-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel16
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać2
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Czy da się w dzisiejszych czasach stworzyć interesujący romans, który nie zawiera scen erotycznych? Jak najbardziej!
"Będę Twoim bodyguardem" jest na to książkowym dowodem.
Katherine Center napisała uroczą i co najważniejsze, niewiejącą nudą, powieść, którą czytałam z dużą przyjemnością.
Dwójka głównych bohaterów, tak różna od siebie, a jednocześnie tak dobrze się uzupełniająca, rozgrzewała moje serduszko z każdą kolejną przeczytaną stroną.
Aktor i jego ochroniarka - czy z tej mąki może być chleb? 😉
Jest to historia o miłości, przyjaźni, rodzinie, stracie, wybaczaniu sobie i innym, zdradzie, procesie radzenia sobie z trudnymi doświadczeniami m.in. z dzieciństwa.
Autorka dotyka wielu tematów, zachowując przy tym lekkość jaką charakteryzują się komedie romantyczne.
Przygody bohaterów na ranczu i rodzinna atmosfera bardzo przypadły mi do gustu.
Jest też troszkę zabawnych i wzruszających momentów, które dodają książce smaczku.
Jedyne co bym zmieniła, to fragmenty, gdy bohaterka zwraca się bezpośrednio do czytelników - nie przepadam za tym zabiegiem w książkach.
Czy da się w dzisiejszych czasach stworzyć interesujący romans, który nie zawiera scen erotycznych? Jak najbardziej!
"Będę Twoim bodyguardem" jest na to książkowym dowodem.
Katherine Center napisała uroczą i co najważniejsze, niewiejącą nudą, powieść, którą czytałam z dużą przyjemnością.
Dwójka głównych bohaterów, tak różna od siebie, a jednocześnie tak dobrze się...
2022-08-28
Zawiedziona, zaskoczona, rozbawiona, nieznudzona... taka sie czuję po przeczytaniu książki Michelle Frances.
Zawiedziona czuję się tym, jak niezgrabnie autorka historię rozpoczęła. Odebrałam to jako żart i już do końca traktowałam książkę z przymrużeniem oka. Potencjał był duży i na pewno nie został wykorzystany tak jak trzeba, choć tematyka jest interesująca.
Zawiedziona czuję się też poziomem dialogów, który jest dosyć niski. Rozmowy postaci są po prostu płytkie. Sami bohaterowie w dużej mierze są przerysowani, a ich zachowania totalnie nielogiczne.
Niespodzianką było dla mnie to, że koniec końców książka przyniosła mi wiele frajdy podczas czytania. Kiedy już przestałam liczyć na coś mocnego, wyluzowałam się, mknęłam przez książkę jak szalona i dobrze się bawiłam. Nawet dialogi dawały nieco powodów do śmiechu. Choć nie ma tu wielkiego zaskoczenia, to autorka stara się nas wyprowadzać w pole. Czyni to z marnym skutkiem, co również jest zabawne.
Chociaż trzeba zaniżyć swoje oczekiwania, to nudy w tej książce nie ma, tempo jest szybkie i czyta się ją dobrze dzięki krótkim rozdziałom i lekkiemu stylowi pisania autorki.
"Siostry" to również powieść drogi. Przemierzamy z bohaterkami trzy kraje i to było miłe doświadczenie, bo mogłam poznać kilka pięknych miejsc, o których istnieniu nie miałam zielonego pojęcia.
Mimo wad, historia niesie ze sobą wiele dobrego. Na przykładzie sióstr widzimy jak możemy zmieniać swoje życiowe nawyki, odchodzić częściowo od zachowań jakich nauczyło nas wejście w dorosłość i uczyć się od drugiej osoby tego, czego sami nie umiemy, a bardzo by nam się przydało, by życie było słodsze. Jedną z najważniejszych rzeczy w ludzkim funkcjonowaniu jest umiejętność zachowania balansu.
Zawiedziona, zaskoczona, rozbawiona, nieznudzona... taka sie czuję po przeczytaniu książki Michelle Frances.
Zawiedziona czuję się tym, jak niezgrabnie autorka historię rozpoczęła. Odebrałam to jako żart i już do końca traktowałam książkę z przymrużeniem oka. Potencjał był duży i na pewno nie został wykorzystany tak jak trzeba, choć tematyka jest interesująca.
Zawiedziona...
2019-07-31
Calla opuściła wraz z matką Alaskę gdy miała niecałe dwa lata. Zostawiły tam ojca dziewczyny - pilota i właściciela Alaska Wild. Matka Calli nie była tam szczęśliwa, a ojciec nie chciał zmienić miejsca zamieszkania. Ich miłość choć ogromna, nie była skora do poświęceń.
26-letnia Calla ma wszystko. Dobrą pracę, wykształcenie, urodę, przyjaciół, kochającego ją i jej matkę ojczyma oraz uroczego chłopaka. Dla zabicia wolnego czasu prowadzi lajfstajlowego bloga.
Pewnego dnia jej idealne życie zaczyna się sypać. Strata pracy i rozpad czegoś co uważała za stałe powodują, że gdy dzwoni telefon z Alaski, informujący o chorobie jej ojca, dziewczyna decyduje się tam polecieć. Mimo, że nie zna ojca, mimo, że ma do niego wiele pretensji, a jej serce od lat nosi ciężki kamień porzucenia.
Na miejscu poznaje gburowatego pilota. Jak zacząć dobrze znajomość z facetem, kiedy ten na wstępie pyta Cię ile ważysz? 🙈
To jeszcze nic! Przepychankom słownym i niechęci nie będzie końca, a Yeti i Barbie... ups, przepraszam - Jonah i Calla przejdą długą drogę od nienawiści do... Dawno nie czytałam tak pięknej książki. Pasuje mi w niej wszystko.
Przemiana głównej bohaterki jest niesamowita. Autorka wspaniale pokazała realia życia na Alasce, to z jakimi trudnościami zmagają się tamtejsi mieszkańcy i jak bardzo potrafią się wspierać w trudnych chwilach. Ta historia jest przesiąknięta głębokimi emocjami. Pokazuje jak czasami proste jest wybaczenie i że czasem to jedyna droga, by móc zaznać spokoju i że nie warto zwlekać zbyt długo jeśli nam zależy, bo gdy się w końcu zdecydujemy, może być za późno.
Z tej książki bije niesamowita prostota i ukazanie życia jako największej wartości.
Chętnie towarzyszyłam Calli w jej wzajemnym poznawaniu się z ojcem i niezwykle trudnych chwilach jakie nastąpiły później.
Tucker stworzyła świetną, dojrzałą historię z mocną warstwą obyczajową i rozgrywającym się lekko na uboczu wątkiem romantycznym, który jest delikatny i w żadnym stopniu nie dominuje w powieści, dając jej balans, który osobiście w książkach uwielbiam.
Wzruszyłam się, pośmiałam i pokochałam tę historię (Jonah wskakuje na listę książkowych mężów). Polecam ❣️
Calla opuściła wraz z matką Alaskę gdy miała niecałe dwa lata. Zostawiły tam ojca dziewczyny - pilota i właściciela Alaska Wild. Matka Calli nie była tam szczęśliwa, a ojciec nie chciał zmienić miejsca zamieszkania. Ich miłość choć ogromna, nie była skora do poświęceń.
26-letnia Calla ma wszystko. Dobrą pracę, wykształcenie, urodę, przyjaciół, kochającego ją i jej matkę...
"Nadia". Tytuł niezwykle tajemniczy, bowiem przez bardzo długi czas autorka nie wyjaśnia nam, dlaczego tak właśnie on brzmi.
Główną bohaterką jest Linda - córka wielkiej szwedzkiej piosenkarki. Kobieta zostaje skazana na dożywocie za zamordowanie męża. Poznajemy ją, gdy odsiaduje wyrok, towarzyszymy jej w trudnej codzienności, wraz z nią wracamy do wydarzeń poprzedzających morderstwo, do jej młodości, związków, dzieciństwa...
Przykre zdarzenie w murach więzienia i nawiązanie przyjaźni z "królową" tejże placówki, skłaniają Lindę do ponownych rozmyślań o tym, iż została niesłusznie osądzona.
Czy wreszcie odważy się na podjęcie jakichś działań? Czy doprowadzą ją one do prawdy?
Autorka zręcznie manipuluje czytelnikiem. Naprawdę nie spodziewałam się, że finał książki tak bardzo mnie zaskoczy. Zszokowało mnie to na co odważyła się Linda, a późniejsze odkrycie tajemnicy zostawiło mnie z rozdziawionymi ustami na dłuższą chwilę po skończeniu lektury.
"Nadia" to kawał dobrze skrojonego thrillera psychologicznego, którego końcówka mnie zmroziła.
Pokazuje m.in. jak niszczący wpływ na człowieka może mieć celebrycki światek oraz jak wiele człowiek jest w stanie ukryć, nie tylko przed rodziną, znajomymi, ale też przed sobą samym.
"Nadia". Tytuł niezwykle tajemniczy, bowiem przez bardzo długi czas autorka nie wyjaśnia nam, dlaczego tak właśnie on brzmi.
Główną bohaterką jest Linda - córka wielkiej szwedzkiej piosenkarki. Kobieta zostaje skazana na dożywocie za zamordowanie męża. Poznajemy ją, gdy odsiaduje wyrok, towarzyszymy jej w trudnej codzienności, wraz z nią wracamy do wydarzeń poprzedzających...
Minęło już trochę czasu odkąd czytałam jakiś thriller. Tym razem wybór padł na "To jej wina". Premiera tej książki już niedługo, bo 3 sierpnia.
Historie z zaginięciem/porwaniem dziecka są przerażające, ale to chyba jeden z motywów, które najbardziej przyciągają czytelników.
Książkę rozpoczyna scena, w której Marissa udaje się pod wskazany przez znajomą adres, by odebrać swojego synka z zabawy. Drzwi otwiera jej obca kobieta i nie ma z nią małego Milo. Jak się okazuje - to nie jest też dom koleżanki Marissy.
Chłopiec zniknął. Rozpoczyna się walka z czasem, a na jaw powoli wychodzą kolejne tajemnice.
Historia od samego początku mnie zaintrygowała. Kilku rzeczy się domyślałam, natomiast końcówka totalnie mnie zszokowała. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
Książka Mary pokazuje nam jak zepsuty może być świat ludzi zamożnych i że również oni, tak samo jak osoby z tzw. marginesu społecznego, mogą być zdolni do niebywale podłych czynów.
Autorka stworzyła wielobarwną paletę postaci, z których każda skrywa swoje sekrety i bolączki. Doskonale pokazała, że największego wroga możemy mieć zaraz obok siebie i nie być tego świadomi, a jeden zły wybór czasem kładzie się cieniem na reszcie życia.
Historia napawa smutkiem, ale i nadzieją.
Minęło już trochę czasu odkąd czytałam jakiś thriller. Tym razem wybór padł na "To jej wina". Premiera tej książki już niedługo, bo 3 sierpnia.
Historie z zaginięciem/porwaniem dziecka są przerażające, ale to chyba jeden z motywów, które najbardziej przyciągają czytelników.
Książkę rozpoczyna scena, w której Marissa udaje się pod wskazany przez znajomą adres, by odebrać...
"List" to książka, która miała zapewnić mi doznania iście "sparksowe". Czy porównanie tej historii do powieści Nicholasa Sparksa jest trafne? Jak najbardziej!
Mamy tutaj dwie linie czasowe. Rok 1939 i początek II wojny światowej przeplatają się z latami 70.
Poznajemy dwie bohaterki. 19-letnią Chrissy, która tuż przed wybuchem wojny poznaje Billy'ego - miłość swojego życia oraz Tinę - młodą nieszczęśliwą mężatkę, która pragnie odejść od swego oprawcy.
Z pozoru historie kobiet nie mają nic ze sobą wspólnego, do czasu, gdy Tina znajduje w swoim sklepie charytatywnym tajemniczy zapieczętowany list skryty w kieszeni garnituru.
Adresatką słów jest Chrissy, a nadawcą Billy. Jak to się stało, że list nie został dostarczony przez ponad 30 lat? Tina postanawia rozwiązać zagadkę.
Historie tych dwóch kobiet kipią bólem i cierpieniem. Jedna jest dowodem na to, że "dobry dom" nie oznacza domu pełnego miłości i zrozumienia, a przez kierowanie się tym "co ludzie powiedzą" można zniszczyć życie bliskim osobom, których szczęście powinno być najważniejsze.
Druga zaś pokazuje jak bardzo można być zaślepionym i w imię miłości wybaczać każdą krzywdę, co skutkuje później prawdziwą tragedią, po której nic już nie będzie takie samo.
Autorka pięknie domyka wątki postaci. Końcówkę historii spowija spokój i poczucie, że choć niektórych krzywd nie da się naprawić, to rachunki mogą zostać w inny sposób wyrównane. Prawda musi ujrzeć światło dzienne, by człowiek mógł odnaleźć wewnętrzną równowagę i pogodzić się z przeszłością oraz otworzyć na nowy rozdział życia, w którym może czekać prawdziwe ciepło i miłość.
Jestem szczęśliwa, że mogłam poznać tę powieść.
"List" to książka, która miała zapewnić mi doznania iście "sparksowe". Czy porównanie tej historii do powieści Nicholasa Sparksa jest trafne? Jak najbardziej!
Mamy tutaj dwie linie czasowe. Rok 1939 i początek II wojny światowej przeplatają się z latami 70.
Poznajemy dwie bohaterki. 19-letnią Chrissy, która tuż przed wybuchem wojny poznaje Billy'ego - miłość swojego życia...
"Ostatnia księgarnia w Londynie" powinna stać się ulubioną książką każdego zagorzałego czytelnika. Dlaczego? Gdyż bohaterka, która z książkami nie miała nic wspólnego, dosłownie na naszych oczach zakochuje się w czytaniu. Razem z nią odkrywamy kolejne tytuły wspaniałych dzieł i towarzyszymy jej w codziennym życiu. A jest to życie niełatwe.
Realia wojenne łączą się tutaj z historią obyczajową, którą spowija delikatna woalka miłości.
Grace wraz z przyjaciółką przenoszą się do Londynu, tuż przed wybuchem II wojny światowej. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowe problemy. Dziewczyna zostaje zatrudniona w księgarni i niestety nie jest to jej wymarzona praca, a stary, mrukliwy właściciel tym bardziej nie pomaga jej w szybszej adaptacji.
Grace jednak zaczyna się angażować w życie sklepiku, a za sprawą pewnego dżentelmena rodzi się jej miłość do literatury.
Przyjemnie spędziłam czas z tą powieścią, bowiem autorka pięknie ukazuje relacje międzyludzkie i to jak umiemy się zjednoczyć w obliczu zagrożenia i tragedii. Bohaterowie zmagają się ze stratą, z trudami życia w czasie wojny i odkrywają moc literatury - to jak potrafi łagodzić obyczaje, a nawet zepchnąć wojnę na drugi plan.
Co mi w książce przeszkadzało? Sposób w jaki autorka chciała mnie przekonać, iż Brytyjczycy to najdzielniejsi, najszlachetniejsi ludzie na świecie. Wygrali wojnę, są bohaterami itd... 😏.
Nie cierpię przesady.
Poza tym minusem - powieść naprawdę jest warta przeczytania. Wzruszyła mnie wielokrotnie.
"Ostatnia księgarnia w Londynie" powinna stać się ulubioną książką każdego zagorzałego czytelnika. Dlaczego? Gdyż bohaterka, która z książkami nie miała nic wspólnego, dosłownie na naszych oczach zakochuje się w czytaniu. Razem z nią odkrywamy kolejne tytuły wspaniałych dzieł i towarzyszymy jej w codziennym życiu. A jest to życie niełatwe.
Realia wojenne łączą się tutaj z...
"Kubuś i Anioł Snu" to urocza książeczka z serii napisanej przez Lucindę Riley i jej syna. Jest przeznaczona oczywiście dla dzieci, ale czy dorosła osoba popełni zbrodnię, gdy przed spankiem zechce się zanurzyć w przyjemną historyjkę? Nie sądzę! 😁 Tak też uczyniłam i umiliłam sobie tą książką ubiegły wieczór.
Jest ona naprawdę pięknie wydana, posiada twardą oprawę i cudne ilustracje , które stworzyła Jane Ray. Duże, wyraźne litery pozwolą każdemu dziecku, które potrafi czytać, bezproblemowo zatracić się w lekturze.
W książeczce poznajemy chłopca o imieniu Kuba, który wraz z rodzicami przeprowadza się z miasta na wieś. Chłopiec nie potrafi odnaleźć się w nowym miejscu, bowiem nocą obserwuje go zza szyby pewien gość. 😱 Do kogo lub czego należą świecące oczy i jak Kubusiowi pomoże Anioł Przeznaczenie? Polecam tę słodką historię dzieciom i rodzicom. 😊
"Kubuś i Anioł Snu" to urocza książeczka z serii napisanej przez Lucindę Riley i jej syna. Jest przeznaczona oczywiście dla dzieci, ale czy dorosła osoba popełni zbrodnię, gdy przed spankiem zechce się zanurzyć w przyjemną historyjkę? Nie sądzę! 😁 Tak też uczyniłam i umiliłam sobie tą książką ubiegły wieczór.
Jest ona naprawdę pięknie wydana, posiada twardą oprawę i cudne...
"Najgorszy dom" to moje pierwsze czytelnicze spotkanie z twórczością Magdaleny Majcher i myślę, że nie ostatnie. Autorka stworzyła interesującą historię, w której akcja ani na chwilę nie zwalnia.
Główna bohaterka to dwudziestokilkuletnia Łucja Buchta. Kobieta jest prywatnym detektywem i mieszka w Warszawie. Wiele lat temu musiała porzucić swój rodzinny Namysłów i rozpocząć nowe życie, z dala od ludzi, którzy byli jej bliscy, a przede wszystkim z dala od tych, którzy ją skrzywdzili.
Łucja ma za sobą trudną przeszłość, o której nie lubi mówić. Musi jednak zmierzyć się z wszystkim na nowo, gdyż dowiaduje się o zaginięciu swojej młodszej siostry i właściwie bez wahania wyrusza do domu, do Namysłowa.
Bardzo współczułam Łucji, gdyż na jej przykładzie widzimy jaki wpływ na nasze dorosłe życie ma zniszczone dzieciństwo.
Kiedy dom nie jest bezpiecznym miejscem, człowiek nigdy nie zaznaje poczucia bezpieczeństwa i nie potrafi nikomu zaufać. Widmo traumatycznych zdarzeń kładzie cień na każdym aspekcie życia pokrzywdzonego.
Łucja, mimo całego bólu jaki nadal w sobie nosi, z odwagą i determinacją dąży do rozwiązania tajemnicy związanej z jej młodszą siostrą.
Lektura tej książki była bardzo udana. Autorka porusza wiele ważnych tematów. Ważnych, szczególnie dla kobiet.
Podczas czytania zapoznałam się ze zdjęciami okolic, w których rozgrywa się akcja powieści. Moje serce szczególnie zachwycił Pałac w Ziemiełowicach.
"Najgorszy dom" to moje pierwsze czytelnicze spotkanie z twórczością Magdaleny Majcher i myślę, że nie ostatnie. Autorka stworzyła interesującą historię, w której akcja ani na chwilę nie zwalnia.
Główna bohaterka to dwudziestokilkuletnia Łucja Buchta. Kobieta jest prywatnym detektywem i mieszka w Warszawie. Wiele lat temu musiała porzucić swój rodzinny Namysłów i rozpocząć...
"Niewidzialna dziewczyna" to moje drugie spotkanie z twórczością Lisy Jewell i na pewno nie ostatnie.
Historia od początku mnie zaintrygowała i z ciężkim sercem się od niej odrywałam. A gdy już się odrywałam to ciągle myślałam co się wydarzy, co tak naprawdę się stało, który bohater jest po złej, a który po dobrej stronie mocy.
Autorka doskonale buduje napięcie w tej powieści. W pewnym momencie podejrzewałam wszystkich.
Wydarzenia poznajemy z trzech perspektyw. Mamy tutaj fragmenty z rodziną Fours, w których towarzyszymy Cate, czyli żonie psychoterapeuty Roana i matce dwójki nastolatków. Mamy rozdziały Saffyre, pogubionej dziewczyny, byłej pacjentki Roana, która opowiada nam swoją historię w pierwszej osobie. I jako wisienkę na torcie - mamy fragmenty, w których towarzyszymy Owenowi - nauczycielowi oskarżonemu o molestowanie uczennic.
Bohaterowie mają ze sobą wiele wspólnego, a gdy Saffyre znika, to Owen staje się podejrzanym nr 1.
Muszę przyznać, że największą przyjemność sprawiły mi właśnie rozdziały z Owenem. Zawierały nawet elementy humorystyczne, które fajnie luzowały napiętą atmosferę powieści.
Autorka porusza w książce wiele kwestii. M.in. to jak problemy małżeńskie rodziców i opuszczenie przez jedno z nich rodziny, wpływają na dorosłe życie porzuconego dziecka. Pokazuje też nam jak trudno zmienić utrwalone w głowie wzorce zachowań. Dotyka również tematu seksualnego znęcania oraz chęci zemsty za wyrządzone krzywdy.
Zakończeniem jestem usatysfakcjonowana, gdyż zostały domknięte wszystkie wątki. Autorka luzowała napięcie przy końcu, więc nic tu nie mogło wprawić mnie w stan przedzawałowy. Pozostał też cień obawy w związku z czynami pewnej osoby. Jewell pokazuje, że tak naprawdę niczego nie można być pewnym.
Dobre wrażenie pozostanie ze mną długo, bo dawno nie czytałam równie emocjonującej historii.
"Niewidzialna dziewczyna" to moje drugie spotkanie z twórczością Lisy Jewell i na pewno nie ostatnie.
Historia od początku mnie zaintrygowała i z ciężkim sercem się od niej odrywałam. A gdy już się odrywałam to ciągle myślałam co się wydarzy, co tak naprawdę się stało, który bohater jest po złej, a który po dobrej stronie mocy.
Autorka doskonale buduje napięcie w tej...
"Jak zawsze w grudniu" - książka, z którą spędziłam ten miesiąc. Bardzo nie chciałam jej kończyć, ale kiedyś przecież trzeba.
Główną bohaterką jest Josie, którą poznajemy w momencie opłakiwania przez nią rozstania z chłopakiem. Na dodatek jest grudzień - czas wyjątkowo trudny dla Josie ze względu na tragedię, która zdarzyła się wiele lat temu.
I nagle bum! Josie dosłownie wpada na Maxa. To spotkanie zmieni życie tych dwojga. A jak zmieni? Tego musicie się dowiedzieć sami.
Pierwsza część książki, mimo, że nie kończy się tak jakbym chciała, jest ideałem świątecznego romansu. Kolejne części to kolejne spotkania bohaterów, którymi autorka trochę czytelnika drażni, ale tym samym sprawia, że chce się czytać dalej. Dlaczego drażni? Bo tak niewiele brakuje, by pewne rzeczy sie zdarzyły, padły wyczekiwane słowa... bohaterowie są zaplątani we własne emocje, uczucia, błądzą.
Historia pokazuje jak duży wpływ na nas mają inni ludzie, jak mogą nas zmotywować do zmian, jak trudno jest wyjść człowiekowi z żałoby, która często trwa długie lata i więzi. A nie chodzi o to, by zapomnieć, tylko nauczyć się żyć i cieszyć na nowo mimo bólu.
Miłość, przyjaźń oraz wsparcie i wiara ludzi nam bliskich sprawiają, że się rozwijamy.
Historia napisana przez Emily Stone jest wzruszająca, ale niesie dużo nadziei. Autorka stworzyła też wspaniałych bohaterów, których nie da się nie lubić. 😊
"Jak zawsze w grudniu" - książka, z którą spędziłam ten miesiąc. Bardzo nie chciałam jej kończyć, ale kiedyś przecież trzeba.
Główną bohaterką jest Josie, którą poznajemy w momencie opłakiwania przez nią rozstania z chłopakiem. Na dodatek jest grudzień - czas wyjątkowo trudny dla Josie ze względu na tragedię, która zdarzyła się wiele lat temu.
I nagle bum! Josie dosłownie...
2021-11-15
Ta niebieska książka chodziła za mną od kilku miesięcy. W końcu nie mogłam już dłużej tego znieść i ją sobie zakupiłam.
Czym mnie ujęła z zewnątrz? Prostotą, urokiem i minimalizmem.
Opis kusił delikatnością, którą bardzo sobie cenię w powieściach tego typu.
A jakim typem powieści jest ta książka?
Na pewno posiada mocną bazę obyczajową, ogrom humoru oraz kładzie uwagę na pięknie rozwijające się uczucie.
Autorka porusza tematy takie jak:
-wpływ molestowania na dalsze życie, -znęcanie w szkole,
-błędy samotnego rodzicielstwa,
-naprawianie relacji,
-odnajdywanie własnej drogi,
-otwieranie się na ludzi.
Emmie - czasem niezdarna, ale niezwykle urocza, choć bardzo niepewna siebie, skradła moje serce. Pragnęła czegoś zupełnie innego, a życie napisało dla niej zupełnie odmienny scenariusz.
To co najcenniejsze było blisko, ale trzeba było czasu, by mogła to odkryć i docenić.
W jej historii możemy zobaczyć, że traumy z lat szkolnych , trudne dzieciństwo kładą cień na całe nasze życie. Ale może nie na całe? Może trwa do tego momentu kiedy przestaniemy na to pozwalać i odważymy się małymi krokami iść do przodu po lepsze jutro :)
Książka mnie wzruszała, bawiła i bardzo w sobie rozkochała ;)
Ta niebieska książka chodziła za mną od kilku miesięcy. W końcu nie mogłam już dłużej tego znieść i ją sobie zakupiłam.
Czym mnie ujęła z zewnątrz? Prostotą, urokiem i minimalizmem.
Opis kusił delikatnością, którą bardzo sobie cenię w powieściach tego typu.
A jakim typem powieści jest ta książka?
Na pewno posiada mocną bazę obyczajową, ogrom humoru oraz kładzie uwagę na...
2021-08-29
"Kaktus" to książka, z którą spędziłam dwa sierpniowe weekendy i która bardzo mi je umiliła.
Do sięgnięcia po tę pozycję skusiła mnie cudna okładka, którą podczas czytania często podziwiałam. Niby nie powinno się oceniać po okładce, ale cóż zrobić. Sam opis był dla mnie taki pół na pół. Jednak gdy zaczęłam czytać, wiedziałam, że to będzie "moja książka".
Polubiłam Susan, którą można zaliczyć do grona mega irytujących bohaterek. Jej spostrzeżenia na temat ludzi, życia, jej wysokie mniemanie o sobie - wszystko to sprawiało, że dogłębnie ją poznawałam, bardzo się z tą bohaterką zżywałam, a niejednokrotnie też wybuchałam śmiechem ;). Niezwykle przyjemnie było towarzyszyć Susan w zmianach jakie u niej zachodziły.
W "Kaktusie" znalazłam to co tak bardzo lubię w książkach - dobrą obyczajową bazę opartą na zawirowaniach rodzinnych (wątek okołopogrzebowy bardzo na plus), sporą dozę humoru, niekiedy bardzo inteligentnego oraz delikatnie rozwijające się uczucie pomiędzy bohaterami, których byśmy z początku do siebie w ogóle nie przypasowali.
W historii tej odnalazłam też siebie.
"Kaktus" to książka, z którą spędziłam dwa sierpniowe weekendy i która bardzo mi je umiliła.
Do sięgnięcia po tę pozycję skusiła mnie cudna okładka, którą podczas czytania często podziwiałam. Niby nie powinno się oceniać po okładce, ale cóż zrobić. Sam opis był dla mnie taki pół na pół. Jednak gdy zaczęłam czytać, wiedziałam, że to będzie "moja książka".
Polubiłam Susan,...
2021-05-10
Nie spodziewałam się po tej książce wiele. Dałam się też zwieść szarej okładce, która sugeruje, że w środku możemy znaleźć raczej mało porywającą historię.
Jakże się myliłam!
Akcja rozgrywa się w mieście Savannah w Stanach Zjednoczonych, w latach 1861-1862, kiedy trwa wojna secesyjna.
Początek powieści od razu mnie zainteresował, choć sądziłam, że historia będzie delikatnym romansikiem. Jestem uradowana, że tak się nie stało. Główna bohaterka - Keziah jawiła mi się jako delikatna, na dodatek chorowita, mimoza. Jednak szybko się okazało, że to niezwykle odważna, młoda kobieta, która potrafi walczyć zarówno o innych jak i o siebie.
Autorka stworzyła piękną historię, która pokazuje, że czasem zdarza się, iż własna rodzina nigdy nas nie zrozumie i musimy szukać szczęścia gdzie indziej, a prawdziwie mocne więzi mogą połączyć zupełnie obcych sobie ludzi, których różni wszystko, w tym kolor skóry. Pokazuje również siłę prawdziwej miłości i oddania.
Wydarzenia oscylują wokół wojny, jej konsekwencji dla ludności oraz pomocy niewolnikom, którzy pragną sprawiedliwości i wolności.
Mamy też nienachalny wątek romansowy, który bardzo mnie urzekł.
"Wyryte w sercu" to książka, która bardzo mnie wzruszyła i zaskoczyła. Czytałam ją z zapartym tchem. A doktor Micah Greyson to ideał mężczyzny...😁💕
Nie spodziewałam się po tej książce wiele. Dałam się też zwieść szarej okładce, która sugeruje, że w środku możemy znaleźć raczej mało porywającą historię.
Jakże się myliłam!
Akcja rozgrywa się w mieście Savannah w Stanach Zjednoczonych, w latach 1861-1862, kiedy trwa wojna secesyjna.
Początek powieści od razu mnie zainteresował, choć sądziłam, że historia będzie delikatnym...
2020-12-14
2018-11-18
Do tej pory moje doświadczenia z twórczością Sparksa ograniczały się wyłącznie do obejrzenia kilku ekranizacji jego powieści. Wiadomo - film to nie jest to samo, jednak daje względne pojęcie o tym co autor lubi w swoich książkach nam serwować. Jego postacie zaznają chwilowego szczęścia, nie zawsze jest im dane być ze sobą długo, a koniec historii często może nas zaskoczyć.
"Z każdym oddechem" to historia Tru i Hope, którzy spotkali się na plaży Sunset Beach we wrześniu 1990 roku.
Ona przyjechała na ślub przyjaciółki, a on - mieszkaniec Zimbabwe, zawitał do Stanów po raz pierwszy, by poznać swojego biologicznego ojca.
Grom z jasnego nieba, zrządzenie losu, czysta magia...jak wolicie możecie sobie nazwać spotkanie tej dwójki i to jak od razu ich do siebie ciągnie.
I tutaj zaczną się peany na cześć autora.
Ma on wspaniały dar przekazywania swoich pisarskich myśli. Jest to tak delikatne, lekkie, a przy tym pełne uczuć i pozbawione infantylności. Taki styl bardzo mi odpowiada.
Sparks doskonale kreuje swoich bohaterów. Nie są herosami, to normalni ludzie mający mnóstwo wad i niekiedy nie postępują tak jak byśmy sobie życzyli, kiedy czytamy ich historię.
Choć tworzy powieść o wydźwięku niemal bajkowym (jak sam na końcu stwierdza) robi to w sposób, który nie irytuje mnie aż tak bardzo.
Co do samej historii przedstawionej w tej książce...nie ogarniam, w tym momencie życiowym w jakim jestem, postępowania Hope. W głowie mi się to nie mieści, by w imię swojego marzenia być totalnie zaślepioną...
Całym czytelniczym serduszkiem natomiast pokochałam postać Tru. Jak go nie kochać? Jego list spowodował, że jedna łza (!) znalazła ujście i zrosiła mi policzek.
Czytając nie godziłam się na taki obrót spraw jaki nastąpił i choć koniec jest jaki jest, to tej wyrwy nie zdoła nic zasypać. Ale takie jest życie. Rozczarowuje i smuci, choć zdarzają się szczęśliwe chwile.
To piękna historia, ale ma gorzki posmak. 🍁
Do tej pory moje doświadczenia z twórczością Sparksa ograniczały się wyłącznie do obejrzenia kilku ekranizacji jego powieści. Wiadomo - film to nie jest to samo, jednak daje względne pojęcie o tym co autor lubi w swoich książkach nam serwować. Jego postacie zaznają chwilowego szczęścia, nie zawsze jest im dane być ze sobą długo, a koniec historii często może nas...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-02
Ta książka jest jak...🎄mięciutki kocyk, którym można się otulić...🎄słodziutka pianka marshmallow, która rozpływa się w ustach, a my mamy ochotę na jeszcze jedną...
Idealny zbiór historii na prezent świąteczny dla kobiety w każdym wieku. Opowiadania mają wspólny mianownik, którym jest kartka świąteczna, docierająca do bohaterów ze spooorym opóźnieniem. Stracone szanse, nowe początki, a przede wszystkim miłość. Ona aż wybucha z kart tych opowiadań.
8 historii - i nie było ani jednej która wywoływałaby u mnie ciary żenady! Czasami tylko trochę przewróciłam oczami, bo naprawdę ciężko było uwierzyć, że kartka mogła przybyć akurat w tym, a nie innym czasie... 😉
Najbardziej podobały mi się: "Kłębek wskazidrożek" Magdaleny Knedler oraz "Zgubione życzenie" Małgorzaty Wardy.
Ta książka jest jak...🎄mięciutki kocyk, którym można się otulić...🎄słodziutka pianka marshmallow, która rozpływa się w ustach, a my mamy ochotę na jeszcze jedną...
Idealny zbiór historii na prezent świąteczny dla kobiety w każdym wieku. Opowiadania mają wspólny mianownik, którym jest kartka świąteczna, docierająca do bohaterów ze spooorym opóźnieniem. Stracone szanse, nowe...
2021-02-19
Colleen Hoover potrafi zaskoczyć. Z romansów przeszła w bardziej mroczne klimaty, by teraz objawić nam swoją najnowszą powieść pt. "LAYLA". Znajdziemy tu elementy romansu, thrillera oraz wątek paranormalny! Gdy się o tym dowiedziałam, stwierdziłam, że to na pewno będzie katastrofa. Jednak mimo swoich obaw zaczęłam czytać i okazało się, że ta książka jest praktycznie nieodkładalna. Nie rozumiejąc zachowania głównego bohatera, szybko przemierzałam przez kolejne rozdziały, by dowiedzieć się czy aby nie ma on coś z głową. Historia zaczyna się romantycznie, w stylu Hoover, potem po jednym zdarzeniu życie postaci odmienia się i autorka wprowadza creepy sytuacje... Miałam takiego stracha, że głowa mała. Czytałam tę część książki nocą i na najmniejszy szmer dostawałam gęsiej skórki. Około 130 strony napięcie nieco opada, a my możemy zacząć jeszcze bardziej nienawidzić Leedsa i współczuć Layli. Jednak to co autorka serwuje na koniec - tego nikt się chyba nie spodziewał! Musimy swoje myślenie obrócić raz o 360 stopni i potem znów, by w finale kibicować bohaterom, którzy chcąc wreszcie zaznać spokoju, porywają się na totalnie szalony pomysł.
Nie mogę wyjść z szoku, że ta powieść przypadła mi do gustu. Chyba potrzebowałam czegoś innego, właśnie w tym stylu. Hoover świetnie połączyła różne gatunki, a efekt skłania do ekspresowego pochłaniania książki.
Colleen Hoover potrafi zaskoczyć. Z romansów przeszła w bardziej mroczne klimaty, by teraz objawić nam swoją najnowszą powieść pt. "LAYLA". Znajdziemy tu elementy romansu, thrillera oraz wątek paranormalny! Gdy się o tym dowiedziałam, stwierdziłam, że to na pewno będzie katastrofa. Jednak mimo swoich obaw zaczęłam czytać i okazało się, że ta książka jest praktycznie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie ma co owijać w bawełnę. Ten thriller mnie nie zawiódł. Autorka do 80 strony dawała sobie na wstrzymanie, ale później odpaliła lont, a napięcie rosło.
Główną bohaterkę Amy poznajemy w momencie, gdy poturbowana leży w szpitalu z urazem głowy. Nie pamięta niczego z ostatnich 6 miesięcy, a co najistotniejsze nie zdaje sobie sprawy, że ma chłopaka. Skąd się wziął w jej życiu przystojny, idealny Jack? Jak się poznali?
Mężczyzna nagle pojawia się na urodzinowym wyjeździe Amy. Czy bohaterka dzięki temu odzyska pamięć?
Muszę przyznać, że autorka wybrała ciekawe miejsce akcji, bowiem mamy tu do czynienia z domem położonym na obrzeżach Val d'Isère w Alpach. Daleko do sklepu, daleko do sąsiadów, ale jakże blisko do niebezpieczeństwa.
Śnieżna aura nie rozpieszcza naszych bohaterów i utrudnia wiele spraw.
W powietrzu zaś czuć napiętą, lekko klaustrofobiczną atmosferę tajemnicy.
Akcję ubarwiają rozdziały z Londynu, których bohaterem jest niejaki Harry.
Zakończenie jest nieco inne niż się spodziewałam. Za nie też książka dostaje ode mnie dużego plusa.
Nie ma co owijać w bawełnę. Ten thriller mnie nie zawiódł. Autorka do 80 strony dawała sobie na wstrzymanie, ale później odpaliła lont, a napięcie rosło.
więcej Pokaż mimo toGłówną bohaterkę Amy poznajemy w momencie, gdy poturbowana leży w szpitalu z urazem głowy. Nie pamięta niczego z ostatnich 6 miesięcy, a co najistotniejsze nie zdaje sobie sprawy, że ma chłopaka. Skąd się wziął w jej...