-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać1
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant6
Biblioteczka
2004-12-04
2009
2004-02
2019-12-03
2019-11-17
2019-07-30
Gady fascynowały mnie od zawsze, jednak w przeciwieństwie do innych zwierząt- ssaków, ptaków czy ryb, bliższą styczność miałam jedynie z żółwiami. Jeśli chodzi o jaszczurki (o wężach nie wspominając) czuję się laikiem, a od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie kupno niedużej jaszczurki. Ta książka jest dla amatorów takich jak ja. Pokazowe zdjęcia najczęściej spotykanych gatunków, podstawowe, dość skąpe dane, jednak dzięki opisowi i zdjęciom można już nauczyć się rozróżniać np scynka krokodylego od szyszkowca ;-). Ci, którzy poznali gady lepiej, raczej nie znajdą tutaj nic ciekawego. Książka ta skierowana jest do początkujących miłośników gadów, może też stanowić mini-leksykon. Mnie najbardziej podobały się zdjęcia przeróżnych jaszczurek, których opisy stanowią dużą część książki, a także kilka pokazanych gatunków żółwi, które znałam wcześniej i które są moimi ulubionymi gadami.
Gady fascynowały mnie od zawsze, jednak w przeciwieństwie do innych zwierząt- ssaków, ptaków czy ryb, bliższą styczność miałam jedynie z żółwiami. Jeśli chodzi o jaszczurki (o wężach nie wspominając) czuję się laikiem, a od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie kupno niedużej jaszczurki. Ta książka jest dla amatorów takich jak ja. Pokazowe zdjęcia najczęściej spotykanych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-08
Książka, choć wydana w latach 80-tych XX wieku, wciąż okazuje się przydatna dla tych, krórzy- tak jak ja- interesują się roślinami. Palmy ostatnio przeżywają wielki "comeback", coraz częściej można je zobaczyć zarówno w sprzedaży, jak w domach , wśród innych roślin. A są to rośliny dość szczególne i bywa, że wymagające. W literaturze ogólnej potraktowane nieco po macoszemu, w tej niewielkiej książce możemy dokładnie poznać ich gatunki- jedyną wadą jest brak dobrej jakości zdjęć, jednak to już nie wina Autorki. Jeśli chodzi o wymagania tych pięknych drzew, pani Witkowska opisała je doskonale, nie wkładając wszystkich palm do jednego worka- jak to czasem bywa w innych publikacjach. Książka dla każdego, kto na poważnie zajmuje się roślinami. Wydanie jej w trudnych latach 80-tych zasługuje na dodatkową "gwiazdkę"- wiedza Autorki jest naprawdę duża, co w dobie "przed internetem" wymagało niewymiernie więcej wysiłku w zdobywaniu informacji. Polecam.
Książka, choć wydana w latach 80-tych XX wieku, wciąż okazuje się przydatna dla tych, krórzy- tak jak ja- interesują się roślinami. Palmy ostatnio przeżywają wielki "comeback", coraz częściej można je zobaczyć zarówno w sprzedaży, jak w domach , wśród innych roślin. A są to rośliny dość szczególne i bywa, że wymagające. W literaturze ogólnej potraktowane nieco po macoszemu,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-24
W numerze 2/2019 mojego ulubionego czasopisma nie znalazłam niestety nic o ptakach które sama hoduję, jednak kilka artykułów zainteresowało mnie. Najbardziej chyba opis kanarka rasy Stafford, który w naszym kraju jest właściwie niespotykany, ciężko też znaleźć mi było dotąd informacje o nim. Jednak wyobrażałam go sobie zupełnie inaczej, myślałam też że jest to starsza rasa.
Drugim ciekawym (dla mnie) artykułem okazał się ten o rozellach słomkowych. Już jakiś czas temu zainteresował mnie ten gatunek rozelli, dziwi mnie tylko, dlaczego jest tak mało popularny. Rozella słomkowa podoba mi się znacznie bardziej niż np. królewska, żółtolica i tak samo jak białolica. W artykule opisano tryb życia tego gatunku w Australii, jego wymagania w niewoli, przedstawiono także na zdjęciach wyhodowane mutacje barwne (oraz transmutację, z czerwoną głową i podogoniem). Jako że jest to ptak, którego w Polsce może posiada kilka osób, z ciekawością dowiedziałam się więcej na temat niedocenianego gatunku rozelli.
Muszę jednak przyznać, że w innych numerach było więcej ciekawych dla mnie artykułów, tak więc zabieram się za numer 3/2019, który niedawno dostałam.
Oczywiście moje uwagi są subiektywne- jako źródło wiedzy "Nowa Exota" jest najbardziej aktualnym i kompetentnym źródłem, jakie istnieje, polecam je więc zarówno początkującym hodowcom, jak i tym bardziej zaawansowanym.
W numerze 2/2019 mojego ulubionego czasopisma nie znalazłam niestety nic o ptakach które sama hoduję, jednak kilka artykułów zainteresowało mnie. Najbardziej chyba opis kanarka rasy Stafford, który w naszym kraju jest właściwie niespotykany, ciężko też znaleźć mi było dotąd informacje o nim. Jednak wyobrażałam go sobie zupełnie inaczej, myślałam też że jest to starsza...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-28
Zawsze, dostając nowy numer tego pisma (prenumeruję je od kilku lat), z niecierpliwością sięgam, by zobaczyć co tym razem autorzy mają do zaoferowania. Już przeglądając spis treści szczególnie zainteresowały mnie- ze względu na hodowane gatunki- dwa, może trzy artykuły. Pierwszym artykułem, jaki mnie zaintrygował, były rozważania czeskiego autora nad charakterem dziedziczenia intensywności pióra u kanarków. Sprawa bardzo ciekawa, która nurtuje mnie od wielu lat i mam poczynione pewne obserwacje. Artykuł zapowiadał się ciekawie- porównanie wiadomości z różnych źródeł, wnioski własne, wykresy... Niestety, na końcu, poza oczywistym stwierdzeniem, że kanarek A skrzyżowany z kanarkiem B da potomstwo A i B nic więcej (dla niewtajemniczonych: to wie początkujący hodowca). Wiele pytań, sporo tez, niestety zabrakło odpowiedzi, o uzasadnienieniu nie wspominając. Jednak z ciekawością przeczytam następną część działu "Genetyczne paradoksy", choć jak na razie nie widzę związku pomiędzy częścią pierwszą a drugą (w tym numerze jest część druga). Cieszy mnie jednak to, że zaczyna się mówić głośno o sprawach mniej oczywistych- jeszcze kilka lat temu nikt nie chciał mi uwierzyć, że mam kanarki AB (miały one budowę pióra kanarka intensywnego A, natomiast barwę- taką jak u kanarków typu B- nieintensywnych). Podziwiam Autora, iż zdobył się na odwagę publikując ten tekst, jednak moim zdaniem jest on jeszcze niedopracowany. W dodatku nie wspomina się tutaj o trzecim typie upierzenia- C- kanarkach mozaikowych. Poza tym w kilku miejscach nie zgadzam się z Aurorem- są to jednak drobne błędy, takie jak nazywanie kanarków szczególnie "jasnych" (mocno oszronionych) terminem kość słoniowa- tymczasem nazwa ta jest przetłumaczoną na polski mutacją ivory spotykaną u kanarków, która owszem, powoduje rozjaśnienie koloru, jednak nie ma NIC wspólnego z intensywnością pióra. Tego typu błędy, osobie robiącej pierwsze kroki w nauce o mutacjach i hodowli kanarków, może nieźle namieszać w głowie (!). Nie zgadzam się też z Autorem, że faktor upierzenia dzikich kanarków jest nieobecny u tych hodowlanych. Natura ma to do siebie, że gdy nie "zadziałają" mutacje, wraca do formy pierwotnej, na stałe zapisanej w DNA każdego organizmu.
Drugi temat "dla mnie"- artykuł o australijskim kanarku gładkogłowym- to zaledwie cztery zdjęcia i trochę więcej niż ¼ strony tekstu. Jednak najważniejsze rzeczy są napisane, a poznawanie ras niedostępnych u nas zawsze mnie interesuje.
Artykuł dla początkujących- o warunkach niezbędnych do sukcesu w hodowli amadyn wspaniałych- myślałam że nie przyniesie nic nowego. A jednak! Już jakiś czas temu zastanawiało mnie, dlaczego hodowcy tych pięknych ptaków utrzymują wysoką wilgotność powietrza, skoro amadyńce żyją na południu Australii? Narzekają na choroby worków powietrznych, obwiniając zeberki (jeżeli ktoś je także ma), tymczasem amadyny nie lubią dużej wilgotności powietrza- wymieniona jest jako jeden z chorobotwórczych czynników. Takie to proste, wystarczyłoby poczytać o naturalnym biotopie tych ptaków, zamiast powielać błędy poprzedników...
Ciekawy artykuł o nimfach mutacji pastelface- pastelowogłowej lub bladogłowej po polsku (ja skłaniam się ku pierwszej nazwie). To kolejna mutacja nimf dotycząca głowy (mamy już białogłową i żółtolicą oraz formę nominalną). Nie tak atrakcyjna jak białogłowa, ale w niektórych kombinacjach ma swój subtelny urok. Przydatne są tutaj wskazówki, jak odróżnić nimfę pastelowogłową od żółtolicej- gdyż przy tej pierwszej mutacji lica także zmieniają kolor z pomarańczowego na niemal żółty.
Ponadto numer zawiera ciekawy tekst o udanym odchowie rzadkiego gatunku kakadu (filipińskiej), informacje o podgatunku senegalki- afrykance senegalskiej czerwonobrzuchej, obszerny i pięknie ilustrowany zdjęciami artykuł o błyszczakach z rodzaju Lamprotornis- widziałam te ptaki u znajomego (błyszczaki indygo), ale widok na zdjęciu samca błyszczaka ametystowego odebrał mi mowę... Porady dla hodowców pelikanów i artykuł poglądowy o kusaczach, a także wieści z naszego podwórka i tych nieco dalszych- m.in. ciekawy wywiad z hodowcą mutacyjnych aleksandrett i kilku innych gatunków, jednak tutaj największe wrażenie robią zdjęcia ptaków pana S. Bastiaana, a także artykuł o rozwoju zarodka w jaju. Zawsze czytam tę gazetę od deski do deski, gdyż jest to obecnie jedyne czasopismo w całości poświęcone hodowli ptaków wszelkiego rodzaju. W środku jak zwykle wkładka z ogłoszeniami- niestety, zauważyłam tutaj, że niektórzy zamieszczają ogłoszenia w każdym numerze, nie mając na sprzedaż wymienionych ptaków- przekonałam się o tym osobiście. Jednak reklama jest darmowa...
Polecam tę gazetę każdemu, kto na poważnie traktuje swoją pasję- osobiście kupiłam nawet numery archiwalne swojego czasu.
Zawsze, dostając nowy numer tego pisma (prenumeruję je od kilku lat), z niecierpliwością sięgam, by zobaczyć co tym razem autorzy mają do zaoferowania. Już przeglądając spis treści szczególnie zainteresowały mnie- ze względu na hodowane gatunki- dwa, może trzy artykuły. Pierwszym artykułem, jaki mnie zaintrygował, były rozważania czeskiego autora nad charakterem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-22
Książka ta to właściwie leksykon rodziny, jaką są storczyki (Orchidaceae). Brak tutaj ogólnych wiadomości dotyczących pielęgnacji storczyków. Autor pisząc tę książkę, skupił się bardziej na roli Orchidei w świecie roślin, niż na hodowli storczyków w warunkach domowych, choć przy każdym z opisanych rodzajów zamieścił skrótowe wiadomości nt. pielęgnacji: od rodzaju naczynia, w jakim roślina powinna rosnąć (od tradycyjnych doniczek po inne, bardziej wyszukane- np. koszyki na epifity), przez temperatury, jakich dany storczyk potrzebuje w ciągu roku, ilość wody, jaką jest mu potrzebna i nasłonecznienie. Autor opisał ponad 350 poznanych obecnie rodzajów orchidei, w tym część z nich podzielił na mniejsze grupy, w zależności od różnic, jakie uważał za stosowane. Z punktu naukowego jest to na pewno dzieło warte uwagi. Cieszy mnie posiadanie we własnej biblioteczce kompletnego spisu poznanych dotąd storczyków. Piszę "obecnie"- gdyż jak się ze zdziwieniem dowiedziałam, wciąż istnieje wiele gatunków nie poznanych i nie opisanych przez botaników, a więc storczyki są swoistą terra incognita dla botaników i podróżników. Mnie te piękne rośliny urzekły już prawie 10 lat temu i wciąż mi się nie nudzą- przeciwnie, nauczyłam się dostrzegać subtelne różnice, kiedy storczyki sygnalizują stanem liści czy korzeni, że coś jest nie tak- w przeszłości przez tego typu niedopatrzenia straciłam wiele tych roślin.
Książka obowiązkowa dla każdego wielbiciela storczyków.
Książka ta to właściwie leksykon rodziny, jaką są storczyki (Orchidaceae). Brak tutaj ogólnych wiadomości dotyczących pielęgnacji storczyków. Autor pisząc tę książkę, skupił się bardziej na roli Orchidei w świecie roślin, niż na hodowli storczyków w warunkach domowych, choć przy każdym z opisanych rodzajów zamieścił skrótowe wiadomości nt. pielęgnacji: od rodzaju naczynia,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-11
Mam tę książkę już ładnych kilka lat, a sięgam po nią regularnie co jakiś czas. Z tego samego powodu zdecydowałam się dodać opinię (dotąd była tylko jedna) i polecić tę pięknie wydaną, grubą, w formie albumu i formatu A4, z kredowym papierem publikację każdemu, kto interesuje się roślinami mniej czy bardziej. Tę książkę na tle większości leksykonów wyróżnia bardzo wiele- w pozytywnym sensie. Zawiera opisy naprawdę niesamowicie dużej liczby gatunków czy rodzai roślin pokojowych lub balkonowych. Ostatnio, szukając wiadomości nt. Tillandsi (oplątwy), po szczątkowych opisach w internecie, zajrzałam do tej książki- i niespodzianka- rodzaj opisany dokładnie, z podziałem na oplątwy szare i zielone (!). Taka sytuacja zdarzyła mi się już nie pierwszy raz, jednak jako że oplątwy są niezbyt popularne i traktowane raczej jako ciekawostka, nawet nie pomyślałam, że w mojej właściwie jedynej książce nt. kwiatów doniczkowych może coś o nich być (piszę "jedynej", gdyż odkąd ją mam nie korzystam z innych, mniej kompetentnych książek). Odkąd mam tę książkę, biblioteczkę związaną z roślinami wzbogacam tylko o książki o wąskich grupach czy rodzinach roślin (np o storczykach, sukulentach i kaktusach itd.). Ponadto zawiera mnóstwo porad ogólnych oraz zawiera zdjęcia, na których widać jak pomysłowo można wykorzystać zieleń we wnętrzu.
Polecam!
Mam tę książkę już ładnych kilka lat, a sięgam po nią regularnie co jakiś czas. Z tego samego powodu zdecydowałam się dodać opinię (dotąd była tylko jedna) i polecić tę pięknie wydaną, grubą, w formie albumu i formatu A4, z kredowym papierem publikację każdemu, kto interesuje się roślinami mniej czy bardziej. Tę książkę na tle większości leksykonów wyróżnia bardzo wiele- w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to1990
Książkę tę dostałam kiedy chodziłam do mlodszych klas podstawówki- już wtedy zwierzęta były moja pasją. Z zainteresowaniem rozwiązywałam zagadki i patrzyłam, jakie osiągam wyniki.
Dziś ponownie przejrzałam tę książkę. Ciekawe, jak inaczej człowiek dorosły odbiera wszystko co- wydawałoby się- znał. Zagadki są na różnym poziomie, niektóre rozwiązania przychodziły mi bez trudu, z kolei inne miały tzw "gwoździa".
Drugą, grubszą część książki zajmują odpowiedzi na zagadki i ich wyjaśnienie. Tutaj właśnie spotkała mnie największa niespodzianka, której nie doceniałam jako dziewczynka, chcąca ambitnie zgadywać i sprawdzać, czy miała rację (a tym samym sprawdzać co wie). Tym razem fragmenty, w których Autorka opisuje fenomeny przyrody, zoologii, zaciekawił mnie o wiele bardziej- w tzw "odpowiedziach" opisanych jest mnóstwo ciekawostek dotyczących królestwa zwierząt.
Książkę tę dostałam kiedy chodziłam do mlodszych klas podstawówki- już wtedy zwierzęta były moja pasją. Z zainteresowaniem rozwiązywałam zagadki i patrzyłam, jakie osiągam wyniki.
Dziś ponownie przejrzałam tę książkę. Ciekawe, jak inaczej człowiek dorosły odbiera wszystko co- wydawałoby się- znał. Zagadki są na różnym poziomie, niektóre rozwiązania przychodziły mi bez...
2001
2019-04-07
Bardzo cenię sobie to czasopismo, jedyne w Polsce o tematyce hodowli ptaków egzotycznych. Dzięki niemu mam okazję pogłębiać swoją wiedzę i poznawać gatunki ptaków, które dotąd znałam jedynie ze zdjęcia.
W numerze szóstym z roku 2018 najbardziej zainteresowały mnie trzy artykuły: o ryżowcu wystawowym (akurat mam ptaki tego gatunku, jednak dążenie w ostatnich latach do tworzenia u każdego gatunku "formy wystawowej" ma swoje minusy- tak więc osobiście wolę ptaki normalnej wielkości, za to chętnie w różnych mutacjach barwnych) oraz o kanarkach rasy Vectis. Vectis to nieuznany przez C.O.M. lizard z koronką, jednak artykuł ten tylko pobieżnie porusza problem z tymi lizardami z koronką. Trzecim artykułem który mnie zainteresował był pierwszy z serii "Paradoksy genetyczne u kanarków". Hoduję kanarki, a genetyką jest moją pasją, obejmującą wszystkie gatunki (głównie ptaków, ale nie tylko). Autor poruszył niezmiernie ważny problem, o którym coraz więcej mówi się w towarzystwie hodowców kanarków, a mianowicie kanarki o lipochromie mozaikowym. Dotąd mozaiki są przypisywane tam, gdzie kanarki intensywne i nieintensywne- jednak po jakimś czasie, gdy kanarki te stały się bardziej popularne, zaczęto zauważać, że nie można wsadzać do jednego worka ptaków różniących się budową pióra oraz ptaków, które mają inaczej rozłożony rysunek. I tutaj zaczyna się snucie rozmaitych teorii- Autor porusza właśnie ten temat i jak dotąd, zgadzam się z nim na całej linii, z niecierpliwością czekając na następny artykuł z tego cyklu (tym bardziej, że sama hoduję kanarki mozaikowe i mam pewne obserwacje na temat dziedziczenia zarówno intensywności, jak i rysunku mozaiki u kanarków). Wszystkich hodowców kanarków gorąco namawiam do przeczytania tego artykułu.
W numerze tym jest rzecz jasna o wiele więcej ciekawych tematów, ale skupiłam się na tych, które są mi najbliższe.
Na uwagę zasługuje także dział dotyczący zdrowia naszych ptaków, omawiający choroby mogące się pojawić. Artykuł o świergotce seledynowej pokazuje jej przepiękne mutacje- jako że świergotkami się nie zajmuję, byłam zaskoczona, że udało się wyhodować mutację oranżową (w końcu forma nominalna jest zielona, tak jak u papużki falistej np.).
Dodam jeszcze, że wszystkie artykuły w "Exocie" są pisane przez ludzi z olbrzymią wiedzą, cieszących się opinią ekspertów w towarzystwie hodowców. Nie jest to gazeta dla początkujących hodowców, choć jeśli zaczną czytać zamieszczone tutaj artykuły, szybko podniesie się poziom ich wiedzy. Polecam z całego serca- swojego czasu sama wiele się nauczyłam m.in. z tej gazety- informacje zamieszczone w internecie często są niekompetentne lub szczątkowe. Kto chce wiedzieć więcej- niech szuka informacji w fachowej literaturze, a "Nowa Exota" jak najbardziej do takich publikacji należy.
Bardzo cenię sobie to czasopismo, jedyne w Polsce o tematyce hodowli ptaków egzotycznych. Dzięki niemu mam okazję pogłębiać swoją wiedzę i poznawać gatunki ptaków, które dotąd znałam jedynie ze zdjęcia.
W numerze szóstym z roku 2018 najbardziej zainteresowały mnie trzy artykuły: o ryżowcu wystawowym (akurat mam ptaki tego gatunku, jednak dążenie w ostatnich latach do...
1991
Motyle fascynowały mnie od zawsze, nie tylko ze względu na piękno, jakiego nie można im odmówić w dorosłej formie, ale też interesował mnie ich cykl życiowy, od gąsienicy do kolorowego, latającego owada. W tej książce możemy obejrzeć wiele gatunków motyli z całego świata, głównie dziennych, choć opisano także niektóre motyle nocne- ćmy. Niewątpliwie plusem są tutaj piękne zdjęcia- dla osób lubiących malować taki leksykon może stanowić źródło inspiracji. Mnie najbardziej interesowało, jak to jest z powszechnym poglądem, że motyl w swojej dorosłej postaci żyje tylko jeden dzień- oczywiście znalazłam odpowiedź na pytanie, czy jest to prawda.
Jeśli miałabym ocenić tę książkę z merytorycznego punktu widzenia, jest to dobry wstęp, by głębiej zainteresować się motylami i dowiedzieć na ich temat najważniejszych rzeczy. Jeżeli jednak ktoś już ma podstawową wiedzę, będzie to raczej jedna z wielu podobnych książek, gdzie przedstawione gatunki dobierane są raczej według osobistych upodobań autora. Ja na szczęście nie stawiam sobie wymagań, by nauczyć się systematyki motyli, więc mnie taka forma przedstawienia tych pięknych owadów pasuje. Dodatkowy plus za przepiękne zdjęcia motyli w różnych fazach rozwoju.
Motyle fascynowały mnie od zawsze, nie tylko ze względu na piękno, jakiego nie można im odmówić w dorosłej formie, ale też interesował mnie ich cykl życiowy, od gąsienicy do kolorowego, latającego owada. W tej książce możemy obejrzeć wiele gatunków motyli z całego świata, głównie dziennych, choć opisano także niektóre motyle nocne- ćmy. Niewątpliwie plusem są tutaj piękne...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to