-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel11
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
Jednym z moich ulubionych seriali jest "Zaklinaczka duchów". Z chęcią więc sięgnęłam po książkę Josie Williams "Zagubiony", której głównym bohaterem jest, nieżyjący od 5 lat, Ryder. Zawieszony między życiem a śmiercią 16-latek, błąka się smutny po świecie, do czasu, gdy spotyka Maggie.
Pewien wypadek zbliża tych dwoje do siebie, jednak przy tej okazji Ryder dopuszcza się rzeczy, której nie powinien robić.
Historia opowiada o ludziach/duszach młodych, jednak myślę, że czytać ją mogą właściwie wszyscy, którym przyjdzie na to ochota. Nie jest w żadnym stopniu infantylna, więc nie będzie razić nawet najbardziej wytrawnych czytelników.
Niesie wiele uniwersalnych prawd, porusza problem samotności, która dotyka prawie każdego człowieka w mniejszym lub większym stopniu. Pokazuje jak wielkie może być pragnienie miłości i jak wielką moc ma to uczucie. Pod jego wpływem promienieje nawet najsmutniejsze oblicze.
Powieść chwyciła mnie za serce i bardzo wzruszyła, a jej końcówka zaskoczyła.
Duch i żyjąca dziewczyna - jak skończyć się może taka miłosna historia?
Jednym z moich ulubionych seriali jest "Zaklinaczka duchów". Z chęcią więc sięgnęłam po książkę Josie Williams "Zagubiony", której głównym bohaterem jest, nieżyjący od 5 lat, Ryder. Zawieszony między życiem a śmiercią 16-latek, błąka się smutny po świecie, do czasu, gdy spotyka Maggie.
Pewien wypadek zbliża tych dwoje do siebie, jednak przy tej okazji Ryder dopuszcza się...
2017-11-08
Travis miał dobre życie, kochających rodziców, wspaniałego przyjaciela i cudowną dziewczynę. Zachorował na białaczkę i zgłosił się do programu, który dawał potencjalną możliwość powrotu do życia w przyszłości. Odcięli mu głowę (którą zamrozili), resztę skremowali, a po pięciu latach przyszyli mu nowe ciało. Po połowie dekady wraca do bliskich. Przyjaciele mają 21 lat, a on wciąż 16. Czas niestety nie stał w miejscu, choć jemu tak się w pierwszej chwili wydaje. Dużo rzeczy się pozmieniało, a Travis próbuje odnaleźć się w tej dziwnej sytuacji.
Pomysł na książkę jest naprawdę świetny. Powrót do życia kiedy większość ludzi już pogodziła się z twoja śmiercią to nie lada wyzwanie.
Historia jest ciekawie przedstawiona, a styl autora przypomina mi nieco powieści Johna Greena. Jest wzruszająco, nostalgicznie, ale również bardzo zabawnie (Hatton rządzi). Akcja nie stoi w miejscu, więc czytało mi się wyśmienicie.
Travis miał dobre życie, kochających rodziców, wspaniałego przyjaciela i cudowną dziewczynę. Zachorował na białaczkę i zgłosił się do programu, który dawał potencjalną możliwość powrotu do życia w przyszłości. Odcięli mu głowę (którą zamrozili), resztę skremowali, a po pięciu latach przyszyli mu nowe ciało. Po połowie dekady wraca do bliskich. Przyjaciele mają 21 lat, a on...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Im jestem starsza tym bardziej doceniam powieści obyczajowe, które niosą z sobą historie z życia wzięte. Dają mi one niesamowity komfort i czytelniczy balans.
"Rocznica" to portret rodziny. Rodziny współczesnej, rodziny podzielonej zdradą, rodziny patchworkowej.
Długi majowy weekend to dobra okazja, by móc się spotkać. Bohaterowie powieści również mają takie plany.
Spotkanie ma odbyć się w domu, który niegdyś był pensjonatem. Piękny, choć stary, niebieski dom położony nad samiutkim morzem kryje w swoich murach moc cudownych historii, ale i dramatów.
Członkowie rodzinnego zjazdu również skrywają wiele tajemnic. Autorka pozwala na poznanie każdego bohatera i choć spędziłam z nimi tylko weekend, mam wrażenie, że znam ich na wylot. To ludzie z krwi i kości, nieprzerysowani, mający wiele wad, często irytujący, ale jak bardzo prawdziwi! Meaney ma lekki, acz niezwykle absorbujący styl, który sprawia, że historię się szybko chłonie. To była naprawdę przyjemna uczta.
Pobyt w domu przy kamienistej plaży zmieni coś w życiu każdej postaci. Pozwoli domknąć niektóre sprawy, otworzyć się na nowe, skruszy twarde mury żałoby, by wreszcie mogły popłynąć łzy. Będą nowe początki, a przy okazji coś się zakończy.
Autorka stworzyła historię niezwykle realną i bardzo mi bliską.
Im jestem starsza tym bardziej doceniam powieści obyczajowe, które niosą z sobą historie z życia wzięte. Dają mi one niesamowity komfort i czytelniczy balans.
"Rocznica" to portret rodziny. Rodziny współczesnej, rodziny podzielonej zdradą, rodziny patchworkowej.
Długi majowy weekend to dobra okazja, by móc się spotkać. Bohaterowie powieści również mają takie plany.
...
"A może Ty i ja" to druga książka Roni Loren, którą dane mi było poznać.
Głównymi bohaterami są Andy - pisarka horrorów i twórczyni podcastów o seryjnych mordercach oraz Hill - wilkołak.
Wilkołakiem nazywa go Andy ;) Tak naprawdę Hill jest niezwykle przystojnym strażakiem - rencistą. Zmaga się z niepełnosprawnością, z depresją, a jego ciało pokrywają blizny. Życie uczuciowe również się mu rozsypało i teraz prawie wszystkie dni spędza samotnie. Poznanie Andy - swojej sąsiadki i jednocześnie lokatorki, jest dla Hilla niczym powiew świeżej bryzy. Okazuje się, że wiele ich łączy (Andy także ma za sobą bolesną przeszłość) i mogą uczyć się od siebie nawzajem różnych ciekawych rzeczy ;).
Uważam, że jest to urocza para głównych bohaterów i miło spędzałam czas z nimi podczas maratonów filmowych czy sesji kulinarnych.
Między Andi i Hillem jest niesamowita chemia i nie sposób nie pałać do nich sympatią.
Autorka znów pokazuje, jak wielki wpływ mają na nas relacje z innymi ludźmi. Jak mogą nas sprowadzić na dno, ale też zmotywować do działania i realizacji marzeń.
Bohaterowie mierzą się z demonami przeszłości i mamy tutaj też motyw internetowego trollowania, które może przerodzić się w coś o wiele gorszego. Czy Andi i Hill skruszą nawzajem swoje mury, które budowali przez lata? Czy przezwyciężą swoje lęki?
Ta historia sama się czyta :) Jest w niej sporo humoru, seksu (tego akurat zbyt dużo), słodyczy, odrobina gorzkości i są też sceny, które mogą troszkę zmrozić krew w żyłach.
Polecam fanom interesujących romansów :)
"A może Ty i ja" to druga książka Roni Loren, którą dane mi było poznać.
Głównymi bohaterami są Andy - pisarka horrorów i twórczyni podcastów o seryjnych mordercach oraz Hill - wilkołak.
Wilkołakiem nazywa go Andy ;) Tak naprawdę Hill jest niezwykle przystojnym strażakiem - rencistą. Zmaga się z niepełnosprawnością, z depresją, a jego ciało pokrywają blizny. Życie uczuciowe...
Jamie to dziewczyna o dobrym sercu i czystej duszy. Spluniesz na nią, ona cię pobłogosławi. Natomiast Landon jest tym, który niestety często występuje w roli spluwającego. Może nie jest totalnie zły, ale jednak nazwałabym go kutafonem.
Jaki plan ma Bóg dla tych dwojga?
"Jesienna miłość" jest nieco bardziej młodzieżową odsłoną twórczości Nicholasa Sparksa. Zachęca do czytania już samą swą objętością, bowiem liczy sobie niewiele ponad 200 stron.
Historię opowiada nam Landon. Poznajemy wyłącznie jego perspektywę, co bywało czasami dla mnie denerwujące. Autor stworzył bowiem bohatera, którego ciężko polubić przez większą część powieści. Zastosowany zabieg polegający na bezpośrednim zwracaniu się Landona do czytelników, również zaliczam do minusów.
Ale czym byłaby książka bez wad?
Poza tymi wspomnianymi raczej ich już nie dostrzegam. Historia jest piękna, wzruszająca (co prawda łzy nie popłynęły, ale niewiele brakowało), napawająca nadzieją. Przedstawia w bardzo ładny sposób osoby wierzące w Boga i to jak głęboko potrafią pokładać w Jego woli ufność. Akcja rozgrywa się końcem lat 50. XX wieku, co również bardzo mi się podobało.
Historia Landona i Jamie to książkowy dowód na to jak wielki wpływ na nas może mieć okazywane nam przed drugiego człowieka dobro. To dowód również na to, że czasem potrzebujemy naprawdę mocnego kopa, by dojrzeć do bycia lepszymi zarówno dla innych jak i dla siebie samych oraz do okazywania wdzięczności za swoje życie. Historia uczy nas też, byśmy patrząc na drugiego człowieka, skupiali uwagę przede wszystkim na jego czynach.
Jamie to dziewczyna o dobrym sercu i czystej duszy. Spluniesz na nią, ona cię pobłogosławi. Natomiast Landon jest tym, który niestety często występuje w roli spluwającego. Może nie jest totalnie zły, ale jednak nazwałabym go kutafonem.
Jaki plan ma Bóg dla tych dwojga?
"Jesienna miłość" jest nieco bardziej młodzieżową odsłoną twórczości Nicholasa Sparksa. Zachęca do...
"Ostatnia księgarnia w Londynie" powinna stać się ulubioną książką każdego zagorzałego czytelnika. Dlaczego? Gdyż bohaterka, która z książkami nie miała nic wspólnego, dosłownie na naszych oczach zakochuje się w czytaniu. Razem z nią odkrywamy kolejne tytuły wspaniałych dzieł i towarzyszymy jej w codziennym życiu. A jest to życie niełatwe.
Realia wojenne łączą się tutaj z historią obyczajową, którą spowija delikatna woalka miłości.
Grace wraz z przyjaciółką przenoszą się do Londynu, tuż przed wybuchem II wojny światowej. Nowe miejsce, nowi ludzie, nowe problemy. Dziewczyna zostaje zatrudniona w księgarni i niestety nie jest to jej wymarzona praca, a stary, mrukliwy właściciel tym bardziej nie pomaga jej w szybszej adaptacji.
Grace jednak zaczyna się angażować w życie sklepiku, a za sprawą pewnego dżentelmena rodzi się jej miłość do literatury.
Przyjemnie spędziłam czas z tą powieścią, bowiem autorka pięknie ukazuje relacje międzyludzkie i to jak umiemy się zjednoczyć w obliczu zagrożenia i tragedii. Bohaterowie zmagają się ze stratą, z trudami życia w czasie wojny i odkrywają moc literatury - to jak potrafi łagodzić obyczaje, a nawet zepchnąć wojnę na drugi plan.
Co mi w książce przeszkadzało? Sposób w jaki autorka chciała mnie przekonać, iż Brytyjczycy to najdzielniejsi, najszlachetniejsi ludzie na świecie. Wygrali wojnę, są bohaterami itd... 😏.
Nie cierpię przesady.
Poza tym minusem - powieść naprawdę jest warta przeczytania. Wzruszyła mnie wielokrotnie.
"Ostatnia księgarnia w Londynie" powinna stać się ulubioną książką każdego zagorzałego czytelnika. Dlaczego? Gdyż bohaterka, która z książkami nie miała nic wspólnego, dosłownie na naszych oczach zakochuje się w czytaniu. Razem z nią odkrywamy kolejne tytuły wspaniałych dzieł i towarzyszymy jej w codziennym życiu. A jest to życie niełatwe.
Realia wojenne łączą się tutaj z...
Och, jak ja potrzebowałam takiej książki!
Wprost przez nią śmignęłam!
Historia zaczyna się od imprezy zorganizowanej w barze. Podczas jej trwania zbierane są datki na podróż, którą ma odbyć 55-letnia Susan. Dokąd się wybiera? Chce pojechać samochodem aż do Hodge Hills w Dakocie Północnej, które jest oddalone o 2,5 tysiąca kilometrów od jej miejsca zamieszkania.
Tam ma odbyć się egzekucja Potwora - mężczyzny, który 20 lat temu zamordował córkę Susan, 7 letnią Amy.
To ma być wyczekiwana chwila zamknięcia wielu spraw. W końcu nadejdzie moment sprawiedliwości, którego Susan tak pragnie.
Gdy kobieta wyjeżdża wreszcie z miasta, zaczynają się dziać rzeczy, których wcześniej nie brała pod uwagę.
Cóż mogę rzec? Bardzo mi się ta historia podobała. Akcja gnała jak szalona, ciągle działo się coś, co nie pozwalało mi oderwać się od lektury. Susan bywała irytująca, ale kibicowałam jej w dążeniu do prawdy. Myślałam, że zakończenie mnie rozczaruje, ale okazało się być satysfakcjonujące.
Autor zgrabnie mylił tropy i w ciekawy sposób uplótł historię z wydarzeń dziejących się obecnie i tych, które rozgrywały się w roku 2001.
Stworzył fajne kreacje bohaterów, poruszył intrygujące tematy, odrobinę też nagiął rzeczywistość.
Dzięki tym wszystkim zabiegom w książce poczułam lekki powiew świeżości. Podobał mi się też motyw naszyjnika. 😊
Och, jak ja potrzebowałam takiej książki!
Wprost przez nią śmignęłam!
Historia zaczyna się od imprezy zorganizowanej w barze. Podczas jej trwania zbierane są datki na podróż, którą ma odbyć 55-letnia Susan. Dokąd się wybiera? Chce pojechać samochodem aż do Hodge Hills w Dakocie Północnej, które jest oddalone o 2,5 tysiąca kilometrów od jej miejsca zamieszkania.
Tam ma odbyć...
"Ty i cała reszta" to książka, która przeprowadziła mnie chyba przez wszystkie możliwe uczucia, jakie czytana historia może wzbudzić w czytelniku 🤔.
Zaczęłam czytać z wielką ciekawością i od razu wpadłam jak śliwka w kompot, gdyż losy Hollyn i Jaspera po prostu mnie wciągnęły. Po ich pierwszym spotkaniu wiedziałam, że nudą wiać na pewno nie będzie.
Hollyn i Jasper niczym dwa bieguny. Ona zmaga się z nieśmiałością, a całe jej życie naznaczone jest ciągłą walką o akceptację, gdyż dziewczyna ma zespół Tourette'a.
Odnosi jednak sukcesy jako pisarka, a jej blog, na którym pisze o wydarzeniach kulturalnych jest bardzo znany.
Jasper natomiast to wulkan energii, ekstawertyk, który uwielbia grać pierwsze skrzypce. Niebywale przystojny aktor z bagażem trudnych doświadczeń.
Ta dwójka jest tak różna, ale ewidentnie ich do siebie ciągnie, a co najważniejsze mogą sobie nawzajem pomóc.
W historii stworzonej przez Roni Loren bardzo podoba mi się to, że bohaterowie potrafią ze sobą rozmawiać. Wyjaśniają sprawy między sobą, są szczerzy i widzimy ich niesamowity progres na drodze ku samospełnianiu. Historia pokazuje, że warto korzystać z pomocy innych, warto walczyć o siebie, ale przede wszystkim nie wolno dać się zaszufladkować i mimo walki o swój rozwój, nie robić rzeczy wbrew sobie i swoim przekonaniom.
Przełamanie się, szczególnie swojej nieśmiałości, jest istotne, ale warto dbać o swój komfort psychiczny.
Autorka wspaniale nakreśliła relacje między bohaterami. Przyjaźń członków zespołu improwizacyjnego, przyjaźń Cala i Hollyn oraz Andy i Hollyn, rodzące się uczucie między głównymi bohaterami... takie to było smaczniutkie!
Mam jedno zastrzeżenie do tej powieści - stanowczo za dużo w niej seksu.
Książkę oceniam jednak pozytywnie. Jest to interesujący romans z dużą dawką motywacyjną, która może czytelnika nakłonić do zmian ;)
"Ty i cała reszta" to książka, która przeprowadziła mnie chyba przez wszystkie możliwe uczucia, jakie czytana historia może wzbudzić w czytelniku 🤔.
Zaczęłam czytać z wielką ciekawością i od razu wpadłam jak śliwka w kompot, gdyż losy Hollyn i Jaspera po prostu mnie wciągnęły. Po ich pierwszym spotkaniu wiedziałam, że nudą wiać na pewno nie będzie.
Hollyn i Jasper niczym...
2021-04-02
Magiczna okładka, intrygujący tytuł, tajemniczy opis, który nie zdradza fabuły, nieznana autorka (debiutantka) - wszystko przemawiało za tym, by "Zapach domów innych ludzi" znalazł się w moich rękach.
Jak sie okazało później plusów jest więcej. Nigdy nie czytałam książki, której akcja rozgrywałaby się na Alasce. W dodatku nie pokazuje ona dzisiejszych realiów, gdyż czas wydarzeń to lata sześćdziesiąte i początek siedemdziesiątych XX wieku. Rzadko się zdarza, by akcja w książce o nastolatkach nie rozgrywała się współcześnie. Postacie bowiem są w młodym wieku - mają od 14 do 17 lat.
Głównymi bohaterami powieści, którzy wypowiadają się w swoich rozdziałach są:
- Ruth - która jest wychowywana, wraz ze swoją młodszą siostrą Lily, przez surową babcię,
- Dora - zraniona córka alkoholików,
- Hank - twardo stąpający po ziemi młodzieniec, który zastępuje braciom ojca,
- Alyce - tancerka baletowa, której na drodze do szczęścia i spełnienia stoją łososie.
Wszystkich postaci jest bardzo dużo, trzeba więc chwili, by się w nich połapać. Każda z nich ma swoją historię do opowiedzenia. Ich problemy nie są wzięte z księżyca, można w nich odnaleźć własne doświadczenia, przez co książka staje się bliższa sercu czytelnika. Autorka doskonale pokazuje jak skomplikowane są relacje międzyludzkie i jak trudno jest czasami po prostu żyć. Losy bohaterów mocno splatają się, przez co miałam wrażenie lekkiej klaustrofobii, tak jakby Alaska to była wioska, a nie potężny kawał ziemi. Tylko w tym widzę minus - w zbyt wielkiej lubości autorki do stwarzania zbiegów okoliczności.
Jednak faktycznie debiut można uznać za udany - polecam.
Magiczna okładka, intrygujący tytuł, tajemniczy opis, który nie zdradza fabuły, nieznana autorka (debiutantka) - wszystko przemawiało za tym, by "Zapach domów innych ludzi" znalazł się w moich rękach.
Jak sie okazało później plusów jest więcej. Nigdy nie czytałam książki, której akcja rozgrywałaby się na Alasce. W dodatku nie pokazuje ona dzisiejszych realiów, gdyż czas...
2020-12-02
Ta książka jest jak...🎄mięciutki kocyk, którym można się otulić...🎄słodziutka pianka marshmallow, która rozpływa się w ustach, a my mamy ochotę na jeszcze jedną...
Idealny zbiór historii na prezent świąteczny dla kobiety w każdym wieku. Opowiadania mają wspólny mianownik, którym jest kartka świąteczna, docierająca do bohaterów ze spooorym opóźnieniem. Stracone szanse, nowe początki, a przede wszystkim miłość. Ona aż wybucha z kart tych opowiadań.
8 historii - i nie było ani jednej która wywoływałaby u mnie ciary żenady! Czasami tylko trochę przewróciłam oczami, bo naprawdę ciężko było uwierzyć, że kartka mogła przybyć akurat w tym, a nie innym czasie... 😉
Najbardziej podobały mi się: "Kłębek wskazidrożek" Magdaleny Knedler oraz "Zgubione życzenie" Małgorzaty Wardy.
Ta książka jest jak...🎄mięciutki kocyk, którym można się otulić...🎄słodziutka pianka marshmallow, która rozpływa się w ustach, a my mamy ochotę na jeszcze jedną...
Idealny zbiór historii na prezent świąteczny dla kobiety w każdym wieku. Opowiadania mają wspólny mianownik, którym jest kartka świąteczna, docierająca do bohaterów ze spooorym opóźnieniem. Stracone szanse, nowe...
2016-07-28
"Prawie jak gwiazda rocka" to książka w słodkiej żółtej oprawie, której główną bohaterką jest siedemnastoletnia Amber.
Czytając opis pomyślałam, że ta historia to będzie jakieś wariactwo. Jednak po kilkunastu przeczytanych stronach stwierdziłam "wow, wspaniale się zaczyna".
Quick ma zdolność tworzenia porządnie skonstruowanych postaci i cieszę się, że on jeden nie wpycha wszędzie na siłę obrzydliwie mdłej i sztucznej, zakochanej pary. Pomimo, iż tego nie robi, jego powieści są przepełnione uczuciami i poruszają. Quick potrafi pokazać wszystko - biedę, gniew, strach, przyjaźń, niesprawiedliwość losu bez owijania w bawełnę i za to go lubię. Swoich bohaterów umieszcza na różnych szczeblach drabiny społecznej, przez co historie nie są jednowymiarowe.
W tej powieści autor stworzył cudowne charaktery postaci. Amber, ojciec Chee, szeregowiec Jackson, Joan Sędziwa, Franks, Donna - każdy z tych bohaterów jest na swój sposób idealny.
Pierwsza połowa książki bardzo mi się podobała, środek mnie zaskoczył, a koniec odrobinę za bardzo skrzył się blaskiem disnejowskich historii ;) Amber jednak, z natury dobra, okazująca to innym ludziom, zasługiwała na szczęśliwe zakończenie, nawet jeśli strony aż ociekały lukrem. Historia jest świetna, dlatego daję mocne 8.
"Prawie jak gwiazda rocka" to książka w słodkiej żółtej oprawie, której główną bohaterką jest siedemnastoletnia Amber.
Czytając opis pomyślałam, że ta historia to będzie jakieś wariactwo. Jednak po kilkunastu przeczytanych stronach stwierdziłam "wow, wspaniale się zaczyna".
Quick ma zdolność tworzenia porządnie skonstruowanych postaci i cieszę się, że on jeden nie wpycha...
2020-09-16
Samantha Young zna się na pisaniu romansów. Po książce Brittainy C. Cherry sięgnęłam po "Z dala od świateł" i wow. To było o wiele, wiele lepsze. Przede wszystkim jest tutaj konkretna historia, bohaterowie nie są amebami, a dialogi mają sens. Samantha potrafi też doskonale zbudować napięcie między główną parą postaci... tak, TO NAPIĘCIE. Po przeczytaniu tej książki miałam bardzo miłe sny 😅
"Z dala od świateł" to historia Skylar, która kiedyś była wielką gwiazdą pop-rocka, ale po przeżytych tragediach zdecydowała się odciąć od świata show biznesu. Poznajemy ją gdy zarabia graniem na ulicy, jest bezdomna i właściwie nie wie co dalej zrobić ze swoim życiem. Pewne przykre zdarzenie zmusza ją do złożenia obietnicy człowiekowi, który ratuje ją z opresji. Będzie musiała wrócić do świata, który porzuciła. Czy da radę zmierzyć się ponownie z ciemną stroną sławy? Może przy okazji odnajdzie drogę do szczęścia?
Powieść wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Porusza problem toksycznych związków, radzenia sobie z żałobą, mówi o tym jak uciążliwa bywa sława. Wielbiciele gorąch scen również będą usatysfakcjonowani.
Samantha Young zna się na pisaniu romansów. Po książce Brittainy C. Cherry sięgnęłam po "Z dala od świateł" i wow. To było o wiele, wiele lepsze. Przede wszystkim jest tutaj konkretna historia, bohaterowie nie są amebami, a dialogi mają sens. Samantha potrafi też doskonale zbudować napięcie między główną parą postaci... tak, TO NAPIĘCIE. Po przeczytaniu tej książki miałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-06-18
"Czy kiedykolwiek tak bardzo nie mogłaś się doczekać przeczytania jakiejś książki, że miałaś problem, by ją zacząć?"
Leon zadaje to pytanie Tiffy i właściwie mógłby je zadać również mnie, bo właśnie takie miałam odczucia przed rozpoczęciem "Współlokatorów". Pozytywne opinie, ten "boom" tak mnie nakręciły, że gdy już książka wpadła w moje ręce, nie potrafiłam jej zacząć. Miałam piekielnie wysokie oczekiwania względem tej historii. Liczyłam na coś co zetnie mnie z nóg i długo nie będę się mogła otrząsnąć. Taki książkowy romans na całe życie.
Tiffy musi odejść z mieszkania swojego eks, szuka mieszkania i jest spłukana. Leon za to szuka dodatkowego dochodu, by móc pomagać bratu, który odbywa karę pozbawienia wolności. Tiffy to szalona i kolorowa redaktorka, Leon to cichy pielęgniarz. Mężczyzna wpada na pomysł, by poszukać kolejnego najemcy do mieszkania, w którym mieszka. Sam spędza weekendy i noce poza domem, więc druga osoba miałaby wtedy jego pokój i łóżko do dyspozycji. Chętną do dzielenia mieszkania jest Tiffy. Dwójka podpisuje umowę, ale jest jeden niepisany warunek (wymyślony przez dziewczynę Leona - Kay) - nie mogą się nigdy spotkać.
Jednak nasza główna para bohaterów zaczyna się ze sobą porozumiewać za pomocą karteczek samoprzylepnych, robią też sobie wzajemnie dobrze poprzez przygotowanie pyszności (Tiffy piecze ciasta, Leon gotuje boskie obiady).
Okazuje się, że mogą sobie wzajemnie pomóc. Jak? Przekonajcie się sami.
Zarówno Tiffany jak i Leon mają masę problemów, które zbliżają ich do siebie.
Autorka pisze lekko, z humorem.
Historia porwała mnie totalnie od połowy książki. Wtedy przepadłam. Kibicowałam bardzo bratu Leona w walce o sprawiedliwość, uśmiechałam się też, gdy na "scenę" wkraczała nasza dwójka. Liczyłam na to, że Tiffy wyrwie się spod panowania "króla" Justina, trzymałam kciuki za to, by Leon wziął sprawy w swoje ręce itd.... 😁
Czasami historia trochę mnie irytowała, szczególnie te zachwyty wszystkich bohaterów nad Tiffy.
"Współlokatorzy" to książka bardzo dobra, pachnąca pomysłowością, z dużą dawką humoru. Spodziewałam się jednak, że dostanę palpitacji serca podczas czytania, a te nie wystąpiły. Liczyłam na mocnego kopa miłości prosto w bebechy, a to był lekki, choć uroczy kuksaniec.
"Czy kiedykolwiek tak bardzo nie mogłaś się doczekać przeczytania jakiejś książki, że miałaś problem, by ją zacząć?"
Leon zadaje to pytanie Tiffy i właściwie mógłby je zadać również mnie, bo właśnie takie miałam odczucia przed rozpoczęciem "Współlokatorów". Pozytywne opinie, ten "boom" tak mnie nakręciły, że gdy już książka wpadła w moje ręce, nie potrafiłam jej zacząć....
2020-04-04
Wyobraź sobie, że jesteś młodą kobietą. Straciłaś ojca, dwóch braci, Twoja siostra jest na drugim końcu świata, a matka choruje i ma do Ciebie ciągle pretensje oraz żal. Nadarza się okazja, by pomóc siostrze w opiece nad dzieckiem i ocalić strzępy rodziny. Grace wyrusza w podróż do Kanady, ale tego co czeka tam na nią, kompletnie się nie spodziewa.
"Najlepsze chęci" to historia, która dowodzi, że często to kobiety mają większe jaja niż faceci. To one biorą sprawy w swoje ręce, kiedy mężczyźni kierują się dziwnymi pobudkami rujnując wszystko naokoło. Powieść pokazuje, że pozycja w świecie, majątek nie gwarantują szczęścia, a wręcz przeciwnie prowadzą często do zguby. Walka o "dobre imię" rodu może spowodować, że piękne i szlachetne uczucia zostaną zdeptane.
Jeśli chodzi o bohaterów, to Grace i Virginia są zdecydowanie moimi faworytkami. Mason doskonałe nakreśliła rozwijającą się między nimi przyjaźń. Kobiety rządzą zdecydowanie w tej książce. Autorka w ciekawy sposób pokazała całą paletę charakterów postaci i okazało się po raz kolejny, że żaden człowiek nie jest w swym postępowaniu czarno-biały, ale przecież liczy się najbardziej to, żeby potrafić przyznać się do błędu, umieć wybaczyć, a przede wszystkim zawsze kierować się najlepszymi chęciami.
Wyobraź sobie, że jesteś młodą kobietą. Straciłaś ojca, dwóch braci, Twoja siostra jest na drugim końcu świata, a matka choruje i ma do Ciebie ciągle pretensje oraz żal. Nadarza się okazja, by pomóc siostrze w opiece nad dzieckiem i ocalić strzępy rodziny. Grace wyrusza w podróż do Kanady, ale tego co czeka tam na nią, kompletnie się nie spodziewa.
"Najlepsze chęci" to...
2020-03-08
"Wszystko co wiem o miłości" to historia bardzo zabawna, szczera, ale jest w niej wiele momentów, które skłaniają do refleksji, a nawet wzruszają. Ogromną rolę odrywa w niej temat przyjaźni, kobiecej solidarności, poznawania siebie, doceniania własnej osoby. Nikt nie da nam siły i chęci do życia, jeśli same w siebie nie uwierzymy. Powiedz sobie, że, taka jaka jesteś, wystarczysz. Nie musisz zmieniać się dla innych, nie musisz wchodzić z przymusu w role narzucone przez społeczeństwo, jeśli tego nie czujesz.
💣
Ojjj... Początki z tą książką były niebywale trudne. Nie rozumiałam zachowania nastoletniej i wchodzącej w dorosłość Dolly. Odkąd skończyła 10 lat lubiła sobie golnąć, więc nie ma innych słów na jej określenie jak "młodociana alkoholiczka".
Kwestie seksualne przemilczę, bo tutaj też bohaterka sobie ostro poczyniała.
NA SZCZĘŚCIE mamy tutaj do czynienia z przemianą. Nic więcej nie napiszę, ale naprawdę warto przecierpieć nastoletnie lata Dolly, by potem towarzyszyć jej na drodze ku...
"Wszystko co wiem o miłości" to historia bardzo zabawna, szczera, ale jest w niej wiele momentów, które skłaniają do refleksji, a nawet wzruszają. Ogromną rolę odrywa w niej temat przyjaźni, kobiecej solidarności, poznawania siebie, doceniania własnej osoby. Nikt nie da nam siły i chęci do życia, jeśli same w siebie nie uwierzymy. Powiedz sobie, że, taka jaka jesteś,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-02-08
"Nikomu nie powiem" przedstawia obraz rodziny. Rodziny rozbitej, poranionej, w której tajemnica ściga tajemnicę, a sekret sekretem pogania. Ryan, Margaux, Mary, Liddie i Kate oraz gdzieś tam na uboczu, ale zawsze obecny Sean. Dorośli ludzie, którzy spotykają się, by uczcić pamięć państwa MacAllister, rodziców, właścicieli obozu Camp Macaw oraz by poznać ich ostatnią wolę. Więzi łączące rodzeństwo MacAllister zawsze były dosyć cienkie, ale 20 lat temu stały się niczym delikatne nitki babiego lata. Tragedia - śmierć Amandy naznaczyła każde z nich na swój sposób. Teraz muszą znaleźć mordercę. Taki tam testamentowy wymóg 😀
Siedzą sobie więc trzy dni w obozie, dochodzi do różnych scen, wychodzi na jaw to i owo, każdy jest podejrzany... i tak to się kręci. Ci ludzie to zbieranina dziwnych osobowości. Nie polubiłam żadnego bohatera. Z początku, typując winnego morderstwa, brałam pod uwagę większość postaci. Jednak im dalej w las tym krąg się zawężał i końcówka nie była mega zaskoczeniem. Autorka ciekawie opisała skomplikowane relacje między bohaterami, a wybór dzikiego obozu jako miejsca akcji to zdecydowanie dobry pomysł.
"Nikomu nie powiem" przedstawia obraz rodziny. Rodziny rozbitej, poranionej, w której tajemnica ściga tajemnicę, a sekret sekretem pogania. Ryan, Margaux, Mary, Liddie i Kate oraz gdzieś tam na uboczu, ale zawsze obecny Sean. Dorośli ludzie, którzy spotykają się, by uczcić pamięć państwa MacAllister, rodziców, właścicieli obozu Camp Macaw oraz by poznać ich ostatnią wolę....
więcej mniej Pokaż mimo to2020-01-26
Książka ta długo nie potrafiła mnie skusić bym po nią sięgnęła. Ostatnio jednak, zupełnie przypadkiem, zaczęłam ją kartkować. Przeczytanie jej było bardzo dobrą decyzją, gdyż fajna lektura przeleciałaby mi koło nosa.
Przypadkowi ludzie otrzymują kartkę urodzinową z zaproszeniem do gry. Dlaczego przypadkowi? Kompletnie nic ich nie łączy. Obydwie płcie, różne zawody, odmienny status społeczny, inny wiek...
Jest jednak coś, głęboko ukryte. Coś co można zakamuflować. By się dowiedzieć co to takiego musicie przeczytać książkę. W jakim celu powstała gra? To zagadka, którą z przyjemnością rozwiązywałam razem z doktor Augustą Bloom i detektywem Marcusem Jamesonem.
Zaczynają oni prowadzić prywatne dochodzenie, gdyż w sprawę zamieszana jest jedna ze znajomych mężczyzny. Później jednak gra zaczyna się toczyć o najwyższą stawkę i nasza dwójka potrzebuje wsparcia policji.
Ten thriller niezmiernie mnie zaintrygował. Obok śledztwa mamy fragmenty z pewną młodziutką dziewczyną, której zachowanie mrozi krew w żyłach. Postać Saraphine jest bardzo interesująca.
Czy coś może łączyć te dwie sprawy? Ja się dałam wyprowadzić autorce w pole. Bardzo polecam!
Książka ta długo nie potrafiła mnie skusić bym po nią sięgnęła. Ostatnio jednak, zupełnie przypadkiem, zaczęłam ją kartkować. Przeczytanie jej było bardzo dobrą decyzją, gdyż fajna lektura przeleciałaby mi koło nosa.
Przypadkowi ludzie otrzymują kartkę urodzinową z zaproszeniem do gry. Dlaczego przypadkowi? Kompletnie nic ich nie łączy. Obydwie płcie, różne zawody, odmienny...
2020-01-04
"Maybe Someday" to powieść, którą miałam przeczytać już dawno temu, ale dopiero teraz mnie prawdziwie sobą skusiła.
To jest kolejna bardzo dobra książka Colleen Hoover.
Stworzyła galerię ciekawych postaci, z Ridgem i Sydney na czele. Historię okrasiła dużą ilością humoru, w którym to przoduje Warren. Z niezwykłą delikatnością opisała rozwój znajomości głównych bohaterów. Byłam poruszona jak oddała krok po kroku ich rozterki, wszystkie trudności z jakimi się zmagali, ale też piękno głębokiej więzi jaka ich połączyła.
W książce ogromną rolę odgrywa muzyka. To ona właśnie sprawiła, że nasi bohaterowie się poznali. Momenty tworzenia i słuchania były przepiękne 😍
"Maybe Someday" to powieść, którą miałam przeczytać już dawno temu, ale dopiero teraz mnie prawdziwie sobą skusiła.
To jest kolejna bardzo dobra książka Colleen Hoover.
Stworzyła galerię ciekawych postaci, z Ridgem i Sydney na czele. Historię okrasiła dużą ilością humoru, w którym to przoduje Warren. Z niezwykłą delikatnością opisała rozwój znajomości głównych bohaterów....
2020-01-13
"Iskierka nadziei" jest dowodem na to, że ja bardzo lubię czytać historie świąteczne, ale niekoniecznie w grudniu. Zaczęłam ją już jakiś czas temu, ale bożonarodzeniowa presja nie pozwoliła jej od razu skończyć.
Ostatnio wróciłam do tej, ciepłej jak kocyk z polaru, powieści i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że ją polecam.
W książce poznajemy 11-letniego Tomka, który przez przypadek trafia na działki i spotyka starszą kobietę, od której otrzymuje pomoc po bolesnym upadku. Obydwoje nie powinni przebywać tam w ten mroźny grudniowy czas, a tajemnice jak wiemy zbliżają ;) Ta dwójka i ich pogłębiająca się relacja da początek świątecznym cudom jakie połączą i zmienią życie wielu osobom.
Świetna jest to powieść, bo pokazuje, że wystarczy jeden dobry impuls, by totalnie zmienić swoje, czasem kompletnie zrujnowane życie. Każdy zasługuje na drugą szansę, ale musi pokazać, że mu zależy. Z tej książki wylewa się dobro i jeśli brakuje Wam śniegu, to "Iskierka nadziei" zaspokoi te pragnienia. Białego puchu jest tu pod dostatkiem. Myślę, że autorka w ciekawy sposób zwieńczyła losy bohaterów bez niepotrzebnej tony lukru. Jeśli miałabym się do czegoś lub kogoś przyczepić to do Tomka. Zbyt idealny jest ten chłopiec ;) Jednak 14-letnia Magda nadrabia tutaj za niego w kwestii buntu, więc się wyrównuje.
"Iskierka nadziei" jest dowodem na to, że ja bardzo lubię czytać historie świąteczne, ale niekoniecznie w grudniu. Zaczęłam ją już jakiś czas temu, ale bożonarodzeniowa presja nie pozwoliła jej od razu skończyć.
Ostatnio wróciłam do tej, ciepłej jak kocyk z polaru, powieści i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że ją polecam.
W książce poznajemy 11-letniego Tomka, który...
Książka dorwana zupełnym przypadkiem, ale widocznie była mi pisana, gdyż pochłonęła mnie od samego początku.
Mamy tutaj historie dwóch kobiet, Pilar i Calisty.
Bohaterki różni wiele rzeczy, m.in. wiek, pochodzenie... Ale łączy to, że ma pewnym etapie życia zakochały się w starszych od siebie mężczyznach.
Obydwie skrzywdzone, cierpiące postanawiają mimo wszystko walczyć o swój spokój i szczęście.
Czas akcji to lata od 70. do późnych 80.
To było dla mnie na plus, gdyż lubię się choć odrobinę cofnąć w czasie i zapomnieć o smartfonach i innych "zaletach" teraźniejszości.
Miejsca akcji to m.in. Dublin, Limassol, Madryt i Estremadura. Ciekawe połączenie i przede wszystkim nienudne.
W tło autorka delikatnie wplotła wydarzenia historyczne, które w żadnym stopniu nie dominują książki.
Autorka stworzyła bohaterki z krwi i kości, które są silne nawet w swojej bezsilności. Zakochują się, doświadczają przemocy, mierzą ze stratą, przeżywają rozczarowania, przełamują własne bariery, szukają szczęścia, popełniają błędy...
Polecam 🌹
Książka dorwana zupełnym przypadkiem, ale widocznie była mi pisana, gdyż pochłonęła mnie od samego początku.
więcej Pokaż mimo toMamy tutaj historie dwóch kobiet, Pilar i Calisty.
Bohaterki różni wiele rzeczy, m.in. wiek, pochodzenie... Ale łączy to, że ma pewnym etapie życia zakochały się w starszych od siebie mężczyznach.
Obydwie skrzywdzone, cierpiące postanawiają mimo wszystko walczyć o...