-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-06-05
2019-04-23
Ta książka jest taka "ludzka". Ma momenty genialne i przerażające, czasem popada w patos albo żenujące uproszczenia(?). Można się doszukać balansu na granicy grafomanii, kiedy przed oczami przewijają się wszystkie złe rzeczy które człowiekowi zdarzyło się w życiu przeczytać. A przy tym wszystkim ma w sobie coś głęboko swojskiego. Autorka trafia w taką strunę, wydobywa z wnętrza (chyba) każdego z nas, coś niedopowiadzianego/niedopomyślanego, bo ta książka jest trochę "niedopomyślenia".
Jest też miejscami Gombrowiczowsko, a to dla mnie synonim geniuszu.
A do tego! Za konstrukcję świata, w którym Kociebabcie to archetyp dobra a Kotojady są symbolem-"ucieleśnieniem" zła wstawiam niniejszym dodatkową gwiazdkę.
Na pewno spotkam się jeszcze kiedyś z Panią która to wymyśliła!
Ta książka jest taka "ludzka". Ma momenty genialne i przerażające, czasem popada w patos albo żenujące uproszczenia(?). Można się doszukać balansu na granicy grafomanii, kiedy przed oczami przewijają się wszystkie złe rzeczy które człowiekowi zdarzyło się w życiu przeczytać. A przy tym wszystkim ma w sobie coś głęboko swojskiego. Autorka trafia w taką strunę, wydobywa z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-11-24
Utarło się Mroza uważać za twórcę kryminałów, ale w tej książce mimo pojawiających się gdzieś w tle trupów, coś sprawia, że wygląda to bardziej na sensację.
Nie do końca umieramy z ciekawości żeby dowiedzieć się kto zabija, nie do końca mamy ochotę wgryzać się w skomplikowane mechanizmy Warszawskiej reprywatyzacji w wersji autora, w jakiś sposób czyta się to wszystko jednak całkiem nieźle.
Nie stawiałabym tu na osławiony duet Chyłka-Kordian (swoja droga, tak bardzo widziałabym w roli tej pierwszej w serialu A. Chylińską!) który spotkałam po raz pierwszy i nie do końca udało mi się w niego uwierzyć.
Nie chodzi też o rozpościerającą się przed nami sprawę, która delikatnie mówiąc jest niespójna i chaotyczna.
Z zaskoczeniem stwierdzam jednak, że Pan Mróz to co robi, robi dobrze i przy lekkim przymrożeniu oczu miło spędzić trochę czasu w jego mglistym świecie.
W moim bottom 3 polskiego kryminału, zdecydowanie (baaaardzo) wyprzedza Panie Kasie:) (Bonda, Puzyńska) ale ranking ten wciąż jest okropnie dziurawy i pora sięgnąć po mniej znane nazwiska.
Mocnym punktem są na pewno zakończenia. Zawsze kiedy już nam się wydaję, że nuda i wszystko przewidywalne aż do bólu, następuje plot-twist zmuszający do odszczekania całego rozczarowania. Może to dla nich warto przegryźć się przez te rozbuchane tomiszcza?
Utarło się Mroza uważać za twórcę kryminałów, ale w tej książce mimo pojawiających się gdzieś w tle trupów, coś sprawia, że wygląda to bardziej na sensację.
Nie do końca umieramy z ciekawości żeby dowiedzieć się kto zabija, nie do końca mamy ochotę wgryzać się w skomplikowane mechanizmy Warszawskiej reprywatyzacji w wersji autora, w jakiś sposób czyta się to wszystko jednak...
2018-11-03
Niby nie jest to nic spektakularnie złego, ale czuję, że przeczytanie tej książki nie miało większego sensu. Nie porywa, jest przejmująco płaska. Coś co mogło być gęstym thrillerem psychologicznym, nudzi. Wszyscy bohaterowie są nijacy i przeciętni, nie dlatego, że nie udało się ich wykreować, po prostu takie było wynikające z opisów, kuriozalne założenie autorki:P do tego są niespójni, przechodzą jakieś nieuzasadnione przemiany w 5 sekund. Z ocen w serwisie wiem ze zaczęłam od jednej ze słabszych książek autorki, ale zupełnie nie mam ochoty sięgać po następne, dla zweryfikowania swojego znudzenia. Podziękuje.
Niby nie jest to nic spektakularnie złego, ale czuję, że przeczytanie tej książki nie miało większego sensu. Nie porywa, jest przejmująco płaska. Coś co mogło być gęstym thrillerem psychologicznym, nudzi. Wszyscy bohaterowie są nijacy i przeciętni, nie dlatego, że nie udało się ich wykreować, po prostu takie było wynikające z opisów, kuriozalne założenie autorki:P do tego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-09-30
Pozytywne zaskoczenie!
Do Pana Mroza zabrać się miałam z ciekawości od jakiegoś czasu i nie spodziewałam się za wiele po tym spotkaniu. Tymczasem, czyta się to po prostu dobrze! I nie wykluczam, że jeszcze będę kontynuowała przygodę z cyklem.
Ok, akcja ślimaczy się niemiłosiernie:p ale wymyśliłam sobie, że to nadaje jej dużo realizmu. W końcu śledztwo może właśnie tak wyglądać, że nasi bohaterowie jeżdżą od domu do domu, sami za bardzo nie wiedzą co zyskując, wiedzeni cieniem intuicji, żmudnie składają w całość, zupełnie niepodobne do siebie na początku puzzle.
Postaci są przyzwoite, generalnie tym razem obyło się bez tego przykrego wrażenia, że autor kpi sobie z mojej inteligencji na podstawowym poziomie:P
Jedynym co razi/bawi jest, puentowanie każdej bardziej emocjonującej rozmowy kwestią "X zbył to milczeniem". Ktoś tu nie jest mistrzem ciętej riposty Panie Mróz:)
Bez wielkich uniesień, ale i bez wstydu. Ove, sądząc po okładce chciałby być farbowanym Nesbo. Do tego mu daleko. Zobaczę jeszcze, jak się to przebranie ma do autora we własnej osobie. Być może, kryminał po prostu wygląda lepiej w północnej scenerii, przetykany niewymawialnym nazwami własnymi;)
Pozytywne zaskoczenie!
Do Pana Mroza zabrać się miałam z ciekawości od jakiegoś czasu i nie spodziewałam się za wiele po tym spotkaniu. Tymczasem, czyta się to po prostu dobrze! I nie wykluczam, że jeszcze będę kontynuowała przygodę z cyklem.
Ok, akcja ślimaczy się niemiłosiernie:p ale wymyśliłam sobie, że to nadaje jej dużo realizmu. W końcu śledztwo może właśnie tak...
2018-10-07
Ależ się wynudziłam! Odnoszę wrażenie, że gdyby ktoś kazał mi przez cały ten czas siedzieć i gapić się w ścianę, byłoby to bardziej porywające.
Dawno nie czytałam czegoś tak do bólu przegadanego, każdy wątek maglowany jest do obrzydzenia. Autorka powinna chyba zrobić ćwiczenie ze streszczania swoich dzieł. Tak na 200 stronach, mogłaby z tego być dość wciągająca historia.
Tylko trzeba by było jeszcze zachować jakieś podstawowe zasady logiki - bo tutaj ludzie to robo-kopy, podśpiewują mimo ze nie spali 2 dni. Nauczyć się języka polskiego - wegetacja to okres wzrostu kwiatów, nie odwrotnie. Tchnąć jakieś życie w dialogi, przestać operować stereotypami i utartymi frazesami, a do tego jakoś pozbyć się grafomańskich zapędów. (przytoczyłabym coś ale odłożyłam to cudo na półkę i bardzo nie mam ochoty do tego wracać)
Dopięcie do czegoś takiego epilogu to już wymyślna tortura. Serio miałam ochotę zacząć wyć widząc, że to jednak jeszcze nie koniec. Przebrnęłam jakoś, Epilog spełnił z 100% moje oczekiwania. Cudem nie zasnęłam.
Ależ się wynudziłam! Odnoszę wrażenie, że gdyby ktoś kazał mi przez cały ten czas siedzieć i gapić się w ścianę, byłoby to bardziej porywające.
Dawno nie czytałam czegoś tak do bólu przegadanego, każdy wątek maglowany jest do obrzydzenia. Autorka powinna chyba zrobić ćwiczenie ze streszczania swoich dzieł. Tak na 200 stronach, mogłaby z tego być dość wciągająca...
2018-09-16
Być może i pomysł na całą intrygę można uznać za dość zgrabny. Razi jednak sposób jej przeprowadzenia. Postaci, nawet objętościowo "głowne" pojawiają się z znikąd i po nic. Autorce nie udało się związać czytelnika z żadną z ofiar choćby na tyle by jej śmierć wywołała cień poczucia straty. Wszyscy nastolatkowie są tacy sami, karykaturalnie zredukowani do pozbawionych uczuć poszukiwaczy poklasku, a dalej mamy paradę stereotypów z realizowanym na dwa oczywiste i płaskie sposoby kompleksem syna nieżyjącego bohatera na czele, (nudny ale porządny i tępy żono-bij któremu przecież wszystko wolno).
Język jest przy tym mało naturalny, cechy charakterystyczne kuriozalne (Weronikę np. poznajemy po tym że parzy za gorącą herbatę?:P) a każdy wątek do znudzenia jest nam obracany przed oczami z 3 rożnych jednak nic nowego nie wnoszących perspektyw.
Generalnie lektura, raczej przede wszystkim męcząca. (sama męczyłam ją z 3 tygodnie!) Nie polecam.
Być może i pomysł na całą intrygę można uznać za dość zgrabny. Razi jednak sposób jej przeprowadzenia. Postaci, nawet objętościowo "głowne" pojawiają się z znikąd i po nic. Autorce nie udało się związać czytelnika z żadną z ofiar choćby na tyle by jej śmierć wywołała cień poczucia straty. Wszyscy nastolatkowie są tacy sami, karykaturalnie zredukowani do pozbawionych uczuć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-08-17
Wolę Nesbo w wydaniu autorskim, ale ta pozycja to ciekawy eksperyment, być może mający potencjał popularyzatorski względem Szekspirowskiej klasyki. Na pewno pozwalający na dostrzeżenie zmiany nastroju pomiędzy epokami literackimi. To co u Szekspira uchodzi za mistrzostwo w konstruowaniu powieści, we współczesnym wydaniu zakrawa na przerysowanie, wydaje się mało realistyczne. Z drugiej jednak strony, zabawa z uwspółcześnieniem dzieł epoki daje autorowi legitymację do balansowania na granicy tej emocjonalnej karykatury, czym wydaje się on fantastycznie bawić.
Przede wszystkim jednak, to wysokiej próby Jo, z psychologicznie mięsistymi postaciami, wciągającymi opisami i niesamowitą plastyką. Dzięki temu pojawiające się wśród zarzutów wobec tej książki dłużyzny i rozwlekłość akcji mi absolutnie nie przeszkadzały. Delektowałam się z głęboką satysfakcją kolejnym spotkaniem z autorem.
Czekam na następne:)
Wolę Nesbo w wydaniu autorskim, ale ta pozycja to ciekawy eksperyment, być może mający potencjał popularyzatorski względem Szekspirowskiej klasyki. Na pewno pozwalający na dostrzeżenie zmiany nastroju pomiędzy epokami literackimi. To co u Szekspira uchodzi za mistrzostwo w konstruowaniu powieści, we współczesnym wydaniu zakrawa na przerysowanie, wydaje się mało...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To moje pierwsze spotkanie z generalnie cenionym twórcą polskiego kryminału i... nie zachwyca mówiąc delikatnie. Wszystko jest boleśnie przewidywalne, nudne, momentami niesmaczne. Odnoszę wrażenie książki pisanej na kolanie. Efektu wiary we własną zajebistość, założenia że przecież i tak napiszę to dobrze więc po co się nadmiernie starać. Jakby gdzieś w tle był jakiś pomysł i można było z tego wyrzeźbić niezłą rzecz, ale zabrakło wewnętrznego krytyka, albo w poklask popadli krytycy zewnętrzni? Ktoś zapomniał wyciąć ta paplaninę o niczym, te sceny bezsensu wulgarne. Bo po co komu gwałt Pani Inżynierowej? Nie pasuje ani do portretu psychologicznego zabójcy, ani do całej logiki opisywanej zbrodni?! Takie rzeczy, jeśli już ktoś bardzo chce i musi to opisać, to proszę bardzo, ale do własnej prywatnej szuflady, po co częstować tym czytelników?
A może właśnie z takiej szuflady ta książka wyszła? Zlepek wycinków, odrzutów i rzeczy powstałych przypadkiem? Sklejony naprędce dość oryginalną w swym motywie zbrodnią. Stad drewniane, irytujące i niespójne postaci, stad brak logiki działania i emocji.
Tak sobie na rożne sposoby próbuję ten przypadek tłumaczyć, wierząc, że gdy otworzę MOCKa, będzie lepiej. Dużo lepiej. Zobaczymy.
To moje pierwsze spotkanie z generalnie cenionym twórcą polskiego kryminału i... nie zachwyca mówiąc delikatnie. Wszystko jest boleśnie przewidywalne, nudne, momentami niesmaczne. Odnoszę wrażenie książki pisanej na kolanie. Efektu wiary we własną zajebistość, założenia że przecież i tak napiszę to dobrze więc po co się nadmiernie starać. Jakby gdzieś w tle był jakiś pomysł...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to