Niki Valentine is an award-winning writer who, under a pseudonym, has been published internationally to huge acclaim. When she isn’t working on her next psychological horror novel, Niki teaches Creative and Professional Writing at Nottingham University.http://nikivalentine.webeden.co.uk/
Pierwsza myśl jaka nasunęła mi się, gdy skończyłam czytać tę książkę to: "Jak ta autorka może uczyć kreatywnego pisania innych, skoro jej samej nie idzie to najlepiej?". Niestety...styl pozostawia wiele do życzenia. Mnóstwo powtórzeń, nawracanie do zdarzeń i myśli bohaterki, opisywanie w kółko tych samych odczuć. Znalazłam też jedną totalną niezgodność, która przekreśliła szansę tej powieści na wysoką ocenę. Czytając, szczególnie pierwszą połowę, męczyłam się, nudziłam i coś nie pozwalało mi "zanurzyć się" w książce.
Myślę, że autorka miała naprawdę ciekawy pomysł, ale nie potrafiła go wykorzystać i wycisnąć z niego tego co najlepsze.
Emma - "cudowne dziecko", która sama nauczyła się grać na pianinie, otrzymuje stypendium i rozpoczyna studia w prestizowym konserwatorium. Przenosi się do akademika i już pierwszego dnia ma wątpliwości czy słusznie zrobiła wyprowadzając się z domu. Te myśli ulatniają się, gdy dziewczyna poznaje wytworne blizniaczki - Sophie i Matilde. Skuszona eleganckimi imprezami i możliwością przebywania w towarzystwie z wyższych sfer, Emma zawsze chętnie towarzyszy siostrom. Bliźniaczki wydają sie być idealne, ale pod różową powłoczką kryją się mroczne tajemnice. Gdy Matilde popełnia samobójstwo, Emmie zaczynają się przytrafiać dziwne rzeczy...
Do samej historii mogłabym się przyczepić, ale w horrorach nic nie jest pewne, więc sobie odpuszczam. Tutaj mamy do czynienia z kompletnym galimatiasem, gdy kończymy czytać, dalej ciężko cokolwiek wyjaśnić.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Na niekorzyść przemawiają styl i niedopracowanie powieści. Jednak sam pomysł jest nienajgorszy i możnaby nakręcić niezły film na jego podstawie. Chociaż wielbiciele mrożących krew w żylach scen moga być zawiedzeni. Sama doszukałam się tylko kilku umiarkowanie strasznych fragmentów. Na plus oceniam okładkę, bo ona potrafi skusić do sięgnięcia po tę pozycję.
Spodziewałam się czegoś, przez co nie będę mogła spać po nocach, a co dostałam? Książkę, która ma tyle fabuły ile zmieściłoby się na dwudziestu stronach, oraz która w ogóle nie jest straszna. Zagadka, która ciągnęła się przez całą książkę według mnie nie została wystarczająco rozwiązana. Myślę, że 4/10 to i tak wysoka ocena.