Nowozelandzka pisarka, obecnie mieszka w Australii. Pracując w szpitalu państwowym w Melbourne, przez kilka lat czytała i pisała scenariusze, z których jednym zainteresował się uhonorowany Oscarem amerykański scenarzysta. W 2003 roku spotkała starszego pana, który „miał historię wartą opowiedzenia”. Dzień, w którym poznała Lalego Sokołowa, zmienił życie ich obojga. W miarę jak rozwijała się ich przyjaźń, Lale otwierał przed nią swą duszę, powierzając jej tajemnice życia w czasach Zagłady. Początkowo historia losów Lalego miała postać scenariusza, który zdobywał wiele wyróżnień w międzynarodowych konkursach, ostatecznie jednak autorka przekształciła ją w debiutancką powieść „Tatuażysta z Auschwitz” (2018).https://www.heathermorris.com.au/
Co ci mnie znają wiedzą, że jedną z moich najukochańszych, zaczytanych do granic wytrzymałości papieru książek jest "Król szczurów". Chyba więc nie jest dziwne, że ta książka natychmiast przyciągnęła mija uwagę. Obie książki opowiadają o życiu w japońskim obozie jenieckim na Malajach. Różnica między nimi jest taka, że "Król szczurów" to fikcja literacka opowiadająca o męskim obozie, a "Siostry.." przedstawiają prawdziwą historię obozu żeńskiego i żyjących w nim australijskich pielęgniarek i innych ocalałych z katastrofy statku kobiet i dzieci różnych narodowości. Wspaniała historia o bohaterstwie, oddaniu, o wzajemnym wsparciu i pomocy. O tym, że mimo zagrożenia kobiety te poważnie traktowały swój zawód i często z narażeniem własnego życia niosły pomoc innym. Wszystkie przebywające tam kobiety wykazały się ogromną empatią, potrafiły znaleźć w nieszczęściu choć ziarno optymizmu by wyciągnąć innych z dnia rozpaczy. Kobiety kilka razy były przenoszone do innych obozów, wiele z nich nie przeżyło trudów podróży, głodu i chorób, a te którym się udało przetrwały w tych koszmarnych warunkach prawie cztery lata. Książka ta ma na celu uhonorowanie tych dzielnych a nikomu nieznanych kobiet. Warto o nich pamiętać.
Mimo dość trudnej tematyki, autorka przedstawiła historię tak, że czyta się ją z przyjemnością. Choć nie jestem książkową beksa, to przyznam że zakończenie książki ścisnęło mnie za gardło.
Jak dla mnie lepsza niż Tatuażysta. Rzadko zdarza się, że drugie tomy są lepsze, a tu taka niespodzianka. Pięknie napisana, niezbyt ubarwiona, człowiek zatapia się i przenosi w tamten świat. Pełna ciepła i emocji książka, co świadczy o tym, że nie tylko drastyczne opisy mogą oddawać prawdę o tamtych czasach i przezyciach. Polecam.