-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-12-01
2019-06-30
Tak powinny wyglądać przewodniki! Mam ich na półce z racji podróżniczego zamiłowania pokaźną ilość. Ostatecznie stoją i się kurzą mimo usilnych prób zrobienia z nich pożytku, dowiedzenia się czegoś nowego, poszukiwań podróżniczych inspiracji. Taki o Gruzji również stoi, nawet trochę czytałam i Gruzję od dawna miałam w planie, ale za sprawą opowieści znajomych. Teraz już wiem, że jadę. Ta książką wywołuje organiczny głód tego kraju! Choć przypuszczać można, że w przedstawionej formie już go nie spotkamy. Spieszmy się zwiedzać Gruzję, może jeszcze nie zanurzyła się do końca w masę globalizacji.
Tak powinny wyglądać przewodniki! Mam ich na półce z racji podróżniczego zamiłowania pokaźną ilość. Ostatecznie stoją i się kurzą mimo usilnych prób zrobienia z nich pożytku, dowiedzenia się czegoś nowego, poszukiwań podróżniczych inspiracji. Taki o Gruzji również stoi, nawet trochę czytałam i Gruzję od dawna miałam w planie, ale za sprawą opowieści znajomych. Teraz już...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11
Nie jest to literackie dzieło, ciężko powiedzieć czy bardziej toporne jest tu tłumaczenie czy język i styl autora, ale widać że dziełem być nie zamierzało. Duży plus za prawdę i szczerość opowieści. Fajna, lekko kiczowata lecz nie za bardzo ckliwa, a do tego podobno prawdziwa historia o przyjaźni człowieka z kotem. W którą jako czynna i zadeklarowana kociara bez mrugnięcia okiem wierzę! Niezły pomysł na jesienny wieczór.
Nie jest to literackie dzieło, ciężko powiedzieć czy bardziej toporne jest tu tłumaczenie czy język i styl autora, ale widać że dziełem być nie zamierzało. Duży plus za prawdę i szczerość opowieści. Fajna, lekko kiczowata lecz nie za bardzo ckliwa, a do tego podobno prawdziwa historia o przyjaźni człowieka z kotem. W którą jako czynna i zadeklarowana kociara bez mrugnięcia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-11-29
Pozycja choć lekka łatwa i przyjemna, niesie ze sobą pokaźny ładunek językowych spostrzeżeń a nawet wiedzy. Poziom dowcipności wystarczył by współpasażerowie w pociągu spoglądali podejrzliwie w moim kierunku znad swoich smartfonów;P śmiać się do książki? Głupia jakaś:P A po wszystkim, choć nie ma tu bohaterów za którymi można tęsknić, czułam łaskotanie niedosytu. Chętnie przeczytałabym jeszcze kilka takich tomików. Warto.
Pozycja choć lekka łatwa i przyjemna, niesie ze sobą pokaźny ładunek językowych spostrzeżeń a nawet wiedzy. Poziom dowcipności wystarczył by współpasażerowie w pociągu spoglądali podejrzliwie w moim kierunku znad swoich smartfonów;P śmiać się do książki? Głupia jakaś:P A po wszystkim, choć nie ma tu bohaterów za którymi można tęsknić, czułam łaskotanie niedosytu. Chętnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-06-16
Wybrałam to dzieło na obiekt mojego 2 podejścia do strawienia audiobooka i w tej roli okazał się odkryciem przełomowym! (po raz pierwszy udało mi się wysłuchać ksiąski:D)
A sama lektura z gatunku tych nie zmieniających naszego życia, ale też nie bardzo żenujących (choć miała swoje momenty;). Generalnie po samej Pani Kasi, do której sporą sympatią pałam, spodziewałabym się czegoś więcej. Tu jest trochę jak u Kuby Wojewódzkiego, głoszenie komunałów w tonie prawd oświeconych, doprawione odrobiną mniej lub bardziej porywającego humoru. Przeczytać/przesłuchać nie zaszkodzi, ale też niewiele pomoże:P
Wybrałam to dzieło na obiekt mojego 2 podejścia do strawienia audiobooka i w tej roli okazał się odkryciem przełomowym! (po raz pierwszy udało mi się wysłuchać ksiąski:D)
A sama lektura z gatunku tych nie zmieniających naszego życia, ale też nie bardzo żenujących (choć miała swoje momenty;). Generalnie po samej Pani Kasi, do której sporą sympatią pałam, spodziewałabym się...
2019-02-12
Jako, że zgodnie z światopoglądem mojego lubego nie dostaje prezentów w dniu święta a wtedy gdy zostaną dostarczone pod nasz adres, jestem własnie po lekturze tego oto walentynkowego poradnika z niezauważaną wręcz nuta ironii;)
I nie była to lektura niemiła, nie tylko dlatego, ze z założenia staram się prezenty doceniać. Powstrzymałam się jednak przed przecenieniem moich oczekiwań względem tej książki, czemu aktualne zadowolenie niechybnie zawdzięczam.
Tyle tytułem przydługiego wstępu bez związku większego z tematem.
O książce nie ma sensu mówić dużo. Nie zmieni waszego życia, ale czyta się nader przyjemnie. Bardziej od momentów żenujących (było ich więc niewiele albo wcale?) pamiętam te kiedy śmiałam się do niej w głos.
Przednie leasure reading więc, a i cena adekwatna do czasu który nam urozmaici. Mi umiliła dwa wieczory, a teraz całkiem nieźle wygląda na półce, choć trochę odstaje rozmiarem:P
Jako, że zgodnie z światopoglądem mojego lubego nie dostaje prezentów w dniu święta a wtedy gdy zostaną dostarczone pod nasz adres, jestem własnie po lekturze tego oto walentynkowego poradnika z niezauważaną wręcz nuta ironii;)
I nie była to lektura niemiła, nie tylko dlatego, ze z założenia staram się prezenty doceniać. Powstrzymałam się jednak przed przecenieniem moich...
2019-06-12
Kawał dobrej lektury! z bohaterami którzy chodzą za nami jeszcze kilka następnych dni, mimo że poznajemy ich na kilkudziesięciu zaledwie stronach opowiadania i z historiami które zapadają głęboko w pamięć. Wszystko co napisano w blurbie - prawda! Jak rzadko się to zdarza? Ja tez polecam serdecznie!
Autor nie kpi z inteligencji czytelnika, ale też nie jest to tekst dotyczący sensu istnienia, nad którym trzeba spędzić długie noce, najlepiej jesienno-zimowe. Bardzo przyzwoite leisure reading z polotem, świetnym językiem, stylem i nawet zgrabnymi "morałami" [w każdym razie zakończeniami opowieści]. Dowód na to, że da się lekko, a niegłupio. Wrócę do tego Pana:)
Kawał dobrej lektury! z bohaterami którzy chodzą za nami jeszcze kilka następnych dni, mimo że poznajemy ich na kilkudziesięciu zaledwie stronach opowiadania i z historiami które zapadają głęboko w pamięć. Wszystko co napisano w blurbie - prawda! Jak rzadko się to zdarza? Ja tez polecam serdecznie!
Autor nie kpi z inteligencji czytelnika, ale też nie jest to tekst dotyczący...
2019-06-05
To moje pierwsze spotkanie z generalnie cenionym twórcą polskiego kryminału i... nie zachwyca mówiąc delikatnie. Wszystko jest boleśnie przewidywalne, nudne, momentami niesmaczne. Odnoszę wrażenie książki pisanej na kolanie. Efektu wiary we własną zajebistość, założenia że przecież i tak napiszę to dobrze więc po co się nadmiernie starać. Jakby gdzieś w tle był jakiś pomysł i można było z tego wyrzeźbić niezłą rzecz, ale zabrakło wewnętrznego krytyka, albo w poklask popadli krytycy zewnętrzni? Ktoś zapomniał wyciąć ta paplaninę o niczym, te sceny bezsensu wulgarne. Bo po co komu gwałt Pani Inżynierowej? Nie pasuje ani do portretu psychologicznego zabójcy, ani do całej logiki opisywanej zbrodni?! Takie rzeczy, jeśli już ktoś bardzo chce i musi to opisać, to proszę bardzo, ale do własnej prywatnej szuflady, po co częstować tym czytelników?
A może właśnie z takiej szuflady ta książka wyszła? Zlepek wycinków, odrzutów i rzeczy powstałych przypadkiem? Sklejony naprędce dość oryginalną w swym motywie zbrodnią. Stad drewniane, irytujące i niespójne postaci, stad brak logiki działania i emocji.
Tak sobie na rożne sposoby próbuję ten przypadek tłumaczyć, wierząc, że gdy otworzę MOCKa, będzie lepiej. Dużo lepiej. Zobaczymy.
To moje pierwsze spotkanie z generalnie cenionym twórcą polskiego kryminału i... nie zachwyca mówiąc delikatnie. Wszystko jest boleśnie przewidywalne, nudne, momentami niesmaczne. Odnoszę wrażenie książki pisanej na kolanie. Efektu wiary we własną zajebistość, założenia że przecież i tak napiszę to dobrze więc po co się nadmiernie starać. Jakby gdzieś w tle był jakiś pomysł...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-11
Nie jestem fanką prowadzonego przez autorów vloga, nie obiecywałam sobie po lekturze ich książki zbyt wiele, a książce udało się zmieścić w niewielkiej luce, która poniżej tych oczekiwań jeszcze istniała!
Sprawdzałam, na okładce nikt nie uprzedza, że są to bajki o architekturze. Bajki w pejoratywnym tego słowa znaczeniu. Opowieści wyssane z palca, snute na podstawie widzimisię autora, bez morału, lub co gorsza z morałem złym, wychwalające wszystko to czym architektura być nie powinna, przejawy czystej pychy i luksusu.
Książka pisana jest dokładnie tak jakbyśmy mieli usłyszeć to za chwilę w kolejnym odcinku youtubowych wynurzeń. Bogato okraszona irytującą manierą w której autor zadaje pytanie tylko po to by odpowiedzieć sobie na nie jednym zdaniem w następnej linijce, co nadaje całości dodatkowo infantylny wyraz.
Dobór przykładów z mojego punktu widzenia wydaje się przynajmniej irracjonalny. Niezdrowa fascynacja autora wieżowcami ich domniemanym luksusem poziomem innowacyjności na tle tego co równolegle dzieje się w architekturze, delikatnie mówiąc ślizga się na granicy rzeczywistości dzięki brakowi konkretnych danych i faktów, by niejednokrotnie boleśnie z nią minąć.
Kwestie związane z zagadnieniem konserwacji budynków przedstawione błędnie.
Całość sprawia wrażenie jakby autor na każdy z tych tematów coś gdzieś kiedyś słyszał, a resztę sobie dowymyślił, bo przecież czytelnik i tak uwierzy. Dla mnie to dramatyczny brak uczciwości i hochsztaplerstwo. Kolejna publikacja powstała w myśl zasady że pisać każdy może i będąca jej bolesnym zaprzeczeniem. Ale przecież sprzeda się, na fali popularności vloga i dzięki ładnej okładce.
Aha, wyczuwalny jest też oczywiście zabieg "pompowania" objętości, żeby książka wyglądała poważnie i ludzie chcieli płacić. Odpowiedni skład i składnia. Powtarzanie 5x tej samej informacji, pytania i odpowiedzi, generalne niepotrzebne gadulstwo.
Istnienie tej książki martwi mnie. Jest szkodliwa, nie powinna powstać ani być czytana. Sama z bólem dotrwałam do jej końca tylko po to by z czystym sumieniem wyrazić swą niepochlebną opinie, z której to, polecam skorzystać oszczędzając kilka cennych godzin swojego życia.
PS.
Jeśli ktoś chce odkrywać i zrozumieć przestrzeń miast, polecam np. "Miasto Szczęśliwe" Charlsa Montgomerego (Tutaj autor nawet nie jest architektem, ale wykonał rzetelną pracę by powstała bardzo dobra a przy tym przystępna książka) albo należące już do klasyki "Życie między budynkami" Jana Ghela, odpowiedzialnego za dzisiejszy kształt Kopenhagi, przebudowującego miasta na całym świecie.
Nie jestem fanką prowadzonego przez autorów vloga, nie obiecywałam sobie po lekturze ich książki zbyt wiele, a książce udało się zmieścić w niewielkiej luce, która poniżej tych oczekiwań jeszcze istniała!
Sprawdzałam, na okładce nikt nie uprzedza, że są to bajki o architekturze. Bajki w pejoratywnym tego słowa znaczeniu. Opowieści wyssane z palca, snute na podstawie...
2019-05-14
Pani Masłowska widocznie zapada na "tamagoczizm", chorobę zdiagnozowaną u Taco Hemingwaya i Quebonafide, objawiającą się popkulturowo propagandowym upraszczaniem rzeczywistości w celu przypodobania się użytkownikom z peselem zaczynającym się cyfrą 9.
Trochę też w tym wypadku zjada własny ogon. Inni ludzie wydają się wtórni w stosunku do pierwszych publikacji autorki.
Ale odnoszę wrażenie, że nie o to w tej publikacji chodziło. Jest to bardziej zabawa formą niż przekaz treści i w tej płaszczyźnie jest fenomenem. To Pan Tadeusz XXI wieku pisany współczesnym odpowiednikiem 13-zgłoskowca - bełkotem hiphopowej nawijki.
Lektura przyjemna, miejscami niegłupia a nawet spostrzegawcza, sporadycznie żenująca, ale to też można uznać za element formuły. Ciekawe zjawisko.
Pani Masłowska widocznie zapada na "tamagoczizm", chorobę zdiagnozowaną u Taco Hemingwaya i Quebonafide, objawiającą się popkulturowo propagandowym upraszczaniem rzeczywistości w celu przypodobania się użytkownikom z peselem zaczynającym się cyfrą 9.
Trochę też w tym wypadku zjada własny ogon. Inni ludzie wydają się wtórni w stosunku do pierwszych publikacji autorki.
Ale...
2019-04-23
Ta książka jest taka "ludzka". Ma momenty genialne i przerażające, czasem popada w patos albo żenujące uproszczenia(?). Można się doszukać balansu na granicy grafomanii, kiedy przed oczami przewijają się wszystkie złe rzeczy które człowiekowi zdarzyło się w życiu przeczytać. A przy tym wszystkim ma w sobie coś głęboko swojskiego. Autorka trafia w taką strunę, wydobywa z wnętrza (chyba) każdego z nas, coś niedopowiadzianego/niedopomyślanego, bo ta książka jest trochę "niedopomyślenia".
Jest też miejscami Gombrowiczowsko, a to dla mnie synonim geniuszu.
A do tego! Za konstrukcję świata, w którym Kociebabcie to archetyp dobra a Kotojady są symbolem-"ucieleśnieniem" zła wstawiam niniejszym dodatkową gwiazdkę.
Na pewno spotkam się jeszcze kiedyś z Panią która to wymyśliła!
Ta książka jest taka "ludzka". Ma momenty genialne i przerażające, czasem popada w patos albo żenujące uproszczenia(?). Można się doszukać balansu na granicy grafomanii, kiedy przed oczami przewijają się wszystkie złe rzeczy które człowiekowi zdarzyło się w życiu przeczytać. A przy tym wszystkim ma w sobie coś głęboko swojskiego. Autorka trafia w taką strunę, wydobywa z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-06
To nie będzie obiektywna opinia!
Moja relacja z tą książką mogłaby posłużyć za scenariusz telenoweli. Kupiłam ją i oddałam członkowi rodziny, wypożyczyłam i nawet nie otworzyłam, przeleżała w na szafce nocnej, sumując, pewnie z pół roku!
Za pierwszym podejściem wydała mi się niewystarczająca. Język bez polotu, sama opowieść sztampowa. Obraziłam się na autorkę, że tak zepsuła TAKI temat. Znając Postać Pana Wojtka z innych publikacji, o nim i jego autorstwa oczekiwałam czegoś więcej. Nie mogłam odżałować, że wymówił się tę współpracą, zamiast pokusić o autobiografię.
Ale nie miałam racji. Bernadette Mcdonald to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Sprawnie odnosi wydarzenia z życia Pana Wojtka i jego przemyślenia do tego co równolegle i obecnie dzieje się w środowisku wspinaczkowym, ale i do literatury.
Książka nie jest przekombinowana, ale urzeka. Uczciwie i wielowymiarowo oddaje postać bohatera, magicznie wprowadza w jego nietuzinkowy świat, sama umiejętnie usuwając się w cień. Jeśli na początku macie tak jak ja, dajcie jej szansę i czas. To nie jest rzecz którą można czytać na wyścigi. Należy dać jej przegryźć się w głąb naszej głowy.
No a postać wiadomo, cudowna, inspirująca, magiczna.
To nie będzie obiektywna opinia!
Moja relacja z tą książką mogłaby posłużyć za scenariusz telenoweli. Kupiłam ją i oddałam członkowi rodziny, wypożyczyłam i nawet nie otworzyłam, przeleżała w na szafce nocnej, sumując, pewnie z pół roku!
Za pierwszym podejściem wydała mi się niewystarczająca. Język bez polotu, sama opowieść sztampowa. Obraziłam się na autorkę, że tak...
2019-02-20
To brzmi trochę banalnie, ale książka w bardzo dobitny sposób daje odczuć jak kruchą materią jest ludzkie życie. Wystarczy spóźnienie na autobus, odwołanie spotkania czy pomylenie terminów a potem naciśnięcie spustu albo kilka minut szarpaniny i już. Pozostaje wielka, niewytłumaczalna pustka w żcyiu kilku najbliższych osób, rzeczywistość zaczyna układać się lekko odmiennym torem. Świat, a może raczej miliony światów, które każdy z nas na własny użytek sobie kreuje, toczą się dalej. To impresje.
A technicznie. Wyciągnięcie na światło dzienne wszystkich tych historii w formie bardziej wnikliwej niż clikbajtowy nagłówek czy wzmianka w telewizyjnym programie informacyjnym na pewno wymagało ogromu pracy. Sklejenie zgrabnej historii z liczących po kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt tomów akt sprawy wydaje mi się pracą syzyfową. Stąd niektóre sprawy, szczególnie te wciąż nierozwikłane, przedstawione zostały dość chaotycznie. Nie zmienia to faktu, że książka wciąga jak najlepszy serial, dawno nie było mi tak trudno oderwać się od lektury!
To brzmi trochę banalnie, ale książka w bardzo dobitny sposób daje odczuć jak kruchą materią jest ludzkie życie. Wystarczy spóźnienie na autobus, odwołanie spotkania czy pomylenie terminów a potem naciśnięcie spustu albo kilka minut szarpaniny i już. Pozostaje wielka, niewytłumaczalna pustka w żcyiu kilku najbliższych osób, rzeczywistość zaczyna układać się lekko odmiennym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-30
Książka ta może pochwalić się jednym, naprawdę wyjątkowym osiągnięciem. Nie ma tu ani jednego sensownego zdania. Po raz pierwszy miałam tez dzięki niej wątpliwa przyjemność, śmiania się w głos, ze względu na poziom absurdu i głupoty tego co czytam.
Aktualnie rozważam czy zwrócić ją sprzedawcy, bo nie chcę na nią więcej patrzyć, czy spalić żywym ogniem by patrzeć na nią nie musiał już nigdy nikt.
NIE CZYTAĆ, zachować dystans, trująca!
Książka ta może pochwalić się jednym, naprawdę wyjątkowym osiągnięciem. Nie ma tu ani jednego sensownego zdania. Po raz pierwszy miałam tez dzięki niej wątpliwa przyjemność, śmiania się w głos, ze względu na poziom absurdu i głupoty tego co czytam.
Aktualnie rozważam czy zwrócić ją sprzedawcy, bo nie chcę na nią więcej patrzyć, czy spalić żywym ogniem by patrzeć na nią nie...
2019-03-29
Jestem w tej przykrej sytuacji ze z okazji #wyzwanielubimyczytac2019 zakupiłam całą ksiązkografię Pani Kozioł. Po lekturze pierwszej pozycji próbowałam mieć nadzieję, że może ktoś wyciągnął jakieś wnioski z popełnionych przy jej publikacji błędów i będzie ciut lepiej? Nie jest. Pani Karolina konsekwentnie trzyma poziom.
Jedynym wytłumaczeniem dla wydania tej paplaniny jest błąd systemu. To nie powinno się zdarzyć.
Nie Czytać!
Jestem w tej przykrej sytuacji ze z okazji #wyzwanielubimyczytac2019 zakupiłam całą ksiązkografię Pani Kozioł. Po lekturze pierwszej pozycji próbowałam mieć nadzieję, że może ktoś wyciągnął jakieś wnioski z popełnionych przy jej publikacji błędów i będzie ciut lepiej? Nie jest. Pani Karolina konsekwentnie trzyma poziom.
Jedynym wytłumaczeniem dla wydania tej paplaniny jest...
2019-03-28
To jest zwykła grafomania. Autorka nie do końca potrafi posługiwać się językiem w którym pisze, co prowadzi do ewidentnych błędów. Nie posiada podstawowego aparatu pojęciowego, by pisać o historii. Jej wywiady to zwykła hochsztaplerka, każdej z bohaterek zadaje 2-3 te same pytania a potem rozpisuje się o więzi jaka się między nimi wytworzyła i ile to nie trwała całą rozmowa:P
Najmocniejszą [jedyną czytalną?] stroną książki, są jednak właśnie słowa kobiet z którymi Pani K przeprowadza "wywiady". Niektórym z nich, mimo wszystko udaje się powiedzieć kilka sensownych rzeczy.
Reszta to mądrości poniżej poziomu P.Cohelo przeniknięte bezgraniczną infantylnością.
Ta książka to efekt pomylenia tupetu z brakiem podstawowej samokrytyki, bo żeby książkę napisać, nie wystarczy uwierzyć, że chcieć do móc. [autorka pod dyktando tego typu sloganów kształtuje swoje życie] Warto też wcześniej kilka książek przeczytać, bo trudno przez popadanie w egzaltację nad swoimi oświeconymi odkryciami filozoficznymi podczas biegania nadrobić kilka tysięcy lat historii piśmiennictwa.
Rzadko cytuję fragmentu książek, tu jednak ku uciesze:
[a jakby ktoś jednak odkrył w tym jakiś sens, to słucham;]
"No cóż, pustka nigdy nie będzie bezdomna, wdziera się do naszego życia, dzięki samotności. Jeżeli w życiu się czegoś nie zasmakuje, to nie wiadomo, co się traci. Choć T nie zasmakowała nigdy bliższego uczucia, czuła niezaspokojoną pustkę przeszłości."
[to jest cały akapit, jakby ktoś chciała zarzucić ze wyrwane z kontekstu;P]
Jestem dość przekonana że nigdy nie czytałam jeszcze czegoś tak złego, a to wszystko dzięki #wyzwanielubimyczytac2019
To jest zwykła grafomania. Autorka nie do końca potrafi posługiwać się językiem w którym pisze, co prowadzi do ewidentnych błędów. Nie posiada podstawowego aparatu pojęciowego, by pisać o historii. Jej wywiady to zwykła hochsztaplerka, każdej z bohaterek zadaje 2-3 te same pytania a potem rozpisuje się o więzi jaka się między nimi wytworzyła i ile to nie trwała całą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-16
#wyzwanieLC2019
Po lekturze, wyjątkowo, zgodzić się muszę, z zawartymi w przedmowie słowami. Dobrze, że z wydaniem tego zbioru nie czekano kolejnych kilkadziesiąt lat, jak pierwotnie zakładała posiadaczka kolekcji. Już teraz, dla przedstawicieli młodego pokolenia, którzy Starszych Panów i A.Osiecką, kojarzą raczej z niczym, jako legendę podobną do okrągłego stołu, jest to lektura trudna. Miejscami infantylna. Na pewno anachroniczna, nijak się mająca do współczesnych związków w rytmie 50 dziennie esmsów. Ja sama długo musiałam się z bohaterami przegryzać, momentami lektura była torturą, nie wyobrażałam sobie przebrnięcie przez kolejne kilkadziesiąt stron dziwnych wyznań, mało smacznych podchodów? drażniących zdrobnionek a wszystkiego w tonie ochów, achów i trochę przepraszania, ze się żyje. Nijak się to ma do speed-datingowego pragmatyzmu, Erasmusowych romansów, które nie wiadomo nawet w jakim są języku. I generalnie wcale nie jest mi żal, alni geo ze jednak przez książkę udało mi się przebrnąć, chwilami rzeczywiście potrafi zachwycić, ani tego klimatu relacji damsko-męskich. Myślę że nawet samym bohaterom, relacja ta przysporzyła więc krzywdy niż pożytku, ale może to bardziej kwestia charakteru niż czasów? Pewnie wciąż nie mało jest osób tęskniących za kochaniem w ten sposób.
Aha! I jeszcze dobór kolorów na okładce. Miało być stylowo, ale trudno tak boleśnie pomylić się o parę tonów jak udało się to tutaj. Wyszło tanio i bardzo paskudnie, jakby w kontraście do subtelności doboru półtonów w słowach autorów listów.
Było to bodajże pierwsze moje spotkanie z literaturą epistolarną, na półce czekają Wisława z Kornelem. Żywię wobec nich większe nadzieje.
#wyzwanieLC2019
Po lekturze, wyjątkowo, zgodzić się muszę, z zawartymi w przedmowie słowami. Dobrze, że z wydaniem tego zbioru nie czekano kolejnych kilkadziesiąt lat, jak pierwotnie zakładała posiadaczka kolekcji. Już teraz, dla przedstawicieli młodego pokolenia, którzy Starszych Panów i A.Osiecką, kojarzą raczej z niczym, jako legendę podobną do okrągłego stołu, jest to...
2019-01-31
Z punktu widzenia szeroko pojętej troski i prób ocalenia naszej planety, każdy głos poruszający temat zapaści ekologicznych jest ważny, a i studium ludzkiej psychiki zawsze na plus.
Tutaj mamy to wszystko, lub niby mamy, bo wypada to jednak blado i płasko. Wymarcie pszczół niby jest katastrofalne w skutkach, ale w sumie nie przeraża, ich powrót niby coś ma zmienić, ale nie do końca wiemy co i wiemy ze nie wszystko. Może to kwestia tłumaczenia i skandynawskiej powściągliwości?
Dla mnie książka na 4+. Dwie strony artykułu z gazety o podobnej tematyce wzbudziły we mnie ostatnio 10x więcej emocji niż ten tom, no ale fajnie że jest, może komuś coś uświadomi? Można trafić gorzej.
Z punktu widzenia szeroko pojętej troski i prób ocalenia naszej planety, każdy głos poruszający temat zapaści ekologicznych jest ważny, a i studium ludzkiej psychiki zawsze na plus.
Tutaj mamy to wszystko, lub niby mamy, bo wypada to jednak blado i płasko. Wymarcie pszczół niby jest katastrofalne w skutkach, ale w sumie nie przeraża, ich powrót niby coś ma zmienić, ale nie...
2019-03-26
Pewnie niespecjalnie to dobrze świadczy o moim guście, ale jakoś mnie ten Hrabal nie zachwyca tym razem, choć zachwycać ze wszech miar powinien, bo przecież czechofilka i miłośniczka dziwacznych zakrzywień rzeczywistości Gombrowicza. Tutaj jest niby podobnie, ale jakoś tak za lekko, mniej dosłownie? Okropnie mnie ta lektura zmęczyła, wycięła niemal miesiąc z mojego czytelniczego życia! Kazała się zastanowić czy ja to w ogóle jeszcze czytać książki lubię? Zobaczymy.
Nie zniechęcam jednak kategorycznie, jest to dobra literatura, tylko tempo nie wstroiło się akurat w moje aktualne potrzeby.
Pewnie niespecjalnie to dobrze świadczy o moim guście, ale jakoś mnie ten Hrabal nie zachwyca tym razem, choć zachwycać ze wszech miar powinien, bo przecież czechofilka i miłośniczka dziwacznych zakrzywień rzeczywistości Gombrowicza. Tutaj jest niby podobnie, ale jakoś tak za lekko, mniej dosłownie? Okropnie mnie ta lektura zmęczyła, wycięła niemal miesiąc z mojego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-10
Po serii spektakularnych zawodów, powoli zaczynałam się zastanawiać czy z moim gustem jest wszystko w porządku. I jest. Jeszcze potrafię się zachwycić. Choć może nie jest to najbardziej odpowiednie słowo w kontekście tej książki. Jest ona raczej dogłębnie przerażająca, bo mimo iż to fikcja literacka od początku nie mamy wątpliwości, że kryje się za nią prawda o fundamentach na których zbudowane zostało "najwspanialsze państwo świata", o okrucieństwie niewolnictwa, którego niby każdy w jakimś tam stopniu jest świadomy, ale nie często mamy okazję mierzyć się z tym tematem tak wprost.
W tej książce, jest coś z mocy najlepszego reportażu, który sprawia, że po lekturze rozumiemy świat trochę bardziej, stajemy się go w jakiś sposób świadomi, możemy zacząć brać ciut więcej odpowiedzialności za to jak to wszystko funkcjonuje, a przez to ma on szansę stać się odrobinę lepszym miejscem.
Znamiennym jest, że najbardziej fikcyjnym zjawiskiem w tej opowieści, jest to najbardziej pozytywne - kolej podziemna.
Po serii spektakularnych zawodów, powoli zaczynałam się zastanawiać czy z moim gustem jest wszystko w porządku. I jest. Jeszcze potrafię się zachwycić. Choć może nie jest to najbardziej odpowiednie słowo w kontekście tej książki. Jest ona raczej dogłębnie przerażająca, bo mimo iż to fikcja literacka od początku nie mamy wątpliwości, że kryje się za nią prawda o fundamentach...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ta książką posiada w sobie fantastyczną sprzeczność. Piętnując turystykę poszukiwania autentycznych "tubylców" wyrosłą z tęsknoty za "prostym wiejskim życiem", dokładnie ten zew głęboko w nas wzbudza. Aż się ma ochotę bosymi stopami po krowich plackach deptać!
Przy okazji jest też lekko tandetnym romansidłem;) ale lekko to u mnie już duży komplement, bo bardzo źle znoszę te schematy. Dająca głęboko infantylny efekt w innych książkach pierwszoosobowa narracja, tutaj nie razi aż tak.
Choć Olenie jako postaci daleko do barwności zielarki z "Kolorowego człowieka", książkę czyta się wyjątkowo przyjemnie. Forma w której brak jakiekolwiek podziału daje odczucie płynącej lekko chaotycznie opowieści wiejskiej bajarki, co bardzo pasuje do treści.
Przyjemna rzecz na jesienny wieczór, kiedy między unoszącymi się mgłami (a może smogiem) najłatwiej wypatrzeć pogańskie duszki.
Ta książką posiada w sobie fantastyczną sprzeczność. Piętnując turystykę poszukiwania autentycznych "tubylców" wyrosłą z tęsknoty za "prostym wiejskim życiem", dokładnie ten zew głęboko w nas wzbudza. Aż się ma ochotę bosymi stopami po krowich plackach deptać!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzy okazji jest też lekko tandetnym romansidłem;) ale lekko to u mnie już duży komplement, bo bardzo źle znoszę te...