-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant25
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać424
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2021-03-04
Jednym z moich ulubionych seriali jest "Zaklinaczka duchów". Z chęcią więc sięgnęłam po książkę Josie Williams "Zagubiony", której głównym bohaterem jest, nieżyjący od 5 lat, Ryder. Zawieszony między życiem a śmiercią 16-latek, błąka się smutny po świecie, do czasu, gdy spotyka Maggie.
Pewien wypadek zbliża tych dwoje do siebie, jednak przy tej okazji Ryder dopuszcza się rzeczy, której nie powinien robić.
Historia opowiada o ludziach/duszach młodych, jednak myślę, że czytać ją mogą właściwie wszyscy, którym przyjdzie na to ochota. Nie jest w żadnym stopniu infantylna, więc nie będzie razić nawet najbardziej wytrawnych czytelników.
Niesie wiele uniwersalnych prawd, porusza problem samotności, która dotyka prawie każdego człowieka w mniejszym lub większym stopniu. Pokazuje jak wielkie może być pragnienie miłości i jak wielką moc ma to uczucie. Pod jego wpływem promienieje nawet najsmutniejsze oblicze.
Powieść chwyciła mnie za serce i bardzo wzruszyła, a jej końcówka zaskoczyła.
Duch i żyjąca dziewczyna - jak skończyć się może taka miłosna historia?
Jednym z moich ulubionych seriali jest "Zaklinaczka duchów". Z chęcią więc sięgnęłam po książkę Josie Williams "Zagubiony", której głównym bohaterem jest, nieżyjący od 5 lat, Ryder. Zawieszony między życiem a śmiercią 16-latek, błąka się smutny po świecie, do czasu, gdy spotyka Maggie.
Pewien wypadek zbliża tych dwoje do siebie, jednak przy tej okazji Ryder dopuszcza się...
2017-11-08
Travis miał dobre życie, kochających rodziców, wspaniałego przyjaciela i cudowną dziewczynę. Zachorował na białaczkę i zgłosił się do programu, który dawał potencjalną możliwość powrotu do życia w przyszłości. Odcięli mu głowę (którą zamrozili), resztę skremowali, a po pięciu latach przyszyli mu nowe ciało. Po połowie dekady wraca do bliskich. Przyjaciele mają 21 lat, a on wciąż 16. Czas niestety nie stał w miejscu, choć jemu tak się w pierwszej chwili wydaje. Dużo rzeczy się pozmieniało, a Travis próbuje odnaleźć się w tej dziwnej sytuacji.
Pomysł na książkę jest naprawdę świetny. Powrót do życia kiedy większość ludzi już pogodziła się z twoja śmiercią to nie lada wyzwanie.
Historia jest ciekawie przedstawiona, a styl autora przypomina mi nieco powieści Johna Greena. Jest wzruszająco, nostalgicznie, ale również bardzo zabawnie (Hatton rządzi). Akcja nie stoi w miejscu, więc czytało mi się wyśmienicie.
Travis miał dobre życie, kochających rodziców, wspaniałego przyjaciela i cudowną dziewczynę. Zachorował na białaczkę i zgłosił się do programu, który dawał potencjalną możliwość powrotu do życia w przyszłości. Odcięli mu głowę (którą zamrozili), resztę skremowali, a po pięciu latach przyszyli mu nowe ciało. Po połowie dekady wraca do bliskich. Przyjaciele mają 21 lat, a on...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Minęło już trochę czasu odkąd czytałam jakiś thriller. Tym razem wybór padł na "To jej wina". Premiera tej książki już niedługo, bo 3 sierpnia.
Historie z zaginięciem/porwaniem dziecka są przerażające, ale to chyba jeden z motywów, które najbardziej przyciągają czytelników.
Książkę rozpoczyna scena, w której Marissa udaje się pod wskazany przez znajomą adres, by odebrać swojego synka z zabawy. Drzwi otwiera jej obca kobieta i nie ma z nią małego Milo. Jak się okazuje - to nie jest też dom koleżanki Marissy.
Chłopiec zniknął. Rozpoczyna się walka z czasem, a na jaw powoli wychodzą kolejne tajemnice.
Historia od samego początku mnie zaintrygowała. Kilku rzeczy się domyślałam, natomiast końcówka totalnie mnie zszokowała. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
Książka Mary pokazuje nam jak zepsuty może być świat ludzi zamożnych i że również oni, tak samo jak osoby z tzw. marginesu społecznego, mogą być zdolni do niebywale podłych czynów.
Autorka stworzyła wielobarwną paletę postaci, z których każda skrywa swoje sekrety i bolączki. Doskonale pokazała, że największego wroga możemy mieć zaraz obok siebie i nie być tego świadomi, a jeden zły wybór czasem kładzie się cieniem na reszcie życia.
Historia napawa smutkiem, ale i nadzieją.
Minęło już trochę czasu odkąd czytałam jakiś thriller. Tym razem wybór padł na "To jej wina". Premiera tej książki już niedługo, bo 3 sierpnia.
Historie z zaginięciem/porwaniem dziecka są przerażające, ale to chyba jeden z motywów, które najbardziej przyciągają czytelników.
Książkę rozpoczyna scena, w której Marissa udaje się pod wskazany przez znajomą adres, by odebrać...
2021-02-19
Colleen Hoover potrafi zaskoczyć. Z romansów przeszła w bardziej mroczne klimaty, by teraz objawić nam swoją najnowszą powieść pt. "LAYLA". Znajdziemy tu elementy romansu, thrillera oraz wątek paranormalny! Gdy się o tym dowiedziałam, stwierdziłam, że to na pewno będzie katastrofa. Jednak mimo swoich obaw zaczęłam czytać i okazało się, że ta książka jest praktycznie nieodkładalna. Nie rozumiejąc zachowania głównego bohatera, szybko przemierzałam przez kolejne rozdziały, by dowiedzieć się czy aby nie ma on coś z głową. Historia zaczyna się romantycznie, w stylu Hoover, potem po jednym zdarzeniu życie postaci odmienia się i autorka wprowadza creepy sytuacje... Miałam takiego stracha, że głowa mała. Czytałam tę część książki nocą i na najmniejszy szmer dostawałam gęsiej skórki. Około 130 strony napięcie nieco opada, a my możemy zacząć jeszcze bardziej nienawidzić Leedsa i współczuć Layli. Jednak to co autorka serwuje na koniec - tego nikt się chyba nie spodziewał! Musimy swoje myślenie obrócić raz o 360 stopni i potem znów, by w finale kibicować bohaterom, którzy chcąc wreszcie zaznać spokoju, porywają się na totalnie szalony pomysł.
Nie mogę wyjść z szoku, że ta powieść przypadła mi do gustu. Chyba potrzebowałam czegoś innego, właśnie w tym stylu. Hoover świetnie połączyła różne gatunki, a efekt skłania do ekspresowego pochłaniania książki.
Colleen Hoover potrafi zaskoczyć. Z romansów przeszła w bardziej mroczne klimaty, by teraz objawić nam swoją najnowszą powieść pt. "LAYLA". Znajdziemy tu elementy romansu, thrillera oraz wątek paranormalny! Gdy się o tym dowiedziałam, stwierdziłam, że to na pewno będzie katastrofa. Jednak mimo swoich obaw zaczęłam czytać i okazało się, że ta książka jest praktycznie...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-11-05
"Szeptacz" miał straszyć, miał sprawić, że będę bała się wyjść na dwór po zmroku i z obawy przed nadejściem złego pana będę zamykała drzwi na trzy spusty.
Dla mnie książka ta to połączenie thrillera, lekkostrawnego kryminału, nutki horroru i dozy obyczajówki.
20 lat temu Szeptacz porywał i mordował chłopców. Teraz koszmar powraca. Znika mały Neil Spencer. Czy to robota naśladowcy psychopaty odbywającego karę w więzieniu?
W tej książce wszystko jest poprawne, ale bez szału. Bliżej temu do nijakości niż do świetności.
Ktoś kontynuuje dzieło mordercy. Mamy wątek ojca i synka, którzy przeprowadzają się do nowego domu i próbują jakoś żyć.
Obok toczy się historia policjanta, który prowadził sprawę Szeptacza i teraz musi ponownie zmierzyć się z demonami przeszłości zarówno tej zawodowej jak i prywatnej.
Książka w ciekawy sposób przestawia problem nałogu alkoholowego oraz tego jak dzieciństwo wpływa na dorosłe życie każdego człowieka.
Historii towarzyszy napięcie, ale zdarzają się też momenty nudnawe. Kilka razy przeleciały mi ciarki po plecach, ale nie ukrywam, że oczekiwałam większego straszonka. Za mało go tutaj było.
Sądziłam też, że finał bardziej mnie zaskoczy. Nie oznacza to, że domyślałam się co się wydarzy, ale nie doznałam szoku, a liczyłam na niego.
Książka napisana jest w przyjemnym, lekkim stylu, nie puchnie od niego głowa.
Autor doskonale opisał uczucia bohaterów, pojawił się też element paranormalny.
"SZEPTACZ" nie jest dla mnie rewelacyjną pozycją książkową.
"Szeptacz" miał straszyć, miał sprawić, że będę bała się wyjść na dwór po zmroku i z obawy przed nadejściem złego pana będę zamykała drzwi na trzy spusty.
Dla mnie książka ta to połączenie thrillera, lekkostrawnego kryminału, nutki horroru i dozy obyczajówki.
20 lat temu Szeptacz porywał i mordował chłopców. Teraz koszmar powraca. Znika mały Neil Spencer. Czy to robota...
2019-09-10
"Chłopak, którego nie było" to książka, po przeczytaniu której przez dłuższą chwilę nie wiedziałam co myśleć, a tym bardziej co napisać.
Opis mówi jedno, ale to co znalazłam w środku przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Określiłabym tę historię jako osadzoną we współczesnych realiach bajkę o kopciuszku. Dodajmy dramat związany z chorobą, do tego element z pogranicza życia i śmierci i gotowe.
Chyba jestem zgorzkniałym niedowiarkiem. W duchy nie wierzę, w TAKĄ miłość nie wierzę, w ekspresową przemianę bohaterki z szarej myszki w rekina biznesu nie wierzę, ale w to jak źle traktowała Martynę jej własna rodzina i to jak na bliskich przejechał się James - ooo w to wierzę.
Książkę czyta się szybko jeśli już "wejdziemy" w tę historię, co do ok. setnej strony przychodziło mi z trudem, bo musiałam przejść do trybu "traktuj tę powieść jak bajkę".
Styl autorki jest bardzo przyjemny, historia nie nudzi. Jeśli kochacie romanse z elementem paranormalnym to jak najbardziej polecam.
"Chłopak, którego nie było" to książka, po przeczytaniu której przez dłuższą chwilę nie wiedziałam co myśleć, a tym bardziej co napisać.
Opis mówi jedno, ale to co znalazłam w środku przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Określiłabym tę historię jako osadzoną we współczesnych realiach bajkę o kopciuszku. Dodajmy dramat związany z chorobą, do tego element z pogranicza...
2018-11-26
Mam problem. Mam wielki problem jak ocenić tę książkę i nie wiem co z tym fantem zrobić.
Coś mnie do niej ciągnęło. Na pewno kuszący opis, okładka były tym wabikiem. Jednak ja nie spodziewałam się, że magia będzie dosłownie MAGIĄ. Na mnie takie opowieści działają jak płachta na byka.
Książka rozpoczyna się, gdy 36-letnia Iris będąca w żałobie po śmierci rodziców, wychodzi w późne niedzielne popołudnie z zamiarem zakończenia swoich ziemskich katuszy. Finalnie ląduje w kawiarni, której nazwa to również tytuł powieści ☺️ Jest to miejsce dosłownie magiczne 🤷 Wyobraźcie sobie, że jesteście kobietą w rozpaczy i wchodzicie do tajemniczej kawiarni. Tam spotykacie obłędnie przystojnego Włocha, który pięknie choć czasem niezrozumiale mówi o życiu i dzięki niemu powoli wracacie na właściwe tory.
Pewnie się Wam wyda, że za dużo zdradzilam, ale mylicie się. Nie wiecie zupełnie nic. 😁
Pierwsza połowa książki nie podobała mi się. Nie tego oczekiwałam.
W drugiej części zaczęłam bardziej się przekonywać i pojęłam zamysł autorów i co chcieli dzieki tej powieści czytelnikowi dać. Nawet w pewnym momencie zakręciła mi się łezka w oku.
Rozumiem przekaz książki, jednak jako całość nie do końca mi ona odpowiada. Co mozna w niej brać serio? Masę mądrych cytatów. Reszta to bajka. O życiu, o prawdziwych decyzjach, ale jednak bajka. Taka bajka dla dorosłych. Nie umiem się odnaleźć w tak napisanych historiach. Ale jeśli magia Wam nie przeszkadza, jeśli umiecie się nią cieszyć, to polecam. Wydaje mi się, że autorzy się trochę zagubili. Gdyby pokierować tę historię nieco inaczej, byłoby super, a tak jest dziwnie z plusem.
🍂
"Tam, gdzie byliśmy bardzo nieszczęśliwi, nigdy nie zdobędziemy się na uśmiech".
Mam problem. Mam wielki problem jak ocenić tę książkę i nie wiem co z tym fantem zrobić.
Coś mnie do niej ciągnęło. Na pewno kuszący opis, okładka były tym wabikiem. Jednak ja nie spodziewałam się, że magia będzie dosłownie MAGIĄ. Na mnie takie opowieści działają jak płachta na byka.
Książka rozpoczyna się, gdy 36-letnia Iris będąca w żałobie po śmierci rodziców, wychodzi...
2018-11-15
Zamknęłam książkę i stwierdziłam, że to była piękna historia.
Takie same odczucia towarzyszyły mi podczas czytania "Opowieści wigilijnej".
"Uniesienie" porusza, daje nadzieję i chwyta za serce. Choć jego istotą jest konkretny element "nie z tego świata", wcale mnie on nie drażni, a wręcz się podoba.
Historia podejmuje tematy miłości, przyjaźni, przebaczania, przełamywania barier i stereotypów, godzenia się z losem. Sytuacja w jakiej znajduje się Scott jest właściwie odniesieniem do ludzkiego życia i niesie z sobą przesłanie, które mogłoby brzmieć
"Hej, człowieku! W każdej chwili możesz zmienić się na lepsze i zarazić tym dobrem choć kawałek swojego otoczenia". Scott nie musiał się zmieniać na lepsze, nie był złym człowiekiem, jednak to z czym przyszło mu się zmagać otworzyło go na ludzi i pozwoliło mu żyć pełną piersią.
Moje pierwsze spotkanie z Kingiem uważam za bardzo udane. Nie jestem żadną ekspertką w dziedzinie jego twórczości. Nie mam porównania z innymi książkami. Jednak jestem zadowolona, że moją pierwszą powieścią było właśnie "Uniesienie" i w końcu uszczknęłam odrobinę z tego przepastnego pisarskiego pucharu Mistrza.
Zamknęłam książkę i stwierdziłam, że to była piękna historia.
Takie same odczucia towarzyszyły mi podczas czytania "Opowieści wigilijnej".
"Uniesienie" porusza, daje nadzieję i chwyta za serce. Choć jego istotą jest konkretny element "nie z tego świata", wcale mnie on nie drażni, a wręcz się podoba.
Historia podejmuje tematy miłości, przyjaźni, przebaczania, przełamywania...
2018-10-11
"Czarownice nie płoną" Jenny Blackhurst... gdyby ta historia została sfilmowana sądzę, że dostałabym zawału na seansie 😂 Jak zresztą na większości horrorów, których kiedyś byłam fanką, a teraz unikam jak ognia.
Historia rozpoczyna się kiedy do małego miasteczka Lichota wraca po latach - Imogen. Mieszkała tutaj gdy była dzieckiem, ale nie wiąże z tym miejscem szczęśliwych wspomnień. Teraz jest dorosłą kobietą i ma kochającego męża. Zostawiają oni życie w Londynie, by zbudować coś nowego właśnie w Lichocie.
Już pierwszego dnia w "nowym" miejscu los Imogen splata się z losem jedenastoletniej Ellie. Dziewczynka jest postrachem lokalnej społeczności, po tym jak cała jej rodzina zginęła w pożarze domu, ona trafiła do rodziny zastępczej, a plotki o jej dziwnych mocach zaczęły się za nią ciągnąć jak smrodek za skunksem.
W mieście dochodzi do dziwnych zdarzeń, taka samo jak w domu zastępczym i w szkole, do której Ellie uczęszcza. Czy jest to przypadek, a może dziewczyna naprawdę ma tę moc?
Klimat powieści bardzo mnie wciągnął i moje odczucia co do Ellie zmieniały się jak w kalejdoskopie. Były chwile, w których jej współczułam, później mnie denerwowała, by znów wzbudzić moją sympatię i tak w kółko.
W książce jest ogrom momentów, które mrożą krew w żyłach, dlatego na wszelki wypadek lepiej zaraz po lekturze nie wychodzić np. na nocny spacerek.
Autorka ma fajny, lekki styl. Rozdziały sa krótkie, szybko się je czyta. Powieść ma fajny klimat, łatwo wchodzi się w małomiasteczkową atmosferę Lichoty.
A koniec...miażdży 😰😈
8,5/10
"Czarownice nie płoną" Jenny Blackhurst... gdyby ta historia została sfilmowana sądzę, że dostałabym zawału na seansie 😂 Jak zresztą na większości horrorów, których kiedyś byłam fanką, a teraz unikam jak ognia.
Historia rozpoczyna się kiedy do małego miasteczka Lichota wraca po latach - Imogen. Mieszkała tutaj gdy była dzieckiem, ale nie wiąże z tym miejscem szczęśliwych...
2018-04-23
"Znakomite postacie, przekonywujące motywacje, silne emocje, prawdziwe dramaty". Taki opis widnieje z tyłu książki "Ból za ból". Zdawać by się mogło, że to będzie miazga. Z pozoru o licealistach, ale poruszająca, a zemsta w niej przedstawiona sprawi, że czytając spadniemy z fotela. Na początku nasze mścicielki, czyli Mary, Lillia i Kat, robią zwykłe psikusy. Dopiero na dwójkę większych wrogów szykują bombę, która ma tragiczne skutki.
Z jednej strony książka mi się podobała. Lubię motyw zemsty i tutaj jest on dosyć dobrze przestawiony. Bohaterki znacznie różnią się między sobą, co jest fajne, a powieść jest napisana lekko.
Jednak w książce nie brakuje głupkowatych momentów, czasami zdarzają się fragmenty "zapchajdziury", a element paranormalny jest dla mnie kompletnie niepotrzebny. Historia traci dużo przez zastosowanie tego wątku.
Mimo, że spodziewałam się czegoś lepszego, pierwsza część trylogii autorstwa Siobhan Vivian i Jenny Han przekonała mnie, by kontynuować czytanie dwóch kolejnych. Jestem ciekawa jaki potoczą się losy mścicielek.
"Znakomite postacie, przekonywujące motywacje, silne emocje, prawdziwe dramaty". Taki opis widnieje z tyłu książki "Ból za ból". Zdawać by się mogło, że to będzie miazga. Z pozoru o licealistach, ale poruszająca, a zemsta w niej przedstawiona sprawi, że czytając spadniemy z fotela. Na początku nasze mścicielki, czyli Mary, Lillia i Kat, robią zwykłe psikusy. Dopiero na...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-23
Przy tylu pozytywnych recenzjach, aż mnie samą dziw bierze, że niestety nie mogę się ze swoją opinią włączyć do grona wielbicieli tej książki. Jednak nie jest też tak, że nie doceniam tej powieści.
Jest ona dziwna i wciąż nie bardzo wiem co o niej sądzić. Szokuje, jest obrzydliwa i gdyby takie rzeczy mogły się dziać naprawdę, to świat byłby totalnie pokręcony.
Po ciekawym początku przyszły nudne fragmenty, w szczególności dylematy Louise. Rozdziały Adele też mnie nie wciągnęły, a to co się działo w Westlands? Również było niezbyt interesujące.
Po połowie kiedy atmosfera zaczyna gęstnieć można wreszcie odetchnąć i już polecieć z górki do końca. Wtedy faktycznie spłynęła na mnie iskierka zaciekawienia. Ale takiego bigosu się nie spodziewałam. Ta książka powinna być zaliczona jeszcze do jednej kategorii. Kto czytał, ten wie do jakiej.
Przyznam się, że już na wstępie byłam zrażona, bo w opiniach doczytałam się, że mamy tu do czynienia z czymś odstającym od tak zwanej "normalności". Pomyślałam, że może nie będzie tak źle. Pomysł na fabułę i jego wykonanie jest niekonwencjonalne, ale niektóre momenty wlokły się, czytanie dłużyło mi się niemiłosiernie. Najlepszy jest finał, chociaż faktycznie wali po głowie. Wszystko zmierza do innego zakończenia, a ostatnie rozdziały odwracają historię o 360 stopni.
Spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Z jednej strony jestem rozczarowana, z drugiej zszokowana. Ale rozumiem, dlaczego powieść zbiera tylu fanów. Dla mnie to trochę nie te klimaty.
Przy tylu pozytywnych recenzjach, aż mnie samą dziw bierze, że niestety nie mogę się ze swoją opinią włączyć do grona wielbicieli tej książki. Jednak nie jest też tak, że nie doceniam tej powieści.
Jest ona dziwna i wciąż nie bardzo wiem co o niej sądzić. Szokuje, jest obrzydliwa i gdyby takie rzeczy mogły się dziać naprawdę, to świat byłby totalnie pokręcony.
Po ciekawym...
2017-05-31
Ocena "pół na pół". Dwunastu autorów i ich dwanaście opowiadań, których nie sposób wrzucić do jednego worka. Mimo iż cała książka kręci się wokół tematu Bożego Narodzenia, spomiędzy kartek wypływa miłość oprószona śniegiem (chociaż nie zawsze) i unosi się zapach pysznego jedzenia, każda opowieść ma swoje "ja", które ją definiuje.
Nie jestem zwolenniczką fantastyki. Odrobina magii? Może być, ale tylko odrobina. Dlatego nie potrafię zaakceptować w książce ostatniego opowiadania. Dla mnie to była męczarnia.
Znani autorzy niezbyt się popisali. Wypadli przeciętnie. Mam tu na myśli Gayle Forman, Rainbow Rowell i Davida Levithana. Z tej trójki najmniej zawiodła ta pierwsza.
Zaskoczyli mnie pozytywnie Matt de la Peña i Stephanie Perkins. Nie kojarzyłam tych nazwisk, ale ich opowiadania czytałam z ogromną przyjemnością. Gdyby wszystkie były na tym samym poziomie, ocena zdecydowanie podskoczyłaby w górę. Reszta była znośna. Ostatnie, jak już wspomniałam, to kompletne nieporozumienie.
Bohaterowie to głównie nastolatkowie kończący szkołę średnią lub zaczynający studia. Podejmujący pierwsze, poważne, życiowe wybory i odnajdujący smak pierwszej miłości.
Taka słodka ta książka ;) Jeden z wniosków? Póki nie znajdziemy drugiej połówki jesteśmy nieszczęśliwi. Trochę przerażające, ale świąteczne historie lepiej czytać z przymrużeniem oka.
Ocena "pół na pół". Dwunastu autorów i ich dwanaście opowiadań, których nie sposób wrzucić do jednego worka. Mimo iż cała książka kręci się wokół tematu Bożego Narodzenia, spomiędzy kartek wypływa miłość oprószona śniegiem (chociaż nie zawsze) i unosi się zapach pysznego jedzenia, każda opowieść ma swoje "ja", które ją definiuje.
Nie jestem zwolenniczką fantastyki....
2017-06-18
Co to jest za książka?! Nie daje wytchnienia, zmusza do czytania! Genialna z niej manipulatorka - tak mnie wciągnęła, zaintrygowała, żeby na końcu przywalić obuchem w głowę i rozwiać nadzieje...ale nadzieje na co? Sama nie wiem i to jest najgorsze.
Silas i Charlie prawie niczego nie pamiętają. Ich historia od początku pochłania. Są same znaki zapytania, ciągła gonitwa, odkrywanie różnych spraw. Napaliłam się na końcówkę jak szalona - myślę sobie, że to będzie jakieś wielkie WOW! Ale jak zwykle czuję się rozczarowana.
Jednak to jak bosko się ją czyta, jak wraz z Silasem i Charlie odsłania się kolejne elementy układanki...wszystko to jest warte zachodu i czasu.
Lukier gęsto polany i ta MIŁOŚĆ - do tego mam największe wąty, ale gdyby nie te słodkości, to nie znalazłabym wytłumaczenia dla popełnionego przez autorki zakończenia (koszmarnie źle to rozwiązały).
Jestem zawiedziona, gdyż opis z tyłu sprytnie zmanipulował mój umysł wielbiący thrillery. Napięcie jest, ale przy końcu siada. Istotne sprawy okazują się być błahymi, a książka tylko przywdziewa woal innego gatunku, bo tak naprawdę nie jest niczym innym jak tylko.....
Co to jest za książka?! Nie daje wytchnienia, zmusza do czytania! Genialna z niej manipulatorka - tak mnie wciągnęła, zaintrygowała, żeby na końcu przywalić obuchem w głowę i rozwiać nadzieje...ale nadzieje na co? Sama nie wiem i to jest najgorsze.
Silas i Charlie prawie niczego nie pamiętają. Ich historia od początku pochłania. Są same znaki zapytania, ciągła gonitwa,...
2016-01-15
Niezwykła książka, nigdy przedtem nie czytałam czegoś podobnego. David Levithan poruszył mnie bardzo swoją wrażliwością i zostałam całkowicie kupiona, gdyż niesamowicie trafnie ocenia on rzeczywistość.
A. jest odrębnym bytem, ale nie ma własnego ciała. Co noc zamieszkuje na jeden dzień inną osobę. Nie ma znaczenia czy to dziewczyna, chłopak, nic nie znaczy orientacja, rasa ani religia. A. jest przyzwyczajony. Przeżywa każdy dzień tak, by nie zaszkodzić człowiekowi, w którego ciele przyszło mu przebywać. Gdy poznaje Rhiannon jego myślenie się zmienia. Zaczyna wykorzystywać ciała do swoich celów, które bynajmniej nie sa złe, ale zagrożą jego jak dotąd stabilnemu, o ile można je tak nazwać, istnieniu. Czy Rhiannon pokocha go takim jakim jest? Czy istnieje więcej takich bytów jak A.?
Powieść mnie urzekła, jest oryginalna, magiczna i czytanie jej daje satysfakcję. Można wiele sytuacji odnieść do własnego życia, przez to, że autor pokazuje nam mozaike postaci.
Może to zabrzmi trywialnie, ale cała przedstawiona historia pokazuje po prostu, że w prawdziwej miłości płeć ani wygląd nie mają znaczenia.
Niezwykła książka, nigdy przedtem nie czytałam czegoś podobnego. David Levithan poruszył mnie bardzo swoją wrażliwością i zostałam całkowicie kupiona, gdyż niesamowicie trafnie ocenia on rzeczywistość.
A. jest odrębnym bytem, ale nie ma własnego ciała. Co noc zamieszkuje na jeden dzień inną osobę. Nie ma znaczenia czy to dziewczyna, chłopak, nic nie znaczy orientacja,...
2015-10-25
Nie spodziewałam się, że taka niepozorna książeczka da mi tyle radości podczas czytania. Wypożyczyłam z tej serii cztery pozycje i tę zostawiłam sobie na koniec, bo miała najmniejszy rozmiar czcionki ze wszystkich. Okazało się, że jest najlepsza z nich. To powieść drogi, bowiem cztery kobiety wyruszają samochodem, by jedna z nich mogła spotkać się z synem zmarłego partnera. Jednak każda z bohaterek zyskuje coś dla siebie podczas tej wyprawy. Jedna wychodzi dzięki niej z depresji i pierwszy raz przekracza granicę rodzimego stanu oraz ratuje życie przyjaciółce. Druga godzi się ze śmiercią córki, gdyż zabójca wreszcie zostaje ukarany. Trzecia odnajduje swoje miejsce na ziemi, a Marnie - główna bohaterka poznaje prawdę o zmarłym partnerze i odzyskuje chęć do życia dzięki miłości przybranego syna.
Ta powieść jest jak plaster miodu - słodka, ciepła i bardzo wciągająca. Mimo, iż nie wszystkie bohaterki na poczatku darzą się sympatią, to wspólne przejścia tak je ze sobą łączą, że zostają bardzo bliskimi przyjaciółkami, mimo różnic wieku jakie są między nimi. Książka wzrusza, bawi, a wątek paranormalny tylko dodaje jej smaczku i uroku.
Nie spodziewałam się, że taka niepozorna książeczka da mi tyle radości podczas czytania. Wypożyczyłam z tej serii cztery pozycje i tę zostawiłam sobie na koniec, bo miała najmniejszy rozmiar czcionki ze wszystkich. Okazało się, że jest najlepsza z nich. To powieść drogi, bowiem cztery kobiety wyruszają samochodem, by jedna z nich mogła spotkać się z synem zmarłego partnera....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-02-02
Pierwsza myśl jaka nasunęła mi się, gdy skończyłam czytać tę książkę to: "Jak ta autorka może uczyć kreatywnego pisania innych, skoro jej samej nie idzie to najlepiej?". Niestety...styl pozostawia wiele do życzenia. Mnóstwo powtórzeń, nawracanie do zdarzeń i myśli bohaterki, opisywanie w kółko tych samych odczuć. Znalazłam też jedną totalną niezgodność, która przekreśliła szansę tej powieści na wysoką ocenę. Czytając, szczególnie pierwszą połowę, męczyłam się, nudziłam i coś nie pozwalało mi "zanurzyć się" w książce.
Myślę, że autorka miała naprawdę ciekawy pomysł, ale nie potrafiła go wykorzystać i wycisnąć z niego tego co najlepsze.
Emma - "cudowne dziecko", która sama nauczyła się grać na pianinie, otrzymuje stypendium i rozpoczyna studia w prestizowym konserwatorium. Przenosi się do akademika i już pierwszego dnia ma wątpliwości czy słusznie zrobiła wyprowadzając się z domu. Te myśli ulatniają się, gdy dziewczyna poznaje wytworne blizniaczki - Sophie i Matilde. Skuszona eleganckimi imprezami i możliwością przebywania w towarzystwie z wyższych sfer, Emma zawsze chętnie towarzyszy siostrom. Bliźniaczki wydają sie być idealne, ale pod różową powłoczką kryją się mroczne tajemnice. Gdy Matilde popełnia samobójstwo, Emmie zaczynają się przytrafiać dziwne rzeczy...
Do samej historii mogłabym się przyczepić, ale w horrorach nic nie jest pewne, więc sobie odpuszczam. Tutaj mamy do czynienia z kompletnym galimatiasem, gdy kończymy czytać, dalej ciężko cokolwiek wyjaśnić.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Na niekorzyść przemawiają styl i niedopracowanie powieści. Jednak sam pomysł jest nienajgorszy i możnaby nakręcić niezły film na jego podstawie. Chociaż wielbiciele mrożących krew w żylach scen moga być zawiedzeni. Sama doszukałam się tylko kilku umiarkowanie strasznych fragmentów. Na plus oceniam okładkę, bo ona potrafi skusić do sięgnięcia po tę pozycję.
Pierwsza myśl jaka nasunęła mi się, gdy skończyłam czytać tę książkę to: "Jak ta autorka może uczyć kreatywnego pisania innych, skoro jej samej nie idzie to najlepiej?". Niestety...styl pozostawia wiele do życzenia. Mnóstwo powtórzeń, nawracanie do zdarzeń i myśli bohaterki, opisywanie w kółko tych samych odczuć. Znalazłam też jedną totalną niezgodność, która przekreśliła...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-11
Sarkazm to drugie imię Poppy. Nie cierpi ona swojego małego miasta i tego, że nie ma w nim żadnych atrakcji, a przede wszystkim dojrzałych chłopaków. Kpi z miłości i związków do czasu aż traci głowę dla Noego - zbuntowanego gitarzysty. To miłość od pierwszego wejrzenia, jak uderzenie pioruna, po prostu wybuchowa. Gdy Poppy i Noe zaczynają się spotykać zaczynają mieć miejsce dziwne zjawiska pogodowe.
Czy depresja chłopaka i ataki paniki jego ukochanej mają ze soba coś wspólnego? Czy jest jakiś zwiazek między tym co łączy nastolatków a anomaliami w pogodzie? Czy FBI zdąży zapobiec katastrofie?
To słodki romans o siedemnastolatkach z lekką nutka fantastyki, zjawisk paranormalnych. Chemia łącząca bohaterów jest swietnie opisana, aż czuć to napięcie przez kartki. Czyta się niezwykle przyjemnie, choć z czasem te namietne opisy zaczęły mnie nudzić. Ile można nawijac w kółko o obmacywaniu?
Koniec z elementem goryczy, refleksyjny, zaskakujący, a sam pomysł interesujacy, choć czytając opis spodziewałam się czegoś bardziej realnego.
Można się uśmiechnąć, zaczerwienić, wzruszyć. Fajne czytadło.
Sarkazm to drugie imię Poppy. Nie cierpi ona swojego małego miasta i tego, że nie ma w nim żadnych atrakcji, a przede wszystkim dojrzałych chłopaków. Kpi z miłości i związków do czasu aż traci głowę dla Noego - zbuntowanego gitarzysty. To miłość od pierwszego wejrzenia, jak uderzenie pioruna, po prostu wybuchowa. Gdy Poppy i Noe zaczynają się spotykać zaczynają mieć miejsce...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-05-30
2013-10-18
"Przebudzenie" czytałam długo, bo tak jak 1/3 książki była bardzo interesująca tak im dalej w las tym szło mi to bardziej opornie.
W pierwszej części ujął mnie sposób w jaki autor pokazał rodzinę głównego bohatera Jamiego Mortona - relacje między rodzeństwem, między rodzicami a dziećmi - a także środowisko małej miejscowości i rozwijającą się przyjaźń między małoletnim Jamiem a pastorem.
Z miejsca polubiłam pastora Charlesa Jacobsa. Przystojny, charyzmatyczny, tajemniczy, nieco zwariowany na punkcie swojego hobby, ale w delikatnym stopniu (jeszcze). Sielskie obrazki ze szkółki niedzielnej, w której spotykali się młodzi parafianie, żona pastora śpiewała i przygrywała na pianinie, a nastoletnie dziewczęta zabawiały małego synka państwa Jacobs, skradły moje serce.
Milusią atmosferę psuje jednak tragedia jaka dotyka rodzinę pastora. Od tej chwili nie jest on już tym samym mężczyzną.
Natomiast Jamie - główny bohater dorasta i ze słodkiego inteligentnego chłopca staje się obleśnym narkomanem.
Po wielu latach drogi Jamiego i Charlesa znów się przecinają. Obydwu mężczyzn doświadczyło życie i obydwaj nawzajem siebie potrzebują. Od tego spotkania Jamie będzie już wiedział, że od Jacobsa nie sposób się uwolnić.
Myślę, że King ma skłonność do przynudzania w niektórych miejscach oraz skupiania się na opisach, które mało mnie interesowały. Akcja też momentami się wlekła. Jednak to już mój problem, że mi to nie odpowiadało. Dla mojej uciechy King mógł to jakoś skondensować.
Tematyka książki jest kontrowersyjna. Oscyluje bowiem wokół religii, wiary, cudownych uzdrowień, tego co nas czeka po śmierci oraz szaleństwa jakie potrafi dopaść człowieka, gdy traci to co kochał najbardziej.
Końcówka bardzo przerażająca, aż wytrzeszczałam oczy ze zdumienia.
Książka zachęciła mnie do kontynuowania czytelniczej przygody z Kingiem.
"Przebudzenie" czytałam długo, bo tak jak 1/3 książki była bardzo interesująca tak im dalej w las tym szło mi to bardziej opornie.
więcej Pokaż mimo toW pierwszej części ujął mnie sposób w jaki autor pokazał rodzinę głównego bohatera Jamiego Mortona - relacje między rodzeństwem, między rodzicami a dziećmi - a także środowisko małej miejscowości i rozwijającą się przyjaźń między małoletnim...