaci, których każda ma indywidualny ryz, charakterystykę. Postaci Leśniczego, spokojnego i radykalnego w swojej wierze przeciwstawia brata Lizy, kłusownika siejącego postrach w okolicy i podejrzewanego o zabicie poprzedniego leśniczego. Wprowadza też do powieści humor i satyrę dzięki postaci Smoka, pana na Smoczym Dworze i szwagra Jakuba, a także jego Matki.
Fantastyczna powieść, która według mnie w pełni zasługuje na Nagrodę Nobla. Proza napisana pięknym, barwnym językiem, rzadko obecnym we współczesnej prozie. Doskonałe studium psychiki ludzkiej, dylematów moralnych, do czego może prowadzić zazdrość, namiętność, ale też wyrachowanie. Dzięki temu ta proza jest nadal aktualna.
Przyznaję się, że tylko dzięki wyzwaniom na serwisie wreszcie sięgnęłam po tę książkę, stojącą od lat na półce.
Tajemnice młyna na wzgórzu.
Interesującym przeżyciem jest sięgnąć po książkę autora, który ponad 100 lat temu zdobył Literacką Nagrodę Nobla. Zastanowić się, jakie powieści były wtedy nagradzane przez Akademię Noblowską. Uznanie wtedy zdobywały powieści psychologiczna przesiąknięta pesymizmem filozofii Schopenhauera, ale także z etyką chrześcijańską. Taką właśnie powieścią...
Dlaczego przyszło nam żyć w tak nieprawdopodobnym Wszechświecie.
Miałam okazję wraz z tysiącami innych ludzi uczestniczyć w Dniach Otwartych CERN Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych. Mogłam zobaczyć CMS – jeden z detektorów wybudowany przy Wielkim Zderzaczu Hadronów (zjechać 100 metrów pod ziemię i być w sercu Bestii), a także zobaczyć inne projekty, nad którymi pracują w CERN. Jadąc tam, miałam wątpliwości, czy zrozumiem, gdyż nie jestem fizykiem. Jednak spotkałam grono pasjonatów, którzy potrafili najbardziej zawiłe kwestie wyjaśnić tak, że największy laik potrafił to zrozumieć. Dlatego gdy zobaczyłam książkę, napisaną przez pracownika CERN sięgnęłam po nią, oczekując prostego przekazu na poziomie laika. Autor spełnił moje oczekiwania, z dużą przyjemnością czytała tę książkę.
Harry Cliff odwołując się do żartu Carla Sagana: „Aby zrobić szarlotkę od podstaw, trzeba najpierw wymyślić Wszechświat.”, stworzył pewnego rodzaju historię detektywistyczną. Autor stara się znaleźć najprostsze składniki, z których zrobiona jest szarlotka. Aby to odkryć, autor zabiera nas w podróż w czasie, ale też w przestrzeni po Ziemi i Wszechświecie. Od wieków ludzie dążyli do odkrycia najbardziej podstawowych składników przyrody. Opowiada o ludziach, którzy przez setki lat odkrywają fundamentalne elementy materii i sił nią rządzących. Nie zanudza nas jednak biografiami, ogranicza to do koniecznego minimum, ale pokazuje ich pasję i determinację w odkrywaniu budowy Wszechświata. Poznajemy chemików, fizyków różnych specjalizacji, astrofizyków, kosmologów teoretycznych i doświadczalnych. Przemierzamy też z autorem całą kulę ziemską, od położonych wysoko w górach obserwatorium astrofizycznych, przez olbrzymie budowle do obserwacji fal grawitacyjnych po położone głęboko w ziemi zbiorniki do obserwacji między innymi neutronów.
Zaczynamy od najprostszej budowy atomu i poszczególnych pierwiastków. Szukamy wśród gwiazd, gdzie i jak te pierwiastki powstały. Jednak w miarę odkrywania coraz prostszych składników materii i sił nim rządzących zbliżamy się coraz bardziej do Wielkiego Wybuchy. Teoretycy stworzyli Model Standardowy opisujący istnienie 12 cząstek elementarnych, którymi rządzą cztery podstawowe siły. Naukowcy mają nadzieję, że z czasem sformułują teorię wszystkiego, byłaby to jedna uniwersalna teoria wyjaśniająca wszystkie zagadnienia fizyki oraz prawa nią rządzące i to w całym wszechświecie. Pomimo wszystkich jego sukcesów – wyjaśnienia budowy materii, pól kwantowych, oddziaływań fizycznych i pochodzenia masy – wiemy, że Model Standardowy jest w najlepszym razie niekompletny i stanowi bardziej echo fundamentalnej teorii, o której nie mamy na razie większego pojęcia. Wiemy też, że gdyby którykolwiek z parametrów podczas Wielkiego Wybuchu był odrobinę inny, nasz Wszechświat nie mógłby powstać.
Okazuje się, że żeby podać przepis na szarlotkę, to dowiedzieć się jak powstał Wszechświat. To jednak może wykraczać poza nasze możliwości. Nawet jak zbudujemy teorie, to nie będziemy mogli dowieść tego doświadczalnie. Pojawiają się pytania, dlaczego jest coś, a nie nic. Dlaczego jest 12 cząstek elementarnych i cztery siły nimi rządzące? Może się okazać, że kiedyś odkryjemy inne cząstki i siły. Autor mało poświęca uwagi ciemnej materii i ciemnej sile, która tłumaczy wiele zjawisk, a o której bardzo mało wiemy. Kiedyś uważano, że Wszechświat wypełnia niezbadany eter, teraz pojawiła się czarna materia, którą jak na razie nie wiemy, jak badać.
Fantastycznie napisana książka, autor potrafi w sposób lekki, zrozumiały dla laików pisać o naprawdę trudnych tematach. Miałam wrażenie, że autor bierze mnie za rękę i prowadzi, opowiadając o makro i mikro kosmosie bardzo prostym językiem, stosując liczne analogie i opisy. Może dlatego, że Cliff opowiada o swoim życiu, własnych doświadczeniach pracy naukowca, a także o podróży po różnych ośrodkach badawczych, gdzie przy okazji poznajemy budową Wszechświata. Dzięki szukaniu przepisu na szarlotkę od podstaw, który przez cały czas przewija się przez książkę, autor utrzymuje ciekawość czytelnika. Nie jest to suchy opis odkryć naukowych, ale barwna opowieść, która może zaciekawić każdego, kto ma ochotę dowiedzieć się więcej o Wszechświecie, w którym żyjemy.
P.S. Od pewnego czasu słychać utyskiwania nad ostatnio mizernymi wynikami prac na Wielkim Zderzaczu Hadronów. Ostatnio przeczytałam w Internecie, że udało się zaobserwować rozpad bozonu Higgsa na bozon Z i foton, co może stanowić pośredni dowód na istnienie cząstek, których nie przewiduje Model Standardowy, a także na istnienie procesów fizycznych, których nie przewiduje Model Standardowy.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Dlaczego przyszło nam żyć w tak nieprawdopodobnym Wszechświecie.
więcej Pokaż mimo toMiałam okazję wraz z tysiącami innych ludzi uczestniczyć w Dniach Otwartych CERN Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych. Mogłam zobaczyć CMS – jeden z detektorów wybudowany przy Wielkim Zderzaczu Hadronów (zjechać 100 metrów pod ziemię i być w sercu Bestii), a także zobaczyć inne projekty, nad którymi...