-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-12-01
2019-06-30
Tak powinny wyglądać przewodniki! Mam ich na półce z racji podróżniczego zamiłowania pokaźną ilość. Ostatecznie stoją i się kurzą mimo usilnych prób zrobienia z nich pożytku, dowiedzenia się czegoś nowego, poszukiwań podróżniczych inspiracji. Taki o Gruzji również stoi, nawet trochę czytałam i Gruzję od dawna miałam w planie, ale za sprawą opowieści znajomych. Teraz już wiem, że jadę. Ta książką wywołuje organiczny głód tego kraju! Choć przypuszczać można, że w przedstawionej formie już go nie spotkamy. Spieszmy się zwiedzać Gruzję, może jeszcze nie zanurzyła się do końca w masę globalizacji.
Tak powinny wyglądać przewodniki! Mam ich na półce z racji podróżniczego zamiłowania pokaźną ilość. Ostatecznie stoją i się kurzą mimo usilnych prób zrobienia z nich pożytku, dowiedzenia się czegoś nowego, poszukiwań podróżniczych inspiracji. Taki o Gruzji również stoi, nawet trochę czytałam i Gruzję od dawna miałam w planie, ale za sprawą opowieści znajomych. Teraz już...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-27
Szaleńczo postrzępiona narracja sprawia ze na pierwszy plan wybijają się sylwetki psychologiczne bohaterów. Zbijające się niepostrzeżenie w jedną syntetyczną postać człowieka złamanego, niezależnie od okoliczności, w związku z utraconymi marzeniami, bo każdy człowiek jakieś traci. Przez nieumiejętność znalezienia sensu i przez wzajemne nakładanie się przypadkowych nieszczęść. Bardzo dobra rzecz!
Szaleńczo postrzępiona narracja sprawia ze na pierwszy plan wybijają się sylwetki psychologiczne bohaterów. Zbijające się niepostrzeżenie w jedną syntetyczną postać człowieka złamanego, niezależnie od okoliczności, w związku z utraconymi marzeniami, bo każdy człowiek jakieś traci. Przez nieumiejętność znalezienia sensu i przez wzajemne nakładanie się przypadkowych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-19
Tak książka jest czerwoną kapsułką od Morfeusza. To nowa biblia, w metaforyczny sposób dająca narzędzi do interpretacji otaczającej nas rzeczywistości. Nie trzeba wierzyć w każde zawarte w niej słowo, by zmieniła nasze podejście do wszystkiego. Nie jest rewolucyjna, ona tylko nazywa tlące się w naszych głowach intuicje. I jasne, że można cały ten, niesłychanie logiczny i spójny wywód odrzucić. Tak na pewno będzie wygodniej, bo nie otrzymujemy w zestawie żadnych sprawdzonych recept, schematów działania i pomysłów na to jak żyć dalej. Zawsze można uznać że jednak nie, niebieska pigułka jest bardziej atrakcyjna, będzie to pięknym potwierdzeniem każdego przeczytanego przez nas w tej książce słowa;)
Nie czytałam poprzednich dzieł autora, może to jest wobec nich wtórne, może nie wnosi aż tak dużo nowego. Od początku, przez zaczytane gdzieś przypadkiem opinie, byłam do niej nastawiona bardzo sceptycznie, co udało mi się utrzymać przez jeden, może dwa rozdziały. Potem wsiąkłam. Ta książka jest fascynującą podrożą i choć można traktować ją jako opowieść z pogranicza sci-fi, to przynajmniej jest wysokogatunkowym jego przedstawicielem.
Tak książka jest czerwoną kapsułką od Morfeusza. To nowa biblia, w metaforyczny sposób dająca narzędzi do interpretacji otaczającej nas rzeczywistości. Nie trzeba wierzyć w każde zawarte w niej słowo, by zmieniła nasze podejście do wszystkiego. Nie jest rewolucyjna, ona tylko nazywa tlące się w naszych głowach intuicje. I jasne, że można cały ten, niesłychanie logiczny i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-01-05
Ta ksiązką ma w sobie coś boleśnie "lekturowego". Zmniejsza czytelnika, upupia, każe wrócić do szkolnej ławy i magluje frazami mądrymi acz męczącymi. Można znaleźć w tym pewną perwersyjną przyjemność, przez 50 - 100 stron. W okolicach 380, czujemy już tylko ulgę, że udało nam się przetrwać, przeczekać ten niesłychanie wolno przesypujący się piasek klepsydry.
Czytałam egzemplarz biblioteczny. Na wskroś pokreślony, w którym podkreślone jako ważne dla któregoś z czytelników zostało niema 90% książki. Lubię gdy mogę w taki sposób podglądać jak inni rozumieli przewijające się przede mną słowa. ale to nienatężenie wraz z anachronicznością tematu sprawia, że książka jest wyjątkowo męcząca, przyswajana w niewielkich dawkach, może za to stać się lekarstwem.
Ta ksiązką ma w sobie coś boleśnie "lekturowego". Zmniejsza czytelnika, upupia, każe wrócić do szkolnej ławy i magluje frazami mądrymi acz męczącymi. Można znaleźć w tym pewną perwersyjną przyjemność, przez 50 - 100 stron. W okolicach 380, czujemy już tylko ulgę, że udało nam się przetrwać, przeczekać ten niesłychanie wolno przesypujący się piasek klepsydry.
Czytałam...
2019-06-05
To moje pierwsze spotkanie z generalnie cenionym twórcą polskiego kryminału i... nie zachwyca mówiąc delikatnie. Wszystko jest boleśnie przewidywalne, nudne, momentami niesmaczne. Odnoszę wrażenie książki pisanej na kolanie. Efektu wiary we własną zajebistość, założenia że przecież i tak napiszę to dobrze więc po co się nadmiernie starać. Jakby gdzieś w tle był jakiś pomysł i można było z tego wyrzeźbić niezłą rzecz, ale zabrakło wewnętrznego krytyka, albo w poklask popadli krytycy zewnętrzni? Ktoś zapomniał wyciąć ta paplaninę o niczym, te sceny bezsensu wulgarne. Bo po co komu gwałt Pani Inżynierowej? Nie pasuje ani do portretu psychologicznego zabójcy, ani do całej logiki opisywanej zbrodni?! Takie rzeczy, jeśli już ktoś bardzo chce i musi to opisać, to proszę bardzo, ale do własnej prywatnej szuflady, po co częstować tym czytelników?
A może właśnie z takiej szuflady ta książka wyszła? Zlepek wycinków, odrzutów i rzeczy powstałych przypadkiem? Sklejony naprędce dość oryginalną w swym motywie zbrodnią. Stad drewniane, irytujące i niespójne postaci, stad brak logiki działania i emocji.
Tak sobie na rożne sposoby próbuję ten przypadek tłumaczyć, wierząc, że gdy otworzę MOCKa, będzie lepiej. Dużo lepiej. Zobaczymy.
To moje pierwsze spotkanie z generalnie cenionym twórcą polskiego kryminału i... nie zachwyca mówiąc delikatnie. Wszystko jest boleśnie przewidywalne, nudne, momentami niesmaczne. Odnoszę wrażenie książki pisanej na kolanie. Efektu wiary we własną zajebistość, założenia że przecież i tak napiszę to dobrze więc po co się nadmiernie starać. Jakby gdzieś w tle był jakiś pomysł...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-04-23
Ta książka jest taka "ludzka". Ma momenty genialne i przerażające, czasem popada w patos albo żenujące uproszczenia(?). Można się doszukać balansu na granicy grafomanii, kiedy przed oczami przewijają się wszystkie złe rzeczy które człowiekowi zdarzyło się w życiu przeczytać. A przy tym wszystkim ma w sobie coś głęboko swojskiego. Autorka trafia w taką strunę, wydobywa z wnętrza (chyba) każdego z nas, coś niedopowiadzianego/niedopomyślanego, bo ta książka jest trochę "niedopomyślenia".
Jest też miejscami Gombrowiczowsko, a to dla mnie synonim geniuszu.
A do tego! Za konstrukcję świata, w którym Kociebabcie to archetyp dobra a Kotojady są symbolem-"ucieleśnieniem" zła wstawiam niniejszym dodatkową gwiazdkę.
Na pewno spotkam się jeszcze kiedyś z Panią która to wymyśliła!
Ta książka jest taka "ludzka". Ma momenty genialne i przerażające, czasem popada w patos albo żenujące uproszczenia(?). Można się doszukać balansu na granicy grafomanii, kiedy przed oczami przewijają się wszystkie złe rzeczy które człowiekowi zdarzyło się w życiu przeczytać. A przy tym wszystkim ma w sobie coś głęboko swojskiego. Autorka trafia w taką strunę, wydobywa z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-02-20
To brzmi trochę banalnie, ale książka w bardzo dobitny sposób daje odczuć jak kruchą materią jest ludzkie życie. Wystarczy spóźnienie na autobus, odwołanie spotkania czy pomylenie terminów a potem naciśnięcie spustu albo kilka minut szarpaniny i już. Pozostaje wielka, niewytłumaczalna pustka w żcyiu kilku najbliższych osób, rzeczywistość zaczyna układać się lekko odmiennym torem. Świat, a może raczej miliony światów, które każdy z nas na własny użytek sobie kreuje, toczą się dalej. To impresje.
A technicznie. Wyciągnięcie na światło dzienne wszystkich tych historii w formie bardziej wnikliwej niż clikbajtowy nagłówek czy wzmianka w telewizyjnym programie informacyjnym na pewno wymagało ogromu pracy. Sklejenie zgrabnej historii z liczących po kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt tomów akt sprawy wydaje mi się pracą syzyfową. Stąd niektóre sprawy, szczególnie te wciąż nierozwikłane, przedstawione zostały dość chaotycznie. Nie zmienia to faktu, że książka wciąga jak najlepszy serial, dawno nie było mi tak trudno oderwać się od lektury!
To brzmi trochę banalnie, ale książka w bardzo dobitny sposób daje odczuć jak kruchą materią jest ludzkie życie. Wystarczy spóźnienie na autobus, odwołanie spotkania czy pomylenie terminów a potem naciśnięcie spustu albo kilka minut szarpaniny i już. Pozostaje wielka, niewytłumaczalna pustka w żcyiu kilku najbliższych osób, rzeczywistość zaczyna układać się lekko odmiennym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-30
Książka ta może pochwalić się jednym, naprawdę wyjątkowym osiągnięciem. Nie ma tu ani jednego sensownego zdania. Po raz pierwszy miałam tez dzięki niej wątpliwa przyjemność, śmiania się w głos, ze względu na poziom absurdu i głupoty tego co czytam.
Aktualnie rozważam czy zwrócić ją sprzedawcy, bo nie chcę na nią więcej patrzyć, czy spalić żywym ogniem by patrzeć na nią nie musiał już nigdy nikt.
NIE CZYTAĆ, zachować dystans, trująca!
Książka ta może pochwalić się jednym, naprawdę wyjątkowym osiągnięciem. Nie ma tu ani jednego sensownego zdania. Po raz pierwszy miałam tez dzięki niej wątpliwa przyjemność, śmiania się w głos, ze względu na poziom absurdu i głupoty tego co czytam.
Aktualnie rozważam czy zwrócić ją sprzedawcy, bo nie chcę na nią więcej patrzyć, czy spalić żywym ogniem by patrzeć na nią nie...
2019-03-29
Jestem w tej przykrej sytuacji ze z okazji #wyzwanielubimyczytac2019 zakupiłam całą ksiązkografię Pani Kozioł. Po lekturze pierwszej pozycji próbowałam mieć nadzieję, że może ktoś wyciągnął jakieś wnioski z popełnionych przy jej publikacji błędów i będzie ciut lepiej? Nie jest. Pani Karolina konsekwentnie trzyma poziom.
Jedynym wytłumaczeniem dla wydania tej paplaniny jest błąd systemu. To nie powinno się zdarzyć.
Nie Czytać!
Jestem w tej przykrej sytuacji ze z okazji #wyzwanielubimyczytac2019 zakupiłam całą ksiązkografię Pani Kozioł. Po lekturze pierwszej pozycji próbowałam mieć nadzieję, że może ktoś wyciągnął jakieś wnioski z popełnionych przy jej publikacji błędów i będzie ciut lepiej? Nie jest. Pani Karolina konsekwentnie trzyma poziom.
Jedynym wytłumaczeniem dla wydania tej paplaniny jest...
2019-03-28
To jest zwykła grafomania. Autorka nie do końca potrafi posługiwać się językiem w którym pisze, co prowadzi do ewidentnych błędów. Nie posiada podstawowego aparatu pojęciowego, by pisać o historii. Jej wywiady to zwykła hochsztaplerka, każdej z bohaterek zadaje 2-3 te same pytania a potem rozpisuje się o więzi jaka się między nimi wytworzyła i ile to nie trwała całą rozmowa:P
Najmocniejszą [jedyną czytalną?] stroną książki, są jednak właśnie słowa kobiet z którymi Pani K przeprowadza "wywiady". Niektórym z nich, mimo wszystko udaje się powiedzieć kilka sensownych rzeczy.
Reszta to mądrości poniżej poziomu P.Cohelo przeniknięte bezgraniczną infantylnością.
Ta książka to efekt pomylenia tupetu z brakiem podstawowej samokrytyki, bo żeby książkę napisać, nie wystarczy uwierzyć, że chcieć do móc. [autorka pod dyktando tego typu sloganów kształtuje swoje życie] Warto też wcześniej kilka książek przeczytać, bo trudno przez popadanie w egzaltację nad swoimi oświeconymi odkryciami filozoficznymi podczas biegania nadrobić kilka tysięcy lat historii piśmiennictwa.
Rzadko cytuję fragmentu książek, tu jednak ku uciesze:
[a jakby ktoś jednak odkrył w tym jakiś sens, to słucham;]
"No cóż, pustka nigdy nie będzie bezdomna, wdziera się do naszego życia, dzięki samotności. Jeżeli w życiu się czegoś nie zasmakuje, to nie wiadomo, co się traci. Choć T nie zasmakowała nigdy bliższego uczucia, czuła niezaspokojoną pustkę przeszłości."
[to jest cały akapit, jakby ktoś chciała zarzucić ze wyrwane z kontekstu;P]
Jestem dość przekonana że nigdy nie czytałam jeszcze czegoś tak złego, a to wszystko dzięki #wyzwanielubimyczytac2019
To jest zwykła grafomania. Autorka nie do końca potrafi posługiwać się językiem w którym pisze, co prowadzi do ewidentnych błędów. Nie posiada podstawowego aparatu pojęciowego, by pisać o historii. Jej wywiady to zwykła hochsztaplerka, każdej z bohaterek zadaje 2-3 te same pytania a potem rozpisuje się o więzi jaka się między nimi wytworzyła i ile to nie trwała całą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-16
#wyzwanieLC2019
Po lekturze, wyjątkowo, zgodzić się muszę, z zawartymi w przedmowie słowami. Dobrze, że z wydaniem tego zbioru nie czekano kolejnych kilkadziesiąt lat, jak pierwotnie zakładała posiadaczka kolekcji. Już teraz, dla przedstawicieli młodego pokolenia, którzy Starszych Panów i A.Osiecką, kojarzą raczej z niczym, jako legendę podobną do okrągłego stołu, jest to lektura trudna. Miejscami infantylna. Na pewno anachroniczna, nijak się mająca do współczesnych związków w rytmie 50 dziennie esmsów. Ja sama długo musiałam się z bohaterami przegryzać, momentami lektura była torturą, nie wyobrażałam sobie przebrnięcie przez kolejne kilkadziesiąt stron dziwnych wyznań, mało smacznych podchodów? drażniących zdrobnionek a wszystkiego w tonie ochów, achów i trochę przepraszania, ze się żyje. Nijak się to ma do speed-datingowego pragmatyzmu, Erasmusowych romansów, które nie wiadomo nawet w jakim są języku. I generalnie wcale nie jest mi żal, alni geo ze jednak przez książkę udało mi się przebrnąć, chwilami rzeczywiście potrafi zachwycić, ani tego klimatu relacji damsko-męskich. Myślę że nawet samym bohaterom, relacja ta przysporzyła więc krzywdy niż pożytku, ale może to bardziej kwestia charakteru niż czasów? Pewnie wciąż nie mało jest osób tęskniących za kochaniem w ten sposób.
Aha! I jeszcze dobór kolorów na okładce. Miało być stylowo, ale trudno tak boleśnie pomylić się o parę tonów jak udało się to tutaj. Wyszło tanio i bardzo paskudnie, jakby w kontraście do subtelności doboru półtonów w słowach autorów listów.
Było to bodajże pierwsze moje spotkanie z literaturą epistolarną, na półce czekają Wisława z Kornelem. Żywię wobec nich większe nadzieje.
#wyzwanieLC2019
Po lekturze, wyjątkowo, zgodzić się muszę, z zawartymi w przedmowie słowami. Dobrze, że z wydaniem tego zbioru nie czekano kolejnych kilkadziesiąt lat, jak pierwotnie zakładała posiadaczka kolekcji. Już teraz, dla przedstawicieli młodego pokolenia, którzy Starszych Panów i A.Osiecką, kojarzą raczej z niczym, jako legendę podobną do okrągłego stołu, jest to...
Ta książką posiada w sobie fantastyczną sprzeczność. Piętnując turystykę poszukiwania autentycznych "tubylców" wyrosłą z tęsknoty za "prostym wiejskim życiem", dokładnie ten zew głęboko w nas wzbudza. Aż się ma ochotę bosymi stopami po krowich plackach deptać!
Przy okazji jest też lekko tandetnym romansidłem;) ale lekko to u mnie już duży komplement, bo bardzo źle znoszę te schematy. Dająca głęboko infantylny efekt w innych książkach pierwszoosobowa narracja, tutaj nie razi aż tak.
Choć Olenie jako postaci daleko do barwności zielarki z "Kolorowego człowieka", książkę czyta się wyjątkowo przyjemnie. Forma w której brak jakiekolwiek podziału daje odczucie płynącej lekko chaotycznie opowieści wiejskiej bajarki, co bardzo pasuje do treści.
Przyjemna rzecz na jesienny wieczór, kiedy między unoszącymi się mgłami (a może smogiem) najłatwiej wypatrzeć pogańskie duszki.
Ta książką posiada w sobie fantastyczną sprzeczność. Piętnując turystykę poszukiwania autentycznych "tubylców" wyrosłą z tęsknoty za "prostym wiejskim życiem", dokładnie ten zew głęboko w nas wzbudza. Aż się ma ochotę bosymi stopami po krowich plackach deptać!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzy okazji jest też lekko tandetnym romansidłem;) ale lekko to u mnie już duży komplement, bo bardzo źle znoszę te...