-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-05-11
2017
To powinna być lektura obowiązkowa! Dla każdego. Bardzo rzetelnie skonstruowany reportaż po wykonaniu tytanicznej wręcz pracy, ujmujący za serce, wbijający w poczucie osłupienia, powodujący dyskomfort i sprawiający że człowiek ma poczucie, że rozumie ten świat znowu odrobinę bardziej. Czyli wszystko dokładnie tak jak być powinno, a jak rzadko się zdarza?
To powinna być lektura obowiązkowa! Dla każdego. Bardzo rzetelnie skonstruowany reportaż po wykonaniu tytanicznej wręcz pracy, ujmujący za serce, wbijający w poczucie osłupienia, powodujący dyskomfort i sprawiający że człowiek ma poczucie, że rozumie ten świat znowu odrobinę bardziej. Czyli wszystko dokładnie tak jak być powinno, a jak rzadko się zdarza?
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06-27
Teza tej książki, dla mnie jako architekta, brzmi iście rewolucyjnie. Tocząca polskie wsie pasteloza elewacji lepsza niż Norweski szaro-porządek? Sama bym na to nie wpadła:P i nie do końca o to też tutaj chodzi. Po przeczytaniu książki kwestię kolorów rozumiem w ten sposób: Umiejętnie skomponowana paleta kolorów jest lepsza od bezpiecznych achromatyczności, które za to wygrywają z paletą skomponowaną źle, lub wcale. Nie brzmi to specjalnie odkrywczo, wydaje się jednak rozwiązaniem dużo rozsądniejszym niż barwy hurra optymizm autorki.
Rzeczywistość jest taka, że od jakiegoś czasu zauważyć można powrót kolorów do naszych wnętrz, na razie jako trend wciąż awangardowy który jednak ma potencjał stania się obowiązującym. Od zawsze za to, często z dużym powodzeniem stosowany jest w ubiorze. I na tym bym poprzestała, nie widzę bowiem praktyczno-legislacyjnej możliwości zapanowania nad tym tematem w przestrzeni publicznej.
Sama książka natomiast, pod względem merytorycznym prezentuje poziom podręcznika dla uczniów podstawówki (i to chyba tej wczesnej). Na początek kilka ogólnych informacji z teorii kolorów (które z z tego co pamiętam znajdują się w programie nauczania gdzieś na początku gimnazjum), a potem już tylko pobożne życzenia autorki poparte mocno ugruntowanym widzi-mi-się.
Na pewno można to było napisać lepiej, badania odnośnie postrzegania kolorów to dość prężnie działająca gałąź nauki i można było przytoczyć tu przykłady o wile bardziej frapujące niż "liczne badania" i doświadczenia z własnej kuchni (w dosłownym tego sformułowania znaczeniu akurat)
Książka zdecydowanie nie warta swojej ceny, jeśli chodzi o treść. Graficznie - ciekawa, chodź nie zachwyca a pełno w niej ewidentnych błędów. Rażą photoshopowe kolaże naciąganych i przypadkowych kolorowanek nowoczesnych budynków, w których brak kompozycji kolorystycznej a wybór poszczególnych kolorów argumentowany jest tym że dany odcień zielonego według autorki jest "przyjazny".
Objętość napompowana do granic możliwości, powtórzenia tych samych akapitów na początku i końcu książki - zabieg znany z artykułów, w książce razi jeszcze bardziej. Ostatni, kilkustronicowy rozdział przekazuje tresc jednego spostrzeżenia, o tym że w ostatnich latach chętniej wybieramy białe, srebrne czarne i czerwone auta, co poparte zostało zupełnie tendencyjnie dobranym zdjęciem. Nie wiem też czym poza przechwałką jest wspomnienie o posiadaniu przez autorkę czerwonej Alfy Juliette.
(że to niby taka ikona stylu i potwierdzenie wszelkich kompetencji do wypowiadania się w tym temacie przez indywidualne decyzje zakupowe a może lokowanie produktu?)
Generalnie przeczytać można, ale po co?
Jeśli skłoni do własnych przemyśleń, to ta godzina lub dwie które zajmie może i mają sens. Zamiast kupować, można jednak wrzucić pokrewne hasło w google i znajdziemy tą drogą pewnie więcej, bardziej wiarygodnych informacji. W sumie samo to wystarcza za całą recenzję.
Teza tej książki, dla mnie jako architekta, brzmi iście rewolucyjnie. Tocząca polskie wsie pasteloza elewacji lepsza niż Norweski szaro-porządek? Sama bym na to nie wpadła:P i nie do końca o to też tutaj chodzi. Po przeczytaniu książki kwestię kolorów rozumiem w ten sposób: Umiejętnie skomponowana paleta kolorów jest lepsza od bezpiecznych achromatyczności, które za to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKontrowersyjny wybór przykładów, mało wnikliwe opisy. Ciekawa pozycja by zacząć swoją przygodę z Polską architekturą. Nic więcej.
Kontrowersyjny wybór przykładów, mało wnikliwe opisy. Ciekawa pozycja by zacząć swoją przygodę z Polską architekturą. Nic więcej.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Nie jestem fanką prowadzonego przez autorów vloga, nie obiecywałam sobie po lekturze ich książki zbyt wiele, a książce udało się zmieścić w niewielkiej luce, która poniżej tych oczekiwań jeszcze istniała!
Sprawdzałam, na okładce nikt nie uprzedza, że są to bajki o architekturze. Bajki w pejoratywnym tego słowa znaczeniu. Opowieści wyssane z palca, snute na podstawie widzimisię autora, bez morału, lub co gorsza z morałem złym, wychwalające wszystko to czym architektura być nie powinna, przejawy czystej pychy i luksusu.
Książka pisana jest dokładnie tak jakbyśmy mieli usłyszeć to za chwilę w kolejnym odcinku youtubowych wynurzeń. Bogato okraszona irytującą manierą w której autor zadaje pytanie tylko po to by odpowiedzieć sobie na nie jednym zdaniem w następnej linijce, co nadaje całości dodatkowo infantylny wyraz.
Dobór przykładów z mojego punktu widzenia wydaje się przynajmniej irracjonalny. Niezdrowa fascynacja autora wieżowcami ich domniemanym luksusem poziomem innowacyjności na tle tego co równolegle dzieje się w architekturze, delikatnie mówiąc ślizga się na granicy rzeczywistości dzięki brakowi konkretnych danych i faktów, by niejednokrotnie boleśnie z nią minąć.
Kwestie związane z zagadnieniem konserwacji budynków przedstawione błędnie.
Całość sprawia wrażenie jakby autor na każdy z tych tematów coś gdzieś kiedyś słyszał, a resztę sobie dowymyślił, bo przecież czytelnik i tak uwierzy. Dla mnie to dramatyczny brak uczciwości i hochsztaplerstwo. Kolejna publikacja powstała w myśl zasady że pisać każdy może i będąca jej bolesnym zaprzeczeniem. Ale przecież sprzeda się, na fali popularności vloga i dzięki ładnej okładce.
Aha, wyczuwalny jest też oczywiście zabieg "pompowania" objętości, żeby książka wyglądała poważnie i ludzie chcieli płacić. Odpowiedni skład i składnia. Powtarzanie 5x tej samej informacji, pytania i odpowiedzi, generalne niepotrzebne gadulstwo.
Istnienie tej książki martwi mnie. Jest szkodliwa, nie powinna powstać ani być czytana. Sama z bólem dotrwałam do jej końca tylko po to by z czystym sumieniem wyrazić swą niepochlebną opinie, z której to, polecam skorzystać oszczędzając kilka cennych godzin swojego życia.
PS.
Jeśli ktoś chce odkrywać i zrozumieć przestrzeń miast, polecam np. "Miasto Szczęśliwe" Charlsa Montgomerego (Tutaj autor nawet nie jest architektem, ale wykonał rzetelną pracę by powstała bardzo dobra a przy tym przystępna książka) albo należące już do klasyki "Życie między budynkami" Jana Ghela, odpowiedzialnego za dzisiejszy kształt Kopenhagi, przebudowującego miasta na całym świecie.
Nie jestem fanką prowadzonego przez autorów vloga, nie obiecywałam sobie po lekturze ich książki zbyt wiele, a książce udało się zmieścić w niewielkiej luce, która poniżej tych oczekiwań jeszcze istniała!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSprawdzałam, na okładce nikt nie uprzedza, że są to bajki o architekturze. Bajki w pejoratywnym tego słowa znaczeniu. Opowieści wyssane z palca, snute na podstawie...